Jacek Adler krytykuje działania osób, które wytoczyły sprawę przeciwko homofobicznemu rysunkowi zamieszczonemu w Rzepie, znanej jako Nasza Sprawa 2, obraża Roberta Biedronia, obraża aktywistów KPH, obraża mnie. A to wszystko na łamach najbardziej homofobicznej gazety w Polsce. Jakże muszą cieszyć się wydawcy Rzepy, znalazłszy taką czarną owcę.
Tym z Was, które nie pamiętają, przybliżę o co chodzi w
Naszej Sprawie 2. Z prawej strony możecie oglądać rysunek, który pojawił się w Rzepie. Według Adlera jest on "dosyć rubaszny – niezbyt subtelny, lecz nie obraźliwy". Wg mnie niczym nie różni się od wypowiedzi polityków (przeciwko którym prowadzona była
Nasza Sprawa (pierwsza)), którzy porównali homoseksualizm do pedofilii, nekrofilii, zoofilii. Nie różni się niczym od innych tego typu wypowiedzi, które, jak wiem, są zgłaszane do prokuratury, choć bez takiego rozgłosu.
Jeśli nie czujesz, że obraża Cię to osobiście, zapewne słusznie, masz normalne zdanie o sobie i można traktować to w kategoriach – mnie to nie dotyczy – "jestem sobą i to wystarczy". Jednak jeśli tak myśleliby wszyscy, powszechne byłoby teraz niewolnictwo. Kobiety nie miałyby praw obywatelskich i dostępu do edukacji, a Ty jako lesbijka byłabyś poddawana "leczniczym" elektrowstrząsom, a geje chemicznej kastracji. Dlatego niezmiernie ważne jest kontynuowanie zmian, tzw. walka o nasze prawa, godność, szacunek i piętnowanie wszelkich poczynań, które chcą nam to zabrać. I cieszmy się, że są osoby, które niejako robią to za nas, i udzielmy im wszelkiego wsparcia, choćby duchowego. Krytyka na łamach Rzepy przechodzi wszelkie granice arogancji.
Niczym Kaczyński ujawniający "układ" i grupę trzymającą władzę, Adler mówi o grupie zawodowych gejów, którzy "chcą błyszczeć w mediach, są hałaśliwi, nachalni, często nawet demagogicznie chamscy. Żyją z tego, że – jak głoszą – walczą o prawa gejów". "Większość środowiska jest normalna, nie biega na manifestacjach z piórami w tyłku, nie wrzeszczy, że 'działacze LPR mają małe penisy', ani nie ma zamiaru 'robić na złość homofobom', do czego od lat bzdurnie namawia ich KPH", "Robert Biedroń publicznie obraża czołowych polityków w Polsce, a potem oczekuje, że będą z nim rozmawiać o prawach środowiska LGBT. To żenada. W mojej ocenie KPH marnuje publiczne pieniądze i jest żałośnie nieskuteczna".
cały wywiad
Nie znam Jacka Adlera, w Internecie wyszukałam, że prowadzi on stronę o clubbingu Gaylife. Obejrzałam też jego
występ w TVN24 z marca 2008. Dotarłam do fragmentu książki Szymona Niemca, w której pisze o Jacku Adlerze jako osobie konfliktowej i o jego krótkim epizodzie w szeregach KPH i zakończeniu współpracy z Robertem Biedroniem oraz "pobycie" we władzach ILGCN zakończonym "
największym skandalem jaki mógł się przydarzyć".
W świetle opisanych przez Niemca waśni i tego, co mgliście pamiętam z atmosfery tamtych lat, mam wrażenie, że targają nim dawne urazy i niespełnione ambicje. Przykro byłoby, gdyby ktoś wziął jego wypowiedź za głos kogokolwiek innego niż Jacka Adlera - naczelnego komercyjnej gejowskiej strony. Zawodowego geja.
Znam kilka osób, które pojawiają się w mediach, aby tłumaczyć w imieniu całego środowiska, na czym nam zależy, kiedy domagamy się związków partnerskich, reaguje na homofobiczne wypowiedzi, edukuje i nie zauważyłam, aby od tego się bogaciły lub robiły kariery. Widzę lata pracy, zaangażowanie, poświęcenie, odwagę w publicznym coming oucie. Znam liczne przykłady dobrej pracy wykonywanej przez KPH. Znam osobiście osoby, które angażują się charytatywnie w działania na rzecz integracji środowiska, organizacji grup pomocowych i wiem, że nie kieruje nimi chęć wzbogacenia się i lansu. Czasami nie zgadzam się z działaniami Roberta Biedronia, jednak w większości przypadków uważam, że dobrze reprezentuje interesy środowiska, a jego repliki i wypowiedzi w mediach są trafne.
Zaloguj się
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!