wspólne mieszkanie
Re: wspólne mieszkanie
Mieszkam razem od 6 miesięcy. W zasadzie nie było jakiegoś dopasowywania się do siebie na siłe. Sztucznych podziałów "terytorialnych". Każda z nas znalazła swoją przestrzeń dla siebie, tak jak każda nowa rzecz szuka jej,aż znajdzie. U nas nie ma kłótni o zmywanie naczyń czy wyniesienie śmieci wręcz przeciwnie staramy się odciążyć jak najbardziej partnerke. Lubimy wspólne sniadania ktore jemy w kuchni przy stole, wieczory kiedy ogladamy coś. Są takie dni kiedy każda jest pochłonięta czymś innym i sobie nie przeszkadzamy. Szanujemy swoje potrzeby do prywatności czy zwykłego odpoczynku. Wspólne zamieszkanie scaliło nasz związek w rodzinę a nasze mieszkanie jest naszym azylem przed całym światem.
P.S Kucolka
Musiałam aż sprawdzić co to jest aksolotl. Fajny stworek swoją drogą
P.S Kucolka
Musiałam aż sprawdzić co to jest aksolotl. Fajny stworek swoją drogą
http://www.pustamiska.pl/index-3.php
Re: wspólne mieszkanie
Dziękuję, miłe i ciekawe zwierzątko, przyjemnie je obserwować, i jego śmieszne zachowania A jeżeli chodzi o kłotnie, miałam na myśli nie takie "na serio" ale raczej o przekomarzanie się, która ma co zrobić, i która pierwsza ulegnie pod wzrokiem drugiej, zazwyczaj to ja zostaję zniewolona kocim, "Shrekowym" spojrzeniemagrafka1 pisze:Mieszkam razem od 6 miesięcy. W zasadzie nie było jakiegoś dopasowywania się do siebie na siłe. Sztucznych podziałów "terytorialnych". Każda z nas znalazła swoją przestrzeń dla siebie, tak jak każda nowa rzecz szuka jej,aż znajdzie. U nas nie ma kłótni o zmywanie naczyń czy wyniesienie śmieci wręcz przeciwnie staramy się odciążyć jak najbardziej partnerke. Lubimy wspólne sniadania ktore jemy w kuchni przy stole, wieczory kiedy ogladamy coś. Są takie dni kiedy każda jest pochłonięta czymś innym i sobie nie przeszkadzamy. Szanujemy swoje potrzeby do prywatności czy zwykłego odpoczynku. Wspólne zamieszkanie scaliło nasz związek w rodzinę a nasze mieszkanie jest naszym azylem przed całym światem.
P.S Kucolka
Musiałam aż sprawdzić co to jest aksolotl. Fajny stworek swoją drogą
-[A]-No Mozil.. --Aaaa! Ten co Mozillę stworzył..? -[A]-..Nie.. <facepalm> ;D
Re: wspólne mieszkanie
Właśnie odebrałyśmy klucze do naszego nowego mieszkania i wybrałyśmy model lodówki, która ma być przywieziona na dniach
"ciebie bym nie chciala nawet gdybys byla noblistka o urodzie miss swiata." crystall, 14/10/2010
Re: wspólne mieszkanie
GratulacjeSkaterin pisze:Właśnie odebrałyśmy klucze do naszego nowego mieszkania i wybrałyśmy model lodówki, która ma być przywieziona na dniach
Re: wspólne mieszkanie
Ja planuję zamieszkać z ukochaną ale to po tym jak chociaż skończę licencjat- czyli w tym roku. Poszukam pracy i myślę by na początek chociażby coś wynająć. Myślę ,że wspólnie mieszkanie to wspaniała rzecz-poznajemy się na nowo, odkrywamy to czego o sobie nie wiedziałyśmy-dzielimy najzwyklejsze nawet czynności ,czy to smutki czy radości samodzielnego życia. Tym wspaniała myśl- bo moi rodzice niestety nie tolerują tego kim jestem( już jeden związek zniszczyli parę lat temu poprzez nienawiść) . Nie mamy możliwości spotykać się we własnych domach- z tego względu ,że rodzice obu stron nie tolerują naszej orientacji. Podjęłam więc decyzję ,że uczynię wszystko by jeszcze w tym roku( może ew. przyszłym) wyprowadzić się i zamieszkać razem. Wpierw jednak oświadczyny
Re: wspólne mieszkanie
Wspólne mieszkanie czyli jak w krótkim czasie z sielanki zrobić brutalną rzeczywistośc :]
Re: wspólne mieszkanie
Niby czemu tak sądzisz ?mart89 pisze:Wspólne mieszkanie czyli jak w krótkim czasie z sielanki zrobić brutalną rzeczywistośc :]
Re: wspólne mieszkanie
Życie, prawdziwe życie dzielone z drugą osobą nigdy nie będzie sielanką i strzelaniem z pustaków.mart89 pisze:Wspólne mieszkanie czyli jak w krótkim czasie z sielanki zrobić brutalną rzeczywistośc :]
To chyba jest dla Ciebie jasne?
Re: wspólne mieszkanie
jest to dla mnie jasne jak słońce od września
Re: wspólne mieszkanie
W takim razie nie zazdroszczę Ci takich ciemnościmart89 pisze:jest to dla mnie jasne jak słońce od września
Re: wspólne mieszkanie
to dobrze, bo zazdrość to bardzo bardzo zła cecha ;]
Re: wspólne mieszkanie
Wszystko ma początek i koniec. Dobrze jest o tym pamiętać.Florka pisze:Czyli żyjesz w przeświadczeniu, że i tak się kiedyś rozejdziecie??
Agnieszka
Re: wspólne mieszkanie
Brzmi jakbyś żałowałamart89 pisze:jest to dla mnie jasne jak słońce od września
Wiadomo, że nie jest kolorowo 24/7, ale życia i mieszkania wspólnego i to po wielu latach nie zamieniłabym na nic innego
I've searched the universe and found myself within her eyes.
Re: wspólne mieszkanie
Nie żałuję, przynajmmniej nauczyłam się prać i gotować
Re: wspólne mieszkanie
Nasze wspolne mieszkanie to jedna z wielu rzeczy ktore zawdzieczam
"despotycznemu" charakterowi mojej kobiety.
Ja to widzialam zawsze jako najlepsza wersje bycia razem
ale... nie w naszym przypadku!
Teraz mysle ze miala calkowita racje.
Chyba najwazniejsze dla mnie jest to iz wiem ze po calym pelnym
roznych trudnosci dniu nastapi wieczor kiedy bede sie mogla do niej przytulic.
I zasnac i obudzic sie - a Ona jest ze mna.
"despotycznemu" charakterowi mojej kobiety.
Ja to widzialam zawsze jako najlepsza wersje bycia razem
ale... nie w naszym przypadku!
Teraz mysle ze miala calkowita racje.
Chyba najwazniejsze dla mnie jest to iz wiem ze po calym pelnym
roznych trudnosci dniu nastapi wieczor kiedy bede sie mogla do niej przytulic.
I zasnac i obudzic sie - a Ona jest ze mna.
-
- początkująca foremka
- Posty: 16
- Rejestracja: 18 sty 2011, o 11:36
Re: wspólne mieszkanie
powodzenia! mieszkam z swoją kobieta od 2 miesięcy. to była szybka decyzja, zwłaszcza ze tylko wczesniej miesiac z soba bylysmy. na poczatku uczucia mieszane, obawy. mieszkamy, docieramy sie, wkurzamy nawzajem, ale tez przytulamy jest milo. bywa roznie. trzeba się po prostu dotrzec, nauczyc wlasnych przyzwyczajen nawyków, tępic je delikatnie i sie klocic, lub zyc w zgodzie i je akceptowac. bywa roznie. kwestia uczuc. czy kochamy na tyle by zyc z tą osoba pod jednym dachem?
jest milosc lub jej nie ma, tak czy siak czlowiek przywzwyczaja sie, i gdy nie ma tej osoby chocby 1 noc przy tobie, szalejesz z tesknoty i czujesz pustke.
jest milosc lub jej nie ma, tak czy siak czlowiek przywzwyczaja sie, i gdy nie ma tej osoby chocby 1 noc przy tobie, szalejesz z tesknoty i czujesz pustke.
Re: wspólne mieszkanie
A my poszłyśmy na jedną randkę i tak zostało. Raz w życiu byłam naiwna, nieodpowiedzialna, zakochana i dziecinna. Hej, to się opłaca!
Niedawno odwiedził nas mój Tatuś. I potem martwił się, że śpimy na jednym łóżku. I że ono jest strasznie małe. Nie wiem tylko, co martwiło go bardziej. Na wszelki wypadek zmieniłyśmy mieszkanie i łóżko mamy większe.
Niedawno odwiedził nas mój Tatuś. I potem martwił się, że śpimy na jednym łóżku. I że ono jest strasznie małe. Nie wiem tylko, co martwiło go bardziej. Na wszelki wypadek zmieniłyśmy mieszkanie i łóżko mamy większe.
Why so serious?
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 275
- Rejestracja: 5 kwie 2011, o 21:59
Re: wspólne mieszkanie
My mieszkamy razem od ponad dwóch lat, niewiele więcej razem jesteśmy. Ale to dlatego, że znałyśmy się wcześniej, skomplikowana historia.
Nie ma nic lepszego!
Nie ma nic lepszego!
there is a light and it never goes out
Re: wspólne mieszkanie
Ja z moją Panią mieszkam praktycznie od momentu poznania się, muszę powiedzieć, iż w naszym przypadku od prawie 3 lat trwa idylla, nie kłócimy się, obowiązki domowe jakoś sobie poukładałyśmy. Nie miałyśmy zbyt dużo czasu na tak zwane chodzenie ze sobą, wskoczyłyśmy od razu na głęboką wodę i ja osobiście wcale nie żałuję tej decyzji i wiem, że moje Kochanie też nie.
Co do coming out'u, żadna z nas jeszcze tak naprawdę nie wyszła, nasi rodzice nie wiedzą, że jesteśmy razem, myślą że jesteśmy najlepszymi psiapsiółami. Decyzję taką podjęłyśy wspólnie, dla dobra ogółu.
Jak na razie wspólne mieszkanie tylko wychodzi nam na korzyść, kochamy się z dnia na dzień co raz bardziej, czego i wam Drogie Panie życzę
Co do coming out'u, żadna z nas jeszcze tak naprawdę nie wyszła, nasi rodzice nie wiedzą, że jesteśmy razem, myślą że jesteśmy najlepszymi psiapsiółami. Decyzję taką podjęłyśy wspólnie, dla dobra ogółu.
Jak na razie wspólne mieszkanie tylko wychodzi nam na korzyść, kochamy się z dnia na dzień co raz bardziej, czego i wam Drogie Panie życzę
Re: wspólne mieszkanie
Ja zawsze taka jestem, gdy się zakocham. Co więcej, zakochana jestem łatwa (ale tylko wtedy). Ostatecznie mnie też się to opłaciło. 19 września będzie 7 lat, a mieszkamy razem niewiele krócej.wampirek pisze:A my poszłyśmy na jedną randkę i tak zostało. Raz w życiu byłam naiwna, nieodpowiedzialna, zakochana i dziecinna. Hej, to się opłaca!
I love little pussy, her coat is so warm,
And if I don't hurt her, she'll do me no harm.
And if I don't hurt her, she'll do me no harm.
Re: wspólne mieszkanie
tak się zaczęłam zastanawiać jak to jest z tym pociągiem fizycznym.. z jednej strony może faktycznie odrobinę słabnie. My, mówiąc szczerze widzimy się w ubraniach tylko jak gdzieś wychodzimy. W domu chodzimy bez i jest to dla nas zupełnie naturalne. Dochodzi w końcu do momentu, że znamy każdy swój pieprzyk na pamięć. Ale z drugiej strony.. jest to niesamowicie seksowne kiedy widzi się swoją kobietę schylająca się nago pod łóżko w poszukiwaniu czegoś co jest już tak zgubione, że może się znaleźć tylko tam. Poza tym, wydaje mi się, że w ten sposób też powstaje między dwoma kobietami specjalna więź, zacieśnienie relacji i podskórne wrażenie, że nigdy tak nie było z nikim innym i nigdy nie będzie.
Myself, I hold your big fat heart in my hands
I hold your bleeding heart in my hands
A supernova
A flame on fire
I hold your bleeding heart in my hands
A supernova
A flame on fire
Re: wspólne mieszkanie
Ajjj i jeszcze jedna kwestia. Kiedyś mieszkałam z inną kobietą (bez żadnych sukcesów..) w wynajmowanym pokoju. Było to o tyle komfortowe, że kiedy się wprowadziłyśmy to podział przestrzeni był naturalny. Z obecną partnerką mieszkam w mieszkaniu, które było oryginalnie moje. Więc miałam już upatrzone swoje strategiczne pozycje, odwieczne miejsca drzemania i takie tam rzeczy. Na początku często widziałam ją w mojej przestrzeni, tak jak kot któremu ktoś zajął ulubiony fotel. Łaziłam, poprawiam, przestawiałam. Teraz już wszystko nam się wymieszało i jedyna różnica jest taka, że jak trzeba coś znaleźć to przekopuję się przez dwa razy więcej bałaganu. Jeżeli chodzi o rodziców to nigdy niczego nie chowamy. Oprócz książki "seks lesbijski. 101 pozycji" ;P
Myself, I hold your big fat heart in my hands
I hold your bleeding heart in my hands
A supernova
A flame on fire
I hold your bleeding heart in my hands
A supernova
A flame on fire
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 275
- Rejestracja: 5 kwie 2011, o 21:59
Re: wspólne mieszkanie
Chylę czoła osobom, które mając tę książkę, nie schowałyby jej przed przyjściem gości.cetera pisze:Jeżeli chodzi o rodziców to nigdy niczego nie chowamy. Oprócz książki "seks lesbijski. 101 pozycji" ;P
there is a light and it never goes out
Re: wspólne mieszkanie
Czyli jak rozumiem potrzeby ubrania sie na wizyty rodziców nie macie, tylko ta ksiażka do szafy?cetera pisze:My, mówiąc szczerze widzimy się w ubraniach tylko jak gdzieś wychodzimy. W domu chodzimy bez i jest to dla nas zupełnie naturalne.cetera pisze: Jeżeli chodzi o rodziców to nigdy niczego nie chowamy. Oprócz książki "seks lesbijski. 101 pozycji" ;P
"... ja nic nie sądzę, głowa mnie od tego boli. Źle robi na mózg"
- ida_marzec
- uzależniona foremka
- Posty: 727
- Rejestracja: 27 sty 2008, o 00:00
- Lokalizacja: Gdańsk/Warszawa
Re: wspólne mieszkanie
U nas "The lesbian kama sutra" stoi zawsze Jedynie żele i inne cuda gdzieś przestawiamy, bo to już zbyt intymne.
U nas z tym mieszkaniem, to zwariowana historia. Poznałyśmy się oczywiście przez ogłoszenia. Ja jeszcze mieszkałam w Toruniu, ale chciałam zrezygnować ze studiów i wrócić do Gdańska, wtedy napatoczył mi się mój łobuz. Dwa razy się spotkałyśmy, żyć na odległość nie widziałyśmy sensu, więc przyjechałam do Warszawy do niej najpierw tylko na wakacje i tak siedzę już 1,5 roku.
Wszystko szybko się ułożyło. Znalazłam pracę, przyjęli mnie tu na studia... Teraz trzeci raz zmieniłyśmy mieszkanie. Raz palant, drugi raz transseksualista w trakcie zmiany płci. Jeden i drugi poważny świr, mam nadzieję, że teraz będzie lepiej, bo same babeczki (hetero ofkors ).
U nas z tym mieszkaniem, to zwariowana historia. Poznałyśmy się oczywiście przez ogłoszenia. Ja jeszcze mieszkałam w Toruniu, ale chciałam zrezygnować ze studiów i wrócić do Gdańska, wtedy napatoczył mi się mój łobuz. Dwa razy się spotkałyśmy, żyć na odległość nie widziałyśmy sensu, więc przyjechałam do Warszawy do niej najpierw tylko na wakacje i tak siedzę już 1,5 roku.
Wszystko szybko się ułożyło. Znalazłam pracę, przyjęli mnie tu na studia... Teraz trzeci raz zmieniłyśmy mieszkanie. Raz palant, drugi raz transseksualista w trakcie zmiany płci. Jeden i drugi poważny świr, mam nadzieję, że teraz będzie lepiej, bo same babeczki (hetero ofkors ).
Jak gejsza bez kimona
Yoko Ono bez Lennona
Jak Tokio pod śniegiem
Marznę bez ciebie
Yoko Ono bez Lennona
Jak Tokio pod śniegiem
Marznę bez ciebie
Re: wspólne mieszkanie
Ja i A. jesteśmy razem od ponad roku. Wg naszych znajomych za szybko podjęłyśmy decyzję o wspólnym mieszkaniu. Dla nas była to naturalna kolej rzeczy. Już wcześniej A. pomieszkiwała u mnie, ja u Niej, zmieniło się jedynie to, że nie musimy się już w ogóle rozstawać.
Wszystko było załatwiane na wariackich papierach. W kwietniu dowiedziałyśmy się od mojej koleżanki z dzieciństwa, że w październiku opuszcza mieszkanie, które wynajmowała wraz ze swoim narzeczonym (teraz już mężem). Poszłyśmy do nich na kawę - ot, taka wymówka aby obejrzeć mieszkanie Zaskoczyłyśmy się miło.. Mieszkanie w świetnym stanie, nic tylko się wprowadzać (oczywiście po gruntownych porządkach i po remoncie na naszą modłę ). Wszystko sobie zaplanowałyśmy, do października miałyśmy odłożyć konkretną sumę pieniążków żeby starczyło nam na owy remont, kaucję i inne wydatki, które zawsze wyskakują niespodziewanie przy takich przedsięwzięciach. Na początku maja dostałam telefon od koleżanki, że zdecydowali się rozwiązać umowę wcześniej i że wyprowadzają się pod koniec miesiąca. Zapytała czy nadal jesteśmy zainteresowane mieszkaniem i czy ma ustawić spotkanie z właścicielem. Na początku nie wiedziałyśmy z A. co robić.. Suma sumarum na dziko załatwiałyśmy umowę z właścicielem, kupowałyśmy meble, wybierałyśmy farby.. W końcu takiego mieszkanka nie można przepuścić
Mieszkamy razem od 1 czerwca i póki co wszystko układa się po naszej myśli. Bywają lepsze i gorsze dni (chyba wszyscy wiedzą co mam na myśli), docieramy się, ale jesteśmy szczęśliwe Często odwiedzają nas moi Rodzice jak i moja Teściowa - wiedzą o nas i choć nie było łatwo, jestem pewna, że niejedna para chciałaby być w tak komfortowej sytuacji jak my. Myślę, że sąsiedzi też zaczęli już się domyślać i plotkować choć nie obnosimy się z naszą 'innością'.. Nie spotkałyśmy się jednak jeszcze z żadnym aktem niechęci czy nienawiści, a wręcz przeciwnie A jedyną rzeczą, którą chowamy przed gośćmi jest... kurz
Wszystko było załatwiane na wariackich papierach. W kwietniu dowiedziałyśmy się od mojej koleżanki z dzieciństwa, że w październiku opuszcza mieszkanie, które wynajmowała wraz ze swoim narzeczonym (teraz już mężem). Poszłyśmy do nich na kawę - ot, taka wymówka aby obejrzeć mieszkanie Zaskoczyłyśmy się miło.. Mieszkanie w świetnym stanie, nic tylko się wprowadzać (oczywiście po gruntownych porządkach i po remoncie na naszą modłę ). Wszystko sobie zaplanowałyśmy, do października miałyśmy odłożyć konkretną sumę pieniążków żeby starczyło nam na owy remont, kaucję i inne wydatki, które zawsze wyskakują niespodziewanie przy takich przedsięwzięciach. Na początku maja dostałam telefon od koleżanki, że zdecydowali się rozwiązać umowę wcześniej i że wyprowadzają się pod koniec miesiąca. Zapytała czy nadal jesteśmy zainteresowane mieszkaniem i czy ma ustawić spotkanie z właścicielem. Na początku nie wiedziałyśmy z A. co robić.. Suma sumarum na dziko załatwiałyśmy umowę z właścicielem, kupowałyśmy meble, wybierałyśmy farby.. W końcu takiego mieszkanka nie można przepuścić
Mieszkamy razem od 1 czerwca i póki co wszystko układa się po naszej myśli. Bywają lepsze i gorsze dni (chyba wszyscy wiedzą co mam na myśli), docieramy się, ale jesteśmy szczęśliwe Często odwiedzają nas moi Rodzice jak i moja Teściowa - wiedzą o nas i choć nie było łatwo, jestem pewna, że niejedna para chciałaby być w tak komfortowej sytuacji jak my. Myślę, że sąsiedzi też zaczęli już się domyślać i plotkować choć nie obnosimy się z naszą 'innością'.. Nie spotkałyśmy się jednak jeszcze z żadnym aktem niechęci czy nienawiści, a wręcz przeciwnie A jedyną rzeczą, którą chowamy przed gośćmi jest... kurz
Re: wspólne mieszkanie
Tak przeglądałam temat i trafiłam na tego posta.Aluśka pisze: Teraz moja Żona przechodzi to samo. Tylko moim rodzicom było to łatwiej zaakceptować, bo jest jeszcze mój brat, który ożenił się i ma dwoje dzieci. Ona jest jedynaczką, więc Jej rodzice muszą pogodzić się z faktem, że raczej nie będzie wnuków itd.
Oho, to widzę, że będę mieć problem z ujawnieniem się, że jestem z dziewczyną, bo ona i ja jesteśmy jedynaczkami
引き寄せて マグネットのように
例えいつか離れても巡り会う
触れていて 戻れなくていい それでいいの
誰よりも大切なあなた
Re: wspólne mieszkanie
Też jestem jedynaczką i muszę przyznać, że łatwo nie jest. Po 'wyznaniu' trzeba dać Rodzicom czas... czasem duuużo czasu na oswojenie się z tą myślą. Moja Mama sama się zorientowała i zapytała mnie wprost.. (o mało nie poparzyłam się wtedy wrzącą wodą, którą zalewałam kawę o 7 rano). Sprawę ułatwiło to, że bardzo lubi moją Partnerkę Po czasie milczenia i tekstów typu: a może to tylko taki kaprys i ci przejdzie? przyszła do mnie sama, zadała kilka pytań. Dziś, po ponad roku, mogę odważnie powiedzieć, że Rodzice nawet ułatwiają mi życie w tym chorym, nietolerancyjnym, zacofanym kraju
Re: wspólne mieszkanie
Moja mama też lubi moją dziewczynę, choć widziała ją dwa razy tylko, ale rozmawiały też telefonicznie, co prawda nie długo.
Mówi, że cieszy się, że znalazłam taką przyjaciółkę i tak dalej... ale chyba przez myśl jej nie przeszło, że to nie tylko przyjaźń.
Co gorsze wiem, że moi rodzice są mało tolerancyjni...
Mówi, że cieszy się, że znalazłam taką przyjaciółkę i tak dalej... ale chyba przez myśl jej nie przeszło, że to nie tylko przyjaźń.
Co gorsze wiem, że moi rodzice są mało tolerancyjni...
引き寄せて マグネットのように
例えいつか離れても巡り会う
触れていて 戻れなくていい それでいいの
誰よりも大切なあなた
Re: wspólne mieszkanie
A czyją własmością jest to wasze mieszkanko?Florka pisze:Wczoraj odebrałyśmy klucze od naszego mieszkanka. Jest w nim wiele do zrobienia ale mam nadzieję damy radę:)
Nie będziemy mieszkały same, bo zamieszka z nami mój przyjaciel Gej.
Agnieszka