Baśń

Dawno, dawno temu za lasami, za górami, za jeziorami… Było sobie całkiem zwykłe królestwo.
Władał tą krainą dobry, mądry król i jego czuła, roztropna żona- królowa.
Para królewska żyła szczęśliwie i spokojnie, był tylko jeden kłopot. Otóż, nie mieli oni dzieci, a co za tym idzie następcy tronu. Z upływem czasu coraz bardziej trapiła ich ta sytuacja... bo wszak królestwu bez dziedzica grożą niepokoje i wojny… A i królowa z ciężkim sercem patrzyła na pustą kołyskę i marniała… Kochający król, nie mogąc patrzeć na ból żony, postanowił udać się do pewnego pustelnika - mędrca, a może i czarodzieja. Pustelnik mieszkał w lesie, a ponieważ nie lubił, by zakłócano jego spokój, pozwalał jedynie, by odwiedzający go przybywali samotnie i tylko pieszo.
Mimo trudów król po tygodniu przybył do staruszka. Staruszek wysłuchał króla i tak mu powiedział:
- Masz oto magiczne ziele... gdy przybędziesz do domu, uczyń z niego napar, a sen, w który po nim zapadniesz, da Ci odpowiedź…
Król powrócił więc do zamku, uczynił napar i wypił. Jak tylko otworzył już czekała koło niego żona pełna nadziei, co też ten jej mąż powie. I Król powiedział:
- Żono, mamy wybrać najpiękniejszą dynię w królewskim ogródku warzywnym, ty zaś masz uczynić z niej słodkie placki. Te zaś wspólnie mamy zjeść przy pierwszej pełni.
Królowa pełna radości zabrała się do przygotowań zwłaszcza, że pełnia miała być właśnie tej nocy. Nie zwróciła więc uwagi, że twarz jej małżonka wcale nie tryskała taką radością...
Król bowiem zmartwił się, gdyż sen nie tylko powiedział, co mają uczynić, ale także wskazywał, że stanie się coś złego. Wieczorem jednak, jedząc przepyszne placki, pomyślał, że może to tylko mary senne i tak jak zwykła dynia nie może im pomóc, tak i inne zdarzenia ze snu po prostu się nie sprawdzą…
I zdawało się, że tak właśnie będzie. Gdy jednak nadeszła wiosna, królowa okazała się brzemienna, a co za tym idzie szczęśliwa. Król postanowił jednak nie straszyć żony.
- Zresztą, co może wiedzieć odludek staruszek? – myślał król.
Gdy jednak królowa powiła dziecię, dziewczynkę o  kasztanowych włosach i zielonych oczach, na króla padł strach... Gdyż było dokładnie tak, jak mu się przyśniło. Królowa zaś rezolutnie zauważyła, iż córeczka ma takie same oczy i włosy jak jej cioteczna prababcia, której portret wisiał w sali balowej.
Dziewczynka rosła, królowa tryskała radością, a król chodził zatroskany...
Pewnego razu królowa spytała króla:
- Kochany, czym się tak martwisz, czyżby brakowało srebra w skarbcu, czy grozi naszemu królestwu jakiś wróg?
- Królowo, żono moja - odrzekł król - Martwię się o nas, o nasza córkę...
Chciał mówić dalej, ale królowa przerwała i powiedziała.:
- Mężu, wiem, martwisz się, że nasze jedyne dziecko jest dziewczynką... Ale my wychowamy ją roztropnie i na pewno znajdzie odpowiedniego męża, który będzie umiał tak dobrze jak ty rządzić krajem... Więc nie kłopocz się tym wcale...
- Masz rację, żono, tak właśnie śniło mi się tej magicznej nocy, że nasza córka znajdzie odpowiednią osobę do rządzenia, a także do obrony naszego kraju… bo nie chciałem cię martwić, ale tamtej nocy poza kolorem oczu i włosów naszej córki przyśniło mi się, że w dniu jej 19 urodzin na nasz kraj napadnie wróg i tylko odpowiedni przywódca taki, którego ona szczerze pokocha, może pokierować wojskiem do zwycięstwa… jeśli jednak tak się nie stanie…
- Och, mój biedny zatroskany mężu!! Na pewno znajdzie się niejeden kandydat do ręki tak urodziwej królewny... koniec z tym zamartwianiem – powiedziała królowa i ucałowała króla.

Od tego czasu królewska para żyła spokojnie starając się wychować córkę na roztropną pannę. Ta zaś z każdym dniem piękniała i nabierała ogłady i mądrości.
Co jakiś czas jednak ministrowie królewscy informowali króla, iż w sąsiednim państwie źle się dzieje... że władzę po śmierci władcy objął uzurpator, że odesłał wdowę z córką na prowincję, że zbroi wojsko i zachłannie patrzy na nasze ziemię...
Król ze spokojem wysłuchiwał informacji, po czym wyobrażał sobie, jakim to dzielnym wojem ma się okazać jego zięć…
Królewna rosła i gdy skończyła lat 16, matka zdradziła jej tajemnicę snu ojca króla. Powiedziała także:
- Szykuj się więc córko na żonę, rozglądaj za zacnym młodzieńcem. Bo na Twych barkach spoczywa szczęście i spokój całego królestwa…
Królewna kochała rodziców, kochała swoją ojczyznę, a także była już na tyle rezolutną panienką by orientować się, że za sąsiednią granicą źle się dzieje…
Na dworze królewskim zaczęto organizować bale i turnieje rycerskie, by znalazł się ten, który serce królewny skradnie. Minęły jednak 2 lata, królewna, mimo iż poznała wielu zacnych dobrych i dzielnych kawalerów wciąż była panną...
Zatroskana królewska para postanowiła więc udać się z córką w podróż po dalszych krajach licząc, że może tam odnajdzie się odpowiedni kandydat… Czas upływał, dziewiętnaste urodziny królewny zbliżały się nieubłaganie... Mimo że otrzymywała liczne propozycje i mimo że nawiązała wiele przyjaźni, nie mogła z czystym sercem przyjąć żadnego z adoratorów... Pewnego wieczoru podczas ostatniego dnia podróży królewna usłyszała rozmowę rodziców:
- Mężu, może jednak coś źle zapamiętałeś? Może sen jakoś inaczej biegł? Wszak dziewiętnaste urodziny naszej córki już za 2 miesiące... a ona mimo że poznała wszystkich odpowiednich kandydatów wciąż jest niewzruszona... - rzekła królowa
- A może jej nie zależy ani na nas, ani na królestwie, po prostu...- zasmucił się król
- Może jest zbyt wybredna - dodała królowa...
- Żono, to prawda, w kraju źle się dzieje i niechybnie czeka nas atak sąsiada agresora... niemniej dobrze pamiętam, iż nie po prostu mąż, ale ten, kto wzbudzi serce naszej córki, jest w stanie poprowadzić nasze wojska do zwycięstwa… A wszak, jak widziałaś, nikt do tej pory nie wzbudził miłości w królewnie… Tylko czemu?
Królewna, widząc zatroskanych rodziców, sama zapłakała. Bała się i nie wiedziała, czemu jej serce jak lód jest teraz, gdy niechybnie królestwo zaatakowane zostanie.. Zapłakana przesiedziała bezsennie do świtu... a z pierwszymi promieniami słońca przyszła jej jedna myśl... że skoro w jej pojawieniu się na świecie pomógł pustelnik, to może i on zna odpowiedź, dlaczego nie umie ona nikogo pokochać...
Zostawiwszy rodzicom krótki list z wyjaśnieniem, wzięła ze sobą kawałek chleba, sera, ciepły pled i ruszyła konno do lasu pustelnika.
Rano rodzice zaniepokoili się widząc list córki, niemniej do pustelnika trzeba się udawać samodzielnie, więc po prostu powrócili do swego kraju czekając na córkę.
Król w międzyczasie szykował armię i wzmacniał granicę, bo ministrowie ze smutkiem potwierdzali, iż lada dzień kraj zostanie zaatakowany.

A tymczasem królewna... dojechała do ostatniej wioski przed lasem, zostawiła konia u karczmarza i pieszo udała się w drogę... Szła cały dzień i kolejny, i kolejny, aż ser i chleb skończyły się... Gdy wieczorem szykowała miejsce do snu, nie miała już nic do jedzenia, a głód dotkliwie jej doskwierał. Niemniej postanowiła rozpalić ognisko, by choć patrząc w wesoły ogień, zapomnieć o głodzie a może i o kłopotach..? Gdy księżyc wzeszedł a ogień powoli zaczął dogasać, królewna usłyszała jakieś kroki...
- Któż to taki...? - pomyślała... bojąc się trochę...
Serce jednak jej uspokoiło się widząc, że zbliżająca się osoba jest niewiastą.
Niewiasta wychodząca z ciemności lasu okazała się chyba jakąś panną ze szlachetnego rodu, niemniej bardzo już zabiedzoną. Po królewsku skłoniła się i usiadła przy ogniu.
- Widzę pani, że też udajesz się do pustelnika po radę... - rzekła niewiasta.
Ja właśnie od niego wracam... Nie masz nic przeciwko temu, że ogrzeję się przy Twym ognisku?
W zamian mogę się podzielić przepysznym podarunkiem od pustelnika... - powiedziała i położyła zawiniątko obok siebie...
Królewna nic nie odpowiedziała, tylko szybko sięgnęła do zawiniątka, gdyż głód bardzo jej dokuczał...
Mimo zawstydzenia brakiem właściwego zachowania, jak przystało na córkę królewską, pierwszym, co była w stanie rzec, było:
- Jakie przepyszne placuszki...
- Dyniowe - odpowiedziała niewiasta
Gdy pierwszy głód królewna zaspokoiła, przywitała się, jak przystało na królewnę, a okazało się, iż obie nimi są. Królewny, choć były znużone podróżą, rozmawiały całą noc, gdyż obie historie okazały się równie trudne i ciekawe…
Królewna dowiedziała się, że niewiasta po śmierci ojca została wraz z matką wygnana z zamku. Że w jej kraju bardzo źle się dzieje, że niedawno umarła także jej matka, więc niewiasta jest już sierotą. Niemniej nie martwiła się o siebie, ani o to, że nie ma królewskich sukienek, służby... Martwiła się, że jej krajem rządzi tyran, który dąży do wojny… przybyła do pustelnika po radę, a ten dał jej zioła i kazał postąpić zgodnie ze snem, który nastąpi po ich wypiciu...
Rozmowa toczyła się wartko, placuszki wybornie smakowały, ogień trzaskał radośnie… ani się spostrzegła królewna, jak tuż przed świtem zasnęła słodkim snem… obudziła ją poranna rosa.
Niewiasty już nie było, ogień dogasł, a las zdawał się jakoś smutny...
Gdy postanowiła wyruszyć, zobaczyła, że coś błyszczy w trawie nieopodal. Był to mały skromny diadem. Podniósłszy go spostrzegła, że leżał tuż obok ścieżki. A ścieżka ta szybko zaprowadziła ją do pustelnika.
Ten zdawał się czekać na królewnę. Poczęstował ją ciepłą zupą. Bez słowa położył woreczek z porcją ziół obok miski. Gdy spostrzegł diadem na głowie królewny, rzekł:
- Wypij te zioła, gdy przybędziesz do domu, postąp zgodnie z tym, co ci powie sen. Jednak, gdy już znajdzie się kandydat, musi on mieć założony ten diadem na głowie gdy ruszy do ataku, by mógł zwyciężyć - rzekł staruszek - Już nic nie mów, ani nie pytaj, dokończ królewno zupę i jak najszybciej wracaj do domu, czasu masz niewiele... – rzekł, po czym usiadł w fotelu i zasnął...
Królewna zadziwiła się słowami staruszka. Nie chciała zadawać żadnych pytań. Dojadła zupę, umyła miskę i wyruszyła z powrotem. Gdy prawie wychodziła z lasu, przypomniała sobie o diademie. Zdjęła go z głowy i obejrzała. Równie dobrze mógłby to być diadem królewicza, gdyby nie to, iż był dość mały... za mały... i już chciała się cofnąć i dopytać, czy aby staruszek się nie pomylił, gdy przypomniała sobie jego słowa, więc ruszyła w stronę karczmy. Odebrała wypoczętego rumaka i powróciła do  rodzinnego zamku.
Tam zastała zatroskanych rodziców - wszak do urodzin zostało jedynie parę dni…
Królewna czym prędzej zażyła napar i zapadła w sen. Śniło jej się, że kraj obroni rycerz, który wygra w wyścigu konnym.
Dziwny to sen, wcale nie mówił, iż królewna ma pokochać rycerza.
- Może wyrok losu się zmienił? – pomyślała królewna.
- To jednak zdaje się być jedynym ratunkiem. Kochani rodzice zorganizujcie taki wyścig - rzekła królewna. I nie mówiła już im nic więcej o swoim śnie.

Urodziny królewny miały być następnego dnia... armia nerwowo czekała na przywódcę. A para królewska ogłaszała wyścig. Nic więc dziwnego, że mało który rycerz chciał wziąć w nim udział.
Zresztą dostojni panowie znali już słynne twarde serce królewny i rzadko który chciał stawać na czele przegranych wojsk.
Wyścig miał się odbyć z rana w dniu urodzin królewny. Do wyścigu stanęło paru dostojnych rycerzy w srebrnych zbrojach a tuż przed jego rozpoczęciem zgłosił się jeszcze jeden mikrus w przyszarzałej zbroi. Królowa spojrzała na króla mówiąc:
- Czy jest tak źle z naszą córką, że o jej rękę starają się i tak podrzędni rycerze..?
Król tylko westchnął. Czasu było mało, wróg zbliżał się do granic.
Wyścig uroczyście rozpoczęto.
Twarz królowej pobladła, a ona sama osunęła się na ziemię, gdy zwycięzcą okazał się mikrus.
Król wyrzekł tylko przez zaciśnięte gardło:
- Oto zwycięzca i przywódca naszych wojsk.
Królewna podeszła do mikrusa, on pocałował ją w policzek, a ona założyła mu diadem.. Widok był iście żałosny... Bo jak taki mikrus ma zwyciężyć?
Mikrus zaś bez słowa ruszył ku wojskom i ku granicy, którą właśnie zaczęły przekraczać obce wojska.
Mikrus gnał.
Królewna rzuciła się ku matce chcąc ja cucić. Król poszedł pisać testament.
Gdy Mikrus przybył do wojsk, od razu na ich czele ruszył ku granicy. Coś jednak było nie tak z diademem, który zaczął wraz z drganiami obijać stary hełm na głowie mikrusa. I hełm pęk i tylko ledwo co trzymał się na głowie. A na pewno nie wytrzymałby ataku mieczem.
Królewna docuciła matkę. Ta, czując, że zbliża się tragedia, zaczęła się z nią żegnać. Między innymi całując w policzek. To uczyniwszy zdziwiona cofnęła się, zamyśliła i powiedziała:
- Dziwne, znam skądś ten smak… ach! czy nie tak smakują placuszki dyniowe?
Wszyscy stojący obok królowej pomyśleli, że biedaczka zwariowała z nieszczęścia... wszyscy poza królewną... Ta nagle olśniona została pewną myślą. Czym prędzej wsiadła więc na rumaka i ruszyła ku granicy...
Obce wojska już ją przekraczały. Zły tyran chował się na tyłach czekając na informacje o zwycięstwie. Mikrus wjeżdżał odważnie w tłum przeciwnika. Diadem ostatecznie obił hełm. Królewna dojechlaa na tyły swoich wojsk.
I wtem hełm mikrusa pękł, a spod niego wzlatują w powietrze i burzą się piękne, długie, krucze włosy…
Na ten widok atakujący żołnierze padają na kolana... Bo czyż nie tak właśnie wyglądała zaginiona przed laty ich miłościwa królowa..?
Ach wszak to cud, że się pojawia taka młoda. Czy to znak końca tyranii w ich kraju?
Prości żołnierze padają na kolana, a starym dowódcom łzy cisną się do oczu..:
- Wszak to nasza królewna, córka króla naszego…- krzyczą…

W starym zamku odbywa się dziś wielki bal. Goszczą na nim dwory obydwu królestw.
Tyran siedzi w więzieniu.
Królowa matka znowu brzemienna.
Obie królewny tańczą razem. Czarne włosy w tańcu migoczą pośród rudych loków..
A staruszek pustelnik, daleko gdzieś w lesie znowu komuś poleca zdrowe i przepyszne placuszki z dyni.

Koniec.
Adna
Data publikacji w portalu: 2009-01-14
Podoba Ci się artykuł? Możesz go skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 4.02 /głosów: 42
Zaloguj się, aby zagłosować!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opinię  

Adna2009-01-19 11:02
poproszę o opinię.. i na + i na - :D

alegz2009-01-19 14:36
jak dla mnie bomba :D zaczytałam się jak nie wiem^^" super :D

a capella2009-01-20 16:34
no no... baśń jak się patrzy ;) podoba mi się

Japonka2009-01-22 13:42
Miło się czytało. Fajna klasyczna baśń. Ale ja chciałabym wiedzieć, co się działo później.

Adna2009-01-22 18:57
później to już tylko życie ;)

Irminka17  irminkaa111@wp.pl2009-01-22 18:58
"Dojadła zupę, umyła miskę i wyruszyła z powrotem." to podobało mi się naj ;) he umyła miskę :* BĘDE CZYTAĆ TĄ BAŚŃ MOJEJ SIOSTRZE KTÓRA LADA DZIEŃ SIĘ URODZI ... MOZE WYJDZIE NA LUDZI ;)

blue bird2009-01-22 20:29
antropologicznie klasycznie, wg prawideł konstrukcji mitu;).fabularnie super, chociaż niepokoi mnie królowa matka znowu brzemienna

Adna2009-01-22 22:21
:)

po-prostu-ja2009-01-23 22:58
Boskie! :D

Green2009-01-24 15:42
Super! I będzie ciąg dalszy, coś mi się zdaje... Pisz dalej :) I KONIECZNIE daj ten przepis na placuszki dyniowe!!!

Adna2009-01-24 17:50
:)

olacka2009-01-24 18:53
... /... /... /.../ owczy pęd.

Adna2009-01-24 23:21
s/s/s/s ? ;) ja wielokropki mam w naturze

iluzja_oh2009-01-25 00:10
placki dyniowe mnie nie kreca, ale umyta miska /Irminka17 ma oko ;-)/ i wypoczety rumak daja dodatkowa gwiazdke. z czystym! sumieniem daje 6. :) bo najlepsza z konkursowych.

olacka2009-01-25 05:01
1/2/3/4/5/6/7/8/9/10/11/12/13...owczy pęd.

Adna2009-01-25 08:58
hym, na pewno wzbudziłaś moja ciekawość... szkoda, że nie możesz jednoznacznie się wypowiedzieć.. a może możesz?

olacka2009-01-25 10:16
:)Rękawica została rzucona. Więcej konsekwencji w prowadzeniu narracji, która jest zbyt meandryczna. Niektóre sekwencje akcji są mało logiczne - wywołują śmieszność(np.diadem ostatecznie obił hełm) i zagubienie czytelnika, co raczej nie było zamiarem autorki. - Konwencja baśni również wymaga spójności przyczynowo-skutkowej. Przydałaby się mądrość płynąca z opowieści;). No i wszechobecne wielokropki!!! Nie zaszkodziłoby doszlifowanie stylu, również w kwestiach gramatycznych. Dobrym sprawdzianem wskazanych elementów jest czytanie utworu na głos. Powodzenia w doskonaleniu warsztatu;).

agawa25_832009-01-25 10:46
I o co tu chodzi - o te placki dyniowe???

Adna2009-01-25 11:32
olacka... i o to mi chodziło :) dziękuje za sugestie postaram się je wykorzystać na przyszłość Faktycznie mam wiele problemów zaczynając od potężnej dysleksji, na nieoczytaniu kończąc.. Niemniej na przekór swoim trudnościom lubię pisać. Prezentując tą bajkę poza pozytywnymi ocenami dostałam także morze sugestii. Z wielokropków trudno mi by było zrezygnować, po prostu uwielbiam je..;) A co do hełmu widocznie za słabo zasugerowałam, że cała zbroja była już dość stara i mało wytrzymała. Pisząc ta bajkę miałam w głowie stwierdzenie, że ma być ona z motywem a nie "o". A placki dyniowe faktycznie graja tu główną role ;)

olacka2009-01-25 15:29
Najważniejsze, zanim siądziesz do pisania - zadaj sobie pytanie: co chcę, co mam do przekazania? To jest podstawa, a nad resztą można pracować. Moim zdaniem,"motyw" nie wystarczy, by pisać - nie wystarczą dyniowe placki. No chyba, że mówimy o pisaniu na własny użytek, w ramach autoterapii. Wiele świetnych pisarek miało problem w postaci dysleksji:-). Strzelba, która wisi na ścianie w pierwszym akcie, w ostatnim powinna wystrzelić - inaczej dramaturgia siada. - To taka stara prawda warsztatowa. Podobnie z przykładowym hełmem - nie powinno mnie zastanawiać, jak to jest możliwe, że rozpadł się pod wpływem diademu:-). - Myślę, że wiesz już co odsłania ten przykład. W tym gatunku polecam Angele Carter "Czarna Wenus", ale nie tylko! Podsumowując: ćwiczenie czyni mistrzynię;-). Trawestując V. Woolf - lesbijkom brakuje własnego pokoju, więc dobrze, że są takie konkursy:-).

Adna2009-01-25 17:30
:)

ekscentryczka452009-01-25 17:59
Teraz ja....hi hi..placki dyniowe..nie jadłam...ale hełm na głowie miałam i bez diademu też się potrafi obijać o uszy...;-)..miałam nadzieję, że się poleje krew a tu nic...i w końcu która którą zdobyła..ogólnie nudne to to...tyle słów a tak mało akcji...ale na pocieszenie są tu baśnie koszmarniejsze...lubisz pisać to dobrze ale postaraj się polubić czytanie bardziej...może ładnie czytasz na głos albo smażysz pyszne placki dyniowe...w każdym razie Nobla z literatury już chyba nie dostaniesz....daję ** za odwagę i dysleksję...

blue bird2009-01-25 19:33
Ależ adna świetnie wie co ma do przekazania.Być może podświadomie.To charakterystyczne dla człowieka -kamuflowanie struktur mitycznych i posługiwanie się przezeń symbolem w filmie,powieściach, opowiadaniach.Tu nie chodzi olacka o mądrość płynącą z opowieści (bajka kładzie na to większy akcent) ale o archetypy, bo to baśń. Ta baśń to schemat mitycznej wędrówki bohatera,to obrzęd przejścia zarazem(bo wędrówka bohatera to rozbudowany schemat inicjacyjny), które mają wprowadzić bohaterkę w dojrzałość i kobiecość (w taką kobiecość która jest naszym udziałem - z drugą kobietą). to archetypy, które jak mniemam ten konkurs miał wydobyć. Jeśli zamiarem tego konkursu jest coś innego-będę zawiedziona:). Mamy tu wszystko, heroinę kulturową-zbawczynię swiata,ryty przejścia, orbis exterior, sacrum, mediatora, itd.Na warsztacie pisarskim nie znam sie, ale jak dla mnie narracja jest prowadzona całkiem nieźle,jedynie na końcu traci rytm, i powoduje, ze koniec nie pasuje do reszty.

agawa25_832009-01-25 20:35
Chyba nie chodzi o autorkę, ale o narratorkę - odnośnie podświadomości, o której pisze blue bird? Autorka powinna raczej być świadoma, zarówno przekazu jak i tego, w jaki sposób chce to zrobić. Konia za wskazanie punktu inicjacji - domyślam się, ale ten punkt zwrotny jest mało wyrazisty, jak dla mnie. A co do archetypów - nie przeceniałabym ich w tej opowieści... I faktycznie gubi rytm. W każdym razie miło się czyta historie, w której kobiety są bohaterkami:-)!

blue bird2009-01-25 21:16
sęk w tym że inicjacja to proces, a nie punkt ;)tutaj jest dosyć rozbudowany, ale spójny.analiza antropologiczna zajęła by sporo miejsca;)jak najbardziej chodzi o autorkę, nie narratorkę.jak wiadomo od czasów cloda levi-straussa:mity są strukturą podświadomą ludzkiego umysłu;)

narfa2009-01-25 21:18
Dużo tu motywów baśniowych - zgadza się. Pewnie mając w dłoni Bettelheima mogłabym się pełniej wypowiedzieć;-). W każdym razie baśń kojarzę z katharsis. A ja trochę wykorzystałam możliwość synonimu bajki i baśni, bo zdecydowanie wolę formę i dydaktyzm tej pierwszej;-). Powodzenia Adno.

olacka2009-01-25 21:32
mądrość ludowa również jest motywem baśni i to jej zwycięstwo prowadzi nas do oczyszczenia/pocieszenia/uwolnienia. myślę, że w gruncie rzeczy się zgadzamy:). choć polemika jest ciekawa;-).

agawa25_832009-01-25 22:24
Owszem,wtajemniczenie jest procesem, któremu jednak towarzyszy rytuał/ceremonia i o ten punkt mi chodziło-punkt wejścia do wspólnoty, odkrycia sensu życia, czy własnej w nim roli. Punkt zwrotny, który daje ukojenie. No dobrze, niech będzie - autorka jest elementem zbiorowej nieświadomości, ale jej warsztat literacki już nie powinien:-).

iluzja_oh2009-01-26 12:21
to już nie zabawa. ekscentryczka45 ** za krytykę, ***** za wytrzymałość. olacka **** za krytykę. mam jednak wrażenie, że w koncentracji trochę przeszkadza jej bezsenność (te owce). ;-) Adna, jesteś tu najepsza. usiadłaś, napisałaś, a mi dobrze się to czytało. chyba o to chodziło. :) pozdrawiam.

olacka2009-01-26 13:45
:-) poniosły mnie owce, bo żona daleko. a ekscentryczka45 poniżej krytyki jeśli chodzi o warsztat:-)).

olacka2009-01-26 13:48
jednak gdzieś tu stado owiec się błąka:-).dobranoc

iluzja_oh2009-01-26 14:27
ale pastereczka czuwa! ;-) dobranoc.

Adna2009-01-26 15:36
hym... czyli czekamy tekstu ekscentryczki ;) Ciesze się, że w jakiś stopniu przyczyniłam się do dyskusji.. dalej czekam na komentarze zwłaszcza wskazówki..:D A i zacytuje moją dziewczynę: " A mówiłam Ci, że koniec trzeba dopracować!" :D

narfa2009-01-26 16:58
A wilki i La Loba zjedzą ją żywcem, więc lepiej niech nie błąka się po cudzych bajkach, a w swoich się nie schowa - odnośnie e45:-). Adno, czasem warto zacząć od końca i słuchać dziewczyny;).

anzach  anzach@wp.pl2009-02-04 17:27
bardzo mi się podobało! prawdziwa niewinna baśń!! pozdrawiam serdecznie

marinnaWR2009-02-14 10:03
Czyta się jak bajkę:)

djarum902009-02-18 23:09
eno jak dla mnie bomba zaczytalam sie niesamowicie ;D Ale dopisz reszte albo czesc 2

Hopeless2009-02-28 19:53
Świetne ;) Bardzo mi się podoba ;)

alopecosa2009-03-19 21:15
a ja lubie wielokropki:)

Ona_Z_Cienia  rpogodna1@wp.pl2009-04-14 16:35
Dobre ...

Bette_692009-04-17 08:08
Mnie sie bajka podobała, jakos wczesniej nie zagladalam do tej czesci tworczosci, ale poniewaz podobalo mi sie opowiadanie Adny postanowilam przeczytac takze i bajke - fajna :) daje 5

Elbereth2009-04-23 11:17
Jest urocza :)

FeelYou2009-05-19 22:07
az prosi sie o dalszy ciag ;-) Wciaga

Ali992009-12-21 13:43
cudowna:)

lizaak  niemczorek@wp.pl2012-06-24 12:54
Przyjemnie się czytało.Poproszę o więcej... :)


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych użytkowniczek portalu

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024