DuzeK Świadomość to śmieszna Pani, która nachodzi nas znienacka. Uświadomiłam sobie, że nigdy o Ciebie i nikogo innego nie walczyłam. Przyjmowałam decyzję, którą ktoś podjął za dwóch. Dumnie niczym Lew odchodziłam bez żadnej skruchy. Dlaczego? Sama nie wiem, może myślałam, że ta druga osoba wie lepiej, a może z własnej dumy. Zawsze starałam się pokazać innym, że jestem skałą,silną kobietą, że oni stracili więcej ode mnie. Aktorstwo ma to w sobie, że zaczynamy się utożsamiać z odgrywaną rolą, którą sami wybieramy. Wmawiając sobie, że zmusiła nas do tego sytuacja, czas, miejsce czy osoba. Po tym czasie zatraciłam swoją osobowość. Czasami myślę kiedy do tego doszło, w którym momencie zrezygnowałam z siebie na rzecz innych. Żałośnie myślałam, że w każdej chwili przecież będę mogła wrócić. Teraz jednak widzę, że nie wiem do czego wracać, bo już nie wiem kim jestem. Z pozoru niewinna podróż okazała się być tą bezpowrotną. Teraz widzę jak świadomość jest kluczowa, nawet w błachych dla nas sprawach. Na szczęście jest mała i wąska furtka, przecież mogę stworzyć siebie na nowo. Ukształtować całkiem nową osobę, ale jak to zrobić, żeby w to uwierzyć, że właśnie taka mogę być. Przecież moja przeszłość na to nie wskazywała, więc dlaczego przyszłość miałaby?
Ale wracając do tematu. Nigdy o Ciebie nie walczyłam, bo teraz wiem, że nie byłam gotowa. Spędziłyśmy wspaniałe i okropne zarazem cztery lata,teraz minęły już prawie trzy. Dopiero teraz widzę, że wcale nie chciałam być na Ciebie gotowa. Nie wiem jak jest u innych, ale ja wolałam tkwić w swojej bezsensownej, pseudo bezpiecznej bańce mydlanej, wypełnionej biernością, tylko po to, żeby nie popełnić błędu. Choć miałam tyle szans, tyle chwil wypełnionych możliwościami, to ja wolałam schodzić im z drogi. Spytacie po co ? A po to, żeby nie pociągnąć kogoś za sobą na dno. Wiem jest to bardzo szlachetne, tyle,że ja za każdym moim aktem szlachetności schodziłam coraz głębiej i głębiej. A miałam siebie za egoistke heh...
Paradoks w tym taki, że jak już jestem gotowa na walkę to nie mam na to możliwości.
Nie mogę tak o Ciebie odwiedzić, bo i pretekstu nie mam. Nie mogę się odezwać, nie mogę Cię przypadkowo spotkać, ani nawet ci powiedzieć co czuję. Bo czas i miejsce na walkę był wtedy, a ja się wycofałam. Gdybym tylko wiedziała od czego zacząć, jak zwrócić twoją uwagę.
Gdybym tylko wiedziała czy mogę jeszcze o Ciebie zawalczyć.