Post
autor: Sztyletnica » 30 lis 2012, o 13:02
Przestałam chodzić do Wody, bo wolę się wyszaleć, niż czuć na sobie gały gejów i być "skanowana". Nie chodzę do klubów, aby porównać cycki, ubrania czy wydawać pieniądze, tylko aby się wyszaleć i czuć się komfortowo a nie jak rastaman na imprezie u skinów.
Chodzę do " Od zmierzchu do świtu", bo lubię rocka i metal. Nie lubię muzyki klubowej, bo nie lubię remiksów skrzyżowanych z łupanką lecącą w kółko przez kilka godzin z lipnymi elementami dubstepu. Aczkolwiek ostatnio spodobał mi się "Log in". A także"Czarny kot" oraz "Niebo" na after party.
W sumie H2O to pożal się boże razy roftl dwa. Niby każdy jest indywidualistą a wszyscy ubierają się tak samo. Szczególnie geje: biała bluzeczka, dżinsy, adidaski i włosy na żel albo cały na czarno, na "ochroniarza". Lezbijki wyróżniają się stylem jak powiew świeżego powietrza. Na parkiecie nie wiadomo czy wszyscy stojąc maszerują czy tańczą. Niechcący nadepniesz komuś na buta, to drze mordę jak drechu a gębę mu zamyka pokazanie faka.
Mental tworzą bardziej geje niż lezbijki. Wszyscy się lubią i szanują do momentu, kiedy nie odwrócą się do ciebie.
Kiedyś chodziłam ze względów czysto socjologicznych. Przychodzą do mnie pijane geje i wyżalają się mi ze swojego życia. Zdzicha rzucił facet dla dziewczyny, która (no, oczywiście!!!) jest "kobietą pracującą w lesie" i przy każdym heteryku jej nogi rozjeżdżają się za piętnaście trzecia. Rysiu ożenił się parę miesięcy temu, bo rodzice go zmusili. Edwarda niedawno przeleciał i zostawił Radziu, który od 2ch lat jest z grubą i brzydką, ale dzianą heteryczką. Adam mówi, że Patryk źle robi fallatio i potrzebne mnie to jak ząb w tyłku. Stefan jest kiepski w łóżku, ale ma własne mieszkanie, KIA Seed, wiec on nie wie czy z nim zostać. Heniu strasznie przytył od rozstania i boi się, że żaden facet go nie zechce. Młody Grzesiu jest ze starym PiSowcem, który jest zagorzałym katolikiem i przykładnym ojcem. Spotykam mojego "ćwiczeniowca" ze studiów prawa, zawziętego konserwatystę, mizdrzącego się przy rurze ze swoim chłoptasiem. Sorry, ale każdy człowiek ma swój limit.
Zawsze sobie mówiłam "nigdy więcej! Co ja jestem? Psychoterpeutką?!" I tak co piątunio... do pierwszego shota, tzw. "trafiony nie zatopiony". Im więcej pije i palę fajek, słuchając tych lacrimosów, tym bardziej wydają mi się zabawne. Niestety z porannym kacem żałuję, ze nie potańczyłam sobie, tylko przesiedziałam na pupie prawie całą noc, upojona gejowskimi opowieściami, quasi-parodii "Lubiewa" Witkowskiego.