O dziewczynie, Bia³ym Króliku i rewolucji w Nieznanym

Dawno, dawno temu, za morzem, rzek±, jedn± gór±, ale poni¿ej 1800 m, za stawem hodowlanym, chyba te¿ i akwarium, ale pewno¶ci nie ma, ³±k± i polem sprzedanym pod wielk± budowê obwodnicy, przeciwko czemu protestowali lokalni ekolodzy i cz³onkowie Greenpeace'u, mieszka³a dziewczynka, któr± ubóstwili wszyscy mieszkañcy wioski. S±siad rze¼nik mieszkaj±cy w dziupli nad jej chatk± ze s³omy, lecz podmurowan±, i s±siadka, czarna wdowa, namiêtnie u¶miercaj±ca wszystkich kolejnych ma³¿onków i kochanków, a  nawet lisek-chytrusek mieszkaj±cy na skraju polany. Tak, dok³adnie tam, gdzie mia³a powstaæ obwodnica, mieszka³a dziewczyna o zielonych oczach i pogodnym wnêtrzu. O ¶wiecie zewnêtrznym wiedzia³a tylko tyle, ile podawali obwo¼ni kupcy w swoich wozach transmisyjnych, krzycz±c przez megafony: lody, lody prosto z Grenlandii!

Pewnego piêknego dnia, Lolita Z Doliny ¯ó³tych ¯onkili, bo tak w³a¶nie zwa³a siê owa dobra i poczciwa dziewczynka, wybra³a siê na spacer w poszukiwaniu straconego czasu. Niestety, straci³a go dosyæ du¿o, t³umacz±c kole¿ance ze szkolnej ³awy, ¿e w s±siedniej krainie ¿yj± podobno takie z³e czarownice, które, jak nios± s³uchy na mie¶cie, maj± dziwne sk³onno¶ci. Otó¿, podobno zwyk³e s± go¶ciæ zbyt d³ugo w swoich chatkach panny, mê¿atki i wdowy. Kobiety owe widzieli nieliczni, gdy przemyka³y tu¿ nad ranem do swoich domów, pachn±c radzieckim szampanem..." Kim s± te czarownice?” - zadawali sobie pytanie pro¶ci ludzie, zagl±daj±c sobie g³êboko w oczy i przegryzaj±c kiszon± kapustê.

Ale nic to, bo Lolitka wysz³a na ³±kê odprê¿yæ siê i wyluzowaæ; nie chcia³a my¶leæ o tym, co zazwyczaj zaprz±ta³o jej ma³± g³ówkê. Wszystkie troski i zmartwienia odrzuci³a na bok, prawy b±d¼ lewy, i nuci³a sobie prza¶n± piosnkê:.. „sz³a dzieweczka do laseczka, a na krzaku boróweczka, w prawej rêce za¶ laseczka, któr± macha do Janeczka ". Lolita nuci³a tê piosenkê, gdy¿ wszystkie panny w jej wiosce j± nuci³y, ale nie rozumia³a do koñca s³ów - czemu Janeczek by³ taki wa¿ny ...? Instynktownie czu³a, ¿e w  piosnce wa¿niejsza jest boróweczka ni¿ Janeczek, którego nawet nie zna³a... Nie mia³a jednak teraz chêci, by zg³êbiæ tê tajemnicê. Z szerokim u¶miechem spojrza³a przed siebie. W koñcu dotar³a na ukochan± polankê i ³±kê, gdzie zwyk³a spêdzaæ cudowne chwile w samotno¶ci i w zadumie, my¶l±c o wielkim ¶wiecie za pasmem gór, ¶wiecie nieznanym i przez to tajemniczym i po¿±danym, ¶wiecie s³ów "promocja "i "przecena" - s³ów nieznanych, ale przez to magicznych.

Pogr±¿ona w my¶lach na temat przeceny, wesz³a na ³±kê i zobaczy³a bociana. Ptak na widok dziewczynki przestraszy³ siê i szybko oderwa³ siê od ziemi, wzbijaj±c siê w przestworza. ... Jak¿e mu Lolita zazdro¶ci³a w tym jednym momencie - jak¿e bardzo zapragnê³a oderwaæ siê od ziemi i wzbiæ siê wysoko do góry, by dolecieæ do s±siedniej krainy, która tak bardzo j± nêci³a... tak bardzo chcia³a zaci±gn±æ kredyt i sp³acaæ raty 0%, choæ nie widzia³a do koñca, o czym marzy... Westchnê³a. Trochê smutnie, trochê weso³o i trochê ze znudzenia, bo j± droga na ³±kê zmêczy³a. Postanowi³a przysi±¶æ na chwilê na powalonym drzewie i skosztowaæ pyszny kawa³ek lasagnie z owocami morza, który przygotowa³a dla niej pani El¿bieta z plebanii, nieoceniona gospodyni, matka i babcia wielu zasmarkanych dzieci z okolicy, kobieta spokojna w ci±gu dnia, wieczorami za¶ zmieniaj±ca siê w bezwzglêdnego poskromiciela krzy¿ówek ze ¶wiata krzy¿ówek. Czy to ta d³uga droga czy zjedzona przed chwil± macka sprawi³y, ¿e Lolita poczu³a senno¶æ. Opad³a bezw³adnie na aksamitn± trawê i poczu³a jak ogarnia j± g³êboki sen. A ten zaw³adn±³ ni± szybko i bezwzglêdnie - Lolitka natychmiast usnê³a jak kamieñ i zaczê³a chrapaæ, a chrapa³a tak subtelnie, ¿e zwierzêta zamieszkuj±ce okolice zmuszone by³y zmieniæ swoje tereny ³owieckie. Obudzi³a siê nagle, tkniêta Przeczuciem, obudzona Intuicj± i to Kobiec±, oraz owiana dziwnym ch³odem...
Pochyla³a siê nad ni± kobieta, której d³oñ znajdowa³a siê na talii Lolitki. Dziewczynka oniemia³a z zaskoczenia. Nag³e przebudzenie z snu i niespodziewana obecno¶æ kogo¶, kogo siê zupe³nie nie spodziewa³a sprawi³a, ¿e postanowi³a wypróbowaæ si³ê swojego gard³a i wydar³a siê charakterystycznym, mo¿e nie nadzwyczaj oryginalnym, ale za to dobrze sprawdzaj±cym siê w tej sytuacji "AAAAAAAAAAA!!!! I zemdla³a z wra¿enia, bo nie spodziewa³a siê, i¿ z jej gard³a mo¿e wydobyæ siê taki zwierzêcy ryk. Kobieta bardzo niechêtnie zdjê³a d³oñ z talii dziewczynki, zaczê³a j± cuciæ, tym bardziej, ¿e nie mog³a nie zauwa¿yæ, i¿ jest to bardzo ³adna talia podobnie jak i jej w³a¶cicielka. Lolitka otworzy³a oczy. Spojrza³a na cuc±c± j± kobietê, oniemia³a, pora¿ona jej nieziemsk± urod±, odkaszlnê³a dla porz±dku i wypowiedzia³a nastêpuj±ce s³owa " Proszê mnie nie macaæ! "Kobieta zaskoczona zdjê³a d³oñ z brzucha Lolity, któr± akurat przypadkowo tam trzyma³a i wzruszy³a ramionami " Wcale nie macam". "Akurat !" Lolita ¿achnê³a siê z godno¶ci±, jednocze¶nie wstaj±c. Sta³y naprzeciwko siebie przygl±daj±c siê sobie badawczo. Kobieta by³a ubrana w czarn± sukniê; ciemne w³osy by³y upiête wysoko, jasna cera za¶ by³a niczym alabaster. "Ma pani bardzo delikatne d³onie i przyjemny dotyk” - stwierdzi³a rozkojarzona Lolitka "Pani te¿ "odpowiedzia³a kobieta. Cisza zawis³a miêdzy nimi w powietrzu "Czy ja Pani± sk±d¶ nie znam ?" zapyta³a Lolitka. „Nie wiem, dziewczynko" - odpowiedzia³a kobieta - "Byæ mo¿e widzimy siê po raz pierwszy, a mo¿e znamy siê od zawsze, mo¿e Twoja intuicja rozpoznaje moj± Energiê". „Pani plecie" mruknê³a niezadowolona Lolitka. Rozczarowana kobieta popatrzy³a jej g³êboko w oczy, po czym dziewczynka niespodziewanie zaczê³a krzyczeæ: OOOOOOOOOOo jezuuuuuuuuu, jak boli... tu na dole w ³ydce pod kolanem, jezzzzzzzuuuu, normalnie nie mogê wytrzymaæ z bólu!". Kobieta patrzy³a przez chwilê na miotaj±c± siê dziewczynê, po czym u¶miechnê³a siê pod nosem i przesta³a krzyczeæ, siadaj±c z impetem na ziemi. Zaczerwieniona i lekko spotnia³a Lolitka spojrza³a na kobietê: "Co to u licha by³o? Jakby ¿elazna szczêka mojej ¶wiêtej pamiêci babci wgryza³a mi siê w nogê ...". Kobieta zaplot³a rêce na piersi. "W³a¶nie pozna³a¶ si³ê mojej energii, si³ê Skurczu £ydki”. Lolitka zatrzepota³a rzêsami. Ni to niewinnie, ni to z zak³opotania.."To Pani jestem pokemonem w ciele kobiety tak? Trzyma³am kiedy¶ jednego pokemona w klatce, ale mi uciek³ niewdziêczny”. Lolitka raz jeszcze spojrza³a w skupieniu w oczy kobiety, powoli przesunê³a wzrokiem po ciemnych w³osach, jasnej cerze i  szacie... Nie to nie ty, Yamamoto, ciebie pozna³abym wszêdzie.
Nagle kobieta zaczê³a stêkaæ – „Jak tu gor±co, pocê siê niemi³osiernie, muszê siê chyba rozebraæ!. Nie, nie, Antonio facaldo facaldo!!”. Lolitka u¶miechnê³a siê z³owieszczo - "A to jest energia Siódmych Potów. Mam nadziejê, ¿e u¿ywa Pani antypespirantów...”. „Antypespi ... czego ?" - kobieta podnios³a brwi do góry. "Rantów " dokoñczy³a Lolita. Ale widz±c, ¿e kobieta za bardzo nie kojarzy, o czym mowa, podpowiedzia³a lito¶ciwie: "Fa w kulce na przyk³ad". "Nie wiem, co to s± fafkulce, ale nigdy nie lubi³am zagranicznej kuchni" powiedzia³a z godno¶ci± kobieta i z gracj± poprawi³a w³osy. Lolitka skrzywi³a siê niezadowolona: "Pani jest ³adna, ale niekumata". Westchnê³a ciê¿ko. Wtedy kobieta uderzy³a siê w g³owê, jakby o czym¶ sobie przypomnia³a i zaczê³a g³o¶na krzyczeæ: :"Booli, jak strasznie boooli, jestem ranna, pomó¿ mi, dobra dziewczynko, uratuj mnie, bo siê wykrwawiê". Lolita ponownie westchnê³a. Podesz³a do kobiety i do¶æ brutalnie przytrzyma³a jej g³owê, patrz±c na miejsce, które powinno byæ otwart± ran±, oczywi¶cie nie by³o ni± . "Pani to zawsze taka hipochondryczka?" zapyta³a. Kobieta nagle przesta³a krzyczeæ. Popatrzy³y na siebie w milczeniu. "Nie, po prostu chcia³am, ¿eby¶ mnie dotknê³a i zaprosi³a do domu na herbatê”. Lolitka wzruszy³a ramionami: "No dobrze, jak pani tak koniecznie chce, to chod¼my. Mieszkam nieopodal. Zaraz wstawimy imbryk i napije siê Pani tej herbaty".
Ruszy³y razem przez ³±kê do domku Lolity. To naprawdê nie by³o bardzo daleko: za ³±kê , za gaikiem, ju¿ na skraju doliny- skromna dwuizbowa chatka, ale porz±dnie i czysto utrzymana. Lolita mieszka³a w niej razem z babci±, ale ta akurat wyjecha³a na kilka dni do swojej siostry mieszaj±cej w S±siedniej Dolinie, wiêc, jak to siê mówi, mia³a woln± chatê. Nieznajoma dyskretnie spenetrowa³a wzrokiem wnêtrze chatki. "Fajnie tu masz. I jaki elegancki ekspres to kawy. To Twój?". Lolita pokiwa³a g³ow± " Mój. Ci¶nieniowy." Nieznajoma kobieta z fascynacj± przygl±da³a siê urz±dzeniu. "Tam, sk±d pochodzê, kawa jest bardzo wa¿na...". "Czyli sk±d?" zapyta³a Lolita. "Pochodzê z innej krainy w innym ¶wicie, innego wymiaru. W sumie to nie tak daleko, wystarczy wypiæ pól szklanki borygo, splun±æ przez lewe ramiê, zabiæ paj±ka i przej¶æ przez lustro na drug± stronê". "Ojej" wyszepta³a zdumiona Lolitka..."Czy w Pani krainie rosn± ¿onkile?". „Owszem, ale nie s± ¿ó³te". Dziewczyna z niedowierzaniem zmarszczy³a brwi? "A jakie?". „Têczowe". "Têczowe ¿onkile? Dziwne...". „Tam, gdzie mieszkam, ¶wiat jest ró¿norodny. Ma wiele barw". Lolita wstawia³a wodê na herbatê. „Pani co¶ ¶ciemnia. Przecie¿ pani mieszka w s±siedniej krainie...". Kobieta westchnê³a: „Czy Ty wiesz, co to jest metafora?". „Nie, ale jak Pani j± poka¿e, to wo³am s±siadów na pomoc”. „Dziewczynko, z czy Ty potrafisz czytaæ?”. „No jasne" - oburzy³a siê Lolitka. „Zestawy z Pizza Hut zamawiam sobie zawsze sama! Czytuje te¿ „Wie¶ci z le¶nej polany” i nawet czasem pisujê donosy na s±siadów. Lubiê je pó¼niej czytaæ w Wie¶ciach. Taki dreszcz mi po plecach przechodzi". „Aha. Czyli nigdy nie spotka³a¶ siê z metafor±" stwierdzi³a zrezygnowana kobieta. „No jasne, ¿e nie. Takie dziwne imiê na pewno bym zapamiêta³a" stwierdzi³a z przekonaniem Lolitka. Kobieta przygl±da³a siê jej badawczo. „Uroczy z Ciebie dzieciak". Podesz³a do Lolitki, przygarnê³a j± do siebie zdecydowanym ruchem, a nastêpnie bez s³owa poca³owa³a j± prosto w usta. Dziewczyna by³a zbyt zaskoczona, ¿eby zaprotestowaæ, a poza tym poca³unek by³ przyjemny. Kobieta smakowa³a truskawkami. Kiedy oderwa³a usta od ust Lolitki, dziewczyna westchnê³a...”Mo¿e Pani raz jeszcze? To by³a takie, hmm, niezwyk³e, znaczenie lepsze ni¿ donosy i obiady gospodyni z plebanii". "Naprawdê spodoba³ Ci siê mój poca³unek? A mo¿e w³a¶nie rzuci³am na Ciebie czar i nic w twoim ¿yciu nie bêdzie ju¿ takie samo?". Kobieta u¶miechnê³a siê, po czym cicho powiedzia³a: „Lepiej ju¿ pójdê" ,"A Herbata? Nie wypi³a Pani herbaty". „Nie szkodzi i tak nie mia³am na ni± ochoty. ¯egnaj Lolitko Z Doliny ¯ó³tych ¯onkili. Je¶li kiedy¶ zobaczysz ¶wiat w kolorach têczy, to wiesz, gdzie mnie znale¼æ." „Ale¿ nie odchod¼, nie chcê, aby¶ znik³a. Nawet Pani± polubi³am. I nie rozumiem, co Pani ma na my¶li. Ta têcza to jaka¶ obsesja?”. Nie zdo³a³a jednak us³yszeæ odpowiedzi, bowiem nieznajoma w jednej chwili znik³a, niczym mgnienie oka, mg³a nad ³±k± albo s³oñce za horyzontem. Lolitka posmutnia³a. Wsypa³a do swojego kubka z herbat± trzy czubiaste ³y¿ki cukru i zaczê³o s±czyæ napój... ”Dziwne to by³o spotkanie” – pomy¶la³a. By³o nawet dziwniejsze ni¿ to ostatnie, kiedy spotka³a na ³±ce zebrê, lwa, ¿yrafê i dwa lemury. Pytali od drogê do Nowego Yorku. Poniewa¿ nie mia³a pojêcia, gdzie jest to, wskaza³a im najbli¿sz± stacjê kolei - no gdzie, jak gdzie, ale na kolei to bilet do Nowego Yorku kupiæ mo¿na. Ale - pomy¶la³a sobie - pewnie dostali do tego Yorku, bo ju¿ ich wiêcej nie spotka³a, a lemury obieca³y nawet wys³aæ kartkê z Ameryki. Ich obietnica bardzo j± ucieszy³a, choæ nie wiedzia³a, co to Ameryka, lubi³a jednak dostawaæ kartki, tak¿e od nieznajomych. Jednak¿e ta kobieta... Lolitka nie mog³a przestaæ o niej my¶leæ. „Ach, jak¿e chcia³abym j± jeszcze raz spotkaæ, jak¿e chcia³abym, aby ona swoje usta wtopi³a w moje usta... A potem zrobi³abym jej kawy. Takiej z ekspresu...".

Resztê dnia Lolitka spêdzi³a na robieniu kiszonych ogórków i my¶leniu o kobiecie. Nastêpnego dnia posz³a w to samo miejsce na ³±kê w nadziei, ¿e spotka tam nieznajom±, ale owa nie pojawi³a siê. Lolitka nie kry³a rozczarowania. Kiedy kolejnego dnia równie¿ siê nie zjawi³a, smutek powoli zacz±³ ogarniaæ serce dziewczyny. „O co chodzi z tymi têczowymi ¿onkilami? i co to jest ta cholerna metafora?" - mrucza³a zamykaj±c s³oiki, w których tym razem kry³y siê grzybki znalezione na le¶nej polanie, dynia z ogródka s±siadki oraz czerwone buraki, które Lolitka wyhodowa³a samodzielnie. "Nieee, tak d³u¿ej byæ nie mo¿e. Muszê co¶ zrobiæ. Muszê j± odnale¼æ, w przeciwnym razie nigdy ju¿ nie zaznam spokoju, a moja dusza bêdzie jak dusza wyklêtego grzesznika: samotna, nieszczê¶liwa skazana na tu³aczkê w ciemno¶ci i bezdennym smutku…”. A poniewa¿ by³a dziewczyn± rozs±dn± i nieg³upi±, wiedzia³a, ¿e sposób podany przez kobietê jako jedyna droga dotarcia do krainy, w której mieszka³a, to ¶ciema dla turystów, wymy¶lana przez czarownice na dodanie sobie punktów do lansu; nie mia³a najmniejszego zamiaru pluæ przez ramiê i piæ borygo. Wiedzia³a, ¿e kluczem do znalezienia kobiety jest têcza. "To musi byæ jaki¶ symbol" - pomy¶la³a. „Mo¿e ona mieszka na koñcu têczy? Tam znajduje siê jej kraina i garniec pe³en z³otych monet, jak niesie wie¶æ gminna...Hmm, to chyba nie to. Mo¿e zapytam babci na plebanii, co oznacza owa têcza..". Lolitka wiedzia³a, ¿e gospodyni z plebani jest osob± uczon± i ¶wiat³±; ka¿dego dnia ws³uchiwa³a siê w swoje radyjko, a potem nuci³a ró¿ne zaklêcia do ksiê¿yca. "Pani gospodyni z plebanii"- zaczê³a, kiedy nastêpnego dnia rano, pe³na wiary w powodzenie swojej misji, uda³a siê z wizyt± do gospodyni z plebanii. "Czy pani wie mo¿e, co symbolizuje têcza?". Gospodyni z plebani ³ypnê³a na ni± podejrzliwie okiem. „A po co Ci to wiedzieæ ?". „Nooo, na studiach mamy taki przedmiot "Etyka i estetyka dla m³odego magika"; nasz nadobny czarodziej i mentor kaza³ nam siê dowiedzieæ, co symbolizuje têcza, bo to co têcza oznacza mamy przekl±æ na wieki"... Lolitka wymy¶li³a to na poczekaniu. Nie trzyma³a siê to specjalnie kupy, ale gosposia z plebanii nie grzeszy³a intelektem. „No dobrze, powiem Ci, dla dobra o¶wiaty to zrobiê. Tajemniczy g³os z radyjka mówi, ¿e têcza to symbol takich, co s± bardzo chorzy i musz± siê leczyæ"- szepnê³a gosposia. „Hm, ale na co chorzy?" Lolitka by³a dociekliwa. „Na sk³onno¶ci...". „Jaaasne "- pokiwa³a g³ow± Lolita. „A mog³a by to pani gosposia jako¶ rozwin±æ?". Ale gosposia mia³a minê, która wskazywa³a, i¿ nie chcia³a cokolwiek rozwijaæ. „Lepiej siê trzymaj od tego z daleka"- powiedzia³a z³owieszczo. „Oni s± gorsi ni¿ Nazgule i zieloni razem wziêci”. Lolita podziêkowa³a za rozmowê i wróci³a do domu. S³owa gosposi by³y dziwne – „symbol ludzi chorych na sk³onno¶ci". No, trudno, trzeba dr±¿yæ temat dalej, kogo by tu zapytaæ o tê têczê ? Z góry wykluczy³a ksiêdza katechetê, uzna³a, ¿e on i gosposia to jedna szajka i niczego jej nie zdradz±... Jej w³asna babcia? Raczej nie, ona zna³a tylko starcze choroby... Jej przyjació³ka Alinka? Cudowna kole¿anka, ale zna³a siê tylko make-upie, s³owa pisanego unika³a jak ognia. Kto wiêc...? Tak, ona na pewno mog³a jej pomóc. Na skraju polany mieszka³a dobra wró¿ka, która mia³a roz³o¿yste skrzyd³a u ramion i takie mniejsze u stóp, bo twierdzi³a, ¿e nie lubi wpadaæ w wiry powietrzne w czasie lotu. Dobra wró¿ka s³ynê³a ze swojej m±dro¶ci i otwarto¶ci. Do niej w³a¶nie postanowi³a siê udaæ Lolitka. Zasta³a dobr± wró¿kê przeklinaj±c± pod nosem i pewnie mia³o to co¶ wspólnego z m³otkiem, który trzyma³a w rêku i palcem, którym nerwowo macha³a. Lolitka stanê³a z boku czekaj±c grzecznie a¿ skoñczy mówiæ niecenzuralne s³owa - te na "k" i te na "ch". „Przepraszam"- w koñcu zagadnê³a. Dobra wró¿ka podnios³a na ni± oczy - "Czy mam przyjemno¶æ z dobr± wró¿k±?". Dobra wró¿ka wzruszy³a ramionami – „Raczej nie, bo ja nie jestem Dobr± Wró¿k±" . „A kim?" „Jestem Lepsz± Wró¿k±". „Lepsz± od czego?"- Lolitka by³a dociekliwa. „No, po prostu, jestem Lepsz± Wró¿k± od Dobrej Wró¿ki. Czyniê dobro, odczarowujê zaklêcia, a do tego skoñczy³am kurs latania. W³a¶nie reperujê moj± awionetkê”. „To bardzo imponuj±ce"- stwierdzi³a Lolitka. „Jeste¶ chyba Najlepsz± Wró¿k±, nie jak±¶ tam lepsz±". „No, mruknê³a zadowolona wró¿ka". „Jak mogê Ci pomóc? Mo¿e gwo¼dzia przybiæ?”. „Gwo¼dzia to nie, dziêkujê, ale pomocy faktycznie potrzebujê. Szukam informacji. Chcê wiedzieæ, co oznacza symbol têczy". Lepsza od Dobrej Wró¿ka przesta³a machaæ rêk±. „A sk±d Ty znasz ten symbol?". „Przeczyta³am gdzie¶ o tym" - wymy¶li³a k³amstwo Lolitka. „Przeczyta³a¶" - pokiwa³a g³ow± Lepsza od Dobrej Wró¿ka.
„To stary znak, stary symbol, nie wiem czy jest to wiedza, któr± chcia³aby¶ poznaæ...". „Bardzo!" krzyknê³a Lolitka. ”Opowiedz mi o tym znaku". „Dobrze"- westchnê³a wró¿ka. "Tylko nie mów pó¼niej, ¿e Ciê zmusza³am. No wiêc zazwyczaj jest tak, ¿e jaki¶ pan zakochuje siê w pani albo odwrotnie. Ale czasami zdarza siê tak, ¿e pani kocha pani± albo pan kocha pana. Tak na zabój i totalnie. I nie ma w tym nic zdro¿nego. Tak mówi± seksuolodzy i psychologowie". „No co Ty, wró¿ka, opowiadasz, to takie obrzydliwe" - Lolitka skrzywi³a siê. "Taaak?" zapyta³a siê wró¿ka i walnê³a m³otkiem w skrzyd³o awionetki. "To dlaczego nie mo¿esz zapomnieæ poca³unku kobiety w czerni?”. Lolitka speszy³a siê... Nie potrafi³a odpowiedzieæ na to pytanie. „Dobra, nie czepiaj siê, tylko chcia³am zapytaæ. Bardzo Ci dziêkujê i ¿yczê powodzenia w pracach reparacyjnych" - u¶miechnê³a siê s³odko, pomacha³a rêk± na po¿egnanie i po¶piesznie oddali³a siê w kierunku swojej chatki. Lepsza wró¿ka uwa¿nie przygl±da³a siê odchodz±cej Lolitce. „No tak, kolejna, przynajmniej bêdzie z kim na imprezy chodziæ" - pomy¶la³a i ponownie energicznie uderzy³a m³otkiem w awionetkê.

Lolitka wraca³a do domu znowu pogr±¿ona w my¶lach. W sumie to w ostatnim czasie my¶la³a sporo, bo tak jak pomy¶la³a, ile ostatnio my¶la³a, to nie my¶la³a, ¿e mo¿na tyle my¶leæ... A my¶leæ o czym by³o. Okazuje siê, ¿e tam na ¶wiecie, w jej w³asnej wiosce, jest jaki¶ inny ¶wiat, gdzie panie kochaj± panie, a panowie panów. Nie wiedzia³a, ¿e tak mo¿na, babcia jej o tym nie mówi³a. Poniewa¿ Lolitka by³a sprytn± dziewczyn±, wiedzia³a, ¿e je¶li odnajdzie ten "¶wiat" odnajdzie i kobietê w czerni i wiedzia³a, ¿e tylko odnalezienie tego ¶wiata przywróci jej ¶wiêty spokój. Bo Lolitka lubi³a ¶wiêty spokój, a kobieta w czerni zaburzy³a jej wewnêtrzn± równowagê. Dosz³a do domu. Uwa¿nie rozejrza³a siê po izbie - zastanawia³a siê, co powinna zabraæ na wyprawê; rozwa¿a³a tak¿e, jak powinna przygotowaæ siê do tej drogi. Od razu odrzuci³a walizkê na kó³kach i wiklinowy koszyczek. No tak - wszystko to, czego potrzebowa³a, mog³a zawin±æ w babcin± chustê, a chustê przywi±zaæ mog³a do jakiego¶ kija. Wiedzia³a ¿e tak siê robi w ba¶niach i nie chcia³a byæ gorsza. Nale¿a³o jeszcze zdecydowaæ, co bêdzie potrzebne oraz jak o fakcie wyprawy poinformowaæ babciê, Postanowi³a zostawiæ babci krótki li¶cik :
„Kochana babciu, pamiêtasz jak mówi³a¶, ¿e trzeba w ¿yciu pod±¿aæ za g³osem serca? Albo, ¿e trzeba byæ zawsze w zgodzie ze sob± i wierzyæ w marzenia? Pewnie nie, bo nigdy tak nie mówi³a¶, a szkoda, bo ja mam w³a¶nie zamiar to zrobiæ. W praktyce to oznacza, ¿e pokrêcê siê przez parê dni po okolicy. Nie martw siê o mnie, mam bieliznê na zmianê jakby co. Buziaki. Twoja L. ". Lolitka zostawia³ li¶cik na puchowej pierzynie babci, obok wielkiej poduchy w cekiny z serduszkami. Do swojego podró¿nego tobo³ka zapakowa³a herbatkê ekspresow±, bieliznê na zmianê, mapê drogow± i czapkê niewidkê babci. Stwierdzi³a, ¿e czapka mo¿e siê przydaæ, a babcia bêdzie musia³a siê obej¶æ bez swojego fetyszu. Poza tym w szafie mia³a jeszcze ¿ó³te ci¿emki i diamentowy diadem. To chyba do¶æ. Nala³a jeszcze kotu piwa do miski (kot mlekiem gardzi³), pod³o¿y³a pod kuchni± i zamknê³a za sob± drzwi od domku. „No i gdzie by tu pój¶æ?" - powiedzia³a na g³os. „Mo¿e zacznê od miejsca, gdzie spotka³am kobietê w czerni" i jak powiedzia³a, tak zrobi³a. Oczywi¶cie na ³±ce po kobiecie nie by³o ¶ladu. „W mordeczkê " - zaklê³a sobie delikatnie Lolita, siadaj±c na trawie. „Muszê mieæ jaki¶ plan, przecie¿ nie bêdê ³aziæ bez sensu" - powiedzia³a na g³os. „Plan to dobry pomys³" - powiedzia³ g³os obok. Spojrza³a przestraszona w kierunku tego g³osu i ku swojemu zaskoczeniu zobaczy³a Bia³ego Królika. „Co¶ nie pasi ?" – zapyta³, kiedy przygl±da³a mu siê podejrzliwie z niedowierzaniem. „Tylko mi nie mów, ¿e mam zbyt d³ugie uszy, bo siê na Ciebie ¶miertelnie obra¿ê, rzucê Ciê i bêdziesz b³±dziæ, i nie znajdziesz tej kobiety" - ¿achn±³ siê Bia³y Królik. „£adne futerko"- wyduka³a Lolitka, nienaturalnie szczerz±c zêby – „na pewno jest miêciutkie i pachn±ce". „W rzeczy samej" - stwierdzi³ Bia³y Królik. „Niektórzy mówi±, ¿e jak pupa niemowlaka" - doda³ z dum±. „No dobra, nie bêdziemy tu tak o pierdo³ach gadaæ. S³uchaj, jestem Twoj± dobr± wró¿k± i przewodnikiem, pomogê Ci odnale¼æ kobietê w czerni". „Naprawdê? Kochany jeste¶. Dam Ci za to ¶wie¿ej marchewki i rzepy". „A czy ja wygl±dam jak Bia³y Królik, ¿e chcesz mnie karmiæ rzep±? Na kolacjê w dobrej restauracji reflektujê, ale ro¶lin pastewnych nie jadam. Mam po nich zgagê". „Aha" – mruknê³a potulnie dziewczynka. „To co, idziemy?" -zapyta³a, ale Bia³y Królik tylko zastrzyg³ uchem, co pewnie u jêzyku bia³ych Bia³y Królików oznacza³o rodzaj podenerwowania. „Mia³a¶ plan wymy¶liæ". „My¶la³am, ¿e Ty znasz plan"- powiedzia³a nieco zdziwiona Lolitka. „Ja?! A sk±d!". „Przecie¿ jeste¶ moim przewodnikiem". „Ale duchowym. Nie mam pojêcia, gdzie idziemy, poza tym zaczynam siê robiæ g³odny. Kebaba bym zjad³...". Lolitka pomy¶la³a, ¿e w sumie i tak nic m±drego nie wymy¶li. „No dobra, to chod¼my na kebaba. To ty jadasz miêso?". „Jadam, bo lubiê.". „A pasztet z Bia³ych Królików jadasz?". „Tylko na Wielkanoc". „Dziwny jeste¶. A mo¿e zjad³e¶ swoj± ciotkê?". „Trudno. Nie denerwuj mnie. Kupuje gotowy u rze¼nika znad strumyka. Nie pytam, z kogo personalnie ten pasztet". „Kanibal" - powiedzia³a cicho Lolitka. "Lesbijka"- odparowa³ Bia³y Królik. "I nie gadaj tyle, komu w drogê, temu czas, czy jak to idzie. A ja g³odny jestem nieziemsko…”.
Lolita westchnê³a. „S³uchaj Bia³y Króliku, nikt ciê nie prosi³, ¿eby¶ siê zjawi³ i mi pomaga³. Ja czasu nie mam, ¿eby go marnowaæ na twoje degustacje. Muszê tê kobietê odnale¼æ. Wiêc sam wybieraj, albo idziesz ze mn± niedojedzony, albo idziesz na pasztet. Jak mówi Shao Khan w Mortal Kombat – „Czojs is jors"”. Bia³y Królik popatrzy³ na ni± w g³êbokim zastanowieniem. „Mylisz siê, to zdanie powiedzia³ Shang Tsung". „Naprawdê?". „Naprawdê i na grób mojej matki". „Pewnie j± ze¿ar³e¶" -pomy¶la³a Lolitka, a g³o¶no powiedzia³a: „No dobrze, niech bêdzie, ¿e masz racjê. A teraz chod¼my. Tam w lewo". „A dlaczego w lewo? Na le¶na polanê? Pójdziemy w prawo". „W prawo? Za siedem gór i siedem rzek, tam gdzie zaczyna siê inna kraina, w której ludzie zaci±gaj± kredyty, p³ac± raty 0% i kupuj± na promocjach?" oczy Lolitki a¿ za¶lini³y z zachwytu. „W³a¶nie tam" - przytakn±³ Bia³y Królik. „A te siedem gór i rzek to sk±d Ci siê wziê³o?". Bia³y Królik ³ypn±³ okiem. „No tak siê mówi, no nie?". Lolita zaczyna³a nabieraæ przekonania, ¿e jej duchowy przewodnik nie jest Bia³ym Królikiem Wszechwiedz±cym. „S³uchaj, a mo¿e Ty wykrzykniesz, ¿e strasznie siê ¶pieszysz na herbatkê u królowej, pobiegniesz przed siebie, a ja pobiegnê za Tob±"- zaproponowa³a Lolita ol¶niona nowym pomys³em. „Ale ja nie lubiê herbaty"- wykrzywi³ siê Bia³y Królik . „Nie znam ¿adnej królowej i nie wiem czemu ma to s³u¿yæ ".”To taki czar, magiczna formu³a, która pozwoli nam przy¶pieszyæ bieg zdarzeñ; dziêki temu nasza ba¶ñ bêdzie znacznie ciekawsza… Zamiast opowiadaæ – ”i ma³a dziewczynka ruszy³a w d³ug± wêdrówkê z niezwyk³ym Bia³ym Królikiem”, bêdzie mo¿na napisaæ - i Lolitka pu¶ci³a siê w pogoñ za króliczkiem, który lecia³ jak torpeda bojowa, pocisk antyartyleryjski albo sputnik na orbicie. Nagle wtem i niespodziewanie dotarli do granicy krainy, w której mieszka³a dziewczynka. „Kurczê, to tu koñczy siê ¶wiat, który znam" - powiedzia³a – „dalej jest Nieznane". „Jakie tam nieznane?" Bia³y Bia³y Królik poruszy³ noskiem. „Znane bardzo dobrze, maj± tu ¶wietne hot-dogi, jadam tu bardzo czêsto". „Ty naprawdê jeste¶ dziwny". „Ty te¿".

Stali przez chwilê, obserwuj±c Nieznane, które wygl±da³o dok³adnie tak samo jak Znane, które zostawiali za sob±. W koñcu Lolitka zdecydowa³a siê daæ krok przez przerywan± kreskê znacz±c± granicê. Zrobi³a wielki krok do przodu i ju¿ mia³a przekroczyæ magiczn± liniê oddzielaj±c± j± od tego, co Nieznane, a takie kusz±ce i magiczne, kiedy nagle tu¿ przed jej oczami zmaterializowa³a siê stra¿ graniczna w postaci dwóch krasnali w czubatych czapkach, uzbrojonych w topory i w spodniach w jode³kê. „A Pani dok±d?". Lolitka i Bia³y Bia³y Królik spojrzeli na siebie. „My turystycznie". Krasnale ci±gle patrzyli podejrzliwie. „Zwiedzaæ chcemy". "Po co?". "Nooo, dobrze jest poznawaæ inne kultury i obyczaje, to pozwala rozwin±æ osobowo¶æ, poszerzyæ horyzonty, ubogaciæ siê wewnêtrznie" -wyja¶ni³a Lolitka. Krasnale mieli miny, jakby nic nie rozumieli. „Co¶ do oclenia jest ?". „Nie, mam tylko bieliznê na zmianê, co mi babcina moja w³asnymi rêkoma wy¿yma³a i herbatê w ekspresie, bo lubiê". Krasnale spojrza³y uwa¿nie na Lolitkê. Tak przeszywaj±co, jakby bada³y, czy dziewczynka mówi prawdê. „Dobra. Ale strajk jest. Czekaæ trzeba." „Ale my siê ¶pieszymy, mamy misjê i w ogóle". „Wy macie misjê, a my strajk. Trzeba czekaæ. Najlepiej pod tym wielkim dêbem" - krasnal machn±³ rêk± w stronê nieopodal rosn±cego drzewa. Lolita posz³a, a Bia³y Królik, dziwnie markotny, pokica³ w stronê drzewa. Okaza³o siê na miejscu, ¿e siedzi pod nim wiêksza grupa ludzi i innych stworzeñ czekaj±cych na koniec strajku... „Przepraszam pana" - zagadnê³a grzecznie „O co ten strajk?". „O to co zawsze. O talary i wcze¶niejsze emerytury. Elfy chc± krócej pracowaæ i blokuj± przej¶cie. Trochê to g³upie, bo one i tak ¿yj± wiecznie". „No idiotyczne" z przekonaniem pokiwa³a g³ow± Lolitka. „A kiedy to siê skoñczy?". „Tego nie wie nawet najstarszy elf. Ale jak ci siê, dziecko, ¶pieszy skorzystaj z pomocy przemytników". „A gdzie ich znajdê?. „Mê¿czyzna machn±³ rêk± w stronê dwóch mê¿czyzn pal±cych papierosa niedaleko od nich. Papieros by³ jeden i mê¿czy¼ni co chwila wymieniali siê nim. Lolita podesz³a do nich nie¶mia³o. „Panowie przemytnicy?". „Dziewczynka z zapa³kami? ". „Nie, Lolita Z Doliny ¯ó³tych ¯onkili". „Kajko”. „Kokosz". „Panowie przemycaj±". „Niekiedy". „Za ile?". „Za karton papierosów najchêtniej. Skrêty nam siê skoñczy³y.” „Mo¿e byæ herbata w ekspresie?". Kajko i Kokosz spojrzeli po sobie. „Mo¿e, co¶ siê zawsze da skrêciæ. Trochê herbaty, kory z dêbu i buch jak zastrzyk zdrowia..”.
„Potrzebujê w Nieznane" - powiedzia³a Lolitka. „¯aden problem, mamy wypróbowany sposób, jeszcze siê nie zdarzy³o, ¿eby nie zadzia³a³o". „Wspaniale, a jak ten sposób dzia³a?" -zapyta³a zaciekawiona Lolitka. „Broda i w±sy?". „Nieee, mamy co¶ lepszego - beczka ..."- szepn±³ tajemniczo Kajko. „Taka na kiszon± kapustê?" - nie mog³a wyj¶æ ze zdziwienia. „Taka drewniana. Ty i pies siê zmie¶cicie. Wejdziecie to beczki, a my was przerzucimy w Nieznane. Je¶li was krasnale nie zestrzel±, jeste¶cie po drugiej stronie... „ . Lolita spojrza³a na Bia³ego Królika, a on zezowa³ na ni±. Chyba oboje doszli do wniosku, ¿e sposób jest ryzykowny, ale innego nie by³o. „A jak nas w tych beczkach dostarczycie ?" - zapyta³a Lolitka. „Sami siê dostarczycie"- odparli Kajo i Kokosz. „Widzicie to wzgórze?" Lolitka i Bia³y Królik spojrzeli w za palcem wskazuj±cym Kajko. Pokazywa³ niewielkie wzgórze po³o¿one niedaleko od nich. „Tak, za tym wzgórzem ju¿ granica Nieznanego. Macie tu beczkê i powodzenia” - wcisn±³ zaskoczonej nieco Lolitce beczkê. W rêce, chocia¿ wcale jej nie mog³a obj±æ. „Musicie siê stoczyæ.. Samoobs³uga" – doda³, kiedy chcia³a co¶ powiedzieæ. „Dobra, masz tu herbatê i jedziemy" rzek³a hardo dziewczynka. "Bia³y Królik, idziemy?". „Nooo" - mrukn±³ niewyra¼nie Bia³y Królik. Dziewczynka i jej przewodnik duchowy wspólnymi si³ami wtoczyli beczkê na wzgórze. Na dole ca³y czas obserwowali ich Kajko i Kokosz. I kiedy Lolitka wraz z Bia³y Królikiem wchodzili do beczki, wypu¶cili chmurê dymu z palonego w³a¶nie papierosa. Tak na po¿egnanie. „Trzymaj siê Bia³y Królik" - powiedzia³a Lolitka, zamknê³a klapê beczki, i gwa³townym szarpniêciem spowodowa³a jej ruch. W dó³ i w Nieznane oczywi¶cie...
£agodne wzgórze nie okaza³o siê a¿ takie ³agodne... Turlali siê i turlali w dó³, podskakuj±c w beczcie, odbijaj±c sobie to i owo, a ¶wiat wirowa³, Lolitka wirowa³a, Bia³y Królik wirowa³, je¶li nawet kto¶ do nich strzela³, to te¿ wirowa³... Nawet kiedy siê zatrzymali po dobrych kilku minutach, wpadaj±c w koñcu w kupê krzaków, to ¶wiat jeszcze d³ugo wirowa³... „To nie by³ dobry pomys³" - odezwa³ siê w koñcu Bia³y Królik, kiedy móg³ w koñcu podnie¶æ g³owê. „Mo¿e i nie, ale by³ skuteczny"- Lolitka próbowa³a zmusiæ ¶wiat do zatrzymania siê ... „Jeste¶my w Nieznanym...". „Ale¿ to Nieznane wiruje. Jak kolorowe jarmarki" - Bia³y Królik u¶miecha³ siê pod nosem, ca³y rozanielony. „I jak piêkna muzyka dobiega stamt±d, na pewno stamt±d". Chwiejn± ³apk± wskaza³ lewo. "Ale bredzisz. Mo¿e siê odwiruj do koñca". „Nie. Nie obra¿aj mnie. Mam d³u¿sze uszy od Ciebie i s³yszê 5 razy lepiej. Stamt±d dobiega muzyka. Taka jakby weselna". „No fantastycznie, to bym potañcowa³a. Bo widzisz, babcia nie pu¶ci³a mnie ostatnio na zabawê do drwala". „Pewnie siê ba³a, ¿eby¶cie czego¶ nie zmalowali. Albo raczej nie zr±bali". „Z³o¶liwa pluskwa. Drwal to pacyfista. On by nawet na kwiatka nie zdepta³". „A drzewa to pewnie ³askocze swoim toporem, co? Dobra, skoñczmy ju¿. Komu w drogê, temu... no, sama wiesz. Idziemy".. „No idziemy". A poniewa¿ nie mieli lepszego pomys³u, ruszyli w stronê muzyki. Jak wyszli albo raczej wypadli z krzaków, które okaza³y siê byæ niewielkim laskiem, wyszli prosto na niedu¿± polanê, na której k³êbi³ siê kolorowy t³um. T³um, który tañczy³, ¶piewa³, gra³, ale niekoniecznie to, co ¶piewa³, klaska³, ka¿dy indywidualnie, generalnie to by³o tam du¿o ¶miechu i radosnych okrzyków. Po¶ród tego zbiorowiska du¿a czê¶æ co¶ pi³a i a jeszcze wiêksza co¶ jad³a. Bia³y Królik porusza³ ró¿owym noskiem. „Wesele jak nic". „Wspaniale"- ucieszy³a siê Lolitka – „Uwielbiam wesela". „Postarajmy zmieszaæ siê z t³umem, to mo¿e za³apiemy siê na jaki¶ pasztet"- Bia³y Królik ¶mia³o ruszy³ do przodu. „Najlepiej z Bia³ego Królika" - mruknê³a jadowicie Lolitka. Pocz±tkowo ostro¿nie przygl±dali siê bawi±cemu siê t³umowi: Bia³y Królik, poniewa¿ ba³ siê bachaliów i pijanych ludzi, Lolitka, bo nigdy wcze¶niej nie widzia³a elfów. A zw³aszcza elfic. By³y naprawdê piêkne i nie mog³a wyj¶æ z zachwytu. A kiedy Bia³y Królik pokica³ w t³um w poszukiwaniu zajêczego pasztetu, dziewczynka chwyci³a puchar wype³niony rubinowym p³ynem. Smakowa³ niemal jak babciny kompot, choæ na pocz±tku wydawa³ siê dra¿niæ lekko gard³o. Jednak¿e przy kolejnym pucharze nie poczu³a ju¿ drapania w gard³o, a przy 3 i 4 znowu poczu³a siê jak w beczce... ¶wiat zacz±³ cudowanie wirowaæ, a ona czu³a siê tak lekko jak nigdy dot±d. „Szkoda, ¿e Ciê tu nie ma, kobieto w czerni" - westchnê³a ¿a³o¶nie. Chwiej±cy siê obok niej osobnik w kraciastych spodniach (nauczy³a siê ju¿ rozpoznawaæ, ¿e to krasnal) rzuci³ na ni± spojrzenie . „Co¶ mówi³a¶?" Nachyli³ siê. „Mówi³am, ¿e chcia³abym ¿eby tu by³a kobieta w czerni". „Aha” - wydawa³o siê, ¿e przyj±³ do wiadomo¶ci - „A po co?". A jednak postanowi³ dr±¿yæ temat. „No bo spotka³y¶my siê raz i tak wysz³o, ¿e nie wiadomo, Ona jest z tej krainy, a ja z tamtej, taki zwi±zek na odleg³o¶æ to mo¿e jednak bez sensu, bo w sumie to nic nie zasz³o..."- pod wyp³ywem wina bredzi³a Lolitka. „Jaaasne" - powiedzia³ przeci±gle krasnal. „Znaczy, ¿e to twoja dziewczyna jest?". „Nie, no nie"- zaprzeczy³a Lolitka -„Dziewczyny nie maj± dziewczyn ". Krasnal popatrzy³ na ni± dziwnie. „Akurat u nas maj±. Dziewczyny maj± dziewczyny, a ch³opaki ch³opaków. Najlepszy przyk³ad to to wesele. Widzisz te dwie obejmuj±ce siê smuk³e jak brzozy elfice? To w³a¶nie para ma³¿eñska. Nowo¿eñcy. Trochê dziwne, zamiast sukien ¶lubnych zrobi³y sobie przepaski z li¶ci. Ale to podobno dlatego, ¿e chc± byæ blisko natury”. „Co¶ takiego. I ten teges?". "A teges". "To gdzie ta Twoja laska?..”. " Tego w³a¶nie nie wiem. Szukam jej. Dlatego tu przyjecha³am". „Aj si"- powiedzia³ krasnal- „A w ogóle to co¶ wiesz o niej?”. „No tak, mieszka w tej krainie i nosi czarn± sukniê". Krasnal machn±³ rêk±.. „E tam, tu co druga laska tak wygl±da ". Lolitka zmartwi³a siê. „Ale ona by³a piêkna. Mia³a czarne, wysoko upiête w³osy, g³adk± i bia³± jak mleko skórê". „I pewnie wysokie szlachetne czo³o, m±dre spojrzenie i namiêtne usta?". „A sk±d wiesz??". „Zawsze mówicie to samo. Jakby¶cie siê zaciê³y na amen. Mój m±¿ ma piêkn± czerwon± brodê i wytatuowane powieki. Takiego drugiego nie ma!". „Na pewno nie"- przytaknê³a Lolitka, przygl±daj±c siê uwa¿nie zgromadzonym wokó³ postaciom. „S³uchaj, tam jest kap³anka. Mo¿e Ci powró¿y albo da Ci jakie¶ przepowiednie. No wiesz, czary – mary, hokus - pokus niech zniknie z cia³a koklusz". „Czemu nie?” – Lolitka dopi³a resztkê napoju z kielicha - „Idê". Kap³ankê znalaz³a otoczon± wianuszkiem kobiet - ludzkich i nie ludzkich. Sama za¶ kap³anka by³a kobiet± w wieku nieokre¶lonym, zadowolona z siebie, pij±ca jaki¶ czerwony napój. Obdarzy³a Lolitkê pow³óczystym spojrzeniem, kiedy ta podesz³a do niej. „Potrzeba ci czego¶ dziecko?" -zapyta³a niskim g³osem. „Szukam kobiety". "Taak? Wybierz sobie jak±¶, du¿y wybór, najlepszy towar z okolicy". „Ale ja szukam tej jedynej". „Kolejna zblazowana fanka kobiecych bioder. I mam Ci pomóc?". „Je¶li tylko mo¿esz, zaklinam ciê, pomó¿ mi!". „Dobra, nie panikuj, siadaj tu z nami. Obok tej rudej, pasujecie do siebie". „Nie, czego¶ innego szukam" - powiedzia³a Lolitka. Kobieta popatrzy³a na ni± przenikliwie. „Znajdziesz j± tam, gdzie siê jej najmniej spodziewasz, kiedy s³oñce wejdzie w trzeci± fazê ósmego nowiu ksiê¿yca, wtedy siê spotkacie. Spadnie deszcz, ale bêdzie susza, s³oñce w nocy zaæmi ksiê¿yc..." - powiedzia³a kobieta g³êbokim g³osem, wywracaj±c przy tym ga³kami ocznymi. W ty³ i w przód. Do góry i do do³u. Po czym doda³a: "UUUU, uuuu, to mówiê ja, medium pomiêdzy ¶wiatem materialnym a niematerialnym, ziemi± a kosmosem uuuuu, uuuuuu. No, ju¿, koniec". „Fantastycznie wyjesz. Tak g³êboko. Ale nie rozumiem Twoich s³ów". „Zrozumiesz we w³a¶ciwym czasie” - powiedzia³a kobieta tajemniczo. Poniewa¿ Lolitka czu³a, jak ziemia faluje, a nogi mia³a dziwnie miêkkie, postanowi³a zabraæ Bia³ego Królika i opu¶ciæ tê imprezê. Znalaz³a go le¿±cego obok kawa³ka pasztetu; nie chcia³a wiedzieæ, z czego ten pasztet powsta³. ¦pi±cy Bia³y Królik wygl±da³ tak zachêcaj±co, ¿e niewiele my¶l±c, po³o¿y³a siê ko³o niego i zapad³a w g³êboki pijacki sen, którego nie by³o w stanie zm±ciæ dr±ce siê nad jej g³ow± towarzystwo weselników.
Obudzi³y j± dopiero d¼wiêki tr±b a zaraz potem dono¶ny mêski g³os mówi±cy: „Ludu Nieznane, s³uchajcie! Nasza mi³o¶ciwie nam panuj±ca ksiê¿niczka Biustos³awa og³asza casting na swojego mê¿a lub ¿onê! Osoby zainteresowane w wieku 18-35 lat prosimy o zg³aszanie siê do zamku królewskiego codziennie miêdzy godzin± 9 rano a 16-t± po po³udniu! Wej¶cie B. Dojazd na koszt w³asny!". "Halo Bia³y Królik obud¼ siê! Jedziemy do telewizji na casting!". „Co ty gadasz? Na casting, ale do pa³acu. Królowa szuka ¿ony, a nie krêci telenoweli”. ”A co Ty taki ma³ostkowy?". "To te d³ugie uszy..".
Króliczek i Lolitka udali siê za kolorowym t³umem do pa³acu królowej. Nie mieli ani na taksówkê, ani na rikszê ani nawet na smoka, co potwornie ¶mierdzia³ siarka. „Ty, Lolita, a po co my w ogóle tam idziemy, co ?" -zapyta³ Bia³y Królik, gdy¿ droga go nu¿y³a, mia³ kaca i marzy³ o kawa³ku soczystego pasztetu.
„Pogapiæ siê na ludzi i zasiêgn±æ jêzyka. Mo¿e kto¶, co¶ bêdzie wiedzia³ o kobiecie w czerni".
W zamku przed wej¶ciem B k³êbi³ siê dziki t³um na szczê¶cie w zorganizowanej kolejce obok strza³ki "Do rejestracji". „I co teraz ?"- Bia³y Królik porusza³ noskiem. Nagle Lolitka zaczê³a krzyczeæ rozdzieraj±cym i przeszywaj±cym g³osem: „Halo ludzie, z drogi! jestem chora mam cholerê i musze jak najszybciej dostaæ siê do wró¿bity królowej, aby wyzdrowieæ i nie ¶ci±gn±æ ¶miertelnej plagi na miasto... z droooogi, ludzie, z drooogi, zara¿am choler±!!" i zaczê³a toczyæ pianê z ust. T³um ludzi, pe³en obrzydzenia i pretensji, i¿ rozsun±³ siê po¶piesznie, jak niegdy¶ przed narodem wybranym rozsunê³o siê Morze Czerwone... Bia³y Królik wyra¼nie zniesmaczony szed³ o dwa kroki z ty³u za Lolita, która, dr±c siê, przedziera³a siê naprzód. „Dzieñ dobry"- powiedzia³a rado¶nie do zszokowanej kobiety, która siedzia³a przy stole z napisem „Rejestracja". „Chcia³am siê zapisaæ na casting". "Nazwisko?". "Lolita Z Doliny ¯ó³tych ¯onkili" ."Numer 153, proszê czekaæ na swoj± kolej". Kobieta poda³a jej drewnian± tabliczkê na sznurku z numerem 153. Lolita zawiesi³a j± sobie na szyi. "Proszê czekaæ na wywo³anie". "A d³ugo bêdzie trzeba czekaæ?". " Tyle, ile trzeba" - powiedzia³a twardo kobieta. "Co te¿ pani mówi, naprawdê? ¦liczn± ma pani sukienkê, to jedwab z hodowli dzikich elfów? I jak pani do oczu pasuje, ten b³ysk, dziarsko¶æ spojrzenia... go¼dzika mam dla Pani". "Co siê Pani wyg³upiasz! Czasy zamordyzmu ju¿ skoñczone, król ¶ciêty, a my dbamy o interesanta. Ale Pani zdaje siê nadzwyczaj ¶pieszy. Z tymi m³odymi to tak zawsze. A casting nie zaj±c, nie ucieknie. No dobra. Proszê i¶æ". Uradowana Lolitka wkroczy³a do zamku, a Bia³y Królik z lekka podenerwowany zastrzyg³ uszami i mrukn±³: "A sk±d wiesz, babo, mo¿e i ucieknê". "Cicho, Bia³y Królik. Udawaj, ¿e czujesz siê tu jak Bia³y Królik w ... pasztecie". Dokoñczy³a Lolitka niepewnie "Musimy tu zdobyæ jaki¶ ¶lad..." - powiedzia³a cicho do siebie, siadaj±c pod jednym z murów. "Numer 153!!!" Wydar³ siê chudy elf z wielkich okularach mniej wiêcej po 3 godzinach czekania w kolejce. "Chod¼, Bia³y Królik” - szturchnê³a ¶pi±cego zwierzaka w bok. "W³a¶nie nas wywo³ali". "To chocia¿ siê u¶miechnij, bo inaczej na pewno Ciê nie zechce" - doradzi³ Bia³y Królik. Lolitka wyszczerzy³a zêby w bajecznym u¶miechu i ¶mia³o wkroczy³a do komnaty, w której odbywa³ siê casting. Na sali znajdowa³y siê dworki królowej, muzykanci, b³azny, s³u¿ba roznosz±ce catering. Ona, czyli Królowa, siedzia³a w oddali. Pocz±tkowo Lolitka widzia³a tylko niewyra¼ny rys postaci - ciemna postaæ ozdobiona wielk± b³yszcz±c± koronk±. Dziewczyna zaczê³a kierowaæ siê powoli w stronê kobiecego zjawiska, które, z nieznanych jej powodów, przyci±ga³o jak magnes albo trójk±t bermudzki. I nagle dziewczynka zobaczy³a twarz Królowej .."O kurka" -powiedzia³a do siebie. Przed ni±, nieco zmieniona, bo w têczowej sukni i z rozpuszczonymi w³osami siedzia³a kobieta w czerni... ¯eby rozwiaæ wszelkie w±tpliwo¶ci: Ta Kobieta w Czerni... Lolitka a¿ wstrzyma³a oddech. "Numer 153. Proszê siê zbli¿yæ"- zawo³a³ j± herold. Podesz³a nie¶mia³o ku przodowi. Królowa patrzy³a zadumana za okno, wydawa³o siê, ¿e my¶lami jest gdzie¶ indziej... "No wiêc, numer 153. Opowiedzcie co¶ o sobie "-zachêci³ j± herold. "Mo¿esz te¿ zatañczyæ, postepowaæ, zadeklamowaæ ulubiony wiersz albo opowiedzieæ o ulubionej sztuce teatralnej". Lolitka nie zwraca³a uwagi na herolda. Z napiêciem wpatrywa³a siê w twarz kobiety; a ta ci±gle zdawa³a siê byæ nieobecna..."Co z ni±? Zapad³a w ¶pi±czkê?" spyta³a. "No prawie. Ten dziwny stan trwa ju¿ od jakiego¶ czasu. Na dworze chodz± s³uchy, i¿ kto¶ skrad³ serce królowej, a teraz usycha z têsknoty. Nasza kap³anka nakaza³a nam zorganizowanie castingu. W sumie to dziwaczny pomys³, ale tej babie to nikt nie podskoczy". Wtedy Lolitka zauwa¿y³a za tronem królowej kawa³ek kap³anki, która w³a¶nie g³aska³a po udzie jedn± ze swoich dworek. "O, cze¶æ ma³a. To Ty. Mo¿e chcesz w koñcu jak±¶ kobietê? Fajne s±, mówiê ci". "Ja przysz³am po Królow±" hardo odpowiedzia³a Lolitka. Cisza zapad³a na dworze jak makiem zasia³... Dworzanie, herold, kap³anka, kobieta kap³anki, Bia³y Królik, wszyscy utkwili w Lolicie spojrzenie. Wszyscy oprócz Królowej, która dalej patrzy³a zadumana w dal. Pierwsza u¶miechnê³a siê kap³anka. "Dziecko, nie wiesz o czym mówisz. Na nasz± Królow± rzuci³ kto¶ czar. Wielu ju¿ próbowa³a j± odczarowaæ, ¿adnemu siê to nie uda³o. St±d ten casting". „Mnie siê uda"- powiedzia³a Lolitka, czym narazi³a siê na weso³e pokrzykiwania dworzan... A gwizdy i krzyki by³y jak porykiwania w sitkomie, kiedy niezadowolona publiczno¶æ kieruje kciuk w dó³, aby skazaæ aktora na artystyczny niebyt. Lolitka by³ jednak dzielnym dziewczêciem i dochodz±ce zewsz±d krzyki tylko podnios³y poziom adrenaliny w jej krwi. "Bêdziesz moja. A potem bêdziemy ¿yæ d³ugo i szczê¶liwie"- wyszepta³a do siebie. Herold machn±³ rêk±, ¿eby siê oddali³a. "Numer 154 !"wrzasn±³. Lolitka stanê³a bez s³owa w k±cie sali "Albo teraz, albo nie wiem, kiedy" –powiedzia³a, wyjmuj±c czapkê niewidkê z torby. Za³o¿y³a J± na g³owê i us³ysza³a tylko Bia³y Królika mówi±cego: "Co jest ? Gdzie¶ siê podzia³a?". Poczu³a, ¿e jest niewidzialna i wolna. Królowa wci±¿ patrzy³a za okno. Lolitka podesz³a do królowej. Spojrza³a jej g³êboko w oczy, delikatnie dotknê³a jej w³osów skóry. Królowa poruszy³a siê niespokojnie, na jej twarzy pojawi³ siê przelotny u¶miech. Lolitka zrobi³a jeszcze jeden krok do przodu i przytknê³a swoje usta do ust królowej. Ta nie opiera³a siê, czuj±c blisko¶æ, za któr± tak bardzo têskni³a. I wtedy zaczê³y wyæ syreny antyw³amaniowe - do komnaty natychmiast wbieg³a ekipa z securitasa w postaci dwóch ros³ych dzików, a z sufitu komnaty pola³y siê strugi wody. Nie wiadomo jak, gdzie i kiedy Lolitka uruchomi³a system antypo¿arowy. A woda sprawi³a, ¿e dziewczynka sta³a siê widzialna. Królowa utkwi³a w Lolitce spojrzenie - "To Ty... Ta dziwna ma³a... Jak mnie znalaz³a¶?". "Sama mi da³a¶ wskazówki...". Królowa u¶miechnê³a siê. "Nie s±dzi³am, ¿e mnie znajdziesz...". "Nie pi³am borygo, ale da³am radê". "Têskni³am za Tob±. Twoja nieobecno¶ci wbi³a siê cierniem w moje serce". "Ja za Tob± te¿. I chcia³abym Ci parzyæ kawê ka¿dego poranka, je¶li tylko zechcesz..." Królowa u¶miechnê³a siê, a dwór zamar³, bo Królowa nie u¶miecha³a siê od miesiêcy. "Ci¶nieniow± z ekspresu ?". "Jak± chcesz" - odpar³a Lolitka. Bia³y Królik gapi³ siê na nie nieprzytomnym spojrzeniem i nerwowo strzyg³ uszami. Nagle zacz±³ wrzeszczeæ i kicaæ podniecony: "Ludzie, to prawdziwa mi³o¶æ! Taka jak w bajkach! Ona j± kocha, a ta druga ona kocha tê pierwsz± j±. Ludzie, bêdzie weselisko jak siê patrzy. Grajkowie grajcie, ¶piewacy ¶piewajcie, poeci deklamujcie wiersze na ich cze¶æ, stra¿ po¿arna, odpalaj armaty i sztuczne ognie. Bêdzie impreza!!".
Lolitka i Biustomi³a (bo tak kobieta w têczowej sukience mia³a na imiê) patrzy³y na siebie z u¶miechem, a od tego u¶miechu ca³y dwór powoli zaczyna³ siê u¶miechaæ...”To wspania³a wiadomo¶æ!!” - wykrzykn±³ szambelan z ogromnymi w±sami. „Nasza Królowa znalaz³a ¿onê ! Królestwo uratowane!” i wszyscy dworzanie zaczêli biæ brawo i klaskaæ w d³onie. Tylko jedna mroczna postaæ nie cieszy³a siê ze szczê¶cia Lolitki i Biustomi³y. By³o to wysoki mê¿czyzna o rybich niebieskich oczach, o lekko maniakalnym b³ysku. Sta³ w k±cie próbuj±c zapanowaæ na lataj±cym mu tikiem nerwowym lewego oka, co sprawia³o wra¿enie, jakby mruga³ do kogo¶ ca³y czas porozumiewawczo. „Kuleczka zamszowa!” –zakl±³ pod nosem podle… -„To ja mia³am zostaæ mê¿em Królowej, a nie ta smarkata pastereczka, i do tego jeszcze cudzoziemka! Nie mogê dopu¶ciæ do tego ¶lubu!...” mamrota³ cicho i obserwuj±c szczê¶liwe kobiety, u¶miecha³ siê z³owieszczo...”Co pan tam mamrocze z³owieszczo?”- zapyta³ stoj±cy obok gruby facet z bia³± brod± i w czerwonym stroju. „Ja??!” . „No a kto?”. „Ja, nie”. „Aha, to jak nie pan, to kto?”. „Mo¿e pan?”. „ No, mo¿e i tak” - zgodzi³ siê ¶wiêty Miko³aj. Wysoki mê¿czyzna za¶mia³ siê w duchu szyderczo. Ale¿ mu siê uda³o wywie¶æ w pole ¦wiêtego Miko³aja, nie na darmo skoñczy³ prawo!
Tymczasem casting dobieg³ ku koñcowi. Przegrani i zawiedzeni powoli wychodzili z pa³acu, gwar stopniowo ustêpowa³ ciszy. Lolitka i Królowa cieszy³y siê szczê¶ciem we w³asnym towarzystwie, a dwór zacz±³ przygotowania do ¶lubu.
„Nie mogê uwierzyæ, ¿e mnie odnalaz³a¶ ...” – powiedzia³a Królowa po raz kolejny, „A jak nie mogê uwierzyæ, ¿e jeste¶ Królow±” – powiedzia³a Lolitka. ”No jestem. Ale to nie jest takie fajne, jak wszyscy my¶l±. Trzeba ci±gle ³adnie wygl±daæ, nie mo¿na chodziæ po pa³acu w dresie, non stop mnie obserwuj±, a jak przy³api± mnie z g³upi± min±, to od moje zdjêcie zdobi pierwsz± stronê jakiego¶ podrzêdnego brukowca. Czasem ciê¿ko wytrzymaæ. Wiêc wtedy zak³ada³am czarn± sukienkê i chodzi³am sobie po okolicy, czasem dokleja³am sobie w±sy, by nikt mnie nie rozpoznawa³. I tak spotka³am Ciebie...”. Królowa popatrzy³a na Lolitkê z czu³o¶ci± i ju¿ mia³a zbli¿yæ usta ku jej ustom, kiedy do pokoju wpad³ Bia³y Królik. „Ej laski, szykujcie siê, bo ¶lub za godzinê. Ten nabuzowany kole¶ z wielkimi w±sami...” „Szambelan”- podpowiedzia³a Królowa. „ No w³a¶nie, ten waszmo¶æ od szamba mówi, ¿eby¶cie siê szykowa³y, bo nie ma zamiaru spêdziæ tu ca³ego dnia. Jednym s³owem - ruchy siostry, ruchy !”- wydar³ siê i zadowolony wykica³ z pokoju.
Poniewa¿ Lolitka nie mia³a ¿adnej sukienki ¶lubnej ze sob±, nie wziê³a z domu, bo nie s±dzi³a, ¿e bêdzie wychodziæ za m±¿, Królowa po¿yczy³a jej jedn± ze swoich sukienek. Oczywi¶cie, sukienka by³a têczowa. Sama te¿ przywdzia³a identyczn±. Wiêc, kiedy wyk±pane, wyczesane i wypachnione, pojawi³y siê w ogrodzie, gdzie ¶lub zosta³ przygotowany, dworzanie, ca³y catering , no i ogólnie wszyscy wstrzymali oddech, takie piêkne by³y.
Kiedy sz³y alejk± ku altance, gdzie czeka³a na nie Kap³anka ubrana od¶wiêtnie w czerwon± sukniê i kabaretki, zachwyceni dworzanie rzucali im kolorowe kwiaty pod nogi, a Lolitka mrucza³a pod nosem: „To siê nie dzieje naprawdê, to siê nie dzieje naprawdê, ja za chwilê zostanê Królow± Nieznanego, nie wiem czy moja psychika to wytrzyma...”.
Jednak najbardziej wstrz±saj±cym widokiem by³ p³acz±cy i smarkaj±cy w chusteczkê Bia³y Królik. „Moja ma³a dziewczynka zostanie Królow±”- chlipa³.” „Kochani- zaczê³a Kap³anka – zebrali¶my siê tu dzi¶ po to, ¿eby po³±czyæ ze sob± wiêzami ma³¿eñstwa tê oto szczê¶liw± parê. Wiele nocy i dni modlili¶my siê o to, ¿eby nasza kochana Królowa znalaz³a swoje szczê¶cie u boku osoby, któr± kocha i nasze marzenia dzi¶ siê w³a¶nie spe³niaj±. Ta oto Lolitka Z Doliny ¯ó³tych ¯onkili w dniu dzisiejszym zostanie naszej kochanej Królowej po¶lubiona!
„Super!”, „Zajefajnie!”, „Siekierka dla Lolitki!” – rozleg³y siê radosne okrzyki z t³umu weselników. „A zatem, przystêpuj±c do rzeczy. Czy Ty, Królowo Biustomi³o pragniesz poj±æ za ¿onê tê oto Lolitkê z Doliny ¯ó³tych ¯onkili?”. „Tak”- powiedzia³a Królowa. „I przyrzekasz jej, ¿e codziennie bêdziesz siê staraæ, ¿eby wasze ma³¿eñstwo by³o udane, zgodne i kochaj±ce?”. „Tak”. „Obiecujesz pracê nad zwi±zkiem, partnerstwo, wzajemny szacunek i zaufanie?”. „Tak”- powiedzia³a Królowa po raz trzeci, a gdzie¶ w oddali zapia³ kur... „Teraz Ty, Lolitko Z Doliny ¯ó³tych ¯onkili. Czy pragniesz poj±æ za ¿onê Królow± Biustomi³ê?”. „Tak” – powiedzia³a Lolitka, a Królowa u¶cisnê³a mocniej jej d³oñ. „I przyrzekasz jej, ¿e codziennie bêdziesz siê staraæ, ¿eby wasze ma³¿eñstwo by³o udane, zgodne i kochaj±ce?” „Tak”. „Obiecujesz pracê na zwi±zkiem, partnerstwo, wzajemny szacunek i zaufanie?” - zapyta³a po raz kolejny Kap³anka, ale zanim Lolitka zd±¿y³a odpowiedzieæ na to pytanie, rozleg³ siê nagle inny g³os „Nie!”, a wszyscy zebrani spojrzeli w kierunku, sk±d dobiega³ g³os. Nale¿a³ do wysokiego mê¿czyzny o rybich oczach. Sta³ na ¶rodku alejki otoczony ¿o³nierzami w czarnych strojach i zas³oniêtych twarzach, zwanych ninja. „Nie obiecuje! Ta ma³a przyb³êda nic nie obiecuje! Odwo³ujê ten ¶lub i przejmujê kontrolê nad tym Królestwem” – skin±³ d³oni±, a ninja wymierzyli do dworzan z ³uków. „ O ¿esz”- powiedzia³ cicho Bia³y Królik.
Przestraszeni dworzanie z niepokojem patrzyli, jak wysoki mê¿czyzna, ju¿ przez nich nazwany w my¶lach „Rybim Okiem” idzie w stronê Lolitki i Biustomi³y. Kobiety przytuli³y siê do siebie. „To koniec. Nie wyjdziesz za tê smarkat±. Ja zostanê Twoim mê¿em” – powiedzia³ Rybie Oko, a jego ninja brutalnie odci±gnêli Lolitkê od Biustomi³y. „Spadaj palancie!” – krzyknê³a Lolitka, ale by³a zbyt s³aba, ¿eby pokonaæ 3 ninja, mimo ¿e dzielnie macha³a nogami i rêkami. Rybie Oki uj±³ d³oñ Królowej i u¶miechn±³ siê triumfalnie. Dumna Królowa rzuci³a mu nienawistne spojrzenie. „Nigdy nie bêdê Twoja. Moje serce nale¿y do Lolitki.” „Olewam to”- oznajmi³ Rybie Oko. ”Kap³anko, udziel nam ¶lubu, bo jak nie, ta ma³a przyb³êda po¿egna siê z ¿yciem”.
„Czyyy Tyy...”- zaczê³a Kap³anka ” –„Romanie z Nietolerancji i Nienawi¶ci„ – podpowiedzia³ Rybie Oko. „Romanie z Nietolerancji i Nienawi¶ci , pragniesz poj±æ za ¿onê Królow± Biustomi³ê?”. „Tak!” „I przyrzekasz jej...”. „Daj spokój z tym ca³ym be³kotem”- przerwa³ Roman - „Nic Jej nie przyrzekam. Bêdzie moj± ¿on± i taki zaszczyt Jej wystarczy!”.
Sko³owana lekko Kap³anka spojrza³a na blad± Biustomi³ê. „A zatem, czy Ty Królowo Biustomi³o, pragniesz poj±æ za mê¿a Romana z Nietolerancji i Nienawi¶ci?”. Gdy pada³y te s³owa Królowa widzia³a, jak ninja wyjmuj± nó¿ i przyk³adaj± do szyi Lolitki, która ani na chwilê nie przestawa³a nazywaæ swoich oprawców s³owami na „ ch”, „f „ i „k”. „Nie zgadzaj siê Ukochana!”- krzycza³a tak g³o¶no, a¿ zatkano jej usta.” Chyba nie muszê mówiæ, co siê stanie, je¶li siê nie zgodzisz...”- powiedzia³ Rybie Oko, a Królowa smutno zwiesi³a g³owê. Sytuacja wygl±da³a beznadziejnie, znik±d pomocy. Królowa westchnê³a ciê¿ko i, chocia¿ serce jej pêka³o z bólu powiedzia³a: ... „Nieee!!” – rozleg³ siê g³os jak dzwon.
Dworzanie, ninja, Królowa, Lolitka, Rybie Oko spojrzeli w kierunku tego g³osu. „Nie wyjdzie za Ciebie, Romanie”- powiedzia³a ma³a staruszka w z parasolem w rêku i okularach w rogowej oprawce. Na g³owie mia³a zawadiacko za³o¿ony czerwony moherowy beret. „Babcia!” – wykrzyknê³a rado¶nie Lolitka. A babcia Lolitki gwizdnê³a na palcach i za jej plecami jak spod ziemi wyros³a ca³a armia staruszek w moherowych beretach z gro¼nymi minami. Roman a¿ zazgrzyta³ zêbami ze z³o¶ci. „Braæ je!”-krzykn±³ do ninja i zaczê³o siê piek³o... Ze wzglêdu na drastyczne sceny walk, oszczêdzimy wam pe³nego opisu - wystarczy powiedzieæ, ¿e uderzenie mê¿czyzny parasolk± prosto w... kolano zrobi³o bardzo szybko swoje i chocia¿ ninja fruwali, robili fiko³ki i salta w ty³ i w przód takie, jakich Leszek Blanik by siê nie powstydzi³, Armia Moherowych Beretów stoj±ca po stronie tolerancji i równo¶ci zyskiwa³a przewagê. Do walki w³±czyli siê równie¿ wszyscy dworzanie, wspomagaj±c dzielne staruszki. Widz±c to, Roman zawy³ w¶ciekle i z³apa³ za rêkê Królow±. „Jeste¶ moja!”- wykrzykn±³. „Nie oddam Ciê nikomu!”. Ale Królowa Biustomi³a ani my¶la³a daæ siê porwaæ, odwinê³a siê i lunê³a go z pó³obrotu tak, ¿e nieprzytomny Roman polecia³ kilka ³adnych metrów do ty³u wpadaj±c prosto w krzaki dzikiej ró¿ny... „Chuck Norris, mój ko³cz by³by ze mnie dumny”. Powiedzia³a Królowa wyg³adzaj±c sukniê. „O ja Ciê ...” Lolitka i Bia³y Królik otworzyli usta i pyszczek ze zdziwienia „ To by³o extra! Sk±d Ty tak umiesz?”. „No có¿, moje dwie matki zawsze mi powtarza³y, ¿e kobieta musi siê umieæ obroniæ.”- u¶miechnê³a siê Biustomi³a. Walka dobieg³a do koñca. Armia Dobrych Moherowych Beretów pokona³a z³ych ninja. „Babciu!” krzyknê³a Lolitka, podbiegaj±c i przytulaj±c siê do babci. „Sk±d siê tu wziê³a¶?”. ”Znalaz³am Twój list, moje dziecko, a poniewa¿ od wielu lat pracujê w wywiadzie, od razu wiedzia³am, co siê ¶wiêci. Ten Roman z Nietolerancji i Nienawi¶ci ju¿ od dawna by³ pod nasz± obserwacj±”. „Babciu, Ty jeste¶ tajnym agentem?”.
„Pewnie. Nazywam siê przecie¿ B±k. Klementyna B±k.” –u¶miechnê³a siê babcia. „A teraz chyba czas dokoñczyæ, to, co moje kochane, tu zaczê³y¶cie. Zosta³a Ci jeszcze odpowiedz na ostatnie zadane pytanie ...”.
Lolitka u¶miechnê³a siê do Królowej, a Królowa do Lolitki, Bia³y Królik otar³ ukradkiem ³zê, armia Moherowych Babæ wyjê³a chusteczki do nosa, a wszyscy dworzanie z³apali siê za rêce. „Tak !” – powiedzia³a Lolitka i na niebie pojawi³a siê têcza. Ogromna ³±cz±ca jeden ¶wiat z drugim ¶wiatem. Pojawi³a siê, chocia¿ nie pada³ deszcz, ale nikogo to nie zdziwi³o.
A potem by³o wesele, które trwa³o 2 tygodnie, a po weselu Lolitka Z Doliny ¯ó³tych ¯onkili i Królowa Biustomi³a spa³y tydzieñ, a jak ju¿ siê wyspa³y, to posz³y napiæ siê pysznej kawy. Ci¶nieniowej z expresu. Bo pomiêdzy kobietami wszystko zaczyna siê i koñczy od kawy.


The end
smartindeed & argosrho
Data publikacji w portalu: 2009-01-14
Podoba Ci siê artyku³? Mo¿esz go skomentowaæ, oceniæ lub umie¶ciæ link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 3.78 /g³osów: 23
Zaloguj siê, aby zag³osowaæ!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opiniê  

ekscentryczka452009-01-23 19:06
Brawo!!!!..prawie jak futurystyczna historia a jednak robi ró¿nicê....czeka³am na Winetou..Nostradamusa...taniec na rurze..Jolê Rutowicz i ma³y orgazm..ale nic to..i tak fajnie by³o....masz u mnie *****

Irminka172009-02-13 16:27
No to jest naprawde fajne :D Gratuluje :D

alopecosa2009-03-19 16:11
coz moge powiedziec... zaj*** :) pomysl swietny i poczucie humoru w ogromnej dawce:)

blue eyes2009-06-25 22:42
JESZCZE !!!

deszczowa-noc2010-03-01 22:05
genialne! pozdrowienia dla Bia³ego Królika i kura, rozwalili mnie absolutnie.

Jesienna_Panna2010-04-29 23:44
By³o mi³o ;)...

MiodowaLawenda2010-11-13 00:11
Dziwne. Zabawne. £adne. Nie wiem sama. Podoba³o mi siê niebywale! Uwielbiam konkluzjê o kawie w ostatnim zdaniu, niby ¶mieszna ale... pamiêtam jak pi³y¶my gorzk± kawê z malutkich bialutkich fili¿anek i jak delikatny posmak br±zowego cukru zostawa³ d³ugo na ustach

Falys2012-01-07 17:54
Genialne, choæ do¶æ dziwne.

synkopa2012-02-20 13:26
Nie ma jak dobre fantazy na mi³y pocz±tek dnia :)

WeCanBe2017-08-31 04:43
¦wietne:))))


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych u¿ytkowniczek portalu

Zaloguj siê

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj siê!

Witaj, Zaloguj siê

Artyku³y zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wy¶lij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracê nickiem lub imieniem
(je¶li chcesz: nazwiskiem), je¶li chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024