Bajka o odnajdowaniu

Za siedmioma kolorami, za siedmioma emocjami w krainie miłości, w najwspanialszym zakątku ziemi, żyła rodzina. W rodzinie tej urodziła się dziewczynka o imieniu Juzil. Tata i mama uwielbiali córeczkę. Oddaliby wszystko, by była szczęśliwa, lecz córka od najmłodszych lat chciała zbadać szczęście od własnej strony.
Dziewczynka była bardzo ciekawska i nieustannie zadawała pytania: „Mamo, czy ja jestem ładna? Tato, czy ja jestem mądra? Babciu, czy ja będę szczęśliwa? Babciu, dlaczego nigdy nie chodzimy na polanę?”. Babcia, by wykręcić się od odpowiedzi, a raczej dla świętego spokoju odpowiadała wnuczce: „ Kochanie, kiedyś sama znajdziesz odpowiedzi na nurtujące cię pytania”, i uważała temat za zamknięty. Dojrzewająca Juzil nie była zadowolona z takiej odpowiedzi babci, ponieważ zaostrzała ona tylko jej ciekawość i wzmagała chęć poznawania.
Juzil dorastała i stawała się piękną panną. Jak wszystkie dziewczyny na świecie chciała znaleźć szczęście o niesprecyzowanej urodzie i charakterze, o twarzy niewiadomej. Pewnego dnia, wybrała się na spacer do lasu. Gdy dotarła do polany, pomyliła kierunki i nie mogła odnaleźć drogi do domu. Zdała się zatem na ślepy los i wybrała ścieżkę biegnącą po prawej stronie, bardzo piękną w pomarańczowej poświacie. Mały elf o imieniu Szafirek, który często towarzyszył dziewczynie, pisnął cichutko –„zawracaj”, ale ona nie słyszała jego głosu, zagłuszonego śpiewem ptaków i szelestem liści.
Juzil szła zauroczona kolorem, jaki emanował z każdego krzaka, drzewa. To przeżycie było niesamowite, nigdy dotąd nie widziała tak pięknej drogi, drogi w kolorze pomarańczy. Jednak im dalej szła, tym droga stawała się bardziej intensywna i przerażająca. Miała wrażenie jakby kolor ów oplatał ją i wsysał. Dziewczyna czuła, że odkrywa jakąś tajemnicę i, że zostanie ukarana za brak rozsądku.
Przestraszona i mocno zdenerwowana Juzil, zawróciła i zaczęła biec do miejsca, z którego zachwycona rozpoczęła wędrówkę. Powrót nie był przyjemny, drzewa i krzewy zaczepiały ją swoimi konarami, kolcami, raniły kłopotliwymi pytaniami. Elf siedzący na pniu westchnął „a nie mówiłem?” Dziewczyna była wyczerpana, jej sukienka podarta, nerwy w bardzo rozdygotanym stanie. Łapała szybko oddech, niczym ryba wyrzucona na brzeg. Chyba straciła na chwilę świadomość…
Bardzo smutny śpiewak leśny, jakiś drozd lub przyjaciel Elf, zeskoczył z gałęzi i szedł małą niewidoczną dla ludzkiego oka ścieżką. Juzil postanowiła iść za nim, tą przypadkowo wskazaną ścieżką. Miała nadzieję na dotarcie do domu. Czuła, że przypadek lub los decydują za nią. Wiedziała jednocześnie, że od wyboru, którego teraz dokona, nie będzie odwrotu. A to z tej prostej przyczyny, że na polanie nie widziała więcej ścieżek, a nie chciała trafić ponownie na tę pierwszą. Ta druga dróżka była wąska i pięła się pod górę, nie osłaniały jej żadne rośliny, słońce mocno prażyło ciało młodej Juzil. Dziewczyna była bardzo wyczerpana, ale pięła się dalej pod górę. Dotarła wreszcie do szczytu i ujrzała JĄ, piękną, w białej sukni. Na szczycie góry stała Jabłoń, emanująca czarodziejskim zapachem. Juzil zbliżając się do niej, wdychała migdałowy zapach kwiatów. Tak odurzona, napiła się jej nektaru i już znała odpowiedz na pytanie o istotę szczęścia. Ale to był dopiero początek poznawania.
Jabłoń, zagarnęła Juzil swoją białą suknią, jak płaszczem. Jeszcze widać, jak idą obie, gdzieś przed siebie…
P.S. Elf w tajemnicy wyszeptał mi, że widział je razem jeżdżące po łące na rowerach, śmiały się głośno. A po kilu latach napisał do mnie, że wzięły ślub i żyją szczęśliwie, był zaproszony i zdjęcie obiecał przysłać.
Aha, Juzil nigdy nie odnalazła drogi do domu, w poszukiwaniu szczęścia tę zgubiła bezpowrotnie.
Mira
Data publikacji w portalu: 2009-01-15
Podoba Ci się artykuł? Możesz go skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 2.83 /głosów: 12
Zaloguj się, aby zagłosować!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opinię  

ekscentryczka452009-01-23 18:15
Ja pier.......................co to jest ?????????????????????? baśń czy relacja z zaginięcia małoletniej jak jej tam Juzil..hi hi..dobrze, że nie Rafka....a ta babcia to jakaś stuknięta...co jak co ale babcie zawsze odpowiadają na pytania wnuczków zwłaszcza w baśniach....i te dylematy co targają bohaterką.....Dno...szmira..miernota.... utwór klasy 00....

ciotkaregina912009-01-31 21:21
Dlaczego dobrze, że nie Rafka? Babcie idą utartym tradycyjnym cukrującym tylko trochę szlakiem . Ta widocznie wróżką nie była. Za to żeński człowiek był. Prezent na całe życie wzięła sobie sama. Mnie się podobało. A Jabłoń - aż ciarki przechodzą - . Ja też, ja też tak chcę. Na rowerze już umiem, więc...

ciotkaregina912009-02-04 10:51
Dałam 5 punktów po przeczytaniu wszystkich baśni. Jest w niej ukojenie i dobrze się kończy i taka dla dużych i małych. Pozdrawiam Mirę

zmijagra  na_gitarze_sobie_gram@wp.pl2009-02-23 00:07
bo dobrze jest się w końcu odnaleźć... a nie mijać bez końca... ;)

Elbereth2009-04-23 10:58
Tak sobie czytam komentarze i z przykrością widzę, że pani "ekscentryczka" uparła się gnoić każdą autorkę baśni... ciekawy przykład "konstruktywnej inaczej" krytyki. A opowiadanie jest słodkie, czegoś mi w nim brakuje, może zbyt lakoniczne, ale podobało mi się. Pozdrawiam, E.

ciociagienia2009-05-23 21:02
Dziękuję za opinie i mądre czytanie, zgdzam się z tą lakonicznością..., zabrakło czasu. Jeszcze raz dziękuję serdecznie za przeczytanie tekstu z uwagą. Pozdrawiam Mira


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych użytkowniczek portalu

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Witaj, Zaloguj się

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024