Chciałam się Was poradzić. Jesteśmy ze swoją partnerką od 7 lat, w tym roku się zaręczyłyśmy. Ani moja rodzina, ani jej rodzina nas nie akceptują. Gdy się wyoutowałyśmy, zostałyśmy zmiażdżone psychicznie. Manipulacja, krytyka o wszystko, i tak dalej... Szczerze to nawet nie za wiele pamiętam z tego czasu.
W tym roku stuknęła mi 30tka i mam już dość takiego życia. Poszłam na terapię, szukałam terapeutki zajmującej się lgbt. Dotychczas byłam na spotkaniu 2 razy, za tydzień mam się zdecydować, czy kontynuuję. I mój problem polega na tym, że nie wiem... Po dzisiejszej terapii czułam się okropnie. Generalnie za cel ustaliłam sobie odciąć się od rodziców, bo szans na poprawę nie widzę, ale teraz panikuję. Nie wiem, czy dobrze robię. Mam w sobie też mnóstwo złości do rodziny. Chciałam, żeby terapia mi pomogła ułożyć myśli, poczuć się lepiej... A jest odwrotnie. Wiem, że to dopiero 2 spotkania, ale ukończyłam też 3-letnią terapię w innym nurcie (która pomogła mi się uporać z zaburzeniami lękowymi) i po sesjach raczej czułam się lepiej, a nie zmiażdżona. Sama nie wiem, co robić.
Czy byłyście może na terapii związanej z brakiem akceptacji? Pomogła wam? A może macie podobną historię związaną z brakiem akceptacji? Przyjmę każdą historię
