Tyle że właśnie o tą ostrość chodziło. Bo nie idzie o to, by się zachwycać darkroomami czy głosić wszem i wobec, jacy to jesteśmy wspaniali, wierni, stali. Bo przecież nie jesteśmy. Chodzi o to, by się godzić na inność i dać jej miejsce w swoim świecie. I nie bać się, że ktoś "bardziej inny" niż my zepsuje nam opinię - bo przecież o nas też ktoś mógłby coś takiego powiedzieć.agik pisze:Ile mi wyszło? Chyba 1 punkt. No więc też mam wielkie serce i otwarty umysł wg tego testu a wiem, że nie mam, zwłaszcza "otwartego umysłu" na pewne sprawy. Np. "dark roomy" budzą we mnie niechęć, ale nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że to "ostatni stopień zezwierzęcenia". Nie przepadam za kobietami "butch" i raczej jestem smutnego zdania o nietrwałości związków homo, ale i tu nie mogłam się zgodzić z ostrością sformułowań w tekście. Wiem, że nie jestem wcieleniem toleracji, a tak mi wyszło.
Tylko tyle i aż tyle.
Oczywiście są granice tolerancji i zgody na inność - tyle że nie powinno się ich wyznaczać na sobie.