Samotne...
Samotne...
Czytając Wasze posty dochodzę do wniosku, że większość z Was jest w mniej lub bardziej szczęśliwych związkach albo też dąży do nich.
A co z samotnymi? Ja, coraz bardziej pewna swojej orientacji, nie mam pojęcia co z tą świadomością zrobić: gdzie szukać (czy w ogóle szukać?), jak rozpoznać les? Co robić...???
Jak Wy poznałyście swoje dziewczyny? Bo chyba nie wszystkie miłości wyrosły z przyjaźni...? (Tak było z moją pierwszą i JEDYN¡ do tej pory).
A teraz... smutek, pustka i kompletne zagubienie
*
Znalazłszy to forum, czuję się odrobinę raźniej
A co z samotnymi? Ja, coraz bardziej pewna swojej orientacji, nie mam pojęcia co z tą świadomością zrobić: gdzie szukać (czy w ogóle szukać?), jak rozpoznać les? Co robić...???
Jak Wy poznałyście swoje dziewczyny? Bo chyba nie wszystkie miłości wyrosły z przyjaźni...? (Tak było z moją pierwszą i JEDYN¡ do tej pory).
A teraz... smutek, pustka i kompletne zagubienie
*
Znalazłszy to forum, czuję się odrobinę raźniej
Obawiam się, że ta kwestia się już pojawiła.
Ponadto sądzę, że hasło "musisz mieć faceta! (bo tylko przy nim będziesz spełniona, szczęśliwa, etc.)" naprawdę nie ma zastosowania w naszym środowisku, więc może darujmy sobie wieczne poszukiwania? Chyba nasz sens istnienia nie polega na tworzeniu związku?! (Niestety mam wątpliwości, widząc, jak szybko i dziwacznie zawiązują się pary...)
Ponadto sądzę, że hasło "musisz mieć faceta! (bo tylko przy nim będziesz spełniona, szczęśliwa, etc.)" naprawdę nie ma zastosowania w naszym środowisku, więc może darujmy sobie wieczne poszukiwania? Chyba nasz sens istnienia nie polega na tworzeniu związku?! (Niestety mam wątpliwości, widząc, jak szybko i dziwacznie zawiązują się pary...)
you’ve got to take this moment
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
Ciri pisze:Chyba nasz sens istnienia nie polega na tworzeniu związku?! (Niestety mam wątpliwości, widząc, jak szybko i dziwacznie zawiązują się pary...)
Ciri Są kobiety, które tak zwyczajnie, nie potrafią być same. Może nie mogą wytrzymać same ze sobą dlatego chcą część własnego ciężaru złożyć na barki innej Poza tym rozejrzyj się wokół, z jak wielu różnych powodów, niekoniecznie z miłości kobiety są ze sobą. Te sensy istnienia razem, czy osobno bywają przeróżne. Dlatego tak wiele jest rozwiązków
Tak, ale przerażająca większość rzuca się w wir relacji, niczym te lemingi ze skały. Byleby z kimś być, bo sama nie umiem, bo mnie ludzie palcami wytykać będą, bo to wstyd sobie nie znaleźć nikogo, a na imprezę nie pójdę znowu sama (a jeśli pójdę, to na podryw, broń Boże nie potańczyć i dobrze się bawić), etc. I to właśnie jest chore wg mnie.ruby pisze:Te sensy istnienia razem, czy osobno bywają przeróżne.
No właśnie.ruby pisze:Dlatego tak wiele jest rozwiązków
you’ve got to take this moment
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
Re: Samotne...
Nie ma po co szukać, samo jakoś się znajduje. I myślę, że jeżeli chcesz być z kimś, to najpierw naucz się być bez smutku ze sobą żeby się na nikim nie uwieszać. Uwierz, że na tym forum jest sporo samotnych. Niektórzy twierdzą, że mają "les radar", a skoro nie odkryłaś takowego u siebie, to po prostu zaczekaj i z niczym się nie spiesz, bo po co?Wild Rose pisze: A co z samotnymi? Ja, coraz bardziej pewna swojej orientacji, nie mam pojęcia co z tą świadomością zrobić: gdzie szukać (czy w ogóle szukać?), jak rozpoznać les? Co robić...???
A teraz... smutek, pustka i kompletne zagubienie
Zgadzam się z Ciri i Ruby, im bardziej gorączkowe przeskakiwanie z związku w związek, tym więcej rozwiązków. A wszystko zaczyna się i kończy w odpowiednim czasie.
To ja, Mały Głód. Obrzydliwy typ. Dowalam biednemu Skatowi. Uczepiam się biednego i poszkodowanego Skata. Zbanujcie mnie na zawsze.
tak naprawde każdy stan ma swoje plusy i minusy... ja ostatnio odkryłam więcej plusów w byciu sam na sam... co nie znaczy, że do końca swiata... ale szrpać się nie ma co to fakt...
Pełen luz... tak naprawdę to często otoczenie na nas wymusza nieszczęście spowodowane byciem sam na sam...
Pełen luz... tak naprawdę to często otoczenie na nas wymusza nieszczęście spowodowane byciem sam na sam...
Frailty, thy name is woman!
Jeżeli ktoś jest w kilku związków w ciągu miesiąca, to jak dla mnie- jest coś nie tak.Sims pisze:A co jest złego w dużej ilości związków ? Jeżeli się nie gra w totka to się nie wygra , jeżeli się nie szuka to się nie znajdzie .
To ja, Mały Głód. Obrzydliwy typ. Dowalam biednemu Skatowi. Uczepiam się biednego i poszkodowanego Skata. Zbanujcie mnie na zawsze.
Ja też uważam że każdy stan ma swoje dobre i złe strony, potem tylko rzecz gustu ile kto i gdzie widzi jakich stron i który stan jemu bardziej na pewien okres odpowiada. Czasami trzeba zmian. Dobrze być niezależną i żyć mając na pierwszym miejscu siebie ale dobrze jest też być z kimś w związku bo wiadomo, że tego nic nie jest w stanie zastąpić.. nawet przyjaciel.. no chyba że dla niektórych "przyjaciel" oznacza zaproszenie do gry wstępnej
- cisza_w_tłumie
- foremka dyskutantka
- Posty: 177
- Rejestracja: 25 kwie 2007, o 00:00
- Lokalizacja: 3miasto
dla mnie też, ale każda z nas wybiera tak jak jej się podobaMałyGłód pisze:Jeżeli ktoś jest w kilku związków w ciągu miesiąca, to jak dla mnie- jest coś nie tak.Sims pisze:A co jest złego w dużej ilości związków ? Jeżeli się nie gra w totka to się nie wygra , jeżeli się nie szuka to się nie znajdzie .
tak samo nie rozumiem "szukania na siłę i wszędzie gdzie się da." a samotnie też może być miło i dobrze z samym sobą i znajomymi
Nie mówię, że mój Właśnie o to chodzi- że to niby nie seks bez zobowiązań, tylko co parę dni nowy związek, nowe obietnice. Robi nadzieję jednej i wtedy zostawia. I nawet jeśli ktoś lubi ciągłe zmiany, to chyba głupio gdy jest to kosztem innych, mianowicie tych kwiatkówSims pisze: Ale to jej problem . A może po prostu lubi seks bez zobowiazań ? Albo ciagłe zmiany ?
To ja, Mały Głód. Obrzydliwy typ. Dowalam biednemu Skatowi. Uczepiam się biednego i poszkodowanego Skata. Zbanujcie mnie na zawsze.
To sie nie nazywa związek tylko tygodniowy maraton [ocenzurowano]. Jeżeli istnieje taka osoba, ktora przy tym gada o milości (i nie jest to "kocham cię wyjdź za mnie" w pewnym momencie) to rzeczywiście jest z nia coś nie tak, ale w zyciu jeszcze takiej nie widzialam, więc poki co nie wierze w istnienie:PMałyGłód pisze:Jeżeli ktoś jest w kilku związków w ciągu miesiąca, to jak dla mnie- jest coś nie tak.Sims pisze:A co jest złego w dużej ilości związków ? Jeżeli się nie gra w totka to się nie wygra , jeżeli się nie szuka to się nie znajdzie .
Heh, zdziwiłabyś się, ale istnieją takie, nawet sporo ich jest I nawet bez [ocenzurowano], tydzień mówienia o przyszłości, miłości Są rzeczy, o jakich nie śniło się filozofom.Pinkberry pisze: To sie nie nazywa związek tylko tygodniowy maraton [ocenzurowano]. Jeżeli istnieje taka osoba, ktora przy tym gada o milości (i nie jest to "kocham cię wyjdź za mnie" w pewnym momencie) to rzeczywiście jest z nia coś nie tak, ale w zyciu jeszcze takiej nie widzialam, więc poki co nie wierze w istnienie:P
To ja, Mały Głód. Obrzydliwy typ. Dowalam biednemu Skatowi. Uczepiam się biednego i poszkodowanego Skata. Zbanujcie mnie na zawsze.
Ja pisałam o troche innych częstych związkach . Kilka tygodni , miesięcy . Kilka w miesiącu to nie związki , bo jaki związek trwa kilka dni ? W obietnice składane w kilka dni po poznaniu się jakos trudno wierzyc , ale jak ktos lubi . No i ja jakoś nie wierze w miłość od pierwszego wejrzenia , więc może dlatego nie sądze , że należy się przejmowac czyms co sie rozpadło po kilku dniach .MałyGłód pisze:Nie mówię, że mój Właśnie o to chodzi- że to niby nie seks bez zobowiązań, tylko co parę dni nowy związek, nowe obietnice. Robi nadzieję jednej i wtedy zostawia. I nawet jeśli ktoś lubi ciągłe zmiany, to chyba głupio gdy jest to kosztem innych, mianowicie tych kwiatkówSims pisze: Ale to jej problem . A może po prostu lubi seks bez zobowiazań ? Albo ciagłe zmiany ?
Widocznie... a jaki fajny sen dzisiaj mialam:P Nic nie pamiętam, ale fajny byłMałyGłód pisze:Są rzeczy, o jakich nie śniło się filozofom.
W ogole nie ma czegos takiego jak kobieta bez problemów, więc pozostaje tylko kwestia, czy powinno sie wybierać te z podobnymi problemami, czy z uzupelniajacymi. Ja jednak jestem za drugim rozwiazaniem: dwie kobiety obsesyjnie szukające opieki mogą stworzyc co najwyzej lesbijska masakre piła mechaniczną.
Ja też nie wierzę, ale zdarza się. No to o dwóch różnych rzeczach mówiłyśmySims pisze: Ja pisałam o troche innych częstych związkach . Kilka tygodni , miesięcy . Kilka w miesiącu to nie związki , bo jaki związek trwa kilka dni ? W obietnice składane w kilka dni po poznaniu się jakos trudno wierzyc , ale jak ktos lubi . No i ja jakoś nie wierze w miłość od pierwszego wejrzenia , więc może dlatego nie sądze , że należy się przejmowac czyms co sie rozpadło po kilku dniach .
A co powiesz, jeśli bez seksu? To co to wtedy jest?trzeba rozrówżnić... sex przygodny od związku... nie mogę jakoś sobie wyobrazić, żeby związek miał trwać tydzień... to żaden związek tylko znajomość + łóżko... jeśli dwie strony chcą tego samego to nie widzę w tym nic złego i dziwnego...
Ja nie upieram się, że to związek, bo dla mnie jest to związek, ale są osoby, które tak to definiują.
To ja, Mały Głód. Obrzydliwy typ. Dowalam biednemu Skatowi. Uczepiam się biednego i poszkodowanego Skata. Zbanujcie mnie na zawsze.
Mnie sie zdaje, ze Ciri nie chodzilo o dlugosc trwania zwiazkow. To jest pochodna jego jakosci
Sek w tym, ze wiele osob szuka partnera z desperacji. Wtedy poprzeczka zdecydowanie sie obniza - jest sie w stanie zaakceptowac osobe, ktora normalnie, przy rzetelnej ocenie, nie mialaby szans. Potrzeba bycia z kims jest tak wielka, ze przewyzsza ewentualny dyskomfort bycia z niewlasciwa osoba.
A potem - same klopoty
Ktore czesto mozna bylo przewidziec.
Sek w tym, ze wiele osob szuka partnera z desperacji. Wtedy poprzeczka zdecydowanie sie obniza - jest sie w stanie zaakceptowac osobe, ktora normalnie, przy rzetelnej ocenie, nie mialaby szans. Potrzeba bycia z kims jest tak wielka, ze przewyzsza ewentualny dyskomfort bycia z niewlasciwa osoba.
A potem - same klopoty
Ktore czesto mozna bylo przewidziec.
http://arsneo.pl
Ciri pisze:Sims, jest różnica pomiędzy świadomym skakaniem z kwiatka na kwiatek, a desperacją.
Otóż to.AssaAbloy pisze:Mnie sie zdaje, ze Ciri nie chodzilo o dlugosc trwania zwiazkow. To jest pochodna jego jakosci
Sek w tym, ze wiele osob szuka partnera z desperacji. Wtedy poprzeczka zdecydowanie sie obniza - jest sie w stanie zaakceptowac osobe, ktora normalnie, przy rzetelnej ocenie, nie mialaby szans. Potrzeba bycia z kims jest tak wielka, ze przewyzsza ewentualny dyskomfort bycia z niewlasciwa osoba.
A potem - same klopoty
Ktore czesto mozna bylo przewidziec.
you’ve got to take this moment
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
Święte słowa AssaAssaAbloy pisze: Sek w tym, ze wiele osob szuka partnera z desperacji. Wtedy poprzeczka zdecydowanie sie obniza - jest sie w stanie zaakceptowac osobe, ktora normalnie, przy rzetelnej ocenie, nie mialaby szans. Potrzeba bycia z kims jest tak wielka, ze przewyzsza ewentualny dyskomfort bycia z niewlasciwa osoba.
A potem - same klopoty
Ktore czesto mozna bylo przewidziec.
Widzę, że tu się wielka dyskusja rozpętała
A ja chyba nieprecyzyjnie wyraziłam - nie szukam nikogo "już, teraz, natychmiast" - na razie robię porządek z sobą samą i czuję się całkiem dobrze
I z pewnością nie gonię za związkami, bo jak dotąd byłam tylko w jednym, trwającym kilka miesięcy.
Jasne, można być samemu i czuć się z tym świetnie. A ja myślę raczej tak ogólnie, przyszłościowo... Brak mi doświadczenia, stąd pytania i wątpliwości
A ja chyba nieprecyzyjnie wyraziłam - nie szukam nikogo "już, teraz, natychmiast" - na razie robię porządek z sobą samą i czuję się całkiem dobrze
I z pewnością nie gonię za związkami, bo jak dotąd byłam tylko w jednym, trwającym kilka miesięcy.
Jasne, można być samemu i czuć się z tym świetnie. A ja myślę raczej tak ogólnie, przyszłościowo... Brak mi doświadczenia, stąd pytania i wątpliwości
Wspaniałe ujęcie. Naprawdę. Sensy istnienia razem, piękne!ruby pisze: Ciri Są kobiety, które tak zwyczajnie, nie potrafią być same. Może nie mogą wytrzymać same ze sobą dlatego chcą część własnego ciężaru złożyć na barki innej Poza tym rozejrzyj się wokół, z jak wielu różnych powodów, niekoniecznie z miłości kobiety są ze sobą. Te sensy istnienia razem, czy osobno bywają przeróżne. Dlatego tak wiele jest rozwiązków
Wiecie co, stan "singielski" jest bardzo fajny
Poza tym, nie wyobrażam sobie poszukiwania tej drugiej, zakochanie zwykle spada niespodziewanie, gdzieś tam na horyzoncie pojawia się jakaś osoba z którą akurat coś nas łączy, poznajemy się bliżej i nagle spotrzegamy, że ona jest szalenie fascynująca, no i jak już "wpadliśmy" rozkładając ramiona, to wtedy trzeba już świadomie działać, dawać do zrozumienia, rozkochiwać...