Problem z rodzicami...

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
amorficzna
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 401
Rejestracja: 10 gru 2010, o 19:08
Lokalizacja: UK

Re: Rodzina a słowa

Post autor: amorficzna » 8 wrz 2013, o 08:20

To było dawno już... Jakieś 10 lat temu, w poczatkach moich prób porozumienia się z mamą. Po moim coming oucie powiedziała, że ją zabiłam i przeze mnie straciła całą radość życia. I że mam opuścić ten dom. To chyba było gorsze niż wszystkie epitety, które padły z jej ust...
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Altena_Q » 8 wrz 2013, o 10:36

Nie ma gorszej "krzywdy" dla rodziców, niż kiedy okazujemy się inni, niż oni tego oczekują. Tylko, że to oni wymyślają sobie te oczekiwania bez naszego udziału i zgody, a więc nie ma w tym naszej winy.
Moja mama po sławnym tekście wybiegła za mną z mieszkania i zaczęła przepraszać.
Teraz po latach, jest lepiej, może w dużej mierze dzięki temu, że mieszkam za granicą.

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
zielona1234
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 53
Rejestracja: 20 maja 2009, o 02:00

Re: Rodzina a słowa

Post autor: zielona1234 » 8 wrz 2013, o 13:49

U mnie na początku też nie było za wesoło, ale wiele zależało od mojego podejścia. Dla mamy to był szok i pierwsza jej reakcja "Boże, co mi się urodziło, muszę zapalić". A ja i tak czułam się jakby spadł mi kamień z serca, jakiś rodzaj wolności. W sumie wtedy byłam gotowa na wszystko, łącznie z wyprowadzką, liczyło się to, że byłam wtedy szczęśliwa jeszcze ze swoją już obecnie byłą kobietą.
Później mama wróciła "z papierosa" i zapytała, czy moja siostra o tym wie, ja na to, że tak od dwóch lat, że przyznałam się w momencie kiedy dowiedziałam się, że siostra spodziewa się dziecka. Wtedy jakby mama złagodniała i jeszcze tego samego dnia przeprosiła za swoje zachowanie i poprosiła mnie o czas, żeby mogła to zaakceptować, i że mam jej wybaczyć, bo to jest ciężkie, ale da radę. Padło jeszcze parę standardowych pytań czy próbowałam z facetem, itp.
Podsumowując wiele zawdzięczam w sumie swojej byłej dziewczynie i siostrze w tej sprawie. Następnego dnia kiedy wracałam z pracy do domu, bałam się rozmowy z mamą...napisałam jej sms, że to nic nie zmienia i jest najcudowniejszą mamą na świecie i kocham ją tak samo. Nie wracałyśmy do tematu parę tygodni, ale wiedziała dobrze kiedy i do kogo jadę, ja nie musiałam już kłamać..a ona z czasem sama zaczęła pytać o moją byłą i ją zapraszać. Inna sprawa, że ona już z tego zaproszenia nigdy nie skorzystała :shock:
http://www.youtube.com/watch?v=ZareCmy5BWQ
erynie
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 17
Rejestracja: 21 sty 2013, o 10:30

Re: Rodzina a słowa

Post autor: erynie » 8 wrz 2013, o 15:40

w sumie tylko od mojej matki słyszę od czasu do czasu różne nieprzyjemne słowa, ojciec nie zabiera głosu, dowiedziałam się, że nie pozwolą mi się zbliżać do mojej chrześnicy, bo przecież jestem nienormalna, że mój ojciec prawie przeze mnie wpadł w alkoholizm. Natomiast mojej siostrze żadna z poznanych przeze mnie kobiet nie odpowiadała i ostatnio często powtarza, że musi znaleźć sobie jakaś fajną szwagierkę, to akurat jedne z pozytywniejszych komentarzy.
kororek
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 20
Rejestracja: 2 kwie 2013, o 23:32

Re: Rodzina a słowa

Post autor: kororek » 8 wrz 2013, o 19:55

U mnie ryk. I zostanie workiem treningowym. I tak oto od roku mieszkam sama, i zero rozmów.
feliks-feliks
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 21
Rejestracja: 2 sie 2013, o 08:46

Re: Rodzina a słowa

Post autor: feliks-feliks » 9 wrz 2013, o 09:58

Mogę zarzucić bardziej optymistycznym akcentem? Moja mama nigdy nie powiedziała nic złego, a nawet mi doradza w kwestii kobiet. :oops:
muminoo
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 14
Rejestracja: 4 sie 2013, o 14:34

Re: Rodzina a słowa

Post autor: muminoo » 9 wrz 2013, o 10:47

Kiedy powiedziałam mojej mamie, wpadła w panikę i zaczęła mnie wysyłać do lekarzy. Był płacz- fakt, to ciężko znieść, bo czułam jakbym zrobiła jej wielką krzywdę i ją zawiodłam. Moja matka unika tematu i nie dopuszcza do siebie tego . Oczywiście cały czas wspomina mi ,, o jakimś przystojnym facecie'', którego mam w sąsiedztwie,jednak chyba pozostaje mi sie przyzwyczaić. Jej zdaniem to chore, i nienormalne. Dla niej moja orientacja jest na równi z narkomanią czy pedofilią, więc nie łudzę się, że kiedyś zaprosi mnie z moją dziewczyną na niedzielny obiad. Na szczęście niebawem wyprowadzam się z domu,więc może jednak odseparowanie się sprawi, że chociaż przestanie mnie dręczyć tym, kiedy jej przyprowadzę zięcia.
Awatar użytkownika
bambiq
Posty: 3
Rejestracja: 30 sie 2013, o 20:44

Re: Rodzina a słowa

Post autor: bambiq » 9 wrz 2013, o 21:31

Moja mama dawno na początku rzuciła "myślałam, że mam córkę" ale potem się opamiętała i jest dobrze.

Za to mama mojej partnerki wypaliła do mnie na osobności "nie łudź się, moja córka i tak cię w końcu zostawi dla faceta zobaczysz. Ona chce mieć rodzinę, nie możliwe żeby była taka, w końcu zmądrzeje". Zrobiło mi się strasznie przykro. Tym samym mam alergie na "teściową" i unikam jej jak ognia, bo przy mojej kobiecie jest dla mnie przesadnie miła, że rzygać się chce.
jak co dzień wracam z własnego pogrzebu
dziubdzius
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 45
Rejestracja: 28 gru 2011, o 22:36

Re: Rodzina a słowa

Post autor: dziubdzius » 10 wrz 2013, o 12:21

Ehh.. miło wiedzieć że nie tylko u mnie w domu tak jest.

Moja mama mówi do mnie ,że kiedy ja wreszcie zmądrzeje, cały czas głupie docinki że ma nadzieję na doczekanie się wnuków, że do ołtarza mnie poprowadzi, że rodzina NIGDY w życiu mnie nie zaakceptuje i że będą mieć racje, to ja jej na to co to za rodzina a gdzie miłość bezwarunkowa, a ona do mnie żę NORMALNA rodzina..;/ było jeszcze że jestem obrzydliwa, że to jest złe bla bla bla, że moja dziewczyna to dno, że nigdy niczego nie osiągnie, że to margines, że stac mnie na coś lepszego, a ostatnim razem już nie wytrzymałam i nie miałam hamulców awantura w domu była taka że hoho..zaczęłam bronić mojej A. jak lwica powiedziałam, że nie ma prawa jej tak traktować, że jest hipokrytką, że jest fałszywa i to zaprzecza wszelkim wartościom jakie mi wpajała typu szacunek, nieocenianie innych ludzi po wyglądzie i wgl..:( skończyło sie na tym ,że wielokrotnie dostałam w pysk, i ogólnie troche mnie pookładała, a ja nie zostałam w domu na noc, przyjechał po mnie tata:(
taak... życie nie jest łatwe.
Amellka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 33
Rejestracja: 3 wrz 2013, o 16:05
Lokalizacja: Wrocław

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Amellka » 10 wrz 2013, o 16:05

Tekst o zgwałceniu mnie powalił. Nie rozumiem, jak można takie słowa wypowiedzieć do kogokolwiek, a tym bardziej do własnej córki. Tragedia, nie wiem, czy nie odcięłabym się od takiej matki raz na zawsze. Miłość rodzinna to jedno, ale wypowiadać takie rzeczy to już przesada.
Awatar użytkownika
Bershka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 65
Rejestracja: 18 sie 2013, o 23:24

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Bershka » 11 wrz 2013, o 12:49

Wszystko jest na pokaz, rodzice mają obrany schemat całego naszego życia, powiązanego z nami. To oni układają sobie "szczęśliwą" starość a nas skreślają, nie pozwalają nam żyć swobodnie i cieszyć się życiem. U mnie całkowicie słowo "rodzina" zostało przekreślone z powodu braku akceptacji, słów i czynów które mnie dotknęły. Jak patrzę na rodzinę, która śpi przy sobie, przytula się to mnie szlag trafia..oni sobie mogą i nikt ich za to nie obwinia a my? Nas traktują jak wrogów. To nie jest miłość. Kochający rodzice mimo trudu z czasem by to przetrawili, ale gdy lecą takie obelgi...nic innego jak nienawiść. :evil:
I to właśnie powinno być leczone. Bo ktoś kto mówi jaki jest wierzący, modlący i dobry, traktując w taki sposób ludzi ewidentnie staje się fałszywy, na pokaz....

Tak mnie to zawsze wkurza, mówią ile mam mieć dzieci i jakiego męża, gdzie będę mieszkać, jaki będą mieć udział w moim życiu, że będą wychowywać moje dzieci, pić z mężem itd itd. Albo ciągle do mnie podchodzą i powtarzają uśmiechnij się, chcę twojego szczęścia...mojego? Chyba ich -,-
Awatar użytkownika
Japonka
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3906
Rejestracja: 3 paź 2004, o 00:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Japonka » 11 wrz 2013, o 14:25

Tak sobie myślę, że gdybym miała teraz dorosłą córkę, to....
też chciałabym dla niej jak najlepiej, żeby miała dom, rodzinę, zabezpieczenie finansowe, czyli dobrze płatną profesję, która jest jej pasją, żeby była szczęśliwa, kochana, realizowała swoje marzenia... i pewnie chciałabym żeby ona miała dzieci a ja wnuki...
To chyba takie pospolite marzenia. Takie właściwie zwykłe.

Czy ja chciałabym dla niej źle??? Nie.

Czy te życzenia dla niej są moimi marzeniami? Tak

Czy kochałabym ją pomimo tego, że jej życie potoczyło się inaczej? Chyba tak, ale do końca nie wiem. Nie znam tego uczucia miłości bezwarunkowej. Nie wiem też, dlaczego ona żyje inaczej niż ja o tym marzyłam. To zależy od wielu wielu kontekstów.

Gdyby moja córka zdecydowała się rzucić szkołę, nie pracować, zostać narkomanką, zostać alkoholiczką, być bezdomną.

Gdyby moja córka okazała się osobą chorą i nie potrafiącą sobie samej poradzić w życiu.

Gdyby moja córka posiadała z przygodnymi partnerami kilkoro nieślubnych dzieci, które porzuciła.

Gdyby moja córka była lesbijką i postanowiła tworzyć związek z kobietą. :)

i jak?
Pozdrawiam Piękne Panie
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Altena_Q » 11 wrz 2013, o 14:34

Z tej odpowiedzi wynika, że bycie lesbijką stawiasz na równi z byciem narkomanką, porzucaniem dzieci, i tak dalej? Homofobia zinternalizowana?

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Awatar użytkownika
Japonka
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3906
Rejestracja: 3 paź 2004, o 00:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Japonka » 11 wrz 2013, o 14:37

Nie.... wcale nie....
Postawiłam uśmiech, że to właśnie żaden problem.. przy tych wcześniejszych poważniejszych. Bo temat główny wątku właśnie tego dotyczy.
Pozdrawiam Piękne Panie
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Rodzina a słowa

Post autor: any_one » 11 wrz 2013, o 14:50

Ostatnio słuchałam zwierzeń znajomej, która wyjawiła swoją orientację przed mamą. I zaczął się cyrk.
I powiedziałam coś podobnego jak Japonka.
Ja też mając dziecko nie chciałabym by była homoseksualna. Dlaczego? Własnie z tego banalnego, rodzicielskiego powodu - żeby miała w życiu łatwiej, lepiej. Każdy rodzic tego chce. Nie chce by dziecko musiało walczyć z całym światem, codziennie stawiać jemu czoła, a przede wszystkim walczyć o szacunek u ludzi.

To jest zaskakujące, co przyznanie o lesbijstwie robi z matek. Ojcowie jakoś to spokojniej przyjmują. Matki zwyczajnie głupieją. Pada masa słów, o które ani dziecko ani sama matka by się nie posądzała.
Dlaczego? Bo to dla matki jakaś porażka i szczęście jej dziecka wcale poczucia tego nie zdejmuje. Matka miała marzenia, często to są jej marzenia, ale zazwyczaj uniwersalne, a teraz to wszystko runęło. Inna rzeczywistość, nieznana i szok, a ludzie w szoku potrafią irracjonalnie się zachowywać.
Trzeba to przeczekać, rozmawiać, uzbroić się w cierpliwość.

Nawiąże do słów Alteny. Tak, niektóre matki wolałyby, żeby ich dziecko było alkoholikiem, narkomanką, czy nawet chorą, bo jest szansa, że da się wyleczyć. Z lesbijstwem tez tak myślą, ale szybko przekonują się, że to nie tak łatwo. Poza tym, lesbijstwo rodzi poczucie wstydu. Ono może nie pochodzi od rodziców, ale otoczenie je wywołuje. Za to wszelkie upadki dziecka czy choroba przynoszą ogólne współczucie.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
Awatar użytkownika
Japonka
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3906
Rejestracja: 3 paź 2004, o 00:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Japonka » 11 wrz 2013, o 14:59

any_one pisze: Poza tym, lesbijstwo rodzi poczucie wstydu. Ono może nie pochodzi od rodziców, ale otoczenie je wywołuje. Za to wszelkie upadki dziecka czy choroba przynoszą ogólne współczucie.
Ojejku, wcale tym nie pomyślałam. Ale może coś w tym jest co piszesz.

Aczkolwiek posiadanie córki lesbijki nie jest żadną tragedią. Zdarzają się o wiele większe.
Pozdrawiam Piękne Panie
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Rodzina a słowa

Post autor: any_one » 11 wrz 2013, o 15:12

Japonka pisze: posiadanie córki lesbijki nie jest żadną tragedią. Zdarzają się o wiele większe.
Dla niektórych nie ma większej, Lesbijki czasami słyszą od matek, że wolałyby żeby były chore, umarły, czy w ogóle się nie narodziły,
Oczywiście to nie są prawdziwe myśli, tylko słowa rzucane w złości.

Nawet się ostatnio zastanawiałam, dlaczego rodzic-matka tak emocjonalnie do tego podchodzi, bo tak obiektywnie patrząc ta sprawa jej nie dotyczy. To jej córka/syn jest homoseksualny a nie ona, A to ona rozpacza jakby nie wiadomo jaka krzywda jej się działa.
Dziecko tak naprawdę komunikuje rodzicom nieznaną do tej pory informację o nim, ale to jest jego sprawa a nie rodziców i tylko jego dotyczy. Rodzic zamiast skupić sie na nim, na jego emocjach to umartwia się nad sobą. I wszystko tutaj rozbiega sie o zdrowe rodzicielstwo. Kiedy dziecko jest traktowane jako samodzielny, autonomiczny podmiot od urodzenia, to rodzic nie ma większych problemów z zaakceptowaniem jego drogi życiowej i tego kim jest i kim się staje.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
Awatar użytkownika
Japonka
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3906
Rejestracja: 3 paź 2004, o 00:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Japonka » 11 wrz 2013, o 15:25

any_one pisze:Kiedy dziecko jest traktowane jako samodzielny, autonomiczny podmiot od urodzenia, to rodzic nie ma większych problemów z zaakceptowaniem jego drogi życiowej i tego kim jest i kim się staje.
Czyli sugerujesz, że największe problemy z akceptacja homoseksualności dzieci mają nadopiekuńczy rodzice?
Czy może niespełnieni rodzice?
Pozdrawiam Piękne Panie
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Altena_Q » 11 wrz 2013, o 15:26

Wydaje mi się - tylko wydaje, bo trudno mi empatycznie podejść do umysłu typowej "matki-Polki", że większośc takich matek oczekuje, że ich córki zrealizują wszystko to, co im samym się nie udało. W jakiś sposób córki są ich pośrednim drugim życiem. Tym lepszym, w lepszych czasach, z większymi możliwościami. A więc uważają, że dzieci mają kopiować ich marzenia, wartości, poglądy. Matka ma nieszczęśliwe (ale powszechnie akceptowane) małżeństwo, to córka ma jej to zrekompensować swoim. Matka tęskni za czasami, kiedy dziecko było malutkie i słodkie i we wszystkim zależne? Chciałaby przeżyć wczesne macierzyństwo jeszcze raz, wzdych za czasami "a kiedyś to byłaś taaaaka malutka" - oczekuje więc, że zrealizuje to wszystko przy wnukach. Będzie znowu potrzebna. Kiedy bezdzietna córka deklaruje, że nic z tego, matka traktuje to jak najgorszą krzywdę. Załamuje jej się świat, o czym teraz ma marzyć? Oczywiście, że wolałaby nieraz aby córka umarła,bo wtedy przynajmniej świat by jej współczuł, a nie się z niej śmiał.
Dodajmy do tego całą polską dulszczyznę, "co ludzie powiedzą" decyduje o czyimś poczuciu wartości i jest niejednokrotnie ważniejsze od szeroko pojętej moralności.

Nie pojmuje też zupełnie niektórych wypowiedzi "chciałabym aby moja córka miała dzieci". A po kiego licha? Rozumiem, że jakby córka sama wyraziła takie pragnienie to oczywiście, ale chcieć z góry? A po co? Bycie babcią jest takie atrakcyjne? A może przebija nieco z tego to, co opisałam wcześniej?

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Rodzina a słowa

Post autor: any_one » 11 wrz 2013, o 15:43

Japonka pisze:
any_one pisze: Czyli sugerujesz, że największe problemy z akceptacja homoseksualności dzieci mają nadopiekuńczy rodzice? Czy może niespełnieni rodzice?
Przeważnie ci nadopiekuńczy to niespełnieni. To ci, którzy za punkt centralny stawiają sobie dziecko i potem te co najmniej 19 lat życia kręci sie wokół niego. Macierzyństwo to bardzo krótki epizod w życiu człowieka/kobiety. Dziecko zależne jest tylko w początkowym etapie, a potem pokazuje światu, że jest odrębną jednostką. A rodzic ślepo wierzy, ze to jest maskotka na całe jego życie.
Rodzice są ślepi. Myślą, że to jakim człowiekiem będzie jego dziecko zależy tylko od nich, więc kiedy oni poświęcają wszystko dla niego, a potem okazuje się, że nie wpisuje się w ich normy, jest gigantyczny problem. Oni czują, że zawiedli, dziecko jest dla nich porażką. Gorzej jak matka jest głęboko "wierząca" (a raczej kościółkowa, bo wierząca inaczej by na tę kwestię patrzyła), bo wtedy do poczucia winy dochodzi poczucie grzechu, że to może przez jej grzeszność Bóg ją ukarał takim dzieckiem.

Co może być gorszego dla takiego rodzica niż homoseksualizm.
Alkohol, narkotyki to już sprawa bardzo powszechna i traktowana epizodycznie. Ciąże po początkowym szoku budzą ogólną radość. Nawet jeśli w ciąże zachodzi młoda dziewczyna, to jak najpierw zrobią z niej k..., to po urodzeniu dziecka rośnie w oczach i przyjęta zostaje do grona matek, a babcie rozpiera duma.
Przestępczość da się jakoś w rodzinie i otoczeniu zatuszować.

Ale co zrobić z homoseksualizmem.
Trzeba ukrywać i robić z córki stara pannę. Ukrywać to znaczy odseparować jej partnerkę, wykluczyć z rodziny, a często wykluczyć i córkę.

Dla mnie nadopiekuńczy czy niespełnieni rodzice to egoiści, którzy pod przykrywką dobra dziecka chcą karmić swoje ego.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Rodzina a słowa

Post autor: any_one » 11 wrz 2013, o 15:56

Mały off top

Powiem coś pewnie bardzo niepopularnego. Ale to jak reagują rodzice, zależy w dużej mierze od postawy dziecka.

Słucham czasami niektórych dorosłych osób narzekających na rodziców i aż mnie ciśnie na język, bo to woła o pomstę do nieba.
Chcesz decydować o sobie, bądź niezależna. Chcesz wolności, wyznaczaj granice. Chcesz szacunku i zrozumienia, to samo daj drugiej stronie. Chcesz być słyszana, słuchaj i ty.
Proste!
A co robią ludzie i to już w momencie dojrzewania. Wymagają, doją rodziców, uważają, że im się od rodziców należy, a potem wielkie awantury, bo rodzic coś od nich chce, wymaga, wyznacza granice. To samo, gdy dorośnie. Rodzic nadal jest jak bankomat, przylatuje na skinienie ręki, będzie np. darmową niańką, kucharką itd. a potem nagle przeszkadza, bo się wpiernicza w życie, I kto tu jest winien. Rodzic? O nie. Rodzic został przyzwyczajony do tego, że uczestniczy w życiu dziecka i domaga się prawa decydowania.
Pępowinę przecina się dość wczesnie. Wyznacza się granice ingerencji we własne zycie. Jak ktoś się poddaje bezwarunkowo za młodu decyzjom rodziców, to potem trudno o akceptację, kiedy chce już iść własną drogą. Tylko wszystko trzeba robić z szacunkiem dla drugiej strony, nie kłótnią, nie szantażem emocjonalnym, a szczerą rozmową.

Tego mnie nauczyli moi rodzice, Od dziecka śmieli się, że ja im tylko coś komunikuję, rzadko włączam do procesu decyzyjnego, a jak już, to i tak po wysłuchaniu opinii zrobię po swojemu. Ale do tego potrzeba wzajemnego zaufania, które nie jest dane tylko sie je od maleńkości buduje.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
Awatar użytkownika
Bershka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 65
Rejestracja: 18 sie 2013, o 23:24

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Bershka » 11 wrz 2013, o 17:15

any_one pisze:Ja też mając dziecko nie chciałabym by była homoseksualna. Dlaczego? Własnie z tego banalnego, rodzicielskiego powodu - żeby miała w życiu łatwiej, lepiej. Każdy rodzic tego chce. Nie chce by dziecko musiało walczyć z całym światem, codziennie stawiać jemu czoła, a przede wszystkim walczyć o szacunek u ludzi.
.
To nie jest wytłumaczeniem. Skąd wiesz, że będzie miała ciężko, może walnie wszystko i wyjedzie do Holandii, założy tam rodzinę i będzie naszczęśliwsza na świecie. I tu wcale nie chodzi o to by MUSIAŁO WALCZYĆ z całym światem, bo każdy z nas opisując tu swoją sytuacje w domu, nie wspomniał o tym, że rodzice mają takie spostrzeżenia "oo nie chciałabym, aby miało tak ciężko tylko dlatego to dla mnie trudne ". Wygląda to inaczej "zboczeniec", odmieniec, tylko powiesić.... :?:
fallballa
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 17
Rejestracja: 20 lis 2012, o 20:05

Re: Rodzina a słowa

Post autor: fallballa » 11 wrz 2013, o 20:31

zwierzyłam sie ojcu po pijaku, nie mógł uwierzyc ale przyjał to bardzo pozytywnie. nawet obiecał ze przyjdzie na mój slub, ale póki co mam o tym nikomu nie mówić i żebym sie tak głosno nie darła bo sasiedzi usłyszą :D stary hipokryta :cool: matka gorzej to przezyła. chciała dla mnie brodatego chłopa z majatkiem a tu zonk :? biedaczka :?
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Rodzina a słowa

Post autor: any_one » 11 wrz 2013, o 20:47

Bershka pisze: Skąd wiesz, że będzie miała ciężko, może walnie wszystko i wyjedzie do Holandii, założy tam rodzinę i będzie naszczęśliwsza na świecie. I tu wcale nie chodzi o to by MUSIAŁO WALCZYĆ z całym światem, bo każdy z nas opisując tu swoją sytuacje w domu, nie wspomniał o tym, że rodzice mają takie spostrzeżenia "oo nie chciałabym, aby miało tak ciężko tylko dlatego to dla mnie trudne ". Wygląda to inaczej "zboczeniec", odmieniec, tylko powiesić.... :?:
Bereshka chyba palcach jednej ręki można policzyć przypadki życia usłanego różami jawnego homoseksualizmu, dlatego wolałabym, gdybym miała dziecko, żeby jego życie było standardowe i łatwiejsze. Oczywisty banał,

Ale nawet gdy rodzic wyzywa swoje dziecko, to należy zastanowić się i zapytać co kryje się pod tą otoczką złości i jadu. No chyba że to normalne w danej rodzinie, że rodzice wyzywają dziecko a dziecko ich.
To, że rodzic nawet po pierwszym szoku i ewentualnej burzy nie potrafi się z tym pogodzić i zaakceptować, to widocznie nie w tym tkwi problem, tylko to była kropla, która przelała czarę nieporozumień.
Miłość normalnie jest silniejsza i powinna zwyciężyć. Kiedy tak się nie dzieje, to problem nie tkwi w homoseksualizmie dziecka tylko jest o wiele głębszy.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
Awatar użytkownika
Bershka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 65
Rejestracja: 18 sie 2013, o 23:24

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Bershka » 12 wrz 2013, o 08:49

any_one pisze:żeby jego życie było standardowe i łatwiejsze. Oczywisty banał,
problem nie tkwi w homoseksualizmie dziecka tylko jest o wiele głębszy.
Każdy przejaw homofobii jest o wiele głebszy niż sam homoseksualizm. Standardowe? Gdzie zaczyna a gdzie kończy się ten standard o którym mówicie? A może jednak standardem jesteśmy my, prześladowani, bo zawsze znajdzie się ktoś kogo można prześladować i gnębić, od zawsze
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Rodzina a słowa

Post autor: any_one » 12 wrz 2013, o 09:13

Bershka pisze:
any_one pisze:żeby jego życie było standardowe i łatwiejsze. Oczywisty banał,
problem nie tkwi w homoseksualizmie dziecka tylko jest o wiele głębszy.
Każdy przejaw homofobii jest o wiele głebszy niż sam homoseksualizm. Standardowe? Gdzie zaczyna a gdzie kończy się ten standard o którym mówicie? A może jednak standardem jesteśmy my, prześladowani, bo zawsze znajdzie się ktoś kogo można prześladować i gnębić, od zawsze
Każdy mierzy problem swoją miarą, ale powiem Ci szczerze, że nie masz pojęcia jak wygląda prześladowanie. To jaką wolność oferuje dzisiejszy świat, te nawet rodzinne problemy w sprawach homoseksualizmu to prawie że raj na ziemi. Wiem, że chciałoby się by było lepiej, ale doceń to jak to teraz wygląda i jak się szybko zmienia. Popatrz z perspektywy takiej, że inni mają gorzej. I naprawdę sytuacji homoseksualistów nie porównuj z prześladowaniem.

To, że ktoś z rodziny obraża kogoś słownie to przykre, ale to ani prześladowanie ani nawet tragedia.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
Awatar użytkownika
Bershka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 65
Rejestracja: 18 sie 2013, o 23:24

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Bershka » 12 wrz 2013, o 10:07

any_one pisze: powiem Ci szczerze, że nie masz pojęcia jak wygląda prześladowanie,, doceń to jak to teraz wygląda i jak się szybko zmienia. Popatrz z perspektywy takiej, że inni mają gorzej. I naprawdę sytuacji homoseksualistów nie porównuj z prześladowaniem.

To, że ktoś z rodziny obraża kogoś słownie to przykre, ale to ani prześladowanie ani nawet tragedia.
Prześladowanie jest ograniczaniem praw i przywilejów człowieka czyż tak nie jest? Niby w kodeksie zapisane jest, że można ponieść konsekwencje dyskryminacji ze względu na orientację, ale kogo to obchodzi, przyznałabyś się swojemu szefowi w pracy o tym, że jesteś z kobietą? Nie wywalają przez takie sytuacje z pracy? Mam pojęceie czym jest przeladowanie. Doceniam bardzo dużo. Niecierpię takie rodzaju pocieszenia "inni mają gorzej". Sama powiedziałaś, że wszystko ma swoją miarę, dla każdego inną. Tak więc moje problemy są dla mnie ponad miarę i wcale nie pociesza mnie fakt, że inni mają gorzej, bo nie mam na nich wpływu.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Rodzina a słowa

Post autor: any_one » 12 wrz 2013, o 10:28

Bershka pisze: Prześladowanie jest ograniczaniem praw i przywilejów człowieka czyż tak nie jest? Niby w kodeksie zapisane jest, że można ponieść konsekwencje dyskryminacji ze względu na orientację, ale kogo to obchodzi, przyznałabyś się swojemu szefowi w pracy o tym, że jesteś z kobietą? Nie wywalają przez takie sytuacje z pracy?
Zasadnicze pytanie, po co o swoim życiu prywatnym miałabym rozmawiać z szefem. Ja jestem akurat z tych, co nie widzą sensu w mówieniu na prawo i lewo że jestem lesbijką, bo co to kogo obchodzi. Ludzie jak chcą to to zobaczą i jeśli mnie szanują to i tę informację o mnie uszanują. Jawnie mówię o stanowisku jakie mam odnośnie osób homoseksualnych, tak jak i o innych moich poglądach. Są osoby, które mają inne zdanie i ok, nie wymuszam na nich zmiany, a już na pewno nie przez to, że powiem im, że ja jestem lesbijką, więc skoro uważasz, ze to jest zboczenie to i mnie masz za zboczeńca. Jednostka nie świadczy o całej grupie, tak jak cala grupa o jednostce. Ja sama nie popieram we wszystkim środowiska homoseksualistów, więcej się nie zgadzam niż zgadzam, i to, że do niego automatycznie przynależę do tego mnie nie obliguje.

Ta sytuacja ma również miejsce w rodzinie. Nie masz obowiązku o tym mówić. A skoro chcesz powiedzieć to warto zapytać siebie po co to się robi, jaki to ma mieć cel, a potem dobrać odpowiednie środki językowe i moment. Jeśli ma to tylko na celu dolanie oliwy do już istniejących konfliktów, to komu to bardziej zaszkodzi, rodzicom czy dziecku. Jeśli się komunikuje o swojej orientacji w rodzinie to chyba nie po to by zostać odrzuconą i potępioną, tylko należy tak przygotować się do tej rozmowy, by ona była na korzyść ujawniającego się.
Nie mówi się "jestem lesbijką", tylko najpierw powinno się pokazać jaka jestem szczęśliwa, zakochana i kochana, żeby drugą stronę wciągnąć w aurę szczęścia, a potem można zaznaczyć, że jest to kobieta. Można dodać parę miłych słówek typu, że masz nadzieję, ze to nic w relacjach nie zmieni, że chciałabyś żeby rodzina to zaakceptowała, że bałaś się im to powiedzieć, bo nie chciałaś by odsunęli się od ciebie, że odkrycie swojej orientacji dla ciebie tez było niespodzianką, ale że jest ci dobrze tak jak jest i jesteś szczęśliwa.
Niby nie za wiele, ale komunikat od razu inaczej wygląda. Powiedzenie "jestem lesbijką" jest prowokacyjne i bezczelne.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
Awatar użytkownika
Bershka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 65
Rejestracja: 18 sie 2013, o 23:24

Re: Rodzina a słowa

Post autor: Bershka » 12 wrz 2013, o 10:36

any_one pisze: Zasadnicze pytanie, po co o swoim życiu prywatnym miałabym rozmawiać z szefem. skoro uważasz, ze to jest zboczenie to i mnie masz za zboczeńca. Ja sama nie popieram we wszystkim środowiska homoseksualistów, więcej się nie zgadzam niż zgadzam, i to, że do niego automatycznie przynależę do tego mnie nie obliguje.
Miałam na myśli sytuację, w której dowiedziałby się o tym przypadkowo, ale mniejsza z tym. Czy widzisz gdzieś zdanie, w którym napiasłam o zboczeńśtwie? Nie nadinterpretuj tego w ten sposób. Jaki sens miałabym w uważaniu cię i homoseksualistów za zboczeńców skoro sama idąc twoim tokiem myślenia do nich należę?
Nie popierasz to tak jakbyś nie akceptowała siebie taką jaka jesteś?

Zrobił się off
odbicie
super forma
super forma
Posty: 1364
Rejestracja: 29 cze 2010, o 15:13

Re: Rodzina a słowa

Post autor: odbicie » 12 wrz 2013, o 11:35

any_one pisze:To jest zaskakujące, co przyznanie o lesbijstwie robi z matek. Ojcowie jakoś to spokojniej przyjmują. Matki zwyczajnie głupieją.
Płeć, kultura – istotne przy wyrażaniu się na jakiś temat. Żyjemy w takiej nie innej rzeczywistości jaką sobie ludziska wykreowali – świadomie do tego darząc, czy też przyjmując pewne wzorce myślenia, zachowania bez że tak to ujmę konsultowania się z rozumem.
Stąd w naszym społeczeństwie matka będzie miała większe ale do córki, a ojciec do syna. Szeroko można jeszcze wejść w analizę zjawiska.
Co może być gorszego dla takiego rodzica niż homoseksualizm.
Np. pewne „przypadłości” zaczynające się na literkę T.
To, że rodzic nawet po pierwszym szoku i ewentualnej burzy nie potrafi się z tym pogodzić i zaakceptować, to widocznie nie w tym tkwi problem, tylko to była kropla, która przelała czarę nieporozumień.
Nie – obiektywnie rzec biorąc, na planecie Ziemia homoseksualizm jest sam w sobie czymś nie do przyjęcia dla większości ludzi wśród których są tzw. rodzice. I słowa: jestem lesbijką mają wystarczającą moc sprawczą, by tylko za owe lesbijstwo zostać uznaną za zboka, i ogólnie być traktowaną z nienawiścią. Homoseksualizm to określona skłonności do czegoś, można go „nie szanować” jak nie szanuje się wielu różnych skłonności np. do kradzieży, morderstwa, czy farbowania włosów na różowo. Człek głupi ceni sobie uznawać innych za nienormalnych i zrównywania ich ze zjawiskami o jakich słyszy się często i gęsto.
problem nie tkwi w homoseksualizmie dziecka tylko jest o wiele głębszy.
Założenie że potencjalny rodzic, polityk, przechodzień, dana ustawa – pokłonią się nad tym, czemu nienawidzą za to, że ktoś jest homoseksualny, biseksualny? Na tym świecie problemem jest homoseksualizm dziecka. Dużo wody upłynie, zanim dojdzie do sytuacji, gdzie problemem będą postawy wobec określonej orientacji seksualnej.
To, że ktoś z rodziny obraża kogoś słownie to przykre, ale to ani prześladowanie ani nawet tragedia.
No proszę Cię…
Ta sytuacja ma również miejsce w rodzinie. Nie masz obowiązku o tym mówić. A skoro chcesz powiedzieć to warto zapytać siebie po co to się robi, jaki to ma mieć cel, a potem dobrać odpowiednie środki językowe i moment.
Potencjalna potrzeba zakomunikowania rodzicom kim jestem – wynika głownie stąd, że widzisz, obserwujesz, słyszysz jak zamknięci są na coś. Jak że trudno funkcjonować w rodzinie i szerzej w społeczeństwie w roli przezroczystej istoty, której łatek się nie przypina: – z reguły hetero musisz być.
Nie mówi się "jestem lesbijką", tylko najpierw powinno się pokazać jaka jestem szczęśliwa, zakochana i kochana, żeby drugą stronę wciągnąć w aurę szczęścia, a potem można zaznaczyć, że jest to kobieta. Można dodać parę miłych słówek typu, że masz nadzieję, ze to nic w relacjach nie zmieni, że chciałabyś żeby rodzina to zaakceptowała, że bałaś się im to powiedzieć, bo nie chciałaś by odsunęli się od ciebie, że odkrycie swojej orientacji dla ciebie tez było niespodzianką, ale że jest ci dobrze tak jak jest i jesteś szczęśliwa.
Niby nie za wiele, ale komunikat od razu inaczej wygląda.
W którym filmie takie cuda? I czy to komedia romantyczna?
Powiedzenie "jestem lesbijką" jest prowokacyjne i bezczelne
A tak poważnie: naprawdę tak myślisz? Jestem człowiekiem! – i w pysk. Jestem kobietą! – i w pysk. Jestem lesbijką! – i w pysk. Lubię truskawki! – i w pysk.
Przegięłaś?
Skoro sama tak myślisz – to co się dziwić tej całej hołocie w okół, która uważa homo za zboków których powinno się utylizować. Homosie tylko się obnoszą, a powinni to robić w domu po kryjomu.
ODPOWIEDZ