Nie mam już siły na udawanie

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
ODPOWIEDZ
Lily993
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 10
Rejestracja: 15 gru 2019, o 21:50

Nie mam już siły na udawanie

Post autor: Lily993 » 15 gru 2019, o 22:43

Witajcie. Zacznę od tego, że mam 26 lat. Od jakiegoś czasu towarzyszą mi epizody depresji. Podejrzewam z czym to może być związane, ale nigdy nie byłam u specjalisty, więc to tylko moja osobista analiza.
W szkole średniej zaczęłam podejrzewać, że wolę kobiety. W tamtym czasie w ogóle nie ciągnęło mnie do chłopaków. Kiedy wszystkie koleżanki uprawiały seks ze swoimi chłopakami, ja nawet nie byłam ciekawa jak to może być. Za to fantazjowałam o kobietach, a nawet pisałam z lesbijkami na czatach. Zakochałam się też w nauczycielce, ale na szczęście moje uczucia nie wyszły na jaw. Długo łudziłam się, że jestem hetero i wmawiałam sobie, że zainteresowanie facetami przyjdzie z czasem. W międzyczasie przeżyłam zauroczenie koleżanka z pracy. Do dzisiaj nie mogę pogodzić się z utratą tej relacji. Być może byłam zakochana i być może to było obustronne. Nigdy nie czułam się przy nikim tak jak przy niej. Ale niestety było minęło. Nie twierdzę, że faceci są ble, a wręcz przeciwnie. Potrafię zauroczyc się w przystojnym mężczyźnie i chodzić na romantyczne randki. Niestety mydlana bańka złudzeń pęka w sypialni. Swój pierwszy seks miałam dość późno. Zrobiłam to w wieku 23 lat z kolegą. Było średnio, mimo że on się starał. Potem poznałam faceta, w którym wydawało mi się, że jestem zakochana. Zresztą obiecywał mi złote góry, a ja marzyłam o poczuciu bezpieczeństwa. Długo zwlekaliśmy z seksem. Nasz pierwszy raz był słaby. Głównie dlatego że on chciał seksu oralnego, a mnie to po prostu obrzydza (tzn. pieszczoty oralne w stronę faceta, bo z kobietami uwielbiam to robić). Był sfrustrowany moim zachowaniem w łóżku. Pytał co ze mną nie tak i dlaczego nie lubię go "tam" dotykać. Nasz związek skończył się szybciej niż zaczął. Potem poznałam chłopaka, który był dla mnie fajnym kumplem. On się we mnie zakochał. Poszliśmy do łóżka i znów zamieniłam się w bryłę lodu. Kiedy mnie całował myślałam o swoim pierwszym pocałunku z kobietą, który miał miejsce kilka tygodni wcześniej. Mimo że z tą dziewczyną tylko się całowałam, to czułam niesamowite podniecenie. Potem cały czas o tym myślałam. No, ale temu facetowi, powiedzmy K. nie przeszkadzało to, że jestem kłoda. Po tym wszystkim wyznalam mu, że nie możemy być razem, ponieważ nic do niego nie czuję i mam nadzieję zakochać się w kobiecie. On bardzo to przeżył, ale potem napisał mi, że nie ma żalu i w sumie rozumie. Jakiś czas temu poznałam lesbijke. Szybko zaiskrzyło i wylądowałyśmy w łóżku. Nigdy nie czułam tak silnego, zwierzęcego wręcz pożądania. Osiągnęłam maksimum rozkoszy i od tamtej chwili nie wyobrażam już sobie robić to z facetem. Doszłam do wniosku, że seks z kobietami satysfakcjonuje mnie w stu procentach. Bardzo chciałabym spróbować związku z kobietą, no i tu pojawia się problem i to jest chyba źródłem mojej depresji. Otóż mieszkam z rodzicami. Jest to związane z moimi obecnymi problemami finansowymi, a nie tym, że jestem nieporadna czy coś. Oczywiście niedługo moje problemy się skończą i myślę, że będzie mi też łatwiej kogoś znaleźć i wyprowadzić się do dużego miasta. Jestem silnie związana z moją matką. Mam dwoje rodzeństwa, ale tylko ja skończyłam studia i jakoś zawsze moja mama podsycała moje ambicje. Mówiąc wprost, jestem córeczką mamusi, która musi być naj. Wiem, że moja mama często chwali się mną koleżankom. Marzy dla mnie o idealnym mężu i życiu. Nadchodzące święta napawają mnie samymi negatywnymi emocjami. Moja siostra planuje ślub, brat ma udaną rodzinę, a ja na ich tle czuję się jak jakiś odrzut. Uświadomienie swojego homoseksualizmu wcale mi nie pomaga, tym bardziej, że moja rodzina ma bardzo katolickie poglądy. Wszyscy oprócz siostry, która od dawna o mnie wie, są homofobami. Chwilami mam ochotę zapaść się pod ziemię na czas tego cyrku i wrócić po wszystkim. Robi mi się niedobrze na myśl o życzeniach, szczególnie tych związanych z "fajnym facetem" dla mnie'. Kiedyś tak tego nie postrzegalam, ale im bliżej świąt, tym mocniej czuję, że jestem chora na głowę. Są momenty, że mam ochotę wykrzyczeć wszystko swoim bliskim i zepsuć tę "fantastyczna" magię świąt. Czuję się obca we własnym domu, ale nie potrafię już oszukiwać swojej natury. Męczy mnie już odgrywanie roli "normalnej" tylko po to, żeby wszystkich zadowolić. Nie jestem idealna i nie chcę taka być, jeśli to oznacza porzucenie własnej seksualności. Czuję, że wreszcie odkryłam samą siebie i nie mam zamiaru pakować się w związek z facetem, który "uleczy" moje "zboczenie". Wszyscy w mojej rodzinie prześciguja sie tylko w ciążąch i ślubach. Chce być dla siebie dobra i nigdy nie chcę mieć do siebie żalu. Nie chcę zabierać sobie wolności. Czy jest w ogóle jakaś szansa, że do mojej rodziny to dotrze?
0k0b0ga
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 443
Rejestracja: 5 sty 2017, o 01:11

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: 0k0b0ga » 15 gru 2019, o 23:03

No co za sztywna rodzinka. Ślub to przeżytek.
spacerowiczka9
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 146
Rejestracja: 18 paź 2019, o 20:33

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: spacerowiczka9 » 16 gru 2019, o 00:00

"Chce być dla siebie dobra i nigdy nie chcę mieć do siebie żalu. Nie chcę zabierać sobie wolności" - to bardzo słuszny kierunek, Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś, najważniejsze że sprawdziłaś i wiesz, czego potrzebujesz.
"Czy jest w ogóle jakaś szansa, że do mojej rodziny to dotrze?" - tego nie wie nikt, bo rodzina jeszcze nie miała szansy się dowiedzieć, wypowiedzieć, przemyśleć tej kwestii i przemyśleć tego, czy wolą wybrać katolicką homofobię czy dobrą relację z Tobą. W najgorszym wypadku czeka Cię walka o siebie, bycie dobrą dla siebie nawet jeśli rodzina tego nie zrozumie. To Twoje życie, przyszłaś na ten świat żeby kochać, spełniać się, zostawić po sobie jakiś indywidualny ślad. Nie da się naprawdę kochać ani robić czegoś autentycznego kiedy próbujemy zadowalać innych kosztem siebie, kiedy nie jesteśmy sobą.
AmeIia
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 83
Rejestracja: 5 sie 2019, o 10:54

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: AmeIia » 16 gru 2019, o 07:56

Bądź sobą, tylko najpierw usamodzielnij się i wyprowadź. Mówienie o tym religijnej rodzinie póki z nimi mieszkasz to duże ryzyko i słyszałam mnóstwo historii, kiedy tacy krewni zmieniali się zupełnie i robili swojemu dziecku piekło w domu. Lub też wywalali je z domu.

Oczekiwania innych to oczywiście możesz sobie wsadzić, wiadomo gdzie :). To twoje życie i to ty nim żyjesz, nie musisz spełniać zachcianek innych ludzi. Byle z ostrożnością, nie kieruj się wyłącznie emocjami. Wtedy wyjdziesz na tym najlepiej :).
0k0b0ga
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 443
Rejestracja: 5 sty 2017, o 01:11

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: 0k0b0ga » 16 gru 2019, o 09:25

Wpierw znajdź sobie miejscówkę, a potem im to radosnie zakomunikuj na jakims powaznym obiedzie lub na święta. :D i opisz reakcje.
Awatar użytkownika
Lady_Banksy
Posty: 8
Rejestracja: 22 gru 2019, o 19:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: Lady_Banksy » 22 gru 2019, o 21:13

Gdy poprawi Ci się sytuacja finansowa - koniecznie przeprowadź się do dużego miasta. Rodzina wydaje się sympatyczna, gdy odwiedza się ją tylko od Święta. :czerwononosyrenifer: To znaczy raz, na ruski rok! Gdy z nią mieszkasz - sytuacja robi się patowa. Zero prywatności i poczucia komfortu. ZDECYDOWANIE nie wchodź w związek z chłopem tylko dlatego, żeby zadowolić rodzinę. Jak już urządzisz się w dużym mieście, to wtedy zrób coming out przed rodziną. Takie "duszenie" swojej natury jest bardzo wyczerpujące emocjonalnie.
Obrazek
Awatar użytkownika
AuroraAustralis
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 20
Rejestracja: 2 sty 2020, o 23:59

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: AuroraAustralis » 7 sty 2020, o 11:14

Lily993 pisze:
15 gru 2019, o 22:43
Czy jest w ogóle jakaś szansa, że do mojej rodziny to dotrze?
Tak dotrze, tylko musisz im od czasu do czasu stawiac wyzwania, tzn. zaburzac ich swiatopoglad i ich plany co do Twojego zycia.

Mozesz tez zaryzykowac wyoutowanie sie przed cala/dalsza rodzina, zapewne znajda sie tez i tacy, ktorzy opowiedza sie za Toba.

A poza tym jestes dorosla - nie musisz sie juz nikomu z niczego tlumaczyc.
Christiane
Posty: 1
Rejestracja: 8 sty 2020, o 14:04

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: Christiane » 8 sty 2020, o 17:34

Absolutne nie jestesz chora na glowe!
Tobje tylko brakuje Milosci.
Jak chcesz zic spokojne to musisz pojsc za swojim sercem.....
MissJoan
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 11
Rejestracja: 17 lis 2010, o 06:06

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: MissJoan » 13 sty 2020, o 17:46

Byłabym w podobnej sytuacji do Twojej, autorko, ale w wieku 19 lat wyprowadziłam się z rodzinnego domu i od tego momentu żyje na własna rękę. Podtrzymuje poradę innych Pan, jak tylko Twoja sytuacja finansowa się poprawi i wyprowadzisz się z domu, to będzie troszkę łatwiej. Moja cala rodzina jest również bardzo religijna, a w szczególności młodsze rodzeństwo które zawsze kręciło się w orbicie kościelnej i tak tez im pozostało do dzisiaj. Sa bardzo, ale to bardzo związani z kościołem katolickim.
Ja za to jestem po drugiej stronie tego medalu. W kościele pojawiam się tylko jeśli muszę, na ślubach i pogrzebach. Wiele razy przy odwiedzinach i rodzinnych imprezach temat powracał, prowadził do kłótni (czasem nawet łez), aż w końcu skończyło się na tym, ze temat nie jest nigdy w mojej obecności poruszany. Inaczej musiałabym chyba przestać pokazywać się w domu. Kiedyś chciałam nawet "wypisać się" ze swojej parafii, ale ostatecznie postanowiłam nie sprowadzać lawiny plotek na moja rodzinę. Pochodzę z wioski i niestety, jest tam tak jak jest. Juz nie wspominając, ze dawniej proces apostazji nie był zbyt przystępny dla występującego.
Moja orientacja, oprócz kuzynki z którą utrzymuje bardzo przyjacielskie stosunki, nie jest nikomu znana w rodzinie.
Przez bardzo długi czas słuchałam tekstów typu "kiedy maż", "kiedy ślub", "kiedy dzieci", w końcu dochodząc do takiego wieku gdzie chyba zostałam spisana na straty i będę ta dziwna ciotka która na ślubach i tym podobnych imprezach pojawia się zawsze sama... Z czasem przestało mi to przeszkadzać :pilka:
Generalnie relacje rodzinne nie sa łatwe, a tym bardziej jeśli trzeba ukrywać swoje prawdziwe JA. Rodzina zadaje pytania, na które nie możesz szczerze odpowiedzieć i po jakimś czasie staje się to przykre i uciążliwe. Nie wspominając już, ze nie możesz się z nikim podzielić swoim szczęściem.

Wspomniałaś, że zawsze byłaś w dobrej relacji z Twoją mamą. Czy rozważałaś kiedykolwiek, żeby przeprowadzić z nią szczera rozmowę?
Lily993
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 10
Rejestracja: 15 gru 2019, o 21:50

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: Lily993 » 14 sty 2020, o 15:01

Cały czas staram się o swoją wymarzoną pracę, która z pewnością pozwoli mi się usamodzielnienić, a przeprowadzka do dużego miasta będzie wtedy wręcz nieunikniona :D Naprawdę jestem już zmęczona pytaniami o dzieci i męża, a jestem nimi czasem bombardowana. Mam siostrę bliźniaczke, która ma już narzeczonego i zawsze byłyśmy traktowane identycznie. Dla moich rodziców jest to niewyobrażalne, że nie przyprowadzam do domu potencjalnych kandydatów na męża. Czasami chodzę na imprezy tylko dla kobiet, ale oczywiście nikt oprócz mojej siostry o tym nie wie. Mamie ciężko wytłumaczyć, że nie znajdę faceta, bo po prostu nie jest mi on do szczęścia potrzebny. Ona uważa, że jestem strasznie wybredna. Jak słyszę komentarze moich blikich na temat LGBT to przechodzą mnie ciarki. Moją mamę przeraża natomiast
Lily993
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 10
Rejestracja: 15 gru 2019, o 21:50

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: Lily993 » 14 sty 2020, o 15:12

To kiedy mówię, że nie będę mieć dzieci i że odmawiam chodzenia do kościoła nawet w ważne święta. Po prostu nie czuję się tam komfortowo, wiedząc co katolicy myśla o takich osobach jak ja. Próbowałam kilka razy podejść do takiej rozmowy, ale zawsze kończyło się wycofaniem i zmianą tematu. Oczywiście chciałabym przestać sie ukrywać i tak jak mówicie móc dzielić się swoim szczęściem z rodziną. Jestem gotowa na związek i to mnie motywuje. Nie wiem czy mama mi to wybaczy, ale ja też zasługuje na szczęście.
lena666
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 19
Rejestracja: 23 sie 2013, o 19:02

Re: Nie mam już siły na udawanie

Post autor: lena666 » 14 sty 2020, o 22:34

Nie jest tak, do końca życia, jak mówicie, oczywiście jest tak w większości, że rodzina, katolicka ma swój stereotyp, ale dzisiaj jest łatwiej, bo rodzice są świadomi ( chociaż udają, że nie, że wiara, mąż, żona, rodzina, to najważniejsze dla nich priorytety), ale doskonale zdają sobie sprawę z tego, że może być inaczej, że nie ma scenariuszy na życie, że dzisiaj córka, syn mogą się zakochać inaczej.
Dzisiaj, uważam, że Wy , młode les, bi, dajecie im za mało szansy, że z góry sądzicie, że Was osądzom i skreślą, nie, bo może być zupełnie inaczej.
Mój syn nigdy się nie zdradził, że jest bi, a pewien przypadek sprawił, że się dowiedziałam, aż mi było przykro, że mi o tym nie powiedział, bo myślałam, że jestem otwarta i rozumiem wszystko, szczególnie tą sytuację, rozmawiałam z nim nie raz, że to jest normalne, że nie ważne kogo kocha, ważne aby był szczęśliwy, a i tak nic nie powiedział sam od siebie, przykre to jest z perspektywy matki, która kocha i w dupie ma płeć, która cieszy się szczęściem dziecka, a dziecko boi się być szczerym 😪
ODPOWIEDZ