Oczywiście, w pełni się zgadzam. Bo oprócz takiej stałej, bezsprzecznej samotności istnieje jeszcze uczucie samotności - którego chyba wszystkie doświadczamy...Velvet pisze:A mimo to potrafię powiedzieć, że są chwile, kiedy czuję się samotna. Stary truizm, a jednak prawdziwy - nawet w tłumie można poczuć się samotnie. Mówiąc o samotności miałam na myśli właśnie ten jej rodzaj wynikający z braku kogoś najbliższego.
Samotne...
- BiankaDeSade
- natchniona foremka
- Posty: 384
- Rejestracja: 7 maja 2007, o 00:00
Teraz jestem sama ( samotna nie, bo mam mame, tate, kota i to mi do szczęścia wystarcza - jak narazie). Nie jest mi z tym super źle, a szukać nie chce. Nigdy nie szukałam, a miłość i tak się przyplątała. Szkoda tylko, że nie umiała się wstrzelić tak, żebym była zadowolona
"Stop touching meeee! I`ll kill you" x)
- miss.sweethoney
- Posty: 4
- Rejestracja: 12 lis 2007, o 00:00
- Lokalizacja: warschau
Myślę, że każda kobieta potrzebuje miłości, jedne bardziej drugie mniej... Można sobie wmawiać, ze nie, ale nie mogę sobie wyobrazić, żeby ktoś mógł z własnego wyboru zrezygnować...
Poza tym presja otocznia... Tyle sie teraz mówi, o modzie 'na bycie singlem', ale jednak jak masz partnera to i tak jesteś lepiej postrzegana nie wiem z czego to wynika (?)
btw. witam
Poza tym presja otocznia... Tyle sie teraz mówi, o modzie 'na bycie singlem', ale jednak jak masz partnera to i tak jesteś lepiej postrzegana nie wiem z czego to wynika (?)
btw. witam
Tak czytam wasze wypowiedzi i musze coś dodać.
Ja sama długo oszukiwałam sie ze samotność jest tym, co mi najbardziej odpowiada, że nie potrafię dać nikomu szczęścia i takowego otrzymać, że sama ze sobą będę szczęśliwa i nawet byłam (czasami). Ale przyszedł moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to owa "samotność" była ucieczką przed miłością i tym wszystkim, co może, sie z nią wiązać: zranieniem, rozczarowaniem, bólem, zaufaniem itp.
Minęło sporo czasu zanim przestałam sie bać i "wzięłam byka za rogi".
Ja sama długo oszukiwałam sie ze samotność jest tym, co mi najbardziej odpowiada, że nie potrafię dać nikomu szczęścia i takowego otrzymać, że sama ze sobą będę szczęśliwa i nawet byłam (czasami). Ale przyszedł moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to owa "samotność" była ucieczką przed miłością i tym wszystkim, co może, sie z nią wiązać: zranieniem, rozczarowaniem, bólem, zaufaniem itp.
Minęło sporo czasu zanim przestałam sie bać i "wzięłam byka za rogi".
"Ludzka rzecz błądzić, a diabelska w blędzie trwać."
- ametyst24
- foremka dyskutantka
- Posty: 195
- Rejestracja: 15 lis 2007, o 00:00
- Lokalizacja: Oliwa zawsze sprawiedliwa :)
takie tam pisze:A ja po ostanim związku prawie 5 letnim, czuje ogromna samotnośc.
Wiem, ze jestem stworzona do bycia z kimś....zgadzam sie iz samotność doskonale wpływa na nasz charakter.... moze to i dobrze??
Mam plany, marzenia...tylko samemu trudniej o wszystko....zwłaszcza jak ktos taki romantyk jak ja:)
Zdecydowanie się z tobą zgadzam : ) Samotność bardzo uczy, przypomina czasem o tym o czym zapomnielismy będąc z drugą osobą, to dobra lekcja,,,ale gdy się przedłuża staje się dość problemowa. Zawsze powtarzam, że lepiej jest nie poznać czym jest miłość niż być jej pozbawionym, jak się jej raz zasmakuje.. Z drugiej strony.. życie to taka wielka trwoga : ) Damy radę choć zdecydwowanie łatwiej i przyjemniej byłoby speniać swoje marzenia i plany z ukochaną osobą u boku : )
- piesn_smierci
- super forma
- Posty: 4148
- Rejestracja: 11 wrz 2006, o 00:00
- Lokalizacja: poznań
-
- natchniona foremka
- Posty: 300
- Rejestracja: 3 lis 2007, o 00:00
Popieram...Wilczyca_ pisze:hmm..ale przeciez jesli sie nie jest pewnym swoich uczuc i zamiarow wobec drugiej kobiety to lepiej nie zaczynac, jesli ma sie czlowiek bic z myslami i watpliwosciami, co ofkors odbija sie na tej drugiej.
jeśli jednak znajomość już się zaczęła, ja nie chcę posunąć się za daleko, bo wiem, że nie tego pragnę, z nią tylko rozmowy, a ona sprawia wrażenie, że chce czegoś więcej (wywnioskowałam z naszej rozmowy), to jest problem. Wtedy prawdopodobnie koniec ze znajomością..
-
- natchniona foremka
- Posty: 300
- Rejestracja: 3 lis 2007, o 00:00
-
- natchniona foremka
- Posty: 300
- Rejestracja: 3 lis 2007, o 00:00
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 256
- Rejestracja: 6 lis 2007, o 00:00
- Lokalizacja: z porannej grzędy:)
Zawsze sądziłam, że świat stworzony jest dwójkami i że samotność jest jedną z najgorszych form istnienia.
Teraz wiem, że nie ta samotność w pojedynkę jest najtrudniejsza, ale ta, kiedy jest się w niedobrym związku. Taka samotność rani chyba najmocniej i najtruniej ją znosić. A czasami mimo wszystko tak bardzo sie kogoś kocha, że latami nie daje się rady wyjść z takiego związku, z takiej matni...
Teraz wiem, że nie ta samotność w pojedynkę jest najtrudniejsza, ale ta, kiedy jest się w niedobrym związku. Taka samotność rani chyba najmocniej i najtruniej ją znosić. A czasami mimo wszystko tak bardzo sie kogoś kocha, że latami nie daje się rady wyjść z takiego związku, z takiej matni...
Ita_mar pisze: ... nie ta samotność w pojedynkę jest najtrudniejsza, ale ta, kiedy jest się w niedobrym związku. Taka samotność rani chyba najmocniej i najtruniej ją znosić. A czasami mimo wszystko tak bardzo sie kogoś kocha, że latami nie daje się rady wyjść z takiego związku, z takiej matni...
przysłowiowa "samotność we dwoje"...ja jeszcze nie zapomniałam jak to jest..choć od wielu lat jestem w związku z kimś innym..gdzies tam w sercu siedzi to co przeżyłam kiedyś, z kobietą, która była moją pierwszą miłością...człowiek będącym samotnym tęskni za tą drugą osobą..za milością i ciepłem, za zrozumieniem i czułością...Przychodzi czas kiedy ta osoba zjawia się w jego życiu...jest pięknie...cały czas wiosna w sercu a na drzewach kwiaty.....ale sielanka czasem się kończy...jesteś z kimś..kochasz...ale pojawia się samotność...mijanie się...ból w sercu i bezradność...żyjesz przez pewien czas w jednym mieszkaniu z tą osobą ale praktycznie każdy żyje swoim życiem..Ty kochasz, ona zimna jak lód..Ty pragniesz czułości tylko od Niej a Ona nie chce od Ciebie już nic mimo,że jeszcze wczoraj tonełaś w bezkresie Jej miłości...Ona radzi sobie z tym doskonale..szuka innego miejsca...szuka kogoś innego a Ty...sama ze swoim bólem i "samotnością jeszcze we dwoje"....nie chciałabym po raz kolejny tego przeżywac...niestety..chyba jednak większość związków..miłości..tak się własnie kończy...
Tez jestem zdania, ze momentami jesesmy bardziej samotne w jakims toksycznym zwiazku,
niz bedac same, zwlaszcza ze ludzie czasem maja sklonnosc do zakochiwania sie nie w osobie, ale w swoim wyobrazeniu o kims.
Potem dowiadujesz sie ze te x czasu spedzalas zupelnie z innym czlowiekiem... okropne, nie polecam.
Hmm.. a moja samotnosc? Czasem ciesze sie z wolnosci, ktora oferuje, a czasem po prostu przytulam sie mocniej do mojego psa i wtedy patrz - http://kobiety-kobietom.com/forum/viewt ... 78&start=0 ...
niz bedac same, zwlaszcza ze ludzie czasem maja sklonnosc do zakochiwania sie nie w osobie, ale w swoim wyobrazeniu o kims.
Potem dowiadujesz sie ze te x czasu spedzalas zupelnie z innym czlowiekiem... okropne, nie polecam.
Hmm.. a moja samotnosc? Czasem ciesze sie z wolnosci, ktora oferuje, a czasem po prostu przytulam sie mocniej do mojego psa i wtedy patrz - http://kobiety-kobietom.com/forum/viewt ... 78&start=0 ...
mnie jeden toksyczny związek prawie zniszczył....moje leczenie było długie i mozolne ale jestem całkowicie wyleczona czasem tak jak mówisz, lepiej przytylić głowę do zwierzaka..Viconia pisze:Tez jestem zdania, ze momentami jesesmy bardziej samotne w jakims toksycznym zwiazku,
niz bedac same, zwlaszcza ze ludzie czasem maja sklonnosc do zakochiwania sie nie w osobie, ale w swoim wyobrazeniu o kims.
Potem dowiadujesz sie ze te x czasu spedzalas zupelnie z innym czlowiekiem... okropne, nie polecam.
Hmm.. a moja samotnosc? Czasem ciesze sie z wolnosci, ktora oferuje, a czasem po prostu przytulam sie mocniej do mojego psa i wtedy patrz - http://kobiety-kobietom.com/forum/viewt ... 78&start=0 ...
Samotność, hm... na krótką metę jest fajna po związku który nie wychodził... ale potem, wracają wspomnienia tych dobrych czasów z drugą osobą przy sobie, wraca pragnienie przytulenia sie, kochania, bycia kochanym, pragnienie zaopiekowania sie kimś, pragnienie dzielenia z kimś swojego życia, swoich problemów, swoich radości, swoich sukcesów, tworzenia wspólnych marzeń, pragnienie bycia dla kogoś ważnym, tym bardziej kiedy wkoło nie ma sie zbyt wielu dobrych znajomych którzy wyciągną na jakąś impreze, ogólnie z chaty... ja właśnie jestem w takiej sytuacji i chciałabym cofnąć czas do pięknych chwil spędzonych ze wspaniałą dziewczyną, ale pozostała mi samotność bo raczej wątpie aby ktokolwiek mnie pokochał:(
Silene..
dlaczego myślisz,że jesteś skazana na samotność? to nie tak...ja tez wiele razy kochalam, wiele razy rzucałam i wiele razy byłam rzucana,ale nigdy przez myśl mi nie przeszło,że będę już zawsze samotna..że miłość nie jest już dla mnie..przychodzi czas kiedy serce się uspokaja..kiedy wspomnienia przestają boleć tak bardzo...wtedy właśnie serce budzi się ze snu i zaczyna odżywać...ja wierzę,że znajdziesz kogoś...z kim spędzisz jeszcze wiele pięknych chwil...
dlaczego myślisz,że jesteś skazana na samotność? to nie tak...ja tez wiele razy kochalam, wiele razy rzucałam i wiele razy byłam rzucana,ale nigdy przez myśl mi nie przeszło,że będę już zawsze samotna..że miłość nie jest już dla mnie..przychodzi czas kiedy serce się uspokaja..kiedy wspomnienia przestają boleć tak bardzo...wtedy właśnie serce budzi się ze snu i zaczyna odżywać...ja wierzę,że znajdziesz kogoś...z kim spędzisz jeszcze wiele pięknych chwil...
raczej nie ma szans aby ktoś pokochał kogoś takiego jak ja... ja nawet nie mam za bardzo znajomych, praktycznie nikt nie chce ze mną gadać, mam bardzo trudny charakter i robie wiele głupich rzeczy nad którymi nie panuje, częste myśli samobójcze, ogólnie ludzie mają mnie raczej dość więc wątpię aby ktoś mnie pokochał... więc muszę nauczyć się cieszyć samotnością...
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 256
- Rejestracja: 6 lis 2007, o 00:00
- Lokalizacja: z porannej grzędy:)
Wiesz, ja myślę, że nasza samotność w związku zaczyna się dokładnie w tym momencie, kiedy zaczynamy obwiniać drugą osobę o coś tam. Obwiniając odcinamy się, a to już początek czasami bezkresnej i bardzo bolesnej samotności w związku.przysłowiowa "samotność we dwoje"...ja jeszcze nie zapomniałam jak to jest..choć od wielu lat jestem w związku z kimś innym..gdzies tam w sercu siedzi to co przeżyłam kiedyś, z kobietą, która była moją pierwszą miłością...człowiek będącym samotnym tęskni za tą drugą osobą..za milością i ciepłem, za zrozumieniem i czułością...Przychodzi czas kiedy ta osoba zjawia się w jego życiu...jest pięknie...cały czas wiosna w sercu a na drzewach kwiaty.....ale sielanka czasem się kończy...jesteś z kimś..kochasz...ale pojawia się samotność...mijanie się...ból w sercu i bezradność...żyjesz przez pewien czas w jednym mieszkaniu z tą osobą ale praktycznie każdy żyje swoim życiem..Ty kochasz, ona zimna jak lód..Ty pragniesz czułości tylko od Niej a Ona nie chce od Ciebie już nic mimo,że jeszcze wczoraj tonełaś w bezkresie Jej miłości...Ona radzi sobie z tym doskonale..szuka innego miejsca...szuka kogoś innego a Ty...sama ze swoim bólem i "samotnością jeszcze we dwoje"....nie chciałabym po raz kolejny tego przeżywac...niestety..chyba jednak większość związków..miłości..tak się własnie kończy...
Czasami wyjściem jest próba zrozumienia jej zachowań i moich reakcji albo odwrotnie.
Albo może zawsze próba zrozumienia drugiego człowieka, jego reakcji, jest jedyną drogą chroniącą przed samotności a w związku? Tylko, czy zawsze tak się da? Sama nie wiem...
-
- natchniona foremka
- Posty: 300
- Rejestracja: 3 lis 2007, o 00:00
Zgadzam się z tym w pełni. Zrozumienie to klucz do wszystkiego.Ita_mar pisze:Wiesz, ja myślę, że nasza samotność w związku zaczyna się dokładnie w tym momencie, kiedy zaczynamy obwiniać drugą osobę o coś tam. Obwiniając odcinamy się, a to już początek czasami bezkresnej i bardzo bolesnej samotności w związku.
Czasami wyjściem jest próba zrozumienia jej zachowań i moich reakcji albo odwrotnie.
Albo może zawsze próba zrozumienia drugiego człowieka, jego reakcji, jest jedyną drogą chroniącą przed samotności a w związku? Tylko, czy zawsze tak się da? Sama nie wiem...
tak..ale nie wszyscy chcą lub potrafia to zrozumieć. Są ludzie, którzy kurczowo trzymają się "czegoś" co nie ma sensu, co nie ma przyszłości, co sprawia więcej bólu niż radości..trzymają się człowieka, który nimi gardzi..miłość - owszem..ale nigdy jednostronna..jesli któras ze stron przestała kochac to znak, by się rozstać, boli cholernie...ale z czasem nasza perspektywa się zmienia i cieszymy się z tego,że podjelismy taką decyzję...że lepiej odejśc niż się upokarzać w miłośći, która i tak juz dawno się skończyła..w miłośći, w której brak juz ciepłych słów, czułych gestów..myszla pisze:chyba lepiej iść samemu niż z kimś z kim się iść nie chce
-
- początkująca foremka
- Posty: 88
- Rejestracja: 24 lis 2007, o 00:00
Ja jeszcze nikogo nie miałam. Dla mnie to dziwnie... Ustalanie czegoś, jakichś zasad, że niby 'jesteśmy ze sobą' lub 'nie jesteśmy ze sobą'. Czułabym się dziwnie rozmawiając na taki temat. Jeśli coś jest, to jest i nie trzeba tego mówić. Nikt do nikogo nie należy i jakoś nie umiem zrozumieć kwestii 'bycia w związku'. Ja wręcz chorobliwie boję się takiej sytuacji . A jednocześnie chciałabym, żeby pewna osoba odwzajemniła moje uczucia, chciałabym przytulić się do niej, a jednak... Jednak jest jakaś bariera, która mówi mi, że relacje przyjacielskie są cenniejsze, niż jakikolwiek związek. Nie czuję się samotna z tego powodu, że nikogo nie mam, ale jednocześnie chciałabym. Już nie wiem co o tym myśleć, gubię się.
Ponieważ temat niestety mnie dotyczy pozwolę sobie przytoczyć jeden z moich ostatnich zapisków (napisany zresztą w refleksji po filmie Loving Annabelle):
"...gdzieś jest ta jedyna dusza dla mnie
której oddam całą miłość mojego serca
dusze i ciało.... nie będzie już mnie..."
i to chyba tyle co mogę na ten temat powiedzieć, wierzę że w moim życiu będzie miłość, bo inaczej już nie miałabym po co żyć
"...gdzieś jest ta jedyna dusza dla mnie
której oddam całą miłość mojego serca
dusze i ciało.... nie będzie już mnie..."
i to chyba tyle co mogę na ten temat powiedzieć, wierzę że w moim życiu będzie miłość, bo inaczej już nie miałabym po co żyć