Jej mieszkanie
Re: Jej mieszkanie
Czy ona ma w ogóle jakieś argumenty przeciwko takiemu rozwiązaniu, czy tylko nie bo nie?
Bo mi wygląda na to, że albo nie jest pewna przyszłości tego związku, albo nadal chce mieć nad Tobą władzę.
Ma taki argument ,że w razie rozstania będzie problem kto kogo będzie spłacał .
Bo mi wygląda na to, że albo nie jest pewna przyszłości tego związku, albo nadal chce mieć nad Tobą władzę.
Ma taki argument ,że w razie rozstania będzie problem kto kogo będzie spłacał .
Re: Jej mieszkanie
Ma taki argument ,że w razie rozstania będzie problem kto kogo będzie spłacał .biedronca pisze: ↑2 mar 2022, o 15:10Moim zdaniem umowa notarialna i odkupienie przez ciebie połowy nieruchomości i przejęcie połowy kredytu jest jak najbardziej ok.
To może jest mało romantyczne, ale związki się rozpadają. Małżeństwa mają z automatu wspólnotę majątkową, a w związkach nieformalnych trzeba niestety kombinować. Co się stanie, jeśli za jakieś powiedzmy 10 lat się rozstaniecie, Ty będziesz jej spłacała połowę kredytu i zostaniesz z niczym?
I to może się wydawać cyniczne takie branie pod uwagę możliwości rozstania, ale ona robi to samo, nie chcąc Ci przekazać połowy mieszkania. Bo jeżeli zostaniecie ze sobą na zawsze, to to zupełnie nie ma znaczenia. Ale wygląda na to, że ona chce zachować kontrolę i możliwość wyrzucenia Cię na bruk, jeśli znowu będą problemy.
I tu nie chodzi o żadne darowizny i to, żebyś ją wykorzystywała, tylko uczciwą umowę notarialną i spłacanie przez Ciebie połowy mieszkania.
Czy ona ma w ogóle jakieś argumenty przeciwko takiemu rozwiązaniu, czy tylko nie bo nie?
Bo mi wygląda na to, że albo nie jest pewna przyszłości tego związku, albo nadal chce mieć nad Tobą władzę.
Re: Jej mieszkanie
No tak, będzie problem, bo będzie Ci musiała oddać to, co włożysz w mieszkanie. Teraz nie ma problemu, bo ona będzie miała mieszkanie, a Ty zostaniesz z niczym. Nie daj się tak wykiwać.
- gimmeeverything
- super forma
- Posty: 4848
- Rejestracja: 25 lut 2012, o 16:14
- Lokalizacja: ha-ha-Hardcorowo :)
Re: Jej mieszkanie
skoro od 7 lat była(by)ś w stanie płacić połowę kredytu, to odkładając/inwestując równowartość tej kwoty przez cały ten czas - dziś dysponowałabyś środkami, które nie pozwoliłyby Twojej partnerce na stawianie Cię pod ścianą przy pierwszej lepszej kłótni.
nie wiem z jakiego regionu klikasz, ale jeżeli w chwili obecnej stać by Cię było - jak twierdzisz - na comiesięczne wykładanie 800 zeta + połowy kwoty wspólnych rachunków, to za niewiele więcej wynajmiesz skromny sześcian w pakiecie z poczuciem bezpieczeństwa, stabilizacji i niezależności.
nie wiem z jakiego regionu klikasz, ale jeżeli w chwili obecnej stać by Cię było - jak twierdzisz - na comiesięczne wykładanie 800 zeta + połowy kwoty wspólnych rachunków, to za niewiele więcej wynajmiesz skromny sześcian w pakiecie z poczuciem bezpieczeństwa, stabilizacji i niezależności.
...i nawet jak upadnę, to wstanę - a wtedy TY masz przejebane
Re: Jej mieszkanie
Ok wynajmę mieszkanie i co mamy mieszkać osobno? Chyba nie na tym to polega ,lub wynająć mieszkanie za tyś zł żeby stało puste ?gimmeeverything pisze: ↑2 mar 2022, o 16:34skoro od 7 lat była(by)ś w stanie płacić połowę kredytu, to odkładając/inwestując równowartość tej kwoty przez cały ten czas - dziś dysponowałabyś środkami, które nie pozwoliłyby Twojej partnerce na stawianie Cię pod ścianą przy pierwszej lepszej kłótni.
nie wiem z jakiego regionu klikasz, ale jeżeli w chwili obecnej stać by Cię było - jak twierdzisz - na comiesięczne wykładanie 800 zeta + połowy kwoty wspólnych rachunków, to za niewiele więcej wynajmiesz skromny sześcian w pakiecie z poczuciem bezpieczeństwa, stabilizacji i niezależności.
- gimmeeverything
- super forma
- Posty: 4848
- Rejestracja: 25 lut 2012, o 16:14
- Lokalizacja: ha-ha-Hardcorowo :)
Re: Jej mieszkanie
- a próbowałaś?
sprawdź.
jeśli wobec postawy Twojej partnerki mimo wszystko wybierasz niepewność/poczucie zagrożenia z możliwością wylądowania na bruku zależnie od jej kaprysu plus zgadzasz się na słuchanie wymówek przy byle spięciu - Twoja sprawa, Twoja decyzja.
...i nawet jak upadnę, to wstanę - a wtedy TY masz przejebane
Re: Jej mieszkanie
I przestaniesz się stawiać w kategorii: zależna od humoru dziewczyny.Tynka4009 pisze: ↑2 mar 2022, o 17:18Ok wynajmę mieszkanie i co mamy mieszkać osobno? Chyba nie na tym to polega ,lub wynająć mieszkanie za tyś zł żeby stało puste ?gimmeeverything pisze: ↑2 mar 2022, o 16:34skoro od 7 lat była(by)ś w stanie płacić połowę kredytu, to odkładając/inwestując równowartość tej kwoty przez cały ten czas - dziś dysponowałabyś środkami, które nie pozwoliłyby Twojej partnerce na stawianie Cię pod ścianą przy pierwszej lepszej kłótni.
nie wiem z jakiego regionu klikasz, ale jeżeli w chwili obecnej stać by Cię było - jak twierdzisz - na comiesięczne wykładanie 800 zeta + połowy kwoty wspólnych rachunków, to za niewiele więcej wynajmiesz skromny sześcian w pakiecie z poczuciem bezpieczeństwa, stabilizacji i niezależności.
Skoro nie byłyście w stanie zamieszkać razem, a wybrałyście - mniej lub bardziej świadomie i chętnie opcję "zamieszkaj u mnie" - to albo będziesz całe życie (a raczej całą tą relację), czuć się zależna i u kogoś, albo załatwisz swoje mieszkanie i dasz jej alternatywę:
- wynajmujecie coś razem i mieszkacie na neutralnym gruncie - Wasze mieszkania wynajmujecie komuś żeby zwracały się ich koszty
- albo mieszkacie oddzielnie - skoro macie dużą potrzebę własności
- albo godzisz się na to, że nigdy nie będziesz u siebie a laska co jakiś czas będzie Cię wyrzucać i wypominać że nie dokładasz się do kredytu.
- Wiosennagwiazda
- Moderatorka
- Posty: 3332
- Rejestracja: 21 sie 2005, o 00:00
- Lokalizacja: LND
Re: Jej mieszkanie
Jak Osiol wspomniala, nie badz zalezna od humoru dziewczyny!
Badz KOBIETA! wyprowadz sie, wynajmij pokoj, jak nie stac Cie na samodzielne mieszkanie, i zacznij zyc bez wizji walizek za drzwiami!
Znam historie dziewczyn, ktore albo tkwia w zwiazkach, choc tam krucho jest z relacja, nie maja odwagi, bo ciezko zmienic komfort zycia na gorszy...
Albo i takie co nie chca,zeby dziewczyna sie wyprowadzila bo splaca jej rate.. w jednym i w drugim to przykre i do niczego konstruktywnego nie prowadzi.
Wolalabym mieszkac w pokoju 2x2 anizeli byc na czyjejs lasce...
Badz KOBIETA! wyprowadz sie, wynajmij pokoj, jak nie stac Cie na samodzielne mieszkanie, i zacznij zyc bez wizji walizek za drzwiami!
Znam historie dziewczyn, ktore albo tkwia w zwiazkach, choc tam krucho jest z relacja, nie maja odwagi, bo ciezko zmienic komfort zycia na gorszy...
Albo i takie co nie chca,zeby dziewczyna sie wyprowadzila bo splaca jej rate.. w jednym i w drugim to przykre i do niczego konstruktywnego nie prowadzi.
Wolalabym mieszkac w pokoju 2x2 anizeli byc na czyjejs lasce...
Re: Jej mieszkanie
Re: Jej mieszkanie
Na czym opiera się Twój związek Pani ekspertko?
Re: Jej mieszkanie
A dlaczego Cię to tak interesuje? To wyłącznie moja sprawa i mojej kobiety. Gdybym chciała z kimś roztrząsać ten temat, to bym napisała post.
Mogę Ci jednak powiedzieć na czym nasz związek NIE polega - na mieszkaniu razem i wyrzucaniu się z domu.
Re: Jej mieszkanie
Dość agresywnie, zaraz po ocenianiu. Pachnie frustracją. Czujesz? A nie, wróć...
Dobranoc.
-
- uzależniona foremka
- Posty: 621
- Rejestracja: 15 mar 2013, o 18:41
Re: Jej mieszkanie
Płacić połowę raty za mieszkanie do ktorego nie ma i nie będzie miała żadnych praw? W żadnym wypadku. Moze dokladać sie do czynszu, opłat za media i jedzenia. Mieszkanie jest inwestycją życiową i własnością jej partnerki i to ona za nie płaci, a związek jak to związek potrafi się skończyć w każdej chwili niestety.
Re: Jej mieszkanie
Desperacja?pilin pisze: ↑2 mar 2022, o 22:54Dość agresywnie, zaraz po ocenianiu. Pachnie frustracją. Czujesz? A nie, wróć...
Dobranoc.
Mocne słowa jak na kogoś, kto uważa, że związek, w którym się nie mieszka ze sobą, to nie zwiazek i porównuje go wypadu w góry z dildosami i pingwinkami do ssania łechtaczki
Ty pewnie z tych, które na drugim spotkaniu, o ile takie było, wyznawały miłość i włazily z walizkami do kobiety na chatę.
Ok, boomer
Re: Jej mieszkanie
W portrety psychologiczne się nie baw, topisz sięmgdlna pisze: ↑3 mar 2022, o 11:19Desperacja?
Mocne słowa jak na kogoś, kto uważa, że związek, w którym się nie mieszka ze sobą, to nie zwiazek i porównuje go wypadu w góry z dildosami i pingwinkami do ssania łechtaczki
Ty pewnie z tych, które na drugim spotkaniu, o ile takie było, wyznawały miłość i włazily z walizkami do kobiety na chatę.
Ok, boomer
Ja taka zdesperowana, dziewica, od lat jestem utrzymanką jeszcze fatałaszki kupuję, co 2gi dzień. I dildosy. Pingwinki mi się kojarzą z zakonnicami, nie kręci mnie to, ale będę miała na uwadze jak kolejny raz za zgodą Żony będę mogła wyjść do sklepu z jej mieszkania )))
Oh te dojrzałe pokolenia nieboomerów, po 6/7 latach nie lubią gadżetów
Re: Jej mieszkanie
Hahaha
Re: Jej mieszkanie
Wynajmując od kogoś obcego, też często spłacasz mu kredyt.Tynka4009 pisze: ↑2 mar 2022, o 16:05O czym Ty piszesz jakie wygodnictwo? Jakie pasożytowanie? Od samego początku mówiłam jej że chce wziąć z nią to mieszkanie i płacić za wszystko po połowie . I teraz tez bez problemu mogę dawać połowę za kredyt . To był jej wybór a teraz mi wypomina że tak naprawdę powinnam jej płacić za wynajem (żeby miała na spłatę kredytu swojego mieszkania)gimmeeverything pisze: ↑2 mar 2022, o 15:53jak zwykle dla pełnej i w miarę obiektywnej oceny sytuacji trzeba by poznać opinię drugiej strony -
póki co, z Twoich kolejnych wpisów, autorko, wylania się obraz lekkomyślnego wygodnictwa ('jakoś to be...') z tendencją do pasożytowania.
a może za eskalacją finansowych roszczeń Twojej partnerki stoi prozaiczna przyczyna (kilkukrotny w ostatnim czasie wzrost rat kredytów + inflacja) = niespinający się budżet generuje w niej panikę i frustrację, a Ty masz spokojnie wyjebane, dach nad głową i nowy ciuch?
Wyborem jest własne M, zbieraj na wkład własny i ucz się na swoich błędach.
Re: Jej mieszkanie
pilin pisze: ↑3 mar 2022, o 11:38W portrety psychologiczne się nie baw, topisz sięmgdlna pisze: ↑3 mar 2022, o 11:19Desperacja?
Mocne słowa jak na kogoś, kto uważa, że związek, w którym się nie mieszka ze sobą, to nie zwiazek i porównuje go wypadu w góry z dildosami i pingwinkami do ssania łechtaczki
Ty pewnie z tych, które na drugim spotkaniu, o ile takie było, wyznawały miłość i włazily z walizkami do kobiety na chatę.
Ok, boomer
Ja taka zdesperowana, dziewica, od lat jestem utrzymanką jeszcze fatałaszki kupuję, co 2gi dzień. I dildosy. Pingwinki mi się kojarzą z zakonnicami, nie kręci mnie to, ale będę miała na uwadze jak kolejny raz za zgodą Żony będę mogła wyjść do sklepu z jej mieszkania )))
Oh te dojrzałe pokolenia nieboomerów, po 6/7 latach nie lubią gadżetów
Skoro tak mówisz, to musi to być prawda
Re: Jej mieszkanie
Istnieje coś co się nazywa tymczasowe zameldowanie, lub zameldowanie wogole. Nie rozumiem, dlaczego rości sobie Pani prawo do czegoś co nie jest Pani własnością, a na co Pani partnerka ciężko pracowała przez całe życie. Myślę, że większość osób chciałaby się wprowadzić i zostać współwłaścicielem mieszkania, bez wkładu własnego, tylko dlatego że ,,sypiamy,, razem
.Znam kobiety, które rozpoczynaly pracę na własne mieszkanie, nie mając ukończonych 18 lat. I na własne nieszczęście, znam mezczyzn, którzy do takich kobiet się wprowadzali, na zasadzie ,, mnie się należy,,. Trochę rozwagi i pracy na własne ,,M,, nie zaszkodzi.
.Znam kobiety, które rozpoczynaly pracę na własne mieszkanie, nie mając ukończonych 18 lat. I na własne nieszczęście, znam mezczyzn, którzy do takich kobiet się wprowadzali, na zasadzie ,, mnie się należy,,. Trochę rozwagi i pracy na własne ,,M,, nie zaszkodzi.
Re: Jej mieszkanie
Widze to troche inaczej. Przeciez koszty powinno dzielic sie na pol. Gdzie indziej mieszkajac tez trzeba by bylo placic czynsz.
Ja nie widze w tym problemu. Chyba, ze mozna by bylo to inaczej ustalic, np.poprzez przejecie wiecej obowizakow.
Ja nie widze w tym problemu. Chyba, ze mozna by bylo to inaczej ustalic, np.poprzez przejecie wiecej obowizakow.
Re: Jej mieszkanie
Czytanie ze zrozumieniem. Nie roszczę sobie prawa do tego co nie jest moje. Przed zakupieniem mieszkania chciałam wziąć koszty wszystkiego na pół.Clorocs pisze: ↑11 mar 2022, o 14:16Istnieje coś co się nazywa tymczasowe zameldowanie, lub zameldowanie wogole. Nie rozumiem, dlaczego rości sobie Pani prawo do czegoś co nie jest Pani własnością, a na co Pani partnerka ciężko pracowała przez całe życie. Myślę, że większość osób chciałaby się wprowadzić i zostać współwłaścicielem mieszkania, bez wkładu własnego, tylko dlatego że ,,sypiamy,, razem.
Re: Jej mieszkanie
"Polityka"?Tynka4009 pisze: ↑11 mar 2022, o 20:11Czytanie ze zrozumieniem. Nie roszczę sobie prawa do tego co nie jest moje. Przed zakupieniem mieszkania chciałam wziąć koszty wszystkiego na pół.Clorocs pisze: ↑11 mar 2022, o 14:16Istnieje coś co się nazywa tymczasowe zameldowanie, lub zameldowanie wogole. Nie rozumiem, dlaczego rości sobie Pani prawo do czegoś co nie jest Pani własnością, a na co Pani partnerka ciężko pracowała przez całe życie. Myślę, że większość osób chciałaby się wprowadzić i zostać współwłaścicielem mieszkania, bez wkładu własnego, tylko dlatego że ,,sypiamy,, razem.
Ani fakty, ani własne zdanie, ani doświadczenia, tylko punkt widzenia
Re: Jej mieszkanie
Najwyraźniej partnerka nie chciała z jakiegoś powodu. Proszę sobie wyobrazić sytuacje, w której spłaca Pani kredyt kilka, kilkanaście lat i nagle walizki za drzwi- koniec zwiazku. Ileż problemow. Spłacanie, nie spłacanie ( co jeśli sprawa nie była załatwiona formalnie)? Same problemy i dramaty. Dlaczego Pani sama nie zainwestuje, nawet pod wynajem.Kredyt zawsze spłacać będzie miał kto, a i Pani będzie miała gdzie się podziać, gdyby sytuacja była ,,napięta,,.
Re: Jej mieszkanie
Trochę to dziwne, żeby układać sobie życie tak, żeby z 7-letniego związku jak najłatwiej móc się wypisać. Jak się z kimś spotykasz od miesiąca, to ok, pakujesz szczoteczkę do zębów i możesz się więcej z tą osobą nie spotkać, ale na pewnym etapie normalne jest układanie sobie różnych spraw razem. I zupełnie nie chodzi o wykorzystywanie kogokolwiek tylko o wspólny wkład i wspólne mieszkanie tak, żeby każda czuła się tak samo u siebie (zwłaszcza biorąc pod uwagę te historię z wyrzucaniem z mieszkania). A jeżeli dziewczynie tak bardzo zależy na tym, żeby móc w każdej chwili łatwo zakończyć związek, to może warto się zastanowić, jak poważnie ona do niego podchodzi.
Re: Jej mieszkanie
Zgadzam się z tym , jeśli moja partnerka nie chce znaleźć żadnego rozwiązania to znaczy jedno.biedronca pisze: ↑12 mar 2022, o 22:14Trochę to dziwne, żeby układać sobie życie tak, żeby z 7-letniego związku jak najłatwiej móc się wypisać. Jak się z kimś spotykasz od miesiąca, to ok, pakujesz szczoteczkę do zębów i możesz się więcej z tą osobą nie spotkać, ale na pewnym etapie normalne jest układanie sobie różnych spraw razem. I zupełnie nie chodzi o wykorzystywanie kogokolwiek tylko o wspólny wkład i wspólne mieszkanie tak, żeby każda czuła się tak samo u siebie (zwłaszcza biorąc pod uwagę te historię z wyrzucaniem z mieszkania). A jeżeli dziewczynie tak bardzo zależy na tym, żeby móc w każdej chwili łatwo zakończyć związek, to może warto się zastanowić, jak poważnie ona do niego podchodzi.
Re: Jej mieszkanie
Wow! Ale nawet małżeństwa posiadają rozdzielność majątkową. Ja nie widzę w tym nic dziwnego. Zwykła przezorność.
Jednak, dodam jeszcze, że nie znam ani Pani, ani Pani partnerki i jej ,,zwyczajów,,, więc daleka jestem od oceny
Jednak, dodam jeszcze, że nie znam ani Pani, ani Pani partnerki i jej ,,zwyczajów,,, więc daleka jestem od oceny
Re: Jej mieszkanie
Odkąd żyje nie znam małżeństwa ani pary ,gdzie jedna osoba w związku mieszka na krzywy ryj bez ŻADNEGO prawa do lokalu .I myślę ,że sama nie chciałabyś być w mojej sytuacji gdzie mieszkasz z dziewczyną od 7 lat a ona nie chce mieć z Tobą nic wspólnego ,tym bardziej dach nad głową ,który daje poczucie bezpieczeństwa i poniekąd pewna stabilność w związku bo każdy jest wtedy u siebie .
Re: Jej mieszkanie
Weźcie kredyt na inną chatę. Będzie wspólna. Czy tam na działkę czy co...Tynka4009 pisze: ↑13 mar 2022, o 13:01Odkąd żyje nie znam małżeństwa ani pary ,gdzie jedna osoba w związku mieszka na krzywy ryj bez ŻADNEGO prawa do lokalu .I myślę ,że sama nie chciałabyś być w mojej sytuacji gdzie mieszkasz z dziewczyną od 7 lat a ona nie chce mieć z Tobą nic wspólnego ,tym bardziej dach nad głową ,który daje poczucie bezpieczeństwa i poniekąd pewna stabilność w związku bo każdy jest wtedy u siebie .
- Wiosennagwiazda
- Moderatorka
- Posty: 3332
- Rejestracja: 21 sie 2005, o 00:00
- Lokalizacja: LND
Re: Jej mieszkanie
Jak Cie stac na niezaleznosc, to malo Cie obchodzi, posiadanie czegos razem, bo po co? To nie zaprzata glowy, skupiasz sie na czyms innym, bo potrzebe bezpieczenstwa juz masz zapewniona.
Jezeli pominelas ten etap, to zaden zwiazek nie da Ci tego komfortu, moze zmiana pracy, wieksze dochody, loteria szczescie, dIedziczenie? Albo zawodowe szukanie "wspolnej przystani" albo zrownanie do podobnej dziewczyny z podobna sytuacja?
Jezeli pominelas ten etap, to zaden zwiazek nie da Ci tego komfortu, moze zmiana pracy, wieksze dochody, loteria szczescie, dIedziczenie? Albo zawodowe szukanie "wspolnej przystani" albo zrownanie do podobnej dziewczyny z podobna sytuacja?
Re: Jej mieszkanie
To ona nie chce mieć nic wspolnego z Panią w sensie materialnym, czy tak wogole?