OGRÓD BIAŁO-CZARNYCH RÓŻ cz. 5

Alvea
V Biała
Dama Pikowa...

Zostawiłam swoją dusze przy Tobie... Z każdym wyjazdem... Gdy tylko odwracałaś się i szłaś do swego domu... Ja.... Moje oczy uwalniały łzy.... Wiedziałam jak bardzo będę tęsknić... Dobrze, że nigdy nie widziałaś tych łez... Może o nich wiedziałaś... Może zauważyłaś choć raz... Nie... Ty nigdy nie czekałaś aż mój powóz odjedzie... Szłaś, gdy tylko wsiadłam... Szłaś i nie odwracałaś się...

Za każdym razem zostawiałam ma dusze przy Tobie... Aby móc skrycie troszczyć się o Ciebie... Ciepłymi dłońmi obejmować Twoje dłonie... gdy muska je biały mróz... Gdy smutne oczy masz...
Całować ich powieki... Delikatnie tak... Troszczyć się... Tak dyskretnie... Obejmować ciepłymi dłońmi zmęczony umysł... gdy cichutko zasypiasz.... Ustami sprawdzać czy się nie poparzysz zanim wypijesz herbatę zieloną... Chciałam się tak skrycie cicho o Ciebie troszczyć...

Ale Twoja cisza coraz bardziej przeszywała moje serce... W ciemnym pokoju zamknęłaś mnie... W swoim umyśle... W klatce... Skulona siedziałam... Skręcało mnie od bólu w środku... Wiedziałaś o tym? Wiedziałaś jak kroi mnie Twoje milczenie? Żadnych czynów... I to milczenie... Nie pozwoliłaś... Milczałaś... Pozwoliłaś mi tonąć w setkach myśli... Pozwalałaś umierać... Umierać w świętym przekonaniu, że jestem Ci niepotrzebna... I chyba byłam niepotrzebna...

Nie widziałaś stamtąd moich łez... Padały ciężko na serce... Moje oczy o poranku płakały... Niebieską krwią... Kochałam... Całą sobą... Tobie brakowało wiary... W moje niewypowiedziane słowa... A kolejnego dnia... znów usłyszałam, że masz poczucie winy... Ale nie potrafiłam... Nie mogłam udawać kamienia i spokojnie znosić niepokój Twego milczenia... Tyle dni ciszy...

Mijały dni... Nadal chciałaś...

-Powiedz mi o tym... Nie pisz... Powiedz. Wtedy uwierzę...

Działało to na mnie jak presja... Zamykałaś mi tylko usta tymi wykładami... A tak naprawdę przecież w miłości nie liczą się słowa tylko czyny... Zaczęłam się gubić... Nie wiedziałam już nic... Patrzyłam na pierścionek dla Ciebie... Chciałaś... Abym nie powiedziała, ze kocham, bo Ona tak to zrobiła... Porównywałaś... Wierzyłam, że chodzi tylko o ranę... Nie...

Nie umiałam powiedzieć... Wybacz... Pikowa... Żebyś wiedziała, jak bardzo chciałam to powiedzieć... Wiele razy idąc obok, chciałam, ale czekałam aż poczuję, że to ten moment... Ale Twoje słowa szumiały mi w głowie, że nie ufasz temu, co się pisze... Wątpiłam więc, że uwierzysz w to, co powiem... Dlaczego? Bo nie miałabym śmiałości powiedzieć Ci w oczy... Bo nie wiedziałam też, co Ty czujesz... Nie dałaś mi nawet podpowiedzi czy jeśli wyznam to powiesz, że też... Nie wiedziałam też, czy usłyszę coś złego... Czy dobrego... Bo jeśli się kocha bez wzajemności to lepiej nie kroić sobie ran na sercu... I przemilczeć. I ja przemilczałam. Nie wiem, czy kochałaś, ale wiem, że gdy się kocha to się nie wymusza w ten sposób. Nie stawia warunków typu - powiesz w oczy, a uwierzę; napiszesz - nie zaufam tym pisanym słowom... Ja ufam czynom... Bo w miłości to one są najważniejsze.

Miałam złudną nadzieję, że tęsknisz tak jak ja... Smuciłam się w uśmiechu na myśl o spotkaniu... że znów Cię zobaczę... Zastygła skała... Wygrał grafit... Bolało... Z każdym dniem ta cisza krzyczała w mojej głowie... Suche wiadomości... Mój gołąb niemal gubił do Ciebie drogę... Tak rzadko czytałam Twe słowa... Drżącą ręką brałam kubek kawy... To ze mną robiła Twoja cisza... Z pustym wzrokiem skierowanym w okno siedziałam na stole... Kciukiem prawej dłoni dotykałam przezroczystych kamieni na pierścionku... Drżąca na całym ciele... Strach? Lęk? Obawa? Żołądek się kurczył...

I nadszedł ten dzień... To była już wiosna... A Ty powiedziałaś ze koniec... Zakończyłaś swój koszmar ze mną... Nazywałaś pretensjami to, że martwiłam się, kiedy milczałaś tysiącami godzin... I tylko sama, wolna i wolna, i niczyja, i oziębła, i ofensywna... Tak bardzo przypominałaś Czarną Królową... Już nie umiałam tak łatwo zaufać... Idź... Kochaj swe koty...

Nigdy nie usłyszałam tych słów z Twych ust... Może Ci zależało... Nie wiem...

Wiem jedno...

Mon Ange...
-Pas ton, Je suis libre...

Pas Mon Ange...
Data publikacji w portalu: 2007-06-18
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024