justsomebody10 pisze:Niektórzy są po prostu pozbawieni umiejętności czytania między wierszami i/lub wyciągania wniosków i powinni mieć wszystko napisane prosto, językiem na poziomie podstawówki. Jak czegoś im nie napiszą, to tego nie zrozumieją. Dlatego też niektórym trudno przychodzi wnioskowanie, że zapisy tego, na szczęście, wywalonego projektu zaowocowałyby właśnie obawą przed robieniem jakichkolwiek badań prenatalnych i leczeniem chorych płodów z obawy przed ewentualnym poronieniem, które i dla kobiety, i dla lekarza, moglyby mieć fatalne konsekwencje prawne.
Justsomebody, jesteś bardzo uprzejma interpretując to jako nieumiejętność
Myślę, że w wielu przypadkach to nie jest problem z logicznym myśleniem tylko tej logiki gwałcenie, myślenie tunelowe. Kupie ludzi, w tym kobiet, wygodnie jest mieć poglądy mizoginiczne, już ktoś w tym wątku napisał dlaczego - bo stając po stronie oprawcy nie trzeba się namęczyć. Bo można wygodnie wyprzeć własną dyskryminację (czy tę, której jest się sprawcą/sprawczynią); bo można nic nie robić i zarazem nie mieć dysonansu. To nie niedostatki umysłowe, to zwyczajne lenistwo.
Niektóre z tych kobiet na szczęście się obudzą. Niektóre nigdy. Oby pradawni bogowie zadbali, by nie miały córek, dzieci.
Masa ludzi została też w Polsce w ciągu ostatnich lat po prostu pięknie wytresowana w mizoginicznym języku, w czułostkowym (czyli broń bogowie czułym czy empatycznym - raczej mdławo sentymentalnym) podejściu do płodu, ciąży. Zobacz, mainstremem de facto stał się język jak za czasów Boya- Żeleńskiego i Krzywckiej. I Boya postulaty i polemiki brzmią przez to rownież niesłychanie współcześnie. To, że w XXI w Unii Europejskiej trzeba tłumaczyć komukolwiek, że ciało obywatelki należy do niej samej może nas złościć i przerażać, ale jest logiczną konsekwencją ciężkiej pracy polskiej prawicy. Która wypracowała również to, że większość prawej strony sceny politycznej w PL postrzega się jako centrum. To ma praktyczne, codzienne konsekwencje. Kuriozum jest konieczność tłumaczenia, że ciało kobiety należy do niej, na forum dla grupy, którą łączy doświadczanie wykluczenia z powodu cudzych opinii na temat decyzji o własnym ciele i życiu (przecież brak możliwości formalizacji związku dwóch kobiet jest również konsekwencją tej samej tezy, że obywatelka nie umie podjąć dobrej dla siebie decyzji o swoich intymnych sprawach).
Człowiek nie szmacący logiki nie ma problemu z ogarnięciem np podobieństwa planowanej ustawy do praw sprzed kilkuset lat w których dochodzeniem kryminalnym obejmowano każdy samotny poród (bo nie ma tak, że nagle zaczęłaś rodzić i to cholernie traumatyczne, że nikt ci nie pomógł, jesteś z natury podejrzana, i prawdopodobnie planowałaś zabójstwo noworodka) - i dlatego na ulice wyszły, poparły protest, zaczęły działać, również osoby bardzo mocno wierzące, nigdy wcześniej w kwestię prawa do aborcji nie zaangażowane.
Bardzo nastawione pozytywnie do teorii, że morula jest człowiekiem kobiety poczuły się oskarżone, obrażone, potraktowane jak szmaty. Słusznie. Bo cień możliwości penalizacji poronienia, cień możliwości dochodzenia wokół poronienia to dodatkowa szykana dla właśnie tych prolifersko nastawionych kobiet, które odczuwają poronienia naprawdę jak śmierć dziecka.
To mindfuck, że na wielodzietnych kobiety dyskutują o ustawie, a na Kobietykobietom czytam wypowiedzi bardziej stosowne dla nastoletnich wyznawców Szczerbca i Krula.
Polska generalnie cierpi na galopujący backlash. A niektórym kobietom jest wygodnie dołączyć do tłumu owiec.
Wygodniej i łatwiej niż myśleć, nawet jeśli potrafią.
Bo supremacja mężczyzn jest seksi, a kobiety to ktoś kto "daje" i musi być przywołany do porządku przez mądrzejszych. A dziecko ma się za karę. (Może za tym wszystkim stoi nie tylko lobby watykańskie ale lobby terapeutów, dla obu grup im więcej niechcianych dzieci, tym więcej w przyszłości przychodu
)