Kocha mnie czy moje pieniądze?

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
ODPOWIEDZ
utopia001
Posty: 4
Rejestracja: 24 lip 2017, o 11:30

Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: utopia001 » 24 lip 2017, o 11:32

Hej, po krótce opowiem Wam mój problem który z pewnością się już tu pojawił. Dobra, wiem, jestem głupia i zachowywałam się wobec mojej partnerki trochę jak caritas. Jeteśmy ze sobą 5 lat, ja pracuję i studiuję ona tylko pracuję ale bardziej nie niż tak. Dodam, że przed nazym związkiem ona wyjezdzala do pracy fizycznej za granicę i było wszystko spoko. A teraz nie może utrzymać się w jednej pracy dłuzej niż 2 miesiące, z jakichś (ja nie wiem dlaczego) powodów wciąż ją zwalniają. Ona jest dość nerwowa i myślę, że może za bardzo do siebie bierze uwagi pracodawcy. Rozczula się czasem że jest beznadziejna i do żadnej roboty się nie nadaje. A może po prostu przyzwyczaiła się trochę do bycia pasożytem. Bo jak był jakiś problem to ja stwierdzałam -ja pomogę, ja wyłożę na czynsz, itd.

Dzielimy pokój na pół, w mieszkaniu jest jeszcze współlokator. Parę dni temu zahaczył mnie że ona wisi mu dwa czynsze plus jakieś tam opłaty i czy mogę się z nią skontaktować bo od niego nie odbiera (ona jest teraz w rodzinnym domu bo ma coś z kolanem i musi chodzić na rehabilitację). Weszłam ostatnio na Wasz czat i dziewczyny uświadomiły mi że rzeczywiście to tak wygląda jakby ona po prostu była wygodna bo wiedziała, że ja i tak pomogę. I że mam z nią w końcu porozmawiać i powiedzieć, że tak dalej być nie może. I zadały mi pytania po czym wnioskuje że jestem dla niej najważniejsza i że mnie kocha. Do wczoraj nie miałam żadnego ale to żadnego ale. Lecz od momentu gdy napisałam do niej sms że trzeba to jakoś ogarnąć i proszę żeby porozmawiała z rodzicami odnośnie pożyczki itd. to jej kontakt względem mnie momentalnie OSŁABŁ. :| Nie ma już słodko-pierdzących wiadomości, są raczej monotonne odpowiedzi. Jutro jadę ją odwiedzić, wcześniej zależało jej abym ruszała już pierwszym pociągiem o 6 a teraz stwierdziła "opłaca ci się przyjeżdżać na pół dnia?" gdzie wcześniej chciała zobaczyć się choćby na moment.
Dodam jeszcze że były takie momenty w których i ja nie miałam pieniędzy i nie, wtedy nie odeszła ode mnie tylko była cały czas.

Mam więc mętlik w głowie co to wszystko znaczy, jeszcze gdy dziewczyny dały mi do zrozumienia, że może ona tak naprawdę kocha moje pieniądze, nie mnie. Nie wydaję mi się, żeby całkowicie tak było, nie sądzę abym przez 5 lat i szereg różnych sytuacji (nie mających związku z pieniędzmi) w których mogłam na nią liczyć aż tak bym się pomyliła.
Ale teraz to ja już nic nie wiem. Nie dość, że muszę wciąż umykać przed współlokatorem który mnie nagabuje bo potrzebuje tych pieniędzy a nie rozumie że ja też mam obecnie słabszy kontakt z nią, to tak naprawdę nie mam pojęcia o co tu chodzi. Wiem, ze muszę się z nią jutro zobaczyć, ale co dalej? Najgorsze jest to, że mimo to wszystko ja ją kocham tak bardzo, że byłabym w stanie znów jej pomóc ale rozum walczy z sercem że to kompletnie mija się z celem bo będzie tak do końca życia. :roll:
nieznajoma4
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 11
Rejestracja: 11 cze 2017, o 23:24

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: nieznajoma4 » 3 sie 2017, o 14:28

Wiesz co, może tak być, że ona się po prostu przyzwyczaiła do tego, że jesteś i że zawsze jej pomożesz finansowo. Moja ex przyjaciółka miała bardzo podobną sytuację, tyle że ona płaciła cały czas za czynsz sama, a jej dziewczyna nie dokładała ani grosza, ba nawet co chwile pożyczała od niej pieniądze i nigdy nie oddawała.
Ja jestem zdania, że tak to nie powinno wyglądać i nie powinnaś, aż tak bardzo ulegać swojej dziewczynie w kwestiach finansowych, zarabiasz (ona też powinna) i skoro wynajmujecie razem pokój to powinnyście płacić po równo i jeśli ty wykładasz za nią to powinna Ci oddawać, a jeśli tego nie robi to po prostu spisujcie umowę i myślę, że tak naprawdę odechce się jej pożyczania :)
Z jednej strony jesteś wspaniałą dziewczyną dla niej, bo o niej myślisz, ale co z tego masz? wieczne wykorzystwanie. Przemyśl czy chcesz być w takim związku czy wolisz być szczęśliwa w innym ;)
Powodzenia!
moja_alchemia
super forma
super forma
Posty: 4600
Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: moja_alchemia » 3 sie 2017, o 16:21

Utopia001, czy Wy jesteście razem czy po prostu razem mieszkacie?
zastanawiam się, bo piszesz np. o pożyczaniu jej pieniędzy na opłaty za wspólny pokój,
jak sobie wyobrażasz wspólne życie, czym ono dla Ciebie jest?
skoro jesteście razem, jesteś z nią, to ona na pewno też "coś" wnosi do waszego wspólnego życia, zastanów się co to jest i jak bardzo jest to dla Ciebie ważne,
moim zdaniem nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze,
z drugiej strony, skoro jej tak trudno być w jednym miejscu, to trzeba się zastanowić, dlaczego? może wolałaby pracę w ruchu, gdzie wyjeżdżałaby do np. klientów?
biedronca
super forma
super forma
Posty: 2073
Rejestracja: 22 kwie 2015, o 19:46

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: biedronca » 3 sie 2017, o 17:42

Może tak być, że w związku jedna osoba pokrywa większość wydatków, ale to powinno być ustalone i dobrowolne, a nie robione na zasadzie faktów dokonanych
utopia001
Posty: 4
Rejestracja: 24 lip 2017, o 11:30

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: utopia001 » 19 sie 2017, o 20:34

hej dziewczyny. jestem w trakcie przeprowadzki, znalazłam pokój i będę w nim sama. widziałyśmy się w długi weekend, tzn pojechałam do niej, chciałam się trochę zresetować od pracy więc nie podejmowałam specjalnie tych tematów. niby było fajnie ale czegoś mi zabrakło, tej otuchy z jej strony. swoje wątpliwości zapiłam alkoholem tłumacząc sobie, że dziś jest fajnie i to jest ważne. no tak, ale weekend szybko się skończył. ona została u rodziców a ja wróciłam tu, w cały ten syf, tzn. najbardziej mnie boli to, że całą przeprowadzkę muszę ogarniać sama, gdzie połowa rzeczy jest jej (ona mi powiedziała, że kiedyś po nie wpadnie). Jak jej powiedziałam że mi z tym ciężko to ona "poproś jakieś koleżanki o pomoc". no tak. ale ona nie rozumie że potrzebuje jej, teraz, bardzo, a jej nie ma. niby była dziś na jakieś rozmowie o pracę, ale nie wydaję mi się aby ona ruszała niebo i ziemię aby być ze mną. jak jej to wypomniałam to uniosła się na mnie "myślisz, że ja tego nie robie? myślisz że tak łatwo znaleźć pracę w małej miejcowości? też mnie to wszystko już denerwuje". no właśnie - denerwuje ją to ale czy na tyle aby z dnia na dzień to zmienić? u rodziców nie musi martwić się o czynsz i rachunki...
coraz bardziej zaczynam widzieć że to bez sensu a jednak nie potrafię jej zmobilizować do ogarnięcia się.
nie wiem, nic nie rozumiem, co to za związek? czy jest sens w to brnąć? z drugiej strony nadal nie jest mi obojętna,wręcz mogę rzec że moje serducho się od niej uzależniło, gdy słyszę pikanie sms-a od niej od razu ożywam, gdy dłużej się nie odzywa martwię się czy wszystko u niej w porządku. ech, idę dalej toczyć walkę między sercem a rozumem :pilka:
Awatar użytkownika
Samant_a
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 167
Rejestracja: 27 lis 2012, o 00:07

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: Samant_a » 23 sie 2017, o 00:26

Moim zdaniem jak się jest razem to nie ma czegoś takiego jak moje pieniądze Twoje pieniądze jest wspólna kasa, każdy daje taki wkład jaki może. Ja nie miałabym problemu utrzymywać partnerki jeśliby nie miała pracy, życie na tym polega któraś może stracić pracę, któraś może zachorować...Chyba że ona nie chciałaby w ogóle pracować-a Ciebie nie stac na utrzymywanie was obu to byłby problem. Ale jeśli ona szuka pracy, stara się ale z jakichś przyczyn traci to powinnaś ją wesprzeć także finansowo, ale też podbudować psychicznie, może pomóc poszukać czegoś innego, albo w każdym razie zachęcić do działania,poprosić żeby nad sobą panowała że pracując robi to dla was, a nie od razu uważasz siebie za caritas a ją za utrzymankę to okrutne. Zastanów się kto w tym związku jest materialistą.
Rozczula się czasem że jest beznadziejna i do żadnej roboty się nie nadaje
podbuduj ją jakoś, powiedz że tak nie jest że trafi na swoje miejsce,mów jej więcej komplementów jeśli w domu dostajemy więcej pochwał komplementów to i w pracy czujemy się pewniej.
A może po prostu przyzwyczaiła się trochę do bycia pasożytem.
to straszne co piszesz, partnerki mają się szanować i wspierać a nie wyliczać sobie ja dąłam tyle ty daj tyle, wyliczać to się można z obcymi, ze znajomymi, z koleżankami czy nawet przyjaciółmi ale z partnerką?
Awatar użytkownika
Samant_a
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 167
Rejestracja: 27 lis 2012, o 00:07

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: Samant_a » 23 sie 2017, o 00:29

utopia001 pisze: ale nie wydaję mi się aby ona ruszała niebo i ziemię aby być ze mną.
a czy ty poruszyłaś niebo i ziemię żebyście dalej mogły mieszkać razem, czy po prostu pozwoliłaś jej wyjechać do rodziców, a sama znalazłaś pojedyńczy pokój?
biedronca
super forma
super forma
Posty: 2073
Rejestracja: 22 kwie 2015, o 19:46

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: biedronca » 23 sie 2017, o 05:36

Samanta, przesadzasz. To nie jest w porządku, jeśli jedna osoba jest odpowiedzialna za wszystko w związku, a druga tylko korzysta z jej dobroci.
malina_grey
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 894
Rejestracja: 19 paź 2016, o 22:00

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: malina_grey » 23 sie 2017, o 16:03

biedronca pisze:Samanta, przesadzasz. To nie jest w porządku, jeśli jedna osoba jest odpowiedzialna za wszystko w związku, a druga tylko korzysta z jej dobroci.
Biedronca , ale przyznasz , źe słownictwo, które chyba oddaje to co myśli utopia001 na temat poczynań partnerki jakoś nie bardzo przystoi osobie zaangażowanej.
utopia001
Posty: 4
Rejestracja: 24 lip 2017, o 11:30

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: utopia001 » 23 sie 2017, o 17:42

Samant_a pisze:
utopia001 pisze: ale nie wydaję mi się aby ona ruszała niebo i ziemię aby być ze mną.
a czy ty poruszyłaś niebo i ziemię żebyście dalej mogły mieszkać razem, czy po prostu pozwoliłaś jej wyjechać do rodziców, a sama znalazłaś pojedyńczy pokój?
Samanta, Twoja opinia jest zrozumiała, posiadasz tylko garstkę informacji i poprzez jeden czy dwa moje posty wykreowałaś jakiś tam obraz mnie. Nie znasz jednak historii naszego związku, problemy z jej pracą zaczęły się już niemal pięć lat temu odkąd ja zaczęłam wykładać na wszystko, czy więc Twoim zdaniem to normalne, że ktoś przez tyle czasu nie trafił na coś odpowiedniego? Wsparcie jest potrzebne, ale rzecz jasna dwustronne. Nie mogę jej wspierać bez końca jednocześnie nie otrzymując wsparcia od niej. Ja w nią wierzyłam i podtrzymywałam na duchu nieustannie, ale gdy ja mam problem zostaje z nim sama. Moje zmartwienia odbijają się jak echo od jej uszu. Nie wspominając o szeregu sytuacji w których moje poczucie bezpieczeństwa odleciało gdzieś daleko. A na tym chyba związek nie polega...
Awatar użytkownika
Samant_a
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 167
Rejestracja: 27 lis 2012, o 00:07

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: Samant_a » 24 sie 2017, o 23:41

utopia001 pisze: Samanta, Twoja opinia jest zrozumiała, posiadasz tylko garstkę informacji i poprzez jeden czy dwa moje posty wykreowałaś jakiś tam obraz mnie. Nie znasz jednak historii naszego związku, problemy z jej pracą zaczęły się już niemal pięć lat temu odkąd ja zaczęłam wykładać na wszystko, czy więc Twoim zdaniem to normalne, że ktoś przez tyle czasu nie trafił na coś odpowiedniego?
To zależy od tego przez co ona traci pracę. Czy przez to, że za każdym razem trafia na wykorzystywanie, stresującą atmosferę i ona tak się tym wszystkim przejmuje stresuje, nie wiem płacze, boli ją żołądek, że aż nie daje rady, bo każdy dzień w pracy jest to źródło stresu. Wiesz mobbing, presja "na głowę" to dziś częsta rzecz. Wtedy ja to rozumiem, może nawet psycholog potrzebny. No chyba, że jest tak że ona po prostu tzw"pyskuje"przełożonym. Albo nie wiem olewa pracę bo dzień wcześniej wypiła,na drugi dzień nie idzie i ją zwalniają. Nie napisałaś w czym objawia się ta jej nerwowość. Ale to widać po człowieku czy jest odpowiedzialny i wrażliwy tylko mu nie wychodzi, a widać tzw "olewanie". Jeżeli to jest przypadek numer 2 to trudno przy takiej kobiecie czuć się bezpiecznie.Tak czy siak nazwanie swej dziewczyny pasożytem nie jest ok.
A no i pytanie co ona robi gdy nie pracuje, czy szuka, czy stara się bardziej np. w domu wyprać, posprzątać, ugotować.-ważne żeby wszystkie obowiązki nie spadały na jedną osobę.
Wsparcie jest potrzebne, ale rzecz jasna dwustronne. Nie mogę jej wspierać bez końca jednocześnie nie otrzymując wsparcia od niej. Ja w nią wierzyłam i podtrzymywałam na duchu nieustannie, ale gdy ja mam problem zostaje z nim sama. Moje zmartwienia odbijają się jak echo od jej uszu. Nie wspominając o szeregu sytuacji w których moje poczucie bezpieczeństwa odleciało gdzieś daleko. A na tym chyba związek nie polega...
W Twoim poście jest gorycz, masz dość tej sytuacji i zastanawiasz się czy z nią nie zerwać. Na pytanie "kocha mnie czy moje pieniądze" mogę odpowiedzieć, że z tego co napisałaś wydaje mi się że ona nie jest z Tobą dla pieniędzy, a czy Cię kocha to powinnaś to czuć. Miłość którą ktoś nam daje się czuje. Myślę, że szczerze przed sobą powinnaś odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy czuje się kochana? I podstawa to zaufanie jeśli jej nie ufasz to cóż, nigdy nie będziesz czuła się z nią bezpiecznie ani ona z Tobą.....
utopia001
Posty: 4
Rejestracja: 24 lip 2017, o 11:30

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: utopia001 » 25 sie 2017, o 09:39

Samant_a pisze: W Twoim poście jest gorycz, masz dość tej sytuacji i zastanawiasz się czy z nią nie zerwać. Na pytanie "kocha mnie czy moje pieniądze" mogę odpowiedzieć, że z tego co napisałaś wydaje mi się że ona nie jest z Tobą dla pieniędzy, a czy Cię kocha to powinnaś to czuć. Miłość którą ktoś nam daje się czuje. Myślę, że szczerze przed sobą powinnaś odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy czuje się kochana? I podstawa to zaufanie jeśli jej nie ufasz to cóż, nigdy nie będziesz czuła się z nią bezpiecznie ani ona z Tobą.....
Miłość to jedno, ale wspólne życie to drugie. Może po prostu musimy mieszkać osobno, ale jeżeli się z kimś jest dłuższy czas to chyba normalne że chce się zacząć żyć wspólnie i dzielić obowiązkami.
Gdy ona siedziała w domu, raczej niewiele robiła, czasem coś posprzątała ale z reguły jak wracałam po pracy wszystko wyglądało tak jak wcześniej.

Tak abstrahując,wczoraj gdy sprzątałam trafiłam na pewną informacje (dużo rzeczy mamy w jednym miejscu, więc nie było to jakieś celowe grzebanie). Jedną z najlepszych jej prac była praca w jednej z sieciówek i to na umowę o pracę, ona mi powiedziała że zwolnili ją po 3 mies bo po prostu nie przedłużyli jej umowy, a tam widnieje "natychmiastowe wypowiedzenie" po miesiącu, czego przyczyną było nieobecność nieusprawiedliwiona przez ponad tydzień. Zastanawiam się dlaczego mnie okłamała i dlaczego do tej pracy nie chodziła. Już kiedyś tak było że musiałam ją wyganiać z łóżka i to ja nastawiałam budzik bo jej się po prostu nie chciało wstać. Chciałabym jej pomóc, ale nie mogę za nią chodzić do pracy.
Rozumiem, że nie zawsze trafia się na dobrego pracodawcę i oczywiście nie toleruję mobbingu, ale ja pracuję 8 miesiąc w tym samym miejscu i oczywiście, też uważam że pracodawca mógłby czasem ugryźć się w język ale to logiczne, że jak jestesmy na niższym szczeblu a coś w pracy będzie nie tak, to usłyszymy jakąś uwagę. Ja po prostu staram się na tym nie skupiać i czasem schować dumę do kieszeni z powodu jakichś tam błahostek. Ona niestety (jak sama kiedyś stwierdziła) ma tę dumę a przez to może nie potrafi przyznać się do błędu i to też rotuje na dalsze sytuacje.
Awatar użytkownika
Samant_a
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 167
Rejestracja: 27 lis 2012, o 00:07

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: Samant_a » 25 sie 2017, o 23:16

utopia001 pisze: Gdy ona siedziała w domu, raczej niewiele robiła, czasem coś posprzątała ale z reguły jak wracałam po pracy wszystko wyglądało tak jak wcześniej.

Tak abstrahując,wczoraj gdy sprzątałam trafiłam na pewną informacje (dużo rzeczy mamy w jednym miejscu, więc nie było to jakieś celowe grzebanie). Jedną z najlepszych jej prac była praca w jednej z sieciówek i to na umowę o pracę, ona mi powiedziała że zwolnili ją po 3 mies bo po prostu nie przedłużyli jej umowy, a tam widnieje "natychmiastowe wypowiedzenie" po miesiącu, czego przyczyną było nieobecność nieusprawiedliwiona przez ponad tydzień. Zastanawiam się dlaczego mnie okłamała i dlaczego do tej pracy nie chodziła. Już kiedyś tak było że musiałam ją wyganiać z łóżka i to ja nastawiałam budzik bo jej się po prostu nie chciało wstać.
no to faktycznie nie świadczy o niej dobrze,że Cię okłamała i że została wyrzucona z pracy za niechodzenie po tak króciutkim czasie...hmm...no raczej faktycznie bardziej wygląda na butną osobę, masz rację do wspólnego życia musi być ktoś odpowiedzialny z kim nie będziesz się bała wziąć np. wspólnej pożyczki. Nie wiem co tu doradzić, nie wiem czy kogoś można nauczyć odpowiedzialności czy tego człowiek nie wynosi z domu albo to w nim już jakoś jest. Ale jak komuś na czymś bardzo zależy to bardzo się stara, więc może faktycznie jak zamieszkacie osobno to może ona bardziej się postara żeby z Tobą znów zamieszkać.......no zobaczysz jak na nia to wpłynie i na tej podstawie wyciągniesz wnioski...
Awatar użytkownika
Prudencja
Posty: 5
Rejestracja: 26 kwie 2015, o 20:27

Re: Kocha mnie czy moje pieniądze?

Post autor: Prudencja » 16 wrz 2017, o 21:29

Ja to widzę tak : panienka znalazła frajerkę a kiedy wreszcie wypłynęła sprawa wspólnych finansów - usuwa się w cień.
Kierowałabym się rozumem , bo serce czasem wyprowadza na manowce. Nie daj z siebie robić naiwnej idiotki. Nagoń to draństwo , bo nie za bardzo widać wzajemnej miłości. Znajdziesz sobie jakąś naprawdę wartościową dziewczynę - życzę Ci w tym powodzenia.
ODPOWIEDZ