Feminista - blog

Feminista Jestem nastrojony jesiennie wiec,zeby nie draznic moim spleenem udaje sie do moich ksiazek i prywatnych przemyslen z moja zona....
 KOMENTARZE (0) 
Feminista co do identycznosci pisarskiego stylu mojej zony i mojego (co zauwazyla Barnanos) oswiadczam,ze bedac razem-"wespol,w zespol" w literackiej przestrzeni -intencjonalnie nabywa sie podobnego sposobu jej,tej przestrzeni,interpretowania i werbalizowania.
 KOMENTARZE (1) 
OlaMaj lubię to! ;)
2024-10-28 14:45

Feminista moja zona,Iwona,napisala:
Café de Paris-»Le Bon Marché»-


Zaczne z grubej rury,od stwierdzenia,ze Paryz stolica mody jest!
Jak to sie dzieje,ze Paryz jest ta stolica wyjasnie slowami znawcy przedmiotu,ktory rzekl jak Zaratustra: »Paryz znany jest nie tylko z niesamowitej architektury,milosci,kultury oraz kuchni.Jest to takze
swiatowa stolica mody,pracuje tutaj wielu slawnych projektantow i modelek.Pokazy nowych kolekcji najwiekszych domow mody traktowane sa jako wazne wydarzenia kulturowe.Zjezdzaja na nie goscie z roznych stron swiata.»
Trafnosc powyzszej definicji mozna potwierdzic okrzykiem «wow!»
Z mojego punktu widzenia Paryz jest,przede wszystkim,przyjazny i szanujacy oryginalne postawy i poglady.Niczego nie ogranicza,niczego nie narzuca na sile,a w przestrzeni mody jest otwarty na kazdy wybor.To co pisze nie dotyczy norm wypracowywanych przez projektantow mody.To odnosi sie do swobody w wybo-rze wlasnego stylu ubioru (i stylu bycia!) z wykorzystaniem propozycji wie-lkich domow towarowych,a w mniejszym stopniu ekskluzywnych salonow mody przy avenue Montagne.Montagne to przestrzen dla koneserow i bogaczy.Dla pospo-litych* dziewczyn jest gigantyczny sklep przy Operze-»Galeries Lafayettes» (nota bene,z jego dachu mozna,za darmo,ogladac panorame miasta bez koniecz-nosci stania w kilometrowej kolejce do platnego wjazdu na wieze Eiffla).Obok «...Lafayettes»-drugi kolos z moda i niekoniecznie tylko «na wiosne» jak by to sugerowala jego nazwa,»Au Printemps».W ich przepastnych wnetrzach,na wielu pietrach rozlokowaly sie butiki wszystkich … tak!tak!...wszystkich firm produkujach modne rzeczy wspomagajace piekno kobiecosci.Sa tez i stoiska z «odzieza i galanteria dla panow»,ale te nie wspomoga meskiej urody jesli panowie nie maja klasy.Nie jestem kobieca szowinistka,ale uwazam,ze dzie-
wuchy maja w sobie to «cos»,czego nie maja faceci.Taka jest natura wszech-rzeczy i tego sie nie da zmienic...
Do wspomnianych dwoch «grands magasins» dziasiaj nie zapraszam.Po pierwsze dlatego,ze jest tam tlum Azjatek (Chinek,Japonek,Tajek i kto tam sie orientuje to odgadnie nacje),ktore za punkt honoru postawily sobie zrobienie zakupow wlasnie tam.Po drugie:mam ciekawsze miejsce do spenetrowania-»Le Bon Marché»,wytworny magazyn przy ulicy Sevres.Miejsce zapraszajace eleganckie damy by weszly i spedzily tam troche czasu.Jego zalozycielem i tworca zupelnie nowej formy sprzedazy byl pan Aristide Boucicaut.Do mo-mentu inauguracji jego przedsiewziecia (w roku 1863) ubierano sie u kraw-cow,kapelusze kupowano u modystek,a kosmetyki w mydlarniach. Innowacyjnosc przedsiewziecia Monsieur Aristida polegala na tym,ze wszy-stkie rzeczy zgromadzono w jednym miejscu i wyeksponowano je w qasi teatralny sposob.Pierwszym,przyprawiajacym klientki o zawrot glowy wra-zeniem byla obfitosc towarow wystawionych na «libre toucher», na «wolny dotyk».Wszystko bylo do sprobowania,przymierzenia,a przeszkolony personel sluzyl rada,zacheta i prawil paniom dusery czyli komplementowal ich wybory. Nie byla to jeszcze samoobsluga,bo te wymyslono dopiero w latach trzydzies-tych XX wieku (wozek sklepowy «wynaleziony» zostal w 1937.),ale nowa stra-tegia handlowa polegala na swobodnym dostepie do towaru wyposazonego w widoczna cene;organizowanie kiermaszy w okresach tak zwanej «silnej
sprzedazy» (na przyklad:zabawki w grudniu).Wyprzedaze po obnizonych cenach i wymiana towarow...No,tego jeszcze swiat nie widzial!Jednakowoz zobaczyl, stwierdzil,ze to dziala i pomysl Boucicaut zostal skopiowany w formie istniejacych po dzis dzien galeriach i supermarketach… »Maison Boucicaut» («Dom Boucicaut») poszedl dalej w organizowaniu handlu wpro- wadzajac ogolnoswiatowa sprzedaz katalogowa,a poza tym,dla bogatych klientow zagranicz- nych,wybudowany zostal hotel «Lutetia». **
Niezwykla jest przygoda pojsc do domu towarowego,ktory dziala nieprzerwanie od 1869!



Zaprojektowany przez Charlesa Boileau i skonstruowany przez Gustawa Eiffela (tak!tego Eiffela,od wiezy!) trwa w niezmienionym wizerunku,a nie-zbedne liftingi dokonywane sa dyskretnie,bez zamykania sklepow,nawet i w niedziele-taki francuski ewenement w odroznieniu...
Pyszne gmaszysko ma powierzchnie ponad 52 tysiecy metrow kwadra-towych i wlasnie ukonczono renowacje fasad i witryn od ulicy Velpeau,a w srodku?
Inzynier Eiffel,spec od konstrukcji stalowych,zaprojektowal przepiekna,azurowa konstrukcje wnetrz i ta,wraz z klatkami schodowymi i windami sprawia,ze ma sie wrazenie bycia «przestrzennego»...tak jakby sie fruwalo miedzy pietrami.Fruwa sie zreszta posrod roznorodnosci i obfitosci dobr przeznaczonych glownie dla pan i to pan «modnych» (jesli wiadomo co mam na mysli).«Le Bon Marché» moze oznaczac «Dobry Rynek» albo wrecz:»Dobry Zakup» i mam wrazenie,ze na takie wlasnie zakupy wysiada sie z metra na stacji «Sevres-Babilone».
Pierwsze co rzuca sie w oczy po wejsciu z naroznika ulic Velpeau i Sevres to parowoz jako
motyw przewodni w firmie MOYNAT;na prawo-Chanel,na lewo-Yves Saint Laurent,a dolem
-okazjonalny wysyp roznych rzeczy.Okazjonalny poniewaz co chwile zmienia sie temat glowny ekspozycji.Raz,wszystko podporzadkowane jest wizji artystycznej japonskiej tworczyni przestrzennych instalacji ,pani Chiharu Shiota... Kiedy indziej galerie wypelnia styl wloski,to znaczy-rzeczy wprost z Italii (calosc pod nazwa «La famiglia»).W takich momentach,dwa glowne westybule zostaja zagospodarowane przez okazjonalne scenografie i to daje wyrazny sygnal: Hej!Jestes nie tylko w sklepie!Jestes w przestrzeni artystycznej!Jestes w galerii sztuki,do ktorej naleza tez oferowne tu ciuchy,bu-ty,bizuteria i rozniste piekne dodatki z kosmetykami wlacznie…
Atrakcyjnosc oferowanych w «Le Bon Marché»rzeczy zwieksza promujacy je,mocno sfeminizowany personel i sa to piekne dziewczyny (zaznaczam,ze w mojej narracji slowo dziewczyny odnosi sie do kobiet w kazdym wieku) roz-nych ras.Znow daje o sobie znac znakomicie we Francji funkcjonujaca idea wielokulturowosci i to jest «oczywista oczywistosc» poniewaz wspolczesne spoleczenstwo powinni wiazac ludzie roznego pochodzenia.To wynika nie tylko z Biblii ale i...ze zdrowego rozsadku,ktorego...no,mniejsza o to…
Kiedy zaczynalam pisac ten tekst to mialam zamiar wskazac najciekawsze,moim zdaniem,butiki w przepastnym wnetrzu budynku.Zrezygnowalam,bo bylby to moj wybor,a bedac osoba o ciagotach do klasyki w modzie (buty od Chanel,dzinsy od Levisa czy puder od l’Oreal) moje preferencje moga roznic sie znacznie od gustow tych,ktorym podobaja sie torebki od Gucciego czy garderoba od Ricka Owensa...Co zatem polecam?Juz o tym wspominalam-poki Polska jest w Unii Europejskiej nic nie stoi na przeszkodzie by,bez zbednego trudu,wybrac sie do Paryza i tam,wlasnymi oczami (oczyma?) obejrzec wnetrze i zawartosc «Le Bon Marché».
Warto nadto pamietac,ze w Paryzu handel i sztuka w jednym stoja domu.Zaaferowane ogladaniem modowych hitow znajdzcie chwile na zauwazenie wiszacych na scianach obrazow.Moze nie sa to dziela najwyzszego lotu,ale taki malarz-artysta «sie namordowal» (...)»to przez sam szacunek« by to trzeba zauwazyc.No,a ponadto firmowe stoiska zaprojektowane sa z mysla by dostarczyc klientkom moc-nych,estetycznych wrazen i bywa,ze pomysl na ekspozycje jest taki,ze niejednej «galy by na wierzch wyszly"(jak to okreslil znany mecenas kultury).
Jedno wiem na pewno,na co trzeba koniecznie zwrocic uwage.W bocznej czesci budynku,pomimo wielu przebudow,pozostal niezmieniony szklany dach wraz z zeliwnym,ozdobnym obramowaniem.Zachowana zostala takze dawna,fin-de-siècle’owa klatka schodowa,ale klientela woli cichobiezne, nowoczesne schody mechaniczne i raczej nie zwracja uwagi na pozostale
resztki w stylu art-deco...
«Le Bon Marché» zaprasza codziennie (w niedziele takze) od godziny dziesiatej do dwudziestej pierwszej i zaprasza razem z psami,ktore maja specjalne wzgledy i zawsze moga liczyc na uprzejma miske wody w czasie oczekiwnia az towarzyszaca osoba zakonczy zakupy.


_____________________________________________________________________

*slowo «pospolitych» nie ma pejoratywnego znaczenia,oznacza :innych od celebryckiego zadecia.
**Lutetia to dawna,rzymska nazwa Paryza.
 KOMENTARZE (2) 
Bernanos Pańska żona - Parisienne38 - w zadziwiający sposób ma identyczny styl pisania, co Pan... I do daje do myślenia... A styl formułowania myśli jest indywidualny i niepodrabialny - o czym wiemy na przykładzie mi.in. Unabombera www.filmweb.pl/serial/Manhunt%3A+%C5%9Amiertelna+rozgrywka-2017-787907
2024-10-27 15:58
Bernanos *to daje do myślenia...
2024-10-27 16:09

Feminista Jesli ktoras z Dziewczyn ma mi za zle to co pisze w moim blogu to powolujac sie na "pierwsza poprawke do "Wiadomo-Czego" oswiadczam,ze mam wolnosc do publikacji moich opinii....
 KOMENTARZE (0) 
Feminista à prpos AI ; przeczytalem wlasnie powiesc Toma Hanksa (tak!tego Toma Hanksa)pod tytulem "Arcydzielo" (rzecz o powstawaniu filmu) i jestem przekonany,ze tak blyskotliwej pelnej ironii narracji "sztuczna inteigencja"-chocby nie wiem jak by sie wytezala- to by nie udzwignela;podobnie jakby nie dala rady storzyc muzyczny album "Harlequin",bo taki moze "wyspiewac" autentyczna Lady Gaga
 KOMENTARZE (0) 
Feminista czytam,ze Radio Krakow uzywa sztucznej inteligencji w tworzeniu radiowych dziennikarzy i ich (tych sztucznych) interlokutorek i interlokutorow (takze sztucznych).To fatalny znak naszych czasow kiedy malo kto wie co jest oryginalne ,a co jest podrobka;wiec mam zadanie dla zwolenniczek i zwolennikow AI: powroccie do "zwyklej"lektury "A la recherche du temps perdu" Marcela Prousta,bo -przynajmniej-tej prozy nie uda sie,zadna "sztuczna" miara,podrobic.
 KOMENTARZE (1) 
freeberde lubię to! ;)
2024-10-23 23:43

Feminista Czy ktoras z Dziewczyn bylaby laskawa oswiecic mnie w kwestii o co chodzi w programie TVN-pod tytulem "Azja Express",bo moja inteligencja jest tu bezradna.
 KOMENTARZE (1) 
IbelieveIcanFly Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę
2024-10-22 16:12

Feminista Ginczanko;jesli to mozliwe-uruchom swoj profil;powtorze:jesli to mozliwe...
 KOMENTARZE (1) 
freeberde Maria Kasprowiczowa, córka generała - też była 30 lat młodsza od swojego wybranka, polskiego poety Jana Kasprowicza. I napisała Dzienniki, w których opisuje tę relację małżeńską. Polecam Panu tę lekturę, mimo iż wydaje mi się, że zupełnie nie interesują Pana - uczucia kobiety - tylko skoncentrowany jest Pan na tej swoistej męskiej, egoistycznej i projekcyjnej rozkoszy, związanej z obcowaniem z młodą i inteligentną dziewczyną i czerpaniem od niej - inspiracji. Pana małżonka, Ivonne - też pisze pamiętniki. Każdy człowiek jest ważny dla świata, a szczególnie ten, który spisuje swoje dzieje. A tak poza tym - dlaczego Jej tu nie ma? Czy ona przypadkiem nie znalazła swojej miłości, a Pan tutaj przeczekuje tę sytuację, która niewiadomo jak się potoczy?
2024-10-22 23:39

Feminista .Ginczanko;mam bezczelne przekonanie o moim dobrym IQ, stad dostrzegam u Pani i sarkazm i erudycje;a co do "Madrosci jak rozkosz" to aluzja do tytulu tomiku wierszy "Sany" Bonne journee...
 KOMENTARZE (0) 
Feminista .Ginczanko;mam bezczelne przekonanie o moim dobrym IQ, stad dostrzegam u Pani i sarkazm i erudycje;a co do "Madrosci jak rozkosz" to aluzja do tytulu tomiku wierszyn "Sany" Bonne journee...
 KOMENTARZE (1) 
Ginczanka Myślę, że w ogóle bezczelność jest jedną z Pańskich zalet lub wad - wedle gustu ;-) A na poezję reaguję alergicznie - więc się nie wypowiem w tej kwestii. Chociaż paralela pomiędzy mądrością a rozkoszą - nie powiem - zaintrygowała mnie ;-)
2024-10-19 19:48

Feminista jezeli na moje pytanie:Kim jestes podpisujaca sie nazwiskiem Zuzanny ,Ginczanko-piszesz:Ginczanka Tuwimem w spódnicy ;-);to ja taka odpowiedz uwazam za wykret bo "ubieranie mentora Zuzanny w spodnice jest-co najmniej-niemadre,a przeciez"Madrosc jak rozkosz"
 KOMENTARZE (7) 
Ginczanka Dostrzegł Pan wykręt - jestem pod wrażeniem Pańskiej przenikliwości ;-)
2024-10-18 18:47
Ginczanka A teraz ufam, że dostrzeże Pan sarkazm ;-)
2024-10-18 18:49
Ginczanka Chyba powinnam zmienić podpis na "Girl" - bo stylistycznie najbliżej mi do Boya... Adieu!
2024-10-18 18:50
Ginczanka To może zapoda Pan jakiś wirtualny bit werbalny na temat rozkoszy? Myślę, że koleżanki chętnie się dokształcą...
2024-10-18 18:53
Ginczanka PS Dzisiaj zmarł prof. Zimbardo...
2024-10-18 18:59
Teoretycznie Intelektualistka mmm a...
2024-10-19 17:09
Teoretycznie On nie napisze o rozkoszy,bo to stary piernik jest... Ty nią jesteś:-).
2024-10-19 17:44

Feminista Kim jestes,podpisujaca sie nazwiskiem Zuzanny:Ginczanko?
 KOMENTARZE (2) 
freeberde lubię to! ;)
2024-10-14 23:29
Ginczanka Tuwimem w spódnicy ;-)
2024-10-16 19:00

Feminista Kontynuujac moja dysertacje o kabaretach pisze,ze istnieje zasadnica roznica znaczeniowa miedzy przymiotnikami "satyryczny" i "komediowy",co w przypadku kabaretowch tekstow ma "znaczeniowa wartosc".O co "mnie sie rozchodzi",ze sie dopytam;mnie sie rozchodzi o to,ze utwor satyryczny osmiesza kogos lub cos; "piętnuje wady ludzkie, obyczaje, stosunki społeczne itp.",a komediowy zabawia przedstawiając w sposób "humorystyczny" sposob postacie, obyczaje, wydarzenia itp.»...a humorystyczny znaczy dowcipny,zabawny smieszny co w przypadku satyry nie jest konieczne,bo w niej lepiej uzyc persyflazu czyli ironiii, ukry-wającej szyderstwo pod pozorami wyszukanej uprzejmości lub udawanej powagi.W moim przekonaniu,faceta,ktory posiada dobre poczucie humoru (a moja zona-na dodatek-dosko-naly gust) malo jest teraz autorow piszacych kabaretowe teksty ,ktore zamiast byc humorystyczne sa bezczelnie szydercze,a ich tworcy mniemaja,ze to wystarczy do wywolania rechotu publiki.Do tych osob ja,jacek zaliczam "stand-uperow,ktorych najwiekszym mnu sem jest ich wiara osobista charyzme,ktorej nie posiadaja wcale;takie,ja jacek mam spostrzezenie i nie bede sie przed nikim tlumaczyl z poziomu mojego poczucia humoru,bo jest dobre i kropka.Dodam tylko jako przyklad korzystnego zastosowania "satyrycz-nosci" monolog Janusza Gajosa o mecenasie kultury ,a przemilcze uprzejmie ludyczne czyli "swojskie "one man shows" Marcina Danca,"znajomego kolezke" wszystkich osob z publicznosci.Ja,jacek moge odpowiedzialnie napisac,ze Daniec jest reklama siebie i w tym kierunku ida jego sceniczne "wykony".W porownaniu: wspomniany wczesniej pan Gajos jako standuper jest poza wszelka konkurencja,bo w kazdej roli-jak chociazby "Polonusa" czy "Brydżysty - jest komediowy absolutnie ,a nie satyryczny jak to sie esradowym kabareciarzom zdarza. I co istotne-pan Janusz Gajos jest ,po prostu,autentyczny jak 150. i to jest wystarczajacy powod by uwaznie wysluchac co ma do powiedzenia (bez potrzeby zwracania uwagi na szczegoly garderoby,rekwizyty czy aktywnosci pantomimiczne albo rozne inne chwyty wzmacniajace smiesznosc "wykonu.jest jednak artysta, ktory klasyczna forme monologu "ubiera" w atrybuty plci osoby jaka odtwarza i osiaga tym piorunyjacy efekt;chodzi tu o Bronislawa Maja bedacego szatniarka Lola."A ja nadto - w retrospekcji- przywoluje tu "wszystkich swietych" pols-kiego kabaretu,ktorzy nie maja dzisiaj nastepcow. I z tego "areopagu" wylaczam jednego artyste,ktory jako jedyny "referowal" swoje monologi w doskonalej... spiewaczej formie-oryginalny "referent" momentow z zycia,Wojciech Mlynarski.
------------------------------
Wojciech Mlynarski byl w powszechnym odbiorze publicznym -piosenkarzem "swojskim" bo przez szerokie (sic!) audytorium o obyczajnosci klubowo-dysko-tekowo-weselnej postrzegany byl jako sympatyczny (oczywiscie,niewatpliwie) wykonawca "autentycznego,z zycia wzietego" (sic!) utworu "Jestesmy na wcza-sach", ktory owa publika traktowala jak najpowazniej i wlaczala go do reper-tuaru piesni wykonywanych przy grillu,jesli wiadomo co mam na mysli.A mam na mysli to,ze rozni ludzie sa na swiecie i to bardzo dobrze,bo nieraz zabawnym bywal fakt,ze publicznosc spektaklu kabaretu "Owca" Jerzego Dobrowolskiego nie rozumiala nic z wysmakowanych,finezyjnych żartow i skeczy w wykonaniu Dobrowolskiego,Pokory,Stockingera,Nowaka,Lesniaka i Turka. A teksty-autorstwa Jerzego Dobrowolskiego i Stanislawa Tyma skupiały się głównie na ośmieszeniu absurdów życia codziennego, konformizmu i „tandety" tak zwanej rozrywki ,bo egalitarnie swojskiej,a nie adresowanej do odbiorcow o subtelnym poczuciu humoru.Punktujac roznice w "rozumieniu "smiesznosci" mozna zapytac czy nie ma uniwersalnego sposobu rozbawiania roznej inetelektualnie publixznosci... Moim,jacka,zdaniem-jest i chodzi tu o wyrazistosc scenicznej postaci (byle nie byla "przerysowana").Ponadwerbalna sila kabaretowego wykonawcy jest "vis comica" czyli zdolnosc do rozsmieszenia publicznisci samym soba kiedy tylko stanie sie na scenie.Te wrodzona "sile smiesznosci posiadal cudowny Jan Kobu-szewski,ktory nadto wyposazal odtwarzane postaci w oryginalne cechy zewnetrzne i wyrafinowane slownictwo.Kiedy w skeczu "Ucz sie Jasiu " z Golasem i Michni-kowskim byl majstrem zakladu uslug hydraulicznych to Kobuszewski-po prostu-nim byl. ja,jacek nie umiem wytlumaczyc tego "komicznego" fenomenu,ale mysle,ze kazda wrazliwa na dowcip osoba karykaturalna groteskowosc pana majstra Kobuszewskiego natychmiast "kupi".Poza wszystkimi ekscentrycznymi cechami wy-gladu;u "pana majstra" byl jago charakterystycznie naciagniety "na full" berecik; a nade wszystko pan Jan posiadal niezwykly sposob mowienia , niemozliwej do podrobienia artykulacji;to bylo cos wysoce oryginalnego -ta zdolność pobudzania innych do śmiechu , umiejętność rozbawiania, talent komiczny; siła śmieszności,ktore to cechy posiadali komicy "starej daty",a nie posiadaja wspolcesni;na przyklad Marcin Daniec poslugujacy sie knajackim dowcipem slownym co rozmija sie z moim poczuciem humoru,bo knajak to w pospolitym rozumieniu to «człowiek z marginesu społecznego» wiec ade-kwatne,knajacke dowcipasy maja swoja szczegolna,"festynowa"publike,do ktorej-pardon-nie naleze (czego wszystkim Dziewczynom i Ich znajomym zycze).
 KOMENTARZE (0) 
Feminista ...Napisalem bylem,ze obecne kabarety polskie wyszly z eleganckich,nobliwych choc satyryczno-humorystycznych widowisk kameralnych na malych scenach i rozlazly sie po niemal jarmarcznych estradach dla-tak zwanej-szerokiej publicznosci co obnizylo poziom wymagan dla artyzmu,bo -przy calym szacunku dla szerokiej publicznosci-jej poczucie finezyjnego humoru jest na poziomie czerstwych dowcipow opowiadanych w swojskim towarzystwie przy grillu.Skoro tak napisalem tp mozna mnoemac,ze sie czepiam...Czy sie czepiam?Jesli ktos tak pomysli to jest w bledzie,bo ja,jacek nie mam nic przeciwko temu by preferowac rozne formy kabaretowych produkcji ,bo albowiem kazda sztuka jest elementem kultury ,a kultura to-jak definiowal ja kabaretowy "animator kultury" w osobie Janusza Gajosa -"to jest takie cos wazne dla narodu i w ogole,ze to sie w pale nie miesci(..);ni ma to,tamto,piniadze nie piniadze,bo jest tak,ze najsamprzod jest kultura, potem-dlugo,dlugo nic i sztuka..na koncu.." Ten tekst pobudza moje poczucie humoru,a potem -dlugo,dlugo nic i monolog/"wyklad "o slowie kocham" Dariusza Basinskiego w spektaklu sprzed dekady czyli kabaret "Mumio" ...na koncu. I to bylby rzeczwiscie koniec mojego wyboru kabaretowych "jedno-aktoweczek"(jak to okrelil Dudek Dziewonski),posrod wszystkich,ktore widzialem spektakli -od krakowskiego zespolu aktorow w "Jamie Michalika",do tekstow Tadeusza Kwiatkowskiego i Jacka Stwory,przez "Egide" Jana Pietrzaka ,wro-clawska "Elite" Jasia Kaczmarka,zielonogorski "Potem"i "Hrabi"z Joanna Kolaczkowska ,przez "Ani Mru Mru"i (...)"Moralnego niepokoju" po wielki "wysyp" takich i owakich estradowcow, ktorych byle jakim produkcjom ja,jacek musialem przeciwstawiac sie sila i godnoscia osobista , bo te urazaly moja inteligencje i poczucie humoru wiec nie bede o nich pisal.Na obcojezycznym marginesie -odnotowuje fakt,ze moja zone i mnie rozsmiesza do lez komediowy genre Johna Cleese (choc niekoniecznie we wszystkich pomyslach grupy Lata-jącego Cyku Monty Pythona"),ale scenka z "Ministerstwem glupich krokow" jest dla nas-Iwony i mnie-absolutnie i absurdalnie smieszna.Co prawda tekstu do wygloszenia ma JohnCleese (jako minister "glupich krokow") niewiele,ale zwra-cajc sie do petenta,ktory ze swoimi glupimi korokami przyszedl po ich dofi-nansowanie minister oswiadcza:(No coz,panskie kroki nie sa az tak gupie.prawa noga nie jest glupia wcale,a lewa robi zaledwie pol obrotu co drugi krok .
-Dofinansowanie pozwoliloby mi kroki rozwinac.-oswiadcza petent.na co minister Cleese wstaje i spacerujac w niezwykle koslawy sposob mowi,ze problem tkwi w pieniadach,bo ministertwo dostaje zbyt mala dotacje,bo(na przyklad-w zeszlym roku dostalismy mniej niz ministerstwo obrony.)..Opisywac te scene jest latwo,ale to trzeba zobaczyc,zeby docenic niezwykla sile komizmu Johna Cleese.Dla przeciwwagi powrocmy do rownoleglej czasowo na- szej,polskiej przestrzeni kabaretowej. Za prezesury Jacka Kurskiego polska telewizja stawiala na upowszechnianie kultury popularnej czyli faworyzowanej,lubianej przez "masy",przez "lud" wiec przez szerokie rzesze publicznosci o nasta-wieniu zabawowo-rozrywkowym,to znaczy zorientowna na artystyczna dzialalnosc ludyczno-rekreacyjna ze ha,ha!; encyklopedyczna definicja mowi o sztuce "zorientowanej egalitarnie", zatem teza o sztuce (dla kogo jest?) autorstwa Henryka Goreckiego okazuje sie byc twierdzeniem slusznym. Tak czy siak-w okresie minionym odbywaly sie mostrualne,wrecz gargantuiczne rewie kaba-retow,ktorych poziom byl ludyczno rekreacyjny,bo "ludzie to lubiom sie posmiac",a powodem do tego moze byc facet przebrany na kobiete,co bylo gwozdziem programow kabaretu "Tey"-Bohdan Smolen jako Pelagia albo -Bronislaw Opałko jako Genowefa Pigwa – baba z Napierstkowa ,w Krakowskich "Spotkaniach z ballada";w 1987 Opałko założył własny kabaret „Pigwa Show” .Obie kabaretowe posytaci bazowaly na komizmie ludycznym,krotochwilnym,oprtym na blahych zartach i gagach rodem z komedii slapstikowej.Tu liczyla sie tania akcja i "czerstwy" humor....a publicznosc o wyrafinowanym guscie oklaskiwala auten-tycznego profesora polonistyki i poete pana Bronislawa Maja z kabaretu "Pisarze do piorka",ktory w 2016 roku,w telewizyjnym programie rozrwkowym,wobeci licznej publicznosci (gdzie w pierwszym rzedzie siedziala noblistka,pani Wislawa Szymborska w towarzystwie Krystyny Zachwatowicz -Wajdowej) wystapil jako pani Lola,szatniarka Domu Literatow w Krakowie, przy ulicy Krupniczej 22. -pani Karolina,zdrobniale:Lola w kabarecie- de facto profesor Bronislaw Maj,,czlowiek o wybitnej inteligencji i takim tez poczuciu humoru obgadal w swoim monologu cala rzesze pisarzy,ktorzy sie w pani Loli kochali i pisali dla niej znane nam skadinad "kawalki";Clou wystapienia "pani Loli" byla wiadomosc o przyjazni z pania Wislawa Szymborska.-"nieraz my sie z nia wodeczki napily"-opowiadala pani Lola,a kamera pokazywala pekajaca z smiechu noblistke..."my podokazywaly"-kontynowala pani Lola-"a potem my pracowaly.Ja jej bardzo pomagala,ale mowie,Wisiu,wezze coc dluzszego napisz,no bo takie krotkie,a ona mowi: Lola,ale mi sie nie chce No to ja mowie,ze to musi byc grube,bo nam tego Nobla nie dadza,a Ona mowi:Eee,juz by takie nie byly,zeby nie daly;no i daly nam w koncu...
 KOMENTARZE (4) 
Lorienn77 lubię to! ;)
2024-10-11 13:37
freeberde Nie lubię cię i nie szanuję. Jako podstarzaly samotny koleś - zacząłeś jeździć po wsiach polskich i szukać biednej i ładnej - młodej dziewczyny - do towarzystwa w tym swoim marnym zyciu. Twoją reklamą był Paryż, bo tam miałeś konotacje. I znalazłeś dziewczynę, która się wzięła na ten haczyk. I zamarnowałeś Jej życie emocjonalne, bo tak naprawdę Jej uczucia ciebie kompletnie nie obchodzą. Kupiłeś ją, jak kupuje się dziwkę. Rozmawiałam z Iwoną, nawet nie ma konta oszczędnościowego za te lata zmarnowane z tobą. Wszystko przekalkulowałeś. Mieć panowanie i kontrolę nad czyimś życiem. Gdy Ona ma kryzys - to ty jej gadasz, jak dużo dla Niej zrobiłeś. A co ty - pospolity chuju - dla Niej zrobiłeś? Paryż w tej chwili jest upadłym miastem, ludzie tam koczują pod namiotami, śpią w studzienkach kanalizacyjnych, jak szczury i śmierdzi tam wszędzie moczem. Nie ma tam żadnej współczesnej sztuki teraz. Paryż aktualnie to jest dno.
2024-10-11 23:22
freeberde I teraz tu się produkujesz, żeby pokazać wszystkim, że mialeś prawo zmarnować Jej życie, bo uważasz się za inteligenta. Weż ty puknij się w głowę, jesteś nikim i masz problem, bo zniszczyłeś Dziewczynie życie, ktora mogła być kimś - więcej od ciebie. Jakim prawem takie męskie niedorozwinięte chuje to robią? Zapłać Jej za te stracone lata - całą forsę, która masz - i puść Ją wolno, żeby mogła polecieć. Tylko tak zrehabilitujesz się za to zło, które Jej uczyniłeś. A nie pierdoleniem tutaj o swoich upodobaniach i publikowaniem swojego pamietnika. Nikogo męskie szczyny tutaj nie obchodzą. Czy wiesz - gdzie jesteś?
2024-10-11 23:34
IbelieveIcanFly Myślisz, że go stać na taki gest? Nie bądź naiwna
To zwykły śmierdzący leń który bez kobiet znalazł by się już dawno na ulicy bo takie było jego przeznaczenie tak na prawdę
2024-10-12 03:39

Feminista Mialem ostatnio "nieszczescie" ogladac i sluchac "wykonow" polskich kabaretow i W KWESTII TEKSTOW KABARETOWYCH ja,jacek WYROZNIAM TEKSTY ESTRADOWE I TEKSTY SCENICZNE;TO TAKI ZCRUBNY PODZIAL,KTORY OPIERA SIE NA KRYTERIUM PODO-BNYM DO WYZNACZNIKA JAKIM POSLUZYL SIE JAN MLYNARSKI W DEIEDZINIE MUZYKI ROZRYWKOWEJ PRZYWOLUJAC NA SCENE PRZEDWOJENNE POLSKIE TANGA JAKO PONADCZASOWY KANON.
Wedlug mnie-sila wspomnianego muzycznego gatunku byl i jest tekst i tu jestem o krok od przestrzeni literackiej,o ktorej chce napisac,a mianowicie o struk-turze i ogolnych zasadach budowy kabaretowych monodramow i skeczy.To,ze -na poczatku mojego felietonu/monografii przywolalem "artystyczna osobe" Jana Mlynarskiego swiadczy o mojej admiracji dla przedwojennych nastrojow w owczesnych kabaretach,o czym Edward Dziewonski (kapitalny animator""Dudka")
powiedzial (zapowiadajac scene "Przed sądem " z Michnikowskim,Gajosem i Kobuszewskim:"),ze tego rodzaju skeczykow;minijednoaktoweczek wlasciwie sie teraz juz nie pisze...a szkoda... Bo to wlasnie jest istota kabaretowej kul-tury-znakomite literacko teksty ,dla ktorych -w moim przekonaniu "drogowskazem" byly "opary absurdu" Juliana Tuwima i Antoniego Slonimskiego...Ktora z Dziewczyn wie o co chodzi ?...oto jest pytanie !!
Pozostawiajac to pytanie jako retoryczne wiec bez odpowiedzi napisze powaznie, ze poczucie humoru zalezy od inteligencji i sens tej tezy potwierdza oswiadczenie genialnego kompozytora i erudyty,Henryka Goreckiego o tym,ze sztuka nie jest dla chamow...Obecne kabarety polskie nie spelniaja tego kryterium i z eleganckich,nobliwych choc satyryczno-humorystycznych widowisk kameralnych na malych scenac rozlazly sie po niemal jarmarcznych estradach dla-tak zwanej-szerokiej publicznosci co obnizylo poziom wymagan dla artyzmu, bo -przy calym szacunku dla szerokiej publicznosci-jej poczucie humoru jest na poziomie czerstwych dowcipow opowiadanych w swojskim towarzystwie przy grillu.
 KOMENTARZE (0) 
Feminista ...ciag dalszy o "Rekopisie znalezionym w Saragossie":Recenzje Rękopisu były asekuranckie i krótkie. Polscy recenzenci w różny sposób odnosili się do dzieła Hasa: padały opinie, że reżyser „lekkomyślnie stracił okazję wspięcia się na szczyt” (Jaszcz), a jego film „jest to dziwactwo tak dziwaczne, że stanowi unikat na skalę światową. (…)
Od strony widowiskowej Rękopis... jest najwybitniejszym osiągnięciem w dziejach naszego filmu” (Zygmunt Kałużyński).
W 2024 roku w plebiscycie portalu Pełna Sala Rękopis... został wybrany drugim najlepszym polskim filmem w historii.

W Stanach Zjednoczonych Rękopis, mimo okrojonej wersji, został uznany za film kultowy, a niszowe środowiska intelektualno-artystyczne Zachodniego i Wschodniego Wybrzeża stawiały go obok Nocy żywych trupów (George’a Romero) oraz Głowy do wycierania (Davida Lyncha)[35]. Jeden z miłośników filmu, Jerry Garcia, podjął starania na rzecz sprowadzenia do Ameryki pełnej wersji filmu, ale zmarł, zanim dotarła do niego 152-minutowa – jak się okazało – wersja francuska. Zafascynowani nową kopią filmu Martin Scorsese oraz Francis Ford Coppola doprowadzili jednak do rekonstrukcji pełnej, 180-minutowej wersji filmu, której premiera w Stanach odbyła się w 1997. Tam Rękopis został przyjęty z entuzjazmem: Stephen Halden, recenzent „The New York Timesa”, opisał film Hasa jako „rozbudowaną, humorystyczną medytację na temat związków między realnością i iluzją, rozegraną w autoironicznym, uczuciowo chłodnym stylu”. Michael Sragow z „The Village Voice” docenił natomiast „elegancko kręcone czarno-białe zdjęcia”. Podobne opinie wyrazili Salman Rushdie („Pierwszy raz natrafiłem na coś, co następnie pokochałem w wersji książkowej”) oraz Susan Sontag („Wirtuozeria w prowadzeniu narracji”).

Również we Francji w latach 80. Rękopis zdobył wielką popularność. Czasopismo „Cahiers du cinéma” porównało film Hasa do Opowieści tysiąca i jednej nocy, a gazeta „Le Monde” nazwała reżysera „malarzem barokowym polskiej tragedii”. Nawet po latach od premiery dzieło Potockiego wciąż było wyświetlane w dzielnicy łacińskiej Paryża. W 1996 Manuela Gretkowska zanotowała, że na projekcji Rękopisu znalezionego w Saragossie, w którym uczestniczyła w tym samym roku, sala kinowa była „pełna”. Także w Hiszpanii film Hasa cieszył się powodzeniem, a Jerzemu Skarżyńskiemu Hiszpanie zadawali pytanie, gdzie ekipa filmowa znalazła „hiszpańskie” plenery.

Wielu reżyserów, w tym Martin Scorsese, Luis Buñuel, David Lynch, Lars von Trier, Harvey Keitel oraz pisarz Neil Gaiman uznało Rękopis za jeden z najwy-bitniejszych filmów kina światowego. Jak dowiódł Michael Goddard, poetyką zbliżoną do dzieła Hasa posługiwał się również Raúl Ruiz w swoim filmie Wioska piratów (1983). W 2011 portal Esensja umieścił film Hasa na liście najlepszych filmów polskich wszech czasów.
 KOMENTARZE (2) 
freeberde Film bardzo meski, ktory tylko mezczyznom moze sie podobac, dlatego Gretkowska zrobila taka notatke. Nic w nim nie znalazlam nowego i interesujacego , nic nie pamietam poza skojarzeniem, ze jest to jakas nieudana adaptacja Don Kiszota. Te okropne stroje, brzydkie zwyczaje strasznych facetow. Nic kobiecego, nic pieknego. Film dla okropnych facetow, ktorzy biora sobie mlode dziwki za zony. Ze wzgledu na rozbuchana reklame srodowiskowa - ze 3 razy podchodzilam do tego filmu, naprawde zmuszalam sie, zeby ogladac te nudy i powtorki - nie dalam rady do konca. Pod tym wzgedem jest to ewenement, bo nawet Cremaster'a - mimo kryzysu po 3 godz ogladania i potrzebie rozbudzenia mocna kawa - obejrzalam do konca. Ten Rekopis to okropny i nudny film, zadna dziewczyna nie znajdzie tam nic ciekawego.
2024-10-07 10:41
Bernanos Zgadzam się z freeberde - kilkakrotnie do niego podchodziłam i za każdym razem kończyło się zniechęceniem, a poza tym strona wizualna mnie odstręcza... Książki nie czytałam - ale ekranizacja jest manieryczna...
2024-10-07 18:04

Feminista Opowieść zaczyna się w Saragossie, gdzie podczas wojen napoleońskich oficerowie francuscy i hiszpańscy pogrążają się w lekturze znalezionego tam rękopisu. Posługując się epi-zodyczną formą opowiadania, Has przechodzi swobodnie od tragizmu do sarkazmu i komizmu;od realności do fantazji. Jest to również film o przypadkowości ludzkiego losu, o świecie oscylującym między realizmem a magią.
To rzepełniona filozoficznymi pytaniami i mistycyzmem opowieść o niezwykłej podróży oficera gwardii walońskiej Alfonsa van Wordena.... Wędrując samotnie przez dzikie góry Sierra Morena, zatrzymuje się w ponurej oberży.....

("Rękopis znaleziony w Saragossie" jest adaptacją dziewiętnastowiecznej powieści Jana Potockiego i ubolewam,ze moja znajomosc jezyka francuskiego (bo Potocki pisal po francusku) byla w tamtym czasie zbyt watla,by porownac powiesc ze scenariuszem Tadeusza Kiatkowskiego. A
ze scenariusza wyniknela filmowa obsada.Bohaterem filmu jest Alfons van Worden (Zbigniew Cybulski), kapitan gwardii w służbie króla Hiszpanii. Główną rolę Alfonsa van Wordena miał zagrać Zbigniew Wójcik, aktor krakowskiego Starego Teatru, który zmarł niedługo przed rozpoczęciem zdjęć. Następnie w tej roli obsadzony został francuski aktor polskiego pochodzenia André Claire, który, jak się okazało już po przyjeździe na plan, był w rzeczywistości tylko członkiem związku statystów i nazywał się Andrzej Trześniewski. Pierwsze dni zdję-ciowe wykazały, iż Trześniewski „zupełnie nie daje sobie rady z prowadzeniem roli”,wiec w związku z czym rolę otrzymał ostatecznie Zbigniew Cybulski. Tłumacz Michał Ronikier stwierdził, że: „Has zgodził się na Zbyszka na zasadzie kontrastu. Skoro nie mógł zagrać młody, ze świetnymi warunkami fizycznymi, to niech van Worden będzie trochę za stary, trochę za gruby i trochę za ślepy”.....ciag dalszy mojej recenzji/monografii za niedlugo.
 KOMENTARZE (0) 
Feminista Tym razem bedzie o-moim zdaniem-rewelacyjnym filmie "Rekopis znaleziony w Saragossie".Zaczynajac pisac pierwsza czesc (bo beda dalsze) monografie /recencje tego filmu spiesze doniesc,ze 1° bylem niemym swiadkiem pracy nad scenopisem i scenografia "Rekopisu...";i bylo to w czasie wakacji 1962 roku,w Roznowie,gdzie nad brzegiem jeziora ,w "kamieniomomie", obserwowalem tworzacych dzielo-rezysera,Jerzego Hasa i tworcza pare kapitalnej scenografii i basniowych kostiumow do tego flmu-Lidie I jerzego Skarzynskich. 2°rok pozniej przygladalem sie zdjeciom w dekoracjach wybudowanych na trudno dostępnych wapiennych skałach Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, która imitowała hiszpańskie plenery..
Bardzo dokładny scenopis pozwolił naszkicować dokładny odpowiednik filmowy tego, co w utworze Potockiego pozostawione było wyobraźni czytelnika. Lidia i Jerzy Skarżyńscy oraz Tadeusz Myszorek, odpowiedzialni za scenografię i kostiumy do Rękopisu, bez wyjeżdżania z kraju zrekonstruowali hiszpański pejzaż pierwszej połowy XVIII wieku. Na potrzeby planu filmowego Skarżyńscy zaprojektowali 232 kostiumy, a całemu procesowi bacznie przyglądał się sam reżyser. Zdjęcia do filmu, za które odpowiadał Mieczysław Jahoda, kręcono -jak wspomnialem w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, w okolicach Olsztyna koło Częstochowy. Dekoracje do scen madryckich wybudowano w okolicach "Morskiego Oka" we Wrocławiu. Zdjęcia rozpoczęły się w 1963 i trwały ponad rok.
Pozwole sobie teraz na niejakie naduzycie literackie ,bo piszac moja monografie posluze sie narracja "Bety" ktora pisze,ze "Rekopis znaleziony w Saragossie" to stylowa komedia kostiumowa, film awanturniczy film , fantastyczna baśń z duchami, wisielcami, opętanymi księżniczkami. Scenarzysta Tadeusz Kwiatkowski i reżyser Wojciech Has starali się pozostać wierni powieści Jana Potockiego, chociaż dla tego prawie trzygodzinnego widowiska i tak musieli dokonać skrótów. Realizatorzy zachowali szkatułkową konstrukcję powieści, w której każda kolejna opowieść wywodzi się z poprzedniej. Spina je postać bohatera, kapitana Alfonsa van Wordena (Zbigniew Cybulski) z gwardii króla Hiszpanii, podróżującego przez wzgórza Kastylii do Madrytu i popadającego w najrozmaitsze tarapaty. Dzięki tej podróży poznajemy zadzi-wiające sceny z XVIII-wiecznej Hiszpanii, gdzie współistnieją ze sobą pozostałości rozmaitych cywilizacji. Nade wszystko jednak widowisko Hasa wciąga atmosferą magiczności. Ciag dalszy mojej recenzji za niedlugo..;
 KOMENTARZE (0) 
Feminista "IbeliveIcanFly"ktora obdarzyla mnie komentarzem;cutuje: "A zaplaciłeś pecie za przedstawienie i wejście do kina? Bo jak nie to jebał Cię pies"..;wiec mojej komentatorce wjasniam,ze nie nadazam za Jej blyskotliowoscia umyslu ale pozostaje zniesmaczony Jej jezykiem
 KOMENTARZE (13) 
IbelieveIcanFly Chłopie tak mnie nauczyli w telewizji między innymi królowa życia więc chcę być jak ona.. będę królowała w życiu i przeklinała żeby odnieść sukces czego nie kumasz??
2024-10-05 17:16
IbelieveIcanFly Od czegoś się zaczyna nie?!
Zaczynamy od mycia a kończymy na kurwach
Brud na językach?
Daj spokój nie istotny
Najważniejsza czystość ducha
2024-10-05 17:21
Ginczanka Zgadzam się, że wypowiedzi IbelieveIcanFly są na poziomie rynsztoka :-/
2024-10-05 20:25
IbelieveIcanFly Dziecko przestań napierdalac te nowe profile bo nic Ci to nie da!!!
2024-10-05 20:49
IbelieveIcanFly Nie będę się dostosowywać pod was gnoje tak samo jak nigdy nie dam sobie wstrzyknąć jakiegoś gówna do organizmu! Nikt mnie tu kurwa nie będzie uciszał kumasz? Koniec wystawiania na piedestał tutaj dobrze wystawiające się zdradzające mężatki! Wypierdalać mi po 10 fakultet i nie wpierdalać się w paradę!
2024-10-05 20:51
IbelieveIcanFly *dobrze wysławiające się
2024-10-05 20:52
Ginczanka Wszelką dyskusję z Tobą uważam za bezcelową - ale pozwolisz, że Cię zacytuję (pisownia oryginalna): "Karma przyjdzie do każdej alkoholicko -cpunskiej mordy która przyczyniła się do tego, że na tym świecie umarła niewinność i delikatność" - patrząc na Twoje wpisy na KK, trudno je nazwać "niewinnymi" oraz "delikatnymi" - to tak gwoli refleksji, a tymczasem miłego wieczoru :-)
2024-10-05 21:03
IbelieveIcanFly I właśnie dlatego jestem ideałem:) mocny język a serce anioła
Każdy by chciał kogoś takiego obok i w sumie jest wielu chętnych kobiet i panów ale mi się nie śpieszy
na razie mam inne zajęcia
Szykuję mi się przeprowadzka i remont,potem muszę tomik poezji wydać
Psa kupić,na wakacje pojechać po wszystkim
Za dużo na łbie na daną chwilę
2024-10-05 21:13
MorskaBryzaa IbelieveIcanFly To ustawiamy się w kolejce do Twojej ręki. Taka żona to prawdziwy Skarb. Nie tylko dla mężczyzny, ale przede wszystkim, dla nas tu kobiet zgromadzonych na tym portalu. 👩‍🦰🧑‍🦰👱‍♀️👩‍🦱👵👨‍🦱👩‍🦳🙍‍♀️ Dobra i na końcu kolejki Feminista jeszcze. 🥸 Może się skusisz.
2024-10-05 21:19
IbelieveIcanFly Najpierw muszę zobaczyć TWARZ
2024-10-05 21:21
Ginczanka Buhahahahaha!!! MorskaBryzoo zrobiłaś mi wieczór! Cudny komentarz :-D
2024-10-05 21:21
IbelieveIcanFly Z Ginczanka też mam kontakt i mi powiedziała że nigdy nie robiła profilu na kk to po chuj kradniesz jej nazwisko?? Moje też ukradli ale ich rozlicze za to:) Roots
2024-10-05 21:28
Ginczanka Panie Feministo! Pozwolę sobie skorzystać z Pańskiej stylistyki:

absurd [łac. absurdus ‘niedorzeczny’],
wyrażenie sprzeczne wewnętrznie („Jan jest bratem Piotra i Jan nie jest bratem Piotra”; „Istnieje ktoś, kto zarazem jest i nie jest doktorem honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego”) lub takie wyrażenie, z którego na drodze poprawnego wnioskowania da się wyprowadzić wyrażenie wewnętrznie sprzeczne („Jan mieszka w domu, w którym nikt nie mieszka”; ze zdania tego wynika zdanie „W pewnym domu nikt nie mieszka, a zarazem ktoś mieszka — mianowicie Jan”);
pot. także wyrażenie w sposób oczywisty fałszywe („Istnieje mrówka większa od słonia”), przy czym w przeciwieństwie do nonsensu, absurd jest wyrażeniem zbudowanym poprawnie pod względem gramatycznym.
nonsens [łac.],
wypowiedź niedorzeczna — bezładna znaczeniowo lub składniowo (bezsens),
wewnętrznie sprzeczna (absurd), jawnie fałszywa, kłócąca się z potocznym doświadczeniem; kategoria celowo wykorzystywana w dowcipie językowym (pure nonsens, lud. opowiadania humorystyczne, tzw. adynata), w paradoksie, w teatrze absurdu, w twórczości dadaistów i surrealistów ;-)
2024-10-05 21:50

Feminista IbelieveIcanFly laskawa byla napisac komentarz do mojego blogu,cytuje: Jesteś zwykłym claunem nikim więcej...Moj Boze jakze to by bylo swietnie byc Claunem czy klaunem;bo ja-po prostu-jestem zwyczajym obserwatorem "klaunady"
 KOMENTARZE (2) 
IbelieveIcanFly A zaplaciłeś pecie za przedstawienie i wejście do kina? Bo jak nie to jebał Cię pies
2024-10-05 15:37
IbelieveIcanFly I dzięki właśnie o to chodzi
Szukam agencji nie mylić z atencji
2024-10-05 15:38

Feminista Bernanos,moja droga;napisalas,ze lubisz moje myslenie,ale"przeszkadza mi tylko Pańskie niechlujstwo językowe i brak korekty oraz absurdalne dzielenie wyrazów."Dzieki za ten komentarz;bede odtad kilkukrotnie sprawdzal tekst zanim go opublikuje,a absurdalne dzielenie wyrazow to robota IA (szucznej inteligencji istniejacej w sieci),co do ktorej -mysle,ze nalezaloby ja jakos poskromoc,zeby nie wcinala sie w to co ludzkie,ale na walke z internetowymi standartami technicznymi jestem za slaby,bo-z racji na moj wiek-jestem "analogowy";pozdrowienia od Parisienne ;
 KOMENTARZE (2) 
Bernanos lubię to! ;)
2024-10-05 19:11
Bernanos Dziękuję i nawzajem pozdrawiam :-)
2024-10-05 19:12

Feminista Dziewczyny,ktore zajrzly w moj profil wiedza,ze wraz zona sluchamu jazzu i oto niespodzianka: amerykanski magazyn jazzowy "down beat" umiescil wzmianke ze istnieje bootleg czyli nielgalnie nagrana plyta Milesa Davisa (Miles Davis Quintet-Paris 1963)...my-to znczy Iwna i ja, bedacy fanami muzyki Davisa znalezlismy te plyte i-zeby nikt nie powiedzial,iz jstesmu psami ogrodnika polecamy ja szerokiej rzeszy "kobiet-kobietom":w youtube:Miles Davis Quintet-Cote Blues 1963 (Complete Bootleg)
[link]
 KOMENTARZE (3) 
Bernanos lubię to! ;)
2024-10-05 08:26
Bernanos Przeszkadza mi tylko Pańskie niechlujstwo językowe i brak korekty oraz absurdalne dzielenie wyrazów...
2024-10-05 09:02
IbelieveIcanFly Jesteś zwykłym claunem nikim więcej
2024-10-05 12:20

Feminista Obejrzlem ponownie myslac,ze sie dam uwiesc humorem..bo jak czytam "Rejs" obok "Misia" stanowi najwybitniejsze dzielo kina PRL-u i kazdy fan to doceni sie w nim zakocha;no wiec:jesli czytam taki pean odnosnie do filmu (ktory ja,jacek uwazam za totalnie niedobry), to konsekwecja tego jest obejrzenie (powtorne) "Misia",ktorego wspolscenarzysta jest Stanislaw Tym,obsadzony nadto w glownej roli prezesa sportowego klu-bu.Obejrzalem Misia w towarzystwie Zony i oto wrazenia.Po pierwsze:przy calym naszym szacunku dla Stanislawa Tyma,ktory klasyfikowany jest jako satyryk,ja,jacek (wraz z Iwona) uwazam,ze jego poczucie humoru jest "ciezkie";wlasciwie to glownie On sam cieszy sie swoimi grepsami,chwytami komediowymi,ktore po publicznosci splywaja jak woda po kaczce (no chy-ba,ze ich autor wymusi rechot na sali za pomoca towarzyszacej slowu mimiki). Scenariusz do "Misia" Tym napisal wspolnie z rezyserem filmu,Stanislawem Bareja,-co do ktorego ,Bareji ,"komediowego ukazywania do absurdow zycia w PRL-u " napisano cale tomy,a ja,jacek mam wrazenie,ze Bareja niestety"przegina" (bo "misiowy bar,w ktorym lyzki sa "na lancuchach"a metalowe miski przysrubowane do stolow to juz gruba przesada i malo subtelny greps; i tu znowu siegne do poczucia humoru Jacquesa Tati,do sceny obiadu w filmie "Wakacje pana Hulot " gdzie,na stole jadalnym odbywa sie przestawianie sloika z musztarda i pojemnika z sola (kto nie widzial niech znajdzie ten gag w 24.minucie projekcji). A powracajac do mojej dzisiejszej,filmowej ofiary,filmu "Miś",to rownie groteskowa jest pierwsza scena fimu:budowania atrap domow by stworzyc teren zabudowany umozliwiacy drogowce M.O. karac mandatami kierowcow za przekraczanie predkosci.Scena jest o tyle groteskowa,ze az niemajaca zadnego odniesienia do nigdysiejszych realiow ,a mowienie do krotkofalowki przez milicjanta (ktorego udaje Jan Koci-niak);"ja szczupak.(...)zaciagamy siec", co jest wstepem do "zdeformowanych glupota" rozmow z kierowcami i z przelozonymi mudurowych, nie jest ani zaba-wne,ani tragikomiczne... Zaraz potem-zmiana planu i widac wielka,slomiana kukle w ksztalcie misia i tu pada zdanie,ktore -nie wiedziec czmu zrobilo kariere w sensie "kultowego" uzycia rzeczow-nika"Miś" w jego deklinacyjnym celowniku ;w tym przypadku chodzi o blad deklinacyjny,ktory -mysle-ze bez intencji autora dialogow filmowych- stal sie jezykowa ciekawostka (Cytuje:"oczko mu sie odlepilo TEMU MISIU.) Skad "Miś"?A z nikad;(jak wes-ternowy Jezdziec z Nikad) i obserwujac kolejna scene w ktorej pracujacy jako fizyczny w klubie sportowym "Tecza",w tej roli Bronislaw Pawlik "przysposabia slomiane misie jako schowek dla sporej ilosci flaszek wodki,ktore (te misie z zawartoscia) ma zamiar przeszmuglowac przez granice prezes klu-bu,Ryszard Ochodzki (w tej dosyc nieudanej roli-Stanislaw Tym) udajacy sie ze sportowcami do Londynu.Pal szesc misie,ktore w autobu-sie mieszczacym sportowcow nie budza zaintere-sowania polskiej odprawy granicznej;to prezes zostaje cofniety,bo ktos wyrwal kartki z jego paszportu.Widomosc dociera do klubu i jest tematem do dywgacji miedzy sprzataczkami ,a "fizyczny" (Pawlik)w tym czasie korzystajac z ukrytego w szafie,w gabinecie prezesa-magnetofonu nagrywa na tasme oswiadczenie lojalnosci wobec nieobecnego przelozonego.Pozniej swoja idiotyczna lojalke wyspiewa trener klubi (Jerzy Turek).Po scenie granicznej:ciecie i oto nad ranem w mieszkaniu Ochodzkiego (Tyma) zjawia sie jego byla zona,Irena (gra ja Barbara Burska),ktora zabiera obrazy Kossaka i inne wartosciowe rzeczy .Ochodzki nie protestuje i podejrzewa,ze "numer" z paszportem to "robota" jego juz bylej zony,ktora najprawdopodobniej planuje sama wyjechac do Londynu gdzie a tamtejszym banku bedac malzenstwem zdepono-wali znaczna sumke pieniedzy,ktora kazde z nich moze podjac osobno.Do tego momentu akcja filmowa rozwija sie -w miare-logicznie;potem jednak zaczynaja sie "dramaturgiczne schody" bo scenarzysci tworza kalejdoskop groteskowych epizodów ukazujących-jak pisze recenzent Filmweb - "rozpad PRL-owskiego systemu. Liczne sceny z barów mlecznych, urzędów i sklepów ujawniają absurd codziennej egzystencji Polaków". Wokół historii Ochódzkiego,ktory stara sie -za wszelka cene-zdobyc nowy paszpart,a wiec wokol jego aktywnosci narasta wiele ważnych, małych opowieści charakteryzujących rzeczywistość początku lat osiemdziesiątych.Jest tez o polskiej piosence i jej kabotynskich idolach,bo to przeciez -w tamtych latach-stanowilo o istocie bytu naszej kultury...i te wiazanki gozdzikow wreczane "do gory lodygami"....A Ochodzki szukajac dojscia do decydentow od przyznania paszportu "wdeptuje " w srodowisko filmowe i -przez przypadek -zostaje kochankiem mlodej aktorki,Aleksandry Kozeł (granej srednio przez Christine Paul-Podlasky) i jak boga kocham takie ma nazwis-ko!,ktora nazywa go Misiem,co uzasadnialoby tytul omawianego filmu.Prezes ma plan by wraz z kochanka wybrac sie po przechowywany w londynskim banky szmal ,zanim zrobi to jego zona,a mloda aktorka mialaby grac jej role ,do czego potrzebny bedzie nowy dokument...Mnoza sie piramidy przeszkod i utrudnien,co niestety nie wychodzi fabule na dobre,bo niesposb nadazyc i polaczyc ze soba rozne fakty coraz bardziej poszarpanej akcji.
> -Oni chyba wszyscy oszaleli!-mowi prezes do kochanki.-Tu mnie Jarek do filmu namowil; tu mnie ten do Londynu ciagnie.przeciez ja nie mam do tego glowy.
> Ja,jacek ktory opisujac fabule "Misia" w tym akurat momencie takze nie mam do tego glowy,tym bardziej ze sceny z planu filmowego w filmie sa komp-letnie bez sensu,a zamiast Ochodkiego przed kamere trafia jego sobowtor beda-cy w istocie rozwozicielem wegla.Jest jeszcze handel choinkami,znikajace parowki,jest telewizyjny "Wujek Dobra Rada"(w tej roli Stanislaw Mikulski), jest slub Ochódzkiego z Kozeł i pacholeta w krakowskich strojach,ktore w prezencie slubnym wreczaja im paszporty;sa -jak mawial pewien kierownik filmowej pro-dukcji:"Cuda na kiju"i jest w koncu podroz do Londynu i tam nastepuje niespodziewany koniec filmu bo nikt nie jest tym jakie ma nazwisko i jaki ma paszport.W finalowej scenie sa kolednicy i dziewczynka o imieniu Tradycja,ktora jest antynomia Codziennosci; taka oto niedorzecznosc i absurd...no!
> Taki to jest ten film
>
 KOMENTARZE (0) 
Feminista Na pytanie:co to jest kawiarnia? Pospolita odpowiedz to : to lokal gastrono-miczny gdzie podawane sa napoje,glownie kawa;zazwyczaj takze ciastka i dania deserowe,lody,herbata…
Do kawiarnianego asortymentu-w szerszym znaczeniu tego slowa-nalezy tak- ze towarzyska atmosfera,ktora w tym miejscu,»przy filizance kawy» powsta-je.Sa takie miejsca gdzie obecne tam «stosunki miedzyludzkie» tworza wyjat-kowy,specyficzny klimat psychiczny;sa kawiarnie gdzie «unosi sie intelektu- alny opar»,jesli wiadomo co mam na mysli.
Zastanawiajace,ze dopiero obyczaj picia kawy sposodowal,ze przy filizance tego napoju dochodzilo do bliskich spotkan miedzyludzkich.Moznaby powie-dziec,ze wrecz intymnych,bo rozpasane ucztowania zalewane alkoholem zu-pelnie temu nie sprzyjaly.
Bylem tu i tam,ale najmocniejszy klimat kawiarnianego «bien-etre» czyli do-brego sampoczucia wynikajacego z przyjemnosci bycia w milym towarzystwie odnalazlem-wraz z zona- w Paryzu wlasnie.Tutaj powstal obyczaj salonowego
dyskursu,ktory z rezydencji i palacow przeniosl sie do moejsc publicznych,ze-
by «nie czynic sobie subiekcji sprzataniem po gosciach».
Najstarszy historycznie lokal w Paryzu to:zalozony przez Wlocha,Francesco Procopio dei Coltelli"ego, w 1686 roku,lokal byl mekka tworcow i intelektualis-tow (co mozna przeczytac na plakiecie u wejscia)...Klopot jednak byl taki,ze do kawiarni nie zachodzily damy (bo nie bylo to wowczas zgodne z przyjetym konwenansem) chociaz wlasnie one odgrywaly wiodaca rôle w zyciu intelek-tualnym siedemnastowiecznego Paryza.Kawe pily zatem w swoich salonach, do ktorych zapraszaly intelektualistow i literatow...Przy ulicy swietego Toma-sza w Paryzu miala swoj «salon literacki» Catherine de Vivonne,zona markiza de Rambouillet.Oprocz jej «kawiarni» w rezydencji Rambouillet ,dzialaly inne, niemniej wazne,opiniotworcze «kluby»;u pisarki,pani de la Fayette,nowelis-tki,pani Madeleine de Scudéry (ciekawostka jest,ze to autorka najdluzszej,bo skladajacej sie z 1.954.300 slow,noweli ,«Artaméne ou le Grand Cyrus») czy salon literacki u wybitnej milosniczki jezyka francuskiego, markizy de Sévigné...


Pani de Sévigné

W salonie tej damy dyskutowano o literaturze,sztuce,obyczajach,o modzie; dowcipkowano (co Moliere okreslal mianem «les précieuses ridicules» czyli «wartosciowymi smiesznostkami»).Salon pani de Sévigné miescil sie w jej rezydencji Carnavalet przy ulicy des Francs-Bourgeois,pod numerem 16. (dzisiaj jest tam cudne muzeum historii Paryza;wstep wolny!).Kim byla mar-kiza Maria de Rebutin-Chantal,po mezu-de Sévigné?Wydana przez rodzine za awanturniczego i niewiernego jej arystokrate,Henryka de Sévigné owdo-wiala w wieku 26. lat i z ponurego zamku Les Rochers przeniosla sie do mi-lego Paryza. Byla piekna,inteligentna i znakomicie wyksztalcona dama;milo-sniczka jezyka francuskiego i autorka kilkuset listow adresowanych glownie do jej corki,Françoise-Marguerite,jako ze ta,wraz z mezem,hrabia Francisz-kiem de Grignan wyjechala do Prowansji.W listach do ukochanej corki opisy-wala paryskie wydarzenia konca siedemnastego wieku,co stanowi dzis ko-palnie wiedzy o obyczajach «ancien regime"u».Zaangazowana w zycie to-warzyskie stala sie szybko jedna z najpopularniejszych arystokratek w Pa-ryzu,a prowadzony przez nia salon byl niemal akademia gromadzaca literatow i wybitnych «znawcow slowa».W dysputach obowiazywala wyrafinowana sta-rannosc jezykowa (préciosite) co stalo sie impulsem do stworzenia «Diction-naire de l"Académie Française»-»Slownika Francuskiej Akademii».Brzmi to strasznie napuszenie i deto ale atmosfera,w jakiej dokonywano lingwis-tycznych akrobacji byla-co najmniej-swobodna.Wlasnie w literackim salonie wymyslono slowo «seledynowy»,okreslajace zielonkawo-blekitny odcien chinskiej porcelany...
W chinskiej porcelanie pito tamze zapewne herbate i-wbrew zaleceniu durnych,owczesnych medykow-kawe.
Konowaly twierdzily mianowicie,ze kawa jest «szkodliwa,haniebna i bezu-zyteczna,a jej spozycie prowadzi do do impotencji,paralizu i wyniszczenia organizmu przez wypalenie krwi».Cokolwiek by sadzic to cecha ludzka jest chec sprobowania wszystkiego co zabronione, zle albo grzeszne, wiec kawa blyskawicznie stala sie napojem modnym i podawanym nawet na targowis-kach.Byla zaparzana w specjalnym-uzywanym do dzis-naczyniu o nazwie kon,albo przyrzadzana w wiekszej ilosci w zbiorniku o nazwie perkolator... Kawka,herbatka...byc moze ciasteczka i rozmowy ubarwione wspomnianymi smiesznostkami-«précieuses ridicules».
 KOMENTARZE (5) 
Bernanos lubię to! ;)
2024-10-03 08:44
Bernanos Tutaj przydałaby się lecąca w tle Kaffeekantate J.S.Bacha :-)
2024-10-03 08:47
IbelieveIcanFly Ok to ja już wiem kim jesteś. Nie masz żadnej coby Iwony. Pozdro
2024-10-03 11:06
IbelieveIcanFly *żony Iwony.
I nie myśl sobie , że będę dla was tworzyc jakiś salonik dyskusyjno-kawiarniany :)
2024-10-03 11:07
IbelieveIcanFly Spadam z tej stronki Elo🖕
2024-10-03 11:08

Feminista ...o urodzie Damy,bo wciaz jestem w poszukiwaniu kobiecego piekna...

Tak jak w wiekszosci dziel Leonarda da Vinci,w obrazie zwanym "Dama z gronostajem" zawarta jest pewna tajemnica.Odwrotnie jednak do wydumanej teorii kodu,stworzonego przez Dona Browna,przekaz portretu jest doskonale czytelny. Otoz...grecka nazwa gronostaja to galeé;jest to wiec pierwsza aluzja do nazwiska modelki:Gallerani.Po drugie:jest to aluzja do Orderu Gronostaja,ktorego kawalerem byl Ludovico Sforza,a wszem wiadomo,iz Cecylia Gallerani byla kochanka ksiecia Mediolanu wlasnie*...Informacja dodatkowa,ktora datuje moment powstania dziela jest fakt,ze-wedlug siegajacej antyku tradycji-gronostaja jest alegoria macierzynstwa.Jej obecnosc na lonie Cecylii oznacza wiec,iz w chwili pozowania malarzowi panna oczekiwala potomka.Byl nim,urodzony w 1490.-Cesare.
Delikatne rysy Cecylii sa zachwycajace.Orzechowego koloru oczy i rude wlosy dodaja Jej urodzie wyjatkowej oryginalnosci.No.."do zakochania jeden krok"!Zgodnie z panujacym w wyzszych sferach konwenansem (ojciec Cecylii byl wszak amabasadorem Milanu we Florencji) panna Galerani ma wyrafinowana fryzure i ubrana jest we wspaniala suknie.Nosi aksamitke podkreslajaca wysokie czolo i fenomenalny sznur czarnych perel opasujacy Jej szyje i opadajacy na ksztaltna piers...
Na marginesie warto dodac,ze oprocz urody Cecylia czarowala tez plynna znajomoscia laciny i talentami muzycznymi.Wydaje sie,ze doskonale grala na pierwszoplanowym w czasie renesansu instrumencie-lutni.Wystarczy spojrzec na dlon i palce panny Galllerani,ktore muskaja futerko zwierzatka;zupelnie jakby dotykaly strun...
W zestawieniu z pieknoscia "Damy z gronostajem",uroda "Mony Lisy" wydaje sie-delikatnie mowiac-przereklamowana.I co z tego,ze na Jej ustach zablakal sie usmieszek skoro na wielu sprawia on wrazenie (tez delikatnie mowiac) dwuznacznego albo ironicznego...Coz z tego,ze Gioconda jest o 18 cm kwadratowych wieksza od Damy skoro,w przciwienstwie do Niej jest chlodna i pozbawiona uroku.Widac zreszta wyraznie,iz Leonardo malujac Mone Lise jakies cztery lata po Gallerani "odwalil" od panny Cecylii ulozenie prawej dloni.Poza wszystkim jednak:to co rzuca sie w oczy bystremu obserwatowi to uderzajaco meskie rysy twarzy "kobiety z Luwru".I nie pomoze nic trick z kacikami ust i tajemniczym spojrzeniem,ktore sumuja sie w przewrotny usmieszek.Prawda jest taka,iz "Mona Lisa" jest autoportretem mistrza Leonarda wiec szkoda trudu na poszukiwania Jej(?) urody.Dowod?Prosze bardzo!Wystarczy zwrocic uwage na na rysy twarzy Giocondy i porownac je z jednym z dwoch wizerunkow wlasnych artysty...Zgolic brode i Mona Lisa jak zywa;tyle,ze odwrocona w prawa strone.Biorac jednak pod uwage przewrotnosc mistrza,ktory opisywal swoje prace lustrzanymi odbiciami tekstow-wszystko gra.
c.b.d.o....tak w szkole kwitowalo sie rozwiazanie matematycznego rownania.Pisze wiec c.b.d.o.,bo wnioskujac z kodow Leonarda ustalam wyzszosc urody "Damy z gronostajem" nad uroda "Mony Lisy",co latwo mozna sprawdzic w Krakowie,w galerii muzeum Czartoryskich,przy ulicy swietego Jana 19.
jb
* z tej samej linii pochodzila m.in. Bona Sforza d"Aragona,zona krola Polski Litwy
 KOMENTARZE (5) 
Bernanos lubię to! ;)
2024-10-01 14:23
Bernanos Wiem, że lakoniczność nie jest Pańską mocną stroną - ale, jeśli owe wykłady nie będą nazbyt długawe (jak np. tutaj) - to z chęcią zacznę je czytywać :-)
2024-10-01 14:27
Teoretycznie Nie masz racji.
2024-10-01 20:21
embarras Ciekawi mnie jak się kształtuje (bo rozumiem że proces ów nadal trwa i jest płynnym ;)) Pańska definicja kobiecego piękna? Pozdrawiam :)
2024-10-01 20:53
Ophelia92 IbelieveIcanFly - bardzo Cię proszę, wytłumacz Panu Feminiście o tych gronostajach….
2024-10-01 22:45

Feminista Moja zona,Iwona (o ktorej wiadomo ze jest )napisala taki oto tekst,ktory z satysfakcja umieszam w moim blogu

Z nutka wstydu przyznam,ze bliska znajomosc z tworczoscia Sary Lipskiej zawarlam dzieki
mojej fascynacji kreacyjnoscia Leonor Fini.Nie znaczy to,ze nie mialam pojecia kim byla polska artystka tworzca w Paryzu,ale moja wiedza dotyczyla glownie faktu,ze Sara byla partnerka Xawerego Dunikowskiego,ktory-wiado-mo-wielkim artysta rzezbiarzem byl;Lipska natomiast pozostawala w cieniu swojego ukochanego mentora...Zaczne jednak od mlodszej o dwadziescia piec lat od Lipskiej-Leonor poniewaz przez nia,przez Fini dotarlam do niezwy-klej kreatywnosci Sary i jestem pewna,ze ta argentynska malarka i projektan-
ka inspirowala sie dzielami dekoracyjnej sztuki tworzonymi przez wszech-stronnie utalentowana polska Zydowke…
Warto odnotowac (i to nie jest uwaga na marginesie),ze Leonor byla poliamoryczna i odnosilo sie to do osob obu plci,co doskonale widac w jej Oprocz malarstwa Leonor tworzyla teatralne stroje i -na dobra sprawe- kontunuowala to co Sara Lipska wykreowala wspolpracujac,w latach dwudziestych ubieglego wieku, z «nadwornym» pro- jektantem dekoracji o kostiumow dla baletow Serge’a Diaghileva-Leonem Bakstem.Nie od rzeczy bedzie wspomniec,ze oboje,Sara i Leon,byli pochodzenia zydowskiego,co-w moim przekonaniu-laczylo ich tworczosc Jesli uznac,ze Leonor miala «parcie» na popularnosc ...to Sara nigdy na popularnosc nie «polowala» i byla zawsze niejako schowana za swoimi dzielami.To dotyczylo tez jej relacji z Dunikowskim,w ktorego cieniu pozos-tawala zawsze choc sam Xawery wyrazal sie o partnerce z podziwem i czuloscia…
Czy tego chciala czy nie Sara Lipska stala sie popularna odnoszac sukcesy jako projektantka kostiumow do baletow i oper.Najwieksze wrazenie zrobily,inspiro-wane Orientem,kostiumy do «Annabelle» Maurice’a Mayre,w teatrze «Femina»,w roku 1922...Zaraz potem zaprojektowala oniryczna scenografie do «Piesni nad Piesniami» Arthura Honnegera.Sukces opery przelozyl sie na rozglos i wielkie powodzenie Jej orientalnego stylu projektowego.Sara zaczela rysowac ubrania i malowac wzory tkanin przyczyniajac sie do powstania nowego trendu w kobiecej modzie.Przyczynil sie do tego salon «Maison Myrbor»,ktory byl «okiem cyklonu awangardowej sztuki».Zalozyla go,w 1910.,w Algierze,Maria Cuttoli,zaczynajac od edycji nowoczesnych dywanow.Trzeba pamietac,ze wczesne lata XX wieku byly nie tylko okresem «pary i elektrycznosci.Byly takze momentem zwrotnym dla sztuki,ktora wkroczyla na mieszczanskie pokoje jako art decoratif i art moderne burzac dotychczasowe kanony estetyki.Wszystko bylo uzyteczne dla sztuki i wszystko stawalo sie sztuka;i pisuar Duchampa nazwany «Fontanna»,i ceramika Picassa,i kubizm, i«Bauhaus» i dadaizm Dalego i fotografie Man Raya…
Do wspolpracy przy projektowaniu dywanow i arrasow zaprosila i Picassa,i Bra-que’a,i Miro…A od projektowania materialow i sukien-haute couture-byla niemal wylacznie Sara Lipska.
I znow mimowolna dygresja:Sara stala sie jedna z najwazniejszych kreatorek awangardowej mody w miedzywojennym Paryzu i pelnila rôle podobna do Emilii Floege,muzy Gustawa Klimta,z ktorym Emilie stworzyla wizje «zlotej damy».
Sara byla artystka wszechstronna i w kazdej dziedzinie sztuki-wyjatkowo wy-bitna.W 1925. uczestniczyla w paryskiej,Miedzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej.Nadto zrealizowala wraz z architektka,Adrianna Gorska (notabene-siostra Tamary Lempickiej) wnetrza domu Barbary Harrisson,zony Lloyda Bruce’a Wescoffa (promotorow nowoczesnej tworczosci i kolekcjonerow dziel sztuki ) w Rambouillet….W 1929.stworzyla wystroj «show-roomu» i salonu Antoine’a Cierpli-kowskiego,przy ulicy Didier.Tam posluzyla sie glownie szklem...Zaprezentowala takze swoje gobeliny na Wystawie Kolonialnej i zrealizowala projekt wnetrz apartamentow mistrza artystycznego fryzjerstwa (Cierplikowskiego) przy ulicy Paul Donner,gdzie zastosowala nie tylko mnostwo szklanych dekoracji-miedzy innymi lozko w ksztalcie trumny,bo tylko w takim sypial ten tworca ponad-czasowej «fryzury na chlopczyce»,ktora wylansowal nie bez tworczego udzialu Sary. Na scianach eksponowane byly obrazy i rzezby autorstwa artystki......
Szkoda,ze wiekszosc tworczosci projektowej Sary Lipskiej odeszlo w niepamiec czasu.Kiedy szukac Jej udzialu w art-deco to nawet wizyta w «Muzeum Sztuki Lat 30-tych» w Boulogne-Billancourt rozczarowuje.Sa tam raptem jej trzy obrazy,a rzezby,meble i gdzety schowane sa w magazynach .Dobrze wiec,ze znalazlam zdjecie sypialni Cierplikowskiego,ktorej tez juz nie ma.
 KOMENTARZE (1) 
embarras lubię to! ;)
2024-09-30 10:51

Feminista «Françoise Racourt"
Na liscie world-les wszchczasow absolutna «cesarzowa» jest grecka intelektu-alistka i genialna poetka Safona,a po niej?Wlasnie!Im glebiej w nasza ere tym mniej wiadomo o kobietach kochajacych kobiety i otwarcie manifestujacych swoja namiet-nosc.Powod jest oczywisty-w mrokach sredniowiecza lesbijki «czuc bylo siarka»,a do rzadkosci naleza historycy,ktorzy byliby na tyle odwazni by nie wyrzucic ich z his-torii » ( wyjatet to Marie-Jo Bonnet;i jej monografia »Les relations amoureuses entre les femmes du XVI au XX siecle»;éditions Odile Jacob,Paris,1995.).Jeszcze pol wieku po rozpoczeciu rewolucji obyczajowej renesansu francuski humanista Henri Estienne opisywal «uczynek mlodki rodem z Fontaines,ktora przebrana za mezczyzne sluzyla przez siedem lat jako chlopiecstajenny w Foyes i poslubila tam miejscowa dziewczyne,z ktora zyla dwa lata.Kiedy odkryto jej ohydny grzech przeciw naturze pojmano ja i po spowiedzi spalono zywcem»...
Stosy plonely az do konca XVIII wieku,do chwili gdy libertynska Francja ustano-wila nowa umowe miedzy plciami oparta na dazeniu do obopolnego szczescia,co w istocie dawalo kobietom prawo do rozkoszy...Wzorujac sie na starozytnych zgrma-dzeniach westalek,ktore uwazane byly za lesbijskie seraje,powstala w roku 1784.,w Paryzu,sekta anandryn*,a pierwsza «kaplanka» tej swiatyni zostala Françoise Ra-court,niespelna trzydziestoletnia wowczas aktorka,gwiazda «Comédie Française».
Ojciec Françoise,podrzedny aktor objazdowych teatrzykow okazal sie byc wspa-nialym pedagogiem dla corki,ktora juz jako szesnastolatka,w 1772.,rzucila na kolana teatralna publicznosc Paryza.
«Natura wspaniale ja wyposazyla.Obdarzyla teatralna uroda,dzwiecznym glo-sem,zdumiewajaca pamiecia i blyskotliwa inteligencja,ktora czestokroc kazala sluchaczom uwazac za skutek glebokich przemyslen to,co bylo tylko rzucone od niechcenia»-pisano w «Correspondance Littéraire» dodajac,ze «panna Racourt,kto- ra przepada za ta sama plcia porzucila markiza de Biévres aby swobodnie oddawac sie swoim upodobaniom».
Liste udowodnionych kochanek demoissele Racourt nalezy rozpoczac od pierwszej damy krolestwa Francji,jej Wysokosci Marii Antoniny.Po niej «rozkoszy najslynniejszej z naszych lesbijek»-jak to okreslila w maju 1785. «Correspondance Littéraire»-sluzyly:zona adwokata generalnego,pani de Fleury;ksiezna pani de Beaunau,markiza de Villeroi,spiewaczka-Sophie Arnault,markiza de Sancterre....Lis-ta jest dluga,bardzo...dluga...Wielkiej mistrzyni sekty anandryn (zwanej rowniez "lo-
za lesbos») sluzyla tez faworyta ksiecia Montbarrey,pani Demailly.Kiedy pewnej nocy (dokladnie:18.stycznia 1787.) zastal je obie w lozku mial podobno powiedziec:
-Przywyklem,ze robi sie ze mnie balona,ale nie spodziewalam sie,ze uczynicie to w taki sposob.
Zostawiam was abyscie mogly dalej oddawac sie tym haniebnym usciskom.**
A jakie byly tajemnicze misteria anandryn w ich swiatyni pozostanie dla nas,z oczywistych powodow enigma (przysiega milczenia wtejemniczonych kobiet!).Ze strzepow informacji podawanych przez wscibskich facetow,(bo ktoz jesli nie mezczyzni dali by sie pokroic za ogladanie
pieszczacych sie kobiet) glownie Mirabeau w «Erotica Biblion»...a wiec: z drobnych informacji mozna-przy sporej dozie fantazji-odtworzyc przebieg obrzedu,w czasie ktorego dokonywala sie zwykle inicjacja mlodej adeptki.Ceremonie,w obszernym salonie palacu pani de Furiel (gdzie posrodku stalo wielkie loze) prowadzila oczywiscie piekna prezeska,panna Racourt,a towarzyszace jej jurorki gorliwie bada- ly doskonalosc kobiecosci mlodej lesbijki...Po laudacji na czesc Safony,ktorej posag stal na honorowym miejscu, przwodniczaca gremium wylewala na «ofiare» wino
i zaczynala sie orgia...
Fakt,ze Françoise Racourt kochala kochac kobiety potwierdzaja bracia Goncourt,ktorzy przestudiowali jej listy i akta notarialne.Wynika z nich,ze aktorka bardzo troszczyla sie o kochanki i -aby nie zaznaly ubostwa-zapisywala im dozywot-nie renty.Na marginesie trzeba dodac,ze opisywana artystka byla,»po hollywoodzku»-przebogata! Iwieziona w czasie rewolucji,w roku 1793 -na szczescie tylko przez szesc miesiecy-spotkala «pod cela» milosc swojego zycia,Henriette Simonnot de Ponty (Racourt miala wowczas 37 lat,a jej kochanka-35) i z nia spedzila szczesliwie reszte zycia...
Na jej pogrzeb,na cmentarzu Pére-Lachaise,w 1815 roku przyszly tlumy Paryzan i omal nie zlinczowaly katabasa,ktory «z wiadomej przyczyny»*** nie chcial zgodzic sie na wystawienie trumny w kaplicy.
Brat aktorki dopilnowal,by-zgodnie z ostatnia wola siostry-przekazano jej ukochanej Henriette palac w Chapelle-Saint-Mesmein,gdzie razem mieszkaly.Dopil- nowal tez by otrzymala wysoka rente.

___________________________________

*znaczenie slowa anandryna pochodzi od greckiego «anandre» i oznacza kobiete bez meza.W jezyku francuskim okresla takze kobiete seksualnie aktywna,ale nie ulegajaca mezczyznie.
**ze swoja wielkodusznoscia ksiaze stal sie jednym z pierwszych chyba feministow;byl ponadto ministrem wojny w rzadzie Ludwika XVI.
***katabas oponowal nie dlatego,ze Françoise byla lesbijka lecz dlatego,ze byla...aktorka.»
 KOMENTARZE (0) 
Feminista Do interlokutorki o nicku "Teoretycznie",ktora napisala:Nie podoba mi się pana żargon "ksywa" . Nieuprzejme. Śmiem twierdzić, że nie jest pan kimś nadzwyczajnym. Mało taktownym.Mniemam że,jak większość mężczyzn. i nieco mniej od większości kobiet tym się wykazujących. Nie interesuje mnie również kim są dla pana aktorzy grający w filmie i jak szablonowo pan ich określa Skoro kednak jest pan dziennikarzem. Moja prośba nie powinna być czymś nadzwyczajnym,a jednak widzę,że jest.Czyżby nie umiał pan jej sprostać?
Tak;nie umiem sprostac Twojej prosbie;wybacz,prosze.
 KOMENTARZE (0) 
Feminista Dzis bedzie wypracowanie pod tytulem "The Grand Budapest Hotel" i najpierw o rezyserze tego fimu; Wes Anderson, właśc. Wesley Wales Anderson (ur. 1 maja 1969 w Houston),znany z ekscentrycznego i niekonwencjonal-nego stylu swoich autorskich filmów.Ukończył szkołę średnią Westchester High School i pry-watną szkołę St. John’s School w Houston, gdzie był autorem sztuki "Rushmore", wystawia-nej na scenie Hoodwink Theatre. Studiował filozofię na University of Texas w Austin."The Grand Budapest Hotel" to komediodramat z 2014 roku w reżyserii Wesa Andersona, inspi-rowany wspomnieniami zydowskiego pisarza Stefana Zweiga.Film ten zostal namierzony przez Iwone i mnie w czasie naszej bytnosci w Krakowie,w 2020 i ogladajac go-przypadkiem-w malym kinie "Palacu pod Baranami" w Rynku doznalismy olsnienia,co ja,jacek,zapoznany psycholog lubie nazywac zjawiskiem "aha"-i to wowczas oznaczalo uswiadomienie sobie,ze ogladajac te filmowa opowiesc rozumielismy doskonale wszystkie niuanse narracji z zawar-tym w nich komizmem ktory doskonale komponowal sie z naszym poczuciem humoru. Juz samo umiejscowienie akcji filmu w "The former Republic Of Zubrowka" budzilo nasz zach-wyt ,a pierwsza scena filmu gdy w zimowym anturażu cmentarza Old Lutz mila panienka dolacza swoj klucz do wielu innych -zapewne od hotelowych pokoi-wiszacych na cokole glowy "Autora",na ktorym jest tablica z enigmatyczna inskrypcja:"Pamieci Narodowych Tajemnic".Panienka ma soba ksiazke bedaca historia hotelu "Grand Budapest"i z przenika-nia ujecia rewersu ksiazki "otrzymujemy" osobe autora/ filmowego pisarza,ktory pozniej-ja-ko mlodzieniec- ukazany jest jako gosc chylacego sie ku upadkowi hotelu "Grand Budapest." (Ciekawostka jest,ze fasade "uzyczyl" filmowi autentycznie istniejacy,neorenesansowy "Bristol Palace", původně hotel Bristol, později lázeňské sanatorium, nachází v lázeňské části Karlových Varů ( Karlovy Vary-Czechy).Slyszymy opowiesc o tym jak to autor w sierpniu 1968.wybral sie po sezonie do sanatoryjnego hotelu ktory jawi sie na ekranie jako bajeran-cka dekoracja wklejona w pretensjonalny landszaft z ryczacym jeleniem i gorska kolejka;po chwili nabiera realnosci gdy kamera "zaglada" do wnetrza budynku,a w kadrze pojawia sie autor w mlodym wieku (w tej roli jude Law),ktory stwierdza pustke w hotelu (bo jest po sezonie),ale zaprzyjaznia sie ze smutnym mezczyzna,ktory -wedlug informacji recepcjonis-ty,Monsieur Jean"a-byl niegdys wsolwiascicielem hotelu (nazywal sie Zero Moustafa-w tej roli Murray Abraham).Chwile pozniej,Zero Moustfa opowiada pisarzowi o ekscentrycznym i wszchwladnym maître d"hôtel,Monsieur Gustave H. (kreowanym wyraziscie w filmie przez Ralpha Fiennesa),u ktorego mlody wowczas Zero aspirowal funkcji jego,Monsieur Gustave, asystenta,co zreszta wkrotce nastapilo.; z zupelnie innej strony opowiesci byla infor-macja ,ze Monsieur Gustave byl prywatnym kochankiem leciwych,odwiedzajacych "Grand Budapest" dam,a w szczegolnosci hrabiny Celine Villeneuve Desgoffe und Taxis (w fimie porywajaco granej przez Tilde Swinton);pani hrabina na dodatek zakochuje sie w Monsieur H. i namawia do wspolnego wyjazdu do jej arystokratycznej posiadlosci;Gustave H.-jednako-woz- odmawia.Nie bez znaczenia (aczkowiek w tym momencie opowiesci nie ma to istotnej rangi) jest fakt,ze "Grand Hotel Budapest " zaopatrywany jest w ciastka z cukieniczej firmy MENDL,w gdzie pracuje Agatha,o ktorej bedzie mowa pozniej bo tu nagle gazety donosza o smierci hrabiny Villeneuve Desgoffe und Taxis wiec Monsieur Gustave natychmiast rusza w droge by oddac hold zmarlej;w wyjezdzie pociagiem towarzyszy mu jgo asystent,"Lobby boy" czyli Zero Mustafa!"Niejako "po drodze " wybucha wojna i panowie o maly wlos nie zostaja aresztowani ale przypadkowa obecnosc waznego przelozonego oddzialu zolnierzy w pikelhaubach,wysokiego oficera Alberta Henckelsa (w tej roli Edward Norton),ktory poznaje Monsieur"a H.)gdyz dzieciecem bedac bywal z rodzicami w Grand Hotel Budapest") i pozwala obu panom naswobodne kontynuowanie podrozy az do zamku hrabiny,gdzie akurat odbywa sie odczytanie ostatniej woli zmarlej arystokratki. Wobec licznie obecnych bliskich i dalekich krewnych hrabiny Celine Villeneuve Desgoffe und Taxis glownym spadkobierca zostaje syn zmarlej,Dmitri (w tej roli Adtien Brody),ale jak wynika z pozostawionego notariuszowi listu hrabiny- Monsieur Gustave H.,"jej kochany przyjaciel",otrzymuje obraz "Portret chlopca z jablkami" pedzla-jak mowia- "wybitnego" Johannesa van Hoyvena Mlodszego,co wzbudza wsciekly protest Dmitria Desgoffe und Taxis.Dochodzi do rekoczynow,do ktorych aktywnie wlacza sie znajomy ksiecia ,niejaki Jopling "grany wyraziscie" przez Willema Dafoe.W tej pelnej napiecia sytuacji Monsieur H. wraz z mlodym asystentem zakradaja sie do salonu, gdzie esponowany jest obraz;zdejmuja go ze sciany zastepujac go aktem Egona Schiele (no-tabene o niebo lepszym niz fimowy "Chopiec z jablkami") i czym predzej wsiadaja w pociag powrotny;W przedziale sypialnym zawieraja-na pismie-uklad lojalnosciowy staowiacy,ze "Lobby boy" bedzie spadkobierca Monsieur H. gdyby temu cos sie stalo.Los dosc szybko daje obu mozliwosc zwerfikowania tej umowy,bo Monsieur Gustave laduje w areszcie oskarzo- ny o zamordowanie hrabiny (co oczywiscie nie jest prawda,a zemsta hrabiego Dmitrija).teraz do akcji wkracza znajomy Hrabicza- Jopling (Willem Dafoe),typ "spod ciemnej gwiazdy",a w tym samym czasie Monsieur H. dogaduje sie z innymi wiezniami ,ktorym przewodzi Lud-wig -kapitalnie ucharakteryzowany, Harvey Keitel.Uciieczka dochodzi do skutku choc -jak to bywa w "zwariowanych" tragikomediach-nie bez nieoczekiwanych zdarzen.Jednak ucieczka wszystkich osadzonych przebiega gladko i Mosieur H;bez trudu spotyka oczekujacego na niego hotelowego asystenta,ktory -ku rozpaczy pryncypala- nie przyniosl jego ulubionej perfumy i"air panache..To jednak nie byl jedyny problem w ucieczce ; klopot najwiekszy to poscig za zbiegam,;poscig ktorym dowodzl znany juz z wydarzen w pociagu oficer Albert Henckels (Edward Norton); tym razem jako sluzbista na czele druzyny po zeby uzbrojonych zandarmow.Pomijam tu kilka po-bocznych epizodow z udzialem inych osob ,zeby nadto nie komplikowac opowiadania.Dosc napisac,ze Monsieur Gustave wraz z Zero Mustafa uciekaja na oslep przez zasniezona rownine,a w slad za nimi-Henckels z odzialem,do ktorego przyla-cza sie Jopling (Willem Dafoe),ktory tez jest podejrzany w innej sprawie o zabojstwo.No,po prostu-"criminal tango",ale to dopiero poczatek. Krzystajac ze stojacej na srodku-pokrytego sniegiem pola-budki telefonicznej Monsieur Gustave dzwoni do kolegow zrzeszonych w kotelarskiej gildii "Society of The Cross Keys"(do ktorej nalezy bohater bedac maitre d"hotel "Grand Budapestu"),dzwoni z prosba o pomoc. Szef hotelu "Excelsior"(gra go Bill Murray,z sumiastymi wasami) uruchamia "lancuch kolezenskich przyslug w kraju i za granica wiec wspolmymi silami maitres du hotels od "Chateau de Luxe"przez "Palazzo Principessa" do "Ritza",-wszyscy organizuja przyjaciolom ratunek w efekcie ktorego Monsier Gustave i Zero Mustafa w przebraniu zakonnikow powoli-kolejka linowa- zblizaja sie do "ich" hotelu,gdzie przeciez maja schowany -wart majatek - odziedzczony obraz i gdzie przebywa ukochana Lobby boya-milutka "cukierniczka" Agatha .W tym momencie mojego komentarza/dysertacji dotyczacej fimu "Grand Budapest Hotel" (lepiej pozno niz wcale) zwracam uwge,ze sytuacje i postaci filmu Andersona inspirowane sa klasyka thrillerow,a poscig bohaterow (sankami) za "czarnym charakterem",Joplingiem - W. Dafoe" jest niemal doslownym "cytatem" snieznej gonitwy saniami ,a w nich- profesora Ambrosiusa i jego ucznia,Alfreda (w tych rolach Jack MacGowran i Roman Polanski ) za sligajcym sie w trumnie wampirem,Konkolem (Terry Downes) w "odjazdowym" thrillerze filmowym zrealizowanym w roku 1967 pod tytulem "Nieustraszeni pogromcy wampirow" praez Polanskiego wlasnie... Warto-przy okazji zauwazyzc,ze zimowa sceneria ma specyficzny,uroczy klimat,ale nadto uwazny kinoman znajdzie w niej i w nastepujach obrazach na pewno wiele innych sytuacji i postaci,ktore "przeniesione sa" z klasycznych filmow sensacyjnych i taka scena jest w filmie Andrsona,w "umundurowanej rzeczywistosci") odwolujacej sie do przedwojnia w niemieckiej strefie Europy i zaraz potem sa kanonady ,ktora wywoluje-rewelacyjnie demoniczny-hrabicz Dmitri Desgoffe und Taxis (usilujacy odzyskac portret "Chlopca z jabkami"-swoja droga-okropny kicz ) ze zgomadzonymi w hotelu zandarmami i zoldakami oraz ukrytymi tu i owdzie-w ho-telowych "numerach"-tajnymi agentami (mnie,jackowi przypomina to scene strzelaniny pomiedzy dwiema grupami mafiozow; w garazu; na poczatku filmu "Some Like It Hot "(ty- tul polski to:"Pol zartem,pol serio) w rezyserii Billy Wildera z Marylin Monroe (jako "Sugar Cane" Kowalczyk),ze o Tonym Curtisie i Jacku Lemmonie nie wspomne bo miejsca braknie na zachwyty dla ich komediowych talentow... Powracajac do przerwanego watku narracji "Grand Budapest Hotel" pisze o zaskakujacym odkryciu jakiego komisyjnie dokonuje Albert Henckels (Edward Norton) badajac portret "Chlopca z jablkami";okazuje sie bowiem,ze z ukrytego za blejtramem odrecznego listu zmarlej hrabiny to nie Dmitri jest spdkobierca wszystkich pozostawionych aktywow i nieruchomosci (z hotelem " Grand Budapest" wlacz-nie),bo jest nim Monsieur Gustave,a hrabicz okazuje sie byc matkobojca;taki szpas! Musi byc wiec wiec happy end of the story;Monsieur Gustave powraca do ulubionej przez siebie roli bawidamka leciwych arystokratek odwiedzajacych hotel.Jego asystent,Zero Mustafa awansuje do roli maitre d" hotel i zeni sie z Agatha A przy okazji tych sentymentalnych zda-rzen w ich tle wybucha wojna i bohaterowie znow maja klopoty Kto chce wiedziec jakie i co z nich wyniknelo musi -na wlasne oczy sie o tym przekonac ogladajac te,jedna z najlepszych purnonsensownych tragikomedii jaka ja,jacek wraz z zona, ogladalismy "ryczac ze smiechu.
 KOMENTARZE (0) 
Feminista W odpowiedzi na -mysle;se powaznia- prosbr pani o ksywie"Teoretycznie"(:Proszę napisać o filmie Trędowata z roku 1976 i przybliżyć główną postać. Przedstawić ją,jej emocje,jed odczucia.) odmawiam recenzji;posrod wielu powodow odmowy jest fakt,ze Leszek Teleszynski,odtworca roli ordynata, jest moim lcealnym kolezka,a Elzbieta Starostecka jest mi znana jako zona mojego kolezki-Wlodka Korcza wiec pisac o Ich rolach w filmie mnie nie wypada.Poza tym to Stefcia Rudecka "jaka jest"-w ujeciu Heleny Mniszek-KAZDA czytelniczka WIDZI!
 KOMENTARZE (1) 
Teoretycznie Ksywa- użyte w pisowni a zatem i myśl. Chociaż to tylko zaczerpnięty nik mojej osoby. Nie podoba mi się pana żargon "ksywa" . Nieuprzejme. Śmiem twierdzić, że nie jest pan kimś nadzwyczajnym. Mało taktownym.Mniemam że,jak większość mężczyzn. i nieco mniej od większości kobiet tym się wykazujących. Nie interesuje mnie również kim są dla pana aktorzy grający w filmie i jak szablonowo pan ich określa Skoro kednak jest pan dziennikarzem. Moja prośba nie powinna być czymś nadzwyczajnym,a jednak widzę,że jest.Czyżby nie umiał pan jej sprostać? Przecież to tylko myśl.
2024-09-24 10:53

Witaj, Zaloguj się

Feminista w portalu

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024