AniaMac Pozwoliłam siebie zgubić, jak tani portfel czy klucze,
niedbale odłożyć na bok, zapomnieć, wetknąć się do ciasnego,
brudnego odpływu przeszłych wydarzeń.
Dla Ciebie mnie już nie ma.
Ktoś inny zachwyca się moją wybrukowaną emocjami powierzchnią.
Ktoś inny nie odkłada na zakurzoną półkę.
Ktoś inny dba abym nie straciła koloru ani połysku.
Ktoś inny patrzy z uwielbieniem.
Ktoś inny poleruje nierówności lat.
Ktoś inny przemawia ciepłym głosem i czule muska opuszkami palców.
Ktoś inny nie pozwala trafić mi do komisu.
Ktoś inny naprawia moje pęknięcia, uszkodzone delikatne mechanizmy.
Stałam się Tobie niepotrzebna, a dla kogoś innego bezcenna.
Ten ktoś nie pyta mnie o moje przeznaczenie ani przydatność.
Ten ktoś akceptuje mnie w mojej obecnej szacie.
Zamiast w muzeum niespełnionych miłości stoję w prywatnym domu
i cieszę domownika swoją cichą obecnością.
Stałam się nagle adekwatna do miejsca i czasu, w którym tkwiłam.
Ona zacerowała moją podartą duszę. Już nie przeciekam łzami.
Podarowała mi nowe fundamenty, mogę stać stabilnie i
nie straszyć ucieczką-upadkiem.
Ona już przestała szukać, a ja przestałam marnieć w szafie.
Ona nie potrzebuje klucza, żeby mnie otworzyć,
a ja nie stawiam oporu pod jej ciekawymi i świadomymi palcami.
Pozwalam jej odkryć na nowo moją starą duszę.