Rainbow Gathering
Rainbow Gathering
Ciekawi mnie, czy któreś z Was były kiedyś, albo jeżdżą na Rainbow. (proste życie w zgodzie z naturą, wolna miłość, peace and harmony)
W tym roku Rainbow Family spotyka się we Włoszech na przełomie lipca i sierpnia. Wybieracie się?
Jakie macie opinie na temat takich zgromadzeń? A może słyszałyście o innych podobnych?
W tym roku Rainbow Family spotyka się we Włoszech na przełomie lipca i sierpnia. Wybieracie się?
Jakie macie opinie na temat takich zgromadzeń? A może słyszałyście o innych podobnych?
Re: Rainbow Gathering
Pierwsze slysze. Czy to jakas odmiana wspolczesnych hippisow?
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Re: Rainbow Gathering
Właściwie, tak Tu jest trochę szczegółów:Altena_Q pisze:Pierwsze slysze. Czy to jakas odmiana wspolczesnych hippisow?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rainbow_Family
Re: Rainbow Gathering
Osemko, czy byłaś na którymś z takich zjazdów? A jeśli tak, to czy zechciałabyś nam wyjaśnić
- przyznaję, że jestem bardzo "ucywilizowanym" człowiekiem i na takowych spędach dostęp do toalety czy prysznica, nie wspólnego, jest dla mnie rzeczą kluczową. Nie, że się wybieram. Coś takiego to nie dla mnie, mimo, że idea jest piękna. Ale może są na forum jakieś chętne, to pewnie też chciałyby się dowiedziećUczestnicy nie używają innych rzeczy niż naturalne, myją się gliną lub popiołem, który jest gromadzony już podczas przygotowań obozowiska.
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Re: Rainbow Gathering
Ja niestety wiedzę na temat tego zgromadzenia mam tylko teoretyczną, ale podzielę się tym co wiem...Altena_Q pisze:Osemko, czy byłaś na którymś z takich zjazdów? A jeśli tak, to czy zechciałabyś nam wyjaśnić- przyznaję, że jestem bardzo "ucywilizowanym" człowiekiem i na takowych spędach dostęp do toalety czy prysznica, nie wspólnego, jest dla mnie rzeczą kluczową. Nie, że się wybieram. Coś takiego to nie dla mnie, mimo, że idea jest piękna. Ale może są na forum jakieś chętne, to pewnie też chciałyby się dowiedziećUczestnicy nie używają innych rzeczy niż naturalne, myją się gliną lub popiołem, który jest gromadzony już podczas przygotowań obozowiska.
Zwykle w pobliżu takowego obozowiska jest jakieś jezioro/rzeka - jako alternatywa dla gliny i popiołu. A zaskakująco dużo naturalnych rzeczy daje radę używać i w wielkim mieście - mam na myśli np kosmetyki.
Poza tym, sam obóz jest dość prowizoryczny i, w zamyśle, nie pozostaje żadna zmiana w środowisku po jego rozmontowaniu. Śpi się w namiotach/szałasach, chodzi boso, jedzenie (raczej wegetariańskie) jest przygotowywane wspólnie.
Ale z tego co wiem, wszystko jest kwestią indywidualną i po prostu każdy robi to z czym czuje się komfortowo.
Bardzo interesująca jest mieszanka kulturowa na takim zjeździe - naokoło pewnie każdy mówi w innym języku
Re: Rainbow Gathering
Nie jestem przekonana czy chciałabym pójść do łóżka z kimś, kto się umył gliną i popiołem.
No ale co kto lubi.
No ale co kto lubi.
Lubię kiedy kobieta...
Re: Rainbow Gathering
Ja nawet nie myślę, jak miałoby to wyglądać kiedy kobieta ma okres. Ale dokładnie, co kto lubi.ImaSumak pisze:Nie jestem przekonana czy chciałabym pójść do łóżka z kimś, kto się umył gliną i popiołem.
No ale co kto lubi.
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
- Wiosennagwiazda
- Moderatorka
- Posty: 3332
- Rejestracja: 21 sie 2005, o 00:00
- Lokalizacja: LND
Re: Rainbow Gathering
Oni nie chodzą do łóżka!
Na stronie wikipedii wyraźnie widać, że tworzą kręgi i trzymają się za ręce!
glina i popiół może tylko umocnić te więzi.
Na stronie wikipedii wyraźnie widać, że tworzą kręgi i trzymają się za ręce!
glina i popiół może tylko umocnić te więzi.
Re: Rainbow Gathering
No tak, okres, glina i popiół...
Co do chodzenia do łóżka, to można potraktować to stwierdzenie jako przenośnię. Podejrzewam, że Ikea ich nie sponsoruje, choć cholera wie, co zawiera "magiczny kapelusz". W końcu stawiają na wolną miłość.
Zastanawia mnie jak rozwiązany jest problem wypróżniania się oraz śmieci?
Co do samych założeń i określania się mianem "dysorganizacji", to aż się uśmiechnęłam: taki Antisocial social club.
A potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie i nikt na tym nie zarabiał.
Co do chodzenia do łóżka, to można potraktować to stwierdzenie jako przenośnię. Podejrzewam, że Ikea ich nie sponsoruje, choć cholera wie, co zawiera "magiczny kapelusz". W końcu stawiają na wolną miłość.
Zastanawia mnie jak rozwiązany jest problem wypróżniania się oraz śmieci?
Co do samych założeń i określania się mianem "dysorganizacji", to aż się uśmiechnęłam: taki Antisocial social club.
A potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie i nikt na tym nie zarabiał.
Lubię kiedy kobieta...
- Wiosennagwiazda
- Moderatorka
- Posty: 3332
- Rejestracja: 21 sie 2005, o 00:00
- Lokalizacja: LND
Re: Rainbow Gathering
Pewnie jest dobrze zbilansowana dieta, także....
a śmieci... pewnie jest jakieś składowisko, gdzie się zostawia dla odpowiednich służb.
A było tam coś wspomniane o opłacie członkowskiej?
a śmieci... pewnie jest jakieś składowisko, gdzie się zostawia dla odpowiednich służb.
A było tam coś wspomniane o opłacie członkowskiej?
Re: Rainbow Gathering
No, że wrzuca się do kapeluszy.. w liczbie mnogiej, co łaskaWiosennagwiazda pisze:Pewnie jest dobrze zbilansowana dieta, także....
a śmieci... pewnie jest jakieś składowisko, gdzie się zostawia dla odpowiednich służb.
A było tam coś wspomniane o opłacie członkowskiej?
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
- Wiosennagwiazda
- Moderatorka
- Posty: 3332
- Rejestracja: 21 sie 2005, o 00:00
- Lokalizacja: LND
Re: Rainbow Gathering
Hahaha, to taka mała tęczowa sektaAltena_Q pisze:No, że wrzuca się do kapeluszy.. w liczbie mnogiej, co łaskaWiosennagwiazda pisze:Pewnie jest dobrze zbilansowana dieta, także....
a śmieci... pewnie jest jakieś składowisko, gdzie się zostawia dla odpowiednich służb.
A było tam coś wspomniane o opłacie członkowskiej?
Kapelusz-e, żeby nie tracić czasu, pomimo wizji slow life.
Z drugiej strony za darmo też można 'brodzic' w glinie, ale bez towarzystwa
Re: Rainbow Gathering
Uwielbiam ludzi, którzy wyśmiewają wszystko i wszystkich Niewiele dziewczyny spróbowałyście w życiu, jesteście trochę zaściankowe i musicie poczuć się lepiej naśmiewając ze wszystkich wokół? :p Nigdy nie byłyście na obozie harcerskim? Nie załatwiałyście się w lesie z saperką?
Rainbow jest fajną sprawą. Byłam na wielkim gatheringu w Finlandii i na mniejszym w Belgii. Oba wspominam bardzo dobrze. Miałam ze sobą namiot, karimatę i plecak. Kąpać się można było w jeziorze, lub w specjalnym miejscu, gdzie była cysterna z wodą. Rano i wieczorem odbywało się wspólne jedzenie przy ognisku (rano owsianka i świeże owoce), w międzyczasie różne warsztaty. Ludzie dzielili się wiedzą jaką mieli z poszczególnych dziedzin: gra na bębnach, czy robienie konfitur z dzikiej róży. Wieczorem wspólne muzykowanie, tańce. Poza tym każdy robił co chciał. Można było się zgłosić do pomocy w kuchni, czy przy innych działaniach obozowych (sprzatanie, rąbanie drewna, jechanie do miasta po zakupy itp.). Przy ognisku, po śniadaniu i kolacji wrzucało się pieniądze na jedzenie. Każdy wrzucał ile chciał i ile miał.
W sumie to bardzo fajna rzecz, takie ekologiczne życie w zgodzie z naturą. Poznaje się fajnych ludzi, można nauczyć ciekawych rzeczy.
Ja wspominam lepiej mini obóz w Belgii, niż ten duży w Finlandii, bo tam jakoś nie trafiłam na fajne towarzysto. Za to w Belgii doskonale się bawiłam. Uprawianie jogi na trawie, strzelanie z łuku do celu, granie na bębnach, gadanie o horoskopie Mayów. Było to z dziesięć lat temu, ale nadal wspominam jako bardzo pozytywne doświadczenie.
Trzeba pamiętać, że jak się jedzie na Raibow, to ważne są takie drobiazgi, jak to czy masz drewnianą czy metalową miskę. Drewnianą czy plastikową łyżkę. Plastik jest tam raczej niemile widziany. Nie ma oczywiście żadnego zakazu, ale patrzą na ciebie krzywo Z tego co pamiętam na terenie obozu nie można było pić alkoholu, ani stosować żadnych używek, czy mieć ze sobą zwierzęta (to ostatnie akurat w Belgii nie obowiązywało). Nie można też było robić zdjeć.
Rainbow jest fajną sprawą. Byłam na wielkim gatheringu w Finlandii i na mniejszym w Belgii. Oba wspominam bardzo dobrze. Miałam ze sobą namiot, karimatę i plecak. Kąpać się można było w jeziorze, lub w specjalnym miejscu, gdzie była cysterna z wodą. Rano i wieczorem odbywało się wspólne jedzenie przy ognisku (rano owsianka i świeże owoce), w międzyczasie różne warsztaty. Ludzie dzielili się wiedzą jaką mieli z poszczególnych dziedzin: gra na bębnach, czy robienie konfitur z dzikiej róży. Wieczorem wspólne muzykowanie, tańce. Poza tym każdy robił co chciał. Można było się zgłosić do pomocy w kuchni, czy przy innych działaniach obozowych (sprzatanie, rąbanie drewna, jechanie do miasta po zakupy itp.). Przy ognisku, po śniadaniu i kolacji wrzucało się pieniądze na jedzenie. Każdy wrzucał ile chciał i ile miał.
W sumie to bardzo fajna rzecz, takie ekologiczne życie w zgodzie z naturą. Poznaje się fajnych ludzi, można nauczyć ciekawych rzeczy.
Ja wspominam lepiej mini obóz w Belgii, niż ten duży w Finlandii, bo tam jakoś nie trafiłam na fajne towarzysto. Za to w Belgii doskonale się bawiłam. Uprawianie jogi na trawie, strzelanie z łuku do celu, granie na bębnach, gadanie o horoskopie Mayów. Było to z dziesięć lat temu, ale nadal wspominam jako bardzo pozytywne doświadczenie.
Trzeba pamiętać, że jak się jedzie na Raibow, to ważne są takie drobiazgi, jak to czy masz drewnianą czy metalową miskę. Drewnianą czy plastikową łyżkę. Plastik jest tam raczej niemile widziany. Nie ma oczywiście żadnego zakazu, ale patrzą na ciebie krzywo Z tego co pamiętam na terenie obozu nie można było pić alkoholu, ani stosować żadnych używek, czy mieć ze sobą zwierzęta (to ostatnie akurat w Belgii nie obowiązywało). Nie można też było robić zdjeć.
Re: Rainbow Gathering
Może po prostu jesteśmy bardziej realistycznie a mniej entuzjastycznie nastawione. W takim razie czy mogłabyś odpowiedzieć nam na kilka pytań:
- czy podczas kąpieli/toalety w krzakach nie bałaś się, że ktoś Cię będzie podglądał?
- pytanie o higienę podczas okresu pozostaje - czy tampony i podpaski były dozwolone? Czy tylko z naturalnych włókien, prane w strumyku?
- czy namiot, karimata, śpiwór i plecak były również z tworzyw naturalnych (no bo skoro plastikowa miska to źle, to... )
- co kto miał, czyli ile razy dziennie się wrzucało do tego kapelusza, i kto zbierał, oraz skąd wiadomo, ile kto dał (chyba że to nieważne)?
- czy w razie nagłej niedyspozycji zdrowotnej kogoś z obozu była jakaś pomoc medyczna?
- czy podczas kąpieli/toalety w krzakach nie bałaś się, że ktoś Cię będzie podglądał?
- pytanie o higienę podczas okresu pozostaje - czy tampony i podpaski były dozwolone? Czy tylko z naturalnych włókien, prane w strumyku?
- czy namiot, karimata, śpiwór i plecak były również z tworzyw naturalnych (no bo skoro plastikowa miska to źle, to... )
- co kto miał, czyli ile razy dziennie się wrzucało do tego kapelusza, i kto zbierał, oraz skąd wiadomo, ile kto dał (chyba że to nieważne)?
- czy w razie nagłej niedyspozycji zdrowotnej kogoś z obozu była jakaś pomoc medyczna?
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
- Wiosennagwiazda
- Moderatorka
- Posty: 3332
- Rejestracja: 21 sie 2005, o 00:00
- Lokalizacja: LND
Re: Rainbow Gathering
Hahahaha... z tym podglądaniem przebilas plastiki i nawet zrzutke kasy! hahahaha
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Rainbow Gathering
Mała tolerancja dla sztućców jednorazowych z plastiku jest całkiem sensowna, brak kanalizacji wymusza mycie siebie oraz garnków piachem i gliną ale braku toalet nie rozumiem za nic. Nie chciałabym chodzić na spacer po lesie, który służy za publiczną toaletę i patrzeć gdzie stawiam nogę. Jedni użyją saperki lepiej, inni gorzej a niektórzy wcale. Kupy, walający się papier toaletowy i zasikany teren wokół obozu zniechęca mnie do takich przygód.
Może mi za bardzo wyobraźnia pracuje ale czasy obozów harcerskich mam za sobą.
Może mi za bardzo wyobraźnia pracuje ale czasy obozów harcerskich mam za sobą.
Re: Rainbow Gathering
Miałabym jeszcze kilka pytań a propos zabezpieczeń adj. tej "wolnej miłości", ale może lepiej nie...
Ale jak do miasta po zakupy to czym jechali? Bryczką?
Ale jak do miasta po zakupy to czym jechali? Bryczką?
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Re: Rainbow Gathering
Nie wiem skąd Ci przyszedł do głowy pomysł z brakiem toalet i zaśmiecaniem lasu wokół:D przy obozowisku jest zorganizowane coś, co zdaje mi się nosi nazwę suchej toalety.dobranocka14 pisze: ale braku toalet nie rozumiem za nic.
Re: Rainbow Gathering
Oglądałam dokument o Rainbow organizowanym w Stanach. Polecam, swoją drogą - bardzo bardzo ciekawy
Na temat toalet - wykopany był tam rów na tę potrzebę. Więc nie to, że wszędzie można w coś wdepnąć...
Prawdopodobne wydaje mi się też używanie właśnie tych suchych toalet, kompostujących. Ale, cóż, nie znam się na tym kompletnie.
Ale wszystko da radę zorganizować tak, żeby było eko, a jednocześnie w granicach komfortu. Pamiętam właśnie obóz harcerski, na którym byłam dawno temu - tam też ideą było nie pozostawienie po sobie śladu. Wszystko - kuchnie, prycze, toalety - zostało zbudowane na miejscu, a po skończonym obozie rozebrane. Więc skoro dzieci są w stanie przeżyć miesiąc w lesie nie płacząc do rodziców i dobrze się bawiąc, to myślę, że teraz też by się dało
Ale wiadomo, to nie dla każdego
A co do nagości - mam wrażenie że tam się trochę inaczej do niej podchodzi niż w mieście...
I chyba nie jest tak, że coś jest "niedozwolone" (chociaż, chyba jedyne co, to używki i alkohol...) - nie zabronią nikomu podpasek i tamponów... Tylko, domyślam się, że wypadałoby ich wtedy nie rozrzucać po lesie
Na temat toalet - wykopany był tam rów na tę potrzebę. Więc nie to, że wszędzie można w coś wdepnąć...
Prawdopodobne wydaje mi się też używanie właśnie tych suchych toalet, kompostujących. Ale, cóż, nie znam się na tym kompletnie.
Ale wszystko da radę zorganizować tak, żeby było eko, a jednocześnie w granicach komfortu. Pamiętam właśnie obóz harcerski, na którym byłam dawno temu - tam też ideą było nie pozostawienie po sobie śladu. Wszystko - kuchnie, prycze, toalety - zostało zbudowane na miejscu, a po skończonym obozie rozebrane. Więc skoro dzieci są w stanie przeżyć miesiąc w lesie nie płacząc do rodziców i dobrze się bawiąc, to myślę, że teraz też by się dało
Ale wiadomo, to nie dla każdego
A co do nagości - mam wrażenie że tam się trochę inaczej do niej podchodzi niż w mieście...
I chyba nie jest tak, że coś jest "niedozwolone" (chociaż, chyba jedyne co, to używki i alkohol...) - nie zabronią nikomu podpasek i tamponów... Tylko, domyślam się, że wypadałoby ich wtedy nie rozrzucać po lesie
-
- super forma
- Posty: 2128
- Rejestracja: 15 mar 2014, o 17:54
Re: Rainbow Gathering
Przesadzacie z krytyką odmiennych obyczajów higienicznych W wielu miejscach na świecie, gdzie woda jest towarem deficytowym, zęby myje się popiołem z ogniska, do mycia ciała używa podobnych materiałów, a do pozbycia się niemiłych zapachów służy dym z ogniska, czasami w połączeniu z różnymi ziolami. I nie jest to chwilowa fanaberia i przygoda, ale wymuszony warunkami sposób na życie. I jakoś to ludzie znoszą. Jasne, że wiele zależy od miejsca zamieszkania, bo chociażby wielu azjatów ma mniejszą skłonność do pocenia się, niż np. Europejczycy, co też wpływa na zminimalizowanie brzydkich zapachów.
Re: Rainbow Gathering
Tak just, tylko, że ci ludzie nie jeżdżą na "obozy wolnej miłości", tylko ciężko pracują w swoich warunkach. Tutaj dzieci (mentalne) bawią się w "prymitywizm" bo to takie egzotyczne i podniecające.justsomebody10 pisze:Przesadzacie z krytyką odmiennych obyczajów higienicznych W wielu miejscach na świecie, gdzie woda jest towarem deficytowym, zęby myje się popiołem z ogniska, do mycia ciała używa podobnych materiałów, a do pozbycia się niemiłych zapachów służy dym z ogniska, czasami w połączeniu z różnymi ziolami. I nie jest to chwilowa fanaberia i przygoda, ale wymuszony warunkami sposób na życie. I jakoś to ludzie znoszą. Jasne, że wiele zależy od miejsca zamieszkania, bo chociażby wielu azjatów ma mniejszą skłonność do pocenia się, niż np. Europejczycy, co też wpływa na zminimalizowanie brzydkich zapachów.
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Re: Rainbow Gathering
I tylko ciekawe kto czerpie z tego korzyści i łoi kasę?! Na zajawce niektórych zawsze ktoś inny zarabia. I jeszcze dorabia do tego ideologię.
..życie jest wierzchowcem, który nie znosi tchórzliwego jeźdźca
Re: Rainbow Gathering
Piszesz tak, jakby ten "obóz" strasznie Ci przeszkadzał istniejąc na tym świecie. Ale powiedz, co komu szkodzi życie w zgodzie z naturą? Nawet jeśli widzisz w tych "dzieciach" hipokrytów i jeśli w życiu codziennym wcale eko nie są, to co szkodzi chwilowe oderwanie się od życia w mieście, zostawienie elektroniki, komputera, internetu choć na chwilę, przypomnienie sobie jak to jest być otoczonym lasem a nie blokami, i skupienie się na rozmowie z ludźmi, zamiast pisać do nich smsy.Altena_Q pisze:Tak just, tylko, że ci ludzie nie jeżdżą na "obozy wolnej miłości", tylko ciężko pracują w swoich warunkach. Tutaj dzieci (mentalne) bawią się w "prymitywizm" bo to takie egzotyczne i podniecające.
Chociaż założę się, że jak już ktoś decyduje się na dołączenie do Rainbow, to jest choć w małym stopniu takim "dzieckiem" kwiatem. A jeśli nie, to po miesiącu spędzonym w miejscu, gdzie widać dokładnie, że szkodzenie naturze szkodzi bezpośrednio nam samym, jakiś pierwiastek bycia eko prawdopodobnie zostaje zaszczepiony w każdym. Co, według mnie, jest bardzo pozytywnym i raczej nieszkodliwym aspektem.
(Ale z drugiej strony ciekawi mnie, czy trafiają na Rainbow osoby, które kompletnie nie odnajdują się w tym środowisku. I jeśli już, to co z tego wynika.)
A Rainbow istnieje i funkcjonuje od prawie pół wieku (wg. wujka google), więc myślę że większość problemów organizacyjnych została sprawdzona w praktyce i zorganizowana tak, aby wszystko poprawnie działało. Więc, skoro nie ma chęci wybrania się tam, to myślę że nie ma co się martwić
Re: Rainbow Gathering
No i dzięki temu tekstowi dołączyłaś do grona osób:Alpha pisze:I tylko ciekawe kto czerpie z tego korzyści i łoi kasę?! Na zajawce niektórych zawsze ktoś inny zarabia. I jeszcze dorabia do tego ideologię.
Trochę luzu.elsinoe pisze:Uwielbiam ludzi, którzy wyśmiewają wszystko i wszystkich Niewiele dziewczyny spróbowałyście w życiu, jesteście trochę zaściankowe i musicie poczuć się lepiej naśmiewając ze wszystkich wokół? :p Nigdy nie byłyście na obozie harcerskim? Nie załatwiałyście się w lesie z saperką?
Na obozie harcerskim faktycznie nigdy nie byłam. W zuchach również. Mam spaczoną ideologicznie rodzinę.
Saperki także nigdy nie używałam, choć z łopatą czy szpadlem całkiem nieźle mi idzie.
Podsumujmy:elsinoe pisze:Rainbow jest fajną sprawą. Byłam na wielkim gatheringu w Finlandii i na mniejszym w Belgii. Oba wspominam bardzo dobrze. Miałam ze sobą namiot, karimatę i plecak. Kąpać się można było w jeziorze, lub w specjalnym miejscu, gdzie była cysterna z wodą. Rano i wieczorem odbywało się wspólne jedzenie przy ognisku (rano owsianka i świeże owoce), w międzyczasie różne warsztaty. Ludzie dzielili się wiedzą jaką mieli z poszczególnych dziedzin: gra na bębnach, czy robienie konfitur z dzikiej róży. Wieczorem wspólne muzykowanie, tańce. Poza tym każdy robił co chciał. Można było się zgłosić do pomocy w kuchni, czy przy innych działaniach obozowych (sprzatanie, rąbanie drewna, jechanie do miasta po zakupy itp.). Przy ognisku, po śniadaniu i kolacji wrzucało się pieniądze na jedzenie. Każdy wrzucał ile chciał i ile miał.
W sumie to bardzo fajna rzecz, takie ekologiczne życie w zgodzie z naturą. Poznaje się fajnych ludzi, można nauczyć ciekawych rzeczy.
Ja wspominam lepiej mini obóz w Belgii, niż ten duży w Finlandii, bo tam jakoś nie trafiłam na fajne towarzysto. Za to w Belgii doskonale się bawiłam. Uprawianie jogi na trawie, strzelanie z łuku do celu, granie na bębnach, gadanie o horoskopie Mayów. Było to z dziesięć lat temu, ale nadal wspominam jako bardzo pozytywne doświadczenie.
1. Poznaje się fajnych ludzi, ale w Finlandii nie trafiłaś na fajne towarzystwo. Rozumiem więc, że, jak wszędzie, bywa różnie.
2. Wiedzą żeby się dzielić, to wypadałoby się na czymś faktycznie znać. Klepanie na różnego rodzaju bębenkach nie uznałabym za zbyt poznawcze. Bardziej kojarzyłabym to z transem, choć z drugiej strony, faktycznie prościej jest klepać w coś niż np. grać na skrzypcach. To trzeba już umieć, bo inaczej nie da się słuchać. I przepraszam w tym miejscu wszystkie perkusistki, ale miałam okazję słuchać takich "występów" i z grą ma to niewiele wspólnego, nie mówiąc o umiejętnościach.
Co do "szerzenia wiedzy" na temat Majów, to faktycznie jest dość popularny temat wśród tego rodzaju społeczności, ponieważ jest dość egzotyczny, co za tym idzie tajemniczy i oparty na kompletnym braku wiedzy, w związku z tym bardzo popularny. Pisząc o "horoskopie Mayów", masz na myśli prawdopodobnie kalendarz Majów, opierający się na dwóch cyklach: rytualnym (tzolkin) oraz Długiej Rachubie (haab). Był on używany w okresie klasycznym oraz postklasycznym. Z żadnym horoskopem nie ma to nic wspólnego. Zostałaś więc wprowadzona w błąd.
Miałam okazję być na podobnego rodzaju spotkaniu (choć nie było mowy o wolnej miłości, a przynajmniej to do mnie nie dotarło ), bo zostałam zaproszona i z ciekawości się wybrałam. Lubię wiedzieć i móc mieć własne zdanie, w związku z tym. Otóż poza szałowymi występami bębniarzy (a bębni kto popadnie, bo to takie cool i każdy w dodatku się zna(!)- w końcu chodzi o atmosferę ), były rozmowy hmm, chyba mistyczne o życiu oraz WIEDZY, którą Ci ludzie of course posiadają, gdyż są lepsi oraz wprowadzeni w wiedzę tajemną, o istnieniu świata, która opiera się na życiu zgodnie z naturą, w oparciu o "wiedzę dawnych cywilizacji". Miałam okazję (i głownie z tego powodu przyjechałam) wysłuchać wykładu/opowieści pewnej pani "szamanki" chyba z Gwatemalii, (mieszka w Holandii, albo co łaska). Otóż była ona głównym gościem i to wokół niej gromadzili się ludzie, "z taką pewną nieśmiałością". Wygląd miała odpowiedni i faktycznie rozbudzający wyobraźnię laików. Opowiadała po hiszpańsku, co tłumaczył na angielski jej facet, Holender, co z kolei z angielskiego na polski tłumaczył pewien Polak, który posiadał (zapewne posiada nadal) moc znajomości pińsięciu jeden języków, co najmniej. Laska, opierając się na jakichś wioskowych legendach majowskich (co mogłoby być na prawdę ciekawe, gdyby nie to, że wymyślała), opowiadała o majowskiej Bogini Matce, opiekunce ognia i tak tłumaczył Holender. Polski tłumacz natomiast zrobił z tego praojca, opiekuna ognia... I tak kobieta się naprodukowała, by opowiedzieć o sile i potędze kobiet, podczas gdy polskiemu słuchaczowi przekazano, że to chodzi o facetów. Najbardziej mi się podobało, jak wszyscy stali ze skupieniem i ze zrozumieniem kiwali głowami. W końcu wszyscy znali temat.
Potem jeszcze było w opcji spędzenie sesji w namiocie- saunie nago wraz z panią prowadzącą oraz jej facetem, która odczyniała złe duchy oraz (ta sesja/rytuał tajemny Majów ) miała dostarczyć hmm... wiedzy tajemnej, oczyszczenia, oświecenia? Ale odmówiłam, bo jestem jakaś dziwna. Poza tym wiem, że to nie majowski, tylko inkaski zwyczaj i miał za zadanie wprowadzić człowieka w trans (jeśli przeżył), bo do małego, zamkniętego pomieszczenia do paleniska, wrzucano jedne z najostrzejszych papryczek, co powodowało u osób, które przeżyły, coś w rodzaju transu, czyli zwykłe zatrucie organizmu, którego powodem było czyste szaleństwo. (U osób wychodzących z namiotu trudno było to dostrzec, ale faktycznie, starali się być nawiedzeni).
Co do zbierania pieniędzy: i owszem było i faktycznie "co łaska", ale ja nie miałam drobnych. Nie mniej jednak byli gotowi podzielić się ze mną jedzeniem, gdyż są dobrzy oraz dobrzy i rozumieją wszystko. I tu również odmówiłam, bo nie wierzę w krwistego steka np. z cukinii.
Co ciekawe, na spotkaniu oczywiście był całkowity zakaz stosowania wszelkiego rodzaju używek, ale niechcący przyłapałam organizatorów na paleniu trawy. Tylko dlatego, że nie porwał mnie mistycyzm, ani ta cudowna atmosfera wspólnoty i wtajemniczenia, a musiałam iść za potrzebą. Prozaicznie wyszłam z założenia, że mimo oczywistej równości, VIPy muszą mieć toaletę. No i znalazłam. Tam jarali. Główny organizator wtedy logicznie, wychodząc z wychodka, wytłumaczył mi, że to nie jest tak jak myślę, gdyż postanowił się rozejść z żoną, ponieważ azaliż kocha kogoś innego, a ona mu robi problemy i to dlatego. Inna sprawa, że razem z żoną organizował ten zlot, ale kto by tam czepiał się pierduł. W końcu zasada jest zawsze ta sama: wszyscy jesteśmy równi, ale niektóry z nas są równiejsi. Jak świnie w "Folwarku zwierzęcym", które przecież musiały spać w łóżkach.
Po spędzeniu tak owocnego dnia i kawałka nocy, wyjechałam.
Co ciekawe jeszcze, nie widziałam tam osób biednych (wiadomo, biedni musza pracować, nie stać ich na tak poważne sprawy). Interesujące było również w co ludzie byli poubierani. Przy tych opowieściach o naturze etc. i całej tej niesprawiedliwości społecznej oraz wegetarianizmie, nie zauważyłam by nie ubierali się w Chinach, a spodnie czy paski mieli jak najbardziej skórzane.
Inną kwestią jest zakaz przebywania zwierząt. Dla mnie niezrozumiały (lubię zwierzeta i sama mam), zwłaszcza w tak tolerancyjnym środowisku, no i w końcu wegeteriańsko- wegańskim. Otóż pozwolę sobie tutaj wysnuć żartobliwą teorię, że po zjedzeniu tych wszystkich steków z trawy, część chwilowo, na ten czas, społeczności mogłaby mieć ochotę na mięso. Nie wspominając już o niczym nieskrępowanej, wolnej w końcu, miłości.
A tutaj już odsyłam Cię do pytań Alteny. Mój post był zdecydowane za długi, by jeszcze wypunktować te kwestie.elsinoe pisze:Trzeba pamiętać, że jak się jedzie na Raibow, to ważne są takie drobiazgi, jak to czy masz drewnianą czy metalową miskę. Drewnianą czy plastikową łyżkę. Plastik jest tam raczej niemile widziany. Nie ma oczywiście żadnego zakazu, ale patrzą na ciebie krzywo
Lubię kiedy kobieta...
Re: Rainbow Gathering
Zapomniałam dopisać (ściga mnie lęk przed długimi postami): jeśli faktycznie interesuje Cię cywilizacja Majów i ich sposób postrzegania świata, to na początek początków bardzo polecam Popol Vuh, dostępną również w całkiem dobrym tłumaczeniu na język polski.
Lubię kiedy kobieta...
Re: Rainbow Gathering
..... howgh, powiedział Winnetou
Re: Rainbow Gathering
Jak na lęk przed długimi postami, to miałaś wenęImaSumak pisze:Zapomniałam dopisać (ściga mnie lęk przed długimi postami): jeśli faktycznie interesuje Cię cywilizacja Majów i ich sposób postrzegania świata, to na początek początków bardzo polecam Popol Vuh, dostępną również w całkiem dobrym tłumaczeniu na język polski.
A poważnie, Twoja historia przypomniała mi moją przygodę z forum pogańskim. Polskim dla odmiany. Miało być ekologicznie, otwarcie, tolerancyjnie i w ogóle, no przecież woln miłość, kult boginii i te sprawy. Szybko okzało się, że admini forum są zwykłymi homofobami i po staremu dobierają ideologię pod wlasne tezy. Tu było otwarcie i w ogóle chętnie, na wszelkiego rodzaju biseksualne seksy grupowe i te sprawy, ale żeby tak dwie kobiety bez panów? Toż to brak równowagi, bo jak bogini, to musi być bóg, do pary Po czym standardowy ban dla tych co ośmielili się nazwać homofobię homofobią.
Byłam też na paru spotkaniach i poznałam kilka kolorowo hippisowsko ubranych panienek, które opowiadały o tzw. kowenach, czyli grupkach wtajemniczonych. Otóż, nie dowiesz się, co to kowen, ani co się tam robi, zanim cię nie wtajemniczą, a wtajemniczenie owo polega na seksie grupowym z oczywiście wcieleniami boga i bogini, koniecznie płci obojga. Dla równowagi I oczywiście to wszystko wielka tajemnica i wogóle.
A to już stare praktyki, sprzed helleńskich czasów tzw. "Zeus" też był boginią. Mitologia Gravesa, pierwsze rozdziały świetnie wyjaśnia ten proces, zmieniania bóstwom imion na męskie, co by pasowały do patriarchatu.I tak kobieta się naprodukowała, by opowiedzieć o sile i potędze kobiet, podczas gdy polskiemu słuchaczowi przekazano, że to chodzi o facetów.
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here