Tyle o Tobie s³ysza³am

Sidhe
Tyle o Tobie s³ysza³am, dialogi prowadzone ze mn±, bêd±ce monologiem o Tobie. Po raz pierwszy w dyskotece dla kochaj±cych inaczej... Po raz pierwszy z lesbijkami przy stole... Pierwsze piwo w bran¿y... No, mo¿e drugie, chyba trzecie, nie pamiêtam, ile wypi³am za pierwszym razem... Na ¶cianie piêkna, du¿a têcza, nasz symbol, bo wszystko w kolorach têczy... Kolory siê zmieniaj±, zmieniaj± siê barwy, rozmywaj± siê, te gor±ce przechodz± w zimne, samo ¿ycie. Nie ma dominacji koloru, jest tylko przej¶cie, z barwy w barwê, z uczucia w uczucie, ze stanu ¶wiadomo¶ci w stan ¶wiadomo¶ci. My¶lisz, mówisz, robisz, czy zawsze w tej kolejno¶ci. Ona wtedy mówi³a o Tobie, Ty by³a¶ jej tematem, Ciebie brakowa³o, tak bardzo, tak zdecydowanie, tak intensywnie, tak oczywi¶cie i prosto. Podobno mówi³a¶ jej, ¿e j± kochasz. Tak mi powiedzia³a. Podobno têskni³a¶ za ni±. Podobno mówi³a¶, ¿e nie bêdziesz siê w „to" wiêcej bawiæ, podobno to ona odesz³a, zdradzi³a.

Czy to mi³o, ¿e wszyscy mamy komórki? Zadzwoni³am wtedy do Ciebie, z dyskoteki, bo chcia³am Ci powiedzieæ, ¿e dziewczyna siedz±ca ze mn± Ciê kocha... Ale... OK...Tak sobie siedzimy przypadkowo. Czy chcia³am ratowaæ Wasz± sytuacjê, czy te¿ chcia³am siê sama wyt³umaczyæ? Nie odebra³a¶. Nagra³am siê. Czy potem s³ucha³a¶ tego nagrania wiêcej ni¿ dwa razy?

Wiem ju¿ gdzie pracujesz. Ona mi powiedzia³a, mówi±c, ¿e jak chcê Ciê zobaczyæ, to mogê pój¶æ. Posz³am. Ciekawi³o mnie, jak mo¿e wygl±daæ ta lesbijka, czyja¶ mi³o¶æ ¿ycia, o której ju¿ tyle siê nas³ucha³am. Zaczê³a¶ mnie intrygowaæ. Ryzyko. Urywam siê z pracy, jadê, parkujê i idê co Ciebie, wchodzê, rzucam szybkie spojrzenie i równie szybko pytam, czy mogê wzi±æ ulotkê. Ze spokojem i zapatrzeniem mówisz: TAK.

Umówi³am siê z ni± do kina, chwila czasu, wiêc idê do Empiku. Lubiê Empik, a szczególnie stoisko z perfumami, gdzie jest tyle ich próbek. Patrzê na magazyny z piêknymi kobietami, kupujê dzienniki. Idê ¶rodkiem s³ynnej ulicy, w pewnym mie¶cie. Mam jeszcze chyba dziesiêæ minut do spotkania z ni±. Idê, pada deszcz i nagle widzê Ciebie i j±, idziecie pod rêkê. Poznajê Ciê, mówiê Ci 'cze¶æ'. Jak to siê sta³o, ¿e wydaje mi siê, ¿e znam Ciê ju¿ do¶æ dobrze? Pomys³ z kinem umiera ¶mierci± naturaln±. Ty chcesz je¶æ, g³odna jeste¶ chyba... Idziecie wiêc, ale chcecie bym by³a pod kinem, jak wrócê z Empiku. Wracam, nie idziemy jednak na film, tylko na piwo. Podnieca mnie ta sytuacja. Co¶ siê zaczyna dziaæ.

W knajpie patrzysz na mnie. To chyba jaka¶ chemia. Ona siedzi jak na szpilkach. Ja jeszcze nie wiem, o co chodzi. Mo¿e czujê, ¿e Ty rzuci³a¶ ju¿ sw± sieæ. Ona traci humor, ty wprost przeciwnie. Pijê piwo, redukujê napiêcie wynik³e z tej ¶miesznej, nie zaplanowanej sytuacji. A ty podnosisz na mnie swoje oczy, wbijasz we mnie lód swego spojrzenia, które ma du¿o intensywno¶ci. Patrzysz w stó³, znów podnosisz oczy, znów je oddalasz, ale ka¿dy ich powrót jest pora¿aj±co-obezw³adniaj±cy. Chwytasz mnie spojrzeniem, podniecasz i wci±gasz, bo to jest ono takie pewne, bezpo¶rednie i pierwotne. Jest mo¿e wyæwiczone, na pewno daje ci poczucie si³y, panowanie nade mn±, pozwala Ci wej¶æ we mnie. Chcesz wej¶æ dalej, dlaczego? Wypijamy kolejne piwo, ale widzê, ¿e ona chce ju¿ i¶æ z tego baru. Nie chcê siê z Tob± rozstawaæ, Twoje spojrzenie zadzia³a³o, szukam go, chcê raz jeszcze zobaczyæ w nim Twoj± pasjê, chcê siê daæ zje¶æ. Proponujê kawê, ona siê wzdryga, widzê, co siê dzieje. Ty ju¿ jeste¶ z³apana na mój haczyk, niby z oci±ganiem, ale z t± sam± intensywno¶ci± spojrzenia mówisz, ¿e chcesz i¶æ na kawê.

Wychodzimy z knajpy, idziemy w kierunku tramwaju, jest jeszcze czas na odwrót, ale ja nie mam na odwrót ochoty. Po lewej jest kawiarnia. Instynktownie nasze stopy kieruj± siê w tê stronê tego miejsca, idziemy. Siadamy przy stoliku, blisko siebie, ona naprzeciwko nas. Czujê siê coraz lepiej, mam Ciê tu¿ obok, dotykam Ciê swoim cia³em, bo tak blisko mnie siedzisz, ona jest coraz dalej. Zawsze dwie strony medalu, kto¶ cierpi, kto¶ siê cieszy. Teraz ja siê cieszê, Ty mnie zdobywasz, krok po kroku, sprawia Ci to satysfakcjê i przyjemno¶æ. Przyszed³ czas, aby i¶æ do domu. Ona chce ju¿ i¶æ, wiêc zbieramy siê. Mówisz, ze masz ochotê na whiskey, ale idziemy do domu, wychodzimy inne, ni¿ wesz³y¶my.

Do przystanku niedaleko, jest ju¿ pó¼no, z³apiesz ostatni tramwaj, ja przyjecha³am samochodem, jestem z ni±, mam j± podwie¼æ. Stoimy na przystanku, Ty czekasz na tramwaj, stoisz blisko mnie, moja rêka zaczyna zmierzaæ w Twoim kierunku... Dotykam Ciê... Odje¿d¿asz, a ona patrzy siê za Tob±. Jadê z ni±, ju¿ nie chce mnie poca³owaæ, nie wiem, co siê dzieje, naprawdê nie czujê sytuacji, ale widzê. Zrozumiem za pó¼no.

Wracam do domu. Dostajê sms od Ciebie. Jeszcze nie zd±¿y³am odpowiedzieæ, a Ty dzwonisz. Rozmawiasz ze mn± d³ugo, chcesz siê ze mn± spotkaæ. Zadziwia mnie i wch³ania ta sytuacja. Rozmawiamy d³ugo, stojê pod domem, leje dalej. Nie wiem, ¿e s±siadka s³ucha mojej rozmowy. Koñczymy. Wchodzê do domu. Ale Ty piszesz dalej. Nie mo¿esz zasn±æ, wiercisz siê w ³ó¿ku, czego¶... kogo¶ Ci brakuje. Pragniesz mnie. Tak szybko? Gubiê siê, nie wiem, co robiæ, cieszê siê, ale nie wiem, co dalej mam robiæ. Mo¿e za szybko sta³o siê to z ni±, mo¿e za szybko dzia³o siê to z innymi, mo¿e z Tob± potrzebujê wiêcej czasu. Ale Ty mi tego czasu nie dajesz. Twoja pewno¶æ jest niezmienna, Ty chcesz. Wymiana sms'ów, nasze telefony nie nad±¿aj± za naszymi my¶lami... Zaczê³a siê zabawa... Ka¿dy sms jest jak pocisk, precyzyjnie wymierzony w moje mury. Trafiasz precyzyjnie, Twoje sms'y bezb³êdnie zmierzaj± do celu. Zaczynam pragn±æ, by niczego Ci nie brakowa³o tego wieczoru, ale nie dzia³am pochopnie... My¶lê, ¿e muszê zachowaæ dystans, asekurujê siê, nie dopuszczam... Ale czego? Ale dlaczego? I tak siê poddam.

Budzê siê, sms od Ciebie, ¿yczysz mi mi³ego dnia. Dzieñ w pracy, telefon od Ciebie, chcesz siê umówiæ na kawê. Nie mogê, jadê do innego miasta i nie bêdzie mnie parê dni... Kiedy wracam? Za dwa dni. Kiedy siê spotkamy? Jak tylko wrócê.

Wracam. Siedzê w autobusie, który wlecze siê niemi³osiernie. Piszesz, ¿e siedzisz w knajpie i popijasz piwo. Pytasz, czy wpadnê na chwilkê. Odpowiadam, ¿e bêdê pó¼no.

Spotykamy siê wreszcie, siedzimy blisko siebie, dotykasz mojej d³oni... Patrzymy sobie w oczy. Musimy uwa¿aæ, bo to nie jest knajpa bran¿owa. Mówisz, ¿e mam ognisty temperament. Umawiamy siê na nastêpne spotkanie. Tym razem w miejscu bran¿owym. Siedzimy przy stoliku, ale tak jakby osobno. Pijemy drinka za drinkiem. Nie czujê, ¿e delektujê siê alkoholem. Wspominamy jedn± z naszych rozmów w moim samochodzie. Siedzia³y¶my w nim pod Twoim domem, zaczê³a¶ mnie ca³owaæ. Moje cia³o by³o spiête, powiedzia³a¶ mi, ¿e muszê siê rozlu¼niæ i zacz±æ bawiæ siê ¿yciem... Ja chcia³am kochaæ, ale chyba zda³am sobie sprawê, ¿e nie mogê tu i teraz. By³am zakochana kiedy¶... Mo¿e nie by³am jeszcze gotowa, mo¿e s±czy³o siê jeszcze z rany. Siedzimy w knajpie, patrzysz mi w oczy i mówisz, ¿e chcesz mi co¶ zaproponowaæ... Mo¿e widzia³a¶ g³ód w moich oczach... Mo¿e po prostu chcia³a¶ mnie... Zaproponowa³a¶ seks. Zgodzi³am siê. Wypi³y¶my jeszcze jednego drinka, pojecha³y¶my do mnie...

Trzy tygodnie temu mnie zdradzi³a¶, na imprezie... Na moich oczach ca³owa³a¶ siê z nasz± wspóln± kole¿ank±... Czy te¿ zaproponowa³a¶ jej seks, czy by³o to co¶ wiêcej..? Czy ona bardziej wiedzia³a, czego chce i by³a mniej niepewna ni¿ ja i bardziej ufa³a w to, co robi i bardziej chcia³a tego, co siê sta³o?... Nie dowiem siê, i tak bêdzie to tylko moja wersja wydarzeñ... Bawmy siê... Ufam w prawdziwo¶æ Twych pragnieñ. Ufam w prawdziwo¶æ jej pragnieñ. Ufam w prawdziwo¶æ swych pragnieñ.

Jeste¶my dobrymi kumpelkami. Wci±¿ mam do Ciebie s³abo¶æ. ¯yczê Ci mi³o¶ci moja Legendo. Niech ¿yje bran¿a.
Data publikacji w portalu: 2003-07-29
« poprzednie opowiadanie nastêpne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj siê

Artyku³y zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wy¶lij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracê nickiem lub imieniem
(je¶li chcesz: nazwiskiem), je¶li chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZO¦Æ

Jest jak delikatny kwiat. Ka¿da jej forma zawiera ¶lady g³êbokich wzruszeñ i emocji, przenosi pamiêæ o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Je¶li pisa³a¶, piszesz lub pisaæ zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel siê nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Mo¿esz przysy³aæ teksty podpisane imieniem b±d¼ pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Mo¿e to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj siê.
To w³a¶nie od Ciebie bêdzie zale¿a³ kszta³t tej strony. Zapraszam do jej wspó³tworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024