DZISIEJSZY DZIEŃ

Arctic
Pamiętam dzisiejszy dzień… Teraz, gdy sama leżę w łóżku a za oknem pada deszcz, myśli powracają do dzisiejszego początku. Tak też się stało, no, odeszłaś… po takim czasie zastanawiania się, czy chcesz odejść… To chyba było najgorsze dla mnie cierpienie, że nie potrafiłaś się zdecydować, spakować się, zamknąć drzwi od drugiej strony i zakończyć rozdział. Dlatego ostatnie dwa tygodnie pokazały mi, ile dla mnie znaczysz, tyle chyba samo co i nic! Może dlatego, że byłyśmy ze sobą tak długo i przebywanie z sobą doprowadziło Nas do tego miejsca, z którego nie ma już powrotu… nie mam pojęcia, nie wiem, co o tym sądzić… ale wiem jedno, że zawsze w mojej pamięci pozostaną te miłe wspomnienia.
Przypominam sobie te spontaniczne pierwsze spotkania, kiedy to, przyjeżdżałam tylko na moment, aby Ciebie zobaczyć, aby poczuć przez moment Twoją obecność – wszystko działo się tak szybko, nawet nie wiedziałam kiedy, miałam wracać do pustego mieszkania, w którym Ciebie przy mnie nie było. Potem ośmieliłaś się, aby pojawić się w moim mieszkaniu. Tak było Ci dobrze, że zostałaś u mnie na noc – tego chyba nigdy nie zapomnę, jak kochałyśmy się po raz pierwszy…
Kąpiel przy świetle świec, ich różany zapach, który przyprawia mnie do tej pory o zawrót głowy, nawet na samą myśl. Twoje smukłe ciało, wyginające się pod każdym dotykiem moich palców… Jak delikatnie scałowywałaś ze mnie drobne krople wody. Twój dotyk, który koił mój lęk i niedoskonałość mojego ciała. Jak ramionami obejmowałaś mnie, wtedy czułam się taka spokojna i bezpieczna, że to wystarczało mi za wszystko. Co później miało miejsce, też pamiętam – nie wiem czy to było działanie alkoholu, czy pokusa, a może żądza, aby posiąść Twoje ciało… Tak więc pamiętam, jak leżałaś beztrosko na moim łóżku, na mojej jedwabno podobnej pościeli, Twoje doskonałe ciało idealnie się komponowało z bordowym kolorem ścian, jak i czerni pościeli. Wszystko wokół było przytłumione, może to za sprawą zapalonych świec, tylko Twoje nagie ciało tak delikatne i tak kruche, że nie chciało się nic zmienić… widać, że nie chciało być dotykane, by nie naruszyć jego idealnego kształtu. Wszystko dodało pikanterii, gdy zostało zapalone kadzidło i muzyka, która pobudziła Nasze zmysły. Twoje słowa, które wypowiedziałaś w tak kuszący sposób, wyprowadziły w niemal trans i skusiły mnie. Nie wiem, kiedy podeszłaś wówczas do mnie, i delikatnie mnie całując, zaczęłaś mnie rozbierać… tego dotyku nie jestem w stanie zapomnieć, nigdy nie czułam się tak fantastycznie. Ty jedna, jedyna wiesz, jak można to uczynić, by odpłynąć w dal. Potem położyłaś mnie nagą i bezbronną na moim łóżku, które przez nikogo nie było odwiedzane, zawsze czekało na tą właśnie chwilę, kiedy przyjdziesz i kochać mnie będziesz. Tak subtelnie mnie całowałaś, że nie potrafiłam się oprzeć, każdej chwili, każdej sekundzie. Chciałam, abyś mnie wzięła, daleko w przestrzeń, by odpłynąć z Twoich rąk, by odpłynąć z Tobą – tego chciałam i tego pragnęłam. I tak się stało, że kochając się z Tobą, poczułam to wszystko, czego brakowało mi, przez ten czas, kiedy tu, nie było w moim życiu nikogo, kto by ośmielił się zmierzyć ze mną na moim terenie, w moim łóżku, w mojej pościeli. Tak mi było dobrze, że wtulając się w Ciebie, poczułam się jak dziecko, jak ktoś mały i spełniony, szukający schronienia, w kimś, kto da opiekę i zrozumienie. Tak też, nie wiedząc kiedy, zasnęłam w Twoich ramionach…
A pamiętasz naszą wspólną pierwszą zimę?! Szłyśmy alejami, a padający śnieg sypał na nasze twarze, sprawiał wrażenie, że muska nas delikatnymi pocałunkami… wówczas skakałam do góry, aby zrzucić śnieg z koron gałęzi i liści, które nie spadły. Wtedy śmiałaś się i rzucałaś we mnie śnieżkami, tylko nie wiem czemu, ludzie dziwnie się na nas patrzyli… Wiesz, że nigdy mi nie przeszkadzało to, że Kocham właśnie Ciebie – tak teraz ośmielam się to powiedzieć! Że to właśnie Ciebie moje serce wybrało, by obdarować Cię moim szczęściem. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek to powiem, ale tak było, że mogłam dla Ciebie wszystko zrobić, wszystko zmienić! W końcu wyzbyłam się swoich dziwnych nawyków, nawet nałogi rzuciłam w diabły! Bo Ty stałaś się najważniejszą Osobą w moim małym życiu… albo jak pewnej zimowej nocy, zabrałam Cię na sanki do pobliskiego parku. Tak pięknie wyglądałaś, ten uśmiech, to wszystko mówiło, że jesteś prawdziwie szczęśliwa!
Najbardziej chyba ze wszystkiego podobały mi się te bezsensowne kłótnie nie wiadomo o co… jak wtedy, gdy zaczęłaś lamentować, że Cię zdradzam, że nie kocham, że nie zwracam na Ciebie w ogóle uwagi – nie mam pojęcia, skąd miałaś takie durne informacje, ale uwielbiałam tę Twoją złość w oczach, można nawet to nazwać furią! Ale ja nie pozostawałam Ci dłużna, wiesz, że skoro mi zarzucałaś takie czyny, to musiała być ich jakaś podstawa…
Pamiętam, jak pewnego dnia wróciłam wcześniej z pracy, bo chciałam się z Tobą zobaczyć, bo czułam się taka niedowartościowana ostatnio przez Ciebie. Nie czułam już tego bezpieczeństwa, tej miłości gorącej, jedynie zimno i chłód, z jakim mnie witasz – nie wiem czy to rutyna, czy przyzwyczajenie… ale to, co zobaczyłam wtedy, po tylu wspaniałych latach, po tylu przejściach, takie coś… Jak mogłaś mi to zrobić, na moim, później na Naszym łóżku…
Wtedy, gdy szłam zadowolona, że Ciebie zobaczę, duszą jakoś nie mogłam się cieszyć, tak jakbym przeczuwała, co zobaczę, co się stanie. Gdy przekręcałam kluczyk w drzwiach, coś mi mówiło, abym nie wchodziła do środka… jednak to uczyniłam. Wówczas jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka, nic nie zapowiadało tego, co miało się stać! Wchodząc dalej do przedpokoju, poczułam dziwne wrażenie, że to nie Twoja, ani moja odzież wisi na wieszaku! Powiesiłam swe rzeczy i pomyślałam, że śpisz, więc bez wahania weszłam do sypialni – nadal z bordowymi ścianami, z zasłoniętymi oknami, z zapalonymi świecami i aromatem kadzideł. Obawiałam się tego, co mogłam tam zobaczyć, różne myśli mi przechodziły przez głowę. Dwie pamiętam:
1. jesteś z kimś i się kochasz.
2. domyślałaś się, że przyjdę wcześniej i że czekasz na mnie.
Ale w jednym momencie czar prysnął… usłyszałam głos obcej mi osoby, że „chyba jest ktoś u Ciebie w domu…” wtedy zagotowało się we mnie, ale opanowanie i dyplomacja wzięły górę. Twoje zdumienie na twarzy, Twoje spojrzenie i Twa litość – doprowadziły mnie do ugłaskania moich spienionych uczuć! Nie wiem, dlaczego nie zachowałam się gwałtownie, dlaczego nie wyrzuciłam was obu!! Ale wtedy mój świat stał się tylko dla mnie łaskawy, bez Ciebie on już był! Straciłaś w moich oczach wszystko, co do tej pory zyskałaś… pamiętam, jak mnie przepraszałaś i prosiłaś o drugą szansę! – ale czy w życiu można dawać szanse, szczególnie po zdradzie, przecież jak ktoś raz zdradził, to zrobi to po raz kolejny!! Ale Ty, właśnie Ty jesteś moją słabością… biłam się z myślami, że źle robię, dając ci szansę! Ale chciałam się przekonać, czy Twoje słowa nie będą pustą obietnicą. Teraz to już nie ma znaczenia, bo wiem, nie warto było…
Co prawda od czasu, wypowiedzianych słów, minęło kilka lat, bo aż 3, to jednak uczyniłaś to samo, w bardzo podobny sposób. Wtedy przez te 3 lata, ponownie zaczynałam Ci ufać, wierzyć, że może i rzeczywiście mnie kochasz… jednak się myliłam, bardzo się myliłam… Przez przypadek zobaczyłam Twoją zdradę – jak to Ty nazwałaś skok, na jedną noc! Dla mnie to zdrada i już… nie potrafię już Ci zaufać, nie mam siły na wszystko, nie mam siły, by ponownie zregenerować się!! Straciłam resztki nadziei i w wiarę w człowieka. Niby nikt z nas nie jest nieomylny, ale jednak zrobiłaś to ponownie i pewnie ponownie byś to uczyniła, gdybym dała Ci kolejną szansę. Czemu mnie tak skrzywdziłaś, czemu to zrobiłaś… ale podwójny cios nie bolał tak samo, jak za pierwszym razem. Jednak, odczułam go głęboko, czując, jak moje serce kamienieje, jak z wrzącej lawy zastyga w skałę…
Mówiłaś na koniec, że nie mam serca, że tak się nie robi po 5 latach, że to było „tak po prostu, bez uczuć” – jednak nie dla mnie! Nigdy nie zdradziłam Cię, nawet przez myśl mi nie przeszło, aby to uczynić, więc czemu Tobie przyszło z łatwością, nie raz, ale dwa!!
Najgorsze było to, że przez dwa tygodnie mieszkałaś ze mną, nie wiedząc co zrobić, bym zmieniła zdanie – po prostu ja dla Ciebie już umarłam, nie ma mnie… żadnej nie masz dla mnie wartości!! Sypiałaś ze mną w jednym łóżku, przez całe dwa tygodnie, jadłaś ze mną, żyłaś w czterech ścianach, lecz nie potrafiłaś ze mną nawiązać żadnego dialogu, nie potrafiłaś ze mną rozmawiać. Tak też obawiałam się, że moje mocne postanowienie, zmieni się w to, że ponownie dam Ci szansę, że przełamiesz mnie! Jednak nie dałam się, po dwóch tygodniach spakowałaś się i zamknęłaś drzwi od drugiej strony.
Dzisiaj leżąc samotnie w moim, potem naszym łóżku, wiem, że tak jest idealnie! Żyć i trwać w ciszy i spokoju, a nie w szlochu i płaczu po nocach, jak przez ostatnie dwa tygodnie, które po prostu mnie wykończyły… tak też zamarłam na uczucia ludzi…
Data publikacji w portalu: 2009-12-13
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024