wojtek pisze:
a wyglądu nie porównywałabym do religii i konserwatywnego wychowania. w sprawach wyglądu chodzi o wymierne KORZYŚCI. kobiety wyglądające kobieco, piękne wg zachodniego wzorca kulturowego mogą liczyć na lepszą pracę (potwierdzają to liczne badania), mają większe powodzenie i mogą liczyć na ładniejszego i zamożniejszego partnera, mogą dostać pracę jakiej nie dostanie brzydka dziewczyna (np. modelki, prezenterki tv, itd.). Bycie atrakcyjną fizycznie wg powszechnego wzorca kulturowego opłaca się,a bycie nieatrakcyjną nie opłaca się. dlatego nie porównuje tego do religii która nie daje żadnych korzyści.
co z tego że dziewczyna wie, że chodzenie w sukienkach i na szpilkach i w pełnym makijażu to nie musi być oznaka kobiecości i że to nie do końca jej bajka, jeśli jednocześnie wie, że takie właśnie kobiety są rozchwytywane przez facetów, a ona chce znaleźć sobie przystojnego bogatego męża? co da jej "bycie sobą", czyli noszenie się "po męsku", jeśli przez to nie może znaleźć sobie nikogo bo jakoś inni nie podzielają jej gustu i szukają innych kobiet? Bycie sobą ze sobą i tylko sobą na wieki to marna atrakcja. jeśli dziewczyna widzi że w mediach promuje się pewien model wizerunku i że właśnie kobiety wyglądające jak te z mediów znajdują takich partnerów jak chcą, mogą łatwiej zdobyć pracę, są bardziej szanowane w społeczeństwie, cieszą się wyższym statusem społecznym, to raczej normalne że wiele dziewczyn ulega temu i chce też tak żyć, zamiast być sobą, ale samotną sobą.
Ale dlaczego od razu samotną? Strasznie czarno- białe jest dla mnie takie podejście? Przecież pomiędzy "doskonałością" jest jeszcze mnóstwo miejsca, aż do kogoś, kto społecznie będzie widziany jako "nieudacznik".
Nie każdy człowiek potrzebuje i chce żyć na najwyższym materialnym i społecznym poziomie. Mieć willę z basenem, być bizneswoman i taką też mieć partnerkę/partnera. Moim zdaniem równie
normalne jest nie branie tak czynnego udziału w tym wyścigu szczurów od dzieciństwa, jeśli ktoś tego nie chce.
Ba, dla mnie osobiście to akurat by było robienie czegoś wbrew sobie. A życie jako trochę ktoś inny wydaje mi się czymś smutnym i unieszczęśliwiającym. Czy pieniądze i pozycja są tego warte? Nie każdy musi być kobietą z billboardu najmodniejszego klubu fitness albo symbolem prestiżu. Dla mnie pchanie się usilnie w tę stronę, mimo że nie każdy ma do tego predyspozycje i nie każdy ma potrzebę takiego stylu życia jest brakiem refleksji nad sobą i nad tym czego chcę od życia.
Takie życie to symbol dzisiejszego świata, tego co się z nim dzieje.
Ludzie automatyzują się do jakiejś roli w życiu i społeczeństwie, bo to jest pożądane.
Moim zdaniem to nie jest zdrowe.
I no cóż, ja akurat nie jest zwolenniczką oceniania człowieka od urodzenia, bo każdy jest dobry w czym innym i czasami jakoś przez wszystkie lata szkoły (przynajmniej do studiów) nie udaje się tego wyłapać na zewnątrz, ciekawe czemu.
Może dlatego, że to jest właśnie ocenianie wszystkich jedną miarą, zwracając uwagę tylko na cechy "ogólnie pożądane".
No ale cóż, zgadzam się z Tobą. Taki właśnie jest świat.
Co nie znaczy, że trzeba siebie koniecznie do tego dostosowywać.
P.S. Co do religii to mogłabym się spierać, co do tego czy nie daje ona niektórym jakichś społecznych korzyści i mam wrażenie, że sporo polityków u władzy w Polsce również, ale nie o tym piszemy.