czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
- szczurzyca
- super forma
- Posty: 1078
- Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00
Tak sobie czytam i myślę, że strasznie łatwo idzie nam wydawanie ocen: to jest zdrada, tamto nie; tak wolno, tak nie; to rani, a ranić nie wolno; trzeba myśleć o partnerze, czy jest dobrze, czy źle; itp... A dla mnie nic nie jest proste i oczywiste. Każdy związek wyglada inaczej, rózni ludzie zupełnie inaczej wyobrażają sobie bycie razem we dwoje, nie zawsze (wbrew pozorom) zdrada rani - czasem jest sposobem na to, by móc dalej wspólnie żyć.
Tak się składa, że w związku występuje dwoje partnerów i to o dobro, komfort i właściwe samopoczucie obojga chodzi. Myślę o partnerze swoim, ale także o sobie, o tym kim jestem i jakie mam potrzeby.
Ja jestem ze swoim mężem dlatego, że oboje podjęliśmy taka decyzję. Jesteśmy przyjaciółmi i, gdyby nie było dzieci sprawa byłaby całkiem jasna. Ale nie jest. Żyjemy zgodnie i szczęśliwie. Bez napięć i awantur. Sporo czasu spędzamy wspólnie. A od normalnych małżeństw rózni nas jedynie to, że nie rościmy sobie praw do wyłączności, nie tylko w sferze erotycznej...
Tak się składa, że w związku występuje dwoje partnerów i to o dobro, komfort i właściwe samopoczucie obojga chodzi. Myślę o partnerze swoim, ale także o sobie, o tym kim jestem i jakie mam potrzeby.
Ja jestem ze swoim mężem dlatego, że oboje podjęliśmy taka decyzję. Jesteśmy przyjaciółmi i, gdyby nie było dzieci sprawa byłaby całkiem jasna. Ale nie jest. Żyjemy zgodnie i szczęśliwie. Bez napięć i awantur. Sporo czasu spędzamy wspólnie. A od normalnych małżeństw rózni nas jedynie to, że nie rościmy sobie praw do wyłączności, nie tylko w sferze erotycznej...
- szczurzyca
- super forma
- Posty: 1078
- Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00
Dla mnie brudna miłość i niezdrowa pożądliwość, to "miłość" oparta na wykorzystywaniu i oszukiwaniu drugiego człowieka. Kiedy strony znają wszystkie fakty, a mimo to jedna z nich pragnie w jakiś sposób kontynuować związek, oparty li tylko na przyjaźni, to może jest to relacja wymykająca się powszechnie przyjętym regułom, a tym samym spotykająca się z ostracyzmem jak każda mniejszość.Układ taki dla pań w niego wikłających się będzie jedynie i aż! romansem.
Nigdy! zanim nie zakończą poprzednich związków definitywnie nie będzie możliwym zbudowanie domu, założenie rodziny, zbudowanie więzi opartej na trójjednosci: emocjonalnej, ekonomicznej, erotycznej.
W takim kontekście, spostrzegam podejmowanie współzycia w tak skomplikowanych układach, jako pożadliwosc (czyli wyabstrachowany seks z innych elementów monogamicznego w pełni! - we wszystkich sferach budowania rodziny - zwiazku).
Bycie razem ekonomicznie jest czasami niemożliwe z wielu przyczyn, dla mnie, fakt powiązania uczuć z erotyzmem, świadczy nie tyle o niezdrowej pożądliwości, ile pragnieniu przeżywania swej natury fizycznej i duchowej w całej pełni.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Lhamo pisze:Katze
Tak, można powiedzieć, że popełnia sie zdradę czyniąc coś jawnym ,wyjawiać swoje myśli, uczucia ,zamiary, wydawać się z czymś, demaskować. Jest to forma zdrady pozytywnej, liczymy na zrozumienie i odpuszczenie.oczywiscie, ze jest to zdrada! jesli pozostajesz z kims w zwiazku a znalazlas sobie kogos i i niewazne czy prowadzicie wspólnie gospodarstwo,czy razem robicie zakupy,czy mu juz nie pierzesz i nie
gotujesz- to jest zdrada.
Natomist wyjątkowo perfidna forma zdrady, dla mnie osobiście, jest oszukiwanie kogoś konsekwentnie i do końca kim jest się naprawdę, czyli nawet rozwód wówczas nie oczyszcza , żyjemy z brudną przeszłością i faktem oszustwa na swoim koncie.
Zdrada pozytywna i negatywna- nowa nomenklatura w zaleznosci od okolicznosci? naginasz fakty do swojej rzeczywistosci?
zdrada jest zawsze nieczysta,
wszystkie są brudne i wszystkie bardzo bolą.
Lhamo – to co piszesz to przedstawianie świata takim jakim chciałabyś go widzieć. marzenia a realia to calkiem inna bajka.
A o marzeniach o związku z kobietą i szukaniu kogoś innego powiedziałaś partnerowi przed rozpoczeciem wspólnego zycia?I uzyskałaś zrozumienie i zgodę bez żadnych problemów, czy może oszukiwałaś jakiś czas
to co tutaj piszesz to dla mnie novum.Znasz jakieś przykłady przyjaźni trwające dłużej niż 3-4 tygodnie opartej na takich zasadach??Czy twój mąż jest usatysfakcjonowany tym, ze zyjecie we troje? bardzo jestem ciekawa tez opinii szaraczka w tej kwestii.Kiedy strony znają wszystkie fakty, a mimo to jedna z nich pragnie w jakiś sposób kontynuować związek, oparty li tylko na przyjaźni
fakt powiązania uczuć z erotyzmem, świadczy nie tyle o niezdrowej pożądliwości, ile pragnieniu przeżywania swej natury fizycznej i duchowej w całej pełni
pod waruniem że się znacie, bo takie bzyku bzyku po 3 godzinach to juz lekka przesada nazwać duchową pełnią
Tak, jest zdrada pozytywna, kiedy mamy odwagę wyznać partnerowi pewne fakty, licząc się z tym, że dalszy nasz los może być życiem potępieńcaZdrada pozytywna i negatywna- nowa nomenklatura w zaleznosci od okolicznosci? naginasz fakty do swojej rzeczywistosci?
zdrada jest zawsze nieczysta,
wszystkie są brudne i wszystkie bardzo bolą.
Każda zdrada boli, niekoniecznie musi być brudna.
Moje doświadczenie mi mówi, że marzenia sie spełniają tylko trzeba bardzo mocno pragnąć. Realia są takie jak my je spostrzegamy.Lhamo – to co piszesz to przedstawianie świata takim jakim chciałabyś go widzieć. marzenia a realia to calkiem inna bajka.
Przed związkiem z partnerem nie miałam pojęcia, że można żyć kobietą oficjalnie w tak bliskim związku.Nie oszukiwałam, starałam sie żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. Przez wiele lat zaprzeczałam faktowi, że jestem lesbijką.Tak, oszukiwałam przez jakis czas po kilkunastu latach małżeństwa kiedy dotarło do mnie, że naprawdę jestem lesbijką. Wyznałam prawdę kiedy stwierdziłam ,że dalsze oszukiwanie byłoby zwykłą niegodziwością.A o marzeniach o związku z kobietą i szukaniu kogoś innego powiedziałaś partnerowi przed rozpoczeciem wspólnego zycia?I uzyskałaś zrozumienie i zgodę bez żadnych problemów, czy może oszukiwałaś jakiś czas
Nie, nie znam , mam wiele sprzecznych uczuc w tej materii, i do twojej wiedomości: nie żyjemy we troje, proszę o ścisłość wypowiedzi .to co tutaj piszesz to dla mnie novum.Znasz jakieś przykłady przyjaźni trwające dłużej niż 3-4 tygodnie opartej na takich zasadach??Czy twój mąż jest usatysfakcjonowany tym, ze zyjecie we troje? bardzo jestem ciekawa tez opinii szaraczka w tej kwestii.
Czytasz bardzo nieuważnie posty, ponieważ szaraczek bardzo wyraźnie sie wypowiedział w tym temacie.
Ostatnio zmieniony 20 lip 2006, o 00:37 przez Lhamo, łącznie zmieniany 1 raz.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
sorry zagalopowałam się. To sie nazywa mistyka..po paru głębszych.Lhamo pisze:[Prymitywność twojej wypowiedzi jest porażająca, wypraszam sobie imputowanie mi działań i uczuć , które mnie nie dotyczą.pod waruniem że się znacie, bo takie bzyku bzyku po 3 godzinach to juz lekka przesada nazwać duchową pełnią
Czyżby przemawiały przez Ciebie twoje osobiste doświadczenia.
I oczywiscie mówie to tylko i wyłacznie z własnego doswiadczenia
...
Ostatnio zmieniony 20 lip 2006, o 00:39 przez Lhamo, łącznie zmieniany 10 razy.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Jak dla mnie, to niezależnie od płci wyklucza się miłość (o podtekscie erotycznym) do dwóch osób. Zawsze jedna osoba będzie ważniejsza, a druga będzie tylko przyjacielem/obiektem pożądania/sympatią...
[url=http://www.fantazyjne.pl]Ucho też człowiek[/url]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
Lhamo pisze:Katze pisze:sorry zagalopowałam się. To sie nazywa mistyka..po paru głębszych.Lhamo pisze:[ Prymitywność twojej wypowiedzi jest porażająca, wypraszam sobie imputowanie mi działań i uczuć , które mnie nie dotyczą.
Czyżby przemawiały przez Ciebie twoje osobiste doświadczenia.
I oczywiscie mówie to tylko i wyłacznie z własnego doswiadczenia
Przykro mi, że twoje doświadczenia mistyczne sa tylko po paru głębszych,
niech ci bedzie,ubawiłas mnie setnie...mistyczko
ulek napisała
Jest Ci źle, ale nie podejmujesz zdrowej dla siebie decyzji, bo myślisz, że ona Cię kocha.
Prawda jest taka, że to owa ona nie potrafi podjąć odpowiedzialnej decyzji z kim chce być. Chce łapać dwie sroki z jeden ogon. Z Tobą jej dobrze i z nim jej dobrze. Nie chce rezygnować z przyjemności.
Zastanów się czy Ty chcesz takiego życia? Czy chcesz się Nią dzielić? Czy ten ON Ci pasuje?
Jeśli nie, podejmij decyzję o swoim życiu i swoim szczęściu. Pokaż swojej przyjaciółce, że Ciebie na to stać. Szanuj siebie, bo nikt w tym związku tego nie robi![/quote][/color]
Ulek, masz racje, ona chce łapac dwie sroki za ogon.Wiem, ze chce miec i jego i mnie, ale nie pojmuje tego w kategorii poligamii, zdrady. Ona, bojąc sie tego co robiła=pożądania mnie, bojąc sie tego, ze za mną teskni, że mnie kocha troche inaczej niz zwykłą przyjaciółke, próbuje stworzyc sobie swój układ: chłopak i po prostu przyjaciółka.I przeciez tak mozna kochac dwie osoby, ona przed sobą jest"czysta",przynajmniej pozornie, bo w jej głowie musi się kłebic mnóstwo mysli, które dają objawy silnej nerwicy.
Tak, ja musze podjąc decyzje..Ona ma 22 lata, ja 30, ten ON zdecydowanie mi nie pasuje,ale moge wyznaczyc sobie jakis czas i jeszcze czekac.Moze ona dojrzeje do pewnych decyzji, jest jeszcze młoda..
Jest Ci źle, ale nie podejmujesz zdrowej dla siebie decyzji, bo myślisz, że ona Cię kocha.
Prawda jest taka, że to owa ona nie potrafi podjąć odpowiedzialnej decyzji z kim chce być. Chce łapać dwie sroki z jeden ogon. Z Tobą jej dobrze i z nim jej dobrze. Nie chce rezygnować z przyjemności.
Zastanów się czy Ty chcesz takiego życia? Czy chcesz się Nią dzielić? Czy ten ON Ci pasuje?
Jeśli nie, podejmij decyzję o swoim życiu i swoim szczęściu. Pokaż swojej przyjaciółce, że Ciebie na to stać. Szanuj siebie, bo nikt w tym związku tego nie robi![/quote][/color]
Ulek, masz racje, ona chce łapac dwie sroki za ogon.Wiem, ze chce miec i jego i mnie, ale nie pojmuje tego w kategorii poligamii, zdrady. Ona, bojąc sie tego co robiła=pożądania mnie, bojąc sie tego, ze za mną teskni, że mnie kocha troche inaczej niz zwykłą przyjaciółke, próbuje stworzyc sobie swój układ: chłopak i po prostu przyjaciółka.I przeciez tak mozna kochac dwie osoby, ona przed sobą jest"czysta",przynajmniej pozornie, bo w jej głowie musi się kłebic mnóstwo mysli, które dają objawy silnej nerwicy.
Tak, ja musze podjąc decyzje..Ona ma 22 lata, ja 30, ten ON zdecydowanie mi nie pasuje,ale moge wyznaczyc sobie jakis czas i jeszcze czekac.Moze ona dojrzeje do pewnych decyzji, jest jeszcze młoda..
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
Masz rację szczurzyco, ocenianie relacji partnerskich w cudzych związkach z reguły wychodzi najlepiej. Pewnie dlatego, że nie będąc zaangazowanym emocjonalnie łatwiej jest dostrzec jakie sa w nim (w opinii oceniającego) mankamenty, a rady płyną już z własnych doświadczeń lub pragnień.szczurzyca pisze:Tak sobie czytam i myślę, że strasznie łatwo idzie nam wydawanie ocen: to jest zdrada, tamto nie; tak wolno, tak nie; to rani, a ranić nie wolno; trzeba myśleć o partnerze, czy jest dobrze, czy źle; itp... A dla mnie nic nie jest proste i oczywiste. Każdy związek wyglada inaczej, rózni ludzie zupełnie inaczej wyobrażają sobie bycie razem we dwoje, nie zawsze (wbrew pozorom) zdrada rani - czasem jest sposobem na to, by móc dalej wspólnie żyć.
Tak się składa, że w związku występuje dwoje partnerów i to o dobro, komfort i właściwe samopoczucie obojga chodzi. Myślę o partnerze swoim, ale także o sobie, o tym kim jestem i jakie mam potrzeby.
Ja jestem ze swoim mężem dlatego, że oboje podjęliśmy taka decyzję. Jesteśmy przyjaciółmi i, gdyby nie było dzieci sprawa byłaby całkiem jasna. Ale nie jest. Żyjemy zgodnie i szczęśliwie. Bez napięć i awantur. Sporo czasu spędzamy wspólnie. A od normalnych małżeństw rózni nas jedynie to, że nie rościmy sobie praw do wyłączności, nie tylko w sferze erotycznej...
A co do Twojego z mężem układu to jest dość nietypowy, nazwałabym swobodny choć myślę, że dojście do niego (układu) i trwanie w nim nie było i nie jest łatwe dla was a także dla tej trzeciej osoby.
- szczurzyca
- super forma
- Posty: 1078
- Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00
Dzięki za dobre słowo Dobra Kobietodobranocka13 pisze:
Masz rację szczurzyco, ocenianie relacji partnerskich w cudzych związkach z reguły wychodzi najlepiej. Pewnie dlatego, że nie będąc zaangazowanym emocjonalnie łatwiej jest dostrzec jakie sa w nim (w opinii oceniającego) mankamenty, a rady płyną już z własnych doświadczeń lub pragnień.
A co do Twojego z mężem układu to jest dość nietypowy, nazwałabym swobodny choć myślę, że dojście do niego (układu) i trwanie w nim nie było i nie jest łatwe dla was a także dla tej trzeciej osoby.
No nie było łatwe, ale było możliwe. A znasz kogoś, kto ma łatwo? Jak nie tu drzazga, to gdzie indziej się znajdzie
A swój przykład podałam tylko dla zobrazowania tezy, że nic nie jest czarne, albo białe. Świat składa się z róznych odcieni szarości i o tym powinnyśmy pamiętać oceniając innych. Tak myślę...
W pełni się z tym zgadzam .dobranocka13 pisze:Masz rację szczurzyco, ocenianie relacji partnerskich w cudzych związkach z reguły wychodzi najlepiej. Pewnie dlatego, że nie będąc zaangazowanym emocjonalnie łatwiej jest dostrzec jakie sa w nim (w opinii oceniającego) mankamenty, a rady płyną już z własnych doświadczeń lub pragnień.szczurzyca pisze:Tak sobie czytam i myślę, że strasznie łatwo idzie nam wydawanie ocen: to jest zdrada, tamto nie; tak wolno, tak nie; to rani, a ranić nie wolno; trzeba myśleć o partnerze, czy jest dobrze, czy źle; itp... A dla mnie nic nie jest proste i oczywiste. Każdy związek wyglada inaczej, rózni ludzie zupełnie inaczej wyobrażają sobie bycie razem we dwoje, nie zawsze (wbrew pozorom) zdrada rani - czasem jest sposobem na to, by móc dalej wspólnie żyć.
Tak się składa, że w związku występuje dwoje partnerów i to o dobro, komfort i właściwe samopoczucie obojga chodzi. Myślę o partnerze swoim, ale także o sobie, o tym kim jestem i jakie mam potrzeby.
Ja jestem ze swoim mężem dlatego, że oboje podjęliśmy taka decyzję. Jesteśmy przyjaciółmi i, gdyby nie było dzieci sprawa byłaby całkiem jasna. Ale nie jest. Żyjemy zgodnie i szczęśliwie. Bez napięć i awantur. Sporo czasu spędzamy wspólnie. A od normalnych małżeństw rózni nas jedynie to, że nie rościmy sobie praw do wyłączności, nie tylko w sferze erotycznej...
co to jest zdrada pozytywna? Nie chcesz chyba powiedzieć Lhamo, że jesteś Konradem Wallenrodem?to co wypisujesz na temat zdrady to pokrętna kazuistyka, to naginanie faktów do swojej rzeczywistości, to szukanie zgody na dalsze uprawianie tego procederu, to usprawiedliwianie się. Powiedzieć partnerowi i mieć problem z głowy. Ach jaka jestem wielka i szlachetna, bo powiedziałam. I jakimż teraz jestem cierpiętnikiem, wszak gromy sypią się na mą głowę, a ja w tym cierpieniu trwam. A jak mi sie nadarzy kolejna okazja - to od początku. pójdzie zapewne łatwiej powiedzenie partnerowi
tak owe teksty zainspirowały mnie wielce. dzięki nim zobaczyłam, jak można stwarzać rzeczywistość na swoje li only potrzeby. jak można sie cudownie wybielać, jak można w swoich oczach być nadal szlachetnym. ale tylko w swoich oczach. a i mam jeszcze małe pytanie - czyżby mój nick sie koleżance nie spodobał? a czemuż to? uprzejmie prosze o odpowiedź
Ok, figarku. Co do meritum się nie wypowiadam.
Twój nick, jest bardzo zbieżny z pewną userką http://kobiety-kobietom.com/forum/profi ... ile&u=5720 . Wydało mi się to zastanawiające.
Miłego pobytu.
Twój nick, jest bardzo zbieżny z pewną userką http://kobiety-kobietom.com/forum/profi ... ile&u=5720 . Wydało mi się to zastanawiające.
Miłego pobytu.
W życiu chodzi o to, by być trochę niemożliwym.
Parafrazując tytuł tego postu chciałam zapytać – czy można kochać dwie kobiety? Czy można chcieć mieć kontakt z obiema? Czy można być w stałym związku a jednocześnie pokochać kogoś drugiego. Bo się nagle pojawił jak prawie grom z jasnego nieba. Fajnie jest, kiedy obie są wolne, ale wtedy nie byłoby przecież tego problemu I czy koniecznie trzeba dokonać wyboru, czasem jakże bolesnego. Myślę, że wielu z was się coś takiego przydarzyło. I czy w tym kontekście możemy mówić o zdradzie? Pojęcie „ zdrada” jest pojęciem nieostrym. Jest jak duży wór, do którego można wszystko wpakować. Dla jednych pod pojęciem zdrady będzie się krył tylko intymny kontakt z drugą osobą, ale innych gorsza jest zdrada psychiczna, a dla jeszcze innych pójście na piwo z kimś innym albo proste wyabstrahowanie się z rzeczywistości już nosi znamiona zdrady. Jeżeli kocha się dwie osoby, a jest to możliwe, i zapewne o tym wiecie, chociaż pewnie zaprzeczycie, to czy można w tym wypadku mówić o zdradzie? Mnie się wydaje, że nie. Ale pewnie moje stanowisko jest odosobnione.
Kochajac dwie.
Juz o tym bylo:
http://kobiety-kobietom.com/forum/viewtopic.php?t=3543
Nie powtarzajcie tematow w roznych watkach i po kilka razy
Juz o tym bylo:
http://kobiety-kobietom.com/forum/viewtopic.php?t=3543
Nie powtarzajcie tematow w roznych watkach i po kilka razy
Ujawnienie homoseksualizmu Lhamo, związane ze "zdradą", odbyło się z powodu mojej inicjatywy, Lhamo tylko to potwierdziła. Do tego też potrzebowała odwagi. W świetle naszych doświadczeń, twierdzę że zdradą jest życie w obłudzie, względem siebie i partnera. Rozpoznanie naszych potrzeb, czyni nas wartościowszymi ludźmi. Homoseksualizm jednego z małżonków jest powodem cierpienia obojga. Ujawnienie go stwarza szansę na dalsze w miarę normalne funkcjonowanie rodziny. Problem poznany to pół problemu. W ciemności budzą się demony. Nie widzę sensu wznawiania pożycia, to jest jak próba zapalenia czołgu na popych pod górę. Pozdrawiam Cię.figarek pisze:co to jest zdrada pozytywna? Nie chcesz chyba powiedzieć Lhamo, że jesteś Konradem Wallenrodem?to co wypisujesz na temat zdrady to pokrętna kazuistyka, to naginanie faktów do swojej rzeczywistości, to szukanie zgody na dalsze uprawianie tego procederu, to usprawiedliwianie się. Powiedzieć partnerowi i mieć problem z głowy. Ach jaka jestem wielka i szlachetna, bo powiedziałam. I jakimż teraz jestem cierpiętnikiem, wszak gromy sypią się na mą głowę, a ja w tym cierpieniu trwam. A jak mi sie nadarzy kolejna okazja - to od początku. pójdzie zapewne łatwiej powiedzenie partnerowi
było..."kochając dwie...kobiety"..teraz chodzi o kobiete i mężczyzne .Japonka pisze:Kochajac dwie.
Juz o tym bylo:
http://kobiety-kobietom.com/forum/viewtopic.php?t=3543
Nie powtarzajcie tematow w roznych watkach i po kilka razy
..temat wydaje sie dosc ciekawy....i moim zdaniem:mozna kochac jednocześnie mężczyzne i kobiete...jednakże często powtarzam:każda miłość jest inna..jak i każda osoba....w tym przypadku kocha sie kobiecosc i męskosc...nie sposób te dwie istoty postawic na równi, każda jest nieodkrytą tajemnicą.......
"nigdy nikomu,ani na żadanie,ani na prośby niczyje, nie podam trucizny!"
Homoseksualność człowieka powinna być motywem dla lepszego poznania siebie przez osobę homoseksualną oraz jej przez rodzinę, otoczenie, przyjaciół, znajomych.szaraczek pisze:Homoseksualizm jednego z małżonków jest powodem cierpienia obojga. Ujawnienie go stwarza szansę na dalsze w miarę normalne funkcjonowanie rodziny.
Homoseksualnosc to nie choroba, której poznanie powinno pomóc "w uleczeniu" - siebie, rodziny!
Homoseksualnośc to jeden z elementów naszej osobowości.
Tożsamosc zobowiązuje do adekwatnych wyborów życiowym jeśłi jest rozpoznana przed!podjęciem np. decyzji o założeniu rodziny, wyborze partnera / partnerki; jełśi później jest rozpoznana przez konkretną osobę powinna dawać siłę do takiego dalszego ułożenia swego zycia by nie krzywdzić innych - patrz: odkrycie homo. w trakcie trwania małżeństwa hetero., a nie być przyczynkiem do zdrady! (wg mnie jest nią każdy kontakt intymny z osobą spoza związku zawartego (trwającego)).
Pzdr
K.
nie ma; jest najwyzej uczciwe stawianie sprawy;jest zdrada pozytywna
znaczenie slowa "pozytywny":
"korzystny, zasługujący na dodatnią ocenę, pomyślny; rzadziej o człowieku: wartościowy" /PWN/
zdrada nigdy nie jest pozytywna; uczciwosc, chociaz post-factum - owszem;
tych dwoch pojec mylic nie nalezy;
http://arsneo.pl
Mialam faze kiedy lubilam "obserwowac" ludzi kiedy "zdradzali" i duzo mi to dalo. Co do uczuc i ilosci osob, ktorymi mozna nimi darzyc, to sprawa indiwidualna, jedni wola monogamie (i milosc w liczbie pojedynczej) inni jej brak, Jednym dobrze w stanie kiedy etyka katolicka (lub inna) jest wyznacznikiem drogi i prawdy, inni czuja sie zbawieni kiedy jako takiej drogi i prawdy brak.
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony