Drogi do...
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Drogi do...
Witam Was ponownie,drogie Foremki
Mam do Was takie banalne(?)pytanie z gatunku tych nieczęsto zadawanych na tym forum.
Pytanie owo brzmi-jakie są Wasze sposoby na bycie zadowoloną z życia kobietą w-powiedzmy-średnim wieku?
Co Was doprowadza do przysłowiowej szewskiej pasji a co sprawia,że jesteście zadowolone i spełnione?
Co Was pasjonuje,w czym się odnajdujecie i co sprawia,że nie zanudzacie(np.na forum)innych swoimi problemami i czasem wydumanymi"dramatami"?
Jestem ciekawa Waszych opinii i zdań na ten temat.
Osobiście uważam się za osobę szczęśliwą która potrafi dostrzec piękno życia w każdym,najbłahszym nawet,zdarzeniu i w tym co nas otacza.
Mam do Was takie banalne(?)pytanie z gatunku tych nieczęsto zadawanych na tym forum.
Pytanie owo brzmi-jakie są Wasze sposoby na bycie zadowoloną z życia kobietą w-powiedzmy-średnim wieku?
Co Was doprowadza do przysłowiowej szewskiej pasji a co sprawia,że jesteście zadowolone i spełnione?
Co Was pasjonuje,w czym się odnajdujecie i co sprawia,że nie zanudzacie(np.na forum)innych swoimi problemami i czasem wydumanymi"dramatami"?
Jestem ciekawa Waszych opinii i zdań na ten temat.
Osobiście uważam się za osobę szczęśliwą która potrafi dostrzec piękno życia w każdym,najbłahszym nawet,zdarzeniu i w tym co nas otacza.
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.
- czarodziej-z-oz
- uzależniona foremka
- Posty: 710
- Rejestracja: 28 gru 2012, o 18:51
Re: Drogi do...
uczę się pozwalać sobie na bycie niedoskonałą uczę się pozwalać sobie na popełnianie błędów uczę się nie podbijać sobie stale poprzeczki
nie, nie mam pasji, nie mam życiowych zainteresowań - uczę się również zgody i akceptacji tego
uczę się po prostu być , to daje mi spokój i pogodę ducha
nie, nie mam pasji, nie mam życiowych zainteresowań - uczę się również zgody i akceptacji tego
uczę się po prostu być , to daje mi spokój i pogodę ducha
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Re: Drogi do...
Zawsze uważałam,że podstawą życia człowieka powinna być samoakceptacja.
Niestety,wydaje mi się,że jestem w tym poglądzie odosobniona ponieważ wiele osób szuka w drugim człowieku ideału a gdy go nie znajduje-bo i znaleźć nie może gdyż ideał to wyabstrahowany z realnego świata byt natury niematerialnej-obraża się na cały świat i dąży do zniszczenia wiary w normalność innych ludzi.
Sama długo pracowałam nad zaakceptowaniem swoich wad i niedoskonałości(mam je tak jak każdy)ale w końcu się udało.
A gdy już przeszłam tę drogę poczułam wewnętrzną ulgę.
Nie rozumiem-choć może to też i kwestia wieku i doświadczeń życiowych-z czego bierze się brak poczucia szczęścia u ludzi,zdawałoby się,mających wszystko-udane życie emocjonalne,stabilną sytuację zawodową i życiową,ułożone relacje z otoczeniem...
Z czego bierze się ten głód przygód i chęci zmian?
Niestety,wydaje mi się,że jestem w tym poglądzie odosobniona ponieważ wiele osób szuka w drugim człowieku ideału a gdy go nie znajduje-bo i znaleźć nie może gdyż ideał to wyabstrahowany z realnego świata byt natury niematerialnej-obraża się na cały świat i dąży do zniszczenia wiary w normalność innych ludzi.
Sama długo pracowałam nad zaakceptowaniem swoich wad i niedoskonałości(mam je tak jak każdy)ale w końcu się udało.
A gdy już przeszłam tę drogę poczułam wewnętrzną ulgę.
Nie rozumiem-choć może to też i kwestia wieku i doświadczeń życiowych-z czego bierze się brak poczucia szczęścia u ludzi,zdawałoby się,mających wszystko-udane życie emocjonalne,stabilną sytuację zawodową i życiową,ułożone relacje z otoczeniem...
Z czego bierze się ten głód przygód i chęci zmian?
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.
- TuriRuri
- uzależniona foremka
- Posty: 645
- Rejestracja: 17 paź 2014, o 15:54
Re: Drogi do...
Cytujac fragment z "Kingsajz" - "... w dupach sie poprzewracalo"ulotna_chwila40 pisze:z czego bierze się brak poczucia szczęścia u ludzi,zdawałoby się,mających wszystko-udane życie emocjonalne,stabilną sytuację zawodową i życiową,ułożone relacje z otoczeniem...
Z czego bierze się ten głód przygód i chęci zmian?
I don't know when exactly that UFO landed & dumped all these stupid people, but they apparently aren't coming back for them.
-
- super forma
- Posty: 1221
- Rejestracja: 19 maja 2013, o 18:54
Re: Drogi do...
Ponieważ to co jedni nazywają "stabilnością życiową" inni nazywają stagnacją. Niby ci pierwsi mają wszystko, ale tak naprawdę tkwią w miejscu, nie rozwijają się już, nie przeżywają, nie doświadczają - tylko konsumują swoją "stabilność życiową". W dodatku na jej osiągnięcie pewnie poświęcili większość życia, a teraz okazuje się, że ona wcale nie cieszy. Może w głębi duszy chcieli innego życia dla siebie, ale znali tylko taki model i ulegli presji społecznej na "ustawienie się w życiu"? Albo całe życie poświęcili na osiągnięcie tej stabilności o której piszesz (lata edukacji w ławie szkolnej, staże/praktyki, wreszcie dobra praca, budowa domu, potem pieluchy i rodzina, dbanie o dobre kontakty z kilkoma raptem przyjaciółmi, itp.), a teraz patrząc na to co mają i na to ile temu poświęcili, widzą, że nie mieli czasu żeby ŻYĆ? (gdybam).ulotna_chwila40 pisze:Nie rozumiem-choć może to też i kwestia wieku i doświadczeń życiowych-z czego bierze się brak poczucia szczęścia u ludzi,zdawałoby się,mających wszystko-udane życie emocjonalne,stabilną sytuację zawodową i życiową,ułożone relacje z otoczeniem...
Z czego bierze się ten głód przygód i chęci zmian?
-
- super forma
- Posty: 1221
- Rejestracja: 19 maja 2013, o 18:54
Re: Drogi do...
Dodam jeszcze fajne zdanie, które mi kiedyś ktoś powiedział: człowiek jest jak gleba - jeśli zbyt długo sadzisz na niej te same rośliny, to wyjałowieje. Człowiek też potrzebuje zmian, bo wypala się. Rutyna zabija.ulotna_chwila40 pisze:Z czego bierze się ten głód przygód i chęci zmian?
- TuriRuri
- uzależniona foremka
- Posty: 645
- Rejestracja: 17 paź 2014, o 15:54
Re: Drogi do...
jarosinska1987 pisze:Ponieważ to co jedni nazywają "stabilnością życiową" inni nazywają stagnacją. Niby ci pierwsi mają wszystko, ale tak naprawdę tkwią w miejscu, nie rozwijają się już, nie przeżywają, nie doświadczają - tylko konsumują swoją "stabilność życiową".ulotna_chwila40 pisze:Nie rozumiem-choć może to też i kwestia wieku i doświadczeń życiowych-z czego bierze się brak poczucia szczęścia u ludzi,zdawałoby się,mających wszystko-udane życie emocjonalne,stabilną sytuację zawodową i życiową,ułożone relacje z otoczeniem...
Z czego bierze się ten głód przygód i chęci zmian?
Moim zdaniem dzieje sie tak na wlasne zyczenie. "Stabilnosc zyciowa" wcale nie musi byc rownoznaczna ze stagnacja. Jest to indywidualna sprawa co ludzie robia ze swoim zyciem. Jezeli chca pasywnie przez nie przejsc, to jest to kwestia mniej badz bardziej swiadomego wyboru. Jezeli jednak chca cos wiecej, zeby moc na koncu tej drogi powiedzec "Zylam/-em i czuje sie spelniona/-y", to od kogo to zalezy?
Ot wlasnie. Coraz czesciej spotykam w zyciu ludzi, ktorzy zapominaja o chwili, ktora trwa tu i TERAZ. Zyja czekaniem na to co bedzie KIEDYS,niejednokrotnie ciezko na to pracujac i wiele poswiecajac. A w tym czasie TERAZ ucieka i mija bezpowrotnie. A gdy to KIEDYS w koncu nadejdzie i staje sie TERAZ to nie cieszy juz, bo w glowie powstaje kolejne KIEDYS.jarosinska1987 pisze: W dodatku na jej osiągnięcie pewnie poświęcili większość życia, a teraz okazuje się, że ona wcale nie cieszy. Może w głębi duszy chcieli innego życia dla siebie, ale znali tylko taki model i ulegli presji społecznej na "ustawienie się w życiu"? Albo całe życie poświęcili na osiągnięcie tej stabilności o której piszesz (lata edukacji w ławie szkolnej, staże/praktyki, wreszcie dobra praca, budowa domu, potem pieluchy i rodzina, dbanie o dobre kontakty z kilkoma raptem przyjaciółmi, itp.), a teraz patrząc na to co mają i na to ile temu poświęcili, widzą, że nie mieli czasu żeby ŻYĆ? (gdybam).
Osobiscie nie jestem zwolenniczka zycia z dnia na dzien. Cenie plan w zyciu i dazenie do jego realizacji (choc przyznam ze nie zawsze tak bylo, to byla jedna z lekcji w moim zyciu ). Aczkolwiek staram sie w tej zaplanowanej i powoli osiaganej "stabilnosci zyciowej" nie tracic tej chwili, ktora pozwala mi nabrac wiatru w skrzydla (ostatnio nawet w doslownym slowa znaczeniu ) i cieszyc sie ze jestem tu i teraz. I tego uczucia zycze wszystkim.
I don't know when exactly that UFO landed & dumped all these stupid people, but they apparently aren't coming back for them.
-
- super forma
- Posty: 1221
- Rejestracja: 19 maja 2013, o 18:54
Re: Drogi do...
Tak, jest to ich sprawa co robią ze swoim życiem... Ale pytanie było, dlaczego są nieszczęśliwi? Mając to, co chcieli mieć? Osiągnąwszy to, co zamierzali? Dlaczego, mimo tego, nie czują szczęścia?TuriRuri pisze: Moim zdaniem dzieje sie tak na wlasne zyczenie. "Stabilnosc zyciowa" wcale nie musi byc rownoznaczna ze stagnacja. Jest to indywidualna sprawa co ludzie robia ze swoim zyciem.
Ale tylko TU i TERAZ należy do Ciebie. Przeszłość jest już za Tobą, przyszłości może nie być (możemy umrzeć w każdej chwili), a ludzie wciąż odkładają to co chcieliby przeżyć "na potem". A to "potem" może nigdy nie nadejść. Poza tym mnie trochę przeraża takie wyznaczanie sobie celów do zrealizowania. Bo za jednym zrealizowanym celem, przychodzi kolejny cel i kolejny i kolejny. I zamiast nacieszyć się tym, że coś się udało zrobić, to w głowie już plan kolejnego "projektu" do zrealizowania. One są zwykle banalne (edukacja, praca, rodzina, dom z białym płotkiem, itd.). I to dążenie do realizacji tychże celów zabiera masę czasu, a gdy już się je osiągnie to nie cieszą. A nie cieszą bo moim zdaniem takie plany czynią osoby, które tak naprawdę nie mają planu na siebie, na swoje życie. Biorą wiec powszechny i standardowy "wzór na szczęście" i próbują go zrealizować we własnym życiu. To mi wygląda mniej więcej tak - "nie wiem co zrobić z własnym życiem, więc zrobię to, co robią inni". Bo przecież gdyby ci ludzie naprawdę chcieli tego, co już osiągnęli, to byliby szczęśliwi (nadal gdybam).TuriRuri pisze: Osobiscie nie jestem zwolenniczka zycia z dnia na dzien. Cenie plan w zyciu i dazenie do jego realizacji
Druga sprawa to ta, że realizując ww. cele bierze się na siebie nie tylko te najprzyjemniejsze efekty ich zrealizowania, ale też mnóstwo stresów, wyrzeczeń, zobowiązań, dodatkowych obowiązków, nieprzespanych nocy,itp. itd. Bo tym wszystkim są tak naprawdę okupione np. dobre studia, osiągnięcie sukcesu zawodowego, wybudowanie domu, itp. I jak już cel jest zrealizowany, to człowiek poza zadowoleniem z jego realizacji, może czuć się styrany, zmęczony, wypalony, itd. Może pojawiać się też pytanie, czy to wszystko co się osiągnęło, było warte tych wyrzeczeń, stresów, obowiązków, itp.?
Ludzie, którzy się "nie ustawili w życiu", czyli nie mają tej "stabilności życiowej", oprócz jakiejś satysfakcji z niej płynącej której nie mają, to nie mają też tylu tych negatywnych przeżyć związanych z osiąganiem tej stabilności, mogą więc nie być aż tak "styrani życiem", a w związku z tym - szczęśliwsi.
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 182
- Rejestracja: 29 mar 2009, o 01:00
Re: Drogi do...
Do bycia zadowoloną z życia potrzebna jest równowaga.
Równowaga między planami ,a życiem teraz. Między marzeniami i rzeczywistością.
By między pracą ,a elementami rozwoju znaleźć chwilę dla rodziny/przyjaciół, a między tym poświęcić też czas sobie.
Trochę wyciszenia ,a czasem powód by móc się wyżyć.
Od czas do czasu trzeba coś osiągnąć, czasem poczuć porażkę.
Doświadczenia nas budują.
Przede wszystkim pogoda ducha. otwartość i elastyczność bo w życiu nie ma łatwo, prawdę mówiąc to zawsze jest pod górkę
jednak przyjmując perspektywę optymisty żadna z górek nie jest za wysoka czyli wszystkie problemy są do przejścia.
co mnie doprowadza do szewskiej pasji? Koleżanka z pracy ;]
co sprawia że czuje się spełniona ? zadowolony pacjent i dobrze zrobiona robota.
Brak czasu sprawia, że nie zanudzam na forum
co mnie pasjonuję ? praca - jest to jakiś dziwny rodzaj pasji, niby narzekam ,a jednak co dzień do niej wracam
poza tym podróże i medycyna ratunkowa.
Równowaga między planami ,a życiem teraz. Między marzeniami i rzeczywistością.
By między pracą ,a elementami rozwoju znaleźć chwilę dla rodziny/przyjaciół, a między tym poświęcić też czas sobie.
Trochę wyciszenia ,a czasem powód by móc się wyżyć.
Od czas do czasu trzeba coś osiągnąć, czasem poczuć porażkę.
Doświadczenia nas budują.
Przede wszystkim pogoda ducha. otwartość i elastyczność bo w życiu nie ma łatwo, prawdę mówiąc to zawsze jest pod górkę
jednak przyjmując perspektywę optymisty żadna z górek nie jest za wysoka czyli wszystkie problemy są do przejścia.
co mnie doprowadza do szewskiej pasji? Koleżanka z pracy ;]
co sprawia że czuje się spełniona ? zadowolony pacjent i dobrze zrobiona robota.
Brak czasu sprawia, że nie zanudzam na forum
co mnie pasjonuję ? praca - jest to jakiś dziwny rodzaj pasji, niby narzekam ,a jednak co dzień do niej wracam
poza tym podróże i medycyna ratunkowa.
- tygrysica3
- super forma
- Posty: 2036
- Rejestracja: 13 cze 2010, o 17:30
Re: Drogi do...
"Czas jest czymś, co tworzymy. Powiedzieć "Nie mam czasu", to mówić "Nie chcę". " - Lao Tzukharyi pisze: Brak czasu sprawia, że nie zanudzam na forum
...a tak na marginesie, to podstawowa i słaba wymówka
Jak tygrysica bądź co pręży się, wygina gdy czuje świeży łup, gdy na niej jest zwierzyna
- czarodziej-z-oz
- uzależniona foremka
- Posty: 710
- Rejestracja: 28 gru 2012, o 18:51
Re: Drogi do...
ja jestem z tego pokolenia, które doskonale czuje to co Jacek Walkiewicz mówi w czasie swojego wystąpienia na Tedex-ie.
Nie wiem czy znacie, ja je ubóstwiam:
https://www.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4
Nie wiem czy znacie, ja je ubóstwiam:
https://www.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Re: Drogi do...
Pozwólcie,że postawię taką dość kontrowersyjną tezę:nie sądzicie że chęć zmian i odskoczni od tego na co się pracowało całe lata i zdobyło mniejszym lub większym kosztem i mniejszymi czy też większymi wyrzeczeniami,wynika z niedojrzałości emocjonalnej i niedojrzałości-lub raczej nieumiejętności-życia jako dorosły człowiek?
Nie sądzicie,że zachowania takie jak właśnie ciągły głód przygód,zmian,niechęć do stabilizacji,rodziny,posiadania potomstwa czy też szeroko pojętego domu,jest wynikiem braku dojrzałości i stabilności w sensie dokonywania świadomych wyborów?
Jeżeli do czegoś zmierzam,dążę od dziecka,zdobywam a potem rzucam ot tak sobie mówiąc"Bo mnie się to nie podoba."albo"Nie tak sobie wyobrażałam swoje życie"to dlaczego w jednej chwili niszczę to i zaczynam-albo raczej chcę zacząć-wszystko od nowa?
W psychologii mówi się,że jest to osobowość niedojrzała.
co Wy o tym sądzicie?
Nie sądzicie,że zachowania takie jak właśnie ciągły głód przygód,zmian,niechęć do stabilizacji,rodziny,posiadania potomstwa czy też szeroko pojętego domu,jest wynikiem braku dojrzałości i stabilności w sensie dokonywania świadomych wyborów?
Jeżeli do czegoś zmierzam,dążę od dziecka,zdobywam a potem rzucam ot tak sobie mówiąc"Bo mnie się to nie podoba."albo"Nie tak sobie wyobrażałam swoje życie"to dlaczego w jednej chwili niszczę to i zaczynam-albo raczej chcę zacząć-wszystko od nowa?
W psychologii mówi się,że jest to osobowość niedojrzała.
co Wy o tym sądzicie?
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.
-
- super forma
- Posty: 1221
- Rejestracja: 19 maja 2013, o 18:54
Re: Drogi do...
Nie.ulotna_chwila40 pisze:Pozwólcie,że postawię taką dość kontrowersyjną tezę:nie sądzicie że chęć zmian i odskoczni od tego na co się pracowało całe lata i zdobyło mniejszym lub większym kosztem i mniejszymi czy też większymi wyrzeczeniami,wynika z niedojrzałości emocjonalnej i niedojrzałości-lub raczej nieumiejętności-życia jako dorosły człowiek?
A uważasz, że przeżywanie przygód, niechęć do założenia rodziny, spłodzenia dzieci, itd. to nie są świadome wybory???ulotna_chwila40 pisze:Nie sądzicie,że zachowania takie jak właśnie ciągły głód przygód,zmian,niechęć do stabilizacji,rodziny,posiadania potomstwa czy też szeroko pojętego domu,jest wynikiem braku dojrzałości i stabilności w sensie dokonywania świadomych wyborów?
I że dojrzałość to synonim życia takim życiem, jak większość? Czyli dom, rodzina, etc? A idąc tym tokiem myślenia, to uważasz, że każda osoba która ma dzieci, rodzinę, dom, itp. jest dojrzała?
Może dlatego, że na początku drogi trudno przewidzieć efekt końcowy? Obierasz jakiś kurs, idziesz nim, dochodzisz do celu, a tam nie ma tego, czego się spodziewałaś?ulotna_chwila40 pisze:Jeżeli do czegoś zmierzam,dążę od dziecka,zdobywam a potem rzucam ot tak sobie mówiąc"Bo mnie się to nie podoba."albo"Nie tak sobie wyobrażałam swoje życie"to dlaczego w jednej chwili niszczę to i zaczynam-albo raczej chcę zacząć-wszystko od nowa?
Albo dochodzisz do wniosku, że coś można by zrobić lepiej? Znam faceta, który pragnął mieć dom, sam zrobił jego projekt, wybudował dom własnoręcznie, a wcześniej tyrał na niego w Niemczech 5 lat. I po zbudowaniu go, rok później sprzedał ten dom marzeń. A sprzedał bo stwierdził, że może zrobić to lepiej, zbudować lepszy dom. I zbudował drugi dom, z którego jest zadowolony i w którym mieszka już szczęśliwie kilka lat.
- tygrysica3
- super forma
- Posty: 2036
- Rejestracja: 13 cze 2010, o 17:30
Re: Drogi do...
...bardzo ciekawy wykład, zainspirował mnie nawet do przeczytania książki "Pełna MOC możliwości", która jest jego uzupełnieniem...chociaż muszę stwierdzić, że wolę Walkiewicza słuchać niż czytaćczarodziej-z-oz pisze:ja jestem z tego pokolenia, które doskonale czuje to co Jacek Walkiewicz mówi w czasie swojego wystąpienia na Tedex-ie.
Nie wiem czy znacie, ja je ubóstwiam:
https://www.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4
Jak tygrysica bądź co pręży się, wygina gdy czuje świeży łup, gdy na niej jest zwierzyna
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Re: Drogi do...
Powiem tak:uważam,że jeśli ktoś decyduje się na założenie rodziny,zbudowanie(czy kupienie-bez różnicy)domu lub mieszkania wówczas obiera jakiś tam kurs życiowy i jest mu wierny ponieważ na tym-według mnie-polega dojrzałość i dorosłość.
Nie twierdzę i daleka jestem od uogólniania swoich twierdzeń że każdy kto ma dzieci i dom jest dorosły ponieważ czasem mnie samą trafia gdy słyszę jakie idiotyzmy robią kobiety i jak potrafią spieprzyć to na co pracowały ale z drugiej strony jestem również zdania,że jeśli ktoś na rodzinę i dzieci,dom i stabilizację to powinien o to dbać a nie szukać przygód.
W ostatecznym bowiem rozrachunku zostanie sama/sam,młodość przeminie,nadejdzie samotność i zgorzknienie.
I czasem obserwuję przejawy tejże w realu wśród osób które o to bym nie podejrzewała.
Ot,życie.
Nie twierdzę i daleka jestem od uogólniania swoich twierdzeń że każdy kto ma dzieci i dom jest dorosły ponieważ czasem mnie samą trafia gdy słyszę jakie idiotyzmy robią kobiety i jak potrafią spieprzyć to na co pracowały ale z drugiej strony jestem również zdania,że jeśli ktoś na rodzinę i dzieci,dom i stabilizację to powinien o to dbać a nie szukać przygód.
W ostatecznym bowiem rozrachunku zostanie sama/sam,młodość przeminie,nadejdzie samotność i zgorzknienie.
I czasem obserwuję przejawy tejże w realu wśród osób które o to bym nie podejrzewała.
Ot,życie.
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.
- babette_h
- Moderatorka
- Posty: 1233
- Rejestracja: 29 gru 2014, o 17:16
Re: Drogi do...
Mam wrażenie, że chodzi jednak o "przygodę" w wersji romans, a nie Przygodę i Życiowe Zmiany, które mi się nijak z dojrzałością nie kłócą.ulotna_chwila40 pisze:Powiem tak:uważam,że jeśli ktoś decyduje się na założenie rodziny,zbudowanie(czy kupienie-bez różnicy)domu lub mieszkania wówczas obiera jakiś tam kurs życiowy i jest mu wierny ponieważ na tym-według mnie-polega dojrzałość i dorosłość.
Nie twierdzę i daleka jestem od uogólniania swoich twierdzeń że każdy kto ma dzieci i dom jest dorosły ponieważ czasem mnie samą trafia gdy słyszę jakie idiotyzmy robią kobiety i jak potrafią spieprzyć to na co pracowały ale z drugiej strony jestem również zdania,że jeśli ktoś na rodzinę i dzieci,dom i stabilizację to powinien o to dbać a nie szukać przygód.
W ostatecznym bowiem rozrachunku zostanie sama/sam,młodość przeminie,nadejdzie samotność i zgorzknienie.
I czasem obserwuję przejawy tejże w realu wśród osób które o to bym nie podejrzewała.
Ot,życie.
Ale ja nie mam jeszcze czterdziestki.
Kurze wycieram... - zaczął nienaturalnym dyszkantem i nagle poznał przyjaciół. - A, to wy - powiedział - Myślałem, że ludzie...
-
- super forma
- Posty: 1221
- Rejestracja: 19 maja 2013, o 18:54
Re: Drogi do...
Ten wpis należy przenieść do działu 90-tkiulotna_chwila40 pisze:Powiem tak:uważam,że jeśli ktoś decyduje się na założenie rodziny,zbudowanie(czy kupienie-bez różnicy)domu lub mieszkania wówczas obiera jakiś tam kurs życiowy i jest mu wierny ponieważ na tym-według mnie-polega dojrzałość i dorosłość.
Nie twierdzę i daleka jestem od uogólniania swoich twierdzeń że każdy kto ma dzieci i dom jest dorosły ponieważ czasem mnie samą trafia gdy słyszę jakie idiotyzmy robią kobiety i jak potrafią spieprzyć to na co pracowały ale z drugiej strony jestem również zdania,że jeśli ktoś na rodzinę i dzieci,dom i stabilizację to powinien o to dbać a nie szukać przygód.
W ostatecznym bowiem rozrachunku zostanie sama/sam,młodość przeminie,nadejdzie samotność i zgorzknienie.
I czasem obserwuję przejawy tejże w realu wśród osób które o to bym nie podejrzewała.
Ot,życie.
No tak, zróbmy sobie dziecko, to będziemy mieć na starość darmową pielęgniarkę i opiekunkę Bardzo to dojrzałe, naprawdę
Z tego co ja obserwuję ludzi, to raczej owo "zgorzknienie i samotność" dotyka właśnie tych "dojrzałych i dorosłych" ludzi, o których piszesz. Tych co to mają "stabilność" w życiu. Tych co mają dzieci, rodzinę, dom, karierę, itp. Z jakiegoś powodu w pierwszym poście napisałaś, że ci ludzie bywają nieszczęśliwi i dlaczego tak się dzieje, jeśli mają teoretycznie wszytko? Widać jednak to szczęścia nie daje każdemu.
Nie wiem czy znasz jakiegoś "lekko ducha" tak po 40-tce? Bez rodziny, dzieci, domu, kariery, ale takiego który żyje po swojemu całe życie? Jeśli tak to pogadaj z nim o szczęściu, o tym czy jest zadowolony ze swojego życia. A potem idź do jakiejś stabilnej, dzietnej rodziny, mieszkającej w ładnym domu i pogadaj z nimi o tym, czy są szczęśliwi. Porównaj uzyskane odpowiedzi, może coś Ci rozjaśnią w kwestii pytania postawionego w pierwszym poście
Zmierzam do tego, że najbardziej szczęśliwi ludzie jakich znam to pasjonaci. Tacy, którzy dla pasji poświęcili wszystko - w tym rodzinę której nigdy nie założyli, karierę której nigdy nie zrobili, itp. Natomiast najbardziej nieszczęśliwą grupą społeczną w Polsce jaką znam (jeśli mogę o nich tak powiedzieć) jest tradycyjna polska rodzina
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Re: Drogi do...
Być może i masz rację ale dla każdego z nas dorosłość oznacza co innego-dla mnie dojrzałość to właśnie dorosłość i stabilizacja,dla Ciebie nie.jarosinska1987 pisze:Ten wpis należy przenieść do działu 90-tkiulotna_chwila40 pisze:Powiem tak:uważam,że jeśli ktoś decyduje się na założenie rodziny,zbudowanie(czy kupienie-bez różnicy)domu lub mieszkania wówczas obiera jakiś tam kurs życiowy i jest mu wierny ponieważ na tym-według mnie-polega dojrzałość i dorosłość.
Nie twierdzę i daleka jestem od uogólniania swoich twierdzeń że każdy kto ma dzieci i dom jest dorosły ponieważ czasem mnie samą trafia gdy słyszę jakie idiotyzmy robią kobiety i jak potrafią spieprzyć to na co pracowały ale z drugiej strony jestem również zdania,że jeśli ktoś na rodzinę i dzieci,dom i stabilizację to powinien o to dbać a nie szukać przygód.
W ostatecznym bowiem rozrachunku zostanie sama/sam,młodość przeminie,nadejdzie samotność i zgorzknienie.
I czasem obserwuję przejawy tejże w realu wśród osób które o to bym nie podejrzewała.
Ot,życie.
No tak, zróbmy sobie dziecko, to będziemy mieć na starość darmową pielęgniarkę i opiekunkę Bardzo to dojrzałe, naprawdę
Z tego co ja obserwuję ludzi, to raczej owo "zgorzknienie i samotność" dotyka właśnie tych "dojrzałych i dorosłych" ludzi, o których piszesz. Tych co to mają "stabilność" w życiu. Tych co mają dzieci, rodzinę, dom, karierę, itp. Z jakiegoś powodu w pierwszym poście napisałaś, że ci ludzie bywają nieszczęśliwi i dlaczego tak się dzieje, jeśli mają teoretycznie wszytko? Widać jednak to szczęścia nie daje każdemu.
Nie wiem czy znasz jakiegoś "lekko ducha" tak po 40-tce? Bez rodziny, dzieci, domu, kariery, ale takiego który żyje po swojemu całe życie? Jeśli tak to pogadaj z nim o szczęściu, o tym czy jest zadowolony ze swojego życia. A potem idź do jakiejś stabilnej, dzietnej rodziny, mieszkającej w ładnym domu i pogadaj z nimi o tym, czy są szczęśliwi. Porównaj uzyskane odpowiedzi, może coś Ci rozjaśnią w kwestii pytania postawionego w pierwszym poście
Zmierzam do tego, że najbardziej szczęśliwi ludzie jakich znam to pasjonaci. Tacy, którzy dla pasji poświęcili wszystko - w tym rodzinę której nigdy nie założyli, karierę której nigdy nie zrobili, itp. Natomiast najbardziej nieszczęśliwą grupą społeczną w Polsce jaką znam (jeśli mogę o nich tak powiedzieć) jest tradycyjna polska rodzina
Daleka jestem od narzucania komukolwiek swojego punktu widzenia-uważam po prostu,że nie byłoby tylu nieszczęśliwych kobiet i mężczyzn gdyby pomyśleli do czego prowadzi głód przygód i ciągłych zmian.
No ale cóż...Ty i zapewne większość z Foremek jesteście odmiennego ode mnie zdania i macie jak najbardziej prawo do swoich poglądów.
Etap ekscesów mam za sobą,teraz moim celem jest właśnie tak wyszydzana przez część z Was rodzina-mając ułożone życie emocjonalne i stabilizację zawodową oraz materialną-mogę sobie na to pozwolić.
I to będzie dla mnie kwintesencją mojego rozwoju emocjonalnego i psychicznego.
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.
-
- super forma
- Posty: 1221
- Rejestracja: 19 maja 2013, o 18:54
Re: Drogi do...
A do czego prowadzi? Bo moim zdaniem do szczęścia, do brania z życia pełnymi garściami. Można to także robić z rodziną (której wcale nikt nie wyszydza), ze swoją żoną lub swym mężem też można przeżywać przygody i zmieniać/eksperymentować z życiem. Przecież jedno drugiego nie wyklucza. Jeśli tylko ludzie się dobrze dobiorą.ulotna_chwila40 pisze:nie byłoby tylu nieszczęśliwych kobiet i mężczyzn gdyby pomyśleli do czego prowadzi głód przygód i ciągłych zmian.
Nie wiem czy Cię dobrze rozumiem? Bo mam wrażenie że dla Ciebie przygody i zmiany to tylko w ramach zmieniania partnerów lub skoków na inne kwiatki? Ja mówiąc o przygodach mam na myśli coś zupełnie innego (Indianę Jonesa i Sindbada).
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Re: Drogi do...
Zrozumiałaś mnie i dobrze i niedobrze-paradoks,nie?jarosinska1987 pisze:A do czego prowadzi? Bo moim zdaniem do szczęścia, do brania z życia pełnymi garściami. Można to także robić z rodziną (której wcale nikt nie wyszydza), ze swoją żoną lub swym mężem też można przeżywać przygody i zmieniać/eksperymentować z życiem. Przecież jedno drugiego nie wyklucza. Jeśli tylko ludzie się dobrze dobiorą.ulotna_chwila40 pisze:nie byłoby tylu nieszczęśliwych kobiet i mężczyzn gdyby pomyśleli do czego prowadzi głód przygód i ciągłych zmian.
Nie wiem czy Cię dobrze rozumiem? Bo mam wrażenie że dla Ciebie przygody i zmiany to tylko w ramach zmieniania partnerów lub skoków na inne kwiatki? Ja mówiąc o przygodach mam na myśli coś zupełnie innego (Indianę Jonesa i Sindbada).
Dobrze ponieważ miałam na mysli dokładnie to o czym piszesz-przygody polegające na samo-unieszczęśliwianiu drugiego człowieka brakiem odwagi do życia jak dorosły i świadomy siebie homo sapiens sapiens.
W tym kontekście zrozumiałaś mnie jak najbardziej prawidłowo.
Zgadzam się natomiast z Twoim poglądem,iż przeżywać życie można-i trzeba-na wiele różnych sposobów i niekoniecznie w pojedynkę.
Znam rodziny w których dzieci są pełnoprawnymi członkami każdego wypadu na narty czy za granicę(brat mojej dobrej przyjaciółki z lat dziecięcych zabiera dzieci na snowboard w Alpy i windsurfing nad Atlantyk)i to jest prawdziwie dojrzała decyzja.
Nie twierdzę,że tylko moje spojrzenie na pewne sprawy ma być szanowane i akceptowane-Twój pogląd jest pokrewny mojemu choć nie w całości.
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.