Czy macie 100% pewności orientacji HOMO
Teoria kontinuum seksualnego została rozwinięta przez amerykańskiego psychiatrę Fritza Kleina, który stwierdził, że orientacja psychoseksualna jest dynamicznym, wieloosiowym procesem, w który zaangażowane są zainteresowania seksualne, zachowanie, fantazje seksualne, czynniki emocjonalne, samoidentyfikacja i styl życia.
Koncepcja kontinuum weszła do głównego nurtu psychologii, stając się przedmiotem badań uczonych:
"Orientacja psychoseksualna znajduje się na kontinuum rozciągającym się między wyłącznym heteroseksualizmem a wyłącznym homoseksualizmem, przechodząc przez różne odcienie biseksualizmu."
Znalazłam sobie
Koncepcja kontinuum weszła do głównego nurtu psychologii, stając się przedmiotem badań uczonych:
"Orientacja psychoseksualna znajduje się na kontinuum rozciągającym się między wyłącznym heteroseksualizmem a wyłącznym homoseksualizmem, przechodząc przez różne odcienie biseksualizmu."
Znalazłam sobie
- bledny_rycerz
- uzależniona foremka
- Posty: 941
- Rejestracja: 9 mar 2009, o 01:00
- Lokalizacja: z wczoraj
Mnie nigdy nie zdarzyła się fascynacja chłopcem jako takim, czyżbym była mniejszością w mniejszości?
Ale dopiero dobijam 20-stki, cytując Anitę Lipnicką, wszystko się może zdarzyć
Ktoś tu napisał, że kocha się osobę, a nie płeć. I racja, jeno z małym zastrzeżeniem - kochać możesz i matkę, przyjaciela, psa, bez znikomego nawet wątku seksualnego. W każdym razie w moim mniemaniu pełen związek to ten miłosny psychiczno-fizycznie. Z tak ogromną siłą tej pierwszej, by dotrwać menopauzy i potem
Ale dopiero dobijam 20-stki, cytując Anitę Lipnicką, wszystko się może zdarzyć
Ktoś tu napisał, że kocha się osobę, a nie płeć. I racja, jeno z małym zastrzeżeniem - kochać możesz i matkę, przyjaciela, psa, bez znikomego nawet wątku seksualnego. W każdym razie w moim mniemaniu pełen związek to ten miłosny psychiczno-fizycznie. Z tak ogromną siłą tej pierwszej, by dotrwać menopauzy i potem
[i]Nie ma większych drani od nawróconych na cynizm idealistów.[/i]
Zdaje się, że normalny. I dość klasyczny. Tylko, że wynik może być różny. Nie warto chyba na siłę pakować się z szufladkę, bo można sobie z życia zrobić bigos. Potem się człowiek zagubi, trochę uwarunkuje i nieszczęście gotowe. Śpieszyć się więc chyba nie trzeba. Ja jestem przekonana, że wcześniej zaprezentowana teoria jest słuszna. Część ludzi jest homo i tym jest z tym homo (po pierwszych większych lub mniejszych trudnościach z samoakceptacją) w życiu po prostu dobrze. Wiec jakie to ma znaczenie, czy są normalni czy nienormalni. Ale są też tacy którzy identyfikują się błędnie i tym nie jest dobrze, bo im po prostu ciągle coś nie gra.tu_laura pisze: Zastanawiam się czy jest to normalny proceś=>pozwalam sobie odpowiedzieć TAK
(...)
Może znacie jakieś artykuły, książki, badania etc. o szeroko zakrojonej tematyce les, potwierdzający normalność bycia homo?
Jest dobry sposób, żeby przestać myśleć czy jest się normalnym czy nie: zakochać się. Tak do szaleństwa, szczerą, czystą i prawdziwą miłością poczuć potrzebę bliskości drugiej osoby. Wtedy człowiek już czuje, że normalne czy nie, to nie może być złe.
A z lekturami jest problem. Nie bardzo chyba jeszcze tak do końca wiadomo skąd to homo się bierze i czym dokładnie jest, choć zbyt często się o tym otwarcie nie mówi.
-
- rozgadana foremka
- Posty: 172
- Rejestracja: 29 sie 2007, o 00:00
Może znacie jakieś artykuły, książki, badania etc. o szeroko zakrojonej tematyce les, potwierdzający normalność bycia homo??
Co za pytanie! Co dla Ciebie byłoby wystarczająco naukowym dowodem potwierdzenia normalności bycia kobietą o orientacji homoseksulnej?
Może książki Długołęckiej? To literatura podstawowa. Innej autorstwa polskich psychologów zdecydowaie nie polecam, chyba ze się chcesz zmierzyć z dyskursem w jakim pisze się np. naukową literaturę na temat muszki owocowej.
Bardziej polecałabym czytanie powieści pisanych przez autorki o orientacji hooseksualnej - zobaczysz czy znajdujesz w nich coś ze swoich doświadczeń czy nie. Podobnie w fimach.
Eile dobrze radzi!
Co za pytanie! Co dla Ciebie byłoby wystarczająco naukowym dowodem potwierdzenia normalności bycia kobietą o orientacji homoseksulnej?
Może książki Długołęckiej? To literatura podstawowa. Innej autorstwa polskich psychologów zdecydowaie nie polecam, chyba ze się chcesz zmierzyć z dyskursem w jakim pisze się np. naukową literaturę na temat muszki owocowej.
Bardziej polecałabym czytanie powieści pisanych przez autorki o orientacji hooseksualnej - zobaczysz czy znajdujesz w nich coś ze swoich doświadczeń czy nie. Podobnie w fimach.
Eile dobrze radzi!
W sumie na to samo wychodzi. Dobry terapeuta powinien być w stanie wyciągnąć z pacjenta jego prawdziwe skłonności, obojętnie czy są homo, bi czy hetero. A dlaczego seksuolog o specjalizacji? Bo wtedy masz gwarancję, że nie trafisz na homofoba. Nie ma nic gorszego niż terapeuta z uprzedzeniami.
A lira asinye, lira ter yéni.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
Oczywiście masz rację, gorzej już być nie może. Choć w drugą stronę też jest średnio dobrze trafić. Zdarzają się terapeuci ze skłonnością do nadinterpretowywania na rzecz homoorientacji, co też bywa szkodliwe.Elbereth pisze:W sumie na to samo wychodzi. Dobry terapeuta powinien być w stanie wyciągnąć z pacjenta jego prawdziwe skłonności, obojętnie czy są homo, bi czy hetero. A dlaczego seksuolog o specjalizacji? Bo wtedy masz gwarancję, że nie trafisz na homofoba. Nie ma nic gorszego niż terapeuta z uprzedzeniami.
-
- początkująca foremka
- Posty: 36
- Rejestracja: 17 sie 2009, o 00:00
""....Można mieć orientację homo a być w związku hetero - wszystko zależy od wyboru, priorytetów.... "" - jak napisała Wampcia..
Ogólnie wydaje mi się ze sporo jest wlasnie takich związków...ze kobiety, które ogólnie mowią ze nie ciągnie ich w ogole do kobiet, a z drugiej str. podoba im sie zabieganie o nie , czy tez pocałunki, przytulanki itd ze strony innej- to wlasnie żyją w takich związkach...mają mężów, dzieci...i poprostu boją sie odkryć tego w sobie, wolą stłumić takie myśli zeby nie "komplikować" sobie obecnej sytuacji - w ich mniemaniu oczywiscie :/[/quote]
Ogólnie wydaje mi się ze sporo jest wlasnie takich związków...ze kobiety, które ogólnie mowią ze nie ciągnie ich w ogole do kobiet, a z drugiej str. podoba im sie zabieganie o nie , czy tez pocałunki, przytulanki itd ze strony innej- to wlasnie żyją w takich związkach...mają mężów, dzieci...i poprostu boją sie odkryć tego w sobie, wolą stłumić takie myśli zeby nie "komplikować" sobie obecnej sytuacji - w ich mniemaniu oczywiscie :/[/quote]
-
- początkująca foremka
- Posty: 36
- Rejestracja: 17 sie 2009, o 00:00
-
- początkująca foremka
- Posty: 36
- Rejestracja: 17 sie 2009, o 00:00
- heiligxsein
- początkująca foremka
- Posty: 63
- Rejestracja: 18 sie 2009, o 00:00
- Lokalizacja: marzenia senne (;
-
- początkująca foremka
- Posty: 36
- Rejestracja: 17 sie 2009, o 00:00
Pewni na 100% mogą być tylko mężczyźni, bo oni mają orientację albo/albo w 100%
Natomiast kobiety mają orientację płynną, bo są ewolucyjnie bardziej elastycznie i w przyszłości prawdopodobnie będziemy mogły sobie radzić zupełnie bez facetów
Dlatego na kobiecą seksualność może wpłynąć wiele czynników i może się ona zmieniać w ciągu całego życia. Tak nauczono mnie w szkole i uważam, że to bardzo fascynujące
Ja się czuję bi i biardzo kobieco
Natomiast kobiety mają orientację płynną, bo są ewolucyjnie bardziej elastycznie i w przyszłości prawdopodobnie będziemy mogły sobie radzić zupełnie bez facetów
Dlatego na kobiecą seksualność może wpłynąć wiele czynników i może się ona zmieniać w ciągu całego życia. Tak nauczono mnie w szkole i uważam, że to bardzo fascynujące
Ja się czuję bi i biardzo kobieco
"By dosięgnąć niemożliwego marzenia, spróbuj zasnąć."
Joan Klempner
Joan Klempner
Znalazłam ciekawy artykuł co do tej rzekomej powszechności 100% orientacji homo lub hetero u facetów (niestety anegdotyczny):
http://www.timesonline.co.uk/tol/commen ... 700917.ece
I jeszcze niedawno Almodovar się przyznał, że Penelope Cruz jako jedna z niewielu kobiet pociąga go seksualnie...
Myślę, że jak zostało tu zauważone, zwyczajnie w naszej patriarchalnej kulturze kobiecej seksualności nie traktuje się poważnie, dlatego te gadki o kobiecym biseksualiźmie tak łatwo się wchłaniają, gdyż nie stanowią zagrożenia dla patriarchalnego wzorca, za to na mężczyzn wywiera się presję, aby byli w 100% hetero, a jak nie, to mogą być jedynie 100% homo.
http://www.timesonline.co.uk/tol/commen ... 700917.ece
I jeszcze niedawno Almodovar się przyznał, że Penelope Cruz jako jedna z niewielu kobiet pociąga go seksualnie...
Myślę, że jak zostało tu zauważone, zwyczajnie w naszej patriarchalnej kulturze kobiecej seksualności nie traktuje się poważnie, dlatego te gadki o kobiecym biseksualiźmie tak łatwo się wchłaniają, gdyż nie stanowią zagrożenia dla patriarchalnego wzorca, za to na mężczyzn wywiera się presję, aby byli w 100% hetero, a jak nie, to mogą być jedynie 100% homo.
A propos, znalazłam filmik w temacie z vbloga jednej transseksualistki m/k:
http://www.youtube.com/watch?v=NWmeeylhNZM
Z tego co się orientuję, nie jest to takie rzadkie. Pewnie u części bierze udział czynnik społeczny (byt określa świadomość), a też być może prawdziwa jest koncepcja Lisy Diamond, że ludzie mają wrodzoną orientację (na co jest masa dowodów, np. różnice w mózgach lesbijek i heteroseksualistek), ale czasami mogą czuć okresowy pociąg lub nawet zakochać się wbrew swej orientacji, za co najpewniej odpowiada oksytocyna, hormon powiązany z estrogenem. To by tłumaczyło, czemu , jak się zdaje, częściej dotyka to kobiet, i czemu zdarza się, że transseksualistkom, gdy zaczną brać hormony, "zmienia się orientacja".
http://www.youtube.com/watch?v=NWmeeylhNZM
Z tego co się orientuję, nie jest to takie rzadkie. Pewnie u części bierze udział czynnik społeczny (byt określa świadomość), a też być może prawdziwa jest koncepcja Lisy Diamond, że ludzie mają wrodzoną orientację (na co jest masa dowodów, np. różnice w mózgach lesbijek i heteroseksualistek), ale czasami mogą czuć okresowy pociąg lub nawet zakochać się wbrew swej orientacji, za co najpewniej odpowiada oksytocyna, hormon powiązany z estrogenem. To by tłumaczyło, czemu , jak się zdaje, częściej dotyka to kobiet, i czemu zdarza się, że transseksualistkom, gdy zaczną brać hormony, "zmienia się orientacja".
Dziewczyny się tu troją i dwoją żeby Laurze pomoc się odnaleźć a ja mam wrażenie że to niewiele daje, bo Laura dalej swoje. Moim zdaniem dzieje się tak dlatego że do wszystkiego trzeba dojrzeć, także do przyjęcia i wysłuchania opinii i wsparcia do innych, przede wszystkim jednak trzeba dojrzeć do słuchania samych siebie bez oglądania się na innych. A to wymaga czasu, czasem bardzo długiego, jak u mnie choćby. Czasem mam wrażenie, że to jest w rozwoju najtrudniejsze, umieć rozpoznać, czy to co myślę jest moje, czy wciąż słyszę głosy innych. Na pewno teorie i analizy tu nie pomagają. Pomaga słuchanie swojego serca, czego Laurze życzę:)
Po co siebie określać w 100%?
Po co sie oceniać?
Kiedy spotkasz tą jedyną/jedynego, kiedy pokochasz kogos z całego serca i bedziesz chciała być z nim do końca życia, to po co Ci to?
Jesli to bedzie kobieta i pokochasz ją tak, zeby spędzić z nią resztę swoich dni, nie bedziesz juz myślała czy jestes w 100% homo. Bo bedziesz myślała ze do końca życia bedziesz trwać w lesbijskiej miłości.
Po co sie oceniać?
Kiedy spotkasz tą jedyną/jedynego, kiedy pokochasz kogos z całego serca i bedziesz chciała być z nim do końca życia, to po co Ci to?
Jesli to bedzie kobieta i pokochasz ją tak, zeby spędzić z nią resztę swoich dni, nie bedziesz juz myślała czy jestes w 100% homo. Bo bedziesz myślała ze do końca życia bedziesz trwać w lesbijskiej miłości.
Z niecierpliwości strun spragnionych...
- bette237788
- początkująca foremka
- Posty: 99
- Rejestracja: 26 lis 2008, o 01:00
- Lokalizacja: Wawa
Ja nic laurze wielkiego nie poradzę, ponieważ sama jestem jedną z takich osób, które nie mają 100 % pewności. Też mnie to czasem dręczy i usilnie próbuję się określić, ale to na nic się zdaje. Jako mała dziewczynka naturalne było dla mnie myślenie, że kiedyś wyjdę za mąż i będę miała dzieci. Jednak ku mojemu zaskoczeniu w wieku lat 16 zakochałam się w kobiecie, w co sama na początku nie mogłam uwierzyć. Jestem z nią od tamtej pory już ładnych parę lat, ale przechodziłyśmy razem przez moje szukanie siebie, rozstawałyśmy się, "bo tak będzie lepiej (dla innych)", raz ją zostawiłam dla faceta, bo chciałam się wyleczyć, być normalna tak jak pozostali równieśnicy. Jedak nie trwało to długo, cały czas ją kochałam, a ona pozwoliła mi wrócić. Do tej pory nie mogę przypiąć sobie jakiejś etykietki, nie czuję się ani les, ani nie-les. A biseksualistka też mi jakoś dziwnie brzmi... Daję sobie po prostu czas. Jedyne czego jestem pewna to fakt, że zakochałam się w kobiecie. Nie chcę sobie też nic wmawiać, że kimś jestem, a kimś nie... Jestem zwolenniczką poglądu, że seksualność, to pewien rodzaj skali, kontinuum. Najważniejsze, moim zdaniem, to po prostu życie w zgodzie z samym sobą i swoimi odczuciami i nie zastanawianie się czy to jest heteryckie czy homo, normalne czy nienormalne...
Myślę , że jest to sprawa osobniczo zmienna...Znam kobiety , które od dzieciństwa wiedziały , że są les.. Ja znacznie później sobie uświadomiłam - na początku moją niechęć do związków z mężczyznami ( emocjonalnych jaki i fizycznych) tłumaczyłam tym , że nie spotkałam odpowiedniego faceta..A pożniej odkryłam kobiety i ciągle odkrywam je na nowo....
A ja wiedziałam zawsze. Pierwszy raz zakochałam się w będąc w przedszkolu - w koleżance, która miała takie śliczne warkocze i wielkie kokardy... (Agnieszko, jeśli przypadkiem tu jesteś, pozdrawiam Cię!). Zawsze wiedziałam, że kocham dziewczyny - zanim jeszcze dowiedziałam się, że większość ludzi uważa to za coś niewłaściwego... Po prostu wydawało mi się to normalne, naturalne. Będziecie się śmiać, ale czytając "Anię z Zielonego Wzgórza" cały czas myślałam o Ani i Dianie jako zakochanych w sobie (może kiedyś napiszę o tym jakąś fan-fiction?) - potem byłam w szoku, gdy Ania wybrała tego całego Gilberta.
Drugi szok przeżyłam dowiedziawszy się, że istnieje coś takiego jak seks i że dwie kobiety - jaki mi się wtedy wydawało - nie mogą robić tego razem. Ale szok nie trwał długo, bo zanim dowiedziałam się o seksie, znałam już masturbację, doszłam więc do wniosku, że ja i moja przyszła żona będziemy mogły robic to sobie wzajemnie. A gdy już dowiedziałam się, że istnieje oral sex, moje niepokoje całkiem ustąpiły... przynajmniej do czasu, gdy odkryłam, że moje otoczenie uważa związek dwóch kobiet za coś nagannego i że takim parom nie udziela się ślubów.
Natomiast - przepraszam, że to powiem - nie wierzę w "nagłe olśnienia". Dla mnie preferencje seksualne albo są takie, albo inne i nie ma w tym filozofii. Wybaczcie, jeśli kogoś uraziłam... ale sama zostałam kiedyś zraniona przez dziewczynę, która w wieku dwudziestu dwóch lat "odkryła w sobie lesbijkę" i wskoczyła mi do łóżka, a po rocznym związku ze mną zakomunikowała mi, że jednak się myliła i "zostaniemy przyjaciółkami?" Homoseksualną to IMHO jest się "od pieluch", jak Allen Ginsberg.
Drugi szok przeżyłam dowiedziawszy się, że istnieje coś takiego jak seks i że dwie kobiety - jaki mi się wtedy wydawało - nie mogą robić tego razem. Ale szok nie trwał długo, bo zanim dowiedziałam się o seksie, znałam już masturbację, doszłam więc do wniosku, że ja i moja przyszła żona będziemy mogły robic to sobie wzajemnie. A gdy już dowiedziałam się, że istnieje oral sex, moje niepokoje całkiem ustąpiły... przynajmniej do czasu, gdy odkryłam, że moje otoczenie uważa związek dwóch kobiet za coś nagannego i że takim parom nie udziela się ślubów.
Natomiast - przepraszam, że to powiem - nie wierzę w "nagłe olśnienia". Dla mnie preferencje seksualne albo są takie, albo inne i nie ma w tym filozofii. Wybaczcie, jeśli kogoś uraziłam... ale sama zostałam kiedyś zraniona przez dziewczynę, która w wieku dwudziestu dwóch lat "odkryła w sobie lesbijkę" i wskoczyła mi do łóżka, a po rocznym związku ze mną zakomunikowała mi, że jednak się myliła i "zostaniemy przyjaciółkami?" Homoseksualną to IMHO jest się "od pieluch", jak Allen Ginsberg.
I love little pussy, her coat is so warm,
And if I don't hurt her, she'll do me no harm.
And if I don't hurt her, she'll do me no harm.
Ale u swiadomienie sobie jakie się ma preferencje jest takim olśnieniem.. Ja, patrząc retrospektywnie, zawsze byłam lesbijką ale nie uświadamiałam sobie tego...Natomiast - przepraszam, że to powiem - nie wierzę w "nagłe olśnienia". Dla mnie preferencje seksualne albo są takie, albo inne i nie ma w tym filozofii