poważna sprawa - pomocy
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
zgadzam sie, ze decyzja nalezy do mojej Dziewczyny i oczywiscie przyznaje, ze chcialabym, aby ona byla dla mnie pomyslna i pozytywna, aa poza tym jak to mowia - szczesciu czasem trzeba pomoc
Re: poważna sprawa - pomocy
moim zdaniem nie jesteś w stanie pomóc jej dojść do porozumienia. jeśli jej dwie w niej są to ona tylko potrafi z nimi "rozmawiać". z autopsji znam...Przestraszona pisze:to nie jest tak, ze Ona sie juz calkiem poddala, wlasnie walczy z soba i z tymi dwiema polowkami - ta ktora chce byc ze mna, bo tak jest dobrze, bo kocha, bo czuje sie bezpiecznie, bo widzi ze sie staram, baa, nawet ostatnio uslyszalam, ze jestem za dobra...te slowa akurat mnie nie podbudowaly, a przestraszyly, no i ta druga polowka, ktora gdzies tam wewnetrznie wykrzykuje - oszukujesz,oklamujesz,kombinujesz.
Dlatego chcialabym moc zrobic cos, zeby Ona sie z tym "uporala" tak jak ja i pewno wiele z nas, zeby potrafila uspokoic w sobie te "glosy", przytlumic je i cieszyc sie tak w 100% z tego, ze jestesmy razem, ze jest Nam dobrze i ze nie chcemy tego zmieniac.
powodzenia.
[i]"A niebo zostawmy im - Aniołom oraz wróblom."[/i]
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
robackowa - a jak w Twoim przypadku sie ta autopsja skonczyla? pozytywnie czy niekoniecznie? moze walka dalej trwa?
Re: poważna sprawa - pomocy
Wiesz, na dobrą sprawę cały czas jeszcze z tym walczę. Z rodziną mam cały czas taki sam kontakt, bo po prostu nie wiedzą... ale jeśli kiedyś usłyszę "moja córka nie może być homoseksualistką" to bez zastanowienia będę mogła powiedzieć "to już nie jestem waszą córką"... WIęc myslę, że tak - dla mojej dziewczyny odrzucam rodzinę i wiarę, ale na razie następuje to powoli.Przestraszona pisze:Eldunari - chcesz przez to powiedziec, ze dla swojej Dziewczyny odrzucilas rodzine i wiare? Poswiecilas dla niej wszystko? dobrze rozumiem?
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
Dziewczyny zalamka, zaczynam nie miec sily tak wisiec, siedziec w martwym punkcie, jestesmy razem a tak jakby osobno. Sama sobie z tym zaczynam juz nie radzic
Re: poważna sprawa - pomocy
To wygląda trochę tak, jakby ona szukała powodu żeby się z Tobą rozstać...jakby naprawdę chciała być z Tobą, a także jakby serio czuła swoje lesbijstwo, nie mieszałaby do tego wiary. Przecież Bóg nakazał się kochać, jestem pewna że fajny z niego facet i na pewno nie potępia homoseksualizmu. Skoro Twoja dziewczyna naprawdę wierzy w Boga- świetnie zdaje sobie z tego sprawę A jeżeli nie, to znaczy że jej wiara to zgliszcza
Re: poważna sprawa - pomocy
Ale przecież księża grzmią, że Bóg dał im prawo do dawania rozgrzeszenia bądź jego odmawiania - i że jak oni zadecydują, to on się do tego dostosuje (osobiście uważam, że to ściema). A święty Paweł był strasznym mizoginem. W którychś listach pisał także o tym, że kobiety nie powinny mieć prawa głosu w sprawach publicznych i jak cnotliwa niewiasta ubierać się powinna Nikt mnie tak nie wkurza jak on... Nie licząc tych wszystkich świętych dziewic ze wszystkich epok (wolała się zabić niż dać zgwałcić i robią ją świętą? Przecież Kościół tak broni życia! Prezerwatywy są grzechem!) i innych świętych popaprańców. Taka Elżbieta Węgierska... Porzuciła dzieci, z których najstarsze miało może pięć lat, i następne cztery lata spędziła na ascezie i umartwianiu w najgorszym tego słowa znaczeniu. I świętą za to została. Jak dla mnie wyrodna matka. Albo taki święty Stanisław...
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
czuje sie ostatnimi czasy jak kolezanka, a nie osoba z ktora sie jest, malo sie widujemy, przytulania coraz mniej, nie mowiac o czyms innym, smsy "suche", ciezko mi jak cholera, bo Ją kocham
-
- rozgadana foremka
- Posty: 151
- Rejestracja: 18 wrz 2007, o 00:00
- Lokalizacja: Kraków
Re: poważna sprawa - pomocy
hmmm....zastanawiające jest to co piszesz zwłaszcza w ostatnich postach.Zastanów się w związku z tym czy problem twojej dziewczyny polega tylko na wierze,związaniu z rodziną i poczuciu,że wszystkich okłamuje.
Może to nie tylko to,może w ogole wkraczacie w jakiś okres kryzysowy jeśli chodzi o sam związek, a często pierwszy poważny kryzys pojawia się właśnie w okolicach drugiego roku bycia ze sobą.trudno to określić bo zbyt mało faktów podajesz, skupiasz się tylko na tym, iż jest bardzo religijna, a może to wcale nie chodzi o to albo nie tylko o to albo ona się tym przykrywa w końcu to mocny pretekst.Więc może czas po prostu zagrać w otwarte karty i totalnie szczerze porozmawiać.
Może to nie tylko to,może w ogole wkraczacie w jakiś okres kryzysowy jeśli chodzi o sam związek, a często pierwszy poważny kryzys pojawia się właśnie w okolicach drugiego roku bycia ze sobą.trudno to określić bo zbyt mało faktów podajesz, skupiasz się tylko na tym, iż jest bardzo religijna, a może to wcale nie chodzi o to albo nie tylko o to albo ona się tym przykrywa w końcu to mocny pretekst.Więc może czas po prostu zagrać w otwarte karty i totalnie szczerze porozmawiać.
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
byla szczera rozmowa, wiele lez i niewiele nowego to wnioslo, jak ja na to wszystko patrze, to sie boje ze Ją trace, dola mam jak cholera i zalamke, nawet to, ze w dalszym ciagu mowi do mnie kochanie, skarbie, nawet napisala mi, ze Jej na mnie zalezy... - nie uspokaja mnie to
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
nie radze sobie (( nie daje rady (((((((((
Re: poważna sprawa - pomocy
Spokojnie, jeśli było kilka rozmów..to nie warto ciągle codziennie rozdrapywać tematu na nowo.Zajmij się teraz nią, okazuj ciepło, uczucie, sprawiaj żeby przy tobie czuła się kochana i potrzebna. Okazuj jej uczucie na wiele sposobów. Kiedy wraca do tematu wyrzutów...gaś go delikatnie pocałunkiem..Spróbuj jej też pokazać, jak ważna odpowiedzialność za uczucie, nie unikaj czułych gestów. A przede wszystkim przynajmniej przez kilka dni ty zachowaj cierpliwość, spokój i opanowanie.Przestraszona pisze:nie radze sobie (( nie daje rady (((((((((
"Szczęście jest kobietą" F. Nietzsche
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
aneta1981 - to bardzo fajne co napisalas i tez zrobilabym tak jak radzisz, tez na to wpadlam, tylko...nie mam kiedy tego okazywac, nie mam jak:( pocalunki za bardzo nie wchodza w gre, z przytulaniem tez coraz gorzej, a jakby tego bylo malo, to ucieka przede mna, nie widujemy sie a jak sie juz widzimy, to czuje sie tak, ze to ja sie narzucam z tym przytulaniem, buziakami chociazby w czolo, glowe, mam wrazenie ze sie z tym pcham (( ja w tym wszystkim czuje sie niepotrzebna, jak takie zlo konieczne ((((
Re: poważna sprawa - pomocy
No to w tym momencie możesz postawić sprawę jasno...O co jej chodziPrzestraszona pisze:aneta1981 - to bardzo fajne co napisalas i tez zrobilabym tak jak radzisz, tez na to wpadlam, tylko...nie mam kiedy tego okazywac, nie mam jak:( pocalunki za bardzo nie wchodza w gre, z przytulaniem tez coraz gorzej, a jakby tego bylo malo, to ucieka przede mna, nie widujemy sie a jak sie juz widzimy, to czuje sie tak, ze to ja sie narzucam z tym przytulaniem, buziakami chociazby w czolo, glowe, mam wrazenie ze sie z tym pcham (( ja w tym wszystkim czuje sie niepotrzebna, jak takie zlo konieczne ((((
"Szczęście jest kobietą" F. Nietzsche
Re: poważna sprawa - pomocy
Aneta, litości czytaj ze zrozumieniem - raczej wtraźnie Przestraszona o tym pisała
"... ja nic nie sądzę, głowa mnie od tego boli. Źle robi na mózg"
Re: poważna sprawa - pomocy
Czytam...i dalej można zadać to samo pytanie.oraya pisze:Aneta, litości czytaj ze zrozumieniem - raczej wtraźnie Przestraszona o tym pisała
"Szczęście jest kobietą" F. Nietzsche
Re: poważna sprawa - pomocy
Trudno tu jednoznacznie pomóc, najlepiej odpocznij w tym momencie od wszystkiego i zobacz czy ona zechce nawiązać z tobą kontakt...Przestraszona pisze:aneta1981 - to bardzo fajne co napisalas i tez zrobilabym tak jak radzisz, tez na to wpadlam, tylko...nie mam kiedy tego okazywac, nie mam jak:( pocalunki za bardzo nie wchodza w gre, z przytulaniem tez coraz gorzej, a jakby tego bylo malo, to ucieka przede mna, nie widujemy sie a jak sie juz widzimy, to czuje sie tak, ze to ja sie narzucam z tym przytulaniem, buziakami chociazby w czolo, glowe, mam wrazenie ze sie z tym pcham (( ja w tym wszystkim czuje sie niepotrzebna, jak takie zlo konieczne ((((
"Szczęście jest kobietą" F. Nietzsche
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
gdyby bylo mi tak latwo to zrobic, ale nie potrafie:/ boje sie, ze jak ja przestane sie odzywac, jak zamkne sie na Nia, tak jak Ona na mnie, to juz kompletnie nic z tego nie bedzie, ze Ja strace, bo bedzie uwazala, ze mi juz na Niej nie zalezy i ze dobrze mi bez Niej nie wiem jak mam wyjsc z tej sytuacji, jestem, jak to mowia w koziej dupie - przepraszam za wyrazenie
Re: poważna sprawa - pomocy
ale z 2giej strony wygląda to tak, że Ty chcesz, a ona niePrzestraszona pisze:gdyby bylo mi tak latwo to zrobic, ale nie potrafie:/ boje sie, ze jak ja przestane sie odzywac, jak zamkne sie na Nia, tak jak Ona na mnie, to juz kompletnie nic z tego nie bedzie, ze Ja strace, bo bedzie uwazala, ze mi juz na Niej nie zalezy i ze dobrze mi bez Niej nie wiem jak mam wyjsc z tej sytuacji, jestem, jak to mowia w koziej dupie - przepraszam za wyrazenie
przypomniało mi się coś takiego,, pozwól jej odejść, jak kocha to wróci", albo ,,żeby mogła wrócić najpierw musi odejść"
Na siłę nic zrobisz. Sprawa trudna, ale musisz w końcu z niej wybrnąć
cogito, ergo sum
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
tez o tym myslalam - jesli kogos kochasz pozwol Mu odejsc, jesli kocha naprawde jest Twoj...chociaz z drugiej str taka idealna milosc - tak kocha sie tylko w filmach, rzeczywistosc jest juz inna...nie mam sil, przyznaje szczerze i bez bicia, ze wali sie moj swiat, a ja co? mam patrzec jak sie to dzieje i pozwolic na to, zeby moje zycie, sens mojego zycia sie rozwalal dzien po dniu, czasem mam ochote wykrzyczec Jej w twarz, ze czuje sie jak smiec...ale KOCHAM Ja ponad moje zycie, chce zeby byla szczesliwa jak na poczatku ze mna, zeby zabila te dziwaczne poczucie winy..czy ja Dziewczyny chce tak wiele? zeby Komus na serio na mnie zalezalo? zeby Ktos na serio mnie kochal na tzw. dobre i zle? zeby byla przy mnie nie tylko wtedy kiedy jest dobrze, ale tym bardziej kiedy jest zle...ja tez do cholery potrzebuje wsparcia, tez mi ciezko, tez chce czuc sie kochana, chce czuc sie dla Kogos wazna, calym swiatem, tez cholera choc raz chcialabym zobaczyc jak Ktos o mnie walczy, a nie ciagle tylko ja i ja i ja, ja sie staram, ja poswiecam, ja dopasowywuje, nawet obiadki do cholery jakies gotowalam mimo, ze mam do tego 2 lewe rece...jesli Ona mnie zostawi...zabije mnie - drugi raz, pierwszy raz zabila mnie moja byla - dziwnym trafem sie pozbieralam, wlasnie przez NIĄ...moja najwieksza MILOSC, moje ZYCIE, moje WSZYSTKO, jesli Ona mnie zostawi...zabije mnie po raz drugi...nikt wiecej nie bedzie mial na to szans...
Re: poważna sprawa - pomocy
Przeczytaj swój ostatni post jeszcze raz. Ci nie zależy na dziewczynie, na jej uczuciach, na jej spokoju
Zależy Ci tylko na zwrocie inwestycji
To jedyne co da sie wyczytać z ostatniego posta. Szkoda, ze jest w niesamowitej sprzeczności z tym, co pisałaś w poprzednich
Zależy Ci tylko na zwrocie inwestycji
To jedyne co da sie wyczytać z ostatniego posta. Szkoda, ze jest w niesamowitej sprzeczności z tym, co pisałaś w poprzednich
"... ja nic nie sądzę, głowa mnie od tego boli. Źle robi na mózg"
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
nie to nie tak...ok, przyznam sie, jestem po 3 piwach, mam swoje problemy - kto ich nie ma, nie mam z kim pogadac, kogo sie poradzic, moja Dziewczyna nie jest zadna inwestycja...jest moim serduchem, nie kochalam nigdy tak, nie bylam nigdy za Nikim tak glupia i tak pewna, ze to wlasnie z ta Osoba chce byc do konca moich dni...
- kociaczek-10
- uzależniona foremka
- Posty: 785
- Rejestracja: 20 sty 2011, o 23:08
- Lokalizacja: Wrocław
Re: poważna sprawa - pomocy
Nie sądzę.Przestraszona pisze: KOCHAM Ja ponad moje zycie, chce zeby byla szczesliwa
Nie kop kotka, nie kop kotka zły kolego! Zły kolego!
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
kociaczek-10: myslalam, ze jestes po "mojej str"...przepraszam za dzis, mnie naprawde wal sie zycie z kazdej strony, ciezko mi walczyc, w kazdej dziedzinie zycia, do wszystkiego jestem sama...
wiem, ze kazda w was uwaza teraz ze sie nad soba uzalam, ale gdyby choc jedna z was wiedziala ile juz od dziecka przezylam...nie wazne...zycze wam Dziewczyny szczescia, bo na Tytanicu mieli zdrowie, tylko szczescia im zabraklo...
wiem, ze kazda w was uwaza teraz ze sie nad soba uzalam, ale gdyby choc jedna z was wiedziala ile juz od dziecka przezylam...nie wazne...zycze wam Dziewczyny szczescia, bo na Tytanicu mieli zdrowie, tylko szczescia im zabraklo...
- kociaczek-10
- uzależniona foremka
- Posty: 785
- Rejestracja: 20 sty 2011, o 23:08
- Lokalizacja: Wrocław
Re: poważna sprawa - pomocy
Sorry, nie stoję po żadnej stronie.Przestraszona pisze:kociaczek-10: myslalam, ze jestes po "mojej str"
Nie kop kotka, nie kop kotka zły kolego! Zły kolego!
Re: poważna sprawa - pomocy
Powiem tak...
1) Co do interpretacji Biblii - interpretować można wiersze, albo niejasne fragmenty różnych książek. Już w samej Biblii jest napisane, że ona nie jest do samodzielnej interpretacji. Tak czy siak, nawet jeżeli ktoś chce sobie interpretować każdy werset jak mu się podoba, trudno zinterpretować niektóre fragmenty jako pro-homo. Jeżeli wyraźnie jest napisane, że seks homoseksualny "to obrzydliwość", to jak inaczej chcecie to zinterpretować?
Spójrzcie same, w Biblii do mężczyzny napisane jest: "Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!" - to z Kpł. 2 rozdziały dalej jest napisane dodatkowo: "Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli." 1 Kor 6;9:"Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą" - jest wyraźnie napisane "nie łudźcie się".
Właśnie - nie łudźcie się, nie da się pogodzić czynnego homoseksualizmu (związek, seks, pocałunki, pieszczoty) z wiarą.
Żeby nie było, że to tylko do gejów - do lesbijek też są w Liście do Rzymian 2 słowa.
2) Skoro sprawy mają się jak wyżej - nie ma co liczyć na to, że wiarę da się pogodzić z miłością homoseksualną, że dziewczyna znajdzie jakiś złoty środek i będzie szczęśliwa przystępując do sakramentów i jednocześnie będąc w związku z kobietą. Można oczywiście znaleźć księdza, który pobłogosławi wszystko, ale to nie znaczy jeszcze, że to będzie zgodne z poglądami Kościoła - to będzie tylko wyrażenie prywatnych poglądów danego księdza. Może i wyspowiada, albo udzieli Komunii, ale zgodnie z nauczaniem KK, będzie to spowiedź nieważna i Komunia przyjęta niegodnie. Także można się oszukiwać i nawet znaleźć księdza, który pobłogosławi ślub homoseksualny i ochrzci dziecko dwóch pań, ale trzeba mieć świadomość, że to będzie pic na wodę tylko dla uspokojenia sumienia, które robi wyrzuty, a nie będą to działania faktycznie pomagające pozostać w zgodzie z KK - praktycznie odwrotnie, będą to działania które z KK jeszcze bardziej będą wykluczać, tzn. osoba paradoksalnie stanie się jeszcze dalej od serca Kościoła.
3) Również uważam, że wiara wygra - szczególnie, jeżeli to osoba bardzo mocno wierząca, przez lata praktykująca, która doświadczyła już w swoim życiu sporo - taka osoba po prostu wie (nie tyle wierzy, ile wie), że po śmierci jest życie, że przyjdzie jej odpowiedzieć za swoje czyny, i gdzieś w głębi duszy wie, że to co robi jest grzechem, po prostu tak zostało ukształtowane jej sumienie. Zresztą spójrzcie na stronę fundacji wiara-tęcza, tam są też świadectwa, m.in. świadectwo nazwane "modlitwa lesbijki". Niby autorka pociesza się, że mimo grzechu nadal widzi piękno świata, przeżywa najlepsze doznania, itd. - ale ciągle przewija się tam słowo "grzech". Ona ma świadomość, że grzeszy - a swoją obecnością w wiara-tęcza próbuje uciszyć sumienie, przekonać się, że jest dla niej jakieś miejsce w takiej czy innej wspólnocie religijnej, że "nie jest z nią tak źle".
Wiara wygra, bo nie da się porzucić części siebie - nawet jeżeli ona wybiera Ciebie droga autorko wątku, bardzo z tego powodu cierpi. Musisz być tego świadoma. Próbuje uciszyć, odciąć część siebie, bo wiara jest integralnym elementem życia każdej osoby naprawdę wierzącej. To tak, jakbyś dla związku z kobietą musiała pozbyć się tego, co kochasz najbardziej. I teraz pytanie - Ty najbardziej kochasz swoją kobietę. Ona jest wierząca. Pytanie, która z was będzie cierpieć pozbywając się części swojego serca - ona, kiedy będzie wyrzekać się wiary, czy Ty, kiedy będziesz wyrzekać się miłości.
Jeżeli kochasz i chcesz wziąć cierpienie na siebie - pozwól jej odejść, zachęć ją do spowiedzi, przecież możecie pozostać przyjaciółkami, siostrami, najważniejszymi dla siebie osobami - na warunkach takich, na jakie pozwala jej wiara. Jeżeli tego nie zrobisz - to samo cierpienie, które byś Ty przeżywała po rozstaniu, będzie cierpieć ona - prawdopodobnie do końca związku z Tobą, albo i do końca życia.
Przepraszam za przygnębiający ton, takie są fakty. Pozdrawiam i szczęścia życzę
1) Co do interpretacji Biblii - interpretować można wiersze, albo niejasne fragmenty różnych książek. Już w samej Biblii jest napisane, że ona nie jest do samodzielnej interpretacji. Tak czy siak, nawet jeżeli ktoś chce sobie interpretować każdy werset jak mu się podoba, trudno zinterpretować niektóre fragmenty jako pro-homo. Jeżeli wyraźnie jest napisane, że seks homoseksualny "to obrzydliwość", to jak inaczej chcecie to zinterpretować?
Spójrzcie same, w Biblii do mężczyzny napisane jest: "Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!" - to z Kpł. 2 rozdziały dalej jest napisane dodatkowo: "Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli." 1 Kor 6;9:"Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą" - jest wyraźnie napisane "nie łudźcie się".
Właśnie - nie łudźcie się, nie da się pogodzić czynnego homoseksualizmu (związek, seks, pocałunki, pieszczoty) z wiarą.
Żeby nie było, że to tylko do gejów - do lesbijek też są w Liście do Rzymian 2 słowa.
2) Skoro sprawy mają się jak wyżej - nie ma co liczyć na to, że wiarę da się pogodzić z miłością homoseksualną, że dziewczyna znajdzie jakiś złoty środek i będzie szczęśliwa przystępując do sakramentów i jednocześnie będąc w związku z kobietą. Można oczywiście znaleźć księdza, który pobłogosławi wszystko, ale to nie znaczy jeszcze, że to będzie zgodne z poglądami Kościoła - to będzie tylko wyrażenie prywatnych poglądów danego księdza. Może i wyspowiada, albo udzieli Komunii, ale zgodnie z nauczaniem KK, będzie to spowiedź nieważna i Komunia przyjęta niegodnie. Także można się oszukiwać i nawet znaleźć księdza, który pobłogosławi ślub homoseksualny i ochrzci dziecko dwóch pań, ale trzeba mieć świadomość, że to będzie pic na wodę tylko dla uspokojenia sumienia, które robi wyrzuty, a nie będą to działania faktycznie pomagające pozostać w zgodzie z KK - praktycznie odwrotnie, będą to działania które z KK jeszcze bardziej będą wykluczać, tzn. osoba paradoksalnie stanie się jeszcze dalej od serca Kościoła.
3) Również uważam, że wiara wygra - szczególnie, jeżeli to osoba bardzo mocno wierząca, przez lata praktykująca, która doświadczyła już w swoim życiu sporo - taka osoba po prostu wie (nie tyle wierzy, ile wie), że po śmierci jest życie, że przyjdzie jej odpowiedzieć za swoje czyny, i gdzieś w głębi duszy wie, że to co robi jest grzechem, po prostu tak zostało ukształtowane jej sumienie. Zresztą spójrzcie na stronę fundacji wiara-tęcza, tam są też świadectwa, m.in. świadectwo nazwane "modlitwa lesbijki". Niby autorka pociesza się, że mimo grzechu nadal widzi piękno świata, przeżywa najlepsze doznania, itd. - ale ciągle przewija się tam słowo "grzech". Ona ma świadomość, że grzeszy - a swoją obecnością w wiara-tęcza próbuje uciszyć sumienie, przekonać się, że jest dla niej jakieś miejsce w takiej czy innej wspólnocie religijnej, że "nie jest z nią tak źle".
Wiara wygra, bo nie da się porzucić części siebie - nawet jeżeli ona wybiera Ciebie droga autorko wątku, bardzo z tego powodu cierpi. Musisz być tego świadoma. Próbuje uciszyć, odciąć część siebie, bo wiara jest integralnym elementem życia każdej osoby naprawdę wierzącej. To tak, jakbyś dla związku z kobietą musiała pozbyć się tego, co kochasz najbardziej. I teraz pytanie - Ty najbardziej kochasz swoją kobietę. Ona jest wierząca. Pytanie, która z was będzie cierpieć pozbywając się części swojego serca - ona, kiedy będzie wyrzekać się wiary, czy Ty, kiedy będziesz wyrzekać się miłości.
Jeżeli kochasz i chcesz wziąć cierpienie na siebie - pozwól jej odejść, zachęć ją do spowiedzi, przecież możecie pozostać przyjaciółkami, siostrami, najważniejszymi dla siebie osobami - na warunkach takich, na jakie pozwala jej wiara. Jeżeli tego nie zrobisz - to samo cierpienie, które byś Ty przeżywała po rozstaniu, będzie cierpieć ona - prawdopodobnie do końca związku z Tobą, albo i do końca życia.
Przepraszam za przygnębiający ton, takie są fakty. Pozdrawiam i szczęścia życzę
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
Mozna tez odwrocic sytuacje. Nie da sie odciac czesci siebie...konczac Nasz zwiazek wlasnie to zrobi, bo pozbawi sie uczucia, troski, przytulenia, ktore daje najwieksza frajde i poczucie bezpieczenstwa, czyli gdzies tam tez idac Twoim tokiem myslenie odetnie czesc siebiemerlot pisze: Wiara wygra, bo nie da się porzucić części siebie - nawet jeżeli ona wybiera Ciebie droga autorko wątku, bardzo z tego powodu cierpi. Musisz być tego świadoma. Próbuje uciszyć, odciąć część siebie, bo wiara jest integralnym elementem życia każdej osoby naprawdę wierzącej. To tak, jakbyś dla związku z kobietą musiała pozbyć się tego, co kochasz najbardziej. I teraz pytanie - Ty najbardziej kochasz swoją kobietę. Ona jest wierząca. Pytanie, która z was będzie cierpieć pozbywając się części swojego serca - ona, kiedy będzie wyrzekać się wiary, czy Ty, kiedy będziesz wyrzekać się miłości.
Jeżeli kochasz i chcesz wziąć cierpienie na siebie - pozwól jej odejść, zachęć ją do spowiedzi, przecież możecie pozostać przyjaciółkami, siostrami, najważniejszymi dla siebie osobami - na warunkach takich, na jakie pozwala jej wiara. Jeżeli tego nie zrobisz - to samo cierpienie, które byś Ty przeżywała po rozstaniu, będzie cierpieć ona - prawdopodobnie do końca związku z Tobą, albo i do końca życia.
Przepraszam za przygnębiający ton, takie są fakty. Pozdrawiam i szczęścia życzę
Re: poważna sprawa - pomocy
Niezupełnie.
Wiara jest częścia jej, Ty i wszystko co z Toba zwiazane ją nie jesteście
Wiara jest częścia jej, Ty i wszystko co z Toba zwiazane ją nie jesteście
"... ja nic nie sądzę, głowa mnie od tego boli. Źle robi na mózg"
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: poważna sprawa - pomocy
uhm, czyli ja to nabyta, a wiara "wrodzona"