Post
autor: AnnaArendt » 23 sty 2022, o 23:57
To ja sobie pozwolę na zacytowanie części artukulu że strony: prawo. pl zakładka zdrowie (odpuszczę artykuł ze strony pulsmedycyny. pl bo tam ja miażdżą na maksa)
"Minister zdrowia już drugi raz w czasie pandemii ograniczył sprzedaż amantadyny. Polacy bowiem kupują ją garściami jako lek przeciwko Covid-19, choć takie jej działanie nie jest potwierdzone badaniami naukowymi. Prawnicy wskazują jednak, że nakazane lekarzom w obwieszczeniu przepisywanie konkretnego preparatu z amantadyną tylko w razie dwóch, innych niż covid, schorzeń, jest sprzeczne z Prawem farmaceutycznym.
Koronawirus szaleje, a pacjenci, zwłaszcza niezaszczepieni, szukają leku, który pomógłby im w chorobie. W mediach najgłośniej jest o amantadynie, którą wypromował Włodzimierz Bodnar, specjalista chorób płuc, pediatra w NZOZ „Optima” w Przemyślu, ale nie tylko. O wyleczeniu Covid-19 amantadyną chwalił się też Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, doktor nauk prawnych. Ostatnio zaś zwrócił się do ministra zdrowia z prośbą o przyspieszenie badań nad amantadyną, bo wedle jego wiedzy są one blokowane. – Wolałbym, aby politycy nie zajmowali się amantadyną – odpowiedział mu 7 grudnia Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. I podkreślił, że badania naukowe wciąż nie potwierdzają jej skuteczności. A 8 grudnia pojawiło się obwieszczenie ministra zdrowia Adama Niedzielskiego ograniczające sprzedaż tego leku, bo brakuje go dla chorych na Parkinsona, którzy naprawdę go potrzebują. Wówczas minister Warchoł powiedział, że to jest decyzja nieprzemyślana, a ten kto ją podejmował nie wziął pod uwagę, że według medialnych doniesień, w tym roku ponad 400 tys. Polaków skorzystało z amantadyny. Tyle, że kto chce, nadal może kupić amantadynę, tylko nierefundowaną. Za to, choć Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji rekomenduje w początkowej fazie choroby budezoid wziewny, to jego sprzedaż nie rośnie tak gwałtownie jak amantadyny. A wielu pacjentów skarży się, że lekarze pierwszego kontaktu nie chcą go przepisywać. Ze statystyk też nie wynika, by jego sprzedaż rosła.
Sprzedaż amantadyny rośnie, choć skuteczniejsze mogą być sterydy.
W kwietniu 2021 roku, gdy szalała trzecia fala koronawirusa, sprzedano 99 758 opakowań amantadyny, która w Polsce jest dostępna pod czterema nazwami. Tak wynika z danych PEX PharmaSequence. W czerwcu, gdy pandemia się uspokoiła, sprzedaż amantadyny wyniosła 16 054 opakowań. W październiku, gdy rozpędzała się 4 fala, sprzedaż wzrosła do 29 tys. opakowań. Jak informuje dr Jarosław Frąckowiak, prezes PEX PharmaSequence, danych za listopad jeszcze nie ma. Z danych portalu Gdziepolek wynika jednak, że refundowana amantadyna, ta, której sprzedaż została właśnie ograniczona, była dostępna tylko w 28 proc. aptek. Chodzi o Vigeryt-K, 100 mg, po 50 kapsułek w opakowaniu, która kosztuje ok. 20 zł, przy odpłatności 30 proc. – 6,08 zł, a dla seniorów jest bezpłatna. I tej amantadyny, za sprawą obwieszczenia ministra zdrowia, od dziś nie można kupić więcej niż po 3 opakowania po 50 kapsułek na 30 dni. – To oznacza, że tego konkretnego leku jeden pacjent nie może kupić więcej niż w liczbie 150 kapsułek, niezależnie czy realizuje receptę refundowaną, czy w pełni płatną – mówi Ewa Rutkowska, adwokat, wspólnik w kancelarii KRK. Inne produkty z amantadyną nie podlegają ograniczeniom. – Reglamentacji podlega tylko i wyłącznie jeden produkt zawierający amantadini Viregyt-K, inne produkty z tą substancją oraz produkty sprowadzone z zagranicy nie podlegają ograniczeniom – wyjaśniał Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia, w odpowiedzi na interpelację dotyczącą identycznego w treści obwieszczenia, ale obowiązującego z 30 listopada 2020 roku do połowy lipca 2021 roku. Tak więc chorzy na Covid-19, którzy chcą się leczyć amantadyną, nadal mogą nabyć lek, ale nierefundowany. W obwieszczeniu dodatkowo zaznaczono, że Viregyt-K, może być ordynowany i wydawany wyłącznie w następujących wskazaniach objętych refundacją: choroba i zespół Parkinsona oraz dyskineza późna u osób dorosłych – leczenie. Choć Oskar Luty, adwokat i partner w kancelarii FairFiled zwraca uwagę, że obwieszczenie, zabraniając lekarzom ordynacji (wystawiania recept) na Viregyt-K w jakichkolwiek wskazaniach innych, niż wymienione w obwieszczeniu, jest niezgodny z art. 37azg Prawa farmaceutycznego, na który powołuje się minister zdrowia. Podobnie uważa Ewa Rutkowska. – Zgodnie ze wspomnianym artykułem w sytuacji zagrożenia brakiem dostępność na terenie Polski produktu leczniczego w związku ze stanem epidemii minister może tylko ograniczyć ilość produktu na jednego pacjenta w danej jednostce czasu – mówi mec. Rutkowska. Jak jednak wyjaśnia Maciej Miłkowski w odpowiedzi na interpelację resort nie kwestionuje stosowania leku we wskazaniach innych niż objęte refundacją, a więc możliwe jest ordynowanie leku poza wskazaniami rejestracyjnymi. Będzie to już jednak pełnopłatna recepta. Za jedno opakowanie można zapłacić zaś od 16 do 100 zł, zależnie od jego rodzaju. Z informacji portalu gdziepolek wynika, że Vigeryt-K z importu nierefundowany jest dostępny w ponad 50 proc. aptek. A o receptę nietrudno. W sieci można zdobyć receptę online w 5 minut, bez wychodzenia z domu. Wypisują ją nawet weterynarze. Czy warto?
Nie ma badań klinicznych potwierdzających skuteczność amantadyna.
Do tej pory nie zostały zakończone randomizowane badania, a zatem przeprowadzone na losowo dobranych dwóch grupach: eksperymentalnej i kontrolnej. W Polsce od kwietnia 2021 roku takie badania prowadzą dwa zespoły badawcze: Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie pod kierownictwem prof. Konrada Rejdaka oraz z Górnośląskiego Centrum Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach pod kierownictwem prof. Adama Barczyka. W projekcie realizowanym przez ŚUM uczestniczy też Włodzimierz Bodnar. Oba projekty finansuje Agencja Badań Medycznych - wydała na nie blisko 15 mln zł. Problem w tym, że choć mówi się, że amantadyną leczy się całe Podkarpacie, to brakuje chętnych, by mieć wiarygodne wyniki, o czym poinformował Adam Niedzielski w sierpniu. Wskazał, że po przebadaniu pierwszych pacjentów nie można jednoznacznie stwierdzić, czy to jest skuteczne. - Próby są za małe, a wyniki nie różnicują w tak wyraźny sposób grup placebo od grupy, która bierze lek. Pod tym kątem wyniki klinicznych badań nie potwierdzają skuteczności tego leku - mówił wówczas Niedzielski. A oprócz amantadyny i placebo pacjenci otrzymują też standardowe "antycovidowe" leczenie. Mimo to na stronie ABM w komunikacie o dofinansowaniu badań można przeczytać, że warunkiem skuteczności amantadyny w COVID-19 jest stosowanie tego leku we wczesnej fazie procesu chorobowego. Nawet nie można sprawdzić z kiedy jest ta informacja, bo nie ma daty jej publikacji. Za to o kwotach dofinansowania nie ma ani słowa. Z kolei Marcin Warchoł, w niedawnych wyborach kandydat na prezydenta Rzeszowa, zarzucając hamowanie badań, wskazał, że część ośrodków naukowych nawet nie rozpoczęła rekrutacji pacjentów do badań, a 13 z nich zrekrutowało zaledwie 8 proc. i tylko koordynujący badania Uniwersytet Medyczny w Katowicach zrekrutował pacjentów ponad plan. - Niestety, kierujący badaniami, nie działa na tyle intensywnie na ile byśmy chcieli – przyznaje Wojciech Andrusiewicz. - Już od dłuższego czasu powtarzamy prof. Rejdakowi, że jak najszybciej oczekujemy efektów tych badań. Pan profesor zapewnia, że te efekty niedługo poznamy. Na dziś sytuacja jest taka, że nie mamy żadnego potwierdzenia, że amantadyna jest lekiem skutecznym w walce z COVID-19 – wskazuje Andrusiewicz. W odpowiedzi prof. Konrad Rejdak poinformował, że zespół wkrótce wykona wstępne analizy efektów leczenia u setki pacjentów, która wzięła udział w badaniu. Choć, gdy dostawał dofinansowanie mówił, że pierwsze wnioski dotyczące skuteczności terapii będzie można postawić już po ok. dwóch tygodniach od rozpoczęcia stosowania leku. Z kolei badanie GCM ma się zakończyć 30 kwietnia 2022 roku, więc już wkrótce wyniki powinny być znane.
Marcin Warchoł, kwestionując decyzję o zablokowaniu sprzedaży amantadyny, leku, który mógł uratować życie i zdrowie, przytacza jeszcze inne badania, naukowców z Danii, Niemiec i Grecji opublikowane w czasopiśmie „Communications Biology”. Gen. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, podając do nich link na Twitterze napisał: amantadyna z rekomendacją do leczenia chorych z COVID-19. Na jego wpis ABM zareagowała. - Wskazana praca ma jedynie charakter poglądowy i omawia możliwą skuteczność amantadyny, co z kolej stanowić może jedynie przesłankę do przeprowadzenia badań klinicznych"
W kilku innych artykułach można przeczytać również, że poza tym że masowe kupowanie tego leku, blokuje dostęp do niego osobom naprawdę potrzebującym, chorującym na choroby przy których jej stosowanie jest wskazane, to dodatkowo osoby leczące się na własną rękę, które jednocześnie są przeciwnikami szczepień, zgłaszają się do szpitali zbyt późno, czego konsekwencji można się domyślać...