Osiemdziesiąt na godzinę

Scully
Wilkasy. Wąska, kręta droga. Zapach przeżartego wodorostami drewna. Sosnowy las. Pomost wchodzący w czarne jezioro. Hotel z karton-gipsu. Pierwsze piętro. Pokój 111. Dwa łóżka. Łazienka. Jedyny kontakt... w łazience. Brak telewizora. Brak lampki nocnej. Oślepiająca platforma na suficie i towarzystwo natrętnych o tej porze komarów. Agro wczasy, cholera! 100 zł za dobę z wyżywieniem!

Zapaliłam małe świeczki, które nie wiedzieć czemu zabrałam ze sobą na wielką majówkę. Intuicja... Dawały więcej ciepła niż powietrze wokół. Wzięłam gorący prysznic. Przyniósł ulgę spiętym od długiej podróży mięśniom. Trzysta kilometrów na polskich drogach.
Droga przez mękę.

Leżałam zwinięta w kłębek po kołdrą i dwoma kocami. Trzęsłam się z zimna. Zza drzwi nie ustawał drażniący głos recepcjonistki meldującej wciąż nowych gości. Nie wytrzymałam. Wyszłam. Wąska, kręta droga zaprowadziła mnie do miejscowej tawerny. Obok uśpiony kapitanat. Z kajut zacumowanych na noc jachtów dobiegały szanty. W objęciach mazurskiego wiatru, strugach schłodzonego piwa i zapachu smażonej ryby żeglarze czekali na nadejście dnia. Zamówiłam dużą, czarną kawę. Usiadłam na pomoście. Ogrzewałam zmarznięte palce. Pieściłam ich ciepłem lodowate policzki, szyję, stopy...
Poczułam samotność.

Nie mogłam zasnąć. Drżałam w dole brzucha w rytm dźwięków komórki. Znasz to uczucie? Myślałam o tobie..., gdy skrzynkę telefonu wypełniały krótkie wiadomości tekstowe. Potrzebuję cię. Bardzo...
Przytul mnie. Chcę być z tobą, chcę byś była. Przerażałaś i kusiłaś jednocześnie...
Przepraszam za milczenie.

Leżałam zwinięta w kłębek pod kołdrą i dwoma kocami. Trzęsłam się z zimna. Wstałam zmęczona. Telefon wrzasnął. Pobudka! Przynajmniej czterdziestu innych gości hotelowych zdecydowało się na komórkowe budzenie o ósmej. Jazgotliwe pip, pip, pip wdzierało się do pokoju przez każdy centymetr papierowych ścian. Dramat...
Zero intymności.

Słońce odważnie wędrowało po jeziorze. Wiatr z premedytacją rozbijał o brzeg fale. Ośmiometrowe jachty i szkolne Omegi dawno wypłynęły w rejs. W porcie LOK unosił się jedynie intensywny zapach paliwa. Czekał na mnie pokład stu pięćdziesięciokonnej motorówki. Pięćdziesiąt litrów na sto kilometrów. Postrach żeglarzy, rybaków i kłusowników...

Wpłynęliśmy w środek jeziora Niegocin, osiemdziesiąt na godzinę. Cisza. Znów ryk silnika. Nawrót. Nachylenie pod kątem czterdziestu pięciu stopni do powierzchni wody. Wybicie w górę na fali. Kolejny nawrót. Stałam na lekko ugiętych nogach. Trzymałam się oburącz aluminiowej poręczy. Łapałam fale. Poznałam potęgę wiatru wobec ludzkiej ułomności. Król żywiołów. Nie pozostawiał na mojej twarzy śladu po przyjemnej, delikatnej bryzie, wkradającej się nieustannie zza burty. Krzyczałam z podniecenia. Czułam wolność, porównywalną z nieskończonym - w tej chwili - pragnieniem miłości...

Pływać w niespokojnych wodach dni jutrzejszych. Tutaj oczekiwać słońca. Unosić się w zbyt ciężkim powietrzu próżnym. Nie mogąc nikogo ująć za rękę...

Pragnęłam ciebie.
Désenchantée?

Data publikacji w portalu: 2003-10-05
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024