Jak ukryć swoją "znajomą"
- KobiecaPrzyjazn
- super forma
- Posty: 1538
- Rejestracja: 4 lut 2014, o 22:38
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Czyli osoba "bliska" to taka, przed którą się udaje kogoś kim się nie jest, kłamie, bo inaczej nie zostanie się zaakceptowanym i która jest władcą naszego czasu i umysłu, której nie obchodzi co czujemy i o czym marzymy i która nas ogranicza???
Super sprawa...
Super sprawa...
Jeśli czujesz, że jesteś fair - rób co chcesz!
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
[quote="KobiecaPrzyjazn"]Czyli osoba "bliska" to taka, przed którą się udaje kogoś kim się nie jest, kłamie, bo inaczej nie zostanie się zaakceptowanym i która jest władcą naszego czasu i umysłu, której nie obchodzi co czujemy i o czym marzymy i która nas ogranicza???
Super sprawa...[/qu
To jest skrajny egoizm - liczę się tylko ja i moja orientacja. Moi rodzice są przed 80, swoje przeżyli, mają swoje wartości i tu już nie czas na zmiany. Kocham ich, ale nie wymagam aby oni zrozumieli. inaczej ma się sprawa z moją siostrą czy przyjaciółmi. Tu oczekuję zrozumienia i wsparcia.Ale starsi rodzice ... oni lubią moją dziewczynę - koleżankę, ona lubi ich. Jeżeli kiedykolwiek zapytają pomyślę czy im powiedzieć
Super sprawa...[/qu
To jest skrajny egoizm - liczę się tylko ja i moja orientacja. Moi rodzice są przed 80, swoje przeżyli, mają swoje wartości i tu już nie czas na zmiany. Kocham ich, ale nie wymagam aby oni zrozumieli. inaczej ma się sprawa z moją siostrą czy przyjaciółmi. Tu oczekuję zrozumienia i wsparcia.Ale starsi rodzice ... oni lubią moją dziewczynę - koleżankę, ona lubi ich. Jeżeli kiedykolwiek zapytają pomyślę czy im powiedzieć
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Skrajny egoizm? Nie bardzo rozumiem w tym kontekście... przecież jesteś dorosłą osobą a ukrywasz prawdę o sobie samej przed rodzicami. Czy to na pewno troska o ich samopoczucie i komfort psychiczny czy też nieco tchórzostwo. Bo aby dorosnąć potrzeba odwagi. Odwagi aby być sobą.ruda_99 pisze:KobiecaPrzyjazn pisze:Czyli osoba "bliska" to taka, przed którą się udaje kogoś kim się nie jest, kłamie, bo inaczej nie zostanie się zaakceptowanym i która jest władcą naszego czasu i umysłu, której nie obchodzi co czujemy i o czym marzymy i która nas ogranicza???
Super sprawa...[/qu
To jest skrajny egoizm - liczę się tylko ja i moja orientacja. Moi rodzice są przed 80, swoje przeżyli, mają swoje wartości i tu już nie czas na zmiany. Kocham ich, ale nie wymagam aby oni zrozumieli. inaczej ma się sprawa z moją siostrą czy przyjaciółmi. Tu oczekuję zrozumienia i wsparcia.Ale starsi rodzice ... oni lubią moją dziewczynę - koleżankę, ona lubi ich. Jeżeli kiedykolwiek zapytają pomyślę czy im powiedzieć
A być sobą to czasem najtrudniejsze zadanie. To nie jest w porządku ukrywać prawdę w tak istotnej materii przed rodzicami. To że im powiesz o sobie, nie jest rownoznaczne przecież w tym że oni muszą zmienić swoje poglądy ale przynajmniej będą wiedzieć co się dzieje. Ale czasem takie ukrywanie jest komfortowe dla siebie bo po co mówić prawdę jeśli to oznacza same kłopoty...
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Ani Ty, ani nic co Twojeruda_99 pisze: liczę się tylko ja i moja orientacja
To ile Ty masz lat ? 60 ??!ruda_99 pisze: Moi rodzice są przed 80
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Na razie rodzice nie dostali nawet szansy na podjęcie próby zrozumienia Wydaje mi się też, że powodem dla którego nie podnosisz z rodzicami tego tematu jest troska o spokój tyle, że nie ich a Twój. Przy czym to nie jest zarzut jako taki z mojej strony, coming out jest bardzo indywidualną sprawą ale zasłanianie się wiekiem rodziców samemu będąc dorosłą osobą ...ruda_99 pisze: To jest skrajny egoizm - liczę się tylko ja i moja orientacja. Moi rodzice są przed 80, swoje przeżyli, mają swoje wartości i tu już nie czas na zmiany. Kocham ich, ale nie wymagam aby oni zrozumieli. inaczej ma się sprawa z moją siostrą czy przyjaciółmi. Tu oczekuję zrozumienia i wsparcia.Ale starsi rodzice ... oni lubią moją dziewczynę - koleżankę, ona lubi ich. Jeżeli kiedykolwiek zapytają pomyślę czy im powiedzieć
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 189
- Rejestracja: 6 cze 2014, o 22:41
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Hmm, wydaje mi się, że na dłuższą metę nie da się jej ukryć..Ludzie nie są durni..Dlaczego nie możecie powiedzieć tak jak jest?? Jak sprawa między wami wygląda? Przecież jesteście dorosłe i mamy rok 2014...
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Joanna,
Prosiłaś tutaj tylko o radę, wskazówki, jak swoją prawdopodobnie dziewczynę przedstawić rodzicom, nie mówiąc im że to Twoja dziewczyna. Wydaje mi się, że najlepszym sposobem na to będzie mówienie prawdy, ale nie całej. Im więcej kłamstw tym bardziej Twoi rodzice będą podejrzliwi. Przecież Cię znają nie od dziś.
Przeczytałam wczoraj Twój post i odpowiedzi. Rzadko mi się to zdarza, ale Twój problem uderzył mnie tak mocno, że nie mogłam spać w nocy. Ktoś zapytał jak widzisz swój związek za 3 lata? Ale Ty sobie powinnaś odpowiedzieć na pytanie jak widzisz siebie w życiu za 3 lata? Masz 'grubo po 20', jak sama powiedziałaś- jesteś dorosła. Więc to chyba najwyższy czas na samodzielność? Doskonale rozumiem, że dzisiaj w Polsce jest ciężko i każda pomoc ze strony rodziny jest na wagę złota. Nie każdy ma to szczęście, że ma rodziców którzy trzymają go pod swoim dachem. Jest mnóstwo młodych ludzi którzy wynajmują mieszkania, pracują i mają tylko na bieżące wydatki- poza tym nic od nikogo.
Co takiego dają Ci Twoi rodzice, że nie możesz się od nich odciąć- oczywiście nie całkowicie- ale na przykład wyprowadzić. Czy naprawdę musisz im mówić wszystko o swoich znajomych? Czy Twoja kariera zawodowa jest w jakiś sposób zależna od Twoich rodziców? Co takiego zrobiłaś że obawiasz się podejrzeń o homoseksualizm z powodu przyprowadzenia do domu koleżanki? A może Tobie jest po prostu tak wygodnie, mieszkać z rodzicami? Nie chcę Cię o nic oskarżać, bo nie znam Ciebie ani Twojej sytuacji, ale Twój brak odwagi i determinacji zasugerował mi takie pytania.
Prosiłaś tutaj tylko o radę, wskazówki, jak swoją prawdopodobnie dziewczynę przedstawić rodzicom, nie mówiąc im że to Twoja dziewczyna. Wydaje mi się, że najlepszym sposobem na to będzie mówienie prawdy, ale nie całej. Im więcej kłamstw tym bardziej Twoi rodzice będą podejrzliwi. Przecież Cię znają nie od dziś.
Przeczytałam wczoraj Twój post i odpowiedzi. Rzadko mi się to zdarza, ale Twój problem uderzył mnie tak mocno, że nie mogłam spać w nocy. Ktoś zapytał jak widzisz swój związek za 3 lata? Ale Ty sobie powinnaś odpowiedzieć na pytanie jak widzisz siebie w życiu za 3 lata? Masz 'grubo po 20', jak sama powiedziałaś- jesteś dorosła. Więc to chyba najwyższy czas na samodzielność? Doskonale rozumiem, że dzisiaj w Polsce jest ciężko i każda pomoc ze strony rodziny jest na wagę złota. Nie każdy ma to szczęście, że ma rodziców którzy trzymają go pod swoim dachem. Jest mnóstwo młodych ludzi którzy wynajmują mieszkania, pracują i mają tylko na bieżące wydatki- poza tym nic od nikogo.
Co takiego dają Ci Twoi rodzice, że nie możesz się od nich odciąć- oczywiście nie całkowicie- ale na przykład wyprowadzić. Czy naprawdę musisz im mówić wszystko o swoich znajomych? Czy Twoja kariera zawodowa jest w jakiś sposób zależna od Twoich rodziców? Co takiego zrobiłaś że obawiasz się podejrzeń o homoseksualizm z powodu przyprowadzenia do domu koleżanki? A może Tobie jest po prostu tak wygodnie, mieszkać z rodzicami? Nie chcę Cię o nic oskarżać, bo nie znam Ciebie ani Twojej sytuacji, ale Twój brak odwagi i determinacji zasugerował mi takie pytania.
-
- początkująca foremka
- Posty: 60
- Rejestracja: 10 kwie 2014, o 04:58
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Przeczytałam post i jestem w ciężkim szoku. Podobne dylematy miałam w wieku 15 lat kiedy spotykałam sie ze swoją pierwsza dziewczyną. I o ile wówczas ukradkiem pocałunki na jedenastym pietrze w bloku i randki w lesie miały swój urok, to teraz, mając lat 24 i od dwóch mieszkając z partnerka, planując w bliskim czasie ujednolicenie nazwiska, uporządkowanie spraw notarialnie i powiększenie rodziny - nie wyobrażam sobie tego, i nie byłam bym w stanie tak żyć. Życie to nie zabawa. Moim rodzicom, zwłaszcza mamie (i babci) tez nie było początkowo łatwo, ale nawet jesli w jakiś sposób zranila je moja natura - no to trudno. Takie jest życie. Teraz ja i partnerka jesteśmy wspólnie zapraszane na wszystkie rodzinne uroczystości i jest w porządku. Akceptują nas zarówno rodziny jak i większość znajomych - bo żyjemy normalnie, nie ukrywamy sie. Naprawdę, radzę szybko zakończyć te patologie i jesli faktycznie nie da sie otworzyć przed rodzinami to odciąć sie i zacząć żyć na własna rękę - w końcu w wieku dwudziestokilku lat to już najwyższa pora...
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
No naprawdę, wszystkie robiły coming out, jak tylko im przez myśl przeszło, że mogą być lesbijkami. A jak poznały pierwszą dziewczynę, natychmiast przyprowadziły ją do rodziców, oświadczyły, że z nią sypiają i razem się wyprowadzają.
Nie róbcie z kilkutygodniowej znajomości wielce poważnego związku, bo to się może rozpaść za dwa tygodnie. I co powiedzą rodzicom? (Że już nie wspomnę o tym, że dziewczyny mogą uznać, że jednak niekoniecznie ciągnie je do kobiet)
Na wszystko przyjdzie czas. Ukrywanie się latami jest bez sensu, ale, kurczę no, można przecież znaleźć jakiś złoty środek i wyoutować się np. po kilku miesiącach, gdy będzie się na to GOTOWYM i gdy będzie się wiedziało, że to już nie faza eksperymentów (co oczywiście nie znaczy, że należy wtedy taką dziewczynę wyciągnąć z kapelusza i przedstawić osobę, którą rodzice pierwszy raz na oczy widzą).
A mieszkanie z rodzicami nie jest teraz jakoś specjalnie dziwne, tylko nie można pozwalać się traktować jak 5-latkę, która nic nie może sama.
Nie róbcie z kilkutygodniowej znajomości wielce poważnego związku, bo to się może rozpaść za dwa tygodnie. I co powiedzą rodzicom? (Że już nie wspomnę o tym, że dziewczyny mogą uznać, że jednak niekoniecznie ciągnie je do kobiet)
Na wszystko przyjdzie czas. Ukrywanie się latami jest bez sensu, ale, kurczę no, można przecież znaleźć jakiś złoty środek i wyoutować się np. po kilku miesiącach, gdy będzie się na to GOTOWYM i gdy będzie się wiedziało, że to już nie faza eksperymentów (co oczywiście nie znaczy, że należy wtedy taką dziewczynę wyciągnąć z kapelusza i przedstawić osobę, którą rodzice pierwszy raz na oczy widzą).
A mieszkanie z rodzicami nie jest teraz jakoś specjalnie dziwne, tylko nie można pozwalać się traktować jak 5-latkę, która nic nie może sama.
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Czy ktokolwiek jej napisał, że ma zaprowadzić "znajomą" do rodziców?
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
(Ale ostrzegam, kochanie czy nawet lubienie mnie nie kończy się dobrze )KobiecaPrzyjazn pisze:aventura pisze: KOCHAM CIE
no to zes mnie zaintrygowala
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
-Aglaja- pisze:Czy ktokolwiek jej napisał, że ma zaprowadzić "znajomą" do rodziców?
a myślisz ze jakby jej ktoś napisał to by poszla??? mysle ze dopóki nie poukladaja sobie laski wszystkiego na spokojnie w glowie to"nie bd chciały ranic rodzicow" Dostaly tutaj kilka rad kilka roznych scenariuszy w jakim kierunku może ta sytuacja isc kiedy się ujawnia i kiedy się nie ujawnia-pomysla,przetrawia,przerobia,przegadaja,przewalkuja,prze..... I zobaczymy co z tego wyjdzie:)może za tydz,mc,rok przeczytamy tytaj posta -Hej poszlam za wasza rada ujawniłam się i zniszczyłam sobie zycie wszystkie jesteście piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii..... Albo-Hej poszlam za wasza rada rodzice nas zaakceptowali zaluje ze tak długo zwlekałam,jest fajosko:) poczekamy zobaczymy:)
- KobiecaPrzyjazn
- super forma
- Posty: 1538
- Rejestracja: 4 lut 2014, o 22:38
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
...Albo można też tak rodzinę "wychować" żeby kwestia partnerów/ kontaktów seksualnych danej osoby była kwestia z rodzaju "tych bardziej delikatnych", do których nie mają prawa sobie rościć swobodnego dostępu. Ja miałam bardzo surowych rodziców, ale mimo to, gdy skończyłam 18 lat przestałam się godzić na to, na co Ty Autorko godzisz się w wieku dwudziestu kilku. Nie jest to łatwe, ale da się. Tak jak ktoś napisał kwestia coming outu to bardzo indywidualna sprawa. Nie sądzę żeby moja rodzina kiedykolwiek zadała mi wprost pytanie jakiej jestem orientacji - podczas rodzinnych uroczystości sami podejmują coraz więcej tematów związanych z homoseksualizmem i coming outem na co ja odpowiadam tak jak sądzę, co zresztą robiłam zawsze; na widok fajnej kobiety reaguję bez skrępowania i otwarcie okazuje zainteresowanie. Nie uważam, że powinnam stanąć na środku i obwieszczać rodzinie jakiej jestem orientacji, ponieważ nigdy nie potrzebowałam niczyjej aprobaty w tych sprawach, z czym musieli się zwyczajnie w pewnym wieku pogodzić.Taylor pisze: A być sobą to czasem najtrudniejsze zadanie. To nie jest w porządku ukrywać prawdę w tak istotnej materii przed rodzicami. To że im powiesz o sobie, nie jest rownoznaczne przecież w tym że oni muszą zmienić swoje poglądy ale przynajmniej będą wiedzieć co się dzieje. Ale czasem takie ukrywanie jest komfortowe dla siebie bo po co mówić prawdę jeśli to oznacza same kłopoty...
Moim zdaniem tu chodzi o to żeby zanim autorka zdecyduje się na coming out przygotowała sobie odpowiedni grunt do tego - przy takim układzie z rodzicami nie sądzę aby wiadomość przyjęli dobrze ani też żeby autorka i jej dziewczyna posiadały odpowiednie wzorce zachowania aby rodzinie, w sytuacji ogólnego oburzenia faktem orientacji córki się przeciwstawić.
Relacje z rodziną buduje się latami, jako osoby dorosłe powinniśmy zwyczajnie dbać o to żeby nie były toksyczne, a jeśli są żeby je ochłodzić i stworzyć bezpieczny dystans, wtedy nie trzeba będzie się martwić ani sprawami coming outu ani pięciu seksualnych partnerów ani operacji zmiany płci.
Jeśli czujesz, że jesteś fair - rób co chcesz!
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Kurcze ale jak Ona mieszka z rodzicami i mowi ze nie chce ich ranic to tam jest gruba pepowina...Nie sadze żeby było tam miejsce na "wychowanie"rodzicow pod wzgedem granicy...Dziwna relacja skoro nie może swobodnie przyprowadzić KOLEZANKI bo rodzice bd zaskoczeni ze ma...KOLEZANKE Ja chyba zaczelabym od przygotowania gruntu w sensie zaczelabym opowiadac rodzicom o koleżance z pracy(o ile to tez nie bd dziwne bo może o tym się w jej domu nie rozmawia)która jest les żeby sprawdzić ich reakcje na ten temat(chyba ze zna ich zdanie) kurde nie wiem może gdybyśmy miały więcej danych o tych rodzicach bylybysmy mądrzejsze:)
- KobiecaPrzyjazn
- super forma
- Posty: 1538
- Rejestracja: 4 lut 2014, o 22:38
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Jeśli jest gruba pępowina musi być miejsce na "wychowanie rodziców" i ustalanie granic i potrzebne są grube nożyce i świadomość tego, że będzie z tego dużo krwi Po wypowiedziach Autorki sądzę, że to raczej trochę potrwa zanim sama autorka oswoi się z faktem przecięcia pępowiny/skończy się jakąś katastrofą...Ale oczywiście ma prawo - Jej życie.aventura pisze:Kurcze ale jak Ona mieszka z rodzicami i mowi ze nie chce ich ranic to tam jest gruba pepowina...Nie sadze żeby było tam miejsce na "wychowanie"rodzicow pod wzgedem granicy...
Osobiście jestem zdania, że jeśli ktoś jest świadomy tego, że "poleje się krew" powinien "szykować sobie opatrunek", a nie pozwolić się zaskoczyć. Jeśli jest oczywiście tego świadomy...
Jeśli czujesz, że jesteś fair - rób co chcesz!
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Przypomina mi się, jak za czasów studenckich szłam do mojej ówczesnej dziewczyny, która mieszkała o 15 min pieszo na tym samym osiedlu, to moja matka żądała powrotów do domu o 21. Kiedy spóźniałam się 15 minut, ona stała już w oknie i witała mnie łzami. (Tak, wiedziała o mojej orientacji). Jak mówiłam jej, że gdzieś wychodzę, np. w niedzielę po południu, to reakcją było "oj, bo mnie serce zaraz rozboli". To była patologia w najczystszej postaci, stresem było samo powiedzenie jej, że wychodzę, kombinowałam, jak to zrobić tak, aby awantura była jak najkrótsza, chociaż czekała mnie kolejna jak wracałam.
Wyplątywanie się z tej pępowiny także zajęło lata, na szczęście zawód pozwolił mi na wyjazdy za granicę, a potem wyprowadzkę. Aczkolwiek do dzisiaj jak przyjeżdżam w odwiedziny, statystycznie awantura wybucha po trzech dniach, np. o to, że komuś przywiozłam prezent (był za drogi, etc.).
Niektórych rodziców zmienić się nie da, ale istotnie, można wychować - nauczyć, że swoją toksycznością nic nie wskórają poza zniechęceniem nas do częstych odwiedzin.
W wypadku autorki tematu problem dotyczy chyba nie tylko orientacji, ale podobnie jak kiedyś u mnie - nieustającej kontroli, braku akceptacji dorosłości, odrębności dziecka jako drugiego, odmiennego od nich człowieka. To można zmienić tylko własną siłą woli. A mówienie "nie chcę ich zranić" świadczy tylko o tym, jak dalece poddali córkę szantażowi emocjonalnemu. To przecież klasyka. "Jak przyniesiesz jedynkę ze szkoły, mamusi będzie smutno". "Jak nie ubierzesz tej sukienki z falbankami na imieniny cioci, mamusi będzie przykro". Jak nie będzie idealną córką, rodzice będą zranieni. Rodzice ZAWSZE są zranieni, jak córka nie jest ich idealną lalką, którą mogą się chwalić krewnym. Na to trzeba się uodpornić, albo zmarnuje się własne życie.
Wyplątywanie się z tej pępowiny także zajęło lata, na szczęście zawód pozwolił mi na wyjazdy za granicę, a potem wyprowadzkę. Aczkolwiek do dzisiaj jak przyjeżdżam w odwiedziny, statystycznie awantura wybucha po trzech dniach, np. o to, że komuś przywiozłam prezent (był za drogi, etc.).
Niektórych rodziców zmienić się nie da, ale istotnie, można wychować - nauczyć, że swoją toksycznością nic nie wskórają poza zniechęceniem nas do częstych odwiedzin.
W wypadku autorki tematu problem dotyczy chyba nie tylko orientacji, ale podobnie jak kiedyś u mnie - nieustającej kontroli, braku akceptacji dorosłości, odrębności dziecka jako drugiego, odmiennego od nich człowieka. To można zmienić tylko własną siłą woli. A mówienie "nie chcę ich zranić" świadczy tylko o tym, jak dalece poddali córkę szantażowi emocjonalnemu. To przecież klasyka. "Jak przyniesiesz jedynkę ze szkoły, mamusi będzie smutno". "Jak nie ubierzesz tej sukienki z falbankami na imieniny cioci, mamusi będzie przykro". Jak nie będzie idealną córką, rodzice będą zranieni. Rodzice ZAWSZE są zranieni, jak córka nie jest ich idealną lalką, którą mogą się chwalić krewnym. Na to trzeba się uodpornić, albo zmarnuje się własne życie.
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Też nie mam znajomych i gdybym teraz przyprowadziła koleżankę byłoby to trochę dziwne, ale przecież może to być po prostu koleżanka koleżanki z pracy
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
KobiecaPrzyjazn pisze:Jeśli jest gruba pępowina musi być miejsce na "wychowanie rodziców" i ustalanie granic i potrzebne są grube nożyce i świadomość tego, że będzie z tego dużo krwi Po wypowiedziach Autorki sądzę, że to raczej trochę potrwa zanim sama autorka oswoi się z faktem przecięcia pępowiny/skończy się jakąś katastrofą...Ale oczywiście ma prawo - Jej życie.aventura pisze:Kurcze ale jak Ona mieszka z rodzicami i mowi ze nie chce ich ranic to tam jest gruba pepowina...Nie sadze żeby było tam miejsce na "wychowanie"rodzicow pod wzgedem granicy...
Osobiście jestem zdania, że jeśli ktoś jest świadomy tego, że "poleje się krew" powinien "szykować sobie opatrunek", a nie pozwolić się zaskoczyć. Jeśli jest oczywiście tego świadomy...
Skad Ty taka madra jesteś? Dziewczyny najwidoczniej nie chcą się ujawniać ani przed rodzicami ani przed nikim,nie ma się co dziwic ze się boja-pierwszy związek Dlatego to nie może być decyzja-ok wszyscy radza i mowia ze to latwe i konieczne no to ciach idziemy do mamy! Niestety może się okazac ze nie bd gotowe na ten krok jeszcze długo a nawet możliwe ze i w tym związku....Ale niema tego zlego...dlatego zycie jest piękne bo z każdym doświadczeniem jesteśmy mądrzejsi
- KobiecaPrzyjazn
- super forma
- Posty: 1538
- Rejestracja: 4 lut 2014, o 22:38
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Myślę, że to genyaventura pisze: Skad Ty taka madra jesteś?
Bo ja w wieku autorki, a nawet dużo wcześniej nie musiałam o nic pytać mamy ani nikogo przedstawiać i problem dostrzegłam sama przy pierwszym zakazie, który otrzymałam od rodziców i sama go rozwiązałam
Z tym sie zgadzam, o czym wszystkie tu piszemy - bardzo dłuuugaNiestety może się okazac ze nie bd gotowe na ten krok jeszcze długo a nawet możliwe ze i w tym związku....
Jeśli czujesz, że jesteś fair - rób co chcesz!
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 9 maja 2014, o 20:40
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
W korcu maku żeście się dobrały-) Wymykać się z pracy żeby rodzice się nie zorientowali, że macie koleżankę?-) Gdyby ktoś z moich znajomych coś takiego mi to powiedział to bym chyba z rok się z niego śmiała-)
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Myślę, że to genyKobiecaPrzyjazn pisze:aventura pisze: Skad Ty taka madra jesteś?
hehe jak ja bym korzystala ze swojej genetycznej madrosci to az strach pomyslec gdzie bym teraz była i w jakim stanie na szczęście zrodzila się we mnie moja wlasna prywatna i osobista madrosc i poki co niezle nam się razem zyje może dlatego rodzicom nigdy nie pozwoliłam wlazic z buciorami w moje sprawy,zawsze chodziłam własnymi sciezkami i mysle ze wyszlo mi to na dobre bo nie jestem teraz(chyba )rozpieszczona wychuchana jedynaczka która bez mamusi na zakupy nie pojdzie o poważniejszych sprawach nie wspomne
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
DoWyraDzieci pisze:W korcu maku żeście się dobrały-) Wymykać się z pracy żeby rodzice się nie zorientowali, że macie koleżankę?-) Gdyby ktoś z moich znajomych coś takiego mi to powiedział to bym chyba z rok się z niego śmiała-)
dobrze ze maja możliwość się urwać z tej pracy bo jak by mi przyszlo wiesc taki romans to ni cholery nikt by mnie z roboty nie wypuscil na dluzej niż przerwe sniadaniowa-15min
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Aventura - Nikt nie mówi o UJAWNIANIU SIĘ, a o ustalaniu granic. Autorka ma problem z posiadaniem nawet koleżanki tak aby nie musieć tłumaczyć skąd, po co i dlaczego. W wieki dwudziestukilku lat. Rozumiesz o co chodzi?
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
dlatego najlepiej byłoby się ujawnić żeby nikt nie pytal skad ta kolezanka
- karolcia1974
- foremka dyskutantka
- Posty: 220
- Rejestracja: 22 lut 2013, o 13:43
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
odniosę się najpierw do tego . być może nie przeczytałaś wszystkich moich postów tudzież nie odzwierciedlały one mojej sytuacji dając jasny obraz. nigdy przenigdy nie ukrywałam swojej orientacji. mój mąż miał świadomość żeniąc się ze mną że jestem biseksualna. ostatni partner także. nawet nie miałam problemów by otwarcie rozmawiać o tym z moją mamą. jednie ojciec nie miał pojęcia ale to dlatego że w zasadzie nigdy mnie nie wychowywał. jakoś tak wyszło że to był jedyny aspekt w moim życiu gdzie nigdy nie zawierałam z nikim kompromisów by nie być w pełni sobą.karolcia1974, a to nie Ty 12 lat jako mężatka przeżyłaś? To tak a propos Twojego niezrozumienia innych
teraz do reszty. bardzo często zdarza się tak że osoba opisująca swoją obecną sytuacje nie dostrzega sprzecznych informacji które są podstawą do tego by uznać iż jednak opisywany obraz jest fałszywy. nasza foremka używała bardzo ładnie słów "jesteśmy dojrzałe" to nie "szczeniacka zabawa" "chcemy być szczęśliwe dookoła nikogo nie raniąc" gdzie głównym motywem i siłą napędową postu joanny5 jest brak akceptacji siebie przy czym projektuje "świat jest chory". za chwilę pyta o to jak okłamać jej najbliższych by móc być "szczęśliwą". gdzie tu jest logika?. jak na kłamstwie można zbudować szczęście?!?! a gdzie dojrzałość? to pokazuje stan jej umysłu i sposób myślenia. moją główną intencją było zwrócenie Joannie5 uwagi nie na fakt że kombinowanie przed rodziną jest początkiem porażki a na to że ulega iluzjom na własny temat i powinna nieco zwrócić uwagę w czym NAPRAWDĘ leży problem. granice intymności, integralność, rodząca się tożsamość, wolność, odpowiedzialność za własne wybory, życie. niech najpierw poukłada to tak by nigdy nie musiała się tłumaczyć z własnych wyborów. to jej wybór jej odpowiedzialność jej życie. a świat wcale nie jest chory. zmieniamy się. nie wiem gdzie mieszkają homofoby ale póki co mnie omijają szerokim łukiem gdzie naprawdę mówię otwarcie kim jestem. by nie być gołosłowną. parę dni temu wpadł do mnie Pan ze skarbówki gdzieś cholera zapodziałam dokument by zapłacić podatek za nieruchomość no i jakoś dziwnie wysłali do mnie człowieka. Pan grzecznie pyta kto ze mną mieszka ja bez zająkania dwoje dzieci i moja partnerka. Pan poprosił grzecznie o nazwisko i rzecze : "oo naprawdę, właśnie mam taką sytuację w rodzinie, parę dni temu urodziło im się dziecko" uśmiechnęłam się i rzekłam "moje gratulacje proszę je pozdrowić od nas i życzyć szczęścia". to nie jedyna sytuacja. i nigdy nie spotkałam się ze społecznym ostracyzmem. więc jak to jest tu w kujawsko-pomorskim i pomorskim (pochodzę z gdańska i tam mam tak samo) nie ma homofobów? czy ja mam jakąś magiczną ochronę? Joanna5 nie będąc nigdy w lesbijskim związku nie przeżywając ani jednej przykrej sytuacji na podstawie tak sądzę mediów stworzyła sobie obraz "chorego świata". a gdzie prawda? ona dopiero przed nią tak jak przed nią doświadczenia. niech je najpierw nabierze i się wypowie o "chorym świecie".
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Dzięki Karolina
Życzę Ci ( prywatnie i od serca) żeby pozostałe aspekty życia też były w pełni. Kompromisy tak, udawanie nie.
Życzę Ci ( prywatnie i od serca) żeby pozostałe aspekty życia też były w pełni. Kompromisy tak, udawanie nie.
- karolcia1974
- foremka dyskutantka
- Posty: 220
- Rejestracja: 22 lut 2013, o 13:43
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
od serca i z niekłamaną wdzięcznością dziękuję bardzo to miłe.salami pisze:Dzięki Karolina
Życzę Ci ( prywatnie i od serca) żeby pozostałe aspekty życia też były w pełni. Kompromisy tak, udawanie nie.
no niestety pozostałe aspekty nieco mnię się wymykają no cóż życie. a największe kompromisy na moje nieszczęście to ja zawieram ze sobą. ehhh.....
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
Dobry wieczór wszystkim Paniom;)
jestem tu,jak widać,nowa i jak na nową przystało przyglądam się Waszej wymianie zdań i porad udzielanych Autorce tego tematu.
Zastanawiam się po co w ogóle taka konspiracja i totalne skomplikowanie sobie życia za młodu...
Nie prościej po prostu być sobą?
Tak po prostu,bez całej tej otoczki,osnowy i kanwy rodem ze staroświeckich romansów?
Z jednej strony rozumiem rozterki Autorki a z drugiej jestem w szoku czytając niektóre posty.
Dziewczyny/kobiety-wiecie same,że nie ma jednej uniwersalnej rady w takich sprawach.
Osobiście mogę odpowiedzieć tylko w imieniu własnym.
Coming out mam za sobą.
Nie było łatwo mi ujawnić się tym bardziej,że byłam w analogicznej sytuacji jak Autorka.
Na dodatek byłam nie po dwudziestce a po trzydziestce.
Śmiech na sali,nie?
Stara baba a bała się powiedzieć prawdę...
Jestem jedynaczką bez szerokiego grona koleżanek i kolegów w swoim wieku.
Moja mama wiedziała i znała wszystkie moje przyjaciółki od podstawówki aż po ogólniak(to zresztą były te same dziewczyny)
I nagle bum!w moim życiu pojawia się nowa kobieta,potem dojrzała i starsza ode mnie kobieta z którą jestem do dziś.
Z pierwszą jakoś przeszło-mama się domyślała ale nie pytała.
Mieszkałyśmy razem w moim mieszkaniu,ona pracowała,ja studiowałam,ona też.
Minęło pięć lat i dwa tygodnie i się skończyło.
Kilka lat byłam sama,nie przeszkadzało mi to aż do momentu poznania obecnej partnerki.
I tu się zaczęło-sytuacja i totalne wkur...zmusiło mnie do odstawienia coming outu-niezbyt miłego ale działającego jak katharsis-oczyszczenie i wyzwolenie ze swoistej niewoli kłamstw i życia z podwójną tożsamością-jedną wykreowaną na użytek mamy i otoczenia a drugą,tą prawdziwą,dla znajomych i wtajemniczonych.
Tak więc,droga Autorko,mogę Ci doradzić tylko jedno-zrób tak jak Ty uważasz że będzie najlepiej dla Ciebie i nie inspiruj się tym co radzą inni-oni już mają swoje doświadczenia,Ty je zdobywasz.
Trudno jest radzić nie znając do końca kontekstu i sugerując się tylko Twoimi słowami.
Powodzenia
jestem tu,jak widać,nowa i jak na nową przystało przyglądam się Waszej wymianie zdań i porad udzielanych Autorce tego tematu.
Zastanawiam się po co w ogóle taka konspiracja i totalne skomplikowanie sobie życia za młodu...
Nie prościej po prostu być sobą?
Tak po prostu,bez całej tej otoczki,osnowy i kanwy rodem ze staroświeckich romansów?
Z jednej strony rozumiem rozterki Autorki a z drugiej jestem w szoku czytając niektóre posty.
Dziewczyny/kobiety-wiecie same,że nie ma jednej uniwersalnej rady w takich sprawach.
Osobiście mogę odpowiedzieć tylko w imieniu własnym.
Coming out mam za sobą.
Nie było łatwo mi ujawnić się tym bardziej,że byłam w analogicznej sytuacji jak Autorka.
Na dodatek byłam nie po dwudziestce a po trzydziestce.
Śmiech na sali,nie?
Stara baba a bała się powiedzieć prawdę...
Jestem jedynaczką bez szerokiego grona koleżanek i kolegów w swoim wieku.
Moja mama wiedziała i znała wszystkie moje przyjaciółki od podstawówki aż po ogólniak(to zresztą były te same dziewczyny)
I nagle bum!w moim życiu pojawia się nowa kobieta,potem dojrzała i starsza ode mnie kobieta z którą jestem do dziś.
Z pierwszą jakoś przeszło-mama się domyślała ale nie pytała.
Mieszkałyśmy razem w moim mieszkaniu,ona pracowała,ja studiowałam,ona też.
Minęło pięć lat i dwa tygodnie i się skończyło.
Kilka lat byłam sama,nie przeszkadzało mi to aż do momentu poznania obecnej partnerki.
I tu się zaczęło-sytuacja i totalne wkur...zmusiło mnie do odstawienia coming outu-niezbyt miłego ale działającego jak katharsis-oczyszczenie i wyzwolenie ze swoistej niewoli kłamstw i życia z podwójną tożsamością-jedną wykreowaną na użytek mamy i otoczenia a drugą,tą prawdziwą,dla znajomych i wtajemniczonych.
Tak więc,droga Autorko,mogę Ci doradzić tylko jedno-zrób tak jak Ty uważasz że będzie najlepiej dla Ciebie i nie inspiruj się tym co radzą inni-oni już mają swoje doświadczenia,Ty je zdobywasz.
Trudno jest radzić nie znając do końca kontekstu i sugerując się tylko Twoimi słowami.
Powodzenia
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
jak na kłamstwie można zbudować szczęście?!?! a gdzie dojrzałość? to pokazuje stan jej umysłu i sposób myślenia.
Masz rację,na kłamstwie nie da się zbudować szczęścia.
A raczej da się ale to szczęście będzie trwało bardzo krótko i będzie bardzo złudne.
Upadek natomiast będzie bardzo bolesny.
Tu nie ma dojrzałości-ani emocjonalnej ani psychicznej.
Dojrzałość emocjonalna to zespół wielu czynników-nieraz pozornie wykluczających się.
Na jej ukształtowanie pracuje się całe życie i nie można powiedzieć że jest się dojrzałym po np.skończeniu pięćdziesięciu lat.
Człowiek uczy się całe swoje życie i nigdy do końca nie może powiedzieć o sobie że jest dojrzały.
Wiem po sobie-mam czterdziestkę a potrafię odstawić cyrk jak rozkapryszone dziecko
Dziewczyna jest dopiero po dwudziestce,musi się jeszcze wiele nauczyć i wiele przeżyć by dojrzeć do powiedzenia"Wiem kim jestem i jak chcę żyć i nikt nie ma prawa się w to wtrącać".
Trochę wyrozumiałości,Karolciu
Masz rację,na kłamstwie nie da się zbudować szczęścia.
A raczej da się ale to szczęście będzie trwało bardzo krótko i będzie bardzo złudne.
Upadek natomiast będzie bardzo bolesny.
Tu nie ma dojrzałości-ani emocjonalnej ani psychicznej.
Dojrzałość emocjonalna to zespół wielu czynników-nieraz pozornie wykluczających się.
Na jej ukształtowanie pracuje się całe życie i nie można powiedzieć że jest się dojrzałym po np.skończeniu pięćdziesięciu lat.
Człowiek uczy się całe swoje życie i nigdy do końca nie może powiedzieć o sobie że jest dojrzały.
Wiem po sobie-mam czterdziestkę a potrafię odstawić cyrk jak rozkapryszone dziecko
Dziewczyna jest dopiero po dwudziestce,musi się jeszcze wiele nauczyć i wiele przeżyć by dojrzeć do powiedzenia"Wiem kim jestem i jak chcę żyć i nikt nie ma prawa się w to wtrącać".
Trochę wyrozumiałości,Karolciu
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.
-
- uzależniona foremka
- Posty: 917
- Rejestracja: 16 lis 2014, o 20:36
Re: Jak ukryć swoją "znajomą"
30-tka to nowa 18-tka I chyba coś w tym jest, bo tylu słabo przystosowanych społecznie, (teoretycznie) dorosłych i dojrzałych ludzi.
Uhuhu,co w takim razie ma powiedzieć czterdziestka skoro 30 to nowa 18...??
To może ja się załapię na-na przykład-"nową dziesiątkę"i wrócę do podstawówki?
W sumie nie byłoby to takie złe bo czasem zdarza mi się bawić w piaskownicy z dziećmi koleżanek i sprawia mi to radochę.
Uhuhu,co w takim razie ma powiedzieć czterdziestka skoro 30 to nowa 18...??
To może ja się załapię na-na przykład-"nową dziesiątkę"i wrócę do podstawówki?
W sumie nie byłoby to takie złe bo czasem zdarza mi się bawić w piaskownicy z dziećmi koleżanek i sprawia mi to radochę.
Wszystko co potępiamy u innych, znajdziemy we własnej duszy.
Seneka.
Seneka.