czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
Czy mozna kochac jednoczesnie kobiete i mezczyzne,jednakową miłoscią?Czy mozna chciec byc z tymi dwoma osobami naraz?Czuc taka samą więz, czułosc,itp.Ja sobie tego nie wyobrazam, ale moze któras z Was była/jestw takiej sytuacji?Moze niektóre biseksualistki tak potrafią, i nie chodzi mi tu o seks, tylko o potrzebę bycia i zkobietą i z męzczyzna.Moja przyjaciółka, która na domiar złego nie akceptuje tego,ze moze byc bi, ma od roku chłopaka.Wiem, ze go bardzo kocha,ale wiem tez ze mnie kocha równie mocno.Jest mi ciezko,musze podjac jakąs decyzję.NIe chodzi mi o rady, sama musze zdecydowac,co dalej,ale moze któras z Was potrafi kochac naraz i kobiete i męzczyzne?Moze to jest mozliwe?
- Beata Ryan
- uzależniona foremka
- Posty: 652
- Rejestracja: 16 lip 2005, o 00:00
wierzę, że to jest możliwe, ale zazwyczaj wygrywa facet...
i dodam, że nie sadzę, że kocha Was tak samo, bo napewno kogoś z Was kocha mocniej, a kogoś mniej...
Musze też wspomnieć, że są różne rodzaje miłości i biseksualizm może nie mieć wpływu na to jak ona Cie kocha, bo może jest to zwyczajnie uczucie na tle psychicznym, duchowym- bez fizycznego pożądania.
Pozdrawiam
i dodam, że nie sadzę, że kocha Was tak samo, bo napewno kogoś z Was kocha mocniej, a kogoś mniej...
Musze też wspomnieć, że są różne rodzaje miłości i biseksualizm może nie mieć wpływu na to jak ona Cie kocha, bo może jest to zwyczajnie uczucie na tle psychicznym, duchowym- bez fizycznego pożądania.
Pozdrawiam
Re: czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
Kiedyś ktoś madry tłumaczył mi jak to jest być bi i nie jest to takie proste, bynajmniej nie takie proste jak w tym wątku.globe pisze:Czy mozna kochac jednoczesnie kobiete i mezczyzne,jednakową miłoscią?Czy mozna chciec byc z tymi dwoma osobami naraz?Czuc taka samą więz, czułosc,itp.Ja sobie tego nie wyobrazam, ale moze któras z Was była/jestw takiej sytuacji?Moze niektóre biseksualistki tak potrafią, i nie chodzi mi tu o seks, tylko o potrzebę bycia i zkobietą i z męzczyzna.Moja przyjaciółka, która na domiar złego nie akceptuje tego,ze moze byc bi, ma od roku chłopaka.Wiem, ze go bardzo kocha,ale wiem tez ze mnie kocha równie mocno.Jest mi ciezko,musze podjac jakąs decyzję.NIe chodzi mi o rady, sama musze zdecydowac,co dalej,ale moze któras z Was potrafi kochac naraz i kobiete i męzczyzne?Moze to jest mozliwe?
Mam jednak wrażenie, że pomyliły Ci się pojęcia, bo to co opisujesz to poligamia.
O czym Ty chcesz decydować? To jakiś mało zrozumiały bełkot. Skoro Twoja przyjaciółka nie akceptuje tego, że jest bi to nad czym Ty się zastanawiasz? Może kocha Cię tak jak się kocha przyjaciółkę?
Wino kobiety i śpię!
- martwica_mózgu
- natchniona foremka
- Posty: 482
- Rejestracja: 24 gru 2005, o 00:00
Re: czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
Jednocześnie to i owszem, ale jednakowo ... sprawa dyskusyjnaglobe pisze:Czy mozna kochac jednoczesnie kobiete i mezczyzne,jednakową miłoscią?
A skąd wiesz? Rozmawiałyscie o tym, czy tak jedynie sądzisz na podstawie tego co Ci okazuje?globe pisze:Wiem, ze go bardzo kocha,ale wiem tez ze mnie kocha równie mocno.
Decyzja chyba sprowadza się do odpowiedzi na pytanie czy potrafisz się nią dzielić ... Bo co z tego, ze ona faktycznie potrafi kochać Was "po równo"globe pisze:Jest mi ciezko, musze podjac jakąs decyzję.
Re: czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
[ulek napisał
O czym Ty chcesz decydować? To jakiś mało zrozumiały bełkot. Skoro Twoja przyjaciółka nie akceptuje tego, że jest bi to nad czym Ty się zastanawiasz? Może kocha Cię tak jak się kocha przyjaciółkę?[/quote]
Tak? to naprawde mało zrozumiały bełkot? A Ty zawsze miałas w zyciu tak prosto?Jesli tak,to masz sie z czego cieszyc.A co do tego,ze ona kocha mnie jak przyjaciółke, to nie wiem, czy przez 1,5 roku mozna kogos pożadac, nie móc nad sobą zapanowac,posać jak bardo sie kocha i ciągle nazywac to przyjaznią
O czym Ty chcesz decydować? To jakiś mało zrozumiały bełkot. Skoro Twoja przyjaciółka nie akceptuje tego, że jest bi to nad czym Ty się zastanawiasz? Może kocha Cię tak jak się kocha przyjaciółkę?[/quote]
Tak? to naprawde mało zrozumiały bełkot? A Ty zawsze miałas w zyciu tak prosto?Jesli tak,to masz sie z czego cieszyc.A co do tego,ze ona kocha mnie jak przyjaciółke, to nie wiem, czy przez 1,5 roku mozna kogos pożadac, nie móc nad sobą zapanowac,posać jak bardo sie kocha i ciągle nazywac to przyjaznią
Re: czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
W kwesti formalnej. Najpierw była z Tobą czy z nim? Co to znaczy" nie akceptuje tego, że może być bi"? Nie akceptuje, ale kocha Cie równie mocno?globe pisze:Czy mozna kochac jednoczesnie kobiete i mezczyzne,jednakową miłoscią?Czy mozna chciec byc z tymi dwoma osobami naraz?Czuc taka samą więz, czułosc,itp.Ja sobie tego nie wyobrazam, ale moze któras z Was była/jestw takiej sytuacji?Moze niektóre biseksualistki tak potrafią, i nie chodzi mi tu o seks, tylko o potrzebę bycia i zkobietą i z męzczyzna.Moja przyjaciółka, która na domiar złego nie akceptuje tego,ze moze byc bi, ma od roku chłopaka.Wiem, ze go bardzo kocha,ale wiem tez ze mnie kocha równie mocno.Jest mi ciezko,musze podjac jakąs decyzję.NIe chodzi mi o rady, sama musze zdecydowac,co dalej,ale moze któras z Was potrafi kochac naraz i kobiete i męzczyzne?Moze to jest mozliwe?
Co to znaczy kochać...chyba załozymy se nowy wontek
Nasze umysły są jak spadochrony - pracują tylko wtedy, kiedy są otwarte
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
Re: czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
Globe nie złość się, bo z Twojego rozpoczynającego temat postu nie wynika jaki rodzaj przyjaźni was łączy ani jak rozwijał się wasz związek.globe pisze:Tak? to naprawde mało zrozumiały bełkot? A Ty zawsze miałas w zyciu tak prosto?Jesli tak,to masz sie z czego cieszyc.A co do tego,ze ona kocha mnie jak przyjaciółke, to nie wiem, czy przez 1,5 roku mozna kogos pożadac, nie móc nad sobą zapanowac,posać jak bardo sie kocha i ciągle nazywac to przyjazniąulek pisze:
O czym Ty chcesz decydować? To jakiś mało zrozumiały bełkot. Skoro Twoja przyjaciółka nie akceptuje tego, że jest bi to nad czym Ty się zastanawiasz? Może kocha Cię tak jak się kocha przyjaciółkę?
Sytuację krótko scharakteryzowałaś w innych tematach co nie każdy musiał zauwazyć i zapamiętać i stąd nieporozumienia.
a kto ma wiedzieć?
Naprawdę mało zrozumiałe. Nie, nie zawsze miałam w życiu prosto. Mało tego nadal nie mam. Mam jednak zasady, które nie pozwalają mi ładować się na trzeciego w czyjś związek tylko dlatego, że coś mi się wydaje lub dlatego, że coś czuję. Wielce naganne jest dla mnie rozbijanie związku, a głupie jest trwanie w trójkącie. Robienie problemu tam gdzie go nie ma, to też nie jest moje ulubione zajęcie.globe pisze: Tak? to naprawde mało zrozumiały bełkot? A Ty zawsze miałas w zyciu tak prosto?Jesli tak,to masz sie z czego cieszyc.A co do tego,ze ona kocha mnie jak przyjaciółke, to nie wiem czy przez 1,5 roku mozna kogos pożadac, nie móc nad sobą zapanowac,posać jak bardo sie kocha i ciągle nazywac to przyjaznią
Przestań sie nad sobą użalać. Podejmij decyzję odpowiedzialnie i pogódź się z konsekwencjami. Ale najpierw miast chaosu, spróbuj to wszystko sobie przemysleć. Zapytaj się siebie o to czego nie wiesz? co tracisz? a co zyskujesz? jak długo tak wytrzymasz? i po co Ci to wszystko?
Doczytałam w innych wątkach (równie mało wnoszące) i zdania nie zmienię.dobranocka13 pisze:z Twojego rozpoczynającego temat postu nie wynika jaki rodzaj przyjaźni was łączy ani jak rozwijał się wasz związek.
Sytuację krótko scharakteryzowałaś w innych tematach co nie każdy musiał zauwazyć i zapamiętać i stąd nieporozumienia.
Wbrew pozorom, życze Tobie globe powodzenia.
ulek
Wino kobiety i śpię!
Re: czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
idealna napisała
W kwesti formalnej. Najpierw była z Tobą czy z nim? Co to znaczy" nie akceptuje tego, że może być bi"? Nie akceptuje, ale kocha Cie równie mocno?
[/quote]
Najpierw była ze mna , jestesmy razem 3 lata,on pojawił sie rok temu.Co do tego, ze ona nie akceptuje swoich skłonnosci: przez półtora roku BARDZO dązyła do zblizen, potem płakała, potem mówiła, ze boi sie ze mna spac, bo boi sie, ze znowu bedzie, a jednoczesnie na kazdym kroku daje mi do zrozumienia jak bardzo mnie kocha
W kwesti formalnej. Najpierw była z Tobą czy z nim? Co to znaczy" nie akceptuje tego, że może być bi"? Nie akceptuje, ale kocha Cie równie mocno?
[/quote]
Najpierw była ze mna , jestesmy razem 3 lata,on pojawił sie rok temu.Co do tego, ze ona nie akceptuje swoich skłonnosci: przez półtora roku BARDZO dązyła do zblizen, potem płakała, potem mówiła, ze boi sie ze mna spac, bo boi sie, ze znowu bedzie, a jednoczesnie na kazdym kroku daje mi do zrozumienia jak bardzo mnie kocha
Re: a kto ma wiedzieć?
ulek napisała:
Mam jednak zasady, które nie pozwalają mi ładować się na trzeciego w czyjś związek tylko dlatego, że coś mi się wydaje lub dlatego, że coś czuję.
Ulek, nie ładuje sie na trzeciego w ten związek,ona od 3 lat jest ze mną, z nim od roku.To jest naprawde bardzo skomplikowane i moze rzeczywiscie, nie piszę jasno, bo sama mam mętlik w głowie, przepraszam, ze sie uniosłam
Mam jednak zasady, które nie pozwalają mi ładować się na trzeciego w czyjś związek tylko dlatego, że coś mi się wydaje lub dlatego, że coś czuję.
Ulek, nie ładuje sie na trzeciego w ten związek,ona od 3 lat jest ze mną, z nim od roku.To jest naprawde bardzo skomplikowane i moze rzeczywiscie, nie piszę jasno, bo sama mam mętlik w głowie, przepraszam, ze sie uniosłam
Zastanawianie sie nad tym czy ona cie kocha i faceta jednoczesnie taka sama miloscia to strata czasu ( i utopia). Czy ty przez przypadek, nie wytrzymujesz w ukladzie, ale szukasz dodatkowych argumentow, zeby nie podejmowac pewnej decyzji?
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
Re: a kto ma wiedzieć?
ulek76 pisze: Doczytałam w innych wątkach (równie mało wnoszące) i zdania nie zmienię.
Nie śmiałabym nawet tego sugerować.
Nie można zadawać takiego pytania , bo każda taka sprawa jest indywidualna . Jedni mogą trwac w takich układach , inni nie . Biseksualizm nie ma z tym nic wspólnego . Heteroseksualne kobiety [ niektóre oczywiście] potrafia kochac męża i kochanka tak samo , albo podobnie . Mężczyźni tym bardziej .- żone i kochanke , ale każda za co innego . Jednak u kobiet związanych z kobietami , które znajduja sobie mężczyzne może działać lęk przed społeczeństwem , przed takim trudnym związkiem , przed tym co ludzie powiedzą . Wola wybrac zwiazek z mężczyzną . Z tego co piszesz wynika , że ona sie właśnie boi . Niewiele na to poradzisz . Możesz jej dać czas , ale mysle że w tym przypadku było go już dużo . Jeżeli masz cierpliwośc i sytuacja w której jesteś nie rani Cie za bardzo , to czekaj aż się twoja przyjaciółka zdecyduje co dalej . Jeżeli zaś to cię rani to jej to powiedz , niech wybierze .
Teraz to wyglada zupełnie inaczej. Jeszcze kilka postów na ten temat i będziemy miały w miarę jasny obraz rzeczywistości. Wtedy zasadne będzie wypowiadanie się na ten temat. Już mi się lekko rozjaśnia.globe pisze: Najpierw była ze mna , jestesmy razem 3 lata,on pojawił sie rok temu.Co do tego, ze ona nie akceptuje swoich skłonnosci: przez półtora roku BARDZO dązyła do zblizen, potem płakała, potem mówiła, ze boi sie ze mna spac, bo boi sie, ze znowu bedzie [co będzie?płakać?] , a jednoczesnie na kazdym kroku daje mi do zrozumienia jak bardzo mnie kocha
Wiesz globe, może to zabrzmi śmiesznie, ale miedzy sypianiem z kobietami a akceptacją swojej orientacji jest przepaść. Są panie, które zakochały się w swoich przyjaciółkach, sypiają z nimi a przez gardło nie przejdzie im stwierdzenie, że są bi, a już na pewno nie przejdzie, że są lesbijkami. Być może Twoja przyjaciółka do takich należy. To jest brak akceptacji siebie, dualizm, schiza.globe pisze: Ulek, nie ładuje sie na trzeciego w ten związek,ona od 3 lat jest ze mną, z nim od roku.To jest naprawde bardzo skomplikowane i moze rzeczywiscie, nie piszę jasno, bo sama mam mętlik w głowie, przepraszam, ze sie uniosłam
Pi i Sims poruszyły bardzo ważną rzecz. Ja też odnoszę podobne wrażenie. Jest Ci źle, ale nie podejmujesz zdrowej dla siebie decyzji, bo myślisz, że ona Cię kocha.pi pisze:Czy ty przez przypadek, nie wytrzymujesz w ukladzie, ale szukasz dodatkowych argumentow, zeby nie podejmowac pewnej decyzji?
Prawda jest taka, że to owa ona nie potrafi podjąć odpowiedzialnej decyzji z kim chce być. Chce łapać dwie sroki z jeden ogon. Z Tobą jej dobrze i z nim jej dobrze. Nie chce rezygnować z przyjemności.
Zastanów się czy Ty chcesz takiego życia? Czy chcesz się Nią dzielić? Czy ten ON Ci pasuje?
Jeśli nie, podejmij decyzję o swoim życiu i swoim szczęściu. Pokaż swojej przyjaciółce, że Ciebie na to stać. Szanuj siebie, bo nikt w tym związku tego nie robi!
Wino kobiety i śpię!
Re: czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
Nie można kochać jednakową miłością, jeżeli w grę wchodzi pożądanie erotyczne.Jeżeli mamy monogamiczną naturę, nie jest możliwe kochanie dwojga partnerów na raz.Czy mozna kochac jednoczesnie kobiete i mezczyzne,jednakową miłoscią
Jednakową miłością można kochać przyjaciół, niezależnie od płci.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Re: czy mozna kochac jednoczesnie kobietę i mężczyzne?
Z czego wynika jednoznaczny wniosek:Lhamo pisze:Nie można kochać jednakową miłością, jeżeli w grę wchodzi pożądanie erotyczne.Jeżeli mamy monogamiczną naturę, nie jest możliwe kochanie dwojga partnerów na raz.
Jednakową miłością można kochać przyjaciół, niezależnie od płci.
iż tam gdzie wiecej niż dwoje naraz, tam jest zwyczajnie zdrada, a z nią ból, cierpienie, niezdrowa pożądliwosć, a wkońcu emocjonalna pustka dla wszystkich w nią uwikłanych.
Przerobiłam to - jako etap przejsciowy (dzięki Bogu! bardzo krótki w rezultacie) pomiędzy rozsypującym się małżeństwem hetero. - trwajacym ostatecznie 20 lat), a wspaniałym, trwałym, cudownym! )) zwiazkiem, w którym mam szczęście być, kochać prawdziwie i być kochaną!, zyć cudownie, po Bożemu! )), olewając tych wokół, którzy mają z naszym damsko-damskim zwiazkiem jakiś osobisty 'problem' :]]].
Pzdr serdecznie
K.
- szczurzyca
- super forma
- Posty: 1078
- Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00
Myślę, że Sims rację ma. Nie nam oceniać (i nie mamy do tego prawa) takich trudnych związków i zawikłanych relacji, jakie się ludziom przydarzają. Bo to sprawy bardzo osobiste i bardzo indywidualne są.
Jedynym ważnym kryterium jest to, jak czuje się w tym wszystkim globe. I to o siebie i swoje samopoczucie w tym układzie powinna zawalczyć i zadbać. Tak czy siak, myślę, że sprawę powinna postawić jasno. To wszystko i tak trudne jest, więc kłamstwo i nieszczerość jeszcze sprawy skomplikują.
Może to czas na poważną rozmowę jest?
Jedynym ważnym kryterium jest to, jak czuje się w tym wszystkim globe. I to o siebie i swoje samopoczucie w tym układzie powinna zawalczyć i zadbać. Tak czy siak, myślę, że sprawę powinna postawić jasno. To wszystko i tak trudne jest, więc kłamstwo i nieszczerość jeszcze sprawy skomplikują.
Może to czas na poważną rozmowę jest?
Nie odzywam się na zasadzie "uderz w stół...", ale moim zdaniem zdrada jest wtedy, gdy udajemy przed jednym partnerem/partnerką ,że jest wszystko OK a za plecami zaczynamy inny związek.Z czego wynika jednoznaczny wniosek:
iż tam gdzie wiecej niż dwoje naraz, tam jest zwyczajnie zdrada, a z nią ból, cierpienie, niezdrowa pożądliwosć, a wkońcu emocjonalna pustka dla wszystkich w nią uwikłanych
Nie ma zdrady tam, gdzie posypały się relacje między ludźmi czego efektem może być pokochanie innego człowieka.
Czasami nie jesteśmy panami siebie, mamy również dzieci, których sytuacja nie może być dla nas obojętna, i robimy wszystko aby one jak najmniej ucierpiały.
A co dla Ciebie jest niezdrową pożądliwością
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Zdrada jest zawsze wtedy, kiedy będąc z kimś, znajdujemy sobie jeszcze kogoś... niezależnie od tego, jakie są relacje z tym pierwszym partnerem... wszystko jedno, dobre czy złe... jeśli on o tej drugiej osobie nie wie i tego nie akceptuje, to jak to do jasnej anielki nazwać inaczej, niż zdradą?Nie ma zdrady tam, gdzie posypały się relacje między ludźmi czego efektem może być pokochanie innego człowieka.
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
- szczurzyca
- super forma
- Posty: 1078
- Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00
Kłopot w tym, że nie zawsze tak jest (a odważyłabym się powiedzieć, że rzadko tak się zdarza), że "znajdujemy" sobie kogoś. To dzieje się. Często wbrew naszej woli. Może tak już jest, że stworzeni jesteśmy do miłości? I istnieć możemy tylko kochając i będąc prawdziwie kochanym? Choćby przez chwilę?~Emjotka~ pisze: Zdrada jest zawsze wtedy, kiedy będąc z kimś, znajdujemy sobie jeszcze kogoś... niezależnie od tego, jakie są relacje z tym pierwszym partnerem... wszystko jedno, dobre czy złe... jeśli on o tej drugiej osobie nie wie i tego nie akceptuje, to jak to do jasnej anielki nazwać inaczej, niż zdradą?
Wbrew naszej woli? "Wbrew swojej woli" to można się zakochać... ale to, co się później zrobi, wiąże się jak najbardziej z naszą wolą... a dojrzały człowiek bierze odpowiedzialność za wszystko co robi i potrafi kierować swoim życiem, a nie być półbiernym świadkiem własnego losu ...szczurzyca pisze:Kłopot w tym, że nie zawsze tak jest (a odważyłabym się powiedzieć, że rzadko tak się zdarza), że "znajdujemy" sobie kogoś. To dzieje się. Często wbrew naszej woli.
Gdzie tu jest miłość? pytam, gdzie? czy człowiek, który zdradza, a więc rani kogoś, z kim niby jest związany, potrafi kochać? ... nie mam zupełnie nic przeciwko takiemu układowi, w którym wszystkie strony o sobie wiedzą i się na to zgadzają... ale wiązanie się z kimś za plecami partnera, to igranie z uczuciami i swoimi i tych dwóch osób... a ludzi nie wolno ranić, jeśli to nie jest niemalże konieczne... po prostu nie wolno...Może tak już jest, że stworzeni jesteśmy do miłości? I istnieć możemy tylko kochając i będąc prawdziwie kochanym? Choćby przez chwilę?
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
Nie rozrywamy związku bo kogoś poznaliśmy, tylko poznajemy kogoś bo związek i jego intymna relacja została zerwana.Jest to oczywiście powiedziane głośno i wraźnie. Drobna, acz znacząca, w moim mniemaniu różnica, i o zdradzie w tym wypadku mowy być nie może.~Emjotka~ pisze:Zdrada jest zawsze wtedy, kiedy będąc z kimś, znajdujemy sobie jeszcze kogoś... niezależnie od tego, jakie są relacje z tym pierwszym partnerem... wszystko jedno, dobre czy złe... jeśli on o tej drugiej osobie nie wie i tego nie akceptuje, to jak to do jasnej anielki nazwać inaczej, niż zdradą?Nie ma zdrady tam, gdzie posypały się relacje między ludźmi czego efektem może być pokochanie innego człowieka.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]
Okej, jeśli związek jest zerwany, wcześniejszych partnerów praktycznie nic nie łączy i powiedzieli sobie, że ich związek jest przeszłością, to okej... ale w żadnym innym wypadku...Lhamo pisze:Nie rozrywamy związku bo kogoś poznaliśmy, tylko poznajemy kogoś bo związek i jego intymna relacja została zerwana.Drobna, acz znacząca w moim mniemaniu różnica.
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
Kiedy wszystko! jeszcze trwa. Kiedy jeszcze nie nastąpiło zerwanie przez lata budowanych więzi, gdy jeszcze tyle! wspólnego między ludźmi jest.~Emjotka~ pisze:związek jest przeszłością, to okej... ale w żadnym innym wypadku...
Kiedy nie ma rozwodu, jest wspólne gospodarstwo, nic nie zostało pobudowane "na nowych zasadach" - wspólne mieszkanie, wspólne konto, wspólne zakupy, obiadki itp. , to każdy inny związek (nawet gdy partner o nim wie...) jest tylko skokiem w bok, jakkolwiek byśmy nie mówili, iż jest inaczej.
Układ taki jest także ogromną krzywdą dla małżonka, który nawet jeśli się stara go zaakceptować - bo co ma robić innego? (jedynie zażądać rozsądnie rozwodu!) - jest wykańczający! emocjonalnie.
Układ taki jest również katastrofalnie niszczący psychicznie, emocjonalnie dla pań, które się w niego pakują. Także wtedy gdy panie te - uwikłane np. obie w zwiazki hetero. - myślą, iż to własnie "sposób dla nich" na zycie (bo jak porozsupływać??? to co wcześniej zawiazane zostało i mimo, ze przybrało w rezultacie kształt koszmarny, to jest (bo dzieci, bo wspólne dobra materialne itp.).
Układ taki dla pań w niego wikłających się będzie jedynie i aż! romansem.
Nigdy! zanim nie zakończą poprzednich związków definitywnie nie będzie możliwym zbudowanie domu, założenie rodziny, zbudowanie więzi opartej na trójjednosci: emocjonalnej, ekonomicznej, erotycznej.
W takim kontekście, spostrzegam podejmowanie współzycia w tak skomplikowanych układach, jako pożadliwosc (czyli wyabstrachowany seks z innych elementów monogamicznego w pełni! - we wszystkich sferach budowania rodziny - zwiazku).
Ocena takich układów nie jest prawem żadnej ciotki klotki!, sąsiadki ciekawskiej, czy innych z boku!
Kady sam, dla własnego dobra i innych bezpośrednio zainteresowanych swoje zycie układa najlepiej jak potrafi, jak sił mu / jej na konieczne w życiu zmiany starcza.
Zdrada pozostaje nią niezależnie od tego czy partner / partnerka wie (godzi się??? - jest to każdorazowo bądź bezsilność wobec układu, bądź rozwiązłość!), iż jest ktoś trzeci. W monogamicznym zwiazku trzeciej drogi - definicji - nie ma. Moze być jedynie naciąganie (słów) dla kolorowania rzeczywistości pod własne takie a nie inne decyzje.
Spokoju ducha, sił i mądrości na przyszłość życzę
Katarzyna
oczywiscie, ze jest to zdrada! jesli pozostajesz z kims w zwiazku a znalazlas sobie kogos i i niewazne czy prowadzicie wspólnie gospodarstwo,czy razem robicie zakupy,czy mu juz nie pierzesz i nie gotujesz- to jest zdrada.Lhamo pisze:Nie rozrywamy związku bo kogoś poznaliśmy, tylko poznajemy kogoś bo związek i jego intymna relacja została zerwana.Jest to oczywiście powiedziane głośno i wraźnie. Drobna, acz znacząca, w moim mniemaniu różnica, i o zdradzie w tym wypadku mowy być nie może.~Emjotka~ pisze:Zdrada jest zawsze wtedy, kiedy będąc z kimś, znajdujemy sobie jeszcze kogoś... niezależnie od tego, jakie są relacje z tym pierwszym partnerem... wszystko jedno, dobre czy złe... jeśli on o tej drugiej osobie nie wie i tego nie akceptuje, to jak to do jasnej anielki nazwać inaczej, niż zdradą?Nie ma zdrady tam, gdzie posypały się relacje między ludźmi czego efektem może być pokochanie innego człowieka.
Lhamo
Natomist wyjątkowo perfidna forma zdrady, dla mnie osobiście, jest oszukiwanie kogoś konsekwentnie i do końca kim jest się naprawdę, czyli nawet rozwód wówczas nie oczyszcza , żyjemy z brudną przeszłością i faktem oszustwa na swoim koncie.
KatzeNie rozrywamy związku bo kogoś poznaliśmy, tylko poznajemy kogoś bo związek i jego intymna relacja została zerwana.Jest to oczywiście powiedziane głośno i wraźnie. Drobna, acz znacząca, w moim mniemaniu różnica, i o zdradzie w tym wypadku mowy być nie może.
Tak, można powiedzieć, że popełnia sie zdradę czyniąc coś jawnym ,wyjawiać swoje myśli, uczucia ,zamiary, wydawać się z czymś, demaskować. Jest to forma zdrady pozytywnej, liczymy na zrozumienie i odpuszczenie.oczywiscie, ze jest to zdrada! jesli pozostajesz z kims w zwiazku a znalazlas sobie kogos i i niewazne czy prowadzicie wspólnie gospodarstwo,czy razem robicie zakupy,czy mu juz nie pierzesz i nie
gotujesz- to jest zdrada.
Natomist wyjątkowo perfidna forma zdrady, dla mnie osobiście, jest oszukiwanie kogoś konsekwentnie i do końca kim jest się naprawdę, czyli nawet rozwód wówczas nie oczyszcza , żyjemy z brudną przeszłością i faktem oszustwa na swoim koncie.
[i]"Umysł świadomy słuszności śmieje się z kłamstw opinii..."[/i]