COMING OUT...
Re: COMING OUT...
Nie myśl o nich. Nie są tego warci. Rzuć się w wir pracy, czy to magisterskiej, czy zawodowej i ocknij się za miesiąc. Rozumiem kontakty z rodzicami, ale siostrę sobie daruj do końca. Ona akurat to podł pozerka, której tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi.
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
Re: COMING OUT...
A Ty, gretchen, masz rodziców?gretchen pisze:Nie myśl o nich. Nie są tego warci.
Agnieszka
Re: COMING OUT...
Nie. Stąd moje cyniczne podejście do sprawy.
A ty, Agmar, przeczytałaś w ogóle mojego posta, czy przyszłaś się czepiać bez sensu i bez powodu? Dodaj jeszcze jakiś link do tuby, może być tym razem o nazistach, na pewno cie zapamiętamy.
P.S. Nie pogrubiaj mnie. Nie życzę sobie.
A ty, Agmar, przeczytałaś w ogóle mojego posta, czy przyszłaś się czepiać bez sensu i bez powodu? Dodaj jeszcze jakiś link do tuby, może być tym razem o nazistach, na pewno cie zapamiętamy.
P.S. Nie pogrubiaj mnie. Nie życzę sobie.
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
Re: COMING OUT...
Aha. Zapytałam żeby lepiej zrozumieć Twój punkt widzenia.gretchen pisze: Nie. Stąd moje cyniczne podejście do sprawy.
P.S. Już nie będę Cię pogrubiać.
Agnieszka
Re: COMING OUT...
Nie dokonałam jeszcze coming outu, ale wiem, że prędzej, czy później będę musiała to zrobić. Tym bardziej, że długo zbywać pytań matki. Matka prawdopodobnie się domyśla i obie udajemy przed sobą, że jest inaczej. Ona nie pyta, ja - nie mówię albo inaczej: nie mam odwagi mówić, bo pytania ze strony matki parokrotnie (wielokrotnie) już padały i to pytania, wprost dlatego podejrzewam, że matka wie/domyśla się. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce stosunkowo niedawno, kiedy siedziałyśmy w pubie, piłyśmy piwko i - jak to w takich sytuacjach bywa - rozmawiałyśmy o niczym (a raczej o niczym konkretnym), kiedy nagle matka zapytała z całkowitym spokojem w głosie. Nie mogła chyba nie zauważyć, że o mało, co nie udławiłam się pitym piwem i bardzo nieporadnie próbowałam zmienić temat. Wiem, że to była bardzo dobra okazja do rozmowy, ale ta sytuacja (pub, wokoło inni ludzie) jakoś spowodowały, że raczej starałam się zmienić temat niż go podjąć a ona na pewno zauważyła tę moją nieporadną, paniczną próbę zmiany tematu i – jak sądzę – wyciągnęła z niej wnioski. Jestem naprawdę na siebie wściekła, że miałam taką świetną okazję, aby wreszcie przestać się dusić w niedomówieniach i ją zmarnowałam. O jej reakcję jestem spokojna, ponieważ to ona uczyła mnie tolerancji dla innych. Natomiast problemem jest tu lub może być ojciec, o którego poglądach niewiele wiem, bo wprawdzie mieszkamy pod jednym dachem, ale o niczym poważniejszym niż sprawy hobby/zainteresowań nie rozmawiamy. Co byście radziły? Zaczekać na następne takie pytanie ze strony matki (i starać się nie stchórzyć)? Stworzyć okazję do rozmowy na taki temat i jej powiedzieć? Jak postąpić z ojcem? Powiedzieć? Liczyć, że matka mu powie? Liczę na Wasze rady.
"Kto nie żyje tu i teraz, ten nie żyje nigdy. Co wybierasz?"
Re: COMING OUT...
oficjalnie dołączyłam w poniedziałek do grupy wyoutowanych przed rodziną. po wielkiej wojnie, słowach ciężkich i bardzo bolesnych, teraz jest cisza jakby nie było tematu. I aż się boję kiedy wyjdzie i w jakiej postaci. oprócz strachu uczuciem dominującym jest niestety smutek i wielki zawód. nie liczyłam na fanfary i rozradowane miny, ale przecież nie robię nic złego, nikogo nie zamordowałam, a reakcja taty naprawdę straszna :/ ale coś mi się wydaje, że oni znowu wyprą to z głów i zaczną od nowa wypytywać o chłopaka.
Re: COMING OUT...
U mnie sytuacja nie ulega zmianie, rodzina mnie nienawidzi, wydaje mi się że ojciec wciąż nie przyjął tego do wiadomości. Swoim brakiem zrozumienia krzywdzą siebie, niszczą swoje zdrowie a winą za wszystko obarczają mnie - bardzo wygodne podejście. Tłumaczenia i rozmowy nie mają sensu, w zasadzie nie mam z nimi kontaktu - może poza sporadycznymi telefonami. Siostra na szczęście przestała do mnie dzwonić - przerzuciła się na maile - baaaardzo długie maile. Pełne wyrzutów i nienawiści. Trudno mi w tym wszystkim utrzymać nadzieję, że kiedyś będzie dobrze, że jeszcze zobaczą we mnie kochającą ich Kasię. Patrzę na zdjęcia swojej siostrzenicy i serce mi do gardła podchodzi, że pewnie już nigdy nie będę mogła jej przytulić.
Bardzo za nimi tęsknię... Każdego dnia zastanawiam się co mogę zrobić, żeby tę sytuację jakoś odmienić, ale to sprawia że popadam w błędne koło własnych myśli i jest mi po prostu niedobrze od wszystkiego. Gdybym mogła coś zmienić ...
Bardzo za nimi tęsknię... Każdego dnia zastanawiam się co mogę zrobić, żeby tę sytuację jakoś odmienić, ale to sprawia że popadam w błędne koło własnych myśli i jest mi po prostu niedobrze od wszystkiego. Gdybym mogła coś zmienić ...
Re: COMING OUT...
Nie robieniem nic, poza wpatrywaniem się w zdjęcie siostrzenicy, za wiele nie zmienisz.
Re: COMING OUT...
Dokładnie. Trzeba działać..marinnaWR pisze:Nie robieniem nic, poza wpatrywaniem się w zdjęcie siostrzenicy, za wiele nie zmienisz.
-[A]-No Mozil.. --Aaaa! Ten co Mozillę stworzył..? -[A]-..Nie.. <facepalm> ;D
Re: COMING OUT...
Tak, ale to z dziewczyną tą, czy inną zwiąże swoje życie i to z dziewczyną tą, czy inną będę do końca swojego życia a nie z matką, czy którymkolwiek ze członków rodziny. Od pewnego momentu ja, matka, ojciec - każde z nas ma swoje życie. Wprawdzie o reakcję matki jestem spokojna, ale liczę się z tym, że nie wszyscy w rodzinie muszą mnie zaakceptować i gdyby ktokolwiek z rodziny mnie nie zaakceptował taką jaką jestem, to to byłby przede wszystkim jego problem. Nie wykluczam, że może byłoby mi przez chwilę przykro, ale to jest w końcu moje życie i mam prawo je sobie układać tak jak uważam to za najlepsze dla mnie i z tą osobą, z którą zechcę. Oni (tj. rodzina) mają takie samo prawo do nieakceptowania tego i jeśli chcą to - proszę bardzo - mogą jeśli zechcą zerwać ze mną kontakty. Łaski bez, płakać nie będę.Agmar pisze:Dziewczyny sobie wybierasz i zmieniasz, a matkę masz tylko jedną. Dziewczyna Cię zostawi i odejdzie, a matka pozostanie Twoją matką do końca Twoich dni.
Mnie już za dużo nerwów kosztowały przemilczenia, niedomówienia, zbywanie pytań, dlatego przystępuję powoli do realizacji długo opracowywanego planu "coming out".
"Kto nie żyje tu i teraz, ten nie żyje nigdy. Co wybierasz?"
Re: COMING OUT...
Jestem całkowicie i bezboleśnie wyoutowana przed wszystkimi znajomymi...Natomiast z rodziny wiedziała tylko moja kuzynka. Ostatnio oznajmiła mi, że powiedziała swojej mamie (siostrze mojego ojca), trochę sie przestraszyłam, choć wiem, że ciotkę mam wyluzowaną. Nie było czego się bac, zareagowała pozytywnie: "Dobrze, że kogoś ma. Pewnie bylo jej ciężko się zakaceptować i dlatego miała problemy na studiach i tyle imprezowała". Moja kuzynka poinformowała mnie również, że nie wyprowadzała mamy z błedu, mówiąc, że nie miałam żadnego problemu z akceptacja tego, bo jestem "wyuzdana" (?), a studia olałam, bo lubie się bawić itp Więc same plusy, bo jeszcze usprawiedliwiono moją nieodpowiedzialność A i ciotka nie uważa, że to czyjakolwiek sprawa, więc nikomu nie powie, np. ojcu
Pełny comming out "przeprowadzę" jak będę niezależna od rodziców. Poza tym, boję się zranić mamę. Wiem, że ma pozytywne podejście do mojego przyjaciela geja, ale słyszałam też jak mówi "te lesby" o lesbijkach w swojej pracy... No i kiedyś widziała, że siedzę na jakimś forum dla les i taka zła spytała, po co tam wchodzę. Wykręciłam sie koleżanką, ale widzę, że może nie być przyjemnie. Choć mama zawsze mi powtarza, że nie ważne co, i tak będzie mnie wspierać, kochać itd. Zobaczymy...
Pełny comming out "przeprowadzę" jak będę niezależna od rodziców. Poza tym, boję się zranić mamę. Wiem, że ma pozytywne podejście do mojego przyjaciela geja, ale słyszałam też jak mówi "te lesby" o lesbijkach w swojej pracy... No i kiedyś widziała, że siedzę na jakimś forum dla les i taka zła spytała, po co tam wchodzę. Wykręciłam sie koleżanką, ale widzę, że może nie być przyjemnie. Choć mama zawsze mi powtarza, że nie ważne co, i tak będzie mnie wspierać, kochać itd. Zobaczymy...
"Wchodzę w nieznane
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
Re: COMING OUT...
a braciak nie wie?
pzd:)
pzd:)
Re: COMING OUT...
Ostatnio mam ochotę wytatuować sobie "homo" na czole żeby nikt nie miał wątpliwości, z drugiej strony po przeprowadzeniu rozmowy na forum roku wiem, że połowa uważa że powinno się to leczyć, ale... część przecież była po mojej stronie
Chyba czas zacząć przygotowywać grunt
Sis i mama pozostają kompletnie nieświadome, za to padre już wie, jak zostaliśmy sami po kolejnej romowie na temat mężczyzn z drugiej ligi jacy mi pozostaną, jeżeli nikogo szybciutko na studiach nie znajdę, sam o to zapytał. Z "nie" trudno byłoby się wycofać, brak odpowiedzi sugerowałby, że się tego wstydzę, uznałam, że zostałam postawiona pod ścianą i nie pozostaje nic innego jak potwierdzić jego przypuszczenia. Myślałam, że to z nim będzie najtrudniej, widać nie naruszam jego poczucia estetyki A już sądziłam, że moje zainteresowanie tematem i nieustanne trajkotanie o urodzie innych kobiet przeszło niezauważone. Mamuśce powiem dopiero jak się wyprowadzę, albo poczekam, aż zrobi to tata, zawsze miał do niej lepsze podejście. Sis nie powiem nic, łącząca nas nienawiść i tak nie może być już silniejsza.
Chyba czas zacząć przygotowywać grunt
Sis i mama pozostają kompletnie nieświadome, za to padre już wie, jak zostaliśmy sami po kolejnej romowie na temat mężczyzn z drugiej ligi jacy mi pozostaną, jeżeli nikogo szybciutko na studiach nie znajdę, sam o to zapytał. Z "nie" trudno byłoby się wycofać, brak odpowiedzi sugerowałby, że się tego wstydzę, uznałam, że zostałam postawiona pod ścianą i nie pozostaje nic innego jak potwierdzić jego przypuszczenia. Myślałam, że to z nim będzie najtrudniej, widać nie naruszam jego poczucia estetyki A już sądziłam, że moje zainteresowanie tematem i nieustanne trajkotanie o urodzie innych kobiet przeszło niezauważone. Mamuśce powiem dopiero jak się wyprowadzę, albo poczekam, aż zrobi to tata, zawsze miał do niej lepsze podejście. Sis nie powiem nic, łącząca nas nienawiść i tak nie może być już silniejsza.
Re: COMING OUT...
Jak ja powiedziałam o tym mamie to mi nie uwierzyła O.o teraz musze jej pokazać ale spróbuje ją oswoić jakoś mam nadzieje że będzie dobrze
Re: COMING OUT...
To bez znaczenia na jak długo zwiążesz się z jakąś dziewczyną. Dziewczyny dziewczynami, a matka matką. Dziewczyny wybierasz, a matkę masz. Tę samą na zawsze.Elfriede pisze:Tak, ale to z dziewczyną tą, czy inną zwiąże swoje życie i to z dziewczyną tą, czy inną będę do końca swojego życia a nie z matką,Agmar pisze:Dziewczyny sobie wybierasz i zmieniasz, a matkę masz tylko jedną. Dziewczyna Cię zostawi i odejdzie, a matka pozostanie Twoją matką do końca swoich dni.
Agnieszka
Re: COMING OUT...
Ojców możesz mieć tysiące - matkę masz tylko jedną!
Aczkolwiek nie do końca.
Nie ta matka, co urodziła, a tak - co wychowała!
Aczkolwiek nie do końca.
Nie ta matka, co urodziła, a tak - co wychowała!
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
Re: COMING OUT...
Co innego matka (co urodziła), a co innego ewentualna macocha (przybrana matka, co wychowała). Zew krwi jest silniejszy niż wychowanie.gretchen pisze:Ojców możesz mieć tysiące - matkę masz tylko jedną!
Aczkolwiek nie do końca.
Nie ta matka, co urodziła, a tak - co wychowała!
Agnieszka
Re: COMING OUT...
Nie jest. Moja krew się burzy na myśl o niektórych pokrewieństwach.
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
Re: COMING OUT...
To nic, że się burzy. Matka jest matką, a macocha macochą.gretchen pisze:Nie jest. Moja krew się burzy na myśl o niektórych pokrewieństwach.
Agnieszka
Re: COMING OUT...
Dla kogo?
Re: COMING OUT...
A co jeżeli matka zmarła przy porodzie?
To, że według Ciebie tak jest, nie znaczy że jest to jest uniwersalne. Zresztą jeżeli matka Cię kocha i pragnie Twojego dobra, to jest szczęśliwa, gdy i ty jesteś szczęśliwa z kobietą
To, że według Ciebie tak jest, nie znaczy że jest to jest uniwersalne. Zresztą jeżeli matka Cię kocha i pragnie Twojego dobra, to jest szczęśliwa, gdy i ty jesteś szczęśliwa z kobietą
Re: COMING OUT...
I co? Terminologia swoje, a emocje swoje, rzeczywistość swoje.Agmar pisze:To nic, że się burzy. Matka jest matką, a macocha macochą.gretchen pisze:Nie jest. Moja krew się burzy na myśl o niektórych pokrewieństwach.
Skąd wy bierzecie takie kategoryczne twierdzenia? Każdemu wg woli i uznania, nie ma tak, że "zew krwi" ważniejszy i już, nie ma odstępstw.
Re: COMING OUT...
Eeee... chyba nie. Ja jestem szczęśliwa gdy jestem pijana. A moja matka nie jest szczęśliwa gdy ja jestem pijana, właśnie dlatego, że mnie kocha i pragnie mojego dobra. Obawia się, że mogą stać się alkoholiczką.witch85 pisze:A co jeżeli matka zmarła przy porodzie?
To, że według Ciebie tak jest, nie znaczy że jest to jest uniwersalne. Zresztą jeżeli matka Cię kocha i pragnie Twojego dobra, to jest szczęśliwa, gdy i ty jesteś szczęśliwa z kobietą
Agnieszka
Re: COMING OUT...
Zawsze są odstępstwa, ale wyjątek potwierdza regułę w przypadkach niewyjątkowych (exceptio probat regulam in casibus non exceptis - lacinska formula prawna).Rilla pisze:I co? Terminologia swoje, a emocje swoje, rzeczywistość swoje.Agmar pisze:To nic, że się burzy. Matka jest matką, a macocha macochą.gretchen pisze:Nie jest. Moja krew się burzy na myśl o niektórych pokrewieństwach.
Skąd wy bierzecie takie kategoryczne twierdzenia? Każdemu wg woli i uznania, nie ma tak, że "zew krwi" ważniejszy i już, nie ma odstępstw.
Agnieszka
Re: COMING OUT...
Moja matka jest szczęśliwa, kiedy ja jestem pijana i szczęśliwa. Ona doskonale rozumie wartość nałogów w życiu zwykłego człowieka.Agmar pisze:Eeee... chyba nie. Ja jestem szczęśliwa gdy jestem pijana. A moja matka nie jest szczęśliwa gdy ja jestem pijana, właśnie dlatego, że mnie kocha i pragnie mojego dobra. Obawia się, że mogą stać się alkoholiczką.
Rilla, Agmar przecież jest mistrzem od kategorycznych twierdzeń
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
Re: COMING OUT...
My się nie przejmujemy - my się staramy ją zmusić do refleksji
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
Re: COMING OUT...
O to to, właśnie. Wciąż mi się nie mieści w głowie takie zawężenie horyzoncików (hehe, ależ mi wyszła ciekawa, acz abstrakcyjna konstrukcja słowna!:))
Poza tym - tu już zwracam się do Agmar - to że coś jest po łacinie, nie znaczy, że jest mądre/prawdziwe/właściwe/uniwersalne Szczególnie z naciskiem na to ostatnie. Problem polega na tym, że my nie mówimy o wyjątkach od reguł prawniczych, tylko o indywidualizacji bytów.
Poza tym - tu już zwracam się do Agmar - to że coś jest po łacinie, nie znaczy, że jest mądre/prawdziwe/właściwe/uniwersalne Szczególnie z naciskiem na to ostatnie. Problem polega na tym, że my nie mówimy o wyjątkach od reguł prawniczych, tylko o indywidualizacji bytów.
Re: COMING OUT...
2 x 2 = 4. Kategorycznie Zawsze. Bez wyjątków. Nie wszystko można relatywizować posuwając się do absurdu.svefn pisze:że wy się jeszcze tymi tekstami agmar przejmujecie. napisać można wszystko, odpowiedź będzie jedna - "matka to matka i penis" (co by nie używać wulgaryzmów )
Agnieszka