Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
- Interlokutorka1
- początkująca foremka
- Posty: 55
- Rejestracja: 5 sie 2016, o 18:41
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Chyba faktycznie się złamię. Skoro filmweb tak się grzebie z akceptacją mojej recki, wklejam ją poniżej:
Właśnie buchnęła wieść, że Złote Lwy idą dla "Ostatniej rodziny". Kompletnie nie rozumiem tego werdyktu. Twórcy filmu wzięli na warsztat temat-samograj: scenarzysta Robert Bolesto wspominał bodajże podczas dostępnej na youtubie rozmowy odbytej z widzami po warszawskiej premierze o tym, że historia rodziny Beksińskich była tematem najpopularniejszym wśród studentów filmówki, w której się uczył fachu. Jest oczywistą oczywistością, skąd ta popularność. To nie tylko barwność postaci Zdzisława i Tomasza przyciąga filmowców. Moim zdaniem kluczowe jest to, że wszyscy członkowie rodziny już nie żyją i brakuje spadkobierców zainteresowanych realną obroną dobrego imienia rodziny. Dzięki temu można bezkarnie realizować najbardziej nawet szkalujące Beksińskich projekty, bez obawy o procesy i wynikające z nich kary finansowe. Wykorzystali to twórcy "Ostatniej rodziny" w sposób bezwzględny. Nie mam racji? Jeśli tak, to czemu nie zainteresowano się chociażby rodziną Lecha i Marii Kaczyńskich, których historia na pewno bardziej zainteresowałaby przeciętnego Polaka?
Tomasz Beksiński (realny, nie filmowy) mawiał, że nie słucha polskiej muzyki, gdyż jest to wyrób czekoladopodobny. O paradoksie, podobnego określenia chciałoby się użyć względem filmu opowiadającego o Tomaszu. Temat filmu sprawia, że mógłby być kanwą do pogłębionej dyskusji o wielu ważnych tematach: o śmierci i przemijaniu, które bezustannie przewijające się przez film; o niedostosowaniu do realiów i odchodzeniu w przeszłość arystokracji, którą stała się rodzina Beksińskich dzięki nadzwyczajnemu jak na Polskę lat '80 i '90 dostępowi do pieniędzy zarabianych na malarstwie Zdzisława; czy wreszcie o patriarchalizmie, którego wręcz idealnym modelem jest filmowa rodzina. Tak jednak się nie stało. Otrzymaliśmy jedynie zestaw szybko zmieniających się, powierzchownych obrazków, ślizgających się po powierzchni istoty rzeczy. Jest to cena uprzystępnienia tematu tzw. szerokiej publiczności. Filmowy Zbigniew i Tomasz rozmawiają o jednym z dzieł Herzoga - to niestety zupełnie inna artystyczna półka.
Filmowi "Ostatnia rodzina" towarzyszy album ze ścieżką dźwiękową. Jest to album dwupłytowy: na pierwszym krążku mamy muzykę tzw. rockową, na drugim - tzw. klasyczną. Gdy obejrzałam playlistę, zachwyciłam się, myśląc, że film będzie w pewnym sensie filmem muzycznym, skoro długość ścieżki dźwiękowej niewiele różni się od długości ścieżki filmowej. Jednak w kinie spotkał mnie srogi zawód: z 14 piosenek z pierwszego krążka w filmie pojawia się bodajże 9, większość jedynie w króciótkich fragmentach. Za to na płytach brakuje ostatniego fragmentu muzycznego pojawiającego się w filmie: to "Song of the Siren", drugi fragment płyty "It'll end in tears" - wyjaśniam, bo spotkałam się z pytaniem o namiary na tę kompozycję. Nasuwa się gorzkie wspomnienie ostatniego felietonu Tomasza napisanego dla czasopisma "Tylko Rock", w którym pisze on o "nowej modzie na "music inspired by the movie" - zbiór piosenek w ogóle nie występujących w filmie". Tak to Tomasz stał się bohaterem filmu zrealizowanego przez ludzi postępujących według wzorców, które za życia krytykował. Smutne to...
Właśnie buchnęła wieść, że Złote Lwy idą dla "Ostatniej rodziny". Kompletnie nie rozumiem tego werdyktu. Twórcy filmu wzięli na warsztat temat-samograj: scenarzysta Robert Bolesto wspominał bodajże podczas dostępnej na youtubie rozmowy odbytej z widzami po warszawskiej premierze o tym, że historia rodziny Beksińskich była tematem najpopularniejszym wśród studentów filmówki, w której się uczył fachu. Jest oczywistą oczywistością, skąd ta popularność. To nie tylko barwność postaci Zdzisława i Tomasza przyciąga filmowców. Moim zdaniem kluczowe jest to, że wszyscy członkowie rodziny już nie żyją i brakuje spadkobierców zainteresowanych realną obroną dobrego imienia rodziny. Dzięki temu można bezkarnie realizować najbardziej nawet szkalujące Beksińskich projekty, bez obawy o procesy i wynikające z nich kary finansowe. Wykorzystali to twórcy "Ostatniej rodziny" w sposób bezwzględny. Nie mam racji? Jeśli tak, to czemu nie zainteresowano się chociażby rodziną Lecha i Marii Kaczyńskich, których historia na pewno bardziej zainteresowałaby przeciętnego Polaka?
Tomasz Beksiński (realny, nie filmowy) mawiał, że nie słucha polskiej muzyki, gdyż jest to wyrób czekoladopodobny. O paradoksie, podobnego określenia chciałoby się użyć względem filmu opowiadającego o Tomaszu. Temat filmu sprawia, że mógłby być kanwą do pogłębionej dyskusji o wielu ważnych tematach: o śmierci i przemijaniu, które bezustannie przewijające się przez film; o niedostosowaniu do realiów i odchodzeniu w przeszłość arystokracji, którą stała się rodzina Beksińskich dzięki nadzwyczajnemu jak na Polskę lat '80 i '90 dostępowi do pieniędzy zarabianych na malarstwie Zdzisława; czy wreszcie o patriarchalizmie, którego wręcz idealnym modelem jest filmowa rodzina. Tak jednak się nie stało. Otrzymaliśmy jedynie zestaw szybko zmieniających się, powierzchownych obrazków, ślizgających się po powierzchni istoty rzeczy. Jest to cena uprzystępnienia tematu tzw. szerokiej publiczności. Filmowy Zbigniew i Tomasz rozmawiają o jednym z dzieł Herzoga - to niestety zupełnie inna artystyczna półka.
Filmowi "Ostatnia rodzina" towarzyszy album ze ścieżką dźwiękową. Jest to album dwupłytowy: na pierwszym krążku mamy muzykę tzw. rockową, na drugim - tzw. klasyczną. Gdy obejrzałam playlistę, zachwyciłam się, myśląc, że film będzie w pewnym sensie filmem muzycznym, skoro długość ścieżki dźwiękowej niewiele różni się od długości ścieżki filmowej. Jednak w kinie spotkał mnie srogi zawód: z 14 piosenek z pierwszego krążka w filmie pojawia się bodajże 9, większość jedynie w króciótkich fragmentach. Za to na płytach brakuje ostatniego fragmentu muzycznego pojawiającego się w filmie: to "Song of the Siren", drugi fragment płyty "It'll end in tears" - wyjaśniam, bo spotkałam się z pytaniem o namiary na tę kompozycję. Nasuwa się gorzkie wspomnienie ostatniego felietonu Tomasza napisanego dla czasopisma "Tylko Rock", w którym pisze on o "nowej modzie na "music inspired by the movie" - zbiór piosenek w ogóle nie występujących w filmie". Tak to Tomasz stał się bohaterem filmu zrealizowanego przez ludzi postępujących według wzorców, które za życia krytykował. Smutne to...
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Inter- nie oglądałam filmu ale napisz z czego czerpiesz wiedzę, że film szkaluje rodzinę? Do czego się odnosisz? Pytam o źródła Twojej wiedzy. Może warto do nich sięgnąć przed seansem kinowym.
- Interlokutorka1
- początkująca foremka
- Posty: 55
- Rejestracja: 5 sie 2016, o 18:41
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Gdyby był to po prostu film fabularny, powiedziałabym, że opowiada historię dwóch mężczyzn, którzy umarli "na nieumiejętność miłości". Taki film byłby OK. Jednak zrobiono z tego film udający dokumentalny (bo to się lepiej sprzedaje) i chorobę, o której napisałam, przypisano konkretnym ludziom. A to już jest manipulacja. Skoro reżyser taki odważny, trzeba było - jak napisałam w poprzednim mailu - przypisać tę chorobę np. Kaczyńskim. Ale na to zabrakło reżyserowi jaj. Wolał zająć się rodziną, w której interesie nie ma kto wystąpić.dobranocka14 pisze:Inter- nie oglądałam filmu ale napisz z czego czerpiesz wiedzę, że film szkaluje rodzinę? Do czego się odnosisz? .
Do czego się odnoszę: do filmu. Tomasz Beksiński został tam przedstawiony jak swoja karykatura. Jakie są źródła mojej wiedzy? Poszperaj w internecie. Wszystkie wypowiedzi ludzi, którzy znali Tomasza, są w takim właśnie tonie. Wyszła teraz książka W.Weissa o T.B. - przeczytaj, koniecznie przed seansem kinowym.dobranocka14 pisze:Pytam o źródła Twojej wiedzy. Może warto do nich sięgnąć przed seansem kinowym.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Dziękuję.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Ja, Daniel Blake.
Historia, która mogła się wydarzyć wszędzie gdzie procedury i formularze determinują pracę instytucji powołanych „w służbie obywatelowi” a tworzenie precedensu polegającego na pomocy i indywidualnym podejściu urzędnika do petenta jest nagannie oceniane przez przełożonych.
Wyjście z błędnego koła systemowych rozwiązań, niesprawdzających się w przypadku tytułowego Daniela, okazuje się być niemożliwe. Podejmowanie absurdalnych i nieskutecznych działań dla fikcyjnego potwierdzenia efektywności obowiązujących standardów obsługi w tychże instytucjach jest ważniejsze niż rzeczywiste skupienie się na problemie konkretnej osoby. Zawodowa uprzejmość i groteskowość udzielanej pomocy wzbudza tylko uśmiech politowania.
Najgorsze jest to, że historia wcale nie jest nieprawdopodobna.
Dobre, społeczne kino. Dramat ale nie pozbawiony humoru.
Historia, która mogła się wydarzyć wszędzie gdzie procedury i formularze determinują pracę instytucji powołanych „w służbie obywatelowi” a tworzenie precedensu polegającego na pomocy i indywidualnym podejściu urzędnika do petenta jest nagannie oceniane przez przełożonych.
Wyjście z błędnego koła systemowych rozwiązań, niesprawdzających się w przypadku tytułowego Daniela, okazuje się być niemożliwe. Podejmowanie absurdalnych i nieskutecznych działań dla fikcyjnego potwierdzenia efektywności obowiązujących standardów obsługi w tychże instytucjach jest ważniejsze niż rzeczywiste skupienie się na problemie konkretnej osoby. Zawodowa uprzejmość i groteskowość udzielanej pomocy wzbudza tylko uśmiech politowania.
Najgorsze jest to, że historia wcale nie jest nieprawdopodobna.
Dobre, społeczne kino. Dramat ale nie pozbawiony humoru.
- Interlokutorka1
- początkująca foremka
- Posty: 55
- Rejestracja: 5 sie 2016, o 18:41
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Służąca.
Film ślicznie nakręcony, z dbałością o detale. Najcudowniejsze w nim jest dla mnie to, że to kolejny, adresowany do szerokiej publiczności film o tematyce L, w którym nie sugeruje się, że orientacja homoseksualna to aberracja prowadząca do nieszczęścia. To, że jest adresowany do szerokiej publiczności, jest olbrzymią zaletą (bo można obejrzeć w normalnym kinie), ale niesie ze sobą poważne wady. Jakież? Film jest niezwykły, lecz jednocześnie... mało oryginalny ( dla tych, co już widziały). Został stworzony zgodnie z obserwacją, że jeśli przy tworzeniu korzysta się z jednego źródła, to powstaje plagiat, jeśli z dwóch źródeł - to powstaje kompilacja, a jeśli z trzech - to powstaje praca naukowa. "Służąca" ma (co najmniej) dwie bardzo solidne "inspiracje" filmowe: "Mullolland Drive" i "Życie Adeli". Ostatni z tych filmów chwilowo wyznaczył - niestety - standard jeśli chodzi o sceny erotyczne. Park Chan-wook, kręcąc film skierowany do szerokiej publiczności, nie mógł nakręcić czegoś mniej śmiałego niż "Życie Adeli", bo zarzucono by mu, że robi krok wstecz. Nakręcił zatem coś bardzo zbliżonego - jeśli chodzi o sposób pokazania erotyki - do tego, co zrobił Kechiche. Czy teraz lesbijskie sceny erotyczne będą coraz bardziej... no właśnie, brak mi odpowiedniego słowa. Coraz bardziej dosłowne? Coraz bardziej... męskie? Coraz bardziej pornograficzne? Nie żeby miała coś przeciwko takiej pornografii, ale... gdzie w tych scenach erotycznych sztuka i konieczne, bo rozpalające wyobraźnię, niedopowiedzenie?
To tyle jeśli chodzi o podobieństwa do "Życia Adeli". Jeśli zaś chodzi o podobieństwa z "Mullholand Drive"... Park przyrównywany jest do Lyncha ale moim zdaniem to różnica klas, na rzecz Lyncha oczywiście. Film Lyncha był zagadkowy, niepokojący. Nie było i nie ma prostego rozwiązania wielopoziomowej zagadki "Mullholand Drive", w którym nic nie było tym, czym się wydawało - nawet lesbijstwo Betty/Diane można było odczytywać nie wprost. Tymczasem "Służąca" to taki "Mulholland Drive" dla ubogich by nie rzecz - przepraszam - dla prostaków, w którym wszystko jest podane kawa na ławę, wszystko jest wyjaśnione, oglądający nie pozostaje jak w "Mulholland Drive" z nierozwiązaną zagadką w głowie i niepokojem/katharsis w sercu (to w zależności od liczby zaliczonych projekcji ) "Służąca" to zaś - przeciwnie niż "Mulholland Drive" - rozrywka. Wprawdzie na bardzo wysokim poziomie, ale tylko rozrywka....
Mimo to - zobaczcie koniecznie.
Film ślicznie nakręcony, z dbałością o detale. Najcudowniejsze w nim jest dla mnie to, że to kolejny, adresowany do szerokiej publiczności film o tematyce L, w którym nie sugeruje się, że orientacja homoseksualna to aberracja prowadząca do nieszczęścia. To, że jest adresowany do szerokiej publiczności, jest olbrzymią zaletą (bo można obejrzeć w normalnym kinie), ale niesie ze sobą poważne wady. Jakież? Film jest niezwykły, lecz jednocześnie... mało oryginalny ( dla tych, co już widziały). Został stworzony zgodnie z obserwacją, że jeśli przy tworzeniu korzysta się z jednego źródła, to powstaje plagiat, jeśli z dwóch źródeł - to powstaje kompilacja, a jeśli z trzech - to powstaje praca naukowa. "Służąca" ma (co najmniej) dwie bardzo solidne "inspiracje" filmowe: "Mullolland Drive" i "Życie Adeli". Ostatni z tych filmów chwilowo wyznaczył - niestety - standard jeśli chodzi o sceny erotyczne. Park Chan-wook, kręcąc film skierowany do szerokiej publiczności, nie mógł nakręcić czegoś mniej śmiałego niż "Życie Adeli", bo zarzucono by mu, że robi krok wstecz. Nakręcił zatem coś bardzo zbliżonego - jeśli chodzi o sposób pokazania erotyki - do tego, co zrobił Kechiche. Czy teraz lesbijskie sceny erotyczne będą coraz bardziej... no właśnie, brak mi odpowiedniego słowa. Coraz bardziej dosłowne? Coraz bardziej... męskie? Coraz bardziej pornograficzne? Nie żeby miała coś przeciwko takiej pornografii, ale... gdzie w tych scenach erotycznych sztuka i konieczne, bo rozpalające wyobraźnię, niedopowiedzenie?
To tyle jeśli chodzi o podobieństwa do "Życia Adeli". Jeśli zaś chodzi o podobieństwa z "Mullholand Drive"... Park przyrównywany jest do Lyncha ale moim zdaniem to różnica klas, na rzecz Lyncha oczywiście. Film Lyncha był zagadkowy, niepokojący. Nie było i nie ma prostego rozwiązania wielopoziomowej zagadki "Mullholand Drive", w którym nic nie było tym, czym się wydawało - nawet lesbijstwo Betty/Diane można było odczytywać nie wprost. Tymczasem "Służąca" to taki "Mulholland Drive" dla ubogich by nie rzecz - przepraszam - dla prostaków, w którym wszystko jest podane kawa na ławę, wszystko jest wyjaśnione, oglądający nie pozostaje jak w "Mulholland Drive" z nierozwiązaną zagadką w głowie i niepokojem/katharsis w sercu (to w zależności od liczby zaliczonych projekcji ) "Służąca" to zaś - przeciwnie niż "Mulholland Drive" - rozrywka. Wprawdzie na bardzo wysokim poziomie, ale tylko rozrywka....
Mimo to - zobaczcie koniecznie.
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Czytała już przychylne recenzje, ale mnie zachęciłaś Wybiorę się w weekend i napisze potem jak odebrałam.Interlokutorka1 pisze:Służąca.
Film ślicznie nakręcony, z dbałością o detale. Najcudowniejsze w nim jest dla mnie to, że to kolejny, adresowany do szerokiej publiczności film o tematyce L, w którym nie sugeruje się, że orientacja homoseksualna to aberracja prowadząca do nieszczęścia. To, że jest adresowany do szerokiej publiczności, jest olbrzymią zaletą (bo można obejrzeć w normalnym kinie), ale niesie ze sobą poważne wady. Jakież? Film jest niezwykły, lecz jednocześnie... mało oryginalny ( dla tych, co już widziały). Został stworzony zgodnie z obserwacją, że jeśli przy tworzeniu korzysta się z jednego źródła, to powstaje plagiat, jeśli z dwóch źródeł - to powstaje kompilacja, a jeśli z trzech - to powstaje praca naukowa. "Służąca" ma (co najmniej) dwie bardzo solidne "inspiracje" filmowe: "Mullolland Drive" i "Życie Adeli". Ostatni z tych filmów chwilowo wyznaczył - niestety - standard jeśli chodzi o sceny erotyczne. Park Chan-wook, kręcąc film skierowany do szerokiej publiczności, nie mógł nakręcić czegoś mniej śmiałego niż "Życie Adeli", bo zarzucono by mu, że robi krok wstecz. Nakręcił zatem coś bardzo zbliżonego - jeśli chodzi o sposób pokazania erotyki - do tego, co zrobił Kechiche. Czy teraz lesbijskie sceny erotyczne będą coraz bardziej... no właśnie, brak mi odpowiedniego słowa. Coraz bardziej dosłowne? Coraz bardziej... męskie? Coraz bardziej pornograficzne? Nie żeby miała coś przeciwko takiej pornografii, ale... gdzie w tych scenach erotycznych sztuka i konieczne, bo rozpalające wyobraźnię, niedopowiedzenie?
To tyle jeśli chodzi o podobieństwa do "Życia Adeli". Jeśli zaś chodzi o podobieństwa z "Mullholand Drive"... Park przyrównywany jest do Lyncha ale moim zdaniem to różnica klas, na rzecz Lyncha oczywiście. Film Lyncha był zagadkowy, niepokojący. Nie było i nie ma prostego rozwiązania wielopoziomowej zagadki "Mullholand Drive", w którym nic nie było tym, czym się wydawało - nawet lesbijstwo Betty/Diane można było odczytywać nie wprost. Tymczasem "Służąca" to taki "Mulholland Drive" dla ubogich by nie rzecz - przepraszam - dla prostaków, w którym wszystko jest podane kawa na ławę, wszystko jest wyjaśnione, oglądający nie pozostaje jak w "Mulholland Drive" z nierozwiązaną zagadką w głowie i niepokojem/katharsis w sercu (to w zależności od liczby zaliczonych projekcji ) "Służąca" to zaś - przeciwnie niż "Mulholland Drive" - rozrywka. Wprawdzie na bardzo wysokim poziomie, ale tylko rozrywka....
Mimo to - zobaczcie koniecznie.
- bledny_rycerz
- uzależniona foremka
- Posty: 941
- Rejestracja: 9 mar 2009, o 01:00
- Lokalizacja: z wczoraj
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
[Uwaga, SPOJLERY] Pozwolę sobie na polemikę. Albowiem sceny erotyczne wydają mi się w "Służącej" uzasadnione - zwróć uwagę na to, że mężczyźni w tym filmie de facto seksu nie uprawiają (poza sceną uwiedzenia pierwszej pokojówki, ale , głównie o nim opowiadają, łamiąc jednocześnie wszelkie tabu, przekraczając kolejne granice, wchodząc w kolejne role i urządzając spektakl koniecznie dla jakiegoś widza. To taki rodzaj seksualnej impotencji. To wszystko jest za każdym razem bardzo instrumentalne i całkowicie pozbawione radości, jaką daje erotyczna realizacja. Seks stanowi głównie narzędzie - najczęściej kontroli. Zastanawiam się, czy w ogóle można tu mówić o seksie jako takim, bo ten... no właśnie - wydarza się dopiero, gdy zaglądamy do sypialni ciemiężonej dotąd siostrzenicy wuja Kouzukiego. To kobiety w tym filmie to faktycznie ROBIĄ - dopiero we własnym towarzystwie są w stanie się upodmiotowić, zaczynają samodzielnie pożądać, a kolejne narzędzia męskiej opresji (ot, choćby kulki, o których czytała dżentelmenom Hideko) wreszcie wykorzystać, robiąc to jednak na własnych zasadach, czyniąc z nich wówczas narzędzia rozkoszy, wartościując pozytywnie. Dlatego myślę, że gdyby sceny miłości bohaterek były grzeczniejsze, mniej hałaśliwe i intensywne (wciąż o pornografii trudno tu jednak mówić) i namiętne, bardziej niedopowiedziane, trudno byłoby uwierzyć, że to pożądanie, którego moc potrafi wyzwalać z kajdan. Nie stanowiłyby żadnej przeciwwagi dla scen, w których wydarza się faktyczna pornografia, czyli scen czytania literatury wuja. Kobiety w tej historii obdarowują się i orgazmem, i niezależnością, a mężczyźni jedynie pornografią. Stąd rozumiem, dlaczego koreański reżyser przedstawił to tak dosłownie. Ale może ja już po prostu nie wstydzę się oglądać takich rzeczy w kinie. Zresztą można tam znaleźć i bardziej subtelną scenę erotyczną - ta kąpieli i piłowania zęba wraz ze swoją muzyką, światłem i grą aktorską jest majstersztykiem.Interlokutorka1 pisze:Służąca.
Film ślicznie nakręcony, z dbałością o detale. Najcudowniejsze w nim jest dla mnie to, że to kolejny, adresowany do szerokiej publiczności film o tematyce L, w którym nie sugeruje się, że orientacja homoseksualna to aberracja prowadząca do nieszczęścia. To, że jest adresowany do szerokiej publiczności, jest olbrzymią zaletą (bo można obejrzeć w normalnym kinie), ale niesie ze sobą poważne wady. Jakież? Film jest niezwykły, lecz jednocześnie... mało oryginalny ( dla tych, co już widziały). Został stworzony zgodnie z obserwacją, że jeśli przy tworzeniu korzysta się z jednego źródła, to powstaje plagiat, jeśli z dwóch źródeł - to powstaje kompilacja, a jeśli z trzech - to powstaje praca naukowa. "Służąca" ma (co najmniej) dwie bardzo solidne "inspiracje" filmowe: "Mullolland Drive" i "Życie Adeli". Ostatni z tych filmów chwilowo wyznaczył - niestety - standard jeśli chodzi o sceny erotyczne. Park Chan-wook, kręcąc film skierowany do szerokiej publiczności, nie mógł nakręcić czegoś mniej śmiałego niż "Życie Adeli", bo zarzucono by mu, że robi krok wstecz. Nakręcił zatem coś bardzo zbliżonego - jeśli chodzi o sposób pokazania erotyki - do tego, co zrobił Kechiche. Czy teraz lesbijskie sceny erotyczne będą coraz bardziej... no właśnie, brak mi odpowiedniego słowa. Coraz bardziej dosłowne? Coraz bardziej... męskie? Coraz bardziej pornograficzne? Nie żeby miała coś przeciwko takiej pornografii, ale... gdzie w tych scenach erotycznych sztuka i konieczne, bo rozpalające wyobraźnię, niedopowiedzenie?
Mimo to - zobaczcie koniecznie.
Nawet proporcje są u Parka zupełnie inne niż u Kechiche'a - ten drugi celował raczej w naturalizm (w myśl zasady, że realizm pokazuje, gdzie w autentycznym domostwie stoi łóżko, a naturalizm, że pod tym łóżkiem znajduje się jeszcze nocnik) i wydłużał te sceny - miałam wrażenie, że - w nieskończoność, a Park, przez to, że jego film balansuje na granicy kilku gatunków filmowych, w tym baśni, porusza się głównie w sferze fantazji, nawet jeśli nie ucieka od tego, co zasugerowałaś tu jako męskie spojrzenie, to dlatego, że z nami w swoim stylu gra.
Film absolutnie mnie zachwycił, szczególnie w porównaniu z brytyjską ekranizacją "Złodziejki" sprzed kilku lat, której grzeczność właśnie zupełnie mnie nie przekonała. Park bardzo inteligentnie wykorzystał konstrukcję powieści Waters,że nie wspomnę o udanym transferze kulturowym tej historii, nawet znając literacki pierwowzór, ma się sporo frajdy ze śledzenia kolejnych perspektyw na te same sceny (które za każdym razem uzupełniają naszą wiedzę o motywację bohaterów, kontekst polityczny czy kolonialny), tych sytuacji, w których postaci się nawzajem cytują. Dodatkowo piękne zdjęcia, ilustrowane idealnie dobraną ścieżką dźwiękową, gra aktorska (aktorkę grająca Hideko - niewinną ofiarę i zarazem przebiegłą intrygantkę - ogląda się z niebywałą przyjemnością). A ta scena zemsty w bibliotece! Ten film jest jak świeży powiew emancypacyjnego wiatru, szczególnie w obecnych okolicznościach społeczno-politycznych. Dynamiczny, mocny, stawiający pewne wymagania intelektualne. Ja też zachęcam, ale z perspektywy kogoś bardziej "Służącą" uwiedzionego.
[i]Nie ma większych drani od nawróconych na cynizm idealistów.[/i]
- Interlokutorka1
- początkująca foremka
- Posty: 55
- Rejestracja: 5 sie 2016, o 18:41
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Ament! bledny_rycerzu - świetnie napisałaś. To, że podchodzę do filmu z większym dystansem, to chyba po prostu rzecz gustu - może to właśnie ta filmowa baśniowość jest czymś, co mnie nuży... Dlatego zazgrzytała mi przepaść dzieląca "Służącą" od "Mulholland Drive", filmu z zupełnie innej półki.
Bardzo trafna obserwacja. O ile w "Carol" symbolem kobiecej emancypacji były papierosy, a w "Duke of Burgundy" - brak mężczyzn, o tyle w "Służącej" symbol emancypacji jest najlepiej dobrany - jest nim po prostu samodzielność w pragnieniach. Fujiwara jest absolutnie bezradny w bezskutecznych próbach sprawienia, by w Hideko pojawił się chociaż cień pożądania. Nic takiego nie następuje, jak nic trafił na szóstkową lesbledny_rycerz pisze: To kobiety w tym filmie to faktycznie ROBIĄ - dopiero we własnym towarzystwie są w stanie się upodmiotowić, zaczynają samodzielnie pożądać
A może to nie kwestia wstydu, tylko tego, że "takie rzeczy" wciąż coś mi robią?bledny_rycerz pisze: Ale może ja już po prostu nie wstydzę się oglądać takich rzeczy w kinie.
Zgoda, ta scena jest urokliwa, i znakomicie trafia w mój gust.bledny_rycerz pisze:Zresztą można tam znaleźć i bardziej subtelną scenę erotyczną - ta kąpieli i piłowania zęba wraz ze swoją muzyką, światłem i grą aktorską jest majstersztykiem.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Aferim!
Film stojący obrazem (piękne, statyczne ujęcia w czarno-białej konwencji doskonale podkreślające klimat filmu), regionalną muzyką i przede wszystkim celnymi dialogami oddającymi obyczajowość Wołoszczyzny XIX wieku. Obraz, w którym nagromadzenie stereotypów, zabobonów, niechęci czy pogardy do każdego klasowo odstającego, przyprawianie gęby wszystkim innym, braku szacunku do kobiet jest tak duże, że budzi uśmiech. „Każdy naród ma swój cel. Żydzi kantują, Turcy krzywdzą, Rumuni kochają, czczą, i cierpią jak przykładni chrześcijanie”. A jakże.
Aferim! to historia pościgu za zbiegłym niewolnikiem – Cyganem, który zachowaniem okrył wstydem swojego pana. Zbiega szuka lokalny konstabl z synem i jest to podróż, w której spotykają cały przekrój społeczności zamieszkujący Wołoszczyznę. Wygłaszane frazesy jak również słownictwo, często wulgarne, są świadomie wkomponowane w treść filmu, nie budzą uczucia przesady – to niezbędne elementy tworzące komiczną atmosferę.
Obraz dla tych z pań, które lubią konwencję Tarantino, przy czym tu rolę „czarnucha” pełni „czarny kruk” , „larwa”, „ciemnota” czyli Cygan – z urodzenia niewolnik, nie wiadomo czy człowiek czy potomek szatana. Choć z ust spotkanego księdza słychać też o kimś gorszym - Żydzie, bestii pijącej krew chrześcijańskich dzieci.
Co kwituje konstabl:
„Gdy mędrzec otwiera swe usta nadstawcie uszu”
A to przykład rozmowy konstabla z żoną bojara, po pobiciu przez męża:
„Myślałam, że mnie zabije. Złożę skargę, przeklinam go”
Konstabl:
„Co zrobimy miła pani. Taki jest już nasz świat. Mężczyzna ma prawo karać żonę. To nie zbrodnia.
Wg nowego prawa oraz kodeksu mężczyzna może bić żonę, ale z dobrocią”
„Jaką dobrocią? Złamał mi plecy”.
Film stojący obrazem (piękne, statyczne ujęcia w czarno-białej konwencji doskonale podkreślające klimat filmu), regionalną muzyką i przede wszystkim celnymi dialogami oddającymi obyczajowość Wołoszczyzny XIX wieku. Obraz, w którym nagromadzenie stereotypów, zabobonów, niechęci czy pogardy do każdego klasowo odstającego, przyprawianie gęby wszystkim innym, braku szacunku do kobiet jest tak duże, że budzi uśmiech. „Każdy naród ma swój cel. Żydzi kantują, Turcy krzywdzą, Rumuni kochają, czczą, i cierpią jak przykładni chrześcijanie”. A jakże.
Aferim! to historia pościgu za zbiegłym niewolnikiem – Cyganem, który zachowaniem okrył wstydem swojego pana. Zbiega szuka lokalny konstabl z synem i jest to podróż, w której spotykają cały przekrój społeczności zamieszkujący Wołoszczyznę. Wygłaszane frazesy jak również słownictwo, często wulgarne, są świadomie wkomponowane w treść filmu, nie budzą uczucia przesady – to niezbędne elementy tworzące komiczną atmosferę.
Obraz dla tych z pań, które lubią konwencję Tarantino, przy czym tu rolę „czarnucha” pełni „czarny kruk” , „larwa”, „ciemnota” czyli Cygan – z urodzenia niewolnik, nie wiadomo czy człowiek czy potomek szatana. Choć z ust spotkanego księdza słychać też o kimś gorszym - Żydzie, bestii pijącej krew chrześcijańskich dzieci.
Co kwituje konstabl:
„Gdy mędrzec otwiera swe usta nadstawcie uszu”
A to przykład rozmowy konstabla z żoną bojara, po pobiciu przez męża:
„Myślałam, że mnie zabije. Złożę skargę, przeklinam go”
Konstabl:
„Co zrobimy miła pani. Taki jest już nasz świat. Mężczyzna ma prawo karać żonę. To nie zbrodnia.
Wg nowego prawa oraz kodeksu mężczyzna może bić żonę, ale z dobrocią”
„Jaką dobrocią? Złamał mi plecy”.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
„Na kwaśne jabłko” – komedia, na którą zwróciłam uwagę ponieważ opiniujący na fw twierdzili, że jest w klimacie Allena. I faktycznie film próbuje wpisać się w allenowską stylistykę (nowojorski anturaż, „przegadanie” filmu, ścieżka dźwiękowa) niemniej porównanie wypada jak wyrób czekoladopodobny do czekolady.
Fabuła nużąca, dialogi niby zabawne ale bardziej nijakie niż jakieś.
Fabuła nużąca, dialogi niby zabawne ale bardziej nijakie niż jakieś.
-
- super forma
- Posty: 4600
- Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
w allenowskim stylu jest "Casanova po przejściach", może też dlatego, że Woody Allen gra tam jedną z ról,
a film można obejrzeć, jest to komedia, ale z raczej "poważnym" przesłaniem, czyli forma jest zabawna i śmieszy, natomiast treść, pomimo, że pozytywna w ostatecznym odbiorze, przynosi refleksje, które sprawiają, że o filmie nie zapomina się od razu (jak po obejrzeniu płytkiej komedii),
a film można obejrzeć, jest to komedia, ale z raczej "poważnym" przesłaniem, czyli forma jest zabawna i śmieszy, natomiast treść, pomimo, że pozytywna w ostatecznym odbiorze, przynosi refleksje, które sprawiają, że o filmie nie zapomina się od razu (jak po obejrzeniu płytkiej komedii),
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Nie tylko, choć to najszybsze skojarzenie. A film faktycznie niezły.moja_alchemia pisze:w allenowskim stylu jest "Casanova po przejściach", może też dlatego, że Woody Allen gra tam jedną z ról,
To ja ze starszych filmów, bo z 2003 roku, polecam czarną komedię "Nikotyna". Tu na myśl przychodzi mi porównanie do stylu Guya Ritchie.
-
- super forma
- Posty: 4600
- Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
a ja gdzieś czytałam, że wchodzący dzisiaj na ekrany kin w Polsce "Creative control" jest właśnie w stylu Woody Allena,
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Też czytałam, Allen na cyfrowo.
Ale ... na ekrany wchodzi też film Toma Forda "Zwierzęta nocy". Jestem bardzo ciekawa, mając w pamięci udanego "Samotnego mężczyznę".
Ale ... na ekrany wchodzi też film Toma Forda "Zwierzęta nocy". Jestem bardzo ciekawa, mając w pamięci udanego "Samotnego mężczyznę".
-
- super forma
- Posty: 4600
- Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
tak, "Samotny mężczyzna" ma ten klimat, można do tego filmu wracać i nie nudzi,dobranocka14 pisze:Też czytałam, Allen na cyfrowo.
Ale ... na ekrany wchodzi też film Toma Forda "Zwierzęta nocy". Jestem bardzo ciekawa, mając w pamięci udanego "Samotnego mężczyznę".
"Zwierzęta nocy" miały premierę już jakiś czas temu, nie widziałam, ale może ktoś obejrzał i napisze?
- pannaeliza
- uzależniona foremka
- Posty: 969
- Rejestracja: 25 cze 2015, o 17:54
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
może nie jest to film, bo ostatnio mam bardzo niewiele czasu ale w ramach pisania pracy dyplomowej trafiłam na mini reportaż, który sprawił, ze mimo deficytu snu, który mnie dopadł ostatnimi czasy, skutecznie się właśnie rozbudziłam.
na co dzień jestem już dość silnie zakorzeniona w klimatach biedy i wykluczenia społecznego, ale myślę, że nawet za wiele, wiele lat nie przestanę się martwić i dziwić.
wklejam wam.
https://www.youtube.com/watch?v=U4tzPcP ... 133.456689
na co dzień jestem już dość silnie zakorzeniona w klimatach biedy i wykluczenia społecznego, ale myślę, że nawet za wiele, wiele lat nie przestanę się martwić i dziwić.
wklejam wam.
https://www.youtube.com/watch?v=U4tzPcP ... 133.456689
a czy ty wiesz, że czasem bywa tak i tak się zdarza, że kury, koguty zadziobują swe własne jajka i je jedzą?
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Wszedł na ekrany w połowie listopada.moja_alchemia pisze: tak, "Samotny mężczyzna" ma ten klimat, można do tego filmu wracać i nie nudzi,
"Zwierzęta nocy" miały premierę już jakiś czas temu, nie widziałam, ale może ktoś obejrzał i napisze?
To dwa różne obrazy, "Samotny mężczyzna" jest subtelny a "Zwierzęta nocy" mroczny, pełen przemocy. Narracja prowadzona jest dwupłaszczyznowo, z jednej strony realny świat z drugiej literacka fikcja. Oba te światy przenikają się, uzupełniają i dopiero ich połączenie uświadamia bohaterce filmu czym dla jej (byłego już) męża było rozstanie z nią.
Film jest nieszablonowy, ciekawy, z dobrymi ujęciami i ścieżką dźwiękową podkreślającą klimat filmu.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
"Tylko kochankowie przeżyją" - film do którego nie byłam przekonana bo tytuł jakiś taki nieszczególny i z wampirami w roli głównej a to już zupełnie poza moimi zainteresowaniami. Przekonała mnie Ima i za to dziękuję
Film jest wysublimowany, piękny wieloma scenami, muzyką, uczuciem i gestami między parą głównych bohaterów. To film o przemijaniu, tęsknocie za tym co było ale też umiejętności odnalezienia się w zmieniającej się rzeczywistości. Cieszenia się nowym, wzajemnym zaufaniem i pielęgnowanym czuciem.
To też niejako podsumowanie kondycji współczesnego świata, widzianego oczyma Jarmusch'a.
Film jest wysublimowany, piękny wieloma scenami, muzyką, uczuciem i gestami między parą głównych bohaterów. To film o przemijaniu, tęsknocie za tym co było ale też umiejętności odnalezienia się w zmieniającej się rzeczywistości. Cieszenia się nowym, wzajemnym zaufaniem i pielęgnowanym czuciem.
To też niejako podsumowanie kondycji współczesnego świata, widzianego oczyma Jarmusch'a.
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
A ja się już kilka razy zastanawiałam czy tego nie obejrzeć dla Tildy Swinton, którą uwielbiam. Tylko mam opory przed oglądaniem jej w erotycznych scenach z facetem. Dużo ich tam jest?dobranocka14 pisze:"Tylko kochankowie przeżyją" - film do którego nie byłam przekonana bo tytuł jakiś taki nieszczególny i z wampirami w roli głównej a to już zupełnie poza moimi zainteresowaniami. Przekonała mnie Ima i za to dziękuję
Film jest wysublimowany, piękny wieloma scenami, muzyką, uczuciem i gestami między parą głównych bohaterów. To film o przemijaniu, tęsknocie za tym co było ale też umiejętności odnalezienia się w zmieniającej się rzeczywistości. Cieszenia się nowym, wzajemnym zaufaniem i pielęgnowanym czuciem.
To też niejako podsumowanie kondycji współczesnego świata, widzianego oczyma Jarmusch'a.
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Tam nie ma scen erotycznych. Jest kilka ujęć, które można zakwalifikować jako zdjęcia-akty ale zdecydowanie niewulgarne.
- Alfa_Omega
- super forma
- Posty: 1835
- Rejestracja: 9 cze 2012, o 21:54
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Dzisiaj o 0.20 (czyli w zasadzie już jutro ) na Ale Kino będzie "Duke of Burgundy". Polecam
Miód jest dla mięczaków, prawdziwi twardziele żują pszczoły
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Ja, Olga Hepnarova
O dziewczynie, której skończyła się odporność na poniżanie.
O dziewczynie, której skończyła się odporność na poniżanie.
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
I jak się podobał? Moja koleżanka była tam jedną ze statystów, jak będzie dostępny online/na dvd, muszę też obejrzeć.salami pisze:Ja, Olga Hepnarova
O dziewczynie, której skończyła się odporność na poniżanie.
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Przyłączę się do pytania bo zastanawiałam się, czy nie wybrać się na ten film.Altena_Q pisze:I jak się podobał?salami pisze:Ja, Olga Hepnarova
O dziewczynie, której skończyła się odporność na poniżanie.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Nominowany do Oskara "Nowy początek" - po "głębokim" namyśle stwierdzam, że to (kolejny) film o tym jak Amerykanie ratują świat. Ma też z pewnością jakieś inne walory, skoro został nominowany, niemniej dla mnie pozostały one nieodkryte. Niby jakaś prawda o kondycji współczesnego świata ale podana łopatą i to plastikową.
"Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" - o hipokryzji która mieszka z egoizmem przy ulicy Pozorów. Historia wciąga zręcznym manewrowaniem między humorem a dramatem, wyważonymi zwrotami akcji, dobrze rozpisanymi dialogami.
To film o zabawie w szczerość, polegającej na upublicznianiu smsów i rozmów telefonicznych przychodzących podczas spotkania grupy przyjaciół. To miała być zabawa ... Polecam. Jest też wątek dotyczący tolerancji wobec osób homoseksualnych.
"Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" - o hipokryzji która mieszka z egoizmem przy ulicy Pozorów. Historia wciąga zręcznym manewrowaniem między humorem a dramatem, wyważonymi zwrotami akcji, dobrze rozpisanymi dialogami.
To film o zabawie w szczerość, polegającej na upublicznianiu smsów i rozmów telefonicznych przychodzących podczas spotkania grupy przyjaciół. To miała być zabawa ... Polecam. Jest też wątek dotyczący tolerancji wobec osób homoseksualnych.
-
- super forma
- Posty: 4600
- Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
"Nowy początek" - można by powiedzieć, że to amerykańskie s-f klasy B, jednak ten film miał kilka interesujących aspektów:dobranocka14 pisze:Nominowany do Oskara "Nowy początek" - po "głębokim" namyśle stwierdzam, że to (kolejny) film o tym jak Amerykanie ratują świat. Ma też z pewnością jakieś inne walory, skoro został nominowany, niemniej dla mnie pozostały one nieodkryte. Niby jakaś prawda o kondycji współczesnego świata ale podana łopatą i to plastikową.
- sam pomysł sposobu nawiązania komunikacji z obcymi był dość oryginalny,
- to zapętlenie w czasie i jego konsekwencje, chociaż moim zdaniem trochę naciągnięte i niedopracowane (a nie chce mi się oglądać drugi raz, żeby to rozkminiać),
- no i zawarty w filmie problem wyboru moralnego, o którym można by podyskutować, choć też nie za długo (nie napiszę jaki, żeby nie spojlerować),
a ja ostatnio obejrzałam "Patersona" i mogę powiedzieć, że to faktycznie jeden z lepszych filmów Jarmuscha, jest niespieszny, ma ten specyficzny klimat, w taki ciepły sposób opowiada o relacjach i wydawało by się, że to, co przedstawia, to sielanka, ale ... no właśnie, czy na pewno?
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
Tak - pomysł z komunikacją jakoś tam się wyróżniał, na zapętlenie też zwróciłam uwagę ale nie próbowałam dociekać bo film tego nie wart.moja_alchemia pisze: "Nowy początek" - można by powiedzieć, że to amerykańskie s-f klasy B, jednak ten film miał kilka interesujących aspektów:
- sam pomysł sposobu nawiązania komunikacji z obcymi był dość oryginalny,
- to zapętlenie w czasie i jego konsekwencje, chociaż moim zdaniem trochę naciągnięte i niedopracowane (a nie chce mi się oglądać drugi raz, żeby to rozkminiać),
- no i zawarty w filmie problem wyboru moralnego, o którym można by podyskutować, choć też nie za długo (nie napiszę jaki, żeby nie spojlerować),
"Dziewczyna z pociągu" - ekranizacja mnie rozczarowała, o ile początek dobrze się zapowiadał to im dalej w las tym coraz bardziej ubogo w wątki, jakieś wypłaszczenia w scenariuszu i chodzenie na skróty. Za to Emily Blunt w tytułowej roli była świetna. Dużo bardziej podobała mi się tu niż w "Sicario".
- tygrysica3
- super forma
- Posty: 2036
- Rejestracja: 13 cze 2010, o 17:30
Re: Co ostatnio oglądałyście? [filmy]
..."Diabeł ubiera się u Prady" - uwielbiam Maryl Streep...a w roli Mirandy jest boska
Jak tygrysica bądź co pręży się, wygina gdy czuje świeży łup, gdy na niej jest zwierzyna