Powiem Ci to za 2 lata:)smoky_smoczy pisze: Czy to prawda, że po 40. to już się odczuwa powolne starzenie?
jak jest po 40.?
Re: jak jest po 40.?
Ha, ha, ha,.. wcześniej czy później przychodzi taka chwila, jak uporać się z kryzysem wieku średniego
Oczywiście to był żart.
Nie należy demonizować wieku średniego. Bo czterdzestka nie jest magiczną granicą szczęścia i miłości.
Dać sobie szansę na wszystko i pójść tanecznym krokiem, szeroką drogą dalej w życie.......
Oczywiście to był żart.
Nie należy demonizować wieku średniego. Bo czterdzestka nie jest magiczną granicą szczęścia i miłości.
Dać sobie szansę na wszystko i pójść tanecznym krokiem, szeroką drogą dalej w życie.......
No to ja czekam na te 40tke (trzy lata jeszcze... ufff!) bo moje zycie sie wlasnie konczy i jesli po 40tce sie zaczyna to kurcze byle jak najszybciej!
Ech, tak naprawde to mysle, ze czy cos sie konczy czy zaczyna, czy jest w pieknym trakcie zalezy od tu i teraz, od tego jak sie obecnie czujemy, jak wyglada obecnie nasze zycie. Moje gownianie, ale mam nadzieje, ze juz tylko chwilke i ze w 40tke wkrocze z wielkim bananem na buźce:D
Ech, tak naprawde to mysle, ze czy cos sie konczy czy zaczyna, czy jest w pieknym trakcie zalezy od tu i teraz, od tego jak sie obecnie czujemy, jak wyglada obecnie nasze zycie. Moje gownianie, ale mam nadzieje, ze juz tylko chwilke i ze w 40tke wkrocze z wielkim bananem na buźce:D
Nie mam jeszcze 40, ale juz do niej dobijam wolnym krokiem. Sadze, ze jedyny problem z wielkim biologicznym to jest kwestia zdrowia. Bo duch moze byc zawsze mlody, tylko cialo zaczyna nidomagac. Ale wierzac w nowoczesna kosmetologie i rozwoj medycyny nie boje sie wejscia w wiek dojrzaly.
Jedyne co mnie przeraza na starosc to wlasnie niemoc kontrolowania swojego ciala, tak zwana niedoleznosc. Ale to chyba duzo pozniej. A cala reszta mnie nie przeraza.
Jedyne co mnie przeraza na starosc to wlasnie niemoc kontrolowania swojego ciala, tak zwana niedoleznosc. Ale to chyba duzo pozniej. A cala reszta mnie nie przeraza.
Tu bym odrobinę zaprotestowała...miłość po czterdziestce jest namiętna i wyrafinowana, i troszeczkę działa tu zasada Kubusia Puchatka: "...miód jest najlepszy, tuż przed zjedzeniem miodu..." znowu nie ten dział , to chyba do alkowy...mania_zet pisze:po 40-tce silniejsze stają się przyzwyczajenia, stabilizacja, a
miłość staje się bardziej spokojna, zrównoważona
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Po setce albo dwóch nie odpowiadam za swoją wyobraźnię i ekscesy .....
Tak na marginesie miałam na myśli bardziej swoje usposobienie (jego zmianę) oraz to, że zaczynamy doceniać wewnętrzny spokój, poczucie bezpieczeństwa itp.
Ale oczywiście nigdy nie mówię nigdy .........
____________________________________________________________
Los prowadzi tego, kto idzie chętnie; tego, kto się opiera, wlecze przemocą
Tak na marginesie miałam na myśli bardziej swoje usposobienie (jego zmianę) oraz to, że zaczynamy doceniać wewnętrzny spokój, poczucie bezpieczeństwa itp.
Ale oczywiście nigdy nie mówię nigdy .........
____________________________________________________________
Los prowadzi tego, kto idzie chętnie; tego, kto się opiera, wlecze przemocą
Mam identycznie, tyle, że ten krok jest nieco szybszy. Z wiekiem coraz bardziej obawiam się o swoją sprawność fizyczną. Już teraz mam felery, które trzeba korygować, bo dokuczają, a co będzie za 10 latJaponka pisze:Nie mam jeszcze 40, ale juz do niej dobijam wolnym krokiem. Sadze, ze jedyny problem z wielkim biologicznym to jest kwestia zdrowia.
Przeraża mnie jeszcze jedno, mianowicie praca zawodowa do 60-tki, a może nawet do 65 lat, jak oszołomy zmienią ustawę. To jest naprawdę dramat, bo obecnie zdarzają się takie tygodnie, że z przemęczenia mam serdecznie dosyć pracy. Mam też kompleks samych cyferek, więc jak zobacze to 4 z przodu to znowu wpadnę w dołek i będe tą magiczną 40-stkę oswajać przy użyciu antydepresantów .
A poza tym wszystko gra
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
E tam......fajnie jest zbilżać sie do 40, ja teraz stałam sie dojrzalsza i madrzejsza,pełna powabu i uroku osobistego, teraz dopiero dojrzałam do pewnych decyzji, stad moja wizyta u Was, fakt, ze zaczynaja sie pewne dolegliwości i należało by zwolnic tempo zycia, ale teraz dostrzegłam to....czego nie widziałam wcześniej.....siebie samą....i siebie w innym swiecie niz ten co mnie otacza....widzicie?
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
Och.......trafione w samo w sedno, ale dla mnie otworzyły się drzwi za którymi swiat stał sie niepojęty, wciąz tego nie rozumiem, Może to nie to miejsce na pisanie o tym, ze do pewnego czasu zyłam jak wiekszośc kobiet, w związku z męzczyzna i dziecmi, a teraz.......a od jakiegoś czasu......oj...jakże trudno jest o tym pisac....
dor pisze:Och.......trafione w samo w sedno, ale dla mnie otworzyły się drzwi za którymi swiat stał sie niepojęty, wciąz tego nie rozumiem, Może to nie to miejsce na pisanie o tym, ze do pewnego czasu zyłam jak wiekszośc kobiet, w związku z męzczyzna i dziecmi, a teraz.......a od jakiegoś czasu......oj...jakże trudno jest o tym pisac....
Bardzo dobrze świadczy o Tobie to co napisałaś. Mówienie o takich emocjach nie jest łatwe, tym bardziej podziwiam. Mam nadzieję, że foremki, które przeżyły podobną sytuację pomogą.
Poydrawiam.
ulek
Wino kobiety i śpię!