I kowbojki mogą marzyć

Bohaterka filmu - Sissy Hankshaw jest piękną, olśniewającą, niezależną kobietą, znaną modelką i tą jedyną, którą wyróżniają spośród innych długie, przerośnięte kciuki. Sissy wyrusza w podróż autostopem po Stanach w poszukiwaniu pełnej wolności. Podróżując od wybrzeża do wybrzeża spotyka wiele niezwykłych i fascynujących postaci. Zaproszona przez przyjaciela - Hrabinę, prowadzącego firmę kosmetyczną, na sesję zdjęciową na jego Rancho Gumowej Róży, spotyka grupę zbuntowanych dziewczyn - kowbojek, które siłą zajmują rancho Hrabiny. Sissy i przywódczyni kowbojek Bananza Jellybean przeżywają romans, który jednak kończy się tragiczną śmiercią Bonanzy.
Opisana powyżej historia mimo swojej banalności mogłaby być dobrym filmem, niestety Van Sant totalnie zarżnął ten obraz i nawet Uma Thurman czy Keanu Reeves nie pomogą temu tragicznie nudnemu filmowi. Tak naprawdę wychodząc z kina zastanawiałam się, o co reżyserowi chodziło i nie dowiedziałam się tego również po ponownym obejrzeniu filmu, nadal miałam to samo wrażenie - strata pieniędzy, które można by zużyć na jakąś dużo ciekawszą i sensowniejszą produkcję. Jedyne co w filmie się udało to muzyka w wykonaniu Bena Minka i k.d.lang, a ponieważ ścieżka dźwiękowa została wydana na płycie polecam raczej zakup CD niż video. Film mnie jednak zaskoczył tym, że został sprowadzony do Polski, zdubbingowany i wydany na video - niesamowite jak na taką tragiczną szmirę.