AniaMac -Myślisz, że naprawdę możemy wyjść? nerwowo zapytała przyjaciela o zdanie.
-Oczywiście, jeśli chcesz -odpowiedział pewnie z zachęcającym uśmiechem na ustach.
Nie wiedziała jak ma się ubrać.Podejrzewała, że na dworze może być zimno. Przez okno widziała ludzi ukrywających się pod grubymi płaszczami i parasolkami przed mżącym deszczem i zimnym wiatrem.Widziała, że to co widzi i to co czuje nie jest prawdziwe. Ona na fasadzie kamienicy widziała przecież odbicie promieni słonecznych, a wysoko na niebie pomiędzy burzowymi chmurami dostrzegała słońce. Tylko czemu jej przyjaciel nie chciał w to uwierzyć. Jakby na udowodnienie jego postrzegania świata na zewnątrz zaproponował jej popołudniowy spacer. Pełna wątpliwości przystała na propozycję, a teraz szukała odpowiedniego odzienia na tę chwilę. Wybrała bawełnianą ciemnozieloną czapkę i cienki czarny płaszcz.Przyjaciel czekał na nią przy drzwiach wyjściowych.Był jak jej anioł stróż.Wiedziała, że może mu ufać, że przy nim nie stanie się jej krzywda. Niecierpliwie złapała za klamkę i wyruszyła na zewnątrz.Kiedy znaleźli się na dworze wszystkie budynki zatraciły swój kontur. Było tak jakby znalazła się w świecie baśni. Wszystko tutaj było tak kolorowe. Z pośpiechu zapomniała zapiąć kurtkę, ale nie było jej zimno.-Widzisz? Nie matu żadnego słońca. Jest pochmurno i pada
- poinformował ją cierpliwie przyjaciel. Ona spojrzała wokół, wielość ciepłych barw uderzała ją po oczach, rozchodząc się gorącą falą po całym jej ciele.Spojrzała ponad budynki i wprawdzie nie ujrzała słońca, ale wiedziała, że gdzieś tam jest ukryte, przed ludzkim wzrokiem, za kłębiastymi chmurami. -Nie masz racji, przyjrzyj się. Jest tam, musimy tam iść, przekonasz się - odpowiedziała entuzjastycznym głosem i z przejęciem wymachiwał ręką, chcąc pokazać przyjacielowi, kto tutaj ma rację. Odkąd wyszła z budynku, coś się zmieniło. Teraz już nie odczuwała zakłóceń tego co widzi z tym co czuje.Wszystko zlało się w jedność, dając jej prawdziwy obraz postrzeganego świata. Kolega z miną pokonanego nieznacznie wzruszył ramionami i pozwolił się prowadzić w dół ulicy. To było piękne, czuła pod stopami podziemne źródła wody, słyszała rozmowy ludzi, którzy znajdowali się za daleko by można było ich usłyszeć, słyszała świergot ptaków, których nigdzie nie mogła zlokalizować i ten wodospad.Przecież w mieście nie ma wodospadu. Ona jednak go widziała. Kiedy nie mogła przestać zachwycać się przyrodą wokół siebie. Kolega powiedział znamienne wtedy słowa - Wiesz, że możesz teraz wyobrazić sobie to co tylko chcesz. Ona jednak nie słuchała go uważnie, wzruszona pięknem świata, który miała okazję podziwiać. Wszystko było takie nierealne, takie trójwymiarowe, takie pełne. I wtedy dotarł do niej sens słów.
-Mogę? -zapytała sama siebie. Dziewczyna uwielbiała czytać fantastykę i zawsze marzyła o tym by świat okazał się być bardziej fascynujący niż jest naprawdę. I teraz jej marzenia się spełniły. Po jej policzkach spływały łzy szczęścia.Wiedziała, że to co widzi jest wytworem jej wyobraźni, że niedługo nadejdzie chwila kiedy ten świat zniknie na zawsze. Myliła się. Ten świat pozostał w jej pamięci na zawsze. Nawet teraz gdy postanowiła spisać swoje wspomnienie na blogu.
-Jak myślisz co to było?
-Jak mniemam, Twoje niezmiennie optymistyczne podejście do świata.