CZEKAJĄC NA CIEBIE...

Kasiaczek
Czekając na Ciebie... Brak było mi pewności, czy istniejesz. Nie wiedziałam, kim jesteś, nie wiedziałam gdzie mieszkasz, nie wiedziałam czy żyjesz. Czekałam… Poddawałam się. Umarłam. Żyletka, tabletki, agonia… długie spacery w samotności. Poszukiwanie siebie oraz Ciebie. Szukałam NAS. Spacery wprawiały mnie w stan oczekiwania. Mój spacer to jak podróż przez życie wtedy zupełnie samotna. Moimi jedynymi towarzyszami były wózek, pusty pokój, wino, piwo, wódka, żyletka, tabletki, sznur… Ciebie nie było. Tym samym ja powoli umierałam. W końcu, gdy był ostatni dzień mego życia, w chwili, gdy umarłam, pojawiłaś się Ty. Pociągnęłaś mnie za rękę i powiedziałaś, że nie pozwalasz mi umrzeć. Jesteś… Żyję. Rozstałam się z moimi towarzyszami. Spacery stały się takie piękne. Drzewa cieszyły się razem ze mną. Tak jakby rodziły się i poznawały wszystko razem ze mną od nowa. Spacery nie były już samotne, szłaś obok mnie. Trzymałaś mnie za rękę, tuliłaś… Byłaś. Odżyłam dla Ciebie. Czekanie było warte tego wszystkiego. Dni i noce były najlepsze z wszystkich chwil całego życia. Nawet śmierć odeszła, myśli o niej też gdzieś zniknęły. Miłość potrafi wszystko zrobić z człowiekiem. Przy Tobie jestem życiem. A Ty jesteś moim Aniołem, który w ostatniej chwili ciągnie mnie do życia. Nie pozwala umrzeć. Czy pamiętasz te dni, w których śmierć prawie przyszła naturalnie do mnie? Ona przyszła do mnie i zapukała do mej duszy. Ja się nie bałam. Bałam się tylko tego, że zostaniesz sama. Ale Ty znów wyciągnęłaś do mnie rękę i powiedziałaś „nie odchodź”. Wróciłam! Po tylu pięknych dniach wróciłam znów do miejsca, w którym umieram. Śmierć nie opuści mnie… w końcu mnie zabierze do siebie i pokocha tak, jak Ty kochasz. Nie będziesz mieć siły mnie ciągnąć. Ale, Kochanie, walcz o mnie tak, jak ona walczy z Tobą.
Czekając na Ciebie, jestem skazana na ludzi bez duszy. Zatapiam się we łzach. Wołam Cię bezlitośnie i bezwładnie. Nie słyszysz mnie. Niby jak masz mnie słyszeć, skoro jesteś daleko. Spacery znów są bez znaczenia, żyletka, tabletki, alkohol znów znalazły swoją miłość we mnie. Moje kalectwo jest coraz silniejsze. Nogi bardziej bolą, kręgosłup się łamie, ręce są słabsze. Serce różnie bije. Czy znów śmierć po mnie przychodzi? Gdzie jesteś, Kochanie? Dlaczego muszę ciągle czekać? Od kiedy jesteś, boję się śmierci. A moje mięśnie zanikają bez pytania. Tak, jakby dogadały się z śmiercią o tym, że nawzajem mnie zniszczą. Zabiorą…
Czekając na Ciebie… odchodzę…
Data publikacji w portalu: 2007-02-14
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024