Marlenaaa - blog - Czerwiec 2013

Marlenaaa [link] “Jeśli nie będziesz starał się z całych sił i nie podejmiesz próby przezwyciężenia problemów, nigdy niczego nie osiągniesz. Każdy musi poszukiwać swojej przygody. A kiedy wreszcie ją odnajdzie, musi zmierzyć się z nią wszystkimi swoimi siłami, wszystkim co ma i jeśli się uda, to wygra, osiągnie swój cel.” Sir Emund Hillary
 KOMENTARZE (0) 
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa ''Przy umiarkowanym wietrze, Gdy słońce sięga naszych ciał, Myśli czyste jak powietrze I trochę wolniej płynie czas. Wracam dobrze znaną drogą, Choć nie do takich samych miejsc. Bo wszystko się zmienia, Bo wciąż panta rei.'' [link] :)
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Ciesz się swym szczęściem, Płacz tylko w ukryciu, Bądź lekka w tańcu, Lecz nigdy w życiu.
 KOMENTARZE (1) 
Forever23 Pamiętnikowy wierszyk ^^ tz. wierszyk z mojego pamiętnika ;> parę krótkich słów a przypomniało mi całe liceum ;p Dzięki i pozdrawiam ;)
2013-06-19 22:12
Marlenaaa [link] kto przed siebie idzie niczego nie traci. Nie uciekaj przed życiem, bo Ci się to nie opłaci.” Dzień Dobry i miłego dnia :)
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa [link] Na Dobranoc Magda Umer :)
 KOMENTARZE (1) 
perturbacja dobranoc...:))))
2013-06-16 23:01
Marlenaaa [link] :) Kocham to kobietę ;)
 KOMENTARZE (1) 
perturbacja gratuluję smaku w wyborze obiektu :)))))
2013-06-16 20:14
Marlenaaa [link] Na Dobranoc :)
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Zraniona miłość ... Pierwsza dyskoteka w nowej szkole , tam właśnie poznałam jego był blondynem o niebieskich oczach miał 168 cm był miły inteligentny i śmiały . Gdy siedziałam sama , smutna podszedł on i zaprosił mnie do tańca , przetańczyliśmy całą dyskotekę było wspaniale , później długo rozmawialiśmy i poznaliśmy się . Dyskoteka się skończyła i on odprowadził mnie do domu i na pożegnanie mocno mnie przytulił i pocałował w policzek . W szkole wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy na każdej przerwie . Spotykaliśmy się codziennie , chodziliśmy na spacery do parku . Po 2 miesiącach zrozumiałam ze coś do niego czuje . Wyszliśmy razem na dwór on był jakiś poddenerwowany nie wiedziałam o co chodzi wiec go zapytałam on nie wiedział jak mi to powiedzieć , myślałam ze z naszej przyjaźni koniec ale on w końcu powiedział mi ze mnie kocha ja też mu to wyznałam i wiec zapytał się mnie czy zostanę jego dziewczyną , zgodziłam się . Każda dziewczyna w szkole zazdrościłam mi takiego chłopaka . Wszystko nam się dobrze układało do puki nie dowiedziałam się ze moja najlepsza kumpela zakochała się w nim i mówiła każdemu ze mi go odbije wszyscy w to wierzyli ale ja się starałam żeby do tego nie doszło . Na szczęście wygrałam , ona znalazła sobie innego i poukładała sobie życie a między mną i nim było znowu wspaniale . Kiedy 6 miesiącach okazało się ze on wyjeżdża na wakacje na 4 tygodnie za granice , martwiłam się że on znajdzie sobie inna i mnie zostawi dla niej ale on obiecał mi ze tego nie zrobi , uwierzyłam mu . Przez ten cały czas strasznie za nim tęskniłam i czekałam na niego . Po 3 tygodniach zadzwonił do mnie i powiedział ze musi zostać jeszcze 2 tygodnie , byłam załamana . Dowiedziałam się ze wyjeżdżam pod namioty na 2 tygodnie jak on miał wrócić . Mijały kolejne dni a ja strasznie tęskniłam , w końcu przyjechał a ja pojechałam .. Dzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki , któregoś dnia nie dało się z nią dojść do słowa , zapytałam o co chodzi ale ona nie chciała mi powiedzieć , po kilku dniach przyjechałam ale to już nie było tak jak kiedyś , wszystko było inaczej . Poszłam do niej ale jej nie było wiec weszłam na GG a tam dostałam wiadomość od najlepszego kupla niego w niej pisało "Cześć wiem że wyjechałaś na wakacje ale muszę ci coś napisać , wiem że w to nie uwierzysz ale napisze ci to . On Cię zdradził na tych wakacjach na których był ... . Mam na to nawet dowody . " Czytałam tą wiadomość kilka razy i cały czas płakałam .. Nie zwracając uwagi ile jest godzin pobiegłam do niego i z łzami w oczach powiedziałam że między nami koniec i uciekłam , on próbował się skontaktować ze mną ale ja nie odbierałam ani nie odpisywałam . Minęło kilka miesięcy , znowu była szkoła i on .. Po kilku tygodniach znalazł sobie inną z którą nie był długo , kilka dni i zostawił ją . Później zaczęliśmy rozmawiać jak dobrzy kumple , on po miesiącu znalazł sobie inną z która był kilka tygodni . W tym czasie rozmawialiśmy i on prosił mnie o druga szanse ale się nie zgodziłam bo on był w związku , napisał mi ze zostawi tamtą dziewczynę dla mnie . Chciał się spotkać , zgodziłam się ale on nie przyszedł wystawił mnie , po kilku dniach dowiedziałam się ze zerwał z tamtą dziewczyną . Znowu prosił mnie o szanse , zgodziłam się bo ciągle bardzo go kochałam . Na początku znowu było idealnie . Pewnego dnia zaprosił mnie do swojego domu , był sam zaczęliśmy się całować i przytulać i zrobiliśmy to , było wspaniale . Po miesiącu wszystko zaczęło się psuć nie wychodziliśmy już tak często , nie rozmawialiśmy już tak samo , kłóciliśmy . Po paru dniach dowiedziałam się że on wychodzi na dwór z swoją byłą , widywał się z nią prawie codziennie . Pewnego wieczoru byłam na dworze z przyjaciółka on do nas podszedł i był bardzo zły nie wiedziałam o co mu chodzi , nie chciał mi powiedzieć , powtarzał ze to nie ma sensu i ze mnie kocha . Minął tydzień było coraz gorzej codziennie płakałam ale on się tym nie przejmował . W następnym tygodniu napisał mi ze to naprawdę nie ma sensu i że między nami koniec .. Zaczęłam płakać , płakałam przez kilka godzin ... Po kilku dniach miałam mdłości wiec zrobiłam test ciążowy i okazało się że jestem w ciąży , gdy się o tym dowiedziałam na początku nie chciałam tego dziecka . Poszłam do niego powiedziałam mu że będziemy rodzicami . On tylko powiedział: "Haha.! Na pewno te dziecko nie jest moje ty szmato.!" I zamknął drzwi przede mną , całą drogą płakałam , myślałam że się zabije .. Ale gdy to wszystko przemyślałam postanowiłam je urodzić .. Powiedziałam o tym mojej mamie , ona mnie zrozumiała . Całą ciąże byłam sama ... Gdy urodziłam chłopczyka nazwałam go Szymon . Moja mama powiedziała że mam zrobić test na ojcostwo to poszłam do niego ale nikt nie otwierał ... Gdy wróciłam do domu mama powiedziała że mam gościa , zaskoczona weszłam do pokoju a tam on .. Jego słowa od 7 miesięcy brzmiały: "Jest do mnie podobny." Razem wychowywaliśmy dziecko ... Mamy czasami gorsze dni ale wszystko jest jak z bajki ...
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa ''Nie za­mar­twiaj się jed­nak przyszłością. Dzień dzi­siej­szy wys­tar­czy ci aż nadto''. [link] Miłego i słonecznego dnia życzę :)
 KOMENTARZE (3) 
Tosia38 lubię to! ;)
2013-06-14 10:47
Marlen83 Ta artystka ma cudowny głos:)
2013-06-14 17:49
Marlen83 lubię to! ;)
2013-06-14 17:50
Marlenaaa [link] Ponad godziny koncert Ellie Goluliding, Warto posłuchać dziewczyna ma talent :*
 KOMENTARZE (2) 
onaadnb lubię to! ;)
2013-06-13 21:36
onaadnb jest mega
2013-06-13 21:37
 KOMENTARZE (0) 
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Trzeba wierzyc w miłosc Wiele jest miłosci nieszczęśliwych, serc oszukanych, zdradzonych, samotnych; uczuc rozpoczętych słowami o wieczności a potem zakończonych jakby czar nigdy nie istniał... Nikt do końca nie wie, jaka jest i jaka będzie miłosc, którą spotyka czy szczęście na zawsze zostanie takie samo, czy może rozpłynie się w nicości pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia. Nikt nie zna odpowiedzi na pytania o przyszłośc, chociaż jakże często znacząca ilosc przesłanek pozwala nam ją przewidziec. Ludzie oślepieni uczuciami widzą jedynie doskonałości, świat realny dla nich nie istnieje, chocby ten świat stanowili ludzie najbliżsi. Ułuda miłosci, tylko podającej się za prawdziwą daje poczucie spełniania marzenień, zaspokajając podstawową potrzebę czułości i bliskości po to tylko, by w końcu doprowadzic człowieka do całkowitego wyniszczenia. Dawniej, gdy w większości przypadków uczucia rodziły się w efekcie kontraktu rodzin nepturientów, często ku ich wyraźnemu sprzeciwowi, kwestia miłosci wydawała się mniej skomplikowana. Może dlatego, że ludzie pozbawieni decyzyjności są bardziej ufni, w dzisiejszym świecie czytaj - naiwni. Prawda jest taka, że obecne związki układne, zawierane na drodze swoistego castingu, uwzględniającego przede wszystkim ekonomiczny status kandydatów odarte są z wzajemnego zaufania. A przecież ludzie, kierujący się kalkulacją za i przeciw powinni pamiętac o cenie, którą przyjdzie im zapłacic za wymuszoną miłosc.
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Sa tu jakieś zamknięte w sobie dziewczyny/kobiety ?
 KOMENTARZE (1) 
yalpdloc nie
2013-06-10 22:54
 KOMENTARZE (0) 
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Kocham Ciche i zamknięte w sobie dziewczyny/kobiety :)
 KOMENTARZE (1) 
Julka_kocica lubię to! ;)
2013-06-09 22:35
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Tolerancja czy eufemizm? Ale "kochać inaczej" to również pojawiające się często w mediach wyrażenie dla określenia kochających się homoseksualistów i próba zaznaczenia niejako tolerancji czy też akceptacji dla homoseksualizmu. Z jednej strony kochać inaczej brzmi neutralnie i przyjemnie. Z drugiej jednak strony zaznacza różnicę dzielącą środowiska hetero i homo. Miłość to przede wszystkim emocje, o tym czy miłość jest pełnowartościowa nie decyduje płeć osoby do której jest ona kierowana, lecz sam kochający. Zwrot "kochać inaczej" w odniesieniu do homoseksualistów próbuje więc pobłażliwie zaznaczyć niejako ułomność uczuciową. A przecież wszyscy kochamy tak samo, czasem lekko i czasem bez granic.
 KOMENTARZE (3) 
dorota84 Samo słowo tolerancja nie do końca niesie za sobą pozytywny ładunek... Czyż nie lepiej brzmiałaby akceptacja :)?
2013-06-09 21:19
Marlenaaa Myślę ze o wiele lepiej :)
2013-06-09 21:31
agna27 Idealistyczne podejście do miłości...
2013-06-09 21:56
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Kochać kogoś to ciągle myśleć o kochanej osobie, obiekcie naszej miłości. Kochać to dbać o te drugą osobę, starać się o to by była szczęśliwa, troszczyć się o jej potrzeby, starać się ją zrozumieć, czasem zaakceptować jej odmienne poglądy. Kochać kogoś wymaga kompromisów, ale nigdy nie rezygnację z siebie. Kochać kogoś to nadawać sens własnemu życiu, dlatego uczucie miłości jest najbardziej pożądanym uczuciem, ale również i najbardziej niezdefiniowanym, tajemniczym i abstrakcyjnym. Kochać kogoś to dawać tej osobie to co się ma najlepszego. Kochać kogoś do obdarowywać mocnym uczuciem nie oczekując nic w zamian. Bezinteresowność w dawaniu jest konieczna by móc mówić, że się kocha. Kochać kogoś to znaczy dzielić się sobą. Miłość dodaje sił, ale i tez przynosi ból i cierpienie, kiedy jest nieodwzajemniona albo kiedy się kończy.
 KOMENTARZE (0) 
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Miłość jest zawsze cierpliwa i uprzejma. Nigdy zazdrosna. Miłość nigdy się nie chełpi i nie jest zarozumiała. Ani niegrzeczna, ani nie samolubna. Ona się nie obraża i nie jest pełna urazy. Miłość nie czerpie przyjemności z grzechów innych ludzi... ale rozkoszuje się prawdą. Jest zawsze gotowa na wybaczenie, zaufanie, nadzieję... i na przetrwanie... cokolwiek się stanie.
 KOMENTARZE (2) 
inspiracja13 a jak pojawiaja sie przeszkody co wtedy-Marlennaaa trzeba ja pokonywac pewie bys tak napisala ja równiez..
2013-06-08 22:24
inspiracja13 nie widac -Clipu :) spij slodko
2013-06-08 22:41
Marlenaaa "Moim najlepszym przyjacielem jest ten, kto pozwala mi wydobyć to, co we mnie najlepsze" Henry Ford
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Najlepiej jest więc być sobą i żyć tak, jak Ci dusza mówi. Tak jak Ci serce bije. Tak, jak Ty sam pragniesz.
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa W blasku słońca Stukot kół pociągu, gwar siedzących w przedziale osób i krajobrazy skąpane z zachodzącym jesiennym słońcu, migające w oknie pędzącego pociągu. Taki obraz zobaczył wyrwany nagle z głębokiego snu, z na wpół opuszczonymi jeszcze powiekami powiódł wzrokiem po przedziale. Siedzący obok o czymś, mocno gestykulując rozmawiali ożywionym głosem, z głębi przedziału słychać było radosny śmiech kilku dziewcząt siedzących kilka miejsc dalej. Za oknem przesuwały się krajobrazy mijanych wiosek położonych na wzgórzach porośniętych drzewami. Promienie chylącego się ku zachodowi słońca padały na dywany wrzosowisk mieniące się wszystkimi barwami jesieni. Nagle dobiegł go odgłos mijanego rozjazdu, stukot kół pędzącego pociągu, który zaczął zwalniać. Po chwili zatrzymał się na małej stacyjce, a z wagonów na peron wypłynął w pośpiechu tłum podróżnych. Po kilku minutach zrobiło się pusto, ludzie rozeszli się w milczeniu i tylko w dali peronu tłoczyła się jeszcze grupka młodzieży pokrzykując głośno. Podniósł z ziemi mocno wypakowany plecak i ruszył w stronę wyjścia z tej małej stacyjki schowanej prawie na końcu świata. Wolnym krokiem ruszył w stronę schroniska odległego o kilka kilometrów. Idąc wolno rozpamiętywał wydarzenia ostatnich dni, tego pośpiechu, w którym żył, pędził do przodu w poszukiwaniu........... już sam nie bardzo wiedział, czego. Ścieżka, którą podążał wiła się miedzy pagórkami, porosłymi pięknymi jodłami, było tak cicho, ptaki jakby nie chcąc mu przeszkadzać w rozmyślaniach zamilkły, tylko jeszcze zachodzące słonce muskało delikatnie swymi promykami jego twarz. Po dłuższej chwili dostrzegł czerwony dach schroniska, otoczonego drzewami. To tam miał odzyskać spokój, równowagę, nabrać sił. Kiedy jednak zbliżał się do zabudowań do jego uszu dobiegł gwar rozmów, śmiech, nawoływania było to trochę dziwne o tej porze roku w tym miejscu, ale bardzo szybko dostrzegł grupkę młodzieży tej samej, która pokrzykiwała na peronie dworca. Niestety nadzieja na ciszę i spokój prysła w jednej chwili, wiedział już, że tego tutaj nie znajdzie, ale przecież mógł spacerować po okolicy, co dawało szanse na oderwanie się od tego zgiełku. Wszedł do środka gdzie czekał na niego rezerwowany wcześniej pokój, o dziwo z dala od zakwaterowanej młodzieży a i ta zachowywała się nad wyraz spokojnie. Okno wychodziło na podwórze okolone wysokimi drzewami, była to oaza spokoju, wejście było z drugiej strony. Na środku stała studnia z pompą ręczną, wokół niej małe zabudowania drewutni, stodoła i inne budynki gospodarcze o przeznaczeniu, których nie miał pojęcia. Panował tu rzadko spotykany w takich miejscach ład i porządek otulony półmrokiem wieczoru. Spojrzał na góry spowite delikatną mgiełką unosząca się majestatycznie nad wierzchołkami drzew. Ten widok wprowadził go w stan zadumy, refleksji, dopiero teraz dotarło do niego, jaki ten świat jest piękny, kiedy potrafimy się zatrzymać oderwać od codzienności. Z tej ciszy wyrwały go głosy wybiegającej na podwórze grupki młodzieży brutalnie przerywając tę chwilę zadumy, wszyscy biegli w stronę studni stojącej na środku podwórka. Któryś z chłopców zaczął pompować wodę a reszta w pośpiechu brała udział w rytuale wieczornej toalety. Tak szybko jak się pojawili również plac wokół studni opustoszał, zapadła cisza. Po chwili jednak do jego uszu dobiegł ściszony głos dziewcząt, one również podeszły do studni. Ciekawie wyjrzał przez okno i jego oczom ukazał się widok kilku dziewcząt, które próbowały się umyć w tych surowych, spartańskich warunkach. Obserwując troszkę zabawne sytuacje pod studnia nagle jego wzrok zatrzymał się na jednej postaci. Była odwrócona tyłem, nie widział jej twarzy, na którą spływały majestatycznie długie włosy przy każdym najmniejszym ruchu, zresztą było już dość ciemno, ale zarys postaci był dobrze widoczny. Pochylała się wolno nad pompą próbując się umyć. Jego uwagę zwrócił strój dziewczyny, długie jensy krzyk ostatniej mody, jasno niebieska bluzka i znacznie ciemniejszy pulower stanowiły tak gustownie dobrany komplet ze nie potrafił oderwać od niej wzroku. Proste włosy spadające na ramiona, co jakiś czas odrzucała do tyłu a robiła to z takim wdziękiem, gracją. Nagle wyprostowała się i mógł dostrzec jej zgrabna figurę, była piękna i równie pięknym delikatnym krokiem jakby unoszona ponad ziemią odeszła w stronę schroniska. On jednak dalej stał w oknie swojego pokoju, patrząc na studnie oczyma wyobraźni widział ją nadal, nadal na nią patrzył. Zapadł mrok wszystko ucichło i z oddali tylko w otwartym oknie słychać było odgłosy dobiegające z wioski położonej w dole zbocza. Na niebie pojawił się księżyc zaglądając ukradkiem do wnętrza pokoju. Długo leżał nie mogąc zasnąć, myślał o tym, co widział przy studni, marzył, aby ja poznać. Wreszcie zasnął. Świt poranka, blask słońca wyrwał go brutalnie z głębokiego snu, tak dobrze nie spał już od dawna. Przez uchylone okno do pokoju zaglądały promienie wschodzącego nad wzgórzami słońca delikatnie uśmiechając się do niego. Budził się piękny dzień. Patrząc w lustro uśmiechnął się do siebie, też po raz pierwszy od bardzo dawna. Zapomniał już, jaka to frajda, jak miło rano uśmiechnąć się do siebie. Stojąc tak usłyszał gwar gdzieś w dole, domyślił się, że to młodzi ludzi biegną do studni, z nadzieją podszedł szybko do okna wypatrywał znajomej postaci, ale na próżno nie było jej wód krzątających się wokół. Smutny trochę usiadł na łóżku, przeglądną powoli jeszcze raz wczorajsza gazetę. Wiedział już ze to, co zostawił za sobą tu w tym miejscu nie ma znaczenia, wydaje się takie obojętne, nierealne, nieważne. Po śniadaniu postanowił korzystając z pięknego słońca wybrać się na spacer po okolicy, jeden ze znajomych opowiadał kiedyś o łatwym szlaku prowadzącym do małej chatki pasterskiej w zacisznym zakątku schowanym miedzy wzgórzami. Postanowił sprawdzić opowieści znajomego. Rzeczywiście łatwo odnalazł ścieżkę prowadzącą skrajem łąki wijąca się miedzy połaciami lasu na okolicznych wzgórzach. Po około godzinie wolnego marszu dotarł do krawędzi wzgórza, z którego dostrzegł małą zagubioną dolinę a pośrodku niej skromny szałas pasterski, rzeczywiście było to bardzo cicho a malownicze wzgórza wokół stwarzały niepowtarzalny klimat, dostrzegł też ścieżkę prowadzącą do zabudowań, ruszył wolno schodząc w dół. Okalające dolinę wzgórza wyglądały jeszcze piękniej, usiadł na ławeczce przed chatą i podziwiał uroki natury, kiedy nagle nie wiadomo skąd na polance pojawiła się grupka młodzieży, zaskoczony tym faktem otworzył szeroko przymrużone przed słońcem oczy i.... z wrażenia nie potrafił powiedzieć żadnego słowa. Tuż przed nim stała zgrabna postać dziewczyny. W blasku słońca wyglądała pięknie, długie włosy spływały po policzkach na ramiona, usta wypełniał ciepły, serdeczny uśmiech i oczy takich oczu nie widział jeszcze, były piękne. Do jego uszu dobiegł ciepły przyjemny głos, którym powitała go stojąca przed nim postać. Prosiła o pomoc w otwarciu kilku puszek konserw na drugie śniadanie, to było tak niesamowite, że nie bardzo wiedział, co ma zrobić, jak się zachować, co powiedzieć. Dopiero po chwili milczenia wolno nieśmiało podniósł się z ławki i pozwolił poprowadzić do siedzących opodal na kocu koleżanek. Równie majestatycznie z wielkim namaszczeniem pomógł przygotować posiłek, na który zresztą od samego początku był zapraszany. Wydawało mu się, że znajduje się w jakieś bajce a to wszystko nie może być prawda, to jest zbyt piękne, aby mogło być realne, prawdziwe. Rozmawiali o wszystkim po trochu, ale jego oczy cały czas były wpatrzone w ta niesamowicie piękną dziewczynę. Godzina minęła bardzo szybko i nadszedł czas rozstania, długo wpatrywał się w odchodzące ścieżka dziewczyny, został sam, znów wróciła na polankę cisza i ten błogi nastrój. Wrócił wolnym krokiem do schroniska wspominając to niesamowite spotkanie, na jego ustach pojawiał się delikatny uśmiech na wspomnienie tego wydarzenia. Późnym popołudniem, tuż po spóźnionym obiedzie usiadł na ławce przed schroniskiem, ciepłe słonce muskało jego twarz, przymknął oczy. Po chwili bardziej poczuł niż usłyszał, że obok na ławce ktoś usiadł, otworzył oczy, to była ona jak zwykle piękna i pogodna. Długo rozmawiali tak jakby znali się od zawsze. Późnym wieczorem dopiero udało im się rozejść do pokoi. Następnego dnia wydarzenia się powtórzyły, ławeczka, rozmowy. Trzeciego jednak zbliżał się termin odjazdu, nadszedł czas powrotu do rzeczywistości. Tuż po obiedzie mieli się przegnać i było to piękne pożegnanie dwojga ludzi bardzo bliskich sobie, wymieniali adresy, zapewniali o wzajemnej pamięci. Wieczorem po powrocie do pokoju chciał się spakować, aby rankiem nie tracić czasu i wyruszyć bardzo wcześnie, obiecał znajomemu, że odwiedzi jego ciotkę w sąsiedniej miejscowości, a chciał przecież zdążyć na powrotny pociąg odchodzący późnym popołudniem z małej stacyjki. Leżąc długo wpatrywał się w sufit szukając tam, swoich myśli, marzeń, próbował wyobrazić sobie jak by to było gdyby ich drogi zeszły się gdzieś w innym czasie, innym miejscu. W końcu wędrując wśród marzeń zasnął. Następny dzień minął bez większych niespodzianek, odnalazł krewna znajomego, u której spędził kilka godzin opowiadając o swojej pracy, znajomych, wielkim świecie. Po obiedzie ruszył w stronę stacyjki, bardzo pustej cichej, do odjazdu zostało jeszcze trochę czasu wiec próbował wodząc wzrokiem po wzgórzach odtworzyć w pamięci wydarzenia ostatnich dni. Wreszcie pociąg wtoczył się na stacyjkę, po wejściu do przedziału zajął jak zwykle miejsce przy oknie, lubił patrzeć na mijane w czasie podróży okolice. Pociąg ruszył i za oknem przesuwały się kolejne wioski, lasy, wzgórza, było piękne popołudnie tylko gdzieś daleko nad szczytami gór pojawiły się niewielkie chmurki. Na następnej stacji już z daleka zobaczył tłum podróżnych tłoczący się na peronie. Kiedy pociąg się zatrzymał do pustego do tej pory przedziału wbiegli młodzi ludzie? Gwar rozmów i hałas odwrócił na chwile jego uwagę od drobnej postaci, która zajęła miejsce obok niego. Kiedy odwrócił głowę w jej stronę omal nie zemdlał, tuż obok tak bliziutko siedziała piękna długowłosa dziewczyna jakże znajoma? Tak, to właśnie ona wraz z cała grupa wsiadała na tej stacyjce. To spotkanie było tak nieprawdopodobne, że przez dłuższą chwile siedzieli w milczeniu wpatrzeni w siebie, kiedy ujął jej dłoń poczuł ciepło, ciepło, jakiego nigdy wcześniej nie było mu dane zaznać, to było takie cudowne. Nagle cały ten gwar, zgiełk przedziału przestał istnieć, była tylko ona, taka piękna, taka jego. Całą drogę rozmawiali uśmiechając się do siebie. Te kilkanaście godzin w pociągu minęło tak szybko, było takie krótkie a może nie, może trwało bardzo długo, bo czymże jest czas, kiedy spotyka się dwoje ludzi, których los przeznaczył dla siebie. Kiedy dotarli do celu podróży wysiedli z pociągu, trzymając się za ręce odeszli peronem. Nikt ich już więcej nie widział, chociaż patrząc na nich można powiedzieć kończąc te opowieść, że na pewno żyli długo i szczęśliwie. Czy tak właśnie było????? Tego nie wie nikt i nikt się nie dowie, to wiedzą tylko oni.
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Byłam wtedy na pierwszym roku studiów, nie dostałam miejsca w akademiku co chyba nawet wyszło mi na dobre. Musiałam szybko znaleźć jakieś mieszkanie co w Krakowie nie jest łatwe. Byłam na kilku żenujących kastingach nawet. W końcu trafiłam na ogłoszenie na gumtree, dwie dziewczyny szukały trzeciej do wynającia mieszkania w bloku całkiem sporego. Odpisałam, poszłam, udało mi się załatwić sobie pokój. Na kobiety zwracałam uwagę od zawsze, zainteresowała mnie też Anka, dziewczyna która mieszkała teraz za moją scianą. Studiowała matematykę, w sumie żadko gadałyśmy, tak przy okazji tylko. Każda z nas miała swoje życie, chciała się przede wszystkim uczyć i dobrze się nam mieszkało, bez kłutni i fochów (no po za standardowymi kłotniami o nie umytą patelnię). Jak wyglądała Anka? szczupła i drobna dziewczyna, bardzo ładne ciało, śliczne zielone oczy, włosy długie i proste w kolorze ciemny blond. Ubierała się dziewczęco, tenisówki, jeansy i sweter to był jej styl. Podobała mi się wizualnie, jednak od środka jej nie znałam. Z czasem jednak z Anką, zaczęłyśmy się zaprzyjaźniać. Wpadała do mnie wieczorem do pokoju, zaczynała zwierzać. Wymieniałyśmy się książkami, okazała się osobą bardzo ciepłą i wrażliwą. Opowiadała mi o facecie, którego niedawno poznała. Wydawało jej się, że to może być "ten jedyny". Planowała w pewien piątkowy wieczór wyjść z nim na kolacje (tak przypuszczała), powiedział jej tylko że musi jej powiedzieć coś waznego. Spodziewała się miłosnego wyzwania ale wyszło inaczej. Sama umówiłam się wtedy z dobrym kolegą na kawę, wróciłam do domu koło 19, zauważyłam światło w jej pokoju, pomyślałam że może siedzieć z nim tam, więc byłam Cicho. Postanowiłam wziąć prysznic, nalać sobie martini i poczytać jakaś dobrą książke. Wyszłam z pod prysznica poszłam do pokoju, wysuszyłam włosy, zrobiłam koło siebie. Ubrałam koszulkę, spodenki, chciałam iść do kuchni po napój, ale przechodząc koło jej pokoju usłyszałam płacz. Postanowiłam zajrzec do niej, zapukałam, nic nie odpowiedziała. Zapukałam jeszcze raz i nacisnełam klamkę. Siedzała oparta plecami o ścianę, miała swoją podszukę w kształcie serca prztuloną do siebie. Po policzkach spływały jej łzy. Nie pytałam co się stało, to było w sumie jasne. To "coś ważnego" nie było tym czym się spodziewała. Nie wiedziałam czy mam wyjść, nie mówiła nic, nie wiedziałam co powiedzieć. Usiadłam obok niej, bardzo jej wtedy wspułczułam. Sama nie wiedziałam co robie, nie byłyśmy raczej przyjaciółkami, znałam ją cztery miesiące. Jednak uklękłam obok niej na łózku, dotknełam głowy i przytuliłam. Czułam, że tego właśnie jej trzeba. Poczułam przez koszulkę, jej łzy. Objeła mnie dłońmi, przytuliła. Zaplotłam palce w jej włosy, powiedziałam żeby się nie martwiła i że wszystko będzie dobrze. Wtedy czas jakby się zatrzymał, poczułam motylki w brzuchu, ona tuliła się do mnie. Było mi po prostu dobrze, nie zastanawiałam się nad tym co czuje. Pocałowałam ja odrychowo w czoło. Przestała płakać, jej oddech się uspokoił. Poczułam na plecach jak jej drobne palce poruszają się, delikatnie, nieśmiało i niepewnie. Poruszyła swoim policzkiem po moich piersiach, przeszył mnie delikatny dreszcz. Nie wiem sama jak moja ręka zjechała z jej włosów, na szyje, pokładziłam ja po niej, dotknełam policzek a ona posłusznie uniosła głowę do góry, spojrzała mi w oczy. Uśmiechełam się do niej, na co jej konciki ust rozwineły się delikatnie w odwzajemnionym uśmiechu. Opuściłam delikatnie głowę w dół, na co ona przymkneła oczy, rozchyliła delikatnie wargi. Zblizyłam moją twarz do niej, zamknełam oczy, poczułam jej wargi na moich, smakowała owocowym błyszykiem. To działo sie bardzo, bardzo powoli, pieściłam jej wargi na co ona odpowiadała tym samym. Przytuliłam ją mocniej, ona powoli się podniosła, połozyła ręce na moich policzkach, pocałowała z przekonaniem. Moje ręce powędrowały na jej policzki. Zastygłyśmy tak, czułam się niezwykle, nikt mnie tak nigdy nie całował. To nie był z jej strony wstęp do czegoś więcej, to był pocałunek dla samego pocałunku, delikatny powolny, przyjemny. Gładziła moje policzki a ja jej, nie wiem ile to tak trwało. W końcu przestałyśmy, patrzyłyśmy sobie w oczy, obie zstanawiałysmy się co teraz. Moje ręce opadły na jej biodra, bawiły się krawędzią jej czarnego sweterka. Odpowiedziała mi tym samym, ale postąpiła o krok dalej. Zaczeła go podciągać w górę, podniosłam tylko ręce do góry. Gdy moja koszulka wylądowała nie wiadomo gdzie, ona sama przytrzymała ręce w górze, zdjełam z niej sweter razem z koszulką, klęczała przedemną w samym staniku, który zdjeła sobie sama patrząc mi w oczy. Obie czułyśmy się mocno nie pewnie, dziwnie, przytuliła się do mnie. Poczułam jej piersi na swoich, pocałowała mnie tym razem bardziej namiętnie, pieściła plecy opuszkami palców, w końcu zeszła na szyje. Położyłyśmy się, przywarłyśmy do siebie, dotykałyśmy i piesciłyśmy. Odwróciła mnie na plecy, pocałowała dekolt, szyję, ramie, piersi, zaplotłam palce w jej włosy, masowałam głowę, kierowałam po moim ciele. Byłam cała rozpalona, jednak nie zaczeła pieścić mojej kobiecości. Oparłam się na nogach, wyginałam się w łuk, zacisnęła ręce na moich piersiach. Jeździła językiem wokół pępka. Same pieszczoty były doskonałe. Nie raz przeszywał mnie wtedy rozkoszny dreszcz. Miałam rozwarte usta wtedy, oddychałam głośno, czułam jej palce jak dotykają mojej twarzy. Rewanżowałam jej się potem, całowałam tak jak ona mnie, nie ominęłam żadnego fragmentu jej ciała od pasa w górę. Położyłam ją na brzuchu na chwilę, całowałam plecy oraz kark, jeździłam dłonią wzdłuż kręgosłupa. W końcu napięcie powoli z nas opadało, wyszeptała mi do ucha by chce bym została. I że idzie się tylko umyć. Gdy wyszła, rozłożyłam łóżko, schowałam się pod kołdrę, całkiem naga. Umysł zaczynał mi pracować powoli z powrotem. Czułam, że powinnam iść do siebie, że o tym pewnie będzie trzeba zapomnieć. Wiedziałam jednak, że ona nie chce być sama. W końcu wróciła, w szlafroku. Zdjęła ręcznik z włosów, zaczęła je suszyć patrzyłam na nią. Poszłam wtedy do łazienki, odświeżyć swoje ciało, gdy wróciłam Nic nie mówiła, więc ja też milczałam. Schowałam się z powrotem pod jej kołdrę. Gdy skończyła odwróciła się do mnie plecami. Zdjęła szlafrok, nie ubrała nic tylko schowała się pod kołdrę, zgasiła lampkę, przytuliła do mnie, ogarnęło mnie zmęczenie... zasnełam.. z nią w ramionach... Pamiętam, że miałam sen leżę na łące, nade mną błękitne niebo, a na mnie sypią się płatki róż, które drażnią moją wrażliwą skórę i przywołują uśmiech na twarzy. Nagle coś wyrwało mnie z tego snu, otworzyłam oczy, czułam delikatne muśnięcia warg na mojej szyi. Opuszki palców na brzuchu, nie wiedziałam przez chwilę co się dzieje, po chwili dopiero zrozumiałam, przęciągłam sie i zamruczałam z zadowoleniem. Oderwała głowę od mojej szyi, popatrzyła w oczy. Miałam w tym momencie dużo myśli, czy to jest początek czegoś? czy tylko odskocznia od bólu, ekscentryczny sposób na zapomnienie?. Przecież takiej pójście do łózka z kimś, jest wbrew moim zasadą. Chodź przecież zawsze wtedy padało słowo facet, a teraz koło mnie leży dziewczyna. Uśmiechnęłam się, zapytałam jak się spało, odpowiedziała że dobrze. Leżałam na plecach, ona obok mnie, jej pierś dotykała mojej, czułam że ma gęsią skórę, jej twardy sutek wbijał się w moją pierś. Uśmiechała się cały czas -nie żałuje- powiedziała. Jakby odgadła moje myśli. Powiedziałam że ja też, Patrzyła na mnie cały czas, coś jej chodziło po głowie, spojrzała w górę z zawstydzeniem, aż w końcu się odezwała -idę pod prysznic-, popatrzyła mi w oczy znacząco. Uśmiechnęłam się wstając..podniosła się. Wzięła mnie za rękę. Poszłyśmy do łazienki, nie była duża, ale wystarczająca. Puściła wodę ciepłą, weszła piersza, a ja za nią, ciepła woda polała się po naszych ciałach. Odwróciła się do mnie plecami, sięgnęłam po żel pod prysznic. Rozgrzałam go w dłoniach, przytuliłam się do niej od pleców, masowałam brzuch, przeszłam na piersi, dekolt, odchyliła głowę do tyłu. Woda zaczęła spływać po jej ciele i pieścić razem z moimi dłońmi, pocałowałam jej szyję, stałam się namiętna, moje pocałunki energiczne, ruchy dłonią powolne i przeciągłe. Wzdychała głośno, jedną ręką sama zjechała między swoje nóżki, dotknęłam jej nadgarstka, poruszała rytmicznie, chciałam ją w tym zastąpić, ale odwróciła się do mnie, spojrzała w oczy. Chwyciła mnie za nadgarstek, pocałowała wyzywająco, nakierowała moją własną dłoń między moje nogi, uległam jej, zaczęłam się pieścić i ona też, drugą ręką mnie objęła n a ramieniu, chwyciła za ramie, zrobiłam to sama, patrzyłam w nią, w jej oczy, miała rozwarte usta po których spływała woda, oczy zasunęły się mgłą, mi było coraz cieplej. Nie mogłam już przerwać tego co robię, miałam w sobie silne poczucie podniecenia i wyuzdania. W końcu jej ruchy spowolniły, wstrzymała oddech, ucisnęła rękę i znów poruszyła, wtuliła się we mnie, pocałowała szyje, znów poczułam jej piersi na sobie, objęłam mocno, moja dłoń dalej pracowała. Aż było mi dobrze... bardzo dobrze, całowała mnie po tym. Pieściła po szyi przez chwile i przytuliła, a woda dalej leciała. W końcu wyłączyła wodę, otworzyła kabinę, zaczęła się śmiać bo nawet nie wzięłyśmy ze sobą ręczników....
 KOMENTARZE (0) 
 KOMENTARZE (0) 
 KOMENTARZE (0) 
Marlenaaa Ale jeśli masz pew­ność, że to ta, nig­dy nie poz­wa­laj jej wy­paść z twych dłoni, bo to jak jed­na z "pięciu ku­lek", z których składa się życie. Upad­nie i może się już bez­powrot­nie stłuc...
 KOMENTARZE (0) 
© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024