czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
Awatar użytkownika
szczurzyca
super forma
super forma
Posty: 1078
Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00

Post autor: szczurzyca » 16 lip 2006, o 10:06

Tak sobie czytam i myślę, że strasznie łatwo idzie nam wydawanie ocen: to jest zdrada, tamto nie; tak wolno, tak nie; to rani, a ranić nie wolno; trzeba myśleć o partnerze, czy jest dobrze, czy źle; itp... A dla mnie nic nie jest proste i oczywiste. Każdy związek wyglada inaczej, rózni ludzie zupełnie inaczej wyobrażają sobie bycie razem we dwoje, nie zawsze (wbrew pozorom) zdrada rani - czasem jest sposobem na to, by móc dalej wspólnie żyć.
Tak się składa, że w związku występuje dwoje partnerów i to o dobro, komfort i właściwe samopoczucie obojga chodzi. Myślę o partnerze swoim, ale także o sobie, o tym kim jestem i jakie mam potrzeby.
Ja jestem ze swoim mężem dlatego, że oboje podjęliśmy taka decyzję. Jesteśmy przyjaciółmi i, gdyby nie było dzieci sprawa byłaby całkiem jasna. Ale nie jest. Żyjemy zgodnie i szczęśliwie. Bez napięć i awantur. Sporo czasu spędzamy wspólnie. A od normalnych małżeństw rózni nas jedynie to, że nie rościmy sobie praw do wyłączności, nie tylko w sferze erotycznej...
Awatar użytkownika
szczurzyca
super forma
super forma
Posty: 1078
Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00

Post autor: szczurzyca » 16 lip 2006, o 10:11

A teraz pewnie na moją biedną głowę gromy się posypią... :olaboga:
Awatar użytkownika
Lhamo
super forma
super forma
Posty: 2696
Rejestracja: 22 paź 2004, o 00:00

Post autor: Lhamo » 16 lip 2006, o 10:11

Układ taki dla pań w niego wikłających się będzie jedynie i aż! romansem.
Nigdy! zanim nie zakończą poprzednich związków definitywnie nie będzie możliwym zbudowanie domu, założenie rodziny, zbudowanie więzi opartej na trójjednosci: emocjonalnej, ekonomicznej, erotycznej.

W takim kontekście, spostrzegam podejmowanie współzycia w tak skomplikowanych układach, jako pożadliwosc (czyli wyabstrachowany seks z innych elementów monogamicznego w pełni! - we wszystkich sferach budowania rodziny - zwiazku).
Dla mnie brudna miłość i niezdrowa pożądliwość, to "miłość" oparta na wykorzystywaniu i oszukiwaniu drugiego człowieka. Kiedy strony znają wszystkie fakty, a mimo to jedna z nich pragnie w jakiś sposób kontynuować związek, oparty li tylko na przyjaźni, to może jest to relacja wymykająca się powszechnie przyjętym regułom, a tym samym spotykająca się z ostracyzmem jak każda mniejszość. :wink:

Bycie razem ekonomicznie jest czasami niemożliwe z wielu przyczyn, dla mnie, fakt powiązania uczuć z erotyzmem, świadczy nie tyle o niezdrowej pożądliwości, ile pragnieniu przeżywania swej natury fizycznej i duchowej w całej pełni.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Katze
super forma
super forma
Posty: 1066
Rejestracja: 5 paź 2004, o 00:00

Post autor: Katze » 16 lip 2006, o 12:17

Lhamo pisze:Katze
oczywiscie, ze jest to zdrada! jesli pozostajesz z kims w zwiazku a znalazlas sobie kogos i i niewazne czy prowadzicie wspólnie gospodarstwo,czy razem robicie zakupy,czy mu juz nie pierzesz i nie
gotujesz- to jest zdrada.
Tak, można powiedzieć, że popełnia sie zdradę czyniąc coś jawnym ,wyjawiać swoje myśli, uczucia ,zamiary, wydawać się z czymś, demaskować. Jest to forma zdrady pozytywnej, liczymy na zrozumienie i odpuszczenie.

Natomist wyjątkowo perfidna forma zdrady, dla mnie osobiście, jest oszukiwanie kogoś konsekwentnie i do końca kim jest się naprawdę, czyli nawet rozwód wówczas nie oczyszcza , żyjemy z brudną przeszłością i faktem oszustwa na swoim koncie.



Zdrada pozytywna i negatywna- nowa nomenklatura w zaleznosci od okolicznosci? naginasz fakty do swojej rzeczywistosci?

zdrada jest zawsze nieczysta,
wszystkie są brudne i wszystkie bardzo bolą.

Lhamo – to co piszesz to przedstawianie świata takim jakim chciałabyś go widzieć. marzenia a realia to calkiem inna bajka.

A o marzeniach o związku z kobietą i szukaniu kogoś innego powiedziałaś partnerowi przed rozpoczeciem wspólnego zycia?I uzyskałaś zrozumienie i zgodę bez żadnych problemów, czy może oszukiwałaś jakiś czas
Kiedy strony znają wszystkie fakty, a mimo to jedna z nich pragnie w jakiś sposób kontynuować związek, oparty li tylko na przyjaźni
to co tutaj piszesz to dla mnie novum.Znasz jakieś przykłady przyjaźni trwające dłużej niż 3-4 tygodnie opartej na takich zasadach??Czy twój mąż jest usatysfakcjonowany tym, ze zyjecie we troje? bardzo jestem ciekawa tez opinii szaraczka w tej kwestii.
fakt powiązania uczuć z erotyzmem, świadczy nie tyle o niezdrowej pożądliwości, ile pragnieniu przeżywania swej natury fizycznej i duchowej w całej pełni

pod waruniem że się znacie, bo takie bzyku bzyku po 3 godzinach to juz lekka przesada nazwać duchową pełnią
:cool: :cool:
Awatar użytkownika
ulek76
super forma
super forma
Posty: 1643
Rejestracja: 9 mar 2005, o 00:00

Post autor: ulek76 » 16 lip 2006, o 12:24

Katze pisze:
Zdrada pozytywna i negatywna- nowa nomenklatura w zaleznosci od okolicznosci? [...]

zdrada jest zawsze nieczysta,
wszystkie są brudne i wszystkie bardzo bolą.
Zgadzam się w 100%.
Wino kobiety i śpię!
Awatar użytkownika
Lhamo
super forma
super forma
Posty: 2696
Rejestracja: 22 paź 2004, o 00:00

Post autor: Lhamo » 16 lip 2006, o 12:43

Zdrada pozytywna i negatywna- nowa nomenklatura w zaleznosci od okolicznosci? naginasz fakty do swojej rzeczywistosci?
Tak, jest zdrada pozytywna, kiedy mamy odwagę wyznać partnerowi pewne fakty, licząc się z tym, że dalszy nasz los może być życiem potępieńca
zdrada jest zawsze nieczysta,
wszystkie są brudne i wszystkie bardzo bolą.


Każda zdrada boli, niekoniecznie musi być brudna.
Lhamo – to co piszesz to przedstawianie świata takim jakim chciałabyś go widzieć. marzenia a realia to calkiem inna bajka.
Moje doświadczenie mi mówi, że marzenia sie spełniają tylko trzeba bardzo mocno pragnąć. Realia są takie jak my je spostrzegamy.

A o marzeniach o związku z kobietą i szukaniu kogoś innego powiedziałaś partnerowi przed rozpoczeciem wspólnego zycia?I uzyskałaś zrozumienie i zgodę bez żadnych problemów, czy może oszukiwałaś jakiś czas
Przed związkiem z partnerem nie miałam pojęcia, że można żyć kobietą oficjalnie w tak bliskim związku.Nie oszukiwałam, starałam sie żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. Przez wiele lat zaprzeczałam faktowi, że jestem lesbijką.Tak, oszukiwałam przez jakis czas po kilkunastu latach małżeństwa kiedy dotarło do mnie, że naprawdę jestem lesbijką. Wyznałam prawdę kiedy stwierdziłam ,że dalsze oszukiwanie byłoby zwykłą niegodziwością.

to co tutaj piszesz to dla mnie novum.Znasz jakieś przykłady przyjaźni trwające dłużej niż 3-4 tygodnie opartej na takich zasadach??Czy twój mąż jest usatysfakcjonowany tym, ze zyjecie we troje? bardzo jestem ciekawa tez opinii szaraczka w tej kwestii.
Nie, nie znam , mam wiele sprzecznych uczuc w tej materii, i do twojej wiedomości: nie żyjemy we troje, proszę o ścisłość wypowiedzi .
Czytasz bardzo nieuważnie posty, ponieważ szaraczek bardzo wyraźnie sie wypowiedział w tym temacie.
Ostatnio zmieniony 20 lip 2006, o 00:37 przez Lhamo, łącznie zmieniany 1 raz.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Katze
super forma
super forma
Posty: 1066
Rejestracja: 5 paź 2004, o 00:00

Post autor: Katze » 16 lip 2006, o 13:07

Lhamo pisze:[
pod waruniem że się znacie, bo takie bzyku bzyku po 3 godzinach to juz lekka przesada nazwać duchową pełnią
:cool: :cool:
Prymitywność twojej wypowiedzi jest porażająca, wypraszam sobie imputowanie mi działań i uczuć , które mnie nie dotyczą.
Czyżby przemawiały przez Ciebie twoje osobiste doświadczenia. :roll:
sorry zagalopowałam się. To sie nazywa mistyka..po paru głębszych.

I oczywiscie mówie to tylko i wyłacznie z własnego doswiadczenia 8) :cool: :cool:
Awatar użytkownika
Lhamo
super forma
super forma
Posty: 2696
Rejestracja: 22 paź 2004, o 00:00

Post autor: Lhamo » 16 lip 2006, o 13:30

... :D :D :D
Ostatnio zmieniony 20 lip 2006, o 00:39 przez Lhamo, łącznie zmieniany 10 razy.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Awatar użytkownika
Rosemary
super forma
super forma
Posty: 1371
Rejestracja: 18 sty 2006, o 00:00

Post autor: Rosemary » 16 lip 2006, o 13:34

Jak dla mnie, to niezależnie od płci wyklucza się miłość (o podtekscie erotycznym) do dwóch osób. Zawsze jedna osoba będzie ważniejsza, a druga będzie tylko przyjacielem/obiektem pożądania/sympatią...
[url=http://www.fantazyjne.pl]Ucho też człowiek[/url]

[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
Katze
super forma
super forma
Posty: 1066
Rejestracja: 5 paź 2004, o 00:00

Post autor: Katze » 16 lip 2006, o 13:52

Lhamo pisze:
Katze pisze:
Lhamo pisze:[ Prymitywność twojej wypowiedzi jest porażająca, wypraszam sobie imputowanie mi działań i uczuć , które mnie nie dotyczą.
Czyżby przemawiały przez Ciebie twoje osobiste doświadczenia. :roll:
sorry zagalopowałam się. To sie nazywa mistyka..po paru głębszych.

I oczywiscie mówie to tylko i wyłacznie z własnego doswiadczenia
8) :cool: :cool:

Przykro mi, że twoje doświadczenia mistyczne sa tylko po paru głębszych, :D :D

niech ci bedzie,ubawiłas mnie setnie...mistyczko :cool: :cool:
globe
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 53
Rejestracja: 14 sty 2006, o 00:00

Post autor: globe » 16 lip 2006, o 15:42

ulek napisała

Jest Ci źle, ale nie podejmujesz zdrowej dla siebie decyzji, bo myślisz, że ona Cię kocha.
Prawda jest taka, że to owa ona nie potrafi podjąć odpowiedzialnej decyzji z kim chce być. Chce łapać dwie sroki z jeden ogon. Z Tobą jej dobrze i z nim jej dobrze. Nie chce rezygnować z przyjemności.
Zastanów się czy Ty chcesz takiego życia? Czy chcesz się Nią dzielić? Czy ten ON Ci pasuje?
Jeśli nie, podejmij decyzję o swoim życiu i swoim szczęściu. Pokaż swojej przyjaciółce, że Ciebie na to stać. Szanuj siebie, bo nikt w tym związku tego nie robi![/quote][/color]

Ulek, masz racje, ona chce łapac dwie sroki za ogon.Wiem, ze chce miec i jego i mnie, ale nie pojmuje tego w kategorii poligamii, zdrady. Ona, bojąc sie tego co robiła=pożądania mnie, bojąc sie tego, ze za mną teskni, że mnie kocha troche inaczej niz zwykłą przyjaciółke, próbuje stworzyc sobie swój układ: chłopak i po prostu przyjaciółka.I przeciez tak mozna kochac dwie osoby, ona przed sobą jest"czysta",przynajmniej pozornie, bo w jej głowie musi się kłebic mnóstwo mysli, które dają objawy silnej nerwicy.
Tak, ja musze podjąc decyzje..Ona ma 22 lata, ja 30, ten ON zdecydowanie mi nie pasuje,ale moge wyznaczyc sobie jakis czas i jeszcze czekac.Moze ona dojrzeje do pewnych decyzji, jest jeszcze młoda..
Awatar użytkownika
dobranocka13
super forma
super forma
Posty: 3030
Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00

Post autor: dobranocka13 » 16 lip 2006, o 15:52

szczurzyca pisze:Tak sobie czytam i myślę, że strasznie łatwo idzie nam wydawanie ocen: to jest zdrada, tamto nie; tak wolno, tak nie; to rani, a ranić nie wolno; trzeba myśleć o partnerze, czy jest dobrze, czy źle; itp... A dla mnie nic nie jest proste i oczywiste. Każdy związek wyglada inaczej, rózni ludzie zupełnie inaczej wyobrażają sobie bycie razem we dwoje, nie zawsze (wbrew pozorom) zdrada rani - czasem jest sposobem na to, by móc dalej wspólnie żyć.
Tak się składa, że w związku występuje dwoje partnerów i to o dobro, komfort i właściwe samopoczucie obojga chodzi. Myślę o partnerze swoim, ale także o sobie, o tym kim jestem i jakie mam potrzeby.
Ja jestem ze swoim mężem dlatego, że oboje podjęliśmy taka decyzję. Jesteśmy przyjaciółmi i, gdyby nie było dzieci sprawa byłaby całkiem jasna. Ale nie jest. Żyjemy zgodnie i szczęśliwie. Bez napięć i awantur. Sporo czasu spędzamy wspólnie. A od normalnych małżeństw rózni nas jedynie to, że nie rościmy sobie praw do wyłączności, nie tylko w sferze erotycznej...
Masz rację szczurzyco, ocenianie relacji partnerskich w cudzych związkach z reguły wychodzi najlepiej. Pewnie dlatego, że nie będąc zaangazowanym emocjonalnie łatwiej jest dostrzec jakie sa w nim (w opinii oceniającego) mankamenty, a rady płyną już z własnych doświadczeń lub pragnień.
A co do Twojego z mężem układu to jest dość nietypowy, nazwałabym swobodny choć myślę, że dojście do niego (układu) i trwanie w nim nie było i nie jest łatwe dla was a także dla tej trzeciej osoby.
Awatar użytkownika
szczurzyca
super forma
super forma
Posty: 1078
Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00

Post autor: szczurzyca » 16 lip 2006, o 16:08

dobranocka13 pisze:
Masz rację szczurzyco, ocenianie relacji partnerskich w cudzych związkach z reguły wychodzi najlepiej. Pewnie dlatego, że nie będąc zaangazowanym emocjonalnie łatwiej jest dostrzec jakie sa w nim (w opinii oceniającego) mankamenty, a rady płyną już z własnych doświadczeń lub pragnień.
A co do Twojego z mężem układu to jest dość nietypowy, nazwałabym swobodny choć myślę, że dojście do niego (układu) i trwanie w nim nie było i nie jest łatwe dla was a także dla tej trzeciej osoby.
Dzięki za dobre słowo Dobra Kobieto :wink:
No nie było łatwe, ale było możliwe. A znasz kogoś, kto ma łatwo? Jak nie tu drzazga, to gdzie indziej się znajdzie :cry:
A swój przykład podałam tylko dla zobrazowania tezy, że nic nie jest czarne, albo białe. Świat składa się z róznych odcieni szarości i o tym powinnyśmy pamiętać oceniając innych. Tak myślę...
Awatar użytkownika
Sims
super forma
super forma
Posty: 2522
Rejestracja: 2 lis 2004, o 00:00

Post autor: Sims » 17 lip 2006, o 12:54

dobranocka13 pisze:
szczurzyca pisze:Tak sobie czytam i myślę, że strasznie łatwo idzie nam wydawanie ocen: to jest zdrada, tamto nie; tak wolno, tak nie; to rani, a ranić nie wolno; trzeba myśleć o partnerze, czy jest dobrze, czy źle; itp... A dla mnie nic nie jest proste i oczywiste. Każdy związek wyglada inaczej, rózni ludzie zupełnie inaczej wyobrażają sobie bycie razem we dwoje, nie zawsze (wbrew pozorom) zdrada rani - czasem jest sposobem na to, by móc dalej wspólnie żyć.
Tak się składa, że w związku występuje dwoje partnerów i to o dobro, komfort i właściwe samopoczucie obojga chodzi. Myślę o partnerze swoim, ale także o sobie, o tym kim jestem i jakie mam potrzeby.
Ja jestem ze swoim mężem dlatego, że oboje podjęliśmy taka decyzję. Jesteśmy przyjaciółmi i, gdyby nie było dzieci sprawa byłaby całkiem jasna. Ale nie jest. Żyjemy zgodnie i szczęśliwie. Bez napięć i awantur. Sporo czasu spędzamy wspólnie. A od normalnych małżeństw rózni nas jedynie to, że nie rościmy sobie praw do wyłączności, nie tylko w sferze erotycznej...
Masz rację szczurzyco, ocenianie relacji partnerskich w cudzych związkach z reguły wychodzi najlepiej. Pewnie dlatego, że nie będąc zaangazowanym emocjonalnie łatwiej jest dostrzec jakie sa w nim (w opinii oceniającego) mankamenty, a rady płyną już z własnych doświadczeń lub pragnień.
W pełni się z tym zgadzam . :D
figarek
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 53
Rejestracja: 18 lip 2006, o 00:00

Post autor: figarek » 18 lip 2006, o 09:58

co to jest zdrada pozytywna? Nie chcesz chyba powiedzieć Lhamo, że jesteś Konradem Wallenrodem?to co wypisujesz na temat zdrady to pokrętna kazuistyka, to naginanie faktów do swojej rzeczywistości, to szukanie zgody na dalsze uprawianie tego procederu, to usprawiedliwianie się. Powiedzieć partnerowi i mieć problem z głowy. Ach jaka jestem wielka i szlachetna, bo powiedziałam. I jakimż teraz jestem cierpiętnikiem, wszak gromy sypią się na mą głowę, a ja w tym cierpieniu trwam. A jak mi sie nadarzy kolejna okazja - to od początku. pójdzie zapewne łatwiej powiedzenie partnerowi
Awatar użytkownika
MI$
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 258
Rejestracja: 28 lis 2003, o 00:00
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: MI$ » 18 lip 2006, o 12:09

Może by tak pod swoim nickiem, co ? :>

Czy mam wierzyć, że teksty Lhamo Cię zainspirowały do zalogowania się i odpowiedzi.
W życiu chodzi o to, by być trochę niemożliwym.
figarek
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 53
Rejestracja: 18 lip 2006, o 00:00

Post autor: figarek » 18 lip 2006, o 12:19

tak owe teksty zainspirowały mnie wielce. dzięki nim zobaczyłam, jak można stwarzać rzeczywistość na swoje li only potrzeby. jak można sie cudownie wybielać, jak można w swoich oczach być nadal szlachetnym. ale tylko w swoich oczach. a i mam jeszcze małe pytanie - czyżby mój nick sie koleżance nie spodobał? a czemuż to? uprzejmie prosze o odpowiedź
Awatar użytkownika
MI$
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 258
Rejestracja: 28 lis 2003, o 00:00
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: MI$ » 18 lip 2006, o 12:31

Ok, figarku. Co do meritum się nie wypowiadam.

Twój nick, jest bardzo zbieżny z pewną userką http://kobiety-kobietom.com/forum/profi ... ile&u=5720 . Wydało mi się to zastanawiające.

Miłego pobytu.
W życiu chodzi o to, by być trochę niemożliwym.
figarek
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 53
Rejestracja: 18 lip 2006, o 00:00

Post autor: figarek » 18 lip 2006, o 14:43

a czemu to misiu sie nie wypowiadasz co do meritum? temat jest wszak niezwykle interesujący.
figarek
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 53
Rejestracja: 18 lip 2006, o 00:00

Post autor: figarek » 18 lip 2006, o 14:56

Parafrazując tytuł tego postu chciałam zapytać – czy można kochać dwie kobiety? Czy można chcieć mieć kontakt z obiema? Czy można być w stałym związku a jednocześnie pokochać kogoś drugiego. Bo się nagle pojawił jak prawie grom z jasnego nieba. Fajnie jest, kiedy obie są wolne, ale wtedy nie byłoby przecież tego problemu I czy koniecznie trzeba dokonać wyboru, czasem jakże bolesnego. Myślę, że wielu z was się coś takiego przydarzyło. I czy w tym kontekście możemy mówić o zdradzie? Pojęcie „ zdrada” jest pojęciem nieostrym. Jest jak duży wór, do którego można wszystko wpakować. Dla jednych pod pojęciem zdrady będzie się krył tylko intymny kontakt z drugą osobą, ale innych gorsza jest zdrada psychiczna, a dla jeszcze innych pójście na piwo z kimś innym albo proste wyabstrahowanie się z rzeczywistości już nosi znamiona zdrady. Jeżeli kocha się dwie osoby, a jest to możliwe, i zapewne o tym wiecie, chociaż pewnie zaprzeczycie, to czy można w tym wypadku mówić o zdradzie? Mnie się wydaje, że nie. Ale pewnie moje stanowisko jest odosobnione.
Awatar użytkownika
Japonka
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3906
Rejestracja: 3 paź 2004, o 00:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Japonka » 18 lip 2006, o 16:43

Kochajac dwie.
Juz o tym bylo:
http://kobiety-kobietom.com/forum/viewtopic.php?t=3543

Nie powtarzajcie tematow w roznych watkach i po kilka razy
figarek
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 53
Rejestracja: 18 lip 2006, o 00:00

Post autor: figarek » 18 lip 2006, o 16:52

nie powtarzam. tylko zaintrygował mnie ten temat zdrady. w w tym kontekście to napisałam
sour
Posty: 3
Rejestracja: 16 paź 2005, o 00:00
Lokalizacja: prawie Kraków

Post autor: sour » 19 lip 2006, o 20:00

mozna...niestety...
figarek
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 53
Rejestracja: 18 lip 2006, o 00:00

Post autor: figarek » 19 lip 2006, o 21:42

tak właśnie sour - niestety
szaraczek
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 12
Rejestracja: 29 cze 2006, o 00:00
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: szaraczek » 20 lip 2006, o 00:32

figarek pisze:co to jest zdrada pozytywna? Nie chcesz chyba powiedzieć Lhamo, że jesteś Konradem Wallenrodem?to co wypisujesz na temat zdrady to pokrętna kazuistyka, to naginanie faktów do swojej rzeczywistości, to szukanie zgody na dalsze uprawianie tego procederu, to usprawiedliwianie się. Powiedzieć partnerowi i mieć problem z głowy. Ach jaka jestem wielka i szlachetna, bo powiedziałam. I jakimż teraz jestem cierpiętnikiem, wszak gromy sypią się na mą głowę, a ja w tym cierpieniu trwam. A jak mi sie nadarzy kolejna okazja - to od początku. pójdzie zapewne łatwiej powiedzenie partnerowi
Ujawnienie homoseksualizmu Lhamo, związane ze "zdradą", odbyło się z powodu mojej inicjatywy, Lhamo tylko to potwierdziła. Do tego też potrzebowała odwagi. W świetle naszych doświadczeń, twierdzę że zdradą jest życie w obłudzie, względem siebie i partnera. Rozpoznanie naszych potrzeb, czyni nas wartościowszymi ludźmi. Homoseksualizm jednego z małżonków jest powodem cierpienia obojga. Ujawnienie go stwarza szansę na dalsze w miarę normalne funkcjonowanie rodziny. Problem poznany to pół problemu. W ciemności budzą się demony. Nie widzę sensu wznawiania pożycia, to jest jak próba zapalenia czołgu na popych pod górę. Pozdrawiam Cię.
Awatar użytkownika
Ano
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 474
Rejestracja: 29 lis 2005, o 00:00
Lokalizacja: południe

Post autor: Ano » 20 lip 2006, o 12:08

Japonka pisze:Kochajac dwie.
Juz o tym bylo:
http://kobiety-kobietom.com/forum/viewtopic.php?t=3543

Nie powtarzajcie tematow w roznych watkach i po kilka razy
było..."kochając dwie...kobiety"..teraz chodzi o kobiete i mężczyzne :wink: .
..temat wydaje sie dosc ciekawy....i moim zdaniem:mozna kochac jednocześnie mężczyzne i kobiete...jednakże często powtarzam:każda miłość jest inna..jak i każda osoba....w tym przypadku kocha sie kobiecosc i męskosc...nie sposób te dwie istoty postawic na równi, każda jest nieodkrytą tajemnicą.......
"nigdy nikomu,ani na żadanie,ani na prośby niczyje, nie podam trucizny!"
KaFor
super forma
super forma
Posty: 1616
Rejestracja: 14 wrz 2005, o 00:00

Post autor: KaFor » 20 lip 2006, o 12:34

szaraczek pisze:Homoseksualizm jednego z małżonków jest powodem cierpienia obojga. Ujawnienie go stwarza szansę na dalsze w miarę normalne funkcjonowanie rodziny.
Homoseksualność człowieka powinna być motywem dla lepszego poznania siebie przez osobę homoseksualną oraz jej przez rodzinę, otoczenie, przyjaciół, znajomych.

Homoseksualnosc to nie choroba, której poznanie powinno pomóc "w uleczeniu" - siebie, rodziny!

Homoseksualnośc to jeden z elementów naszej osobowości.
Tożsamosc zobowiązuje do adekwatnych wyborów życiowym jeśłi jest rozpoznana przed!podjęciem np. decyzji o założeniu rodziny, wyborze partnera / partnerki; jełśi później jest rozpoznana przez konkretną osobę powinna dawać siłę do takiego dalszego ułożenia swego zycia by nie krzywdzić innych - patrz: odkrycie homo. w trakcie trwania małżeństwa hetero., a nie być przyczynkiem do zdrady! (wg mnie jest nią każdy kontakt intymny z osobą spoza związku zawartego (trwającego)).

Pzdr
K.
Awatar użytkownika
AssaAbloy
super forma
super forma
Posty: 5491
Rejestracja: 26 wrz 2004, o 00:00

Post autor: AssaAbloy » 20 lip 2006, o 13:41

jest zdrada pozytywna
nie ma; jest najwyzej uczciwe stawianie sprawy;

znaczenie slowa "pozytywny":
"korzystny, zasługujący na dodatnią ocenę, pomyślny; rzadziej o człowieku: wartościowy" /PWN/

zdrada nigdy nie jest pozytywna; uczciwosc, chociaz post-factum - owszem;
tych dwoch pojec mylic nie nalezy;
http://arsneo.pl
pi
super forma
super forma
Posty: 2097
Rejestracja: 25 sie 2004, o 00:00

Post autor: pi » 20 lip 2006, o 14:31

Mialam faze kiedy lubilam "obserwowac" ludzi kiedy "zdradzali" i duzo mi to dalo. Co do uczuc i ilosci osob, ktorymi mozna nimi darzyc, to sprawa indiwidualna, jedni wola monogamie (i milosc w liczbie pojedynczej) inni jej brak, Jednym dobrze w stanie kiedy etyka katolicka (lub inna) jest wyznacznikiem drogi i prawdy, inni czuja sie zbawieni kiedy jako takiej drogi i prawdy brak.
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
Awatar użytkownika
idealna
super forma
super forma
Posty: 3896
Rejestracja: 14 kwie 2006, o 00:00

Post autor: idealna » 20 lip 2006, o 14:33

pi pisze: Mialam faze kiedy lubilam "obserwowac" ludzi kiedy "zdradzali" i duzo mi to dalo.
No , kurde, strasznie mnie interesują te wnioski.
Nasze umysły są jak spadochrony - pracują tylko wtedy, kiedy są otwarte
Zablokowany