jarosinska1987 pisze:justsomebody10 pisze:jarosinska1987 pisze:
Właśnie nie. Nie sprawdza się.
I zgadzam się. Partnerka / partner to numer 1. Ale to nie oznacza, że nikt inny się nie liczy. Partnerka przeżyje w jednym miesiącu bez kolejnych ciuchów.
Czy naprawdę musisz zawsze generalizować? I dlatego najczęściej trafiasz kulą w płot. Przecież tu nikt nie pisze o nieodciętej pępowinie, a Ty, zamiast skoncentrować się na konkretnym przypadku, zaraz lecisz stereotypami. A przecież mowa o zupełnie innej sytuacji. Matka Y była chora i potrzebowała pieniędzy na leki. A że czekała ją operacja, której przyspieszenie wymagało łapówki, to oszczędzała na wszystkim i nie miala co do garnka włożyć. Nie miała jak zarobić, bo widzisz, schorowanych 70-latków nie przyjmują do pracy. Y pomagała przez okres kilku miesięcy (co nie oznaczało zaniedbywania osoby nr 1, a jedynie chwilowe ograniczenie luksusów). X byla zazdrosna o pieniądze i o czas (odwiedzać chorą matkę 2 razy w tygodniu to przecież przegięcie, nie?) Zakończyło się tak, ze po pewnym czasie związek się rozpadł, a X uświadomiła sobie, ze Y jest miłością jej życia. Obecnie Y jest w związku, a X jest samotna.
Generalizowanie jest często prostackie. I tyle.
I to jest właśnie TO, co kilka postów wyżej nazwałam wymyślaniem zgrabnych wymówek, gdy osoba udająca tylko miłość próbuje się wykręcać od tego, o co bym ją poprosiła. Dokładnie o to mi chodziło. Szukanie zgabnych wymówek. Tak właśnie postępują ludzie, którzy udają zakochanie, tylko o nim gadają, ale jak przyjdzie co do czego, to nigdy nie zrobią czegoś, co nie leży w ich interesie.
jarosinska1987 pisze:
Ale chodziło właśnie o to sprawdzenie kogoś. Nie oszukujmy się, wszyscy jakoś tam sprawdzamy swoich partnerów, począwszy od przeglądania im telefonów, podawania się za inne osoby by uzyskać pewne informacje od nich, po wymyślanie różnych "testów", sprawdzających ich zaangażowanie, czy w ogóle uczciwość i prawdziwość tego co mówią (bo wiadomo, że mówić to można wszystko).
Wracając do umierającej matki.. na miejscu X nie robiłabym oczywiście z tego problemu (stać mnie na ciuchy i wakacje), ale wymyśliłabym za to 100 innych testów i testowała Y przez kolejne 3 lata
Kiedyś pisałam, że to osób niezdiagnozowanych należy się obawiać bardziej, niż tych, którzy się na coś leczą. Właśnie to miałam na myśli. Taka jaro np. wchodzi w dział ogłoszeń i czyta: "normalnej, stabilnej psychicznie, dojrzałej emocjonalnie" i myśli sobie "O kurna, jak nic chodzi o mnie!".
Przypuszczam, że takie nieustanne testowanie może być wyczerpujące, więc gdyby Ci zabrakło kreatywnych pomysłów, podsuwam kilka:
a) roztyj się do monstrualnych rozmiarów, tak że nie będziesz się mogła ruszać, a potem zajadając golonkę poproś, żeby Ci pomasowała odparzyny - jak kocha, to na stówę uzna to za seksowne
b) powiedz, że umierasz na raka, sfinguj swoją śmierć łącznie z pogrzebem, a zza krzaków na cmentarzu obserwuj jej reakcję
c) przejdź szereg operacji plastycznych, które upodobnią Cię maksymalnie do jej byłej, a potem zapukaj do jej drzwi - jak ich natychmiast nie zatrzaśnie, to znak, że nigdy nie kochała
d) zabij jej matkę, poćwiartuj, częściowo zjedz - wszystko nakręć kamerą, a potem podczas romantycznego wieczoru odtwórz jej nagranie, spojrzyj jej głęboko w oczy i zapytaj "nadal chcesz ze mną być?"