Marlenaaa Byłam wtedy na pierwszym roku studiów, nie dostałam miejsca w akademiku co chyba nawet wyszło mi na dobre. Musiałam szybko znaleźć jakieś mieszkanie co w Krakowie nie jest łatwe. Byłam na kilku żenujących kastingach nawet. W końcu trafiłam na ogłoszenie na gumtree, dwie dziewczyny szukały trzeciej do wynającia mieszkania w bloku całkiem sporego. Odpisałam, poszłam, udało mi się załatwić sobie pokój.
Na kobiety zwracałam uwagę od zawsze, zainteresowała mnie też Anka, dziewczyna która mieszkała teraz za moją scianą. Studiowała matematykę, w sumie żadko gadałyśmy, tak przy okazji tylko. Każda z nas miała swoje życie, chciała się przede wszystkim uczyć i dobrze się nam mieszkało, bez kłutni i fochów (no po za standardowymi kłotniami o nie umytą patelnię). Jak wyglądała Anka? szczupła i drobna dziewczyna, bardzo ładne ciało, śliczne zielone oczy, włosy długie i proste w kolorze ciemny blond.
Ubierała się dziewczęco, tenisówki, jeansy i sweter to był jej styl. Podobała mi się wizualnie, jednak od środka jej nie znałam. Z czasem jednak z Anką, zaczęłyśmy się zaprzyjaźniać. Wpadała do mnie wieczorem do pokoju, zaczynała zwierzać. Wymieniałyśmy się książkami, okazała się osobą bardzo ciepłą i wrażliwą. Opowiadała mi o facecie, którego niedawno poznała. Wydawało jej się, że to może być "ten jedyny". Planowała w pewien piątkowy wieczór wyjść z nim na kolacje (tak przypuszczała),
powiedział jej tylko że musi jej powiedzieć coś waznego. Spodziewała się miłosnego wyzwania ale wyszło inaczej.
Sama umówiłam się wtedy z dobrym kolegą na kawę, wróciłam do domu koło 19, zauważyłam światło w jej pokoju, pomyślałam że może siedzieć z nim tam, więc byłam Cicho. Postanowiłam wziąć prysznic, nalać sobie martini i poczytać jakaś dobrą książke. Wyszłam z pod prysznica poszłam do pokoju, wysuszyłam włosy, zrobiłam koło siebie. Ubrałam koszulkę, spodenki, chciałam iść do kuchni po napój, ale przechodząc koło jej pokoju usłyszałam płacz.
Postanowiłam zajrzec do niej, zapukałam, nic nie odpowiedziała. Zapukałam jeszcze raz i nacisnełam klamkę. Siedzała oparta plecami o ścianę, miała swoją podszukę w kształcie serca prztuloną do siebie. Po policzkach spływały jej łzy. Nie pytałam co się stało, to było w sumie jasne. To "coś ważnego" nie było tym czym się spodziewała.
Nie wiedziałam czy mam wyjść, nie mówiła nic, nie wiedziałam co powiedzieć. Usiadłam obok niej, bardzo jej wtedy wspułczułam. Sama nie wiedziałam co robie, nie byłyśmy raczej przyjaciółkami, znałam ją cztery miesiące. Jednak uklękłam obok niej na łózku, dotknełam głowy i przytuliłam. Czułam, że tego właśnie jej trzeba. Poczułam przez koszulkę, jej łzy. Objeła mnie dłońmi, przytuliła. Zaplotłam palce w jej włosy, powiedziałam żeby się nie martwiła i że wszystko będzie dobrze.
Wtedy czas jakby się zatrzymał, poczułam motylki w brzuchu, ona tuliła się do mnie. Było mi po prostu dobrze, nie zastanawiałam się nad tym co czuje. Pocałowałam ja odrychowo w czoło. Przestała płakać, jej oddech się uspokoił. Poczułam na plecach jak jej drobne palce poruszają się, delikatnie, nieśmiało i niepewnie. Poruszyła swoim policzkiem po moich piersiach, przeszył mnie delikatny dreszcz.
Nie wiem sama jak moja ręka zjechała z jej włosów, na szyje, pokładziłam ja po niej, dotknełam policzek a ona posłusznie uniosła głowę do góry, spojrzała mi w oczy. Uśmiechełam się do niej, na co jej konciki ust rozwineły się delikatnie w odwzajemnionym uśmiechu. Opuściłam delikatnie głowę w dół, na co ona przymkneła oczy, rozchyliła delikatnie wargi.
Zblizyłam moją twarz do niej, zamknełam oczy, poczułam jej wargi na moich, smakowała owocowym błyszykiem. To działo sie bardzo, bardzo powoli, pieściłam jej wargi na co ona odpowiadała tym samym. Przytuliłam ją mocniej, ona powoli się podniosła, połozyła ręce na moich policzkach, pocałowała z przekonaniem. Moje ręce powędrowały na jej policzki. Zastygłyśmy tak, czułam się niezwykle, nikt mnie tak nigdy nie całował.
To nie był z jej strony wstęp do czegoś więcej, to był pocałunek dla samego pocałunku, delikatny powolny, przyjemny. Gładziła moje policzki a ja jej, nie wiem ile to tak trwało. W końcu przestałyśmy, patrzyłyśmy sobie w oczy, obie zstanawiałysmy się co teraz. Moje ręce opadły na jej biodra, bawiły się krawędzią jej czarnego sweterka. Odpowiedziała mi tym samym, ale postąpiła o krok dalej.
Zaczeła go podciągać w górę, podniosłam tylko ręce do góry. Gdy moja koszulka wylądowała nie wiadomo gdzie, ona sama przytrzymała ręce w górze, zdjełam z niej sweter razem z koszulką, klęczała przedemną w samym staniku, który zdjeła sobie sama patrząc mi w oczy. Obie czułyśmy się mocno nie pewnie, dziwnie, przytuliła się do mnie.
Poczułam jej piersi na swoich, pocałowała mnie tym razem bardziej namiętnie, pieściła plecy opuszkami palców, w końcu zeszła na szyje. Położyłyśmy się, przywarłyśmy do siebie, dotykałyśmy i piesciłyśmy. Odwróciła mnie na plecy, pocałowała dekolt, szyję, ramie, piersi, zaplotłam palce w jej włosy, masowałam głowę, kierowałam po moim ciele. Byłam cała rozpalona, jednak nie zaczeła pieścić mojej kobiecości. Oparłam się na nogach, wyginałam się w łuk, zacisnęła ręce na moich piersiach. Jeździła
językiem wokół pępka. Same pieszczoty były doskonałe. Nie raz przeszywał mnie wtedy rozkoszny dreszcz. Miałam rozwarte usta wtedy, oddychałam głośno, czułam jej palce jak dotykają mojej twarzy.
Rewanżowałam jej się potem, całowałam tak jak ona mnie, nie ominęłam żadnego fragmentu jej ciała od pasa w górę. Położyłam ją na brzuchu na chwilę, całowałam plecy oraz kark, jeździłam dłonią wzdłuż kręgosłupa. W końcu napięcie powoli z nas opadało, wyszeptała mi do ucha by chce bym została. I że idzie się tylko umyć. Gdy wyszła, rozłożyłam łóżko, schowałam się pod kołdrę, całkiem naga. Umysł zaczynał mi pracować powoli z powrotem. Czułam, że powinnam iść do siebie, że o tym pewnie będzie
trzeba zapomnieć. Wiedziałam jednak, że ona nie chce być sama.
W końcu wróciła, w szlafroku. Zdjęła ręcznik z włosów, zaczęła je suszyć patrzyłam na nią. Poszłam wtedy do łazienki, odświeżyć swoje ciało, gdy wróciłam Nic nie mówiła, więc ja też milczałam. Schowałam się z powrotem pod jej kołdrę. Gdy skończyła odwróciła się do mnie plecami. Zdjęła szlafrok, nie ubrała nic tylko schowała się pod kołdrę, zgasiła lampkę, przytuliła do mnie, ogarnęło mnie zmęczenie...
zasnełam.. z nią w ramionach...
Pamiętam, że miałam sen leżę na łące, nade mną błękitne niebo, a na mnie sypią się płatki róż, które drażnią moją wrażliwą skórę i przywołują uśmiech na twarzy. Nagle coś wyrwało mnie z tego snu, otworzyłam oczy, czułam delikatne muśnięcia warg na mojej szyi. Opuszki palców na brzuchu, nie wiedziałam przez chwilę co się dzieje, po chwili dopiero zrozumiałam, przęciągłam sie i zamruczałam z zadowoleniem. Oderwała głowę od mojej szyi, popatrzyła w oczy. Miałam w tym momencie dużo myśli, czy to
jest początek czegoś? czy tylko odskocznia od bólu, ekscentryczny sposób na zapomnienie?. Przecież takiej pójście do łózka z kimś, jest wbrew moim zasadą. Chodź przecież zawsze wtedy padało słowo facet, a teraz koło mnie leży dziewczyna.
Uśmiechnęłam się, zapytałam jak się spało, odpowiedziała że dobrze. Leżałam na plecach, ona obok mnie, jej pierś dotykała mojej, czułam że ma gęsią skórę, jej twardy sutek wbijał się w moją pierś. Uśmiechała się cały czas -nie żałuje- powiedziała. Jakby odgadła moje myśli. Powiedziałam że ja też, Patrzyła na mnie cały czas, coś jej chodziło po głowie, spojrzała w górę z zawstydzeniem, aż w końcu się odezwała -idę pod prysznic-, popatrzyła mi w oczy znacząco. Uśmiechnęłam się wstając..podniosła
się.
Wzięła mnie za rękę. Poszłyśmy do łazienki, nie była duża, ale wystarczająca. Puściła wodę ciepłą, weszła piersza, a ja za nią, ciepła woda polała się po naszych ciałach. Odwróciła się do mnie plecami, sięgnęłam po żel pod prysznic. Rozgrzałam go w dłoniach, przytuliłam się do niej od pleców, masowałam brzuch, przeszłam na piersi, dekolt, odchyliła głowę do tyłu. Woda zaczęła spływać po jej ciele i pieścić razem z moimi dłońmi, pocałowałam jej szyję, stałam się namiętna, moje pocałunki
energiczne, ruchy dłonią powolne i przeciągłe. Wzdychała głośno, jedną ręką sama zjechała między swoje nóżki, dotknęłam jej nadgarstka, poruszała rytmicznie, chciałam ją w tym zastąpić, ale odwróciła się do mnie, spojrzała w oczy.
Chwyciła mnie za nadgarstek, pocałowała wyzywająco, nakierowała moją własną dłoń między moje nogi, uległam jej, zaczęłam się pieścić i ona też, drugą ręką mnie objęła n a ramieniu, chwyciła za ramie, zrobiłam to sama, patrzyłam w nią, w jej oczy, miała rozwarte usta po których spływała woda, oczy zasunęły się mgłą, mi było coraz cieplej. Nie mogłam już przerwać tego co robię, miałam w sobie silne poczucie podniecenia i wyuzdania. W końcu jej ruchy spowolniły, wstrzymała oddech, ucisnęła rękę i
znów poruszyła, wtuliła się we mnie, pocałowała szyje, znów poczułam jej piersi na sobie, objęłam mocno, moja dłoń dalej pracowała. Aż było mi dobrze... bardzo dobrze, całowała mnie po tym. Pieściła po szyi przez chwile i przytuliła, a woda dalej leciała.
W końcu wyłączyła wodę, otworzyła kabinę, zaczęła się śmiać bo nawet nie wzięłyśmy ze sobą ręczników....