Bycie z niepełnosprawną TAK czy NIE??
Wiesz dreadlockowa , wydaje mi sie ze okreslenie , nazwanie kogos niepelnosprawnym nie jest czyms obrazliwym...po prostu niepelnosprawni sa wsrod nas , fizycznie lub umyslowo... nie chodzi o to zeby takich ludzi uwazac za debili i ludzi gorszych od tych zdrowych... to nie kwestia nazewnictwa czy ktos jest niepelnosprawny tylko kwestia podejscia do nich , traktowania , akceptowania , nie wytykania palcami i robienia sensacji... odnioslam wrazenie ze Ciebie razi samo slowo ,,niepelnosprawnosc,,
[i]...Ona jest czernią i bielą, ona jest smutkiem i nadzieją, Ona ostatnią bogów wybranką, moją sekretną siostrą i kochanką...[/i]
- dreadlockowa
- początkująca foremka
- Posty: 10
- Rejestracja: 1 paź 2007, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław
no i super dobranoc..a ze uzaleznia to fakt...dreadlockowa pisze: "Każdy inny, wszyscy równi". O to mi mniej więcej chodziło. Teraz już naprawdę idę spać. DOBRANOC (to forum też uzależnia ).
[i]...Ona jest czernią i bielą, ona jest smutkiem i nadzieją, Ona ostatnią bogów wybranką, moją sekretną siostrą i kochanką...[/i]
- zielony_beret
- uzależniona foremka
- Posty: 714
- Rejestracja: 16 sty 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Warszawa
Napisałaś to w tym miejscu:dreadlockowa pisze: Nie generalizujcie, przecież ja nie powiedziałam/nie napisałam, że wszyscy którzy palą (ja też lubię) są niepełnosprawni!
Serio uważasz, że jak komuś brakuje silnej woli i pali papierosy to jest niepełnosprawny?
To jak w końcu jest?dreadlockowa pisze: Idąc tokiem rozumowania ludzi uważających osobę bez nogi za niepełnosprawną, tak.
Akurat wtedy miałam na myśli drugą opcję odnośnie mózgu Standardowa (dla niektórych) reakcja, że wszystko biorą do siebie.dreadlockowa pisze: Jasne, jestem głupia, bo wyrażam poglądy odmienne od Twoich, standardowa reakcja
Oddychanie też prowadzi do śmierci.dreadlockowa pisze:Palenie prowadzi do śmierci, a palimy (przynajmniej ja) będąc świadomymi zagrożeń na nas czyhających, co może pozwolić na uznanie naszego mózgu za niepełnosprawny, bo czy sprawny pozwoliłby na autodestrukcję naszego organizmu?
you’ve got to take this moment
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
-
- początkująca foremka
- Posty: 86
- Rejestracja: 9 cze 2006, o 00:00
Przepraszam za swe milczenie, brak mi czasu;)
A co u mnie... Powoli zaczyna się układać, mam od półtora tygodnia prace i wiąże z nią wielkie nadzieje. Jeśli będzie tak jak się zapowiada to powinnam za jakiś czas się wyprowadzić, do tego odkryłam talent, ktory sprawia mi dużo satysfakcji, zaczełam robić kolczyki:)
Co do niepełnosprawności...
To temat rzeka i myślę, że wielu z nas ma coś na ten temat do powiedzenia. W końcu nie bez powodu bierze się czasem odpowiedź dla innych "chora jestes!!!!" poddaczas ogólnych rozmów między zdrowymi ludźmi to taki przykładzik.
Myślę sobie, że bycie z niepełenosprawną to kwestia wyboru, uczuć... poświęcenie też jest i o duże, jednak na początku w poznawaniu się jest tylko zauroczenie, więc czy jest się zdrowym, chorym, czy brzytkim lub pięknym, to kwestia wyboru skim się jest... I nie ma w sumie to co powiedzieć...
A i ja też czasem popalam alkohol pijam okazjonalnie... Pływać nie potrafię ale wodę kocham
Dziewczyny... myślę, że to od uczuć zalerzy....
A co u mnie... Powoli zaczyna się układać, mam od półtora tygodnia prace i wiąże z nią wielkie nadzieje. Jeśli będzie tak jak się zapowiada to powinnam za jakiś czas się wyprowadzić, do tego odkryłam talent, ktory sprawia mi dużo satysfakcji, zaczełam robić kolczyki:)
Co do niepełnosprawności...
To temat rzeka i myślę, że wielu z nas ma coś na ten temat do powiedzenia. W końcu nie bez powodu bierze się czasem odpowiedź dla innych "chora jestes!!!!" poddaczas ogólnych rozmów między zdrowymi ludźmi to taki przykładzik.
Myślę sobie, że bycie z niepełenosprawną to kwestia wyboru, uczuć... poświęcenie też jest i o duże, jednak na początku w poznawaniu się jest tylko zauroczenie, więc czy jest się zdrowym, chorym, czy brzytkim lub pięknym, to kwestia wyboru skim się jest... I nie ma w sumie to co powiedzieć...
A i ja też czasem popalam alkohol pijam okazjonalnie... Pływać nie potrafię ale wodę kocham
Dziewczyny... myślę, że to od uczuć zalerzy....
-
- natchniona foremka
- Posty: 471
- Rejestracja: 31 lip 2008, o 02:00
Wiele kobiet mówi, że to żaden problem - związek z niepełnosprawną. Prawda jest taka, że nie każdy ma tyle cierpliwości i wyrozumiałości. Spotkałam się z sytuacją, gdzie kobieta rzucała się do niedosłyszącej osoby, że ją okłamuje, że jest za głośno albo że nie usłyszała co powiedziała - prośba o powtórzenie budziła w niej jakby złość zamiast wyrozumiałość... A spotkałam się także z traktowaniem jak dziecko, z powtarzaniem setki razy to samo - tak dla pewności - i to też jest denerwujące jak ktoś traktuje jak trędowatą... Myślę, że to zależy od charakteru dwóch osób, siły ich uczuć i tego, aby się odpowiednio dotrzeć... Żeby żadna nie czuła się ani lekceważona ani traktowana jak z przesadą...
najnieprzyjemniejsze w tej dziewczynie z rozmowy z tematu jest chyba to jej zaslepienie. nie zna sie na rzeczy, a jednak wyraza sie w taki sposob... ja rowniez nigdy nie znalam zadnej osoby niepelnosprawnej. ale nigdy bym nie potraktowala tak protekcjonalnie drugiego czlowieka.
to zawsze jest tak, ze wszedzie znajda sie 'niewlasciwi' ludzie. w kazdej spolecznosci, jakkolwiek cudowne bylyby jej zalozenia, swiatopoglad, ktory niesie - znajdzie sie ktos, kto jest w niej z troche innych przyczyn i przeinacza to i owo na swoja korzysc. tutaj masz swietny tego przyklad. nie ma idealnych spolecznosci. ot, zycie, zycie.
najwazniejsze jest wlasnie to, co sadzisz - niepelnosprawnosc, jakakolwiek by nie byla, nie sprawia, ze nie jestes takim samym czlowiekiem, jak inni, ktorego mozna kochac, i ktory sam moze kochac.
pozdrawiam cieplo!
to zawsze jest tak, ze wszedzie znajda sie 'niewlasciwi' ludzie. w kazdej spolecznosci, jakkolwiek cudowne bylyby jej zalozenia, swiatopoglad, ktory niesie - znajdzie sie ktos, kto jest w niej z troche innych przyczyn i przeinacza to i owo na swoja korzysc. tutaj masz swietny tego przyklad. nie ma idealnych spolecznosci. ot, zycie, zycie.
najwazniejsze jest wlasnie to, co sadzisz - niepelnosprawnosc, jakakolwiek by nie byla, nie sprawia, ze nie jestes takim samym czlowiekiem, jak inni, ktorego mozna kochac, i ktory sam moze kochac.
pozdrawiam cieplo!
- gingerhead
- foremka dyskutantka
- Posty: 260
- Rejestracja: 12 sie 2008, o 02:00
Re: No tak...
Droga rainbow, nie jesteś "psychiczna", w ogóle to słowo nie oddaje choroby psychicznej. Też chodziłam do psychiatry (depresja), może była to nieco inna sytuacja, ale jeżeli ktoś tak Cię potraktował tylko dlatego, że szukasz pomocy, to... to szkoda komentarza, bo mnie ocenzurują . Trzymaj się i pamiętaj, że dopóki z takimi trudnościami się walczy, to nie są one powodem do wstydu .r_a_i_n_b_o_w pisze: Witam serdecznie:) Jestem niepełnosprawna... Ale nie fizycznie, nie jestem też 'przymulona' jak to 'pięknie' określiła moja koleżanka, która koleżanką już nie jest. Czyli na czym to polega? Cierpię na chorobę psychiczną, która zostanie moją 'pzyjaciółką' do końca życia. Był kiedyś ktoś w moim życiu. Nie, nie byłyśmy jeszcze parą, choć wiele wskazywało na to, że będziemy. No i kiedyś tam musiałam przełożyć spotkanie. Ona pyta: "Dlaczego?" Ja:"Idę do lekarza". No i potoczyła się rozmowa. Znałyśmy się od roku, a ja co miesiąc jeździłam do lekarza. Ona chciała jeździć ze mną, ale ja się bałam. No i tak gadamy, ona mnie wypytuje i w końcu padło: "No... Idę do psychiatry... Ale potem możemy się zobaczyć". I tu seria wymówek, jakichś bezsensownych wyjaśnień, a kiedy nalegałam wykrzyczała mi w twarz: "NIE BÊDÊ SIÊ SPOTYKAÆ Z JAK¡¦ [ocenzurowano] PSYCHOPATK¡!"
Pewnie to moja wina, pewnie trzeba było zaznaczyć, że jestem 'psychiczna' na początku znajomości... Pewnie, ale przecież na każdym pierwszym spotkaniu nie będę zaznaczać, że...
A na czym polega ta niepełnosprawność? Mocniej wszystko odczuwam i mam tak zwaną rozwiniętą wyobraźnię (czyt. halucynacje, głosy)...
Nie widać, ale doskwiera...
teoretycznie jestem całkowicie pełnosprawna, bo mam dwie nogi, dwie ręce, które całkiem sprawnie się ruszają, tudzież pustą głowę, w której się od czasu do czasu coś lęgnie.w praktyce mam chad. i to taki klasycznie podręcznikowy, całkowicie od wielu lat zdiagnozowany. pewnie, że przy zaniku mięśni, może się to wydawać jedynie szczegółem, ale jak koszmarnie upierdliwe i uciążliwe jest to schorzenie wiem tylko ja, ona i osoby, które się z tym zetknęły.
podziwiam jej upór i wytrwałość. to, jak czasami musi ze mną walczyć, żebym pozwoliła się kochać. i to, jak mądrze to robi, niczego mi nie narzucając, w odpowiednim momencie skracając mi smycz akurat na tyle, żebym nie czuła się osaczona. znosi moje humory, zwątpienia, kryzysy osobowości, euforyczne napady, kiedy od rana do nocy powtarzam, że 'jestem boska jak żmuda trzebiatowska '. jest przy mnie, trwa mimo tego, że czasem z pełną premedytacją robię wszystko, żeby mnie znienawidziła i nawet nie umiem wytłumaczyć co mną powoduje. zdecydowała się na mnie z pełną świadomością całego zła, jakie potrafi wyzwolić ta choroba. i jestem jej za to wdzięczna. i za to, że cokolwiek by się między nami nie działo, zawsze pozostaje moją najlepszą, najbardziej oddaną przyjaciółką. nie wiem, czy ja byłabym zdolna do takiego poświęcenia.
podziwiam jej upór i wytrwałość. to, jak czasami musi ze mną walczyć, żebym pozwoliła się kochać. i to, jak mądrze to robi, niczego mi nie narzucając, w odpowiednim momencie skracając mi smycz akurat na tyle, żebym nie czuła się osaczona. znosi moje humory, zwątpienia, kryzysy osobowości, euforyczne napady, kiedy od rana do nocy powtarzam, że 'jestem boska jak żmuda trzebiatowska '. jest przy mnie, trwa mimo tego, że czasem z pełną premedytacją robię wszystko, żeby mnie znienawidziła i nawet nie umiem wytłumaczyć co mną powoduje. zdecydowała się na mnie z pełną świadomością całego zła, jakie potrafi wyzwolić ta choroba. i jestem jej za to wdzięczna. i za to, że cokolwiek by się między nami nie działo, zawsze pozostaje moją najlepszą, najbardziej oddaną przyjaciółką. nie wiem, czy ja byłabym zdolna do takiego poświęcenia.
I’ll never write a song
Won’t even sing along
I’ll never love again
Won’t even sing along
I’ll never love again
-
- początkująca foremka
- Posty: 10
- Rejestracja: 25 sty 2008, o 00:00
-
- początkująca foremka
- Posty: 18
- Rejestracja: 11 sie 2008, o 02:00
PRAWDA!!! chociaz zycie pokazuje, ze niektore z nas chca zyc ·lekko· i ida na latwizne... naprawde im wspolczuje...vovkulaka pisze:Jak sie kogos kocha to niepelnosprawnosc tej drugiej osoby nie ma znaczenia,jest sie przy niej,wspiera,kocha,szanuje,traktuje normalnie jak innych ludzi.Dla mnie nie byloby to zadnym problemem
Zycie pokazuje tez, ze ci, co sa mocni w gebie, niekoniecznie sa tak samo mocni w czynach. Czytaj: wiekszosc z tych, ktore pisza, ze to nie ma znaczenia, nigdy z osoba niepelnosprawna nie byly.unchangeable pisze:PRAWDA!!! chociaz zycie pokazuje, ze niektore z nas chca zyc ·lekko· i ida na latwizne... naprawde im wspolczuje...
Inna jest sytuacja, gdy osobie, z ktora sie jest juz jakis czas, przytrafia sie choroba czy wypadek, a zupelnie inna, gdy niepelnosprawnosc istnieje od samego poczatku. W tej pierwszej sytuacji na pewno bym przy dziewczynie zostala (przynajmniej na czas jakis ), w drugim, nie wiem. Pojscie na latwizne? Byc moze, ale po cholere mam sobie utrudniac zycie?
Nim nasza kolej zdążymy jeszcze
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Wybierasz sobie dobrowolnie kamieniołomy, rozumiem, samobiczowanie i te sprawy... super, z pewnością wierzęPRAWDA!!! chociaz zycie pokazuje, ze niektore z nas chca zyc ·lekko· i ida na latwizne... naprawde im wspolczuje...
A co do samej tego typu relacji, to myślę, że ona może być trudna dla obu stron - głównie na początku, potem to się chyba jakoś zaciera. Wydaje mi się też, że jesli kogoś się kocha, to nie dlatego, że jest piekny, młody i bogaty, ale
Kod: Zaznacz cały
pomimo
Nie pisałam o Tobie, tylko o sobie. Nie odwazyłabym się pisac o takim modelu jak Ty
To, że jest moja i naj wcale nie oznacza, że patrzę na nią i nie widzę np. defektów czy tego, że jakaś inna ma np. czegoś więcej lub coś lepiej. Zawsze widzę, tylko co z tego? Kwestia ostrości widzenia w różowych okularach
To, że jest moja i naj wcale nie oznacza, że patrzę na nią i nie widzę np. defektów czy tego, że jakaś inna ma np. czegoś więcej lub coś lepiej. Zawsze widzę, tylko co z tego? Kwestia ostrości widzenia w różowych okularach
-
- początkująca foremka
- Posty: 18
- Rejestracja: 11 sie 2008, o 02:00
Ireth, powtórzę po koleżance:
Poza tym, jeśli dwie osoby łączy prawdziwe uczucie, to cokolwiek by się działo - one i tak będą razem...noelia pisze:...co do samej tego typu relacji, to myślę, że ona może być trudna dla obu stron - głównie na początku, potem to się chyba jakoś zaciera. Wydaje mi się też, że jesli kogoś się kocha, to nie dlatego, że jest piekny, młody i bogaty, aleczegoś, pomimo, że ma wady, pomimo, że nie jest piekny, młody i bogaty, pomimo że jest np. niepełnosprawny...Kod: Zaznacz cały
pomimo
- taka_panna
- super forma
- Posty: 1391
- Rejestracja: 25 lis 2006, o 00:00
sadze ze noelia pisala o "najlepszej partii" w znaczeniu takim, ze dla ogolu spoleczenstwa to nie najlepsza osoba by sie z nia wiazac. mysle ze chodzilo tu o stereotyp ze najlepsza partia jest osoba piekna mloda i bogata.
wiadomo ze skoro sie z kims decydujesz byc mimo niepelnosprawnosci czy czegos tam co iinym moze byc nie na reke tzn ze ci to nie przeszkadza i ta osoba jest dla ciebie wlasnie najlepsza
wiadomo ze skoro sie z kims decydujesz byc mimo niepelnosprawnosci czy czegos tam co iinym moze byc nie na reke tzn ze ci to nie przeszkadza i ta osoba jest dla ciebie wlasnie najlepsza
"Jeśli coś kochasz puść to wolno.
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
-
- natchniona foremka
- Posty: 471
- Rejestracja: 31 lip 2008, o 02:00
Racja... Ja jak byłam z kimś kto miał problemy zdrowotne takie bardziej poważne - bywała w szpitalach i na rehabilitacjach, to moja babcia przeżywała, że jakie to potem życie, jeśli jednak operacje nie pomogą, że jak to dużo trzeba będzie robić obok tej osoby, bo ona wie jak przy dziadku się musiała męczyć, że ani chwili snu bo to nerwy są i jak się cieszy, że jednak ten okres minął, ale tutaj wyglądało na to, że jak będzie gorzej to już tak zostanie... Sytuacja była naprawdę poważna - nie dziwiłam się babci bo sama ten okres z dziadkiem pamiętam, ale z drugiej strony mówiłam, że kocham i będę robić co będzie trzeba... Z tym, że babcia pokiwała tylko głowa i powiedziała, że bez snu i z szarpanymi nerwami to daleko nie zajadę... Zna życie i być może ma rację... Niedawno był pogrzeb wujka, który miał paraliż (to samo groziło kiedyś-mojej) i ciocia która się nim opiekowała ponoć postradała zmysły... Depresja etc już w trakcie samego trwania takiego stanu, a młody był... Ale mimo wszystko wtedy byłam obok i nie żałuję tego ile godzin poświęciłam na czuwanie przy łóżku, gdy spała, a ja bałam się czy nie będzie ataku, czy coś się nie stanie... (Sytuacja była bardzo poważna.) Niemniej jednak teraz jak spojrzałam z dystansem na to, to myślę, że jakby moje dziecko też tyle wycierpiało i tyle czasu poświęcało to chociażby z samego serca, że wiem jak to jest ciężko powiedziałabym, aby miało świadomość, że tak może być przez całe życie... Gdyby nie odeszła (do innej) być może by tak było...