Biseksualne kobiety
-
- rozgadana foremka
- Posty: 172
- Rejestracja: 29 sie 2007, o 00:00
Czy nie jest często tak że kobiety określają sie jako bi w fazie przejściowej - kiedy zauważają ze na pewno nie są hetero, ale jeszcze nie są gotowe aby móc powiedzieć o sobie "jestem lesbijką"? Miałam taki krótki okres niedookreślenia, choć nigdy nie byłam w związku z facetem. Lubię i cenię mężczyzn - jako kolegów, współpracowników, przyjaciół, a nawet w roli bratniej duszy. Niedawno nawet uświadmomiłam sobie, że w pewnym sensie bliżsi są mi faceci spośród znajomych, niż heteroseksualne kobiety...
Jednak jesli chodzi o związki, zakochanie - po prostu nie ta chemia.
Jest w ogóle jakiś sposób na odróżnienie biseksualności jako orientacji, a zachowaniami biseksualnymi, które mają bardziej związek z potrzebą eksperymentowania, lub zaspokojenia ciekawości, podążania za trendami etc?
Jednak jesli chodzi o związki, zakochanie - po prostu nie ta chemia.
Jest w ogóle jakiś sposób na odróżnienie biseksualności jako orientacji, a zachowaniami biseksualnymi, które mają bardziej związek z potrzebą eksperymentowania, lub zaspokojenia ciekawości, podążania za trendami etc?
- Lady_Lucyferia
- natchniona foremka
- Posty: 385
- Rejestracja: 15 sty 2005, o 00:00
- Lokalizacja: zza obrazu... majestatu ;)
jakie to proste, że też na to nie wpadłam samaEile pisze:Dlatego ja od jutra będę lesbijkąLady_Lucyferia pisze:moja myśl dnia:
będąc bi ma się przekichane.(...)
Podejrzewam, że taki sam jak na stwierdzenie, że ktoś jest z Tobą, bo jest jej z Tobą dobrze, a nie z innych powodów.wild_flowers pisze:Jest w ogóle jakiś sposób na odróżnienie biseksualności jako orientacji, a zachowaniami biseksualnymi, które mają bardziej związek z potrzebą eksperymentowania, lub zaspokojenia ciekawości, podążania za trendami etc?
[size=75]"-I want to stay with you forever.
-Forever is a very long time."[/size]
-Forever is a very long time."[/size]
Na pewno część tak ma, ale na pewno nie wszystkie. Natomiast często taki argument pada, kiedy ktoś neguje istnienie biseksualizmu jako orientacji. Myślę, że jest są też takie osoby, które definiują się jako homo, a tak na prawdę są bi. Może to wynikać z potrzeby dokonania pewnego wyboru i uporządkowania sobie świata.wild_flowers pisze:Czy nie jest często tak że kobiety określają sie jako bi w fazie przejściowej - kiedy zauważają ze na pewno nie są hetero, ale jeszcze nie są gotowe aby móc powiedzieć o sobie "jestem lesbijką"?
Myślę, że różnica tkwi w emocjach. Na początku może rzeczywiście trudno być to odróżnić. Ale na dłuższą metę ktoś kto tylko eksperymentuje nie odnajdzie się w związku z osobą tej samej płci.wild_flowers pisze: Jest w ogóle jakiś sposób na odróżnienie biseksualności jako orientacji, a zachowaniami biseksualnymi, które mają bardziej związek z potrzebą eksperymentowania, lub zaspokojenia ciekawości, podążania za trendami etc?
Nawet nie zagłębiając się w emocje, różnica jest prosta - jedno trwa, a drugie jest chwilowe. Dla i do zaspokojenia ciekawości.Eile pisze:Myślę, że różnica tkwi w emocjach. Na początku może rzeczywiście trudno być to odróżnić. Ale na dłuższą metę ktoś kto tylko eksperymentuje nie odnajdzie się w związku z osobą tej samej płci.wild_flowers pisze: Jest w ogóle jakiś sposób na odróżnienie biseksualności jako orientacji, a zachowaniami biseksualnymi, które mają bardziej związek z potrzebą eksperymentowania, lub zaspokojenia ciekawości, podążania za trendami etc?
Poza tym, kwestia jest chyba tego jak kto siebie identyfikuje, postrzega, a nie np. ile ma punktów w skali tego-czy-innego badacza.
Słyszałam kiedyś od seksuologa że im dłużej biseksualna kobieta będzie z kobietą tym bardziej się ta tożsamość będzie u niej " utrwalać"
i to samo odwrotnie.
Ja też na początku bycia z kobietą tęskniłam za facetem. Teraz raczej nie ... a jak się oglądam na ulicy to bardziej za kobietami
więc coś w tym jest.
i to samo odwrotnie.
Ja też na początku bycia z kobietą tęskniłam za facetem. Teraz raczej nie ... a jak się oglądam na ulicy to bardziej za kobietami
więc coś w tym jest.
-
- początkująca foremka
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 paź 2008, o 02:00
tak,moim zdaniem zakochanie jest wyznacznikiem..ale zakochanie a nie tylko fascynacja, sympatja czy ciekawość..niezamacosz pisze:zakochanie wyznacznikiem orientacji?
jeśli kocham dwie osoby mężczyznę i kobietę za całkiem inne osobowości, jak mogę wybrać tą jedną?
a co do kochania " za coś" moim zdaniem to poprostu lubienie...
kocha sie mimo wszystko...a nie "za coś"
a pare osób mozna kochać..
ale na ten temat zapraszam do rozmowy w innym temacie..
http://kobiety-kobietom.com/opowiadania_erotyczne/art.php?art=5989
- taka_panna
- super forma
- Posty: 1391
- Rejestracja: 25 lis 2006, o 00:00
Ano właśnie. Ja tam się zgadzam z M-planet, bo to "mimo wszystko" jest...hm..no ładnie brzmi, takie romantyczne i piękne, ale w praktyce się nie sprawdza i aż strach pomyśleć co by było jakby się sprawdzało. Tym można by usprawiedliwiać nawet najbardziej toksyczny układ. Bo przecież kocham mimo wszystko i wybaczam, tak? Otóż nie. A przynajmniej ja - nie.
I moim zdaniem dobrze by było, gdyby kobiety nabrały tej świadomości, że wybaczanie jest dobre, ale - no właśnie - nie mimo wszystko.
I moim zdaniem dobrze by było, gdyby kobiety nabrały tej świadomości, że wybaczanie jest dobre, ale - no właśnie - nie mimo wszystko.
hym..wszak kochać nie znaczyM-planet pisze:Ale to "mimo wszystko" trochę niepokojąco brzmi. Można tkwić w toksycznym układzie, bo się powtarza w głowie formułkę "kocha się mimo wszystko, nie za coś".
Już ja wolę jednak za coś, nie w sensie profitów, tylko dobrych cech tego ludzia, które, oby, przewyższają te nieco gorsze.
być w zwiazku...
nie znaczy posiadać..podziwiać..
a w toksycznym układzie tkw sie bynajmniej nie z miłości..
http://kobiety-kobietom.com/opowiadania_erotyczne/art.php?art=5989
Dokładnie tak samo myślę. Od ludzi zawsze dostajemy jakieś dobre i jakieś złe rzeczy. Nigdy nie są ani tylko dobre ani tylko złe. Ale czasami można w imię własnej tolerancyjności dla wad partnera przekroczyć granicę pomiędzy złym i dobrym związkiem. Powiedziałabym, że kocha się i za coś i mimo wszystko. Bilans musi wychodzić jakoś opłacalnie.M-planet pisze:Ale to "mimo wszystko" trochę niepokojąco brzmi. Można tkwić w toksycznym układzie, bo się powtarza w głowie formułkę "kocha się mimo wszystko, nie za coś". Już ja wolę jednak za coś, nie w sensie profitów, tylko dobrych cech tego ludzia, które, oby, przewyższają te nieco gorsze.
Mozna kogos kochac za osobowosc, charakter, poczucie humoru i co tam tylko kto chce, ale to nie jest taka milosc, w ktorej spelniasz sie do konca. Mimo tego, ze moze nawet ten ktos bardzo chce byc z toba, ale niestety ty kochasz go jak przyjaciela badz przyjaciolke i mimo tego, ze to jest silne uczucie, to jednak nie jest tym czyms, czego naprawde szukasz i czego pragniesz. Jednym slowem pod tym zakochaniem "mimo wszystko" kryje sie po prostu zwykly pociag seksualny. Nie mozna kochac tylko za cos i tylko mimo wszystko. Eile ma racje, bilans musi wypasc korzystnie. Ale moim zdaniem wyznacznikiem orientacji jest milosc mimo wszytko, milosc po prostu. Ona laczy sie z fascynacja, marzeniem i pragnieniem posiadania kogos fizycznie. Jasne, ze to jest moze i plytkie podejscie, ale taka milosc wyznacza przynajmniej kierunek w poszukiwaniach tej wlasciwej osoby. Niekiedy bywa odwrotnie. Najpierw nic, a pozniej swita nam w glowie, ze moze to jest to i wlasnie wtedy dopada nas jakas nieopisana fascynacja, ktorej chcemy sie poddac. Czegos moze o sobie nie wiedzielismy do konca??a co do kochania " za coś" moim zdaniem to poprostu lubienie...
kocha sie mimo wszystko...a nie "za coś"
pozostając w klimacie...gusto pisze:Rozważań ciąg dalszy. Doszłam do wniosku, że jednak ze mnie straszna nudziara i 100% lesbijka, pomimo tego, że faceci mnie nie odrzucają. Fatalnie, już nie jestem ciekawą, intrygującą biseksualistką
i jak się z tym czujesz? Czy to ma źródło w Twoim dzieciństwie? (tylko nie pytaj, co to znaczy, jak śnił Ci się Freud)
Why so serious?
jak dla mnie biseksualizm jest swego rodzaju przeklenstwem.kiedys kiedy nie uswiadomilam sobie swojej orientacji myslam ze to tkaie fajne bo wieksza szansa na randke jak to ktos napisal, ale czy na pewno? ludzie niezaleznie od orientacji podswiadomie szufladkuja sobie swiat i stawiaja biseksualizm gdzies na marginesie, jkaby igorujac albo traktuja go jak problematyczna czesc zwiazku o ktorej lepiej nie mowic.jako zagrozenie niewiernoscia itp itd. nie wiem jak inni ale moje zwiazki rozpadaly sie wcale nie dlatego ze jestem bi i "pewnie przelecialabym wsyztko co sie rusza"ale dlatego z epoprostu si enie ukladalo, czegos brakowalo.
moja byla ma najwyrazniej pretensje ze nastepna osoba z jaka sie zwiazalam byl facet, poczulam sie tak jakby ktos dal mi tabliczke z napisem "zdradzila lesbijki"albo "zabawia sie uczuciami" i postawil na widoku, dla odmiany on zapytal czy jednak przekonalam sie do facetow a odpowiedz ze nadal jestem bi ale jestem z nim i tylko z nim zignorował.
dodam ze teraz jestem sama i tylko od czasu do czasu slysze od mamy ze na pewno kogos znajede "tylko zeby to byl facet bo tak mi bedzie łatwiej" jakby mozna bylo wybrac kogo sie kocha...
moja byla ma najwyrazniej pretensje ze nastepna osoba z jaka sie zwiazalam byl facet, poczulam sie tak jakby ktos dal mi tabliczke z napisem "zdradzila lesbijki"albo "zabawia sie uczuciami" i postawil na widoku, dla odmiany on zapytal czy jednak przekonalam sie do facetow a odpowiedz ze nadal jestem bi ale jestem z nim i tylko z nim zignorował.
dodam ze teraz jestem sama i tylko od czasu do czasu slysze od mamy ze na pewno kogos znajede "tylko zeby to byl facet bo tak mi bedzie łatwiej" jakby mozna bylo wybrac kogo sie kocha...
Generalnie kobitki bi i tak mają gorzej..
Raz, że dylemat: mężczyzna/kobieta, dwa: że przeważne (co nie znaczy ZAWSZE ) mimo błędnej teorii, że dwa razy większa szansa na randkę i tak kobiety biseksualne umówią się szybciej i wejdą w związek z facetem, ponieważ lesbijki wolą umawiać się z lesbijkami ("bo jak mnie zostawisz dla faceta..?"), ręce opadają. Jest jeszcze trzy: że jak już taka kobieta bi będzie w związku z facetem, to nadal przeciez odczuwa pociąg do kobiet i co? powiedzieć mu, nie powiedzieć? kręcić na boku? a nawet jak nie będzie miał nic przeciwko, to z kolei kobiety sobie nie znajdzie, bo żadna przeciez nie będzie chciała być z kobietą, która ma faceta.. Analogicznie w drugą stronę.
Jak już się wypluwam, to jeszcze maznę, że takich programów jak ta cała Tila Tequila powinni nie puszczać dzieciom Nóż mi się w kieszeni otwierał, jak widziałam ten cały biseksulany bum po tym jak się małolaty naoglądały telewizji... być może część odkryła swoją prawdziwą orientację, ale dla reszty trzymanie koleżanki za rękę było tylko zabawą, która skończyła się wraz ze świąteczna przerwą... żal.
Raz, że dylemat: mężczyzna/kobieta, dwa: że przeważne (co nie znaczy ZAWSZE ) mimo błędnej teorii, że dwa razy większa szansa na randkę i tak kobiety biseksualne umówią się szybciej i wejdą w związek z facetem, ponieważ lesbijki wolą umawiać się z lesbijkami ("bo jak mnie zostawisz dla faceta..?"), ręce opadają. Jest jeszcze trzy: że jak już taka kobieta bi będzie w związku z facetem, to nadal przeciez odczuwa pociąg do kobiet i co? powiedzieć mu, nie powiedzieć? kręcić na boku? a nawet jak nie będzie miał nic przeciwko, to z kolei kobiety sobie nie znajdzie, bo żadna przeciez nie będzie chciała być z kobietą, która ma faceta.. Analogicznie w drugą stronę.
Jak już się wypluwam, to jeszcze maznę, że takich programów jak ta cała Tila Tequila powinni nie puszczać dzieciom Nóż mi się w kieszeni otwierał, jak widziałam ten cały biseksulany bum po tym jak się małolaty naoglądały telewizji... być może część odkryła swoją prawdziwą orientację, ale dla reszty trzymanie koleżanki za rękę było tylko zabawą, która skończyła się wraz ze świąteczna przerwą... żal.
- taka_panna
- super forma
- Posty: 1391
- Rejestracja: 25 lis 2006, o 00:00
czy ty zartujesz? jesli osoba biseksualna decyduje sie byc z facetem/kobieta to dla mnie jest jasne ze ta osobe kocha i nie rozumiem.. to ze osoba o odmiennej plci jest w stanie jej sie spodobac oznacza ze nie moze byc wierna? czy jak kobieta hetero znajdzie sobie faceta tzn ze przestaje odczuwac pociag do innych? chyba nie ale jakos wtedy nikt nie pyta czy powinna krecic z kims na boku. dla mnie to jest nie do pojecia co ty wymyslilas..Malf pisze: Jest jeszcze trzy: że jak już taka kobieta bi będzie w związku z facetem, to nadal przeciez odczuwa pociąg do kobiet i co? powiedzieć mu, nie powiedzieć? kręcić na boku? a nawet jak nie będzie miał nic przeciwko, to z kolei kobiety sobie nie znajdzie, bo żadna przeciez nie będzie chciała być z kobietą, która ma faceta.. .
"Jeśli coś kochasz puść to wolno.
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
A jak lesbijka się zwiąże z jakąś kobietą to zakłada że będzie kręcić na boku? No bo przecież wciąż pociągają ją kobiety to się nie zmieniło. Czy tak jak napisała przedmówczyni - kobiety hetero wiążąc się z facetem nie wyzbywają się swoich preferencji.Malf pisze:Jest jeszcze trzy: że jak już taka kobieta bi będzie w związku z facetem, to nadal przeciez odczuwa pociąg do kobiet i co? powiedzieć mu, nie powiedzieć? kręcić na boku? a nawet jak nie będzie miał nic przeciwko, to z kolei kobiety sobie nie znajdzie, bo żadna przeciez nie będzie chciała być z kobietą, która ma faceta.. Analogicznie w drugą stronę.
Jasne. Są związki otwarte. Są zdrady. Są rotacje partnerów. Ale nie zależy to od orientacji a od charakteru/osobowości człowieka.
Jak ktoś nie chce/nie umie być wierny w związku to czy będzie bi homo czy hetero to będzie chodził na boki. Analogicznie w drugą stronę: jeśli ktoś ceni sobie wierność i stałość to czy będzie bi homo czy hetero - będzie tak samo stały i wierny.
I jeszcze inaczej: jeśli w równym stopniu podobają się komuś blondynki i brunetki to gdy się wiąże z brunetką nie oznacza że na boku ma blondynkę prawda?
Bi są takimi samymi kobietami jak reszta. - Są z tymi, których pokochają. A zdrady? - Orientacja nie ma tu nic do rzeczy, bo ludzie zdradzają niezależnie od niej i od tego czy są les, bi lub hetero.
Tylko niektórzy wolą szukać "kozła ofiarnego" i idealnym dla nich jest właśnie bi, którego z rozkoszą na ustach można kamienować za grzechy wszystkich jak leci. Jest idealny, bo przecież nie zaprzeczy swojej dwoistej naturze a jak nie zaprzeczy - To winny jest! Osz jakże grzeszna jest jego dwoista natura, bo taka niejednolita jak ich - Na stos z nim!
Dobrze, że te czasy minęły choć moja znajoma stwierdziła kiedyś, że chyba wolałaby ten stos od tego kamienowania na każdym kroku, ile wlezie i jak się tylko da.
Tylko niektórzy wolą szukać "kozła ofiarnego" i idealnym dla nich jest właśnie bi, którego z rozkoszą na ustach można kamienować za grzechy wszystkich jak leci. Jest idealny, bo przecież nie zaprzeczy swojej dwoistej naturze a jak nie zaprzeczy - To winny jest! Osz jakże grzeszna jest jego dwoista natura, bo taka niejednolita jak ich - Na stos z nim!
Dobrze, że te czasy minęły choć moja znajoma stwierdziła kiedyś, że chyba wolałaby ten stos od tego kamienowania na każdym kroku, ile wlezie i jak się tylko da.
Taaak... i teraz wszystkie się przyczepiły do jednego zdania.. I jak tu obalić stereotyp, że Polacy widzą to, co chcą zobaczyć, mimo że jest napisane co innego?
Nie chodziło mi o żadną zdradę Dziewczyny, na Boga, czytajcie ze zrozumieniem.. No dobra, jeszcze raz: jest sobie kobieta bi i np. zwiąże się z facetem, ale to nie znaczy, że przestają jej się podobać i pociągac ją kobiety, tak? I załóżmy, że powie temu facetowi o swojej orientacji, on to nawet zaakceptuje i pozwoli jej się spotykać z kobietami. On się nie będzie wtrącał, dopóki nie zacznie go zaniedbywać. No ale teraz druga strona medalu - ta znowu kobieta bi, poznając inną kobietę i mówiąc jej o swojej sytuacji praktycznie nie ma szans chociażby na przyjaźń. Jeżeli poznana kobieta jest też bi, to jeszcze jest iskra nadziei, ale les zdecydowanie powie "c'ya" i pójdzie w swoją stronę.
Mylę się?
Czy to znaczy, że biseksualne kobiety musza zrezygnować ze stałych związków?
Nie chodziło mi o żadną zdradę Dziewczyny, na Boga, czytajcie ze zrozumieniem.. No dobra, jeszcze raz: jest sobie kobieta bi i np. zwiąże się z facetem, ale to nie znaczy, że przestają jej się podobać i pociągac ją kobiety, tak? I załóżmy, że powie temu facetowi o swojej orientacji, on to nawet zaakceptuje i pozwoli jej się spotykać z kobietami. On się nie będzie wtrącał, dopóki nie zacznie go zaniedbywać. No ale teraz druga strona medalu - ta znowu kobieta bi, poznając inną kobietę i mówiąc jej o swojej sytuacji praktycznie nie ma szans chociażby na przyjaźń. Jeżeli poznana kobieta jest też bi, to jeszcze jest iskra nadziei, ale les zdecydowanie powie "c'ya" i pójdzie w swoją stronę.
Mylę się?
Czy to znaczy, że biseksualne kobiety musza zrezygnować ze stałych związków?
Malf
Ta bi dokonała wyboru - Jest z facetem i mogą jej się podobać inne kobiety ale musi z nimi sypiać? Facet może nie potraktuje tego jako zdrady a co z uczuciami tych kobiet? Są kobiety, którym pasuje taki układ kochanki, ale nie ma się co dziwić, że większość z nich nie skacze radośnie z tego powodu.
One mają prawo wyboru takie samo jak ta bi. Mogą się zgodzić na kochankę albo odejść. Bi może zrezygnować ze stałego związku (wg. mnie to raczej powinna) jeśli chce się związać z kobietą, ale nikt jej przecież do tego nie zmusi.
Osobiście nie popieram tego typu rzeczy i komplikowania sobie życia zarówno jeśli chodzi o bi jak i o les, które też mają czasem tego typu pomysły - Rozumiem i staram się nie oceniać, ale nie popieram.
Ta bi dokonała wyboru - Jest z facetem i mogą jej się podobać inne kobiety ale musi z nimi sypiać? Facet może nie potraktuje tego jako zdrady a co z uczuciami tych kobiet? Są kobiety, którym pasuje taki układ kochanki, ale nie ma się co dziwić, że większość z nich nie skacze radośnie z tego powodu.
One mają prawo wyboru takie samo jak ta bi. Mogą się zgodzić na kochankę albo odejść. Bi może zrezygnować ze stałego związku (wg. mnie to raczej powinna) jeśli chce się związać z kobietą, ale nikt jej przecież do tego nie zmusi.
Osobiście nie popieram tego typu rzeczy i komplikowania sobie życia zarówno jeśli chodzi o bi jak i o les, które też mają czasem tego typu pomysły - Rozumiem i staram się nie oceniać, ale nie popieram.
Problem polega na tym, że najwięcej mówi się o tych paniach, które istotnie nie są w stanie założyć stałego związku. Kiedy są z facetem, zaczynają tęsknić za kobietą, a kiedy są z kobietą, po jakimś czasie znów im źle, bo zaczynają tęsknić za facetem. Nie zaprzeczycie, że takich osób jest sporo. I niestety nie przyznają sie one do tego podrywając kolejną ofiarę, która jest przekonana, że jak się mówi komuś, że się chce z nim być, to nie zatęskni się za drugą płcią za kilka miesięcy.
A jako, że złe przykłady są dużo bardziej pamiętane od dobrych, to niestety trauma zostaje w pamięci lesbijek i stąd wrodzona już niemal nieufność do bi, bo jak odróżnić taką, co jest monogamistką, od tej, co musi raz w tę raz wewtę ?
A jako, że złe przykłady są dużo bardziej pamiętane od dobrych, to niestety trauma zostaje w pamięci lesbijek i stąd wrodzona już niemal nieufność do bi, bo jak odróżnić taką, co jest monogamistką, od tej, co musi raz w tę raz wewtę ?
A lira asinye, lira ter yéni.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
No dobrze, to teraz w druga stronę - kobieta bi jest w związku z les i brakuje jej bliskości mężczyzny. I co? Też ma się z nią rozstać? Nie ukrywajmy, że biseksualizm przyjmuje różne formy, tzn. u jednych ujawnia się bardziej, u drugich mniej i w różni ludzie w różnym stopniu odczuwaja potrzebę bycia z innymi.Damir pisze: Bi może zrezygnować ze stałego związku (wg. mnie to raczej powinna) jeśli chce się związać z kobietą, ale nikt jej przecież do tego nie zmusi.
Co byłoby zatem najlepsze dla biseksualnego człowieka? Tak, żeby nie ranił innych i sam być szczęśliwy?
Malf
Chyba jednak mylisz biseksualizm z poligamią
Powiem jasno - Nie ważne czy jest to:
- bi z les + facet,
- les z les + les,
- bi z facetem + les
Widzisz tu trójkąt? - Bo ja widzę. Jeśli bi jest z kimś w związku i chce być jeszcze z kimś innym jednocześnie to CO¦ jest nie tak - Nie sądzisz? Więc, albo się decyduje na "to" lub "tamto" a jak ma z tym "problem" to może powinna zastanowić się nad 3 wersją - Bycia samą i nikt na tym nie ucierpi.
Chyba jednak mylisz biseksualizm z poligamią
Powiem jasno - Nie ważne czy jest to:
- bi z les + facet,
- les z les + les,
- bi z facetem + les
Widzisz tu trójkąt? - Bo ja widzę. Jeśli bi jest z kimś w związku i chce być jeszcze z kimś innym jednocześnie to CO¦ jest nie tak - Nie sądzisz? Więc, albo się decyduje na "to" lub "tamto" a jak ma z tym "problem" to może powinna zastanowić się nad 3 wersją - Bycia samą i nikt na tym nie ucierpi.