OBRAZY Z ...

Kasandra
Zwykły dzień w wielkim mieście. No... może niezupełnie zwykły... Dzień po burzy i ulewnym deszczu. W powietrzu przejrzystość i rześkość. Może też była tęcza, ten wielobarwny most jednoczący niebo z ziemią. Mokra jezdnia, kałuże rozchlapywane przez niepoprawnych kierowców. I słońce - jeszcze nie palące skóry, nie rażące oczu nagłym blaskiem, jeszcze łagodne, delikatnie muskające swoimi promieniami. Rześki wietrzyk.
Dziewczyna wędrowała wąskimi uliczkami, zmierzając ku głównemu wielkiemu placowi, największemu w mieście. Zajęta swoimi myślami, nie zwracała uwagi na otoczenie. Miała na głowie mnóstwo spraw, tak zwanych "na wczoraj". Zastanawiała się, kiedy upora się ze wszystkim. I jeszcze tęsknota. Tak dawno nie widziała swojej ukochanej...
Między jedną a kolejna myślą o sprawach do załatwienia znajdowała kilka sekund na retrospekcję. Przed oczyma ukazywał się obraz twarzy okolonej blond lokami, cudowny uśmiech i duże zielone oczy. Obraz był tak natarczywy, że aż bolesny, jednak poddawała mu się z lubością. Uśmiechała się, ale gdy uświadomiła sobie, że myśli zboczyły z wytyczonego celu, przywoływała się do porządku. Najpierw obowiązek.

Doszła do placu. Nie zwróciła uwagi na dziwną postać, która wszyscy przechodnie omijali szerokim łukiem. Dziewczyna śpieszyła się, więc nie rozglądała się wokoło. Nagle poczuła, że ktoś silnie chwycił ją za przegub dłoni. Z rozpędu wpadła na... spojrzała zaskoczona na istotę, która mocno ją trzymała. To, co zobaczyła, wstrząsnęło nią do głębi, nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego słowa. Ale ten widok mógłby przerazić każdego...
Przed nią stała wysoka kobieta, wyższa od niej o ponad głowę. Gdy próbowała spojrzeć jej w oczy, dostrzegła czarne punkty, przysłonięte czarnymi powiekami. Dłoń kobiety pokrywały drobne, czarne łuski, podobnie jak resztę jej ciała. Miała na sobie płaszcz z grubych, łuskowatych, czarnych piór. Dziewczyna otrząsnęła się z pierwszego wrażenia i odzyskała energię i głos. Szarpnęła się gwałtownie.
- Puść mnie, czego ode mnie chcesz? Kim jesteś? - Kobieta wbiła w nią swoje spojrzenie i milczała, nie zwalniając uścisku. Świat wokół zastygł w bezruchu, na ulicy znajdowały się same, wkrótce znikła też ulica. Dziewczyna miała wrażenie, że spada w jakiś wir. Wokół rozbłyskały światła, pojawiały się ogniki blasków, płomienie...
W pewnym momencie wrażenie ruchu ustało. Otoczenie zupełnie się zmieniło. Polana, okolona dębowym gajem, ogromny kamień pośrodku, a wokoło mnóstwo mniejszych ułożonych na kształt okręgu. Nad głową nocne, rozgwieżdżone niebo i księżyc w pełni, którego blade światło nadawało wszystkiemu upiorny charakter rodem z filmów o wampirach.
Dopiero teraz czarna postać odezwała się:
- Czekałam na ciebie - dziewczynę zdziwił jej miły, łagodny, ciepły głos.
- Dlaczego? - odpowiedziała pytaniem, wpatrując się badawczo w dziwną postać
- Nie zadawaj niepotrzebnych pytań... chcę przekazać ci swoja moc... - dodała ciszej.
- Jaka moc, co to znaczy, kim ty jesteś?... - dziewczyna czuła się dość dziwnie. W takiej sytuacji powinna odczuwać lęk, ze zdziwieniem zauważała, że jest dziwnie spokojna. Jakby na przekór sobie i temu, co usłyszała, dodała ze złością:
- A może ja nie chcę tej twojej mocy... - jak w "Gwiezdnych wojnach" i "niech moc będzie z tobą" - tyle tylko, że z nią w roli głównej.
- Nie masz wyboru, tak, jak ja kiedyś... - odparła z zadumą w głosie kobieta.
- Czy będę wyglądać tak jak ty? - dziewczyna wyobraziła sobie miny potencjalnych kochanek, ale z takimi łuskami to chyba żadnej już nigdy nie znajdzie...
- To zależy tylko od ciebie. Od tego, jak wykorzystasz moc. Ja wykorzystałam w złych celach, weszłam na drogę zła - powiedziała z dziwnym smutkiem w głosie.
- Więc skąd mam wiedzieć, że to, co chcesz mi przekazać, będzie dobre, jeśli zaraziłaś się złem. Wszystko, co dajesz może być nim skażone. I skąd będę wiedzieć, co jest dobre?
- Nie martw się, nie ja jestem źródłem mocy. A co jest dobre? Dowiesz się, twoje serce będzie wiedziało, wsłuchaj się w nie i idź za tym, co podpowiada. Twoja dusza pozna dobro, bo będzie w stałym kontakcie z duszą Wszechświata.
- Czy mogę się nie zgodzić?
- Już mówiłam, że nie... Takie jest twoje przeznaczenie... - zamilkły. Dziewczyna pomyślała, że przecież przeznaczenie nie istnieje, człowiek sam wybiera swoja drogę, tak dotąd sądziła. Westchnęła ciężko. No tak, przecież to nie ona tworzyła kosmiczne prawa i niby skąd mogła wiedzieć, jaka jest prawda.
Posłusznie poddawała się woli kobiety, która zaprowadziła ją do kamiennego ołtarza i ułożyła na nim. Nagłe pojawiły się ogniska i postacie w bieli. Kobieta zwróciła się do nich:
- Siostry, oddaję wam waszą kapłankę i królową. Wielką Wtajemniczoną. Stańcie w kręgu, aby obrzęd się dopełnił - Ołtarz otoczył krąg jasnych kobiet stanowiących dziwny kontrast z czarną. Tymczasem ona wyjęła zza pasa nóż, nacięła skórę na przegubie dłoni dziewczyny, kilka kropel krwi spłynęło do podstawionego srebrnego pucharu. Potem musnęła dłonią skaleczone miejsce i po nacięciu nie zostało ani śladu. Pokropiła ołtarz krwią i wrzuciła do ogniska jakieś pachnące zioła, szepcząc przy tym niezrozumiałe słowa.
Podeszła do dziewczyny i przesunęła dłońmi po całym jej ciele, dłużej zatrzymała się nad czołem, w okolicach trzeciego oka. Wzięła ją za ręce. Dziewczyna poczuła dziwne mrowienie w całym ciele, przed oczami zawirowało jej mnóstwo obrazów zmieniających się w ogromnym tempie. Miała wrażenie, że wypełnia się światłem, że każda komórka jej ciała stała się kropelką wibrującego blasku, małą pochodnią. Zamknęła oczy.
Gdy je znowu otworzyła, stała na znanej ulicy, jakiś rozpędzony przechodzień potrącił ją. Obok zobaczyła dziwną kobietę, która jeszcze przed chwilą przy ognisku mówiła coś o mocy. Czy to wydarzyło się naprawdę? Postać kapłanki powoli zaczęła rozpływać się w powietrzu, aż znikła zupełnie. Dziewczyna usłyszała głos, który otaczał ją, a równocześnie jakby dobiegał z jej wnętrza. " pamiętaj, masz moc, możesz wszystko, ale kieruj się sercem, zmierzaj ku bieli. Twoje dusza obudzi się, gdy przyjdzie czas, będziesz wtedy wiedziała, co masz robić". Cisza.

Dziewczyna jeszcze przez chwilę stała na chodniku. Rozejrzała się, nic się nie zmieniło. Przypomniała sobie, że ma jeszcze tyle spraw do załatwienia i musi iść. Nagle uświadomiła sobie, że nic nie jest ważniejsze od niej, że nie ma się do czego śpieszyć. Nawet tęsknota za ukochaną wydała się jej czymś dalekim i jakby nie jej. Bo czym tak naprawdę jest tęsknota za drugim człowiekiem, do czego tak tęskniła? Czy nie za sobą w kimś drugim, czy nie za obecnością drugiej osoby, która rozproszy samotność, otoczy uwagą? A jeśli ma siebie, nie potrzebuje szukać swojego odbicia, jeśli wie, że nigdy nie jest sama, bo ma siebie, nie musi tęsknić. Jej dusza kocha, nie tęskniąc i nie pragnąc, i to wszystko.

***
Jednak była tylko i aż człowiekiem i poddawała się emocjom, tęsknocie, bólowi na wskroś ludzkiemu. Może wielcy przewodnicy duchowi potrafili opanować i odrzucić pozory, oczyścić się pragnień, pożądania, potrzeby manipulacji ludźmi i rzeczywistością, lecz oni dotknęli Prawdy. Byli za pan brat z Absolutem i dostrzegali iluzoryczność świata form, egoizmu, własnego "ja". Jej dusza jeszcze się nie obudziła, jeszcze kurczowo trzymała się resztek snu. "Wszystko jest w człowieku, nic poza nim" - tylko przeczuwała, co to znaczy, jeszcze nie odczuła naprawdę. Kiedyś sobie uświadomiła, że życie ludzkie jest zbiorem mniej lub bardziej dobranych motywów literackich i nigdy nie wiadomo, czy wyniknie z tego arcydzieło, kicz, tragifarsa czy "opera mydlana" ani w jakiej konwencji: realistycznej, metafizycznej, komicznej...
Data publikacji w portalu: 2004-02-03
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024