Chudzinki
- bialo_czarna
- natchniona foremka
- Posty: 416
- Rejestracja: 21 maja 2007, o 00:00
Najbardziej uspokajające metody to:
- zrobić sobie badania (przede wszystkim tarczyca i hormony, żelazo itp)
- przyjrzeć się krytycznie swojej diecie: jeść regularnie i z głową
- przy problemach z niejedzeniem zaopatrzyć się w: orzechy laskowe, suszoną żurawinę, rodzynki, pieczywo ryżowe, jajko na twardo, banany, marchew
- nie ubierać się na czarno
- nie czytać blogów pro-ana i nie wmawiaćsobie, że niedługo sama będę tak przeraźliwie chudo wyglądać
- przestać palić
- budować mięśnie mądrze: basen, pompki, taniec, rower
- pociąć centymetr i posklejać wg uznania
A poza tym: 160cm , 42kg. Mój cel: minimum 46kg, przynajmniej wizualnie.
- zrobić sobie badania (przede wszystkim tarczyca i hormony, żelazo itp)
- przyjrzeć się krytycznie swojej diecie: jeść regularnie i z głową
- przy problemach z niejedzeniem zaopatrzyć się w: orzechy laskowe, suszoną żurawinę, rodzynki, pieczywo ryżowe, jajko na twardo, banany, marchew
- nie ubierać się na czarno
- nie czytać blogów pro-ana i nie wmawiaćsobie, że niedługo sama będę tak przeraźliwie chudo wyglądać
- przestać palić
- budować mięśnie mądrze: basen, pompki, taniec, rower
- pociąć centymetr i posklejać wg uznania
A poza tym: 160cm , 42kg. Mój cel: minimum 46kg, przynajmniej wizualnie.
ja nie mogę
człowiek chudy jak ta żerdź
a tu jeszcze trzeba karmić ścierwojady
człowiek chudy jak ta żerdź
a tu jeszcze trzeba karmić ścierwojady
- taka_panna
- super forma
- Posty: 1391
- Rejestracja: 25 lis 2006, o 00:00
bialo_czarna pisze:A poza tym: 160cm , 42kg. Mój cel: minimum 46kg, przynajmniej wizualnie.
Zazdroszczę wam. Ważę mniej więcej tyle co wy (z wachaniami od 40 do 42), a mam dobrych pięć cm wzrostu więcejtaka_panna pisze:to ja podobnie. 161cm, 41kg.
Skutecznych sposobów na przytycie nie znam i chyba takich nie ma Ja np. jem co chcę, kiedy chcę i w jakichkolwiek ilościach (prawdę mówiąc jem dosyć dużo), a nigdy w żaden sposób nie odbiło się to na mojej wadze, czy tym bardziej wyglądzie, niezależnie od tego czy próbowałam usystematyzować jakoś moje żywienie czy też podchodziłam do tego zupełnie na luzie.
Postanowienie: nie postanawiać i nie męczyć się próbami przytycia.
mam 169 i waze 52, zawsze bylam chudzina, niestety mam to w genach i widok moich rodziców nie daje mi nadziei na pojawienie sie z wiekiem tłuszczyku
Mam jednak to szczescie, ze nikt mnie nigdy z chlopcem nie pomylił, a to dlatego ze jakims cudem mam kobiece kształty (zaokraglone biodra i pupa, no i pokaźny biust)
Mam jednak to szczescie, ze nikt mnie nigdy z chlopcem nie pomylił, a to dlatego ze jakims cudem mam kobiece kształty (zaokraglone biodra i pupa, no i pokaźny biust)
- synth-ia
- początkująca foremka
- Posty: 67
- Rejestracja: 2 maja 2007, o 00:00
- Lokalizacja: mieszkanka fotela z kotem
spytam z płonną nadzieją, czy może ktoś odkrył jeszcze jakiś sposób na nabranie trochę więcej masy? próbowałam wielu metod, mniej lub bardziej zdrowych, no i wciąż nic. a figura anorektycznej modelki wbrew pozorom mocno przeszkadza, niefajnie jest tak gruchotać kośćmi; czuję się jak nieumarły, konkretniej szkielet
Mam to samo:D I straciłam w ten sposób "oko" do ciuchów, nadal biorę z wieszaka w starym rozmiarze i się dziwię, czemu spodnie nie chcą mi przez tyłek przejść a bluzki dziwnie się opinająsvefn pisze:ech, całe życie należałam do tego zacnego grona (164 cm, waga do 45 max), a teraz nagły skok, aktualnie ważę trochę ponad 50 (chociaż doszłam już raz do 53) i nagle zrobiło mi się smutno, już się przyzwyczaiłam do bycia chudzielcem (do bycia małolatą też się przyzwyczaiłam, a tu czas nei chce przestać płynąć )
U mnie nic się nie zmieniło, dawno temu odkryłam, że jedzenie nie ma najmniejszego wpływu na moją wagę (za to na skórę i włosy owszem). Śmiem twierdzić, że to zmiany czysto hormonalne, ciało przestawiło się z trybu (że tak użyję owocowej metafory) dorastania do właściwych rozmiarów na tryb nabierania właściwego wygląduenzymowka pisze:Też tak mam
Ale to pewnie dlatego że prowadzę cholernie niezdrowy tryb życia
Taki offtop: są ćwiczenia na talię, biodra, nogi, są nawet na biust i ramiona, a co z podwójnym podbródkiem?:P
- M-planet
- super forma
- Posty: 1379
- Rejestracja: 30 sty 2008, o 00:00
- Lokalizacja: Wielka Deska Mazowiecka
Ja bym chciała ćwiczenia na przemieszczanie tkanki tłuszczowej w obrębie organizmu z miejsc mniej pożądanych w bardziej pożądane...
Jestem ofiarą dyskryminacji wagowej. Najpierw ludzie rzucają teksty "no, ty to nie masz problemów z wagą..." albo "schudłaś?...", a potem pada pytanie "ile ważysz?" i zaczyna się jazda Wagę mam w normie, wygląd najwyraźniej też, a ciągle jakieś baby usiłują mi wmówić, że powinnam ważyć 10 kilo mniej; z minuty na minutę z rzekomej rusałki zmieniam się w ich oczach w rzekomego wieloryba Jakiś obłęd...
Jestem ofiarą dyskryminacji wagowej. Najpierw ludzie rzucają teksty "no, ty to nie masz problemów z wagą..." albo "schudłaś?...", a potem pada pytanie "ile ważysz?" i zaczyna się jazda Wagę mam w normie, wygląd najwyraźniej też, a ciągle jakieś baby usiłują mi wmówić, że powinnam ważyć 10 kilo mniej; z minuty na minutę z rzekomej rusałki zmieniam się w ich oczach w rzekomego wieloryba Jakiś obłęd...
Uważaj po piwku wyrasta "mięsień piwny":)bubble pisze:muszę sie Wam pochwalic-przytyłam!!!!! Waze teraz całe magiczne 54 kg! Cholernie sie ciesze, zwlaszcza, ze wszyscy zauwazyli zmiane.
Dieta cud? Duuuuzo piwka, słodyczy i dwutygodniowy pobyt u cioci:D
Polecam
Jak tak dalej pociągniesz to możesz mieć brzuszk wielkości biustu(bez zapylania) A chyba nie chcesz tego ?
Nie polecam mieśnia piwnego - coś strasznego...Ciężko później zgubic.morwa39 pisze:Uważaj po piwku wyrasta "mięsień piwny":)bubble pisze:muszę sie Wam pochwalic-przytyłam!!!!! Waze teraz całe magiczne 54 kg! Cholernie sie ciesze, zwlaszcza, ze wszyscy zauwazyli zmiane.
Dieta cud? Duuuuzo piwka, słodyczy i dwutygodniowy pobyt u cioci:D
Polecam
Jak tak dalej pociągniesz to możesz mieć brzuszk wielkości biustu(bez zapylania) A chyba nie chcesz tego ?
A i piwa coraz więcej trzeba pic (chyba, że ma się umiar) bo więcej się mieści jak się brzuszek rozepcha...
ja ważę około 42 kilogramów całe życie próbuję choc trochę przytyc ale nie wychodzi mi to... jem dużo nawet czasem kilka razy dziennie i wciąż tak samo do tego jestem jeszcze dosyc niska osoba znaczy 157cm i czesto jestem brana za dzieciaka legitymowanie sie dowodem to standard kiedys nawet pani w sklepie powiedzial mi ze wygladam na 12 lat- przykro mi sie zrobilo bo mam dwa razy tyle
- DurgaMata
- foremka dyskutantka
- Posty: 292
- Rejestracja: 12 kwie 2009, o 02:00
- Lokalizacja: ¦więtokrzyskie
Jesteś moją kopią, a raczej ja Twoją, bo dowód dopiero w listopadzieantiohi pisze:ja ważę około 42 kilogramów całe życie próbuję choc trochę przytyc ale nie wychodzi mi to... jem dużo nawet czasem kilka razy dziennie i wciąż tak samo do tego jestem jeszcze dosyc niska osoba znaczy 157cm i czesto jestem brana za dzieciaka legitymowanie sie dowodem to standard kiedys nawet pani w sklepie powiedzial mi ze wygladam na 12 lat- przykro mi sie zrobilo bo mam dwa razy tyle
Tylko tyle, że jestem 3cm wyższa. Ostatnio w znajomym sklepie, gdzie zawsze piwo kupuję bez dowodu, sprzedawał jakiś nowy koleś, który mnie nie znał i własnie powiedział, że mam 12 lat (dodatkowo miałam warkoczyki rude, to już w ogóle....). Też ważę 42 kg, robili mi nawet badania, czy ja nie mam czegoś w brzuszku . Jem więcej niż niejeden facet, a kiedyś dawno temu byłam z takim jednym, wysoki, zjadał tony odżywek i ja mu te odżywki podkradałam i ani mięśni, ani masy... Już taka pozostanę. Najgorzej jest z kupnem spodni, mam małe bioderka i każde spadają i są za długie
[url=http://www.sloganizer.net/en/][img]http://www.sloganizer.net/en/style3,DurgaMata.png[/img][/url]
- Dzień dobry, te spodenki w rozmiarze 34 dostanę?DurgaMata pisze:Najgorzej jest z kupnem spodni, mam małe bioderka i każde spadają i są za długie
- Eee..yyy...nie ma!
I tak, kurcze, niemal zawsze
Ja sobie już wypatrzyłam kilka sklepów, gdzie posiadają patyczkowe rozmiary i mogę swobodnie buszować w fasonach, a nie w rozmiarówkach - w poszukiwaniu swojego.
Długość to nie problem, zawsze można skrócić.
- bledny_rycerz
- uzależniona foremka
- Posty: 941
- Rejestracja: 9 mar 2009, o 01:00
- Lokalizacja: z wczoraj
O, z portkami od zawsze kłopot. Już nawet 34 zjeżdżają ze mnie bez paskowego wsparcia w okolicach kibiciRilla pisze:- Dzień dobry, te spodenki w rozmiarze 34 dostanę?DurgaMata pisze:Najgorzej jest z kupnem spodni, mam małe bioderka i każde spadają i są za długie
- Eee..yyy...nie ma!
I tak, kurcze, niemal zawsze
Ja sobie już wypatrzyłam kilka sklepów, gdzie posiadają patyczkowe rozmiary i mogę swobodnie buszować w fasonach, a nie w rozmiarówkach - w poszukiwaniu swojego.
Długość to nie problem, zawsze można skrócić.
Za to powtórzę to już na tym forum (bo padło w wątku z kategorii szesnastek) - taka waga ma swoje plusy, niejaka Kinga Baranowska, polska himalaistka, ostatnio zachwalała swoje 47 kilo żywej wagi, gdyż pomaga jej to w szczytowaniu - więc w góry, niewiasty!
[i]Nie ma większych drani od nawróconych na cynizm idealistów.[/i]
- bledny_rycerz
- uzależniona foremka
- Posty: 941
- Rejestracja: 9 mar 2009, o 01:00
- Lokalizacja: z wczoraj
Warto zaakcentować, że zaspokaja moim zdaniem potrzeby estetyczne, mimo swojej filigranowości (ale to do tematu: kto ze znanych was kręci).Rilla pisze:Już ją lubiębledny_rycerz pisze: niejaka Kinga Baranowska, polska himalaistka, ostatnio zachwalała swoje 47 kilo żywej wagi, gdyż pomaga jej to w szczytowaniu - więc w góry, niewiasty!
[i]Nie ma większych drani od nawróconych na cynizm idealistów.[/i]
jak przytyć? proste:
Wy tak mówicie, że nie możecie przytyć ... po prostu nie chcecie!
Znam to, mówicie: " jem wszystko dwa razy tyle co moje znajome", a tak na prawdę to jak jest z tym jedzeniem?
Lewo co zjecie obiad no niby 700 kcal, gratuluje a potem ? grzanka? herbatka? i tyle z kolacji.
A potem głodujecie o kawie i papierosach, i nic a nic waga się nie rusza. Później zdziwione, że się nie można przytyć, bo przecież tyle jecie.
A wystarczy przecież odrobina woli chudzinki
- 1. napoje ala coca-cola
2. pizza
3. słodycze
4. chipsy
Wy tak mówicie, że nie możecie przytyć ... po prostu nie chcecie!
Znam to, mówicie: " jem wszystko dwa razy tyle co moje znajome", a tak na prawdę to jak jest z tym jedzeniem?
Lewo co zjecie obiad no niby 700 kcal, gratuluje a potem ? grzanka? herbatka? i tyle z kolacji.
A potem głodujecie o kawie i papierosach, i nic a nic waga się nie rusza. Później zdziwione, że się nie można przytyć, bo przecież tyle jecie.
A wystarczy przecież odrobina woli chudzinki
Ale pie...lisz, aż głowa boliSzaw pisze:jak przytyć? proste:kuracja codzienna przez miesiąc gwarantuje 10 kg extra Przetestowane.
- 1. napoje ala coca-cola
2. pizza
3. słodycze
4. chipsy
Wy tak mówicie, że nie możecie przytyć ... po prostu nie chcecie!
Znam to, mówicie: " jem wszystko dwa razy tyle co moje znajome", a tak na prawdę to jak jest z tym jedzeniem?
Lewo co zjecie obiad no niby 700 kcal, gratuluje a potem ? grzanka? herbatka? i tyle z kolacji.
A potem głodujecie o kawie i papierosach, i nic a nic waga się nie rusza. Później zdziwione, że się nie można przytyć, bo przecież tyle jecie.
Jak mnie wkurzają takie wszechwiedzące postacie, co to same nigdy pewnie problemu z wagą nie miały, ale receptę dla innych mają gotową i to oczywiście z efektem murowanym. Na kim testowałaś? Bo w dietetyka to jakoś nie wierzę. Mhmm, już się rozpędziłam i lecę!
Od takich właśnie ludzi najczęściej słyszę to znienawidzone "Jaka ty jesteś chudziutka, czy ty w ogóle coś jesz?!", a żeby było już zupełnie, jeszcze bliżej koncepcji koleżanki pt. "nie tyjecie, bo nie chcecie i się nie staracie", to następne pytanie jest z reguły o to czy jestem anorektyczką. Psiamać.
Ta twoja dieta-cud to może dawać efekty podobne do piwa - wielki brzuch, a do tego jeszcze niezłe wyniszczenie organizmu w wyniku niedoboru witamin i składników mineralnych. Już i tak zajadam się chipsami itp. syfem na co dzień, ale żeby się tym faszerować w imię potencjalnych paru kilo? Podziękuję.
Papierosy palę; kalorii nie liczę, bom cienka z matmy i sprawdzać mi się nie chce, a zresztą potrzeby takiej też nie mam; kawę pijam okazyjnie, za to herbatę litrami; kolację jem średnio ze trzy razy, bo mi ciągle mało; jeszcze coś tam było na liście moich kłamstw...? E.
Na sobie.Rilla pisze:Na kim testowałaś?
Bynajmniej nie testowałam, ot tak wyszło. Problemy z wagą miałam, zarówno niedowagi, jak i nadwagi.
Nie mówię żebyś tylko to jadła, ale jako dodatek do tego co jesz. Łatwo przybrać tak na wadze. Skoro martwi cie wielki brzuch to się zapisz na aerobik, może przybędzie ci trochę mięśni z tego brzucha.Rilla pisze:[...] piwa - wielki brzuch
Na oko to sobie możesz. Potrawa potrawie nie równa. Jedząc 2 tys kcal dziennie a 1 tys kcal jest różnica.Rilla pisze:[...]mi się nie chce
Jak się na obiad je sałatkę dietetyczną, a kolacja to serki homogenizowane odtłuszczone. To nic dziwnego.Rilla pisze: kolację jem średnio ze trzy razy, bo mi ciągle mało
Ale "na oko" co? Nie liczyć kalorii i nie przejmować się nimi na oko sobie mogę? Kiedyś pamiętałam ile kalorii ma banan, bo oglądałam program o bananach (telewizja jest boska, takie durnoty puszczać:D), a tak to wiem, że tic-tac ma dwie. Więc o czym my tu w ogóle mówimy?Szaw pisze:Na oko to sobie możesz. Potrawa potrawie nie równa. Jedząc 2 tys kcal dziennie a 1 tys kcal jest różnica.Rilla pisze:[...]mi się nie chce
Dziękuję ci za to głębokie wejrzenie w moją lodówkę! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, naprawdę. Chyba dalej jadłabym sałatki i serki homogenizowane (tfu, ja wiem, że "homo" to fajnie, ale jak to można jeść inaczej niż w cieście-serniku?;)) żyjąc w przekonaniu, że to np. kotletSzaw pisze:Jak się na obiad je sałatkę dietetyczną, a kolacja to serki homogenizowane odtłuszczone. To nic dziwnego.Rilla pisze: kolację jem średnio ze trzy razy, bo mi ciągle mało
No weź się dziewczyno poczytaj, co ty piszesz w ogóle
Good point. Aczkolwiek patrząc na to, co napisała wcześniej - czyli, jak słusznie zauważyłaś, że koleżance waga lata w te i wewte (cyt.: "Problemy z wagą miałam, zarówno niedowagi, jak i nadwagi."), to ja myślę, że to jednak zazdrość. O to "jem wszystko - kiedy, ile, co chcę i nic, waga ani drgnie", które się tak często pojawia w tym temacie.svefn pisze:przestań więc rzucać tu prawdami objawionymi, bo się zastanawiam, czy z zazdrości czy z głupoty.
No proszę, widzę że Vegegestapo mnie dopadło. Już? ochłonęliście? Świetnie, odłóżcie te wasze marchewki i kubki po espresso, a także zaprzestańcie tych wycieczek osobistych.
Stwierdziłaś, że nigdy problemu nie miałam, bezpodstawnie. Gdy odparłam, że miałam to nagle zarzucasz mi że mi waga "lata". Zdecyduj się.
"jem wszystko - kiedy, ile, co chcę i nic, waga ani drgnie"
Stwierdzałam jedynie że to nie może być prawdziwe zdanie. Pomijając wszelką "szybką przemianę materii", mając na uwadze swoje doświadczenia w tej mierze, stwierdzałam w pierwszym poście, że te puste kalorie, które wymieniłam mnie akurat pomogły.
Zakładając, że wszyscy ludzie są mniej lub bardziej podobni oraz opierając się o doświadczenia innych moich koleżanek, cóż wydało mi się, że innym też pomoże.
Zdanie wydało mi się nie do końca szczere, także z tego powodu, że to jest po prostu nie możliwe aby jeść wszystko co się chce i nie przytyć. Najzwyczajniej je się albo za mało albo zbyt rzadko. Stąd w pierwszym poście stwierdzałam, że ten "jeden duży obiad" może dać wrażenie ze się je dużo, a w rzeczywistości okazuje się za mało. Liczenie kalorii jest tylko prostym sposobem kontrolowania tego ile się je, wydało mi się ze najprostszym. Wystarczy ustalić sobie limit kalorii który chce się osiągnąć i tak ustalić dietę aby go osiągnąć. Gdy się nie osiąga to łatwo zauważyć, że coś jest nie tak.
Ale nie, musiałaś odebrać to jako zamach osobisty na swoją "chudnikowość" i zdyskredytować rozmówczynie, aby podważyć jej argumenty.
Stwierdziłaś, że nigdy problemu nie miałam, bezpodstawnie. Gdy odparłam, że miałam to nagle zarzucasz mi że mi waga "lata". Zdecyduj się.
"jem wszystko - kiedy, ile, co chcę i nic, waga ani drgnie"
Stwierdzałam jedynie że to nie może być prawdziwe zdanie. Pomijając wszelką "szybką przemianę materii", mając na uwadze swoje doświadczenia w tej mierze, stwierdzałam w pierwszym poście, że te puste kalorie, które wymieniłam mnie akurat pomogły.
Zakładając, że wszyscy ludzie są mniej lub bardziej podobni oraz opierając się o doświadczenia innych moich koleżanek, cóż wydało mi się, że innym też pomoże.
Zdanie wydało mi się nie do końca szczere, także z tego powodu, że to jest po prostu nie możliwe aby jeść wszystko co się chce i nie przytyć. Najzwyczajniej je się albo za mało albo zbyt rzadko. Stąd w pierwszym poście stwierdzałam, że ten "jeden duży obiad" może dać wrażenie ze się je dużo, a w rzeczywistości okazuje się za mało. Liczenie kalorii jest tylko prostym sposobem kontrolowania tego ile się je, wydało mi się ze najprostszym. Wystarczy ustalić sobie limit kalorii który chce się osiągnąć i tak ustalić dietę aby go osiągnąć. Gdy się nie osiąga to łatwo zauważyć, że coś jest nie tak.
Ale nie, musiałaś odebrać to jako zamach osobisty na swoją "chudnikowość" i zdyskredytować rozmówczynie, aby podważyć jej argumenty.