Grecka gorączka

~ nie podpisane
Grecja. Połowa czerwca. Pełnia lata, choć słońce jeszcze nie zdążyło zrujnować soczystej zieleni traw i wielokolorowych kwiatów. To dopiero początek sezonu turystycznego - tubylcy jeszcze nie są zmęczeni turystyczną stonką, a o miejsce w nadbrzeżnych tawernach i kawiarniach też łatwo.

Sylwia i ja zawsze spędzamy choćby tydzień wakacji w Grecji - od lat wybieramy coraz to kolejną wyspę na nasz letni urlop. Tego roku wybrałyśmy niewielką wysepkę w pobliżu Rodos - z katalogów wywnioskowałyśmy, że lokalne atrakcje niespecjalnie nadają się dla rodzin z dziećmi i rozszalałej młodzieży - więc idealne miejsce na odpoczynek.

Po 4 godzinach lotu i podróży autobusem znalazłyśmy się w naszym pokoju. Wspaniały widok na morze i ogród z tysiącem róż - i co najlepsze - oba sąsiadujące pokoje puste. Dość szybko rozpakowałyśmy naszą walizkę i wyruszyłyśmy na rekonesans. Pora siesty właśnie zbliżała się ku końcowi, miasteczko zaczynało tętnić życiem po popołudniowej drzemce. Wędrując nadbrzeżem szybko zorientowałam się, że nie tylko inni goście są dużo starsi od nas, ale także, że spotkanie choćby jednej osoby spod znaku tęczy będzie cudem. Jak to zwykle bywa, wędrówka z jednego końca stolicy wyspy na drugi, nie zajmuje sporo czasu, przysiadłyśmy więc na nadbrzeżnych kamieniach i zapaliłyśmy papierosy. Mój wzrok spoczął na niewielkiej kawiarence, Janis bar, a raczej na pewnej osobie. Była to kelnerka, w przeciwieństwie do swojej koleżanki ubrana w spodnie oraz bordową koszulę, jak męska część obsługi. Stała przy barze z papierosem w ustach, nonszalancko wycierając szklanki. Przyznam, że nie przepadam za kobietami z papierosem w zębach, ale muszę przyznać, że taki obraz jest bardzo rzadki w patriarchalnej Grecji. Mój wewnętrzny system rozpoznawczy zaczął wysyłać sygnały - czyżby ów cud, na który nie liczyłam, miał stać 30 metrów ode mnie?

Pomyślałam, że nie podzielę się moim spostrzeżeniem z Sylwią, ale wypróbuję, czy moje przeczucia są prawidłowe. Po kolacji, która była wspaniała, przeszłyśmy się po nadbrzeżu - zapadająca ciemność, tysiące gwiazd i lampy stateczków to urocza kombinacja. Jakby przypadkiem zapytałam Sylwię, czy nie ma ochoty na drinka u Janisa - oczywiście wiedziałam, że się zgodzi, bo lokal był urządzony bardzo mile, a fotele, z których kilka było wolnych, wyglądały wygodnie. Gdy rozsiadłyśmy się w fotelach , poprosiłyśmy jednego z kelnerów o listę drinków. Sylwia stwierdziła, że mam jej coś wybrać i podążyła do toalety. Nie minęły nawet 3 minuty, kiedy przede mną stanęła obserwowana przeze mnie wcześniej kelnerka. Zapytała po angielsku - na co się decydujesz ?Sex on the beach - oświadczyłam flirtującym głosem, patrząc jej prosto w oczy- oraz rum z coca- colą. Ona uśmiechnęła się - już się robi. I poszła do baru mieszać nasze koktaile. Sylwia wróciła i stwierdziła, że słońce zaróżowiło moje policzki podczas naszego popołudniowego spaceru. Nie chciałam uświadamiać jej, że to nie zasługa słońca -zabawa dopiero się rozpoczęła. Nasze drinki nadeszły. Moja kelnerka postawiła rum z colą przed Sylwią, obeszła mnie od tyłu i stawiając mój napój szepnęła mi do ucha - oto jest, wilgotny i słodki. Czułam jej oddech na moim policzku, zapach Dune, który uwielbiam i dotyk jej dłoni, gdy stawiała kieliszek na stoliku. Teraz byłam pewna - mój szósty zmysł nie kłamał. Nasunęło się pytanie - w co się bawić- i jak?

Następnego dnia wstałyśmy dość wcześnie i poszłyśmy na plażę, cóż za rozkoszne lenistwo. Wzięłam ze sobą jedną z powieści Rity Mae Brown, mojej ulubionej pisarki, i przerywałam sobie tę interesującą lekturę kąpielami w morzu. Nie chcąc spiec się na raka, postanowiłyśmy spędzić siestę w naszym pokoju. Znużona pobytem na słońcu i wyczynami pływackimi zasnęłam jak kamień. Kiedy się obudziłam, Sylwii nie było w pokoju - pomyślałam, że pewnie siedzi przy basenie i niedługo wróci. Tak też się stało, ale nie miała na sobie stroju kąpielowego, za to oświadczyła, że była na spacerze w okolicy.

Wieczorna procedura powtórzyła się, ale gdy zapłaciłyśmy rachunek w tawernie, Sylwia stwierdziła, że jest jej chłodno, więc pobiegnie do hotelu ubrać długie spodnie, ja w tym czasie mogę na nią poczekać u Janisa. Nie zdziwiło mnie to specjalnie, często bowiem podczas naszych podróży wybieramy sobie jedną kawiarnie na codziennego wieczornego drinka. Kiedy weszłam do baru Janisa, zamówiłam napój u jednego z kelnerów. Ku mojemu zaskoczeniu nie on mi go przyniósł, ale? moja kelnerka?, która dosiadła się do mojego stolika. Jak masz na imię??- zapytała. Nina, odpowiedziałam jej- a ty?.- Maria. Nie wyglądała na Greczynkę, więc zapytałam skąd pochodzi. Z Holandii, pracuję tu już od roku, ale to ostatni sezon. W tej nudnej mieścinie? - zapytałam. Właśnie dlatego ostatni sezon -zaśmiała się - zabijanie nudy może być niebezpiecznym zajęciem w tym kraju. Dlaczego ?- chciałam wyciągnąć od niej interesujące informacje. Dobrze wiesz - wyszeptała uwodzącym głosem. Nie obawiasz się zazdrości mojej dziewczyny flirtując ze mną?, zapytałam, wiedząc już jakimi gra kartami. Ja nie muszę się niczego obawiać -odpowiedziała- podaj mi czas i miejsce. Jutro, o drugiej, koło laguny z jeżami morskimi. Wstała i pochylając się spojrzała mi w oczy -będę czekać.

Następnego dnia powiedziałam Sylwii, że zamiast siesty przejdę się. Odpowiedziała, że nie chce mi towarzyszyć i o dziwo, zamiast poczucia winy wypełniało mnie tylko podniecenie. Maria była na umówionym miejscu, wsiadłam na jej motorower i pojechałyśmy w stronę miasteczka, ale nie do centrum. Maria wynajmowała mały domek wśród innych budynków mieszkalnych, wyjaśniła mi, że przy głównej ulicy mieszkają tylko właściciele lokali i sklepów. Weszłyśmy do środka, miły chłód i świeży zapach jaśminu ogarnął moje ciało. Prawie natychmiast złączyłyśmy się w długim i namiętnym pocałunku. Wciąż całując się, zaczęłyśmy zdejmować z siebie krępującą nas odzież. Jej ciało dotychczas ukrywane pod męską koszulą i spodniami było idealnie zbudowane. Kształty ani skąpe, ani przesadzone, jędrne mięśnie i opalona skóra. Pomyślałam, że na pewno dużo pływa. Kochałyśmy się, oddając wielokrotnej ekstazie. Od wielu lat nie miałam do czynienia z innymi kobietami, a mój związek z Sylwią od dłuższego czasu był dość platoniczny, więc mój cielesny apetyt sięgał szczytu. Po paru godzinach Maria powiedziała: muszę iść do pracy, gdzie cię odwieźć?. na plażę - odpowiedziałam, pomyślałam bowiem, że muszę zmyć jej zapach z mojej skóry, Sylwia znała mnie zbyt dobrze, aby tego nie zauważyć.

Przyszłam do hotelu z wilgotną głową, Sylwia jeszcze drzemała, pochyliłam się, aby ją pocałować. Leniwie przyciągnęła mnie do siebie i szepnęła: kochaj się ze mną. Rozpalona seksem z Marią, z przyjemnością przystałam na tę propozycję. Myśli o mojej schadzce z nią podniecały mnie, a Sylwia odpowiadała na to namiętnością. Wieczorem poszłyśmy razem do Janisa. Miałam obawy, bo jak przewidzieć, czy Maria nie wyda się z naszą tajemnicą nieostrożnym słowem lub namiętnym spojrzeniem. Były one jednak bezpodstawne. Myślałam, czy znowu się spotkamy. Jakby w odpowiedzi na moje nieme pytania, przyniosła mi piwo z kartonikową podstawką -na spodzie było napisane - ten sam czas, to samo miejsce, jutro.

Obudziłam się, gdy Sylwia weszła do pokoju - była już 11, byłam zła, że pozwoliła mi przespać całe przedpołudnie. Stwierdziła, że postanowiła zwiedzić ruiny świątyni w górach i nie ma ochoty na plażowanie. Jej skóra zaczynała przypominać raczka, mimo ostrożności i dużych porcji kremu do opalania, za to ja miałam idealną wymówkę do spotkania z Marią. Tym razem nie pojechałyśmy do jej domu - ale na sam koniec laguny, gdzie rzadko kto przychodził. Kochałyśmy się na samym brzegu lazurowej wody w gorącym piasku. Pomyśleć, że miałyśmy to miejsce wyłącznie dla siebie.

Reszta tygodnia przebiegła w podobnym scenariuszu - ja próbowałam znaleźć odrobinę prywatności na spotkania z Marią, Sylwia znikała o najróżniejszych porach dnia, a nasza aktywność seksualna zaczęła mi przypominać nasze pierwsze miesiące razem. Wreszcie nadszedł ostatni wieczór - miałyśmy odjeżdżać dopiero po południu następnego dnia, więc Maria poprosiła o ostatnie spotkanie tej nocy. Nie wiedziałam, czy będę w stanie tę prośbę spełnić. Nie chciałam jej niczego obiecywać, ale powiedziałam, że spróbuję się wymknąć, niech na mnie czeka. Z bijącym sercem słuchałam oddechu Sylwii - śpi - nie śpi? Czy usłyszy, że wychodzę? Zbliżała się 2 w nocy, Sylwia od dawna przestała przewracać się z boku na bok, jej oddech stał się rytmiczny i powolny. Po cichu wstałam i wymknęłam się z pokoju. Do domu Marii było ok. 20 minut drogą, trochę mniej na skróty. Weszłam przez ogród i zastukałam do drzwi. Otworzyła mi szepcząc nic: nie mów. W całkowitych ciemnościach zaczęła mnie rozbierać - sama była naga. Gdy znalazłyśmy się przy łóżku powiedziała - mam dla ciebie niespodziankę- nagle zauważyłam cień kobiety, która do złudzenia przypominała kształtami Sylwię. Jakież było moje zdziwienie - to była moja ukochana, naga, w łóżku MOJEJ kochanki! W takiej sytuacji nie ma miejsca na wybuchy zazdrości, zwłaszcza, gdy własne sumienie jest czarne jak węgiel. Połączyłyśmy się wszystkie trzy w miłosnych uściskach, byłam szczęśliwa, kochając się z obydwoma obiektami mojego pożądania. Sylwia i ja opuściłyśmy Marię nad ranem, całując jej śpiące usta. Wracałyśmy trzymając się za ręce w pierwszych blaskach poranka. Zapytałam Sylwię, skąd wiedziała o mnie i Marii, w odpowiedzi usłyszałam: wzajemnie. Zachichotałyśmy jak para dziewczynek, tuż po udanej psocie. Po powrocie do domu nigdy nie rozmawiałyśmy o tej przygodzie, ale gdy czasami oglądamy zdjęcia wakacyjne - a wśród nich jedyną fotografię Marii, ogarnia nas gwałtowna, grecka gorączka.
Data publikacji w portalu: 2003-07-29
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024