dobranocka13 pisze:
Żaden błąd. To nie jest reklama towaru, nie ma przekonywać, że będąc lesbijką staniesz się bardziej seksowna jak w przypadku założenia stringów na tłusty tyłek. Moim zdaniem akcja zatytułowana „niech nas zobaczą”, organizowana przez organizację LGBT zakłada jednak jakąś autentyczność postaci, przez co podnosi jej wiarygodność. Poza tym mam akurat wątpliwości czy w Polsce modelki a zwłaszcza modele szturmować będą castingi do udziału w tego typu kampanii. Ja kampanii "niech nas zobaczą" nie odebrałam jako epatowania pierdolonym lesbijstwem.
Co do kasy – wiesz jakie wynagrodzenie otrzymały osoby biorące w nich udział i czy za te same pieniądze hetero modele wzięliby w nich udział? Oczywiście gdyby założyć, że budżety idą w miliony gadka byłaby inna. Tylko czy takimi budżetami dysponują organizatorzy?
ach ta wiara w autentyczność. w jakim świecie żyjesz? jeżeli chce się coś przeforsować, przekazać, należy najpierw przykuć uwagę grupy docelowej. bogata paniusia w ferrari w futrze nie znajdzie posłuchu wśród hipisów skandujących w obronie zwierząt.
ale dziwnym trafem piękne kobiety nago, zasłonięte kartką "wolę chodzić nago niż w cudzej skórze" zjednały tłumy, mimo, że nijak nie miały się ani do okupanych lisów w klatkach [które pokazywano uparcie wcześniej] ani do czegokolwiek innego.
i bynajmniej nie reklamowały niczego ani nie twierdziły że jeżeli nie założysz futra, to tłusty tyłek stanie się smukłym rarytasem.
tyle było już akcji o oddawaniu szpiku, biedne łyse dzieci płakały do kamer, a doda pokazując tyłek i nawołując do akcji zrobiła więcej [i jak laski nie dzierżę, to zauważyłam jakoś, bo... tyłek ma niezły, oglądając, posłuchałam mimochodem]
brak wiarygodności? nauczcie się gry słów. wystarczy zamiast "jestem lesbijką" podpisać " czyż kobiety nie są piękne? ja też kocham taką. ja - Kobieta"
działa na podświadomość, uruchamia wyobraźnię i przykuwa wzrok. w dodatku utożsamią się z tym mężczyźni, a kobiety spojrzą, nawet nieświadomie, w sposób "ona jest śliczna".
efekt? nieświadomie większość na moment wejdzie z skórę "autorki podpisu". do tego słowo 'kobieta' napisane z wielkiej litery sprawi, że będzie ono potraktowane jak imię lub ważny tytuł, a że każda kobieta ma świadomość, że nią jest, utożsami się bez odrazy.
i nie chodzi o zareklamowanie lesbizmu, tylko o wywołanie zrozumienia przez utożsamienie, wywołanie efektu empatii i uosobienia.
nieco otwartości i marketingu skoro chce się przekazać coś społeczeństwu nasterowanemu na medialny przekaz, krótkie spoty, i zakodowanemu na odbiór taki, jakim jest karmione przez 20% czasu kontaktu z wszelkimi mediami, nie wspominając o każdym kroku na ulicy.
problem z hetero modelami? przecież mają wystąpić tak, jak występują zawsze, jako obiekt pożądania. to ich chleb powszedni, praca i młyn na ego.
i tak, wszystko na tym świecie jest towarem. nawet to, co przymusowo jest nam wciskane, każdy stara się ubrać w piękne szaty, byśmy łatwiej to przełknęli.
wszyscy z wyjątkiem homo, którzy uważają, że idąc pod prąd będą lepsi, bo ich wysiłek będzie większy. a że nieefektywny, lub negatywny? taaak, im marniejsza gwiazdka, tym bardziej uparcie wyznaje zasadę, że nieważne JAK o niej piszą, ważne, ŻE piszą.
co da społeczeństwu publiczne krzyczenie "jestem lesbijką" anonimowej szarej myszy w publicznym out commingu?
To samo co umieszczenie w kampanii anonimowych modeli.
może i tak, ale w drugim przypadku przynajmniej ktokolwiek poza samymi zainteresowanymi [zarówno "to my" jak i "mamy fotki na redwatch"] zwróci uwagę na plakat przyciągnięty ładną postacią zanim papier żałośnie rozpłynie się w deszczu.
publiczne wyoutowanie ma jakiekolwiek społeczne znaczenie tylko w przypadku osób, które są znane i publiczne. rozpoznawalne.dlaczego? bo kompletnie nie pamiętam imion ani tym bardziej nazwisk osób z tych wszystkich głośnych plakatów.
Nie wiem czy zauważyłaś tych znanych wyautowań jest jak na lekarstwo.Te kampanie miały raczej pokazać, że homoseksualiści są zwykłą częścią społeczeństwa, pracującą, odpoczywającą jak inni, niekoniecznie w sposób znany z parad (to odnośnie komentarza o piórku w tyłku).
a dziwisz się? publiczna osoba outująca się jest od razu pochwytywana przez środowisko, mielona według potrzeb, a jak nie spełnia wymagań, opluwana z góry na dół. przez heteryków? nie, przez LGB.
gdybym była sławna, wyotowałabym się chyba tylko przechodząc na emeryturę po kupieniu bezludnej wyspy i upozorowaniu samobójstwa.
chyba, że coś się w końcu zmieni w mentalności LGB [a nie krajan bynajmniej]
wiesz, crystal tu akurat nie protestowała przeciw ślubom tych "nie mieszczących się", tylko przeciw pchaniu ich na sztandary wizerunku homo sprawiającym, że w społecznej mentalności wizerunek lesbijki jest ugruntowany jako "babochłop którego nikt inny nie chciał".
i popieram ją w tym. mam dość słuchania tekstów "nie wyglądasz na lesbę" i wyciągania zdjęcia mojej Kobiety, by zmazać z twarzy rozmówców ten niesmak kiedy pytają czy sypiam z lesbijką czy może znalazłam inną kobietę jak ja.
Yhm, zgłasza się przecież wiele par femme ale organizatorzy na złość wybierają te "babochłopy".
Co do znajomych - to może pora ich uświadomić, że Twoja dziewczyna i Ty sama jesteście również lesbijkami (bi), chyba że same uważacie, że nie jesteście. Takie, niepogodzone ze sobą też znam.
Dla jasności - wolałabym żeby w akcjach brały udział osoby nie wyglądające podobnie, ale skoro nie zgłaszają się to skąd je brać.[/quote]
od końca.. a może więcej marchewki [brutalnie mówiąc - korzyści] dla potencjalnych uczestników? nie każdy chce angażować się za nic, poświęcając wiele [czasu, energii, wizerunku, nerwów na czytanie później "opinii"].
udowodniono, że zwierzęta w cyrkach wykonują chętniej sztuczki kiedy tresuje się je ze zrozumieniem, behawioralnie i nagrodami niż batem z prądem.
femki widać trzeba pozyskać czymś innym niż kuflem piwa i wmówieniem, że zmienią świat, będą bohaterkami a naród ich potrzebuje.
a teraz fragment o znajomych...
moment, pozbieram się spod stołu, gdzie spadłam ze śmiechu, a to niska ława, nie będzie łatwo.
Droga Dobranocko. czasem warto poczytać to, co pisze osoba której chcesz pojechać po całości a nie wybiórczo
nie wymagam nawet prostego rzutu oka na przekrój postów, gdzie to łatwo wyłapać, wystarczy ten wątek.
ale rozumiem, że to czasami zbytni wysiłek [w końcu sprawa błaha], więc uświadomię Ciebie.
jestem osobą poznającą tygodniowo conajmniej kilkadziesiąt osób. część z nich pozostaje w kręgu moich znajomych. i to tych nowych znajomych uświadamiam. nie zawsze przecież jestem z moją Kobietą.
za najlepszą metodę wyrwania kobiety uważam... uświadomienie jej kim jestem. niepraktykowane od pewnego czasu [jestem w związku, mieszkam z kobietą, nie kryjemy bynajmniej swojej relacji] jako forma podrywania, ale i tak działające samo z siebie zadziwiająco przyjemnie.
a kim jestem, wiem doskonale, podobnie jak każdy z moich znajomych.
a przy okazji, wiedzą o tym dzieci, które razem wychowujemy, rodzice ich przyjaciół, nauczyciele, a nawet urzędnicy w prywatnej służbie zdrowia, w której bez problemu wpisali nas jako RODZINĘ na jedną umowę.
wiedzą rodzice, ich znajomi, moi współpracownicy, jej współpracownicy, kogoś pominęłam? aaa, jestem be, bo nie mam motywacji, by krzyczeć o tym całej Polsce? motywacja... dobre słowo które tak często jest zapominane, kiedy chcemy, by ktoś coś dla nas zrobił...