Ps.: sama nie jestem święta, majac 16 lat i dziewczynę w odległości jakiś 300 km zerwalam przez telefon. Dziś tego żałuję.
Uprzejmie proszę o grzeczna dyskusje

to na rozpoczęcie nowej miłości niech zgadnę...czyżby 69 albo 34.5?...
Ups...lecę zainstalować domofonagnieszka007 pisze: ↑25 maja 2020, o 21:51Oj, nie wiem czy zrobilas to celowo, ale wlasnie aktywowalas kod miłościlecę też na 36.6
![]()
Raczej kobieta bez kręgosłupa moralnego...
Według mnie wszystko zależy od tego jakiego kalibru jest się człowiekiem. Przez telefon zrywa tylko tchórz, osoba nie mająca krzty szacunku do tej drugiej osoby, nie szanująca relacji i tego co było... Nie mam nic więcej do dodania. Dla mnie temat bezdyskusyjnyKubeczka2 pisze: ↑24 maja 2020, o 20:44Witam pytanie pada na tytule. Nie jest moim celem zrywać przez telefon. Pytam ponieważ ostatnio (może akurat w moim otoczeniu) czesto slysze "a zerwij z nim/nią przez telefon będzie lżej" "najlepiej zrób to przez telefon" "Wiesz na twoim miejscu zerwalabym już teraz przez telefon". Mnie moja była zerwała przez telefon, a z resztą było w cztery oczy. Jestem zwolenniczką zerwania w cztery oczy nieważne czy to Ci się podoba czy nie. Nie wiem jak jest u Was i jakie macie odczucia jak ktoś zrywa z Tobą przez telefon? Albo wy to robicie? Jakie macie zdanie na ten temat?
Ps.: sama nie jestem święta, majac 16 lat i dziewczynę w odległości jakiś 300 km zerwalam przez telefon. Dziś tego żałuję.
Uprzejmie proszę o grzeczna dyskusje![]()
Nie zgadzam się. Bez względu na wszystko jeżeli traktowało się tego drugiego człowieka poważnie i aby wyjść z twarzą i godnością uważam że należałoby zerwać na żywo. Nie ma tłumaczenia bo 300km! To co zrywajaca nie wiedziała w jaki związek wchodzi że teraz wykręca się że daleko i że trzeba zainwestować czas i pieniądze..wogóle przeliczanie wszystkiego na pieniądze a zwłaszcza uczuć drugiego człowieka jest płytkie..powiem szczerze dla mnie to dno dna...6VII1945 pisze: ↑24 maja 2020, o 22:30Wszystko zależy od dynamiki relacji i warunków, w których istnieje związek.
Jeżeli relacja jest na odległość i głównie rozmawiacie przez telefon, właściwie dzięki częstym rozmowom telefonicznym zaczęłyście być razem, to zerwanie przez telefon jest w pewien sposób naturalną sprawą i ja osobiście nie widzę w tym nic umniejszającego powagi sytuacji.
W niektórych sytuacjach (właśnie przykładowo 300km odległości) spotkanie się tylko po to, by zerwać, wydaje mi się mimo wszystko nieekonomiczne, bo trzeba je zaplanować, zainwestować w to sporo często czasu i pieniędzy, a spotkanie tylko po to, by często się na swoich wzajemnych oczach popłakać, pokłócić lub (jeśli na spokojnie) spotkać się tylko na stosunkowo krótki czas.
Dochodzi też do tego kwestia, że dość często do zerwań dochodzi gwałtownie... I z jakiegoś powodu musi ono mieć miejsce teraz, natychmiast i nie może być przełożone na kilka dni-tygodni później - na najbliższe spotkanie.
nowa_ja123 pisze: ↑26 maja 2020, o 15:44Nie zgadzam się. Bez względu na wszystko jeżeli traktowało się tego drugiego człowieka poważnie i aby wyjść z twarzą i godnością uważam że należałoby zerwać na żywo. Nie ma tłumaczenia bo 300km! To co zrywajaca nie wiedziała w jaki związek wchodzi że teraz wykręca się że daleko i że trzeba zainwestować czas i pieniądze..wogóle przeliczanie wszystkiego na pieniądze a zwłaszcza uczuć drugiego człowieka jest płytkie..powiem szczerze dla mnie to dno dna...6VII1945 pisze: ↑24 maja 2020, o 22:30Wszystko zależy od dynamiki relacji i warunków, w których istnieje związek.
Jeżeli relacja jest na odległość i głównie rozmawiacie przez telefon, właściwie dzięki częstym rozmowom telefonicznym zaczęłyście być razem, to zerwanie przez telefon jest w pewien sposób naturalną sprawą i ja osobiście nie widzę w tym nic umniejszającego powagi sytuacji.
W niektórych sytuacjach (właśnie przykładowo 300km odległości) spotkanie się tylko po to, by zerwać, wydaje mi się mimo wszystko nieekonomiczne, bo trzeba je zaplanować, zainwestować w to sporo często czasu i pieniędzy, a spotkanie tylko po to, by często się na swoich wzajemnych oczach popłakać, pokłócić lub (jeśli na spokojnie) spotkać się tylko na stosunkowo krótki czas.
Dochodzi też do tego kwestia, że dość często do zerwań dochodzi gwałtownie... I z jakiegoś powodu musi ono mieć miejsce teraz, natychmiast i nie może być przełożone na kilka dni-tygodni później - na najbliższe spotkanie.
Hmmm do zerwań dochodzi gwałtownie? tu u teraz? nie wiem o jakich relacjach ty mówisz ale mam wrażenie maksymalnie 16 latków... jeżeli się tego drugiego człowieka kiedykolwiek traktowało poważnie taka decyzja nie bierze sie znikąd, nie spada jak grom z jasnego nieba..
hmm..o czym ty mówisz? o patologii?bycie z osobą chorą psychicznie, głęboko głęboko patologiczną? no i teraz nasuwa się pytanie: do jakiego etapu wzajemnego wyniszczania się a zwłaszcza wyniszczania ciebie przez drugą jesteś w stanie się doprowadzić i co może być przyczyną tkwienia w związku który jak napisałas: partnerka wykorzystywała ją finansowo, pożyczała pieniądze i nie oddawała, stosowała przemoc psychiczną lub nawet psychiczną lub raniła ją na inny sposób... to o czym piszesz to się raczej nadaje do 997 będąc dorosłą, samodzielną, nie ubezwłasnowolnioną osobą nie jestem w stanie zrozumieć do jakiego etapu trzeba w czymś takim tkwić aby nie móc sie z tego "wydostać w cywilizowany sposób".6VII1945 pisze: ↑26 maja 2020, o 16:21nowa_ja123 pisze: ↑26 maja 2020, o 15:44Nie zgadzam się. Bez względu na wszystko jeżeli traktowało się tego drugiego człowieka poważnie i aby wyjść z twarzą i godnością uważam że należałoby zerwać na żywo. Nie ma tłumaczenia bo 300km! To co zrywajaca nie wiedziała w jaki związek wchodzi że teraz wykręca się że daleko i że trzeba zainwestować czas i pieniądze..wogóle przeliczanie wszystkiego na pieniądze a zwłaszcza uczuć drugiego człowieka jest płytkie..powiem szczerze dla mnie to dno dna...6VII1945 pisze: ↑24 maja 2020, o 22:30Wszystko zależy od dynamiki relacji i warunków, w których istnieje związek.
Jeżeli relacja jest na odległość i głównie rozmawiacie przez telefon, właściwie dzięki częstym rozmowom telefonicznym zaczęłyście być razem, to zerwanie przez telefon jest w pewien sposób naturalną sprawą i ja osobiście nie widzę w tym nic umniejszającego powagi sytuacji.
W niektórych sytuacjach (właśnie przykładowo 300km odległości) spotkanie się tylko po to, by zerwać, wydaje mi się mimo wszystko nieekonomiczne, bo trzeba je zaplanować, zainwestować w to sporo często czasu i pieniędzy, a spotkanie tylko po to, by często się na swoich wzajemnych oczach popłakać, pokłócić lub (jeśli na spokojnie) spotkać się tylko na stosunkowo krótki czas.
Dochodzi też do tego kwestia, że dość często do zerwań dochodzi gwałtownie... I z jakiegoś powodu musi ono mieć miejsce teraz, natychmiast i nie może być przełożone na kilka dni-tygodni później - na najbliższe spotkanie.
Hmmm do zerwań dochodzi gwałtownie? tu u teraz? nie wiem o jakich relacjach ty mówisz ale mam wrażenie maksymalnie 16 latków... jeżeli się tego drugiego człowieka kiedykolwiek traktowało poważnie taka decyzja nie bierze sie znikąd, nie spada jak grom z jasnego nieba..
Odnoszę wrażenie, że w tym wątku rozmawiamy o bardzo pokojowych zerwaniach, takich zupełnie "niepowikłanych" niczym, a przecież zerwanie samo w sobie świadczy o tym, że jakaś relacja przestała w ogóle działać i nie da się jej naprawić. Być może nie rozwinęłam się wystarczająco dokładnie, teraz to trochę uzupełnię.
Oczywiście, gdy zerwanie było "pokojowe", relacja nie jest niczym zniszczona, jest zdrowa i chcemy przeprosić kobietę i wytłumaczyć, że nie czuje się do niej już tego, co wcześniej, to faktycznie, nie zobaczenie się z nią twarzą w twarz i nie przejechanie 300, 500 czy nawet 1500km jest "dnem dna", zgodzę się.
Ale wyobraź sobie, przykładowo, jakąś toksyczną, patologiczną relację, w której jedna z kobiet jest bardzo pokrzywdzona, na przykład partnerka wykorzystywała ją finansowo, pożyczała pieniądze i nie oddawała, stosowała przemoc psychiczną lub nawet psychiczną lub raniła ją na inny sposób - to czy w takiej sytuacji, ktoś pokrzywdzony, zamiast skończyć wszystko z bezpiecznej odległości, powinien znów stawać twarzą w twarz z osobą, która wyrządziła te krzywdy? Dystansowanie się od osoby i relacji, która zraniła, to "dno dna"?
Są zerwania, które można przewidzieć, ale są takie, do których dochodzi gwałtownie. Wśród dorosłych kobiet także. Na przykład, gdy wychodzi jakaś zdrada (to dość skrajny przypadek) lub gdy dochodzi do jakiejś bardzo poważnej kłótni, często którejś z rzędu - to wszystko może się stać na odległość - to w takich sytuacjach kobiety decydują się skończyć związek bez spotykania się na żywo.
Chciałam jeszcze raz sprostować, bo głupio mi, że tak zabrzmiałam - absolutnie nie jestem za tym by zrywać za pośrednictwem rozmowy telefonicznej, czy, tym bardziej, jakiegoś smsa czy wiadomości tekstowej. To jest zdecydowanie nie na miejscu, jest brakiem szacunku i jest podłym potraktowaniem drugiej osoby. Chciałam powiedzieć, że są pewne przypadki, w których ludzie zrywają na odległość, a nawet powinni to zrobić w ten sposób - jeżeli relacja była bardzo wyczerpująca psychicznie, jeżeli ktoś nas zranił, jeżeli spotkanie oznaczałoby kolejną awanturę i łzy, to wówczas poświęcanie na to kolejnych podróży, by przeżywać kolejne stresy... nie jest dobrym pomysłem (moim zdaniem).
Czasami sytuacje, które są raniące i krzywdzące nie są aż tak skrajne, by nadawać się na policjęhmm..o czym ty mówisz? o patologii?