Nasze inne tożsamości trudniejsze niż bycie les/bi/queer

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
kompot
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 574
Rejestracja: 21 lut 2013, o 16:02

Nasze inne tożsamości trudniejsze niż bycie les/bi/queer

Post autor: kompot » 4 wrz 2013, o 18:27

Ponieważ jest to forum nieheteronormatywne z rozumiałych względów skupiamy się tutaj zazwyczaj na przejawach dyskryminacji o podłożu homofobicznym. Chciałabym jednak z Wami poruszyć kwestię innych tożsamości (etnicznych, religijnych, światopoglądowych etc.) lub etykietek, które Waszym subiektywnym zdaniem utrudniają Wam bezkolizyjne funkcjonowanie w społeczeństwie co najmniej w takim samym stopniu bądź nawet bardziej niż przynależność do mniejszości seksualnej. Nie da się wrzucić wszystkich lesbijek i bi do jednego wora m.in. dlatego, że różnimy się właśnie na tych innych wymiarach oraz tkwimy w różnych środowiskach. I tak np. inna jest sytuacja lesbijki zasobnej vs. biednej, lesbijki niepełnosprawnej vs. sprawnej itd.

Ze swej strony mogę powiedzieć, że życie znacznie bardziej utrudnia mi korzystanie z pomocy psychiatrycznej (antydepresanty), do czego staram się nie przyznawać w obawie przed etykietką nie tyle „czubka”, co raczej „niedojdy życiowej”, „człowieka porażki” zamiast „sukcesu”. To jest chyba jedyna moja tożsamość, do której nie przyznałabym się w środowisku pracy, z którym się skądinąd do pewnego stopnia spoufalam.
Znacznie więcej kontrowersji wywołuje też mój weganizm – częściej słyszę zgryźliwe uwagi, niedowierzanie i liczne pytania w związku z tym niż w związku z orientacją – może to wynikać też z tego, że poprawność polityczna raczej każe nie wnikać za bardzo w temat orientacji, a rozmowa o nawykach żywieniowych to idealny temat na small talk.
Poza tym jestem niska, więc poniekąd dotyczy mnie tzw. Heightism http://en.wikipedia.org/wiki/Height_discrimination, czyli dyskryminacja ze względu na wzrost. I tej chyba najbardziej nie lubię, bo jest perfidna i zamaskowana. Nikt mi wprost nie wrzuca „kurduplu”, ale mam duże problemy z zyskaniem szacunku współpracowników, którzy nagminnie zdrabniają moje imię i ogólnie trochę traktują jak dziewczynkę, mimo że jestem rzeczowa i konkretna :evil:
No i tak, zdecydowanie nagminny niedostatek pieniędzy jest dla mnie znacznie większym problemem niż bycie les. Obracam się w wielkomiejskim środowisku, gdzie każdy podróżuje, czasem w naprawdę egzotyczne miejsca, a ja się mocno wstydzę tego, że mnie nie stać.
Tak to wygląda z mojej perspektywy, od razu mówię, że czuję się poniekąd uprzywilejowana, jeśli chodzi o dyskrymiancję ogólnie, myślę, że trafiłam całkiem nienajgorzej. Na pewno wiele z Was ma znacznie gorszy układ etykietek w niesprzyjającym środowisku. Zapewne znajdą się wśród Was takie, dla których orientacja jest główną przeszkodą w zdobyciu akceptacji społecznej. To jak jest u Was?
Gaik
super forma
super forma
Posty: 1074
Rejestracja: 21 paź 2008, o 02:00

Re: Nasze inne tożsamości trudniejsze niż bycie les/bi/queer

Post autor: Gaik » 4 wrz 2013, o 21:18

Ale super.Można się jeszcze gdzieś obnażyć!Jak się opiszę to już na pewno żony nie znajdę.

Znacznie gorzej niż orientację odbieram schizofrenię w rodzinie. Psychologia się temu przysłużyła paradoksalnie płodząc na potęgę teorie spiskowe sprzyjających chorobie układów rodzinnych.Dramat po prostu.A wiem o tym sporo bo studiowałam ten kierunek.I od samego początku wiedziałam że na każdym innym otwartość w tej kwestii to jeszcze przejdzie ale tam to stres.
Z misji staram się łamać stereotypowe myślenie gdzie się tylko da ale jedna jedyna próba uczynienia tego na tej uczelni doprowadziła mnie tylko do wniosków że psycholodzy akademiccy są to ludzie którzy nie tylko tworzą problemy ale jeszcze się ich boją i uciekają w panice.
A odczepiając się od związku schizofrenia- psychologia to z całą resztą choroba też słabo kooperuje.Ci oczytani to często jak wyżej a ci nieoczytani to wyobrażenia magiczne, mistyczne.

Kolejne pole wykluczenia to doświadczenie w dorosłym życiu ataku przemocy.Już nie chce pisać bycie ofiarą przemocy.Niech sobie każdy sam wyjdzie przed szereg i spróbuje tłumacząc jakieś lękowe zachowanie w ten sposób to wyartykułować.Absurd. To gorzej chyba niż ta schizofrenia.I po znajomych zauważyłam że nie ważne czy ktoś doświadczył gwałtu czy pobicia to też raczej wyjawi to jako wielki sekret komuś bardzo bliskiemu.Taka atmosfera jak winy niezawinionej.

Z błahych wysoki wzrost ale to w dzieciństwie.Musiałam być od razu dorosła nie wyglądając na " małą dziewczynkę".

Łamanie siebie i innych w mówieniu o biedzie sprawia mi przyjemność.Czy mam czy nie mam nie mam kompleksów. A dawno temu to nawet miałam raczej z posiadania.

Ogólnie mam wrażenie że wszystko co odstaje od normy. Także pozytywnie. Bo jak się robi coś czego większość by chciała ale tylko stęka a się nie zabierze lub nie wytrwa to też się doznaje różnych form tłamszenia.Jest jakiś zespół dobrze tolerowanych przynajmniej w mojej okolicy słabości. Jeśli tych słabości się akurat nie ma to jest się dziwem.Badają, testują czy aby na pewno, czy może się nie chwalisz albo motywacji nie masz przeciw komuś zamiast dla siebie.Mi się już nie chce gadać o tym.

Mam ze 100 powodów by nie być otwartą wśród obcych ludzi.
Bitmap
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 14
Rejestracja: 12 lip 2013, o 20:46

Re: Nasze inne tożsamości trudniejsze niż bycie les/bi/queer

Post autor: Bitmap » 5 wrz 2013, o 01:42

kompot pisze:Ze swej strony mogę powiedzieć, że życie znacznie bardziej utrudnia mi korzystanie z pomocy psychiatrycznej (antydepresanty), do czego staram się nie przyznawać w obawie przed etykietką nie tyle „czubka”, co raczej „niedojdy życiowej”, „człowieka porażki” zamiast „sukcesu”.
O, to, to, mam podobnie. Borykam się z zaburzeniami lękowymi i innymi takimi, a przy tym korzystam z psychoterapii. Nie dość, że same zaburzenia utrudniają mi funkcjonowanie to czasami po prostu obawiam się etykiety "niedojdy" czy również "świra". Doświadczyłam już kontaktów z ludźmi, którzy moje trudności i problemy radośnie wyśmiewali, a nawet podżegali do tego innych. Byli też tacy, którzy nachalnie współczuli. To i to niefajne.

Kolejna rzecz, że ponoć strasznie młodo wyglądam - chyba wynik kombinacji bycia drobnym i niskiego wzrostu. Niektórzy wręcz zakładają, żem podlotek więc z góry traktują mnie niepoważnie albo zwracają się do mnie jak do dziecka i czasem dochodzi do absurdalnych sytuacji. Strasznie mnie to dołuje i odbiera pewność siebie, szczególnie że z takim traktowaniem spotykam się niemal wyłącznie ze strony kobiet.

To chyba tyle, kwestie majętności czy światopoglądowe nie sprawiały mi nigdy dodatkowych trudności w kontaktach społecznych.
Awatar użytkownika
kompot
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 574
Rejestracja: 21 lut 2013, o 16:02

Re: Nasze inne tożsamości trudniejsze niż bycie les/bi/queer

Post autor: kompot » 6 wrz 2013, o 17:50

Gaik pisze:Jak się opiszę to już na pewno żony nie znajdę.
A tam Gaik, na pewno nie jesteś jeszcze na tym forum tak spalona jak ja :wink: - zwłaszcza po moim szokującym wyznaniu w Alkowie, że lubię futerko łonowe...

Niewątpliwie trudno jest ujawniać fakt doświadczenia przemocy/gwałtu. Jest bardzo mało kobiet, które decydują się mówić o tym otwarcie i znajdują w tym wyzwolenie ze schematu bycia milczącą, samoobwiniającą się ofiarą. Ja podejrzewam, że nie miałabym w sobie tyle siły, żeby się do tego publicznie przyznawać, nawet przyjaciołom mogłoby mi być trudno to powiedzieć. Ale z drugiej strony może jednak łatwiej wytłumaczyć ludziom, że masz PTSD po gwałcie czy napaści, niż ogólne problemy lękowe bez powodu - wtedy jesteś "czubkiem".

Przypomniało mi się jeszcze jak kilka lat temu na około rok zostałam abstynentką - w Polskiej kulturze picia to jest szaleństwo, niektórzy byli wobec mnie wręcz agresywni. Podziwiam abstynentów - nie tylko trzeba miec silną osobowość, żeby nie czuć potrzeby poprawiania sobie humoru procentami, ale też trzeba mieć niesamowicie rozwinięty nonkonformizm i asertywność.
Bitmap pisze:Kolejna rzecz, że ponoć strasznie młodo wyglądam - chyba wynik kombinacji bycia drobnym i niskiego wzrostu. Niektórzy wręcz zakładają, żem podlotek więc z góry traktują mnie niepoważnie albo zwracają się do mnie jak do dziecka i czasem dochodzi do absurdalnych sytuacji. Strasznie mnie to dołuje i odbiera pewność siebie, szczególnie że z takim traktowaniem spotykam się niemal wyłącznie ze strony kobiet.
Znam to :evil: Choć przyznaję, że czasem wyzwalnie u kobiet skłonności do matkowania mi poniekąd pomaga w środowisku pracy. Nie traktują mnie nigdy jak rywalki, tylko jako podopieczną. I też mówią mi zawsze, że w przyszłości to będzie moim atutem. Ale mimo wszystko chciałabym wyglądać dojrzalej, bo boję się, że z aparycją małej dziewczynki nie zrobię kariery.
Awatar użytkownika
de_
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 112
Rejestracja: 23 cze 2013, o 15:26

Re: Nasze inne tożsamości trudniejsze niż bycie les/bi/queer

Post autor: de_ » 7 wrz 2013, o 00:31

taaak, bo są większe problemy niż być "lesbijką w Polsce",
fajny temat,
ostatnio pisałam w "reakcjach ludzi na swoją orientację" i myślałam sobie, że to zawsze był najmniejszy mój problem, jeśli chodzi o "dyskryminację",
ale ja staram się otwarcie mówić ludziom o tym, kim jestem, bo tylko wtedy mają okazję przekonać się, że mimo tylu różnych, dla nich - chorych faz, jestem też normalnym człowiekiem, mają okazję, jeśli tylko chcą - zrozumieć,
bo chociaż czasem nie jest łatwo, myślę, że tak trzeba,
jak na zasadzie homoseksualizmu...nigdy nie uczestniczyłam w żadnych manifestach, bo po co,
bo moje uczestnictwo i tak nic nie zmieni, jednym słowem - miałam 'wyj****e',
jedna kobieta, pamiętam Jej imię, nic więcej, powiedziała mi, że jeśli każdy by myślał tak jak ja wtedy, to mielibyśmy wszyscy przesrane :P
to trochę dało mi do myślenia,
bo myślę, że póki żyjemy możemy trochę dać z siebie światu, chociaż milimetr, ale zmienić możemy :)
a ja wiem, że nie raz zmieniłam zdanie wielu ludzi,
i oby szło "podaj dalej" ;)
dyskryminowana byłam od kiedy pamiętam, bo od 6 roku życia lubuje się w horrorach, co raczej nie było "normalne" na tamte czasy,
sztuka, muzyka też nie taka, piercing, tatuaże...bo niestety sztuka ciała mimo wszystko nadal nie jest rozumiana jako sztuka,
religia, a raczej jej brak, poglądy polityczne, i czasem sobie myślę, że wszystko, każde przyzwyczajenie moje było nie tak,

jestem alkoholiczką, lekomanką, moje dotychczasowe życie to było jedno wielkie powolne zabijanie się środkami chemicznymi, prawie każdymi, terapie - odwyki, szpitale, detoksy, policja, psychiatrzy, psycholodzy, terapeuci,
poza tym mam wielki problem ze złością/agresją i osobowość chwiejną emocjonalnie, niewdzięczne - borderline,
dużo w życiu złego zrobiłam, uważam, że 'odpokutowałam' na pewno nie mniej niż krzywdy nasiałam, także teraz jestem jakby od nowa, z czystym sumieniem,
jestem dobrym człowiekiem i zawsze staram się to "dobro" pokazywać, a może ktoś akurat załapie, chociaż na chwilę,
ale nadal spotyka mnie to samo,
nie w tej chwili, bo jestem za granicą, będę jeszcze kilka miesięcy, bo moja Pani ma pracę do skończenia, ale lada chwila wracamy do domu i znowu to samo,
i szczerze Wam powiem, że zawsze, kiedy mijam na ulicy w swoim mieście turystę (bo ludzie z miasta chyba się już trochę przyzwyczaili, a turystów mamy praktycznie cały rok), mam naprawdę mieszane uczucia, czasem muszę sobie popłakać z nerwów, bo wolę dać takie ujście złości, nigdy więcej nie chcę budzić w sobie agresji,
i jednak uśmiecham się do tych, którzy mnie nienawidzą,
nie ułatwiało mi to nigdy życia, ale myślę sobie, że to ludzie o nieco węższych umysłach (wcale nie głupsi), byli wychowani tak, a nie inaczej,
w czasach takich, a nie innych,
są tak nauczeni i nienawidzą tego czego nie znają,
heh, mówią, że jesteśmy z dżungli, a to przecież małpy krzyczą na to, czego nie znają,
Ty bywasz u psychiatry, Ty jesteś niska, Ty 'brzydka', a Ty masz problemy z czymś tam, nieważne,
uważam, że Naszym obowiązkiem wręcz jest się do tego przyznawać i pokazywać, że "to nic nie robi" :)
we're all mad here
ODPOWIEDZ