Rozmawiałam kiedyś z pewnym Amerykaninem, który też był zafascynowany Kalifornią i gdzie postanowił zamieszkać, ale właśnie Los Angeles uznał za najbrzydsze z większych miast. W filmach przedstawione jest zbyt idealnie, a może to właśnie fascynacja hollywoodzkim glamourem dodaje mu uroku. Rzeczony Amerykanin był bardzo rozczarowany rzeczywistym wyglądem znanych miejsc, np. Bulwar Zachodzącego Słońca, tandetnymi, polującymi na turystów sobowtórami znanych ludzi, wiecznym polowaniem na celebrytów, itp. Mieszka w Kalifornii, ale nie w LA.Altena_Q pisze:Kalifornijczycy mają kompleks bycia jednym z najgłupszych stanów USA. Serio, kilka razy słyszałam, jak ludzie z Kaliforni tak o tym mówili. Nie wiem skąd im się to wzięło Mi się też kojarzy raczej dobrze, chyba wpływ Hollywoodu`` No i Los Angeles prześliczne jest
A ja - gdybym miała wybierać, to: kraje skandynawskie (chociaż zimno może być zniechęcające), Holandia (ale tylko duże miasto), UK (tylko Londyn), USA (wschodnie wybrzeże + domek wakacyjny gdzieś w Kalifornii) Gdybym miała taką możliwość, to moim idealnym wyborem byłoby mieszkać na stałe w Polsce, ale wyjeżdżać na kilka miesięcy, żeby pomieszkać sobie w różnych ciekawych miejscach, posprawdzać, jak tam jest, jak się mieszka na co dzień, np. na jakichś idealnych zadupiach, które na fotosach wyglądają jak bajkowe krainy
Ogólnie zniechęciłyby mnie kraje: zbyt gorące i obfitujące w robactwo typu" duże, jadowite pająki, jadowite żmijowate potworki, itp.