Czy związałybyście się z bi?
Re: Czy związałybyście się z bi?
A nie, w żadnej się nie odnajduję. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy myśli jak ja. Nie mam żadnego problemu z byciem bi. Mam natomiast z szowinistycznym podejściem. Wszystko jedno w jakiej sprawie.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Wiesz, biedronca, rozmawia się z Tobą jak ze ścianą... albo świadkiem jehowy. Słyszysz tylko to co chcesz słyszeć i widzisz to co chcesz widzieć. W przeciwnym razie przeczytałabyś wszystko co mam na ten temat do powiedzenia i dotarłoby do Ciebie jaki mam RZECZYWISTY pogląd na tę sprawę. I byłabyś naprawdę zaskoczona tym jak różny jest on od tego, który mi usilnie wmawiasz.
Every word means the same as it's own silence
Re: Czy związałybyście się z bi?
Wyraźnie pisałam, że istnieją i takie i takie bi, to ty się zapierasz, opierając się na jakichś badaniach na tysiącach chyba, że wszystkie tak naprawdę zostawiamy lesbijki dla facetów. To ty nie potrafisz dostrzec zdania odmiennego od własnego. A wprost ci podałam, że takie jak ja istnieją. To wciąż zaprzeczasz. Szkoda się męczyć z dyskusją, skoro to ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem.
Maturę mam już kilka lat za sobą, nie musisz się martwić moją edukacją.
Maturę mam już kilka lat za sobą, nie musisz się martwić moją edukacją.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Przeczytałam. Ale jeśli uważasz że coś źle zrozumiałam, napisz po prostu, co. Tak będzie najprościej.
Re: Czy związałybyście się z bi?
natsi pisze:Wyraźnie pisałam, że istnieją i takie i takie bi, to ty się zapierasz, opierając się na jakichś badaniach na tysiącach chyba, że wszystkie tak naprawdę zostawiamy lesbijki dla facetów. To ty nie potrafisz dostrzec zdania odmiennego od własnego. A wprost ci podałam, że takie jak ja istnieją. To wciąż zaprzeczasz. Szkoda się męczyć z dyskusją, skoro to ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem.
amazoonka pisze:Nie twierdzę i nigdy nie twierdziłam, że każda jedna bez wyjątku biseksualistka, to pozbawione kręgosłupa moralnego zło wcielone. W pierwszym poście zaznaczyłam, że wierzę w istnienie prawdziwych biseksualistek. Ba, ja chcę w to wierzyć. Problem polega na tym, że niestety do tej pory spotykam się z tą częścią, która najwyraźniej uważa czyjeś uczucia za piaskownicę, w której może się pobawić dopóki jej się nie znudzi.
Dobrze. Wyjaśniam. Nie uważam, że WSZYSTKIE biseksualistki są złe. To by była bzdura, bo ilu ludzi tyle charakterów. Sęk w tym, że miałam nieprzyjemność poznać bardzo niereprezentatywne osobniki, określające siebie jako biseksualne i to zachwiało moją oceną wspomnianej grupy. Do tego wątpliwości podsycane były i są przez liczne historie lesbijek w moim bliskim otoczeniu o ich związkach z takimi paniami. Byłam nawet naocznym świadkiem jednej z takich historii. Ciągle widzę jak bardzo bliska mi biseksualistka swoje kontakty z kobietami wykorzystuje jedynie jako wabik na facetów, oczywiście notorycznie zapominając o wspomnieniu takiego szczegółu, jakim jest fakt, że dla niej to tylko zabawa. Takie obrazki się piętrzą i powodują poważny niesmak. ALE to nie zmienia faktu, że kiedy poznam wspaniałą dziewczynę/kobietę, która okaże się biseksualna, to nie zakuje jej w kajdany i nie wezwę egzorcysty. Nie. Będę w siódmym niebie i będę się cieszyć, że wreszcie udało mi się trafić na osobę, która przywraca wiarę w ludzi. I jeśli będzie chciała się ze mną związać, będzie między nami uczucie, to nie będę tworzyć sztucznych problemów pod tytułem "nie, bo jesteś bi", tylko będę się starać żebyśmy obie czerpały z niego satysfakcję.biedronca pisze:Przeczytałam. Ale jeśli uważasz że coś źle zrozumiałam, napisz po prostu, co. Tak będzie najprościej.
Every word means the same as it's own silence
Re: Czy związałybyście się z bi?
Owszem, tak zrobiłam. Zacytowałam fragment, do którego się odniosłam i tylko na jego podstawie była moja wypowiedź. Wybacz, mogła Cię faktycznie urazić, ale w mojej odpowiedzi nie chodziło mi o pociśnięcie Tobie, a jedynie odniesienie się do tego fragmentu jako znanego problemu i skomentowanie go. Krytyka była do kobiet, które myslą tak jak opisałam w swojej wypowiedzi. Nie bezpośrednio do Ciebie.amazoonka pisze: Czasem mam wrażenie, że niektórzy ludzie czytają coś i tylko doszukują się jakiegoś niejednoznacznego fragmentu, wyrywają go z kontekstu i urządzają tak zwany "shit storm". Najwyraźniej jesteś jedną z takich osób. Nie chce mi się pierdyliard razy tłumaczyć co miałam na myśli, kiedy jedyne co jest do tego potrzebne, to umiejętność czytania ze zrozumieniem i interpretowanie na podstawie CAŁOŚCI i WSZYSTKICH wypowiedzi a nie tylko jakiegoś małego fragmentu.
To:
A w związku dwóch lesbijek mniejsza szansa, że w przypadku presji społeczeństwa, któraś z zainteresowanych poleci do jakiegoś samca "bo łatwiej" i zostawi drugą samą sobie. Nie miejcie pretensji do lesbijek, że chcą sobie oszczędzić chociaż w niewielkim stopniu dodatkowego problemu, skoro same wybieracie to co łatwiejsze.
Wiem, że łatwiej, ale to nie poznasz kogoś przez kilka miesięcy, żeby wiedzieć, że nie ucieknie do faceta, żeby było lepiej i akceptowalnie?Łatwiej o dzieci, akceptacje, ślub, papierek w urzędzie. No czysty pragmatyzm. Niektóre są szczęśliwe, inne żałują.
Nie mogę słuchać les, które wrzucają bez powodu na facetów, czy biseksualistki.
Ok, a ja uważałam po prostu, że ludzie są różni. Spotkałaś 20 fatalnych biseksualistek to przykro, ale nie rozumiem jak przez to można uważać, ze takie są wszystkie Biseksualistki...Po pierwsze. Wam to nawet jakby te powody nagrać i odtworzyć, to i tak byście chrzaniły, że to nie powód.
Po drugie. Powody mam. Nawet całkiem sporo żeby "mieć coś" i do jednych i do drugich, ale nie mam zamiaru tego wyciągać na forum przed stadem obcych ludzi.
Czytałam dalsze wypowiedzi i widziałam, ze napisałaś:
Ok, rozumiem. Dotarło.Dobrze. Wyjaśniam. Nie uważam, że WSZYSTKIE biseksualistki są złe. To by była bzdura, bo ilu ludzi tyle charakterów. Sęk w tym, że miałam nieprzyjemność poznać bardzo niereprezentatywne osobniki, określające siebie jako biseksualne i to zachwiało moją oceną wspomnianej grupy. Do tego wątpliwości podsycane były i są przez liczne historie lesbijek w moim bliskim otoczeniu o ich związkach z takimi paniami...
Tak, wiem jak to zabrzmiało... To taka sama sytuacja. Czytam to, byłam na spotkaniu w Łodzi z LGB i się przeraziłam. Pomyślałam, że jestem trędowatą dla takich ludzi, bo mam towarzystwo hetero, bo chcę, zeby mi było lepiej...Najpierw to:a potem:A jak już któraś używa w swojej mowie "mitów", to mam ochotę puścić pawiaBoję się w większości LGBT, bo mam wrażenie, że to grupka, która tworzy kółko wzajemnej adoracji.
Nie, nie jest mi lepiej. Są to moi przyjaciele od x lat i z nimi jestem związana. Nie chcę ich porzucać na rzecz kogoś, kto ma taką samą orientację, co nie zmienia faktu, że czuję się samotna przez to i wiem, ze prawdopodobieństwo, że nie znajdę już dziewczyny dla siebie wynosi 90%.
Przepraszam, ale mam wrażenie, że 23 letnie osoby jeszcze bardzo często nie są pewne swojej seksualności. Właściwie chodziło mi tylko o to.Ludzie nazywają to hipokryzją. W słowniku znajdziesz dokładną definicję.że te tezy pochodzą od "lesbijek", które nie przekroczyły 23 roku życia i o życiu wiedzą niewiele, a o związkach jeszcze mniej.
Mnie za niedługo stuknie 30tka. A swoje opinie opieram na tym samym co Ty - własnych spostrzeżeniach, między innymi na czytaniu tego forum i niektórych bzdetów. Bez urazy,I jeszcze co do tego:Rozumiem, że każda poniżej 23. roku życia nic nie wie o życiu ani o związkach? No i jest tylko "lesbijką" a nie lesbijką, bo przecież co gówniara może wiedzieć o życiu i swojej orientacji mając zaledwie 23 lata. A co z tymi co mają 22 i 9/10? One to już w ogóle ciemnogród i gówniarstwo? Ale jak już im stuknie to magiczne 23 (i co to za liczba w ogóle? to już 25 ma większy sens) to nagle w ich dziecięce mózgownice wlewają się hektolitry doświadczenia, samoświadomości i wszechwiedzy? W takim razie wnioskuję, że tobie jeszcze daleko do tego wieku.że te tezy pochodzą od "lesbijek", które nie przekroczyły 23 roku życia i o życiu wiedzą niewiele, a o związkach jeszcze mniej.
[/quote]Jestem pod wrażeniem. Moje gratulacje.Mam przyjaciół
Dziękuję. Życzę ich i Tobie.
Pozdrawiam.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Ja dokladnie tak Ciebie zrozumiałam. Na podstawie swoich kilku niedobrych doświadczeń budujesz sobie złe zdanie o większości bi. Moim zdaniem to nieprawdopodobnie głupie i dla mnie osobiście obraźliwe.amazoonka pisze:natsi pisze:Wyraźnie pisałam, że istnieją i takie i takie bi, to ty się zapierasz, opierając się na jakichś badaniach na tysiącach chyba, że wszystkie tak naprawdę zostawiamy lesbijki dla facetów. To ty nie potrafisz dostrzec zdania odmiennego od własnego. A wprost ci podałam, że takie jak ja istnieją. To wciąż zaprzeczasz. Szkoda się męczyć z dyskusją, skoro to ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem.amazoonka pisze:Nie twierdzę i nigdy nie twierdziłam, że każda jedna bez wyjątku biseksualistka, to pozbawione kręgosłupa moralnego zło wcielone. W pierwszym poście zaznaczyłam, że wierzę w istnienie prawdziwych biseksualistek. Ba, ja chcę w to wierzyć. Problem polega na tym, że niestety do tej pory spotykam się z tą częścią, która najwyraźniej uważa czyjeś uczucia za piaskownicę, w której może się pobawić dopóki jej się nie znudzi.Dobrze. Wyjaśniam. Nie uważam, że WSZYSTKIE biseksualistki są złe. To by była bzdura, bo ilu ludzi tyle charakterów. Sęk w tym, że miałam nieprzyjemność poznać bardzo niereprezentatywne osobniki, określające siebie jako biseksualne i to zachwiało moją oceną wspomnianej grupy. Do tego wątpliwości podsycane były i są przez liczne historie lesbijek w moim bliskim otoczeniu o ich związkach z takimi paniami. Byłam nawet naocznym świadkiem jednej z takich historii. Ciągle widzę jak bardzo bliska mi biseksualistka swoje kontakty z kobietami wykorzystuje jedynie jako wabik na facetów, oczywiście notorycznie zapominając o wspomnieniu takiego szczegółu, jakim jest fakt, że dla niej to tylko zabawa. Takie obrazki się piętrzą i powodują poważny niesmak. ALE to nie zmienia faktu, że kiedy poznam wspaniałą dziewczynę/kobietę, która okaże się biseksualna, to nie zakuje jej w kajdany i nie wezwę egzorcysty. Nie. Będę w siódmym niebie i będę się cieszyć, że wreszcie udało mi się trafić na osobę, która przywraca wiarę w ludzi. I jeśli będzie chciała się ze mną związać, będzie między nami uczucie, to nie będę tworzyć sztucznych problemów pod tytułem "nie, bo jesteś bi", tylko będę się starać żebyśmy obie czerpały z niego satysfakcję.biedronca pisze:Przeczytałam. Ale jeśli uważasz że coś źle zrozumiałam, napisz po prostu, co. Tak będzie najprościej.
Re: Czy związałybyście się z bi?
biedronca pisze:I dlaczego nie
Oj raczej nie. Bałabym się że jednak moja kobieta będzie chciała jego.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Równie dobrze może przecie chcieć ją.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Ja nie mam oporów. Jak jest wierna to czemu by nie? Fakt... stres czasem jest i raz Bi potraktowała mnie jak szmatę co nadal boli. Ale podchodzę do ludzi indywidualnie i nie widzę powodów dla których miałabym nie dać komuś takiej szansy.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Wow, w końcu coś sensownegoTorakuta pisze:Ja nie mam oporów. Jak jest wierna to czemu by nie? Fakt... stres czasem jest i raz Bi potraktowała mnie jak szmatę co nadal boli. Ale podchodzę do ludzi indywidualnie i nie widzę powodów dla których miałabym nie dać komuś takiej szansy.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 19 maja 2015, o 11:15
Re: Czy związałybyście się z bi?
Z taką kobietą bym się nie związała..Faceci mnie nie podniecają i ja bym nie chciała abym moją partnerkę podniecali faceci. Po prostu wolałabym się wiązać z dziewczyną, którą tylko kręcą dziewczyny. Z dala od facetów..Bi mogła by zawsze mnie zdradzić z facetem.
- Lady_Skyblue
- początkująca foremka
- Posty: 98
- Rejestracja: 30 sty 2014, o 21:35
- Lokalizacja: Kraków
Re: Czy związałybyście się z bi?
Bo przecież jak ma zdradzać to z kobietą przecież nie możeSylwusskaOP pisze:Bi mogła by zawsze mnie zdradzić z facetem.
~Gdyby w kobiecie nie panował anioł razem z diabłem, nie byłaby interesująca.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Kiedyś myślałam, że nie. Ale życie zweryfikowalo, związałam się z Miłością mojego życia. Wiedziałam, że była wcześniej z mężczyzną, ale to nie miało znaczenia, pokochałam Ją taką jaką była. Dziś mimo tego, że odeszła do mężczyzny to niczego nie żałuję. Myśl tylko przewija się przez głowę, że odchodząc do niego nie byłam w stanie nic zrobić, nie miałam szans, nie mogłam jakkolwiek" konkurować " bo po prostu to jest mężczyzna. Nie zastapie mężczyzny.
Dlatego też może pojawić się taka obawa przed związaniem się z kobietą bi, bo ewentualne późniejsze "walczenie-staranie się " o nią może nie być wyrównana "bitwą".
Dlatego też może pojawić się taka obawa przed związaniem się z kobietą bi, bo ewentualne późniejsze "walczenie-staranie się " o nią może nie być wyrównana "bitwą".
Papier wszystko przyjmie.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Ale jak to "nie zastąpisz mężczyzny"?? Czyżby mężczyzna był z definicji lepszą istotą?? Naprawdę?
Re: Czy związałybyście się z bi?
Jasne, że nie!
Ale skoro ona chce odejść do mężczyzny to nie zastapie jego w takim kontekście, że nie "dam" tego samego co on może zaoferować.
Ale skoro ona chce odejść do mężczyzny to nie zastapie jego w takim kontekście, że nie "dam" tego samego co on może zaoferować.
Papier wszystko przyjmie.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Nie dasz jej tego co on może dać tylko w przypadku, gdy zmieniając partnera chce uzyskać w związku prawdziwego penisa. Jeżeli tego chciała - no to fakt, nie możesz konkurować. Ale wydaje mi się, że zaważyły raczej inne czynniki
Re: Czy związałybyście się z bi?
Mówisz o mnie, "natsi"?
Nie ma innych czynników. Ona jest heteroseksualna, jeśli tak można nazwać kobietę, która była, jest i będzie z mężczyzną. A ja byłam jej chwilą, która trwała trzy lata. Ale nie o tym chcę pisać.
Po prostu gdybym pokochała osoba biseksualna to bym pokochała za to kim jest, a nie za orientacje. Tylko z tyłu głowy czasami bym bała się, że mnie zostawi dla niego. To wszystko.
Ale odpowiadając na pytanie tytułowe: tak.
Nie ma innych czynników. Ona jest heteroseksualna, jeśli tak można nazwać kobietę, która była, jest i będzie z mężczyzną. A ja byłam jej chwilą, która trwała trzy lata. Ale nie o tym chcę pisać.
Po prostu gdybym pokochała osoba biseksualna to bym pokochała za to kim jest, a nie za orientacje. Tylko z tyłu głowy czasami bym bała się, że mnie zostawi dla niego. To wszystko.
Ale odpowiadając na pytanie tytułowe: tak.
Papier wszystko przyjmie.
- Jirojin
- rozgadana foremka
- Posty: 138
- Rejestracja: 3 sty 2012, o 21:18
- Lokalizacja: dziura zwana Olsztyn
Re: Czy związałybyście się z bi?
jakie to słodkie, że widzę tu tyle zrozumienia dla kobiet bi. Niestety pewnie wejdę na forum za miesiąc i znowu znajdę garść tematów o tym jakie to bigosy są złe i niedobre. Czasem ta cała bifobia kojarzy mi się z takim swoistym strachem przed nieznanym
Re: Czy związałybyście się z bi?
Kobieta całkowicie hetero nie związałaby się na 3 (!) lata z kobietą.WA27 pisze:Mówisz o mnie, "natsi"?
Nie ma innych czynników. Ona jest heteroseksualna, jeśli tak można nazwać kobietę, która była, jest i będzie z mężczyzną. A ja byłam jej chwilą, która trwała trzy lata. Ale nie o tym chcę pisać.
Po prostu gdybym pokochała osoba biseksualna to bym pokochała za to kim jest, a nie za orientacje. Tylko z tyłu głowy czasami bym bała się, że mnie zostawi dla niego. To wszystko.
Ale odpowiadając na pytanie tytułowe: tak.
Re: Czy związałybyście się z bi?
Dziewczyny, przeczytajcie ten artykuł (gorąco polecam) http://seksualnosc-kobiet.pl/moje_cialo ... _do_siebie
i ja sobie pomyślałam o Ani jako właśnie biseksualnej kobiecie, która została wychowana w patriarchalnej rodzinie, z masą stereotypow i zabobonów i która woli wybrac bardziej prosty ( ale i nieszczesliwy) związek z mężczyzną co by ludzie nie gadali, aniżeli z kobietą "się męczyć" przed ludźmi....
i ja sobie pomyślałam o Ani jako właśnie biseksualnej kobiecie, która została wychowana w patriarchalnej rodzinie, z masą stereotypow i zabobonów i która woli wybrac bardziej prosty ( ale i nieszczesliwy) związek z mężczyzną co by ludzie nie gadali, aniżeli z kobietą "się męczyć" przed ludźmi....