Z aniołami w tle...

Joyce
Kwiaty ciernistych krzewów

- co z Piotrem - zapytałaś
- nie wiem, nie jesteśmy razem - odpowiedziałam.
- co się stało...?
- widzisz, to kolejna etykieta... coś znowu się przykleiło.
- kto to jest...?
- przechodzę w tym wypadku samą siebie... nie mogę uwierzyć w to, co robię, wiesz?
- jak on ma na imię?
- a czy ważna jest płeć... osoby, którą się kocha...?
- więc to nie jest mężczyzna... - w twoim głosie nie było zdziwienia...
- ty wiesz... - powiedziałam bez tchu, myśląc, jak to wytłumaczyć, ale ty tylko spojrzałaś na mnie tym swoim wzrokiem, który mnie maksymalnie rozbraja... oblizałaś wargi i uśmiechnęłaś się tak słodko, jak tylko ty potrafisz... kładąc mi rękę na ramieniu, szepnęłaś...
- kim ona jest...? - już nie miałam słów, by to tłumaczyć. Nagle cały pokój zaczął wirować, wszystko się zakręciło jeszcze bardziej, wszystko zaczęło być takie dziwne... takie moje... czysto piękne, bez skazy... zamknęłam ci usta pocałunkiem tak namiętnym i słodkim, jakby owe pragnienie, jakie miałam w sobie, nigdy nie zostało zgaszone... rozebrałam cię i jak spragniony wody, zaczęłam obsypywać twoje ciało namiętnymi pocałunkami... byłaś... ja byłam, całej reszty może nie być... szepnęłam:
- kocham...
i wszystko stało się jasne jak słońce dla nas...
- ja dla ciebie...

Jak Anioł

Kolejne twoje słowo jak słońce... próbujesz mi dać wiarę właśnie wtedy, gdy wątpię... kiedy zabrakło we mnie cienia... bo uciekł, gdy zobaczył, jak bardzo naiwnie potrafię kochać... ironicznie śmiał się ze mnie... pokazał iluzję świata taką, jaka jest naprawdę... czy tylko ja niewiele potrafię na to poradzić... czy może nie uczynię już nic nigdy... uśmiechnęłam się spokojnie, myśląc, że to wszystko po prostu minie... że żadne ludzkie uczucie nie trwa przecież wiecznie... ale ty mówiłaś, że się mylę...

- Kochaj i nie bój się... w życiu jest miejsce na wszystko - powtarzałaś mi zawsze... a ja uwierzyłam... radosna jak skowronek nie potrafiłam jak człowiek chodzić po świecie... dałaś mi skrzydła, nauczyłaś latać... byłam ponad tym, co ziemskie... każdej nocy... spacerowałam jak Anioł, przemierzając tysiące kilometrów... byłam z tobą i dla ciebie jak ty ze mną...
- Całą naiwnością ludzkich uczuć... całą złożonością swej prostoty... pokochałam... cóż nauczyłaś mnie tego, czego nikt nigdy... lecz proszę, nie mów, że znikniesz, kiedy milczeć będę... wiele spraw przemyśleć jeszcze muszę... tak bardzo uważać na słowa, gdyż wiem, jaką moc one mają... nie chcę cię zranić... dla ciebie być pragnę... w twoje uwierzyć słowa... kiedy i ja mówię, że kocham...
- nie bój się słów... ani mnie... nie bój się kochać i siebie dać...
- a co się stało, gdy przestałam się bać...?
- na czarnych skrzypcach gra mi tylko wiatr
przed burzą cisza... zamilkł ten świat,
trawy się kładą tulone do snu...
wszystko znikło... mnie nie ma już...
- Jak Anioł...
- znasz tę bajkę....? - zapytałam...
- przy tobie zniknął cały świata ból... cały jego lęk... a potem, nie wiedzieć czemu i ty postanowiłaś zniknąć...

Twój Anioł

Przechodzisz obok... słodko oblizujesz swoje wargi... wiesz, że już wtedy moje zmysły są w stanie wrzenia i siły nie ma, by je zgasić... tylko ty zdolna do tego jesteś swym pocałunkiem... tylko tobie wolno zrobić ze mną wszystko...
Przyszłaś jak gwiazda z jasnego nieba, pojawiłaś się w moim życiu od tak... sama nawet nie do końca wiem, skąd, ale cieszę się, że po prostu jesteś... powtarzam ci jednak za każdym razem - skarbie kiedy jesteś ze mną, uważaj na słowa i czyny, ja delikatna jestem...
Usiadłaś obok... powiedziałaś, że w pociągu się jeszcze nie kochałaś... mało nie oszalałam... a twoja prowokacja całkowicie zablokowała moją równowagę... jak spragniony wody rzuciłam się na ciebie, całkiem zatracając się w namiętności twego pocałunku... tylko tobie oprzeć się nie mogę, tęsknię za tobą jak kwiat za wodą... daleko jesteś tak, a ja kocham, tobie mówię kocham, nauczyłaś mnie z ludźmi rozmawiać, dla ciebie jestem i dla ciebie być chcę... kocham
kiedy jesteś blisko...
- kochasz? - zapytałaś
- przecież wiesz, co czuję - odpowiedziałam
- spójrz na niebo, tyle na nim gwiazd...
- one wszystkie dla nas tak jak marzenia sny i plany
- nie bój się ich... nie bój się mnie... pozwól mi kochać świata radością... szczęścia miłością... całą złożonością ludzkiej prostoty... pozwól mi kochać siebie...
- ty wiesz i ja wiem... ja kocham tak, jak nigdy nikogo, bądź tym wszystkim, o co proszę
- jestem i być chcę dla ciebie
- dajesz mi skrzydła twoimi słowami, nie chodzę po ziemi
- szaleństwo zachowuję dla siebie... i dla ciebie też - powiedziałaś - dla ciebie warto...
a teraz mam wrażenie, że mi się to tylko śniło... ile w tym prawdy...?

Milczenie

Zamilkłam po raz kolejny... cztery ściany, pies i ja... i te słowa... impresjonizm to sztuka uwieczniania chwil przy pomocy barw i dźwięków... tak, w to nie wątpię, to wiedziałam... ale miłość moim zdaniem nie jest tylko chwilą... dlaczego ty pojmujesz to inaczej...
- Odchodząc, zabierz mnie... gdziekolwiek idziesz, nie pozwól, bym umierała tu samotnie... nie pozwól, bym zwątpiła i daj mi ten kwiat... przywróć wiarę...
- wszystko jest takie piękne... jestem taka szczęśliwa... - gdzie to widziałam... nawet myśleć nie chcę o tym, czy mam powiedzieć... lub co... przecież zdajemy sobie sprawę, że nic nie mija tak od razu...
- nie jestem w stanie już ci uwierzyć...
ja nie chcę myśleć, co byłoby, gdyby... jest zasadnicza różnica miedzy moim chcę a twoim chciałabym... ludzie są tylko ludźmi, zdaj sobie sprawę z tego...
- pamiętaj... nigdy mnie nie... ty z resztą wiesz... prawda i tylko prawda.. obojętnie, jaka by nie była, ale tylko prawda... Mała Xiężniczko
- każdy z nas popełnia błędy... uczymy się na nich... w końcu... - powiedziałaś...
- nie bój się planów, one dla nas są... jeszcze wiele przed nami
- nie wybiegaj myślą tak daleko... boję się myśleć o tym, co będzie...
- ja jestem i być chcę, otwórz oczy, nie bój się, nie zniknę...
otworzyłam oczy tak szeroko, że wpadł w nie cały ból świata... cała jego rzeczywistość szara i smutna... zamilkłam... zasnęłam snem wiecznym i siły nie ma, która by mnie obudziła...
- zadzwonię... jeszcze nie raz, nie przekreślam wszystkiego, tylko podaj nr...
- 691685618 - przeszło mi przez gardło...
obudziłam się... a ciebie nie było, w uszach słowa...
- ja jestem i być chcę, otwórz oczy, nie bój, się nie zniknę...

Bunt Śnieżnego Anioła

Jestem - powiedziałaś - nie bój się wierzyć, nie zniknę... jak marzenie pojawiłaś się, niczym sen w pewną zimową noc... twierdząc po prostu, że zostajesz ze mną, bo ci uciekł pociąg... uciekł...? nie, on po prostu pojechał... miałaś przecież aż 28 minut, żeby do niego wsiąść... ale Ty zostałaś... zostałaś, by przywrócić mi wiarę w sny... i nauczyłaś zasypiać z pragnieniem życia... zasnęłaś obok... w powłoce moich delikatnych pocałunków... maksymalnie mnie rozpalając...
- Nie bój się wierzyć... wszystko przed nami, ja jestem i być chcę dla ciebie...
- Skąd wzięły się gwiazdy...? - zapytałam, jak dziecko tulona do snu powiewem wiatru z twych skrzydeł... przyciągnęłaś mnie mocno do siebie, bojąc się, że nagle świat zapragnął, by nas rozdzielić... leżąc w twych objęciach, zapomniałam o całym świecie... przecież w sumie widziałyśmy się po raz drugi w życiu... znamy się tak krótko... a ja poczułam dziwny przypływ energii, wiedząc, że ty jesteś obok... to było piękne... to byłaś... ty...
- Gwiazdy to Anioły... - szepnęłaś mi do ucha... - to Anioły, które na ziemie zesłały mi ciebie, a teraz nas pilnują, żebyśmy były szczęśliwe... jestem... i być chcę dla ciebie...
- A czy widzisz tego Anioła nad nami... on tak krąży już długi czas... to on przyniósł mi twoje serce...
- Pewna jestem ciebie jak faktu, że oddycham... wiem, że kochasz... -powiedziałeś te słowa już po miesiącu... po cudownym miesiącu istnienia słowa my... dając mi coraz silniejsze podstawy wiary w nas...
Któregoś wieczoru... gdy skrzydła uczuć zaniosły mnie do ciebie, powiedziałaś...
- Masz przede mną teraz swoje 5 minut... wykorzystaj je dobrze, bo później możemy się więcej nie zobaczyć... pójdę stąd tak, jak stoję i na tym się skończy...
Tak, to znowu była moje wina... to przeze mnie, chciałam zawołać - zaczekaj, to nie tak, ja cię kocham, nie chciałam... daj mi jeszcze jedną szansę... - jak na spowiedzi powiedziałam wszystko... rację miała ta, co powiedziała, że ty i tak wszystko zawsze wiesz... jesteś Aniołem... ty, nie ja... ja chyba tylko umiem ranić ludzi...
Rzuciłam się w wir pracy i obowiązków... niszcząc strzelców... szkoła, praca... nauka... i Ola... Ola, która jest... ale nie dla mnie... myślałam, że potrafię dla niej być... lecz ja kocham ciebie... i wiem, że to uczucie szczersze jest niż wszystko... tak, pokochałam ciebie tylko... i niestety, nie potrafię pokochać kobiety, która być by ze mną chciała...
- Zobaczysz, będzie ci z nią dobrze... trzymam za ciebie kciuki... - powiedziała mi Paula...
ale ja nie chcę nikogo innego... nie chcę niczyjego innego dotyku... niczyich innych słów nie pragnę... żadnej innej obecności znieść nie potrafię... dziwnie się ze mną porobiło... miałam do ciebie tak blisko... tak bardzo chciałabym być z tobą... "można kochać i nie być razem..." przepraszam... nie miało boleć... czasem milczeć wolę... lecz nikogo innego pokochać nie zdołam... noce sens straciły... dni stały się szare i ponure... miałam wyjechać i zapomnieć... ale się tak nie da... tak nagle wróciły mi łzy... bunt i krzyk... niemy krzyk duszy wołania do ciebie... niemy, bo ty już nie słyszysz... kocham...

Z TOBĄ ODESZŁY ANIOŁY...

Tekst tej piosenki chodzi mi po głowie... ciągle to jedno pytanie: wierzyć czy nie?... i ten bunt... dosyć mam ludzi... dosyć świata, cierpienia i łez... tak to jest, ktoś powiedział: mnie wszyscy kochają i wszystkich przeze mnie boli... słowa... zastanów się, zanim dasz mi nimi nadzieje... zanim przywrócisz mi wiarę... proszę, przemyśl to wszystko... przecież wiesz, że kocham nadal... nic nie mija... nic nie mija od tak, żeby śladu po tym nie zostało... ja wiem doskonale, że nie minie mi ta miłość... bo wiem, że kocham... ktoś kiedyś zapytał... czy można kochać i nie być razem... można... wiesz, że można... straciłam wiarę... nawet nie wiem, czy ją chcę... czegoś pragnę na pewno... ale czy to kolejna iluzja?
słowa, słowa... przecież mówiłam - uważaj na nie... ja nie chciałam wierzyć... trudno...
szaleństwo zachowuję dla siebie... i dla ciebie też... dla ciebie warto... kocham... a niebo dalej jest, jak było, tylko bez ciebie... i to tak boli... jeszcze tylko raz... proszę!... słów nie trzeba mi więcej, kiedy wiesz, że kocham...

Xiężniczka

- Jak anioł... - powiedziałaś
- Ty dla mnie jesteś aniołem... Czarnym aniołem zapomnienia, wiesz, że nie potrafię przestać kochać...
- są różne rodzaje miłości... - twój szept nadaje sens memu życiu
- szkoda, że nie mnie dane budzić się przy tobie, zrozumiałabyś wtedy, że nie wszystkie anioły kocham...
- co masz na myśli?
- nie bardzo lubię mówić jasno, jak wiesz
- Monet?
- niekoniecznie jego obrazy... choć tez impresjonizm... uwieczniam te piękne chwile na obrazie swego życia, w których wierzyłam w prawdziwą moc aniołów... wierzyłam w ciebie... czy pamiętasz swoje słowa?
- które...?
- te dotyczące przyszłości... stosunków miedzy nami...
- kwiat jabłoni...?
- tak, więc powiedz mi, Aniele, dlaczego on zamarzł... przecież miałaś trwać wiecznie...?
- masz żal... do mnie czy do losu...?
- nie wiem, a o co powinnam walczyć...? to chyba byłoby bez celu... nie ta, to inna...
- to wcale nie jest takie proste...
- nie, ja wiem, to jest życie...
- spójrz... krwawe łzy aniołów spadają na ziemię...
- dlaczego...
- nie rozumiem, nie wiem, co się dzieje, ale czuje, że umieram... to we mnie jedyne, o co ciebie proszę, zrób coś z tym... pomóż, nim za późno będzie...
- jak?
- bądź mi tym, co obiecałaś...
- nie zawsze mogę...
- nie znikaj tak, jak wszystko... proszę... nie jest mi łatwo... kocham
tulona szeptem wiatru do snu księżniczka zasnęła snem wiecznym a serca jej nie zbudzi dzisiaj nikt...

Złość

wierzyć... tylko w co?... złamana trzaskiem piór bez echa, z hukiem spadam jak kamień z nieba, które ty mi chciałaś dać... za późno, znowu zostałam sama... jak statki na niebie... ja... wśród ludzi, co znikają jak wiatr... niepewni jak mgła... odchodzą, bo być nie potrafią... czy tylko ja jestem inna???

dziki szał duszy i niemy krzyk wołania o pomoc... wołanie, które ty powinnaś usłyszeć... ale ty nic, nawet nie drgniesz... chylisz usta ku mnie... czuje dreszcz... i nagle to wszystko przerywa krzyk, krwawy bunt rozumu... dlaczego?? dlaczego to tylko sen... przecież ty istniejesz naprawdę... nie widzisz, że kocham... nie zauważasz, przechodzisz obok, nie dając wiary moim słowom...

bunt, krew i anioły... "Płacząca wierzba" i ten jeden Anioł, który stoi nade mną i łzy suszyć mi próbuje szeptem swoim... myśli tyle po głowie biega... i słów tyle... powiedz mi, dlaczego... dlaczego tak nam musi być?
bądź mi drogowskazem... kiedy kocham...

Niebo dla nas

- spójrz na niebo - powiedziałaś... - ono jest takie ładne... takie kolorowe... te gwiazdy świecą nam tak, jak nigdy nikomu...
zamilkłam, na twe słowa jakiś cień wiary wstąpił w me serce... chciałam krzyknąć - poczekaj, co robisz... - zapytać, dlaczego, lecz nie miałam na to siły... zupełnie zabrakło mi słów... wierzyć w to też nie bardzo chciałam...
- tak...- rozmarzyłam się...- ale przypatrz się tej jasnej nad nami...- uśmiechnęłaś się spokojnie... wiedząc doskonale, co powiedzieć...
- tak, nie wątpię, widzę to, co ty... to Anioł naszej miłości nad nami rozłożył skrzydła... on dla nas tak, jak ja dla ciebie... i ten słodki uśmiech na twych ustach... miałam chęć ukraść cię ze świata... i na zawsze być tylko z tobą i dla ciebie...
- jesteś szalona...
- we mnie jest miejsce na wszystko - powiedziałaś...- na szkołę, imprezy, znajomych, naukę... żyję w zgodzie ze wszystkim i tego chcę nauczyć ciebie... pokazać, że można być razem i żyć w zgodzie ze wszystkim... nie potrzebne są walki i nieporozumienia...
zamilkłam, po raz kolejny patrząc na twe usta i oczy, na to, jak wymownie starałaś się mi wytłumaczyć, jak mam postępować, aby dobrze było tak...
- ta gwiazda rozłożyła skrzydła i krąży nad nami, chcąc dla nas być... ona jak ja być chce dla ciebie... i tylko dla ciebie...
- jak długo mówię, że kocham, tak długo wiara we mnie nie gaśnie...
nie dziw się czasem, że milczę... ale wiele spraw muszę przemyśleć... bardzo wiele, aby nauczyć się być... ja chcę być twoim szczęściem a nie bólem... nie jestem zwykłą istota, szarą jak ten świat... mgła nad moim rajem kolor ma błękitny... a skrzydła lazurowe...
zrozum, być chcę dla ciebie...

Data publikacji w portalu: 2003-10-05
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024